Start
Wiadomości
Ulubione
Mój profil

wasze true crime

Moderator: verysweetcherry
Awatar użytkownika
Londonerka
Ciastko
Posty: 8
Rejestracja: czw mar 21, 2024 8:35 pm

Re: wasze true crime

Post autor: Londonerka »

Bumboxx pisze: sob sie 30, 2025 11:52 am W 2017 Roku wyjechalam do UK do pracy w charakterze au pair. Zamieszkalam u polsko-brytyjskiej rodziny w poludniowej czesci Londynu- Southfields. Niecale dwa tygodnie pozniej dwie ulice od mojego miejsca zamieszkania zostala zamordowana Sophie Lionnet, inna au pair, ktora bylam ponizana I bita przez swoich hostow przez miesiace (!) zanim ja zamordowali I spalili w przydomowym ogrodku. W momencie palenia zwlok przechodzilam obok. Wracalam z dziecmi z zajec z tenisa I nawet pozwolilam sobie na komentarz w stylu: sasiedzi robia grilla z rozmachem, bo cala ulica jest zadymiona...
Straszna tragedia. Teraz w mediach bylo glosno znow o kobiecie u ktorej sophie pracowala i o naszej rodaczce, roksanie leckiej, podobno zakumplowaly sie w wiezieniu i sie panosza tam. Roksana byla niedawno skazana za robienie krzywdy dzieciom w przedszkolu w ktorym pracowala.
https://www.bbc.com/news/articles/clylww5ykkvo.amp
https://www.mirror.co.uk/news/uk-news/n ... 745899.amp
ZilberSchlag
Srebrna Kropeczka
Posty: 153
Rejestracja: pn wrz 25, 2023 3:58 pm

Post autor: ZilberSchlag »

Biankalea pisze: czw sie 28, 2025 10:24 am Moja kumpela miala faze na zbieranie kwiatków. Na naszym osiedlu były takie opuszczone działki Rodos gdzie zwykle koczowali bezdomni. I ta namowila mnie żebyśmy poszły te kwiatki zrywać. Ona zajrzała do ruiny i zobaczyla ze ktos leży, a ze bylysmy dzieciorami to wpadlysmy na glupi pomysł że trzeba sprawdzić czy żyje. Wzięłyśmy kijka i delikatnie go tracilysmy. Proszę nie oceniajcie tego, bylysmy serio dzieciorami. Dopiero wtedy dojrzalysmy ze ten pan już był siny. Pobieglysmy do mamy koleżanki i ona zadzwonila na policję i powiedziala ze go znalazla. Po to zeby nas nie ciagali po komisariatach.
Początkowo chyba nawet uznali to za śmierc naturalna jesli dobrze pamiętam. Kilka lat później zaginela kobieta. W lokalnej telewizji dużo informacji o tym było. Znaleziono ja po kilku latach zamurowana w podlodze w kamienicy obok tych działek. Okazalo sie, ze morderca tej dziewczyny był rowniez morderca tego pana z działek
Dziękuję za podzielenie się historią. I spokojnie, nie zrobiłyście nawet niczego złego przecież. Straszne i smutne, może gdyby zrobili lepsze śledztwo to typ by nie zamordował tej kobiety...
ChybaNie
ŚpioszkiKenzo
Posty: 4
Rejestracja: pt maja 02, 2025 11:10 am

Post autor: ChybaNie »

Kilka lat temu w miescie oddalonym od nas ok 1.5h jazdy zaginela lekarka. Ogloszenia, apele rodziny itd.
Moj tesc poszedl ze znajomym na grzyby do lasu I znalezli tam samochod, a w srodku jej cialo... popelnila sbojstwo. To bylo dosyc wstrzasajace.

Jakies 35 lat temu kuzynka mojej mamy poslubila inzyniera 😁 Rodzina taka dumna... Bo taki intelektualista... inzynier chemii. Az mu zrobili nalot na dom, bo okazalo sie ze produkowal narkotyki. Ot, taki nasz rodzinny Breaking Bad.

