Wasze najgorsze wizyty w salonach kosmetycznych/fryzjerskich itd.
Moderator: verysweetcherry
Wasze najgorsze wizyty w salonach kosmetycznych/fryzjerskich itd.
Przyszedł mi do głowy pomysł na ten wątek po tym jak mi się przypomniało, kiedy rok temu dostałam grzybicy paznokci po wizycie w salonie.
Potrzebowałam iść pilnie na pedicure przed wyjazdem i nie było terminu w salonie do którego zawsze chodzę. Niezrażona znalazłam na booksy salon z dobrymi opiniami i terminem na juz. Wszystko super. Okazało się, że salonie nikt nie mówi po polsku. Jak juz zobaczyłam ten gwar i nikt nie mówił po polsku, to czułam się nieswojo, ale niestety nie posłuchałam swojej intuicji. Wszystkie fotele były zajęte klientkami i to mnie tez utwierdziło, ze może dam szansę. Sam zabieg był momentami nieprzyjemny. Na koniec chcialam zobaczyć efekt, na co babeczka mi w sumie założyła sama klapki na nogi i juz mnie wypychała żebym nie oglądała specjalnie Ale obejrzałam oczywiście. Grube paznokcie pomalowane chyba milionem warstw lakieru. Nierówno. Podeszwa stopy w ogóle nieprzejechana frezarka tylko zostawiona jakaś wystrzępiona sucha skora. Nawet nie wiedziałam, ze moje stopy mogą tak źle wyglądać. Na koniec oczywiście 15 minut tłumaczenia, czemu nie mam ochoty zapłacić za to pełnej kwoty. Hit, na koniec spojrzałam na stanowisko gdzie robili pedi jakiejś kobiecie i zobaczyłam obrzydliwe urządzenie do ściągania skory calutkie w ściągniętej skórze położone na stoliku obok czystych rzeczy
Jak ktoś je albo cos to niech nie czyta dalej. Jak po kilku dniach wzięłam się za zdjęcie tego dziadostwa w domu, to po pierwsze znalazłam plamki na paznokciach (potem się okazało, ze grzyb), a po drugie po zerwaniu lakieru poczułam dosłownie SMRÓD. Potem oczywiście leczenie i ogarnianie tego. Salon wciąż działa i opinie coraz gorsze, wiec mam podejrzenia, ze tamte były wykupione/sfałszowane
DAWAJCIE SWOJE HISTORIE
Potrzebowałam iść pilnie na pedicure przed wyjazdem i nie było terminu w salonie do którego zawsze chodzę. Niezrażona znalazłam na booksy salon z dobrymi opiniami i terminem na juz. Wszystko super. Okazało się, że salonie nikt nie mówi po polsku. Jak juz zobaczyłam ten gwar i nikt nie mówił po polsku, to czułam się nieswojo, ale niestety nie posłuchałam swojej intuicji. Wszystkie fotele były zajęte klientkami i to mnie tez utwierdziło, ze może dam szansę. Sam zabieg był momentami nieprzyjemny. Na koniec chcialam zobaczyć efekt, na co babeczka mi w sumie założyła sama klapki na nogi i juz mnie wypychała żebym nie oglądała specjalnie Ale obejrzałam oczywiście. Grube paznokcie pomalowane chyba milionem warstw lakieru. Nierówno. Podeszwa stopy w ogóle nieprzejechana frezarka tylko zostawiona jakaś wystrzępiona sucha skora. Nawet nie wiedziałam, ze moje stopy mogą tak źle wyglądać. Na koniec oczywiście 15 minut tłumaczenia, czemu nie mam ochoty zapłacić za to pełnej kwoty. Hit, na koniec spojrzałam na stanowisko gdzie robili pedi jakiejś kobiecie i zobaczyłam obrzydliwe urządzenie do ściągania skory calutkie w ściągniętej skórze położone na stoliku obok czystych rzeczy
Jak ktoś je albo cos to niech nie czyta dalej. Jak po kilku dniach wzięłam się za zdjęcie tego dziadostwa w domu, to po pierwsze znalazłam plamki na paznokciach (potem się okazało, ze grzyb), a po drugie po zerwaniu lakieru poczułam dosłownie SMRÓD. Potem oczywiście leczenie i ogarnianie tego. Salon wciąż działa i opinie coraz gorsze, wiec mam podejrzenia, ze tamte były wykupione/sfałszowane
DAWAJCIE SWOJE HISTORIE
-
- BlondDoczep
- Posty: 146
- Rejestracja: śr mar 13, 2024 6:28 pm
U mnie w mieście też są jakieś dziewczyny z Azji robiące paznokcie. Sama tam nigdy nie poszłam ale moja mama już tak i skończyła z zieloną bakterią. Po tym jak widziałam wytrzepywanie fartuszka o parapet to dobrze, że to się tylko tak skończyło.
