witajcie,
do osob ktore zmagaja sie z migrena przewlekla, co wam pomoglo na dluzsza mete? czy przechodzil ktos z was leczenie botoksem albo leczenie biologiczne i faktycznie byl jakis zauwazalny efekt?
Migrena
Moderator: verysweetcherryCierpię na migreny, ale póki co ratuje się tabletkami ja migrenę z apteki lub aspityną.
Chciała iść od neurologa, ale w tamtym roku nie było w ogóle terminów a w tym jeszcze nie próbowałam dostać się na fundusz.
No cóż, coś czuję, że będę musiała iść prywatnie.
Chciała iść od neurologa, ale w tamtym roku nie było w ogóle terminów a w tym jeszcze nie próbowałam dostać się na fundusz.
No cóż, coś czuję, że będę musiała iść prywatnie.
Nic mi na dłuższą metę nie pomogło. Miałam już szynę za zęby, fizjoterapię, byłam nawet zapisana na termin do poradni leczenia bólu na NFZ, czekałam pół roku, ale z mojej przyczyny nie wyszło. Jestem stałe na lekach zapobiegawczych, a w pogotowiu tryptany.
W planach dokładne badanie hormonów i krwi, dlatego że widzę nasilenie migren tuż przed i na samym początku okresu oraz gdy z braku czasu nie zjem.
W planach dokładne badanie hormonów i krwi, dlatego że widzę nasilenie migren tuż przed i na samym początku okresu oraz gdy z braku czasu nie zjem.
Co chciałam wam jeszcze powiedzieć
Ja ''żyję'' - bo ciężko to nazwać życiem... z migreną od 14 lat.
Lata badań, biegania po specjalistach, miliony różnych sposobów, faszerowania lekami...
Ataki migreny występujące minimum raz w tygodniu, ataki trwające po 3 - 5 dni, wymioty, zawroty głowy, tragiczne samopoczucie.
Lata cierpienia przez migrenę doprowadziły mnie do stanów depresyjnych, z powodu braku siły i chęci do życia, tak się nie da funkcjonować...
Przyjęłam z kilogramy leków przeciwbólowych przez te wszystkie lata, brałam leki z kodeiną.
Pierwszy lek, który przyniósł na jakiś czas ulgę to był Zolmiles - tryptan. Brałam tabletkę gdy tylko zaczynała się migrena. Pomagał złagodzić ból, skracał atak. Po jakimś czasie była sytuacja, że Zolmiles nie był dostępny w aptekach i magazynach, nie szło go nigdzie dostać, przez co został mi przepisany w zamian inny lek - Cinie - 100. Gdy wzięłam tabletkę natychmiast, gdy tylko czułam zbliżający się atak, to pomagało na tyle, że na przykład zamiast trwać 5 dni, to trwało to 2 dni, nie było aż tak nasilonych wymiotów i innych towarzyszących dolegliwości, ale też nie zawsze lek faktycznie pomógł, wtedy po 2 godzinach konieczność przyjęcia kolejnej tabletki, to było jak loteria. Nawet jeśli lek pomagał mi przy ataku, tłumił lub skracał ból na jakiś czas, to i tak nie likwidował samego faktu i częstotliwości występowania migren, także w dalszym ciągu nie było w moim życiu ani tygodnia przeżytego bez wystąpienia migreny. Koszmar!
Wiadomo, migreny pogarszał stres, mało snu, głód, miesiączki.
Ostatecznie, po latach męki i cierpienia, zdecydowałam się na rzecz, której jeszcze nie próbowałam - leczenie migreny toksyną botulinową.
Stwierdziłam, że to moja ostatnia deska ratunku. Pokładam wielkie nadzieje, że mi to pomoże, to moja ostatnia nadzieja, szansa... Nie chcę już tak dłużej żyć. Poszłam dwa tygodnie temu pierwszy raz, póki co dzisiaj mija równo 10 dni bez migreny. Niesamowite, dla mnie to jak rekord i postęp od lat! Czas pokaże co będzie dalej, ale jestem dobrej myśli
Lata badań, biegania po specjalistach, miliony różnych sposobów, faszerowania lekami...
Ataki migreny występujące minimum raz w tygodniu, ataki trwające po 3 - 5 dni, wymioty, zawroty głowy, tragiczne samopoczucie.
Lata cierpienia przez migrenę doprowadziły mnie do stanów depresyjnych, z powodu braku siły i chęci do życia, tak się nie da funkcjonować...
Przyjęłam z kilogramy leków przeciwbólowych przez te wszystkie lata, brałam leki z kodeiną.
