Grzybolek1323 pisze: ↑śr lut 19, 2025 11:55 am
Z tą całą comfort person, nasunęła mi się taka myśl, że dla mnie Justyna też kiedyś taka była, choć nie słuchałam 5NZ. Ogólnie nie słucham tego typu rzeczy ze względu na powracające stany lękowe. Ale już jej content bariatryczny - bardzo mnie zaciekawił. Jej storieski, mega urocze, q&a fajne, na luzie. Ale potem postanowiłam wysłuchać jej książki - Małe Końce Świata. O Chryste panie. To totalnie zmieniło moje myślenie o niej. Część, w której przyznaje, że jedno wydawnictwo było zainteresowane wydaniem, ale chcieli za dużo zmienić, więc ona została OSZUKANA, była wręcz żałośnie śmieszna. Przecież te hisotryjki są jak napisane przez dziecko! "Oblało mnie zimne gorąco" - takich kwiatków było peeełno. No ale ok, spisała te wszystkie żale, wydała sama, sukces życia.
Od tamtego czasu moje postrzeganie Justyny totalnie się zmieniło. Nie mogę przejść obojętnie przy każdej jej wpadce czy jak ona chce to tam nazywać. Na więkość pytań w q&a wydaje mi się odpowiadać pasywno-agresywnie. Te durne reklamy na ig są ładnie wizualnie, totalnie jednak już widać, że ma w dupie co, byle hajs się zgadzał.
A u mnie wręcz przeciwnie. Jestem osobą, która ma za sobą chorobę otyłościową i ona dla mnie jest mało komfortowa w tych tematach.
Jak Justyna opowiada sama o swojej otyłości i chorobach psychicznych w rozmowach z innymi, to jest to dla mnie niekomfortowe, bo strasznie wierci w swoich najbrudniejszych, najbardziej trudnych sprawach. Dużo intymnych szczegółów, dużo historii amoku związanego z ciążą, dietą czy psychiką. Ona by pewnie powiedziała, że łamie tabu. Pytanie po co je łamie? Wydała jakiś dziennik do uzupełniania, który promowlaa w podcaście o uzależnieniach i autor podcastu jej powiedział, że dla niego ten dziennik jest za trudny, bo od progu trzeba wywlec najgorsze brudy o sobie uzupełniając go. No tak, właśnie tak jest. To cała Justyna. Dla mnie ona jest typem osoby, która zniechęca do działania. Cos jak te typiarki, które stawiają sobie za punkt honoru poinformować wszystkich jak straszną miały ciąże, porod kleszczowy nacięcie krocza, szczały pod siebie 2 tygodnie... no koniecznie muszą, bo się uduszą zohydzić każdej kobiecie porod. Czy to ma wyższy cel, czy to łamie tabu, to się same zastanówcie. Dla mnie tylko spuszcza ciśnienie kobiecie, która to mówi.
Druga strona medalu to jej podcast, gdzie zaprasza osoby chorujące na otyłość. Byli fajni goście zarówno chorzy jak i lekarze, ale... Pierwsze odcinki zbierały krytykę, bo Justa zapraszała same bardzo uprzywilejowane osoby, z którymi obstawiam 95% Polek nie ma jak się utożsamiać. Typiary opowiadające o tym, jakie wielkie odnoszą w życiu sukcesy, marka własna blabla, wyjazdy w Alpy, firmy... ogólnie słychać po tym, co mówią, że mają dużo kasy. Odchudzały się wiec inaczej mając dostęp do diet pudełkowych, trenerów, opiekę medyczną i wszystko inne. Każda boss girl najlepsza we wszystkim i wtrącająca co drugie słowo po angielsku. Bardzo dużo ludzi to krytykowało, że brakuje normalnych kobiet w podcaście, więc Justyna w końcu posłuchała, ale widać, ze do bogatych koleżanek jest inaczej nastawiona niż do zwykłych kobiet z otyłością, bo tym pierwszym się podlizuje na każdym kroku, jakby ją swędziało z radości, że w ogóle może z tak wielką personą rozmawiać. Mnie to śmieszy, tym bardziej, ze dla mnie to żadne persony.