Raz w akcie desperacji poszłam na hybrydę do randomowej laski z booksy i ona przyjmowała u siebie na mieszkaniu. To jaki syf tam był, niechlujstwo to nawet nie wiem jak opisać. A przyzwyczajona jestem do dosłownie sterylnych warunków, bo salon do którego chodzę stale, regularnie, jest naprawdę estetyczny i zadbany. Jest tam wręcz pedantycznie, a to za sprawą właścicielki. U tej dziewczyny co przyjmowala na mieszkaniu ja ledwo wysiedziałam, na blacie do manicure był pył po poprzedniej klientce, butelki lakierów pooblewane dookoła, no niechlujstwo totalne. Było dużo taniej niż w salonie, ale do dzisiaj mam ciarki jak sobie przypomnę
1. Zabieg keratynowego prostowania - umówiłam się przez booksy. Cena jak w salonie. Okazało się, że dziewczyna przyjmuje w domu. Włosy musiałam sobie umyć sama stercząc nad wanną. Miała okrutny burdel w pokoju i na toaletce przy której siedziałam. Bleh.
2. Poszłam na brwi (również przez Booksy) i o mnie zapomnieli. W środku jak w ulu, dziewczyn manicurzystek chyba z 3 i żadna nie spytała czy może mi w czymś pomóc. Siedziałam pół godziny i wyszłam stamtąd. Później dostałam sms od właścicielki, ze pani od brwi nie wiedziała ze jestem umówiona
2. Poszłam na brwi (również przez Booksy) i o mnie zapomnieli. W środku jak w ulu, dziewczyn manicurzystek chyba z 3 i żadna nie spytała czy może mi w czymś pomóc. Siedziałam pół godziny i wyszłam stamtąd. Później dostałam sms od właścicielki, ze pani od brwi nie wiedziała ze jestem umówiona
Przypomniałaś mi jeszcze jedna historie, ale nie będzie o mnie. Umówiłam się do salonu fryzjerskiego na podcięcie grzywki. Moja grzywka była obcięta ok i nie mam zastrzeżeń. Ale jak byłam w tym salonie to zaszła gruba inba Fryzjerka zapomniała o klientce, która miała nałożony rozjaśniacz i spaliła jej włosy i to tak, ze wyglądały jakby nitki się popruły w starym swetrzekardzi26 pisze: ↑czw sie 08, 2024 10:58 pm 1. Zabieg keratynowego prostowania - umówiłam się przez booksy. Cena jak w salonie. Okazało się, że dziewczyna przyjmuje w domu. Włosy musiałam sobie umyć sama stercząc nad wanną. Miała okrutny burdel w pokoju i na toaletce przy której siedziałam. Bleh.
2. Poszłam na brwi (również przez Booksy) i o mnie zapomnieli. W środku jak w ulu, dziewczyn manicurzystek chyba z 3 i żadna nie spytała czy może mi w czymś pomóc. Siedziałam pół godziny i wyszłam stamtąd. Później dostałam sms od właścicielki, ze pani od brwi nie wiedziała ze jestem umówiona
-
- BlondDoczep
- Posty: 133
- Rejestracja: czw kwie 25, 2024 12:30 pm
Oh, akty desperacji są najgorszym doradcą niestety... Mój fryzjer nie miał wolnych terminów aż do lata (pytałam w marcu o termin), a że chciałam trochę podciąć włosy, to umówiłam się przez booksy do najbliższego salonu obok mnie.