No I taka dosyc blacha sprawa, ale nie daje mi do dzis spokoju. Bylismy na weselu ojca mojego bylego. Odbieral nas umowiny taksowkarz, który był znajomym kuzyna mojego partnera. Wesele skończyło się wczesnie, więc chcielismy jeszcze iść "na miasto", ale najpierw mielismy zahaczyć o mieszkanie kuzyna, żeby jego partnerką mogła zmienić buty. No i zawiozl nas tam ten znajomy taksówkarz. Przy wejściu do klatki okazało, sie ze ktoś wsadził zapałkę do zamka, więc nie można było otworzyć drzwi kluczem. Trzeba było dzwonić domofonem po sąsiadach aż ktoś nas wpuścił. Weszliśmy do mieszkania, znajomy taksówkarz z nami(miał nas dalej wiezc), który poszedl prosto do salonu i stanął tam przy oknie i drzwiach balkonowych. Pomyslalam sobie, że musi się czuć jak u siebie, że od razu tak się rozgościł w czasie kiedy my wszyscy się zgrupowaliśmy w kuchni. No i pitu pitu, panna kuzyna szuka butow kiedy nagle mowi "eeej? A gdzie laptop?" Chwila ciszy... "telewizora nie ma!!" No i okazało się, że opedzlowano im mieszkanie. No i ja do dziś jestem przekonana, że ten znajomy taksówkarz był w to zamieszany... wiedział, że ich nie będzie, wiedzial dokładnie kiedy wrócą, bo miał ich odebrać, a jak weszliśmy do mieszkania to poszedl zamknąć drzwi balkonowe w salonie(parter). To był ich dobry znajomy... oczywiście przy nim nic powiedzieć nie mogłam... potem odwoził mnie i chlopaka do domu i przysięgam Wam, że w tym momencie porozumiewaliśmy się telepatycznie, że to on... I że nie powinien wiedzieć gdzie mieszkamy, więc kazaliśmy mu się wysadzić gdzie indziej. Rodzina nigdy nie brała go pod uwagę, a ja do dziś uważam że maczał w tym palce.
Rzeka.chaosu
Currently:Vienna
Posty: 1140
Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm

Post autor: Rzeka.chaosu »

ChybaNie pisze: wt wrz 02, 2025 2:47 pm ... przysięgam Wam, że w tym momencie porozumiewaliśmy się telepatycznie, że to on... I że nie powinien wiedzieć gdzie mieszkamy, więc kazaliśmy mu się wysadzić gdzie indziej. Rodzina nigdy nie brała go pod uwagę, a ja do dziś uważam że maczał w tym palce.
Też miałam kiedyś 100% pewności, że ktoś ukradł. I zero dowodów. Sytuacja związana z zakupem kosiarki. Przy zakupie jakiś inny sprzęt był taniej. Łącznie rzeczy warte około kilka tysięcy (to były 20 lat temu duże pieniądze). Sprzęty pomagał wieźć znajomy rodziny. Na noc były zamykane w altance na kłódkę z kodem. Następnego dnia po zakupie zostały skradzione. Mam 100% pewności, że to ten znajomy. Pewnie podejrzał kod, pies go znał, wiedział jak wejść na działkę od tyłu. Krótko po tym chwalił się, że kupił nowy tv. Wielka szkoda, że byłam gówniarą, a rodzice nawet by go nie podejrzewali, bo to swój.

Podobnie kiedyś ktoś mi zakosił notatki na studiach. Po kilku tygodniach już wiedziałam kto, bo zamiast rzeczy z ćwiczeń cytował na zaliczeniu moje przemyślenia na temat z zajęć, które też były w notatkach. Po prostu pisałam sobie odnośniki i kontekst, bo tak lepiej zapamiętywałam. Nie miałam jaj, żeby walczyć o swoje, bo to był lubiany i popularny kolega. Nie było opcji, żeby trafiły do niego przypadkiem, bo zostały skradzione z torby, gdy na chwilę wyszłam. Jest opcja, że ktoś zawinął na chwilę, żeby skserować i wstydził się oddać. Lipa, bo wystarczyło poprosić.
Awatar użytkownika
helenazcitroena
Channelka
Posty: 35
Rejestracja: pt kwie 11, 2025 1:25 pm

Post autor: helenazcitroena »

