Na początku zaznaczę, że wiem że każda skóra jest inna, mamy inne potrzeby i nie da się "uszyć" jednego planu zabiegowego dla wszystkich. Niemniej myślę że pewnie każda z Was ma jakieś wnioski na temat zabiegów którym się poddała - już bez marketingowego bullshitu
Ja zaczynam:
1. Radiofrekwencja mikroigłowa Pinxel - zabieg nie był jakoś mocno odczuwalny (oczywiście byłam wcześniej znieczulona Emlą). Pomógł mi trochę "oderwać" zrosty blizn od tkanki poniżej. Gojenie po zabiegu było szybkie i bezproblemowe.
2. Thermolift Tixel - bolało bardziej niż Pinxel, dłużej się goiłam. Czy widzę jakieś efekty długofalowe? No tak średnio. Na dodatek koleżanka kosmetolożka nastraszyła mnie, że thermolift może niszczyć włókna kolagenowe skóry
3. TCA Cross punktowo - wypłycil mi ice pick scars. Ale za to mam hipopigmentację w miejscu podania (białe plamki). Najgorzej jest gdy się zaczerwienię, one dalej są trupio blade. Lekarz na kolejnej wizycie powiedział, że to nic takiego, że "musi być gorzej by mogło być lepiej". Więcej do niego nie wróciłam.
4. Dermapen - odczucia niewielkie, jak przy RF mikroigłowej. Goiłam się podobnie długo jak po Tinxelu. Efekty były spoko tylko do momentu, póki nie zeszły mikroopuchniecia. Potem zanikały. To była moja ostatnia wizyta u tego lekarza (vide punkt 3), więc nie kontynuowałam zabiegów.
5. Trochę offtop - kobido. Bardzo przyjemny masaż, faktycznie poprawił się owal ale w tej chwili mam inne wydatki, więc na razie odpuściłam. Niemniej - polecam.
Edit: zapomniałam o powiększaniu ust. Zrobiłam 5 lat temu i dopiero teraz widzę że faktycznie kwas zszedł. Trochę mi wyemigrował ponad górną wargę, więc raczej nie powtórzę tej zabawy.