Niektórzy po wysłuchaniu tej historii uważają, że przesadzam, ale moje odczucia są naprawdę słabe po tej wizycie. Prośba była krótka - chcę ściąć włosy na prosto. Delikatnie skrócić, ale na prosto. Laska powiedziała, że nie, na prosto nie zrobi, ale za to zrobi w łódeczkę, bo jak dam włosy na przód to będą wtedy prosto się układać (wtf). W trakcie mycia włosów razem ze swoją koleżanką z pracy i klientką (która widać, że była też koleżanką tych pracownic) bez skrępowania zaczęły obgadywać właścicielkę innego, konkurencyjnego salonu przedłużania włosów w naszym mieście. Podały też imię tej właścicielki, a po imieniu skojarzyłam już, że chodzi o moją koleżankę ze szkolnych lat (ma dość nietypowe imię, nie Ania itp.). Zaczęły opowiadać na głos przy mnie dość prywatne rzeczy na jej temat. Po umyciu włosów i wysuszeniu usłyszałam, że mam siwy włos na głowie. Byłam w szoku. Przyszłam się zrelaksować, spędzić czas w miłej atmosferze, a non stop słuchałam docinek na temat moich włosów - że niepotrzebnie wcierkuję, że mam wysokopory i to od wcierania, plus ten siwy włos (o którym mam świadomość). Po wysuszeniu nawet nie dostałam do obejrzenia lusterka, żeby zobaczyć jak to z tyłu wygląda. W domu zrobiłam sobie zdjęcie - takiej krzywizny w życiu nie widziałam. Jeszcze głupia wyrzuciłam po drodze paragon... Jednak lepiej czasem zaczekać te parę miesięcy niż iść gdzieś przypadkowo... Szczególnie, jeśli nie jest to nic pilnego.
Niektórzy po wysłuchaniu tej historii uważają, że przesadzam, ale moje odczucia są naprawdę słabe po tej wizycie. Prośba była krótka - chcę ściąć włosy na prosto. Delikatnie skrócić, ale na prosto. Laska powiedziała, że nie, na prosto nie zrobi, ale za to zrobi w łódeczkę, bo jak dam włosy na przód to będą wtedy prosto się układać (wtf). W trakcie mycia włosów razem ze swoją koleżanką z pracy i klientką (która widać, że była też koleżanką tych pracownic) bez skrępowania zaczęły obgadywać właścicielkę innego, konkurencyjnego salonu przedłużania włosów w naszym mieście. Podały też imię tej właścicielki, a po imieniu skojarzyłam już, że chodzi o moją koleżankę ze szkolnych lat (ma dość nietypowe imię, nie Ania itp.). Zaczęły opowiadać na głos przy mnie dość prywatne rzeczy na jej temat. Po umyciu włosów i wysuszeniu usłyszałam, że mam siwy włos na głowie. Byłam w szoku. Przyszłam się zrelaksować, spędzić czas w miłej atmosferze, a non stop słuchałam docinek na temat moich włosów - że niepotrzebnie wcierkuję, że mam wysokopory i to od wcierania, plus ten siwy włos (o którym mam świadomość). Po wysuszeniu nawet nie dostałam do obejrzenia lusterka, żeby zobaczyć jak to z tyłu wygląda. W domu zrobiłam sobie zdjęcie - takiej krzywizny w życiu nie widziałam. Jeszcze głupia wyrzuciłam po drodze paragon... Jednak lepiej czasem zaczekać te parę miesięcy niż iść gdzieś przypadkowo... Szczególnie, jeśli nie jest to nic pilnego.
Współczuję i wcale nie przesadzasz. Obagdywanie konkurencji czy innych klientek nie jest fair, bo wiem, że w tym salonie mogą obgadywac i mnie, choć nie jestem klientka robiąca problemy.amica90 pisze: ↑wt sie 13, 2024 9:09 pm Oh, akty desperacji są najgorszym doradcą niestety... Mój fryzjer nie miał wolnych terminów aż do lata (pytałam w marcu o termin), a że chciałam trochę podciąć włosy, to umówiłam się przez booksy do najbliższego salonu obok mnie.
Niektórzy po wysłuchaniu tej historii uważają, że przesadzam, ale moje odczucia są naprawdę słabe po tej wizycie. Prośba była krótka - chcę ściąć włosy na prosto. Delikatnie skrócić, ale na prosto. Laska powiedziała, że nie, na prosto nie zrobi, ale za to zrobi w łódeczkę, bo jak dam włosy na przód to będą wtedy prosto się układać (wtf). W trakcie mycia włosów razem ze swoją koleżanką z pracy i klientką (która widać, że była też koleżanką tych pracownic) bez skrępowania zaczęły obgadywać właścicielkę innego, konkurencyjnego salonu przedłużania włosów w naszym mieście. Podały też imię tej właścicielki, a po imieniu skojarzyłam już, że chodzi o moją koleżankę ze szkolnych lat (ma dość nietypowe imię, nie Ania itp.). Zaczęły opowiadać na głos przy mnie dość prywatne rzeczy na jej temat. Po umyciu włosów i wysuszeniu usłyszałam, że mam siwy włos na głowie. Byłam w szoku. Przyszłam się zrelaksować, spędzić czas w miłej atmosferze, a non stop słuchałam docinek na temat moich włosów - że niepotrzebnie wcierkuję, że mam wysokopory i to od wcierania, plus ten siwy włos (o którym mam świadomość). Po wysuszeniu nawet nie dostałam do obejrzenia lusterka, żeby zobaczyć jak to z tyłu wygląda. W domu zrobiłam sobie zdjęcie - takiej krzywizny w życiu nie widziałam. Jeszcze głupia wyrzuciłam po drodze paragon... Jednak lepiej czasem zaczekać te parę miesięcy niż iść gdzieś przypadkowo... Szczególnie, jeśli nie jest to nic pilnego.
Do fryzjera czy kosmetyczki chodzi się dla relaksu i po to, żeby poczuć się piękna. Nie chcę słuchać uwag na temat mankamentów mojego wyglądu. Kiedyś umówiłam się przez booksy do bardzo polecanego w mojej okolicy salonu. Mieli najwyższą średnią ocen w mojej rejonce. Nie mogłam się doczekać. Była to moja pierwsza wizyta w nowym miejscu, pierwsze takie wyjście po lockdownie. I choć samo cięcie, włosy bardzo mi się podobały, to przez całą wizytę nie mogłam się zrelaksować. Pani tylko gadała jakie to moje włosy beznadziejne (to nie były rady z serca, babka w ogóle nie była dyplomatyczna). A to wszystko po to, żeby mi zaraz upchnąć szampon za 200 PLN. Przy zapłacie kobietkę bardziej interesowało to, czy kupuje szampon, a nie czy zapłacę na usługę
Kolejna Red flag, to krytykowanie prac poprzedniej stylistki czyli słynne: kto pani to tak spierdolił. I tak mówi kazda nowa beuty specjalistka. Przeciw mają dostęp do tych samych szkoleń i materiałów.
Co chciałam wam jeszcze powiedzieć
Dziękuję za zrozumienie. Ta fryzjerka pisała do mnie na fb po tym, jak wystawiłam im negatywną ocenę na booksy. Totalny brak profesjonalizmu.anicz pisze: ↑czw sie 15, 2024 12:24 am Współczuję i wcale nie przesadzasz. Obagdywanie konkurencji czy innych klientek nie jest fair, bo wiem, że w tym salonie mogą obgadywac i mnie, choć nie jestem klientka robiąca problemy.
Do fryzjera czy kosmetyczki chodzi się dla relaksu i po to, żeby poczuć się piękna. Nie chcę słuchać uwag na temat mankamentów mojego wyglądu. Kiedyś umówiłam się przez booksy do bardzo polecanego w mojej okolicy salonu. Mieli najwyższą średnią ocen w mojej rejonce. Nie mogłam się doczekać. Była to moja pierwsza wizyta w nowym miejscu, pierwsze takie wyjście po lockdownie. I choć samo cięcie, włosy bardzo mi się podobały, to przez całą wizytę nie mogłam się zrelaksować. Pani tylko gadała jakie to moje włosy beznadziejne (to nie były rady z serca, babka w ogóle nie była dyplomatyczna). A to wszystko po to, żeby mi zaraz upchnąć szampon za 200 PLN. Przy zapłacie kobietkę bardziej interesowało to, czy kupuje szampon, a nie czy zapłacę na usługę
Kolejna Red flag, to krytykowanie prac poprzedniej stylistki czyli słynne: kto pani to tak spierdolił. I tak mówi kazda nowa beuty specjalistka. Przeciw mają dostęp do tych samych szkoleń i materiałów.