Mając 14 lat jechałam rowerem z koleżanką po sąsiedniej wsi. Oddalonej max 5 km. Nagle podjechał obok nas mężczyzna, gdzieś po 30. Auto jak na tamte czasy było jedne z lepszych. Pytał nas po angielsku o drogę do takiego małego pałacyku, który mieścił się w tej wiosce i był bardzo popularny. Nasz angielski nie był na dobrym poziomie, ale zrozumiałyśmy o co pyta i ”wydukałam” w którą stronę ma się kierować. Odjechał. Po jakimś czasie kolejny raz do nas podjechał, zadając to samo pytanie z takim szyderczym uśmieszkiem. Ja nieświadoma co się dzieję, słyszę jak moja koleżanka krzyczy, że mam szybko jechać za nią. Co się okazało? Pałac o który tak pytał był dosłownie przed nim, a on rozmawiając z nami, robił sobie dobrze. Dopiero po dojechaniu z prędkością światła do koleżanki uświadomiła mi co się wydarzyło. Nigdy więcej już nie wybrałam się w tamte strony rowerem. I kiedy pomyśle o tym czuje ogromy niepokój i strach co się mogło wydarzyć.
Ullaaxx
Channelka
Posty: 36
Rejestracja: czw kwie 25, 2024 12:45 pm

Post autor: Ullaaxx »

helenazcitroena pisze: wt wrz 02, 2025 11:58 pm Mając 14 lat jechałam rowerem z koleżanką po sąsiedniej wsi. Oddalonej max 5 km. Nagle podjechał obok nas mężczyzna, gdzieś po 30. Auto jak na tamte czasy było jedne z lepszych. Pytał nas po angielsku o drogę do takiego małego pałacyku, który mieścił się w tej wiosce i był bardzo popularny. Nasz angielski nie był na dobrym poziomie, ale zrozumiałyśmy o co pyta i ”wydukałam” w którą stronę ma się kierować. Odjechał. Po jakimś czasie kolejny raz do nas podjechał, zadając to samo pytanie z takim szyderczym uśmieszkiem. Ja nieświadoma co się dzieję, słyszę jak moja koleżanka krzyczy, że mam szybko jechać za nią. Co się okazało? Pałac o który tak pytał był dosłownie przed nim, a on rozmawiając z nami, robił sobie dobrze. Dopiero po dojechaniu z prędkością światła do koleżanki uświadomiła mi co się wydarzyło. Nigdy więcej już nie wybrałam się w tamte strony rowerem. I kiedy pomyśle o tym czuje ogromy niepokój i strach co się mogło wydarzyć.
też mam takie odczucia wobec jednej sytuacji. całe życie mieszkałam na wiosce, miałam tam przyjaciółkę. nasza rodzinna wioska to po prostu prosta droga i wzdłuż niej domy. między moim a jej domem było jakieś 10min maks na piechotę. zawsze odprowadzałyśmy się do "po środku" drogi. któregoś wieczoru ( było pewnie kolo 18 ale zaczynało się ściemniać) gdy wracałam do domu i szłam już sama zatrzymał się samochód. no, może nie zatrzymał ale jechał tak wolno, że mógł ze mną rozmawiać podczas gdy ja ciągle szłam w stronę domu. jechał w tą samą stronę co ja, więc na szczęście dzielił nas pas ulicy. był to pamiętam stary obleśny dziad, miał długie czarne i tłuste włosy spięte w kitkę. zagadywał gdzie idę, gdzie mieszkam i że chętnie mnie podwiezie, że mam wsiąść. miałam maksymalnie z 14 lat. od razu rzuciłam się do ucieczki. na szczęście na działce obok domu jest mnóstwo drzew, choinek i nieokreślonych roślinności. wbiegłam tam. gościu odjechał. minęło już tyle lat a dalej myślę co by było gdyby..
Emiloz
Siatkarka
Posty: 2
Rejestracja: pt sty 24, 2025 8:26 am

Post autor: Emiloz »

Mieszkałam w jednym bloku z dzieciobójczynią, a moja siostra bawiła się w piaskownicy z zamordowanym chłopcem.

Kojarzycie sprawę Gabrysia z Morąga? Chłopca znalezionego w skrzyni pod wersalką... Wcześniej mieszkali na jednym z osiedli w Mrągowie, w bloku, w którym mieszkałam i ja. Moja babcia pamięta Gabrysia, kiedy pilnowała moją siostrę bawili się razem w piaskownicy.

