lalisa pisze: ↑sob lis 22, 2025 5:33 pm
Trochę poza tematem, ale tak ogólnie o byciu grubą. Rzadko o tym opowiadam, bo to nie jest przyjemne, ale ludzie zwykle nie dowierzają jak mówię, że zdarzyło mi się zostać zaatakowaną tylko dlatego, że kogoś wkurzało to, że byłam gruba. Jak się mówi o fatfobii, to ludzie się z tego śmieją. Jaka fatfobia? Uroiłaś sobie coś! No taka, że mając 13 lat potrafiłam uciekać przed chłopcami 16-20 lat, którzy chcieli mnie skopać za bycie grubą. Tylko tym zawiniłam. Bywało, że w grupie rówieśniczek rodził się jakiś konflikt którego nawet nie byłam stroną, ale wpadałam w krzyżowy ogień, bo byłam wygodnym celem. Jak jesteś gruba, to skupiasz na sobie niepotrzebną uwagę różnego typu zwyroli. Mało się mówi o tym, że otyłe dziewczynki bardzo często doświadczają przemocy słownej związanej z seksualnością, ich ciała są komentowane przez mężczyzn. U mnie pierwsza sytuacja typu "hehe dupcia cycuszki" miała miejsce, gdy miałam 10 lat.

Do tego budzisz w "normalnych" ludziach najgorsze instynkty, bo każdy ma poczucie, że ciebie wolno poniżać. Zawsze jako dziecko miałam poczucie, że ładnej koleżance paznokietek się złamie i cała szkoła wokół niej skacze, nauczyciele całują po nogach. A jak mi nawet stanie się coś złego, to każdy ma to w dupie. To jest myśl, którą pamiętam sprzed wielu, wielu lat. Podstawówka. Więc bardzo szybko byłam tego świadoma. Otyłe dziewczynki są traktowane szybko nie jak dzieci, ale jak duże dziewuchy, które nie są słodkie, nie są niewinne. Mają sobie radzić. Pamiętam jak matka jakiegoś dziecka zaczęła mnie wyzywać na placu zabaw jakbyśmy były rówieśnicami, bo miała jakiś problem ze mną i moimi koleżankami. Tylko je traktowała jak dzieci, a mnie nie. Mogłabym opisać milion takich sytuacji.
Jest dokladnie jak opisałaś. Ludzie nie dowierzają, ba: nawet nauczyciele próbują gaslightować i przypisywać odpowiedzialność grubemu dziecku za to, co ją spotyka, bo paradoksalnie jest to o wiele latwiejsze, niż skonfrontowanie się z chorymi uprzedzeniami i uznanie faktu, że jakieś niewinne dziecko jest ofiarą przemocy psychicznej w klasie czy szkole za coś, na co nie miało wpływu.
Przecież 99% tych normalnych, cichych, a przy tym grubych dziewczynek nic takiego nie robi. Nie zaczepia, po prostu jest - to ich CIALO samym swoim wyglądem PROWOKUJE sprawców. Przy rozpoczynających się zaczepkach od chlopcow wiekszosc tych dziewczynek reaguje zaburzeniami nerwicowymi i depresyjnymi, raczej chce po prostu zaszyć sie gdzies w ciemnym rogu i zniknąć - a nie brylować w centrum i celowo wymuszać jeszcze więcej uwagi, karmiąc się nią.
My tu caly czas mowimy o 10-letniej czy 12-letniej uczennicy - dzieciaku, ktory poprzez sam wiek wymaga ochrony i wsparcia, ale zazwyczaj nie dostaje tego, nikt tego nawet nie rozpoznaje .
Czemu? Wygląda na to, że wg dorosłych: otoczenia, nauczycieli - skoro dziecko jest grubsze, wyglada dojrzalej - no to powinno byc przeciez "dojrzalsze wiekowo i mądrzejsze" niz wyzywający go rówieśnicy, prawda?. zaje*ista logika
Ja co śmieszne zauważyłam, ze swoim nieco wiekszym rozmiarem prowokowałam nawet nauczycieli - wielu bylo dla mnie nieprzychylnie nastawionych prosto z góry: bardzo zgryźliwych, zaczepnych, robiących z igly widly.
Ja sie odezwałam i byłam wzywana do tablicy, wypytywana, dostawalam ostre reprymendy - a ulubienice klasy rozmawiały jak celebrytki i tylko grzecznie zwrócono im uwagę, żeby "były cichutko"
W mojej szkole byl zwyczaj robienia dyżuru 2 losowo wybranych dziewczynek jako 'portierni' przy wejściu do budynku szkoly (wtedy bylo sie zwolnionym z lekcji na caly dzien) przyszla moja dlugo wyczekiwania kolej, miałam byc w parze z jedną klasową gwiazdą - tuż przed rozpoczęciem tego zadania nauczycielka postanowiła przysrać się do mnie przy calej klasie, że jestem "zbyt za mało elegancka", nieprzygotowana, okropnie ubrana i odebrać mi ten dyżur i dać go komuś innemu. Tego dnia miałam jednolity, czysty t-shirt z dlugim rekawem, gwiazda miała z kolei jakiś kolorowy sweter z nadrukiem - jej sweter nie byl problemem, moja bluzka tak i doczekalam sie ogromnego wykladu i odebrania mi rzeczy, na którą tyle czekałam.
Ta glupia ci*a tak mnie wtedy zgaslightowała, że sama dopiero kilka dobrych lat później zrozumialam, że tu w ogóle nie chodziło o moje rzekomo nieodpowiednie ubranie, tylko o pokazanie hierarchii.
Ja w sumie będąc 10-latka tez bywałam "sądzona jak dorosła' z racji wygladania poważniej, teksty o byciu mądrzejszą i "ustąpieniu" znałam na pamięć

w sumie śmieszne jest, że wg tej logiki trzeba prędzej musztrować i szkolić 10-letnie prześladowane za wygląd dziecko, że to ono ma brać odpowiedzialność za zachowania otoczenia, że to ono musi ustępować wszystkim, którzy jej dokuczają - puszczać mimo uszu, nie reagować, poczekać aż im się znudzi, ma mieć dla wszystkich potężną dawkę wyrozumiałości, itd... niż uczyć CHŁOPCÓW że nie wolno tego robić.
To ofiary od zawsze musiały uczyć się, że "chłopcy to są chłopcy" i muszą się wyszaleć, a rolą dziewczynki jest być drobniutką i śliczną, a jak się nie da, to najlepiej nie być wcale.