Black_Heart pisze: ↑czw wrz 25, 2025 9:23 am
Pamiętam jak ta sprawa wyszła, czytałam post pana L na ten temat i myślałam wtedy, że tragedia, normalna para czekała na dziecko a bezduszni urzędnicy odebrali. Potem w sumie się tym nie interesowałam, ale jak czytałam teraz o warunkach w jakich żyli, o schizofrenii, rzekomej przemocy, o tym, że przez 3 miesiące nie odwiedzali dziecka w szpitalu, to mnie zmroziło. Co więcej, dziecko spędziło bardzo dużo czasu w innym środowisku, z którego z dnia na dzień zostało wyrwane. Czy to nie jest tak, że jak dziecko wychodzi z rodziny zastępczej, to powinno to trwać jakoś dłużej, powinno być oswajane z tym, że jego życie się zmieni? Dla mnie to nieludzkie, tu nikt w ogóle nie myśli o tym dziecku, jego emocjach i uczuciach.
Tak, dziecko powinno mieć plan przejścia, podczas którego stopniowo będzie mieć coraz częstszy kontakt z nowym środowiskiem i coraz rzadszy ze starym. W tym wypadku zostało zabrane nagle z uwagi na wielki szum medialny. Oczywiście to jest dla dziecka traumatyczne i nie powinno przebiegać w taki sposób, ale sądzę, że presja mediów, ludzi i prawników strony na sąd była tak wielka, że po prostu brakło twardego kręgosłupa, który pozwoliłby na wydanie niepopularnej decyzji, mając na uwadze rzeczywiste dobro dziecka, a nie zachciankę nieudolnych wychowawczo rodziców. Umówmy się, jest wielu rodziców ZN, którzy radzą sobie świetnie, nierzadko lepiej niż zdrowi, często ich dzieci są bardziej empatyczne i rozwijają się tak, jak powinny, ale to są osoby względnie samodzielne, zazwyczaj pod stałą opieką lekarską, biorące regularnie leki i nie posiadające ubytków poznawczych. Pani Patrycja i Pan Łukasz niestety nie wyglądają na osoby wydolne wychowawczo i coś na rzeczy było już wcześniej, skoro znajdowali się pod opieką Ośrodka Pomocy Społecznej.
Medialna narracja “niepełnosprawnego biją” w tym przypadku jest kiepska przede wszystkim dla dziecka, które traci w tym momencie szansę na normalny rozwój. Przeglądając profile społecznościowe Patrycji i Łukasza można podejrzewać, że nie są to osoby przeciętne, że potrzebują pomocy do ogarniania samych sobie, co dopiero do dziecka.
Pojawia się tu duży problem etyczny: czy rodzicom można zabrać dziecko, jeśli jeszcze nic się nie stało i widać, że mają z tym dzieckiem więź? Ale z drugiej strony, jeśli by czekać, aż coś nastąpi, kusi się los i napędza wodę na młyn komentarzy “gdzie były służby? Jakim cudem do tego dopuściły?”.
W tej rodzinie jest jakiś problem z pokolenia na pokolenie. OZN jest wiele, duża część z nich zdaje sobie sprawę ze swoich możliwości i ograniczeń i nie pcha się z motyką na słońce. Tu wydaje mi się, że matka Patrycji nie poradziła sobie z wychowaniem córki i wytłumaczeniem jej stanu. Widać, że Patrycja jest jak dziecko, jej słowa, sposób wypowiedzi, reakcje, treści zamieszczane na socmediach (poza tematem dziecka), są dość specyficzne.
Moim zdaniem tu jak najbardziej zawiódł system, ale zawiódł u podstaw, przy wychowaniu pani Patrycji i reagowaniu na hospitalizacje pana Łukasza.