Potem wyprowadzili się do Morąga, gdzie jego matka go udusiła. Chciała spalić ciało, ale było za dużo dymu, więc ukryła go w skrzyni pod wersalką. Potem na tej wersalce spała i się prostytuowała... Ciało chłopca odkryli właściciele mieszkania, kiedy weszli tam pod nieobecność matki Gabrysia. Ją zatrzymano kilka godzin później w szpitalu. Była pijana.

https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/m ... ce/6el5699
Ruskasosna93
RóżowePolo
Posty: 10
Rejestracja: pt wrz 05, 2025 5:58 pm

Post autor: Ruskasosna93 »

Jak miałam 17 lat to zaginął chłopak, który chodził do tej samej szkoły co ja. Razem uczestniczyliśmy w olimpiadzie z historii i udało nam się załapać punktowo do grona laureatów. W związku z tym pojechaliśmy na jakąś akademię czy coś takiego, z naszej mieściny do miasta wojewódzkiego. Tego samego dnia wieczorem rodzice zgłosili jego zaginięcie. Ja tego chłopaka znałam tylko z widzenia, no i podczas przygotowań do olimpiady pierwszy raz zamieniłam z nim jakieś zdanie, ale on nie był zbyt rozmowny, ja też nie jestem zbyt wyrywna do prowadzenia rozmów z obcymi bądź co bądź ludźmi, a poza tym zazwyczaj mieliśmy zajęcia przygotowujące w innych terminach.
Chlopak był mocno szukany, cała miejscowość tym żyła a ja składałam zeznania na policji ale nic nie mogłam o nim powiedzieć ani o tym co mogło się z nim stać, ani nawet o nim samym.
Ostatecznie znaleźli jego zwłoki gdzieś w lesie, ale już nie pamiętam po jakim czasie, kilka tygodni chyba to trwało. Popełnił s*, plotki chodziły że chciał zostać lekarzem ale rodzice (świadkowie Jehowy) mu zabraniali, nie wiem czy to prawda.
Awatar użytkownika
berry blast
Kciuk
Posty: 886
Rejestracja: śr cze 11, 2025 3:48 pm

Post autor: berry blast »

Kilka dni temu w lokalnych mediach głośno było o dziewczynie która przechodziła przez przejazd kolejowy w miejscu niedozwolonym, zginęła. To nie był wypadek tylko samob*. Ta dziewczyna pracowała koło mnie, znałam ją z widzenia.
gravity
SushiRoll
Posty: 222
Rejestracja: śr maja 29, 2024 12:44 pm

Post autor: gravity »

Mieszkam nad dużym zbiornikem wodnym i właśnie dziś widziałam jak policja wynosiła zwłoki w worku 🤯. Właśnie tak jakby znad wody. Co ciekawe w wakacje dokładnie w tamtym miejscu była policja i straż pożarna. Nie mam pojęcia, czy to zbieg okoliczności czy nie. W każdym razie nic nie było słychać "na mieście" o jakimś zaginięciu czy utonięciu.
Sevennox
BlondDoczep
Posty: 140
Rejestracja: pn paź 14, 2024 12:57 am

Post autor: Sevennox »

Jak byłam w szkole podstawowej (to mogła być 5 lub 6 klasa czyli 11-12 lat) mieszkaliśmy z rodzicami na starym, nieciekawym osiedlu - klimat w stylu warszawskiej Pragi lub krakowskiej Starej Huty. Mała, osiedlowa społeczność znała się bardzo dobrze, często w oknach siedziały stare babcie i 'monitorowały' okolicę a na trzepakach bawiły się dzieciaki. Któregoś wieczoru postanowiłam skoczyć do sklepu po Cole - to mogła być godzina 19, a z racji tego, ze cala akcja miala miejsce latem, nie bylo jeszcze ciemno. Kiedy wracałam już ze sklepu, weszlam juz po schodach na parter i zaczynalam wchodzic na polpietro odruchowo popatrzylam w strone drzwi wejsciowych i zauwazylam tylko mlodego mezczyzne ktory do nich wchodzil. Nie zwrocilam na to szczegolnej uwagi i po prostu kierowalam sie w strone swojego mieszkania. Nastepnego dnia, jak zreszta codziennie, spotkalam sie z kolezankami i jedna z nich powiedziala mi, ze wczoraj jej tata siedzac w oknie zauwazyl, ze kiedy wracalam ze sklepu szedl za mna mezczyzna z wyciagnietym penisem. Natychmiast zbiegl na dol - prawdopodobniej musial go zlapac w momencie w ktorym zaczal wchodzic za mna do klatki. Moge sie domyslec teraz tylko jakie intencje mial ten mlody mezczyzna ale jako dziewczynka po prostu uznalam to za smieszna sytuacje i nie wiem niestety co wydarzylo sie z nim dalej.
Rabarbarova
Srebrna Kropeczka
Posty: 150
Rejestracja: pn sty 08, 2024 6:54 am