Pierwszy lek, który przyniósł na jakiś czas ulgę to był Zolmiles - tryptan. Brałam tabletkę gdy tylko zaczynała się migrena. Pomagał złagodzić ból, skracał atak. Po jakimś czasie była sytuacja, że Zolmiles nie był dostępny w aptekach i magazynach, nie szło go nigdzie dostać, przez co został mi przepisany w zamian inny lek - Cinie - 100. Gdy wzięłam tabletkę natychmiast, gdy tylko czułam zbliżający się atak, to pomagało na tyle, że na przykład zamiast trwać 5 dni, to trwało to 2 dni, nie było aż tak nasilonych wymiotów i innych towarzyszących dolegliwości, ale też nie zawsze lek faktycznie pomógł, wtedy po 2 godzinach konieczność przyjęcia kolejnej tabletki, to było jak loteria. Nawet jeśli lek pomagał mi przy ataku, tłumił lub skracał ból na jakiś czas, to i tak nie likwidował samego faktu i częstotliwości występowania migren, także w dalszym ciągu nie było w moim życiu ani tygodnia przeżytego bez wystąpienia migreny. Koszmar!
Wiadomo, migreny pogarszał stres, mało snu, głód, miesiączki.
Ostatecznie, po latach męki i cierpienia, zdecydowałam się na rzecz, której jeszcze nie próbowałam - leczenie migreny toksyną botulinową.
Stwierdziłam, że to moja ostatnia deska ratunku. Pokładam wielkie nadzieje, że mi to pomoże, to moja ostatnia nadzieja, szansa... Nie chcę już tak dłużej żyć. Poszłam dwa tygodnie temu pierwszy raz, póki co dzisiaj mija równo 10 dni bez migreny. Niesamowite, dla mnie to jak rekord i postęp od lat! Czas pokaże co będzie dalej, ale jestem dobrej myśli
Robisz na NFZ czy prywatnie? Podzielisz się trochę jak wygląda procedura? Podobno shotów jest ok. 50 !!!!Shhelly pisze: ↑pt lut 21, 2025 11:03 am Ja ''żyję'' - bo ciężko to nazwać życiem... z migreną od 14 lat.
Lata badań, biegania po specjalistach, miliony różnych sposobów, faszerowania lekami...
Ataki migreny występujące minimum raz w tygodniu, ataki trwające po 3 - 5 dni, wymioty, zawroty głowy, tragiczne samopoczucie.
Lata cierpienia przez migrenę doprowadziły mnie do stanów depresyjnych, z powodu braku siły i chęci do życia, tak się nie da funkcjonować...
Przyjęłam z kilogramy leków przeciwbólowych przez te wszystkie lata, brałam leki z kodeiną.
Pierwszy lek, który przyniósł na jakiś czas ulgę to był Zolmiles - tryptan. Brałam tabletkę gdy tylko zaczynała się migrena. Pomagał złagodzić ból, skracał atak. Po jakimś czasie była sytuacja, że Zolmiles nie był dostępny w aptekach i magazynach, nie szło go nigdzie dostać, przez co został mi przepisany w zamian inny lek - Cinie - 100. Gdy wzięłam tabletkę natychmiast, gdy tylko czułam zbliżający się atak, to pomagało na tyle, że na przykład zamiast trwać 5 dni, to trwało to 2 dni, nie było aż tak nasilonych wymiotów i innych towarzyszących dolegliwości, ale też nie zawsze lek faktycznie pomógł, wtedy po 2 godzinach konieczność przyjęcia kolejnej tabletki, to było jak loteria. Nawet jeśli lek pomagał mi przy ataku, tłumił lub skracał ból na jakiś czas, to i tak nie likwidował samego faktu i częstotliwości występowania migren, także w dalszym ciągu nie było w moim życiu ani tygodnia przeżytego bez wystąpienia migreny. Koszmar!
Wiadomo, migreny pogarszał stres, mało snu, głód, miesiączki.
Ostatecznie, po latach męki i cierpienia, zdecydowałam się na rzecz, której jeszcze nie próbowałam - leczenie migreny toksyną botulinową.
Stwierdziłam, że to moja ostatnia deska ratunku. Pokładam wielkie nadzieje, że mi to pomoże, to moja ostatnia nadzieja, szansa... Nie chcę już tak dłużej żyć. Poszłam dwa tygodnie temu pierwszy raz, póki co dzisiaj mija równo 10 dni bez migreny. Niesamowite, dla mnie to jak rekord i postęp od lat! Czas pokaże co będzie dalej, ale jestem dobrej myśli
Z drugiej strony chociaż na pół roku odpocząć od brania leków, ciągłego latania po aptekach , nie wspominając o bajońskich sumach, które za nie płacimy. Gdy mówię znajomym o tabletach przeciwbólowych za 100 zł to mi nie wierzą.
Co chciałam wam jeszcze powiedzieć