Prawnicze żale

Poznajmy się!

Moderator: verysweetcherry

kalter_schatten
Skarpeta Rakieta
Posty: 89
Rejestracja: wt sty 09, 2024 9:22 pm

Re: Prawnicze żale

Post autor: kalter_schatten »

ja rozumiem obie strony, tj. pracowników sądów a także pełnomocników. widzę, nawet po samych terminach rozpraw albo czasie w jakim sąd rozpoznaje np. wniosek o zabezpieczenie, jak dużo jest pracy w sądach i ze po prostu nie wyrabiają. rozumiem to. chciałabym tylko zaznaczyć, że te różne „gównopisma” od pełnomocników, wnioski o przyspieszenie albo inne szajsy to bardzo często nie jest wymysł pełnomocnika tylko naciski klientów :( oni potrafią robić awantury i wymuszać na pełnomocnikach pisanie takich pism… więc wszyscy mamy przesrane w sumie
Ceddygoodie
Szarlotta
Posty: 434
Rejestracja: wt sty 23, 2024 11:45 pm

Post autor: Ceddygoodie »

kalter_schatten pisze: śr wrz 25, 2024 12:26 pm ja rozumiem obie strony, tj. pracowników sądów a także pełnomocników. widzę, nawet po samych terminach rozpraw albo czasie w jakim sąd rozpoznaje np. wniosek o zabezpieczenie, jak dużo jest pracy w sądach i ze po prostu nie wyrabiają. rozumiem to. chciałabym tylko zaznaczyć, że te różne „gównopisma” od pełnomocników, wnioski o przyspieszenie albo inne szajsy to bardzo często nie jest wymysł pełnomocnika tylko naciski klientów :( oni potrafią robić awantury i wymuszać na pełnomocnikach pisanie takich pism… więc wszyscy mamy przesrane w sumie
I miedzy innymi przez takie pisma, czesto bezzasadne i niepotrzebne, sądy sa obciazone (juz nie wspominajac o brakach w kadrach). Jak strony jeszcze wnosza o uzasadnienie postanowienia na ich korzysc to rece opadaja. I wielu pelnomocnikow robi to z premedytacja, a pozniej zgoni na ten surowy i zly sąd, ze sprawa nie poszla po mysli mocodawcy, ale juz nie wspomni ze od poczatku bylo wiadomo ze to sie nie uda. I ja rozumiem, że ludzie sa rozni i wielu ludzi ze soba nawzajem idzie na noze, i ze niektorym sie nie przetlumaczy. I tez rozumiem, ze kazdy chce zarobic, zwlaszcza ze konkurencja na rynku jest naprawde spora.
Najgorzej ze ludzie nie chca chodzic na mediacje. I sady tez bylyby odciazone gdyby ludzie wybierali mediacje i ugody.
M260011
Channelka
Posty: 30
Rejestracja: pt cze 28, 2024 11:56 am

Post autor: M260011 »

shuzei pisze: śr wrz 25, 2024 1:44 am Wiadomo, że prawda zawsze będzie gdzieś po środku. To, że w sądach jest zbyt mało pracowników każdego rodzaju widać na pierwszy rzut oka. Jednak jak widzę co z sądów przychodzi, to naprawdę ciężko usprawiedliwiać to wyłącznie brakami karowymi. Nakazy zapłaty z innymi liczbami, bo ktoś pół wzoru z innej sprawy zostawił, wierzyciel stający się dłużnikiem albo nakazy tak z czapy, że nawet nie wiem co po stronie sądu zaszło, żeby takie coś wytworzyć.
Lepiej nie będzie. Pracowałam w sądzie przez wiele lat jako asystent sędziego.
- Zaczynałam bardzo dawno temu, jak do asystentury trzeba było mieć aplikację skończoną i nie było chętnych osób z uprawnieniami - to nas zatrudnili na zlecenie i przez agencję pracy. Potem zawód uwolnili, ale cały czas był ten sam syf.
- Wynagrodzenie kiepskie w stosunku do nakładu pracy
- po pewnym czasie przestajesz się rozwijać (chyba że chcesz zostać sędzią, ale to klepanie nakazów w końcu też się przejada),
- do tego sędziowie to też specyficzny zawód, niektórzy uważają że są najmądrzejsi i żaden asystent im tak ładnie nie napisze, więc zlecają robotę a potem czepiają się wszystkiego, inni czepiają się od razu bo zła czcionka albo styl. Pierwsza rzecz jakiej się uczysz to jaki styl lubi sędzia i pod to piszesz.
- Problemy z komunikacją, wielu z nich myśli że siedzisz u nich w głowie i wiesz co myślą, nie potrafią zwięźle komunikować (a potem się domyślaj co miał na myśli takim a nie innym postanowieniem).
- Zarządzanie było takie, że asystenci podlegają pod prezesa sądu jak pion orzeczniczy (czyli pod przewodniczącego wydziału), a protokolanci i sekretarze pod dyrektora (czyli kierownik sekretariatu), zarządzanie było takie, że jak raz do roku wpadała nagroda to nastawiano nas przeciwko sobie. Kierownuk walczył o swoich ludzi, a przewodniczący miał wyjebane
- mobbing. Było na to duże przyzwolenie, krzyczenie, personalne wycieczki, obrażanie. Jedna z dziewczyn miała tak przeprany mózg, że nie spała po nocach, schudła, wyglądała jak upiór i nie chciała odejść bo „na jej miejsce przyjdzie ktoś inny i on go zniszczy, a ona potrafi z nim pracować”. No nie.
- o dobrego pracownika nikt nie walczy i nawet nie udaje. Jak poszłam z wypowiedzeniem i powiedziałam gdzie idę (szłam do innego sądu), to przewodniczący tylko się śmiał, że mój sędzia się zapłacze, ale sędzia (przewodniczący nowego wydziału) się ucieszy.
- kiedyś po przepracowaniu 5 lat można było podejść do egzaminu korporacyjnego, zawodowego. Teraz to wycięli, co sprawiło że osoby ambitne, które miały długofalowe cele po prostu odeszły. To miało zatrzymać ludzi, jako „zawód docelowy”, a zrobiło odsiew.
- ogromna rotacja - na pewnym etapie nie masz już sił przerobowych ani ochoty szkolić nowych osób (a tak jest przekazywana wiedza, z asystenta na asystenta,
ewentualnie wzory ze wspólnego dysku
- ministerstwo teraz planuje dopuścić do zawodu studentów. Powodzenia

Nie możesz wycinać podwyżek, karmić ludzi nieistniejącym „prestiżem”, wymagać coraz więcej dając coraz mniej i być zdziwionym że to nie działa. Ministerstwo jest bardzo.