Post autor: Rabarbarova »

Sevennox pisze: pt wrz 12, 2025 9:46 pm Jak byłam w szkole podstawowej (to mogła być 5 lub 6 klasa czyli 11-12 lat) mieszkaliśmy z rodzicami na starym, nieciekawym osiedlu - klimat w stylu warszawskiej Pragi lub krakowskiej Starej Huty. Mała, osiedlowa społeczność znała się bardzo dobrze, często w oknach siedziały stare babcie i 'monitorowały' okolicę a na trzepakach bawiły się dzieciaki. Któregoś wieczoru postanowiłam skoczyć do sklepu po Cole - to mogła być godzina 19, a z racji tego, ze cala akcja miala miejsce latem, nie bylo jeszcze ciemno. Kiedy wracałam już ze sklepu, weszlam juz po schodach na parter i zaczynalam wchodzic na polpietro odruchowo popatrzylam w strone drzwi wejsciowych i zauwazylam tylko mlodego mezczyzne ktory do nich wchodzil. Nie zwrocilam na to szczegolnej uwagi i po prostu kierowalam sie w strone swojego mieszkania. Nastepnego dnia, jak zreszta codziennie, spotkalam sie z kolezankami i jedna z nich powiedziala mi, ze wczoraj jej tata siedzac w oknie zauwazyl, ze kiedy wracalam ze sklepu szedl za mna mezczyzna z wyciagnietym penisem. Natychmiast zbiegl na dol - prawdopodobniej musial go zlapac w momencie w ktorym zaczal wchodzic za mna do klatki. Moge sie domyslec teraz tylko jakie intencje mial ten mlody mezczyzna ale jako dziewczynka po prostu uznalam to za smieszna sytuacje i nie wiem niestety co wydarzylo sie z nim dalej.
O rany, straszne... Dobrze, że tata Twojej koleżanki to widział i zareagował. Ja kiedyś byłam w kinie z kolegami, miałam z 12-13 lat. Tata jednego z kolegów przyjechał po nas do kina i odwiózł każdego do domu. Jak wysiadłam, to czekał w samochodzie żebym weszła do bramy, no i całe szczęście, bo za mną jakiś facet chciał wleźć. Na szczęście tata kolegi widział co się dzieje i szybko zareagował, typa spłoszył.
Awatar użytkownika
Galileo
RoyalBaby
Posty: 29
Rejestracja: wt lip 23, 2024 2:22 pm

Post autor: Galileo »

Lata temu córka sąsiadki została zamordowana przez typa, którego znała z pracy. Zaproponował, że ją podwiezie i zadźgał ją nożem.
Chodzę w pozaszywanych spodniach
Odnajduję się raczej w tych starych melodiach
Awatar użytkownika
Panna Marianna
Channelka
Posty: 38
Rejestracja: ndz sie 10, 2025 10:27 pm

Post autor: Panna Marianna »

Nie moje kryminalne, ale koleżanka opowiadała, jak leżała na sali poporodowej z kilkoma innymi kobietami. Mieszkamy w uk więc nie wiem jak jest w Polsce, ale tutaj można zaciągnąć zasłony dookoła łóżka dla większej prywatności. Koleżanka opowiadała, że usłyszała dziwne dźwięki z łóżka obok i wezwała pielęgniarkę. Okazało się, że partner tej kobiety z łóżka obok próbował ją udusić. Obok spał ich noworodek.
jaskana
LouiBag
Posty: 345
Rejestracja: ndz mar 06, 2022 11:10 am

Post autor: jaskana »

w podstawówce większość czasu po szkole spędzaliśmy na osiedlowym orliku. kiedyś stał tam facet, który próbował nas namówić na zajęcia dodatkowe z piłki nożnej - pokazywał nam rękawice itp. później stał pod szkołą jak mieliśmy dyskotekę, rodzice go przegonili. miał na całej masce auta naklejkę z gołą babą.

