U mnie przyjaźnie kończyły się zwykle bez większego powodu - czyli ja to po prostu nazywam , że to nie była przyjaźń
Głównym powodem tak jak już u kogoś wyżej, stało się po prostu moje macierzyństwo- które było pierwszym w naszej grupce kumplek. Wiadomo - ja miałam dziecko, one miały jeszcze high life, więc z naturalnych przyczyn te znajomości się rozchodziły same po kościach.
Miałam dwie przyjaciółki (albo raczej osoby które były najbliżej do przyjaciółki), no ale tak samo, nasze życia po prostu się rozjechały. Oczywiście , one obie też miały dzieci. I z jedną się rozeszło samo po drugich ciążach. Prawdopodobnie z jej strony wjechała jakąś zazdrość o absurdalna dla mnie rzecz, bo o płeć dziecka

bo dokładnie od momentu kiedy dowiedziała się jaką płeć urodzę, to się zaczęło psuć bo było to jej marzeniem mieć córkę, a ona urodziła syna

i jakoś tak mimo że ja próbowałam to jakoś trzymać to te chęci były tylko z mojej strony, i rozeszło się bo odpuściłam, kilka razy z nią rozmawiałam od tamtego czasu ale żadna ze stron już wracać nie chce. A druga po prostu była z perspektywy czasu w moim odczuciu infantylna (miała rodzinę swoją) , dramy o byle co. Była w swoim zachowaniu bardzo niedojrzała. Mówiła jedno, robiła drugie, odgadywała notorycznie swoje znajome z którymi kontaktu nie miała, w bardzo złym kontekście, po czym ni stąd, nie z owąd, odnawiała z nimi kontakt i wielkie psiapsie na mediach z nich robiła. Była bardzo moim zdaniem konfliktowa, obrażała się o wszystko, tak naprawdę jedyne czego oczekiwała to poklaskiwania jej na wszystkie głupoty które robi jak np notoryczne obserwowanie ex swojego chlopa i wypominanie mu jego wcześniejszego życia, a na odmienne zdanie był tzw foszek z przytupem


a najgorsze w tej relacji która trwała kilka lat było to, że to JA dawałam szansę, bo potrafiła z dnia na dzień bez powodu przestać się odzywać, jak dziecko usuwać ze znajomych na portalach, blokować

lub po jakiejś wymianie odmiennych zdań. i po kilku tygodniach, czy miesiącach potrafiła nagle się odezwać tak samo z nikąd jak się przestała odzywać jak gdyby nigdy nic. Ale czarę goryczy przelało to , że w dzień moich urodzin rano normalnie ze mną rozmawiała było wszystko ok, nie doszło do żadnej nieprzyjemnej wymiany zdań, po czym wieczorem tego samego dnia napisałam z jakimś pytaniem ( ona mi nawet życzeń nie złożyła xD) i już nie odpisała mimo że widziałam że wiadomość była odczytana. I od tamtej pory już cisza. Nie odpisała, nie kontaktowała się, usunęła po jakimś czasie oczywiście ze znajomych itp czyli standard. Do dziś nie mam bladego pojęcia o co jej chodziło bo naprawdę nie zadziało się między nami nic co mogłoby wywołać takie zachowanie, więc zakładam że odkleiło ją już do końca

ja natomiast obiecałam sobie wtedy że to był ostatni raz kiedy to mentalne dziecko zrobiło ze mnie idiotkę, bo dotarło do mnie, że ta osoba była zwyczajnie toksyczna.