Zolo666 pisze: ↑wt lis 11, 2025 7:33 pm
"Krzysztof P. to człowiek, który często zmieniał miejsce pobytu. Nie miał stałej pracy, ale za to był pod dozorem kuratora, gdyż był skazany za molestowanie nieletniej. W ostatnich miesiącach mieszkał w Krakowie, chociaż pochodzi z Klukowa, małej miejscowości na Podlasiu, położonej niedaleko Turośni Dolnej."
Tak odnośnie fantastycznego "prawego" (ROTFL) kochanka waśniewskiej. Ten drugi co z nią tam siedział miał zarzuty za molestowanie nieletniej.
dla mnie to jest wątpliwa informacja, podobnie jak Jackowski rozgłaszał, że W. ukrywa się z pomocą wpływowego człowieka z Poznania, dwóch hippisów pomogło jej się ukryć tak naprawdę, i to jest cała prawda o tym wątku
wtedy gdy D. ją ukrył, to w naszym towarzystwie krążyła informacja, że był jakiś układ sądu z mediami, i że zamiast oskarżenia o nieumyślne spowodowanie śmierci wyprodukowano to o zabójstwo, i on jej pomógł , bo widział, że staje się udziałem jakiegoś negatywnego show z łatwym do przewidzenia skutkiem, a potem jak ich znaleziono, to do publicznej informacji podano, że jakiś wykolejeniec pomagał jej się ukryć na Podlasiu, później na sprawie biegli odbijali argumenty obrony krótko na zasadzie "nie" albo "wykluczone", a jak obrońca prosił o wyjaśnienie, albo składał dodatkowe wnioski, to sąd to wszystko oddalał, sąd ma wolną rękę i jest niezawisły w decyzjach, czyli jeśli tam było jakieś wewnętrzne ustawienie tego procesu, to ten obrońca był zupełnie bezradny, i tak się dzieje niestety w różnych sprawach i wydziałach, bo wtedy jedna strona odbija wszystko jak ściana,
tyle że poszlakowy proces powinien być prowadzony rzetelnie, rozważać argumenty obu stron
dla mnie to jest podejrzane, tym bardziej, że przy wniosku o kasację ona powinna mieć prawo się wypowiedzieć, i tego się domagała, generalnie nie zabrania się nikomu wyjść do sądu w takim momencie, a ją wywieziono na północ do Grudziądza, a daleko na miejscu pozostała tylko obrona, jak oddalono kasację, to przewieziono ją do lubuskiego, to wygląda tak, jakby ją przetrzymano na odległość, by nie mogła nic powiedzieć
ten obrońca W. mówił, że zawsze prowadzi sprawę według swojej oceny, a nie tego o czym zapewnia go klient, i że jeśli uważa, że ktoś jest winny to walczy jedynie o złagodzenie wyroku, natomiast tutaj domagał się uniewinnienia, nie zastanawia was to? on niedawno w wywiadzie mówił, że jego nie interesuje, czy klientka robi sobie foty jeżdżąc konno, tylko czy faktycznie ma coś na sumieniu, bo oskarżenie dotyczy tylko określonej sprawy z życia klienta, a nie jego całokształtu
tamtego dnia Bartek poszedł po drewno do rodziców, a W. miała odwieźć córeczkę do swoich rodziców, następnego dnia mieli jechać na rozmowę kwalifikacyjną, a lada moment do mieszkania mieli wpaść znajomi, W. zawróciła po więcej pieluch, i będąc z dzieckiem przy wejściu do mieszkania spotkała sąsiadkę, śmiały się do siebie, a W. powiedziała wtedy o córeczce: "jest taka fajniusia!", i choć chorobę psychiczną u W. wykluczono, to na przestrzeni kolejnych kilku minut zdaniem sądu wstąpił w nią Mr. Hyde i brutalnie zamordowała dziecko, choć niedługo mieli tam przyjść znajomi i trudno byłoby poukrywać to co się stało,
nagrania z kamer potwierdziły, że Bartek udał się do rodziców i to jak W. zawracała do mieszkania i potem wyszła z wózkiem, czyli chronologicznie się zgadza
proces poszlakowy ma to do siebie, że nawet przy skazaniu ktoś może być niewinny tak naprawdę, i przy tak dużej rozbieżności ustaleń obrońcy i prokuratora, dla mnie ta wina nadal jest dyskusyjna,
tak jest w przypadku Beaty Pasik na przykład, i cudem udało się Grzegorzowi Głuszakowi ją wydobyć z więzienia, choć nadal walczy o uniewinnienie z zarzutu zabójstwa
w każdym portalu internetowym można przeczytać, że laryngospazm i upadek małego dziecka z rąk rodzica może skutkować śmiercią, a tu w tym jednym przypadku, w oparciu o "dane medyczne" nie jest to możliwe, chociaż było to dziecko, którego organizm dopiero krótko wywalczał się po silnej niewydolności oddechowej i zagrożeniu życia,
natomiast duszenie tak czy inaczej powinno zostawić po sobie jakieś ślady, nawet jeśli było dokonane, jak twierdził Jackowski, czymś miękkim, choć dla mnie facet, choć rzetelny jako jasnowidz, to w tych publicznych sprawach często zachowuje się jakby działał pod publiczkę, mama Iwony Wieczorek była zniesmaczona jego zachowaniem
tu nie chodzi o to, czy jest 1 tom sprawy, czy 27, tylko o to czy akta sprawy i przebieg procesu uczciwie prowadzą do prawdy