Masz rację, niektórzy chyba zapominają, że wyjście do fryzjera czy kosmetyczki jest przez niektóre klientki traktowane jak święto - niektórzy nie mogą sobie pozwolić, żeby chodzić do fryzjera co miesiąc i dla nich takie wyjście jest w pewien sposób wyjątkowe. Słuchanie o mankamentach zniechęca w ogóle do chodzenia gdziekolwiek. Kiedyś gdzie bym nie poszła, to fryzjerzy zawsze podkreślali jakie mam piękne, gęste i grube włosy (to miłe, choć nie wymagam takiego chwalenia od nikogo i nie uważam braku za coś złego), ale lepiej już nie mówić nic o klientce niż mówić źle.
Dużo takich usługodawców chyba też nie zdaje sobie sprawy, że niezadowolona klientka wyjdzie z salonu i powie dziesięciu kolejnym osobom, że nie poleca danego miejsca niż pochwali.
A ciągu całego swojego życia byłam u fryzjera może z 10 razy. Odkąd noszę grzywkę praktycznie cały czas obcinam ją sobie sama. No ale w końcu miałam mały naddatek pieniędzy w budżecie i stwierdziłam, że zaszeleje i pójdę z tym chociaż raz do salonu xd Ale oprócz tego chciałam też podciąć znacznie włosy. Pokazałam babie w salonie (z polecenia!) zdjęcie Umy Thurman z Pulp Fiction, bo dokładnie taka fryzurę chciałam mieć + naprawdę pasuje mi do typu urody, kształtu twarzy itd. Zostałam wyśmiana przez fryzjerkę, jej koleżankę i kosmetyczkę obok, że "takich fryzur już się nie nosi". Efekt? Obcięła mi włosy na krótko, a grzywkę zaczesala na bok. Poszłam do domu i się popłakałam (bo wyglądałam w tej fryzurze jak jakiś jełop) i za chwilę sama obcięłam grzywkę.
Strasznie mnie to wkurwiło. To chyba mi powinna się podobać fryzura, a nie fryzjerce?
Cięcie było naprawdę tak mało wymagające, że mogła wzruszyć ramionami i zrobić to, co co poprosiłam.
Teraz oprócz grzywki obcinam sobie sama całe włosy i jestem mega zadowolona. Zaciekawionym polecam tą metodę: https://youtu.be/upVfLozfbdA?si=OVAqpXsxcAiqi9My
Strasznie mnie to wkurwiło. To chyba mi powinna się podobać fryzura, a nie fryzjerce?
Cięcie było naprawdę tak mało wymagające, że mogła wzruszyć ramionami i zrobić to, co co poprosiłam.
Teraz oprócz grzywki obcinam sobie sama całe włosy i jestem mega zadowolona. Zaciekawionym polecam tą metodę: https://youtu.be/upVfLozfbdA?si=OVAqpXsxcAiqi9My
-
- Koczkodan
- Posty: 111
- Rejestracja: pn lip 29, 2024 1:45 pm
Ja wgl nie chodzę już chyba na żadne usługi. Strasznie mnie ta branża odrzuca. Każdy salon jest niby najlepszy, każda fryzjerka, manikiurzystka to o'la boga specjalistka i mistrzyni, a i tak do kogo bym nie poszła i ile nie zapłaciła to nie jest to dla mnie efekt wow. Może jestem zbyt wymagająca ale jakoś tak bolało mnie to, że płacę tyle pieniędzy za "luksusowe" usługi a potem w domu się przyglądam i wyłapuję niedociągnięcia.
Paznokci nie robię bo strasznie wkurza mnie odrost i zawsze mi coś nie pasuje (tak wiem, że to moje najczęściej moje widzimisie a nie wina stylistki), brwi jakotakie potrafię zrobić sama, włosy hennuję w domu.
Jestem bardzo krytyczną osobą jeżeli chodzi o te rzeczy więc sobie oszczędzam nerwów i po prostu nie chodzę.
W salonach piękności zawsze wkurzało mnie to, że czułam się jak produkt na taśmie fabrycznej, tu do mycia, tu na krzesło. Tak oby szybciej i oby kolejna. Wiem, że dla stylistki jestem tylko kolejną osobą do zrobienia i zarobienia, ale uważam, że za tak duże pieniądze jak teraz się liczy za usługi beauty to powinno być to "doświadczenie" a nie tylko wejść i wyjść i zostawić kilkaset złotych.
Dodatkowo kiedyś jeździłam do swojego rodzinnego miasta na takie usługi bo wiadomo w mniejszym mieście było taniej, ale te pytania "co u mamy? kiedy ślub brata?" i opowiadanie się o prywatnym życiu osobom, które niby mnie znają ale są mi obce były dla mnie mega niekomfortowe.
Paznokci nie robię bo strasznie wkurza mnie odrost i zawsze mi coś nie pasuje (tak wiem, że to moje najczęściej moje widzimisie a nie wina stylistki), brwi jakotakie potrafię zrobić sama, włosy hennuję w domu.
Jestem bardzo krytyczną osobą jeżeli chodzi o te rzeczy więc sobie oszczędzam nerwów i po prostu nie chodzę.
W salonach piękności zawsze wkurzało mnie to, że czułam się jak produkt na taśmie fabrycznej, tu do mycia, tu na krzesło. Tak oby szybciej i oby kolejna. Wiem, że dla stylistki jestem tylko kolejną osobą do zrobienia i zarobienia, ale uważam, że za tak duże pieniądze jak teraz się liczy za usługi beauty to powinno być to "doświadczenie" a nie tylko wejść i wyjść i zostawić kilkaset złotych.
Dodatkowo kiedyś jeździłam do swojego rodzinnego miasta na takie usługi bo wiadomo w mniejszym mieście było taniej, ale te pytania "co u mamy? kiedy ślub brata?" i opowiadanie się o prywatnym życiu osobom, które niby mnie znają ale są mi obce były dla mnie mega niekomfortowe.
Omg współczuję. Właśnie dlatego nie zmieniam fryzjerki od ja wiem 10 lat może. Ogólnie jak trafie na dobrego specjalistę w jakiejkolwiek dziedzinie to się go trzymam. Przypomniałaś mi akcje jak jakieś 7 czy ileś lat temu usrałam sobie sombre czy ombre jak było modne. I moja fryzjerka nie negowała tego, chociaż pomysł uważam z perspektywy czasu był durny. Zrobiła mi, a ja na następnej wizycie wróciłam do poprzedniego koloru, ale to była moja decyzja, a nie na zasadzie "nie da sie", "tak się już nie nosi" itp itd. Rozumiem coś delikatnie sugerować, tłumaczyć, że np spalisz włosy rozjaśniając z czarnych w platynę, ale taki przykład jak Ty podałaś to po prostu masakra. Btw czy oglądałyście Fleabag? W tym serialu siostra głównej bohaterki robi sobie bardzo radykalne cięcie u bardzo dobrego fryzjera xD tak mi się skojarzyło.pumba56 pisze: ↑pt sie 23, 2024 2:22 pm A ciągu całego swojego życia byłam u fryzjera może z 10 razy. Odkąd noszę grzywkę praktycznie cały czas obcinam ją sobie sama. No ale w końcu miałam mały naddatek pieniędzy w budżecie i stwierdziłam, że zaszeleje i pójdę z tym chociaż raz do salonu xd Ale oprócz tego chciałam też podciąć znacznie włosy. Pokazałam babie w salonie (z polecenia!) zdjęcie Umy Thurman z Pulp Fiction, bo dokładnie taka fryzurę chciałam mieć + naprawdę pasuje mi do typu urody, kształtu twarzy itd. Zostałam wyśmiana przez fryzjerkę, jej koleżankę i kosmetyczkę obok, że "takich fryzur już się nie nosi". Efekt? Obcięła mi włosy na krótko, a grzywkę zaczesala na bok. Poszłam do domu i się popłakałam (bo wyglądałam w tej fryzurze jak jakiś jełop) i za chwilę sama obcięłam grzywkę.
Strasznie mnie to wkurwiło. To chyba mi powinna się podobać fryzura, a nie fryzjerce?
Cięcie było naprawdę tak mało wymagające, że mogła wzruszyć ramionami i zrobić to, co co poprosiłam.
Teraz oprócz grzywki obcinam sobie sama całe włosy i jestem mega zadowolona. Zaciekawionym polecam tą metodę: https://youtu.be/upVfLozfbdA?si=OVAqpXsxcAiqi9My
Dziewczyny, a czy miałyście taką sytuację że kosmetyczka zajechała wam paznokcie frezarką? U mnie niestety została uszkodzona macierz, paznokiec po długim czasie i wizycie u podologa zaczął normalnie rosnąć, ale nadal jest pofalowany. Po tej sytuacji zrobiłam sobie pół roku przerwy od hybryd, ale teraz bardzo chciałabym zacząć zrobić znowu... Tylko że panicznie boję się podobnego incydentu z frezarką.
-
- BlondDoczep
- Posty: 133
- Rejestracja: czw kwie 25, 2024 12:30 pm
Moja największa zmora - osiedlowa fryzjerka Halinka w 2005 roku. Jako dziecko i nastolatka miałam szopę z włosów - loki w każdą stronę, nie do ogarnięcia przez osiedlowego fryziera.
Siadam na fotelu, Pani Halinka patrzy, próbuje rozczesać moje niesforne włosy i mówi : nie, no tutaj to żadne cięcie nie pomoże, pani już zawsze będzie mieć taka szopę na głowie
Najgorsze jest to, że całe nastoletnie życie tak myślałam, dopiero gdy zgłębiłam techniki pielęgnacji, drogie szampony i odżywki zrozumiałam że nie ma beznadziejnych przypadków wlosow xd
Siadam na fotelu, Pani Halinka patrzy, próbuje rozczesać moje niesforne włosy i mówi : nie, no tutaj to żadne cięcie nie pomoże, pani już zawsze będzie mieć taka szopę na głowie
Najgorsze jest to, że całe nastoletnie życie tak myślałam, dopiero gdy zgłębiłam techniki pielęgnacji, drogie szampony i odżywki zrozumiałam że nie ma beznadziejnych przypadków wlosow xd
Najgorsze to są paznokciary - te ich pierdzielenie o usłudze luksusowej (to nie jest usługa luksusowa - no bo jaki luksus jest w osiedlowych pazurach) i co rusz nowe rzeczy by kasę wycisnąć - ostatnio widzę na TT, że wymyśliły, że odmawiają hybrydy na długich paznokciach "bo hybryda ich wystarczajaco nie utwardzi i potrzebny jest żel" ale jednocześnie jak jest długi paznokieć to i tak trzeba go ściąć albo zefeezować doszczętnie od dołu "bo się nie będzie trzymać" - co do żeli się nie wypowiadam bo się nie znam ale co się stało z lakierami hybrydowymi, ze przez 10-12 lat dziewczyny malowały paznokcie czy nawet zapuściły dzięki hybrydzie a nagle jest niedobra i się nie da na długich
Ja zmieniłam chyba z 6 czy 7 salonów i się poddałam. Po to idę do salonu by mieć perfekcyjne paznokcie, tym czasem już nie wspomnę o trwałości ( bo to może być kwestia mojej płytki) ale niedomalowanie, niedokładnie opracowane skórki a ceny jak za zboże - na takim poziomie to ja sobie zrobię w domu.....
Ja zmieniłam chyba z 6 czy 7 salonów i się poddałam. Po to idę do salonu by mieć perfekcyjne paznokcie, tym czasem już nie wspomnę o trwałości ( bo to może być kwestia mojej płytki) ale niedomalowanie, niedokładnie opracowane skórki a ceny jak za zboże - na takim poziomie to ja sobie zrobię w domu.....