mieliśmy też creepy księdza w gimnazjum, stawał mu w trakcie lekcji
Cwel9
Gacie z oceanu
Posty: 44
Rejestracja: wt wrz 16, 2025 11:49 am

Post autor: Cwel9 »

Około 2 lata temu, kiedy już było ciemno wyszłam na spacer w dół ulicy, chciałam porobić zdjęcia śniegu który zawsze pięknie tam wyglądał. Parę razy przejechał obok mnie samochód, zwalniał za każdym razem. Wystraszona pobiegłam na moją ulicę. (Miejsce w którym robiłam zdjęcia było pod moją ulicą, czyli już droga główna, chociaż mieszkam na wsi więc główna ulica za bardzo nie istnieje) Biegłam tak szybko jak potrafiłam, nagle samochód wjechał na moją ulicę, wiedziałam że coś jest na rzeczy skoro wcześniej jeździł tylko na głównej. Całe życie mi przed oczami przeleciało, impulsywnie wbiegłam na zjazd do mojej sąsiadki, w środku tego zjazdu zwolniłam i otworzyłam pewnie furtkę. Samochód zatrzymał się przed wjazdem do jej domu, zawrócił i szybko odjechał parę metrów dalej. Jej pies zaczął szczekać przez co chłopak córki mojej sąsiadki wyszedł. Pomimo że całe życie mieszkamy na jednej ulicy nawet nie wiedziałam jak ma na imię. Ledwo stojąc wytłumaczyłam mu sytuację, nie oczywiście wskazując na samochód stojący ok 20 metrów od domu sąsiadki, typ od razu zrozumiał sytuację, udawał że się śmiejemy, i zaprowadził mnie pod drzwi sąsiadki. (mój dom jest dosłownie 10 metrów dalej więc mógł po prostu machnąć na mnie ręką) Ludzie z samochodu się speszyli i odjechali. Jego dziewczyna i jej mama wyszły przed dom i zaczęły mnie uspokajać..

I tutaj zabawna część histori: Zawsze podobały mi się samochody Dogde, on miał taki samochód. Powiedział że wezmą mnie do domu, z sytuacji wynikło tylko to ze przez 10 metrów jechałam fajnym autem. Do dziś jestem im wdzięczna za pomoc :) Mój tato rano sprawdził kamery, ten samochód który za mną jeździł stał pod naszym
domem, niemieckie tablice.. Wyparłam tą sytuację z pamięci i przypomniałam sobie o niej parę dni temu. Nigdy nie
znaleziono właścicieli samochodu ani ludzi w nim :( Boję się chodzić po ulicy sama
patina
Channelka
Posty: 33
Rejestracja: sob cze 22, 2024 7:22 am

Post autor: patina »

Minimonimini123 pisze: czw sty 16, 2025 12:04 am 1,5 roku temu było głośno o sytuacji w Poznaniu, gdy były chłopak zastrzelił nowego chłopaka swojej ex dziewczyny, a następnie siebie w centrum miasta w środku dnia. Tego dnia ta para przyjechała do Poznania w celach rekreacyjnych i byli m.in. w Centrum Szyfrów Enigma. Byłam w tym centrum tego dnia razem z synem w podobnym czasie. Są niewielkie szanse, że ich tam spotkałam ze względu na rozłożenie pomieszczeń i to, że jednak ta para wyszła jakiś czas wcześniej przed nami stamtąd i zdążyli udać się jeszcze na obiad. Jednak cała sytuacja miała miejsce w niedalekiej odległości od tego Centrum. Pamiętam ten moment, gdy nagle było słychać przerażający dźwięk ogromnej liczby policji i karetki. My byliśmy trochę jakby "odcięci", bo ekspozycje są w miejscach bez okien i nie wiedzieliśmy co się dzieje. Też planowaliśmy po zwiedzaniu pójść na obiad w kierunku, gdzie doszło do tej zbrodni. Pamiętam, że gdy wyszliśmy to przeraziła nas skala tego co się tam działo, ile służb było oraz jak mocno "odcięli" oni okolicę od osób postronnych. Dopiero siedząc w restauracji zaczęłam szukać informacji co się wydarzyło. Jak pomyślę, że gdybyśmy pojechali tam godzinę wcześniej, to zapewne bylibyśmy świadkami tego zdarzenia, to aż mnie mrozi.
Jeju pamiętam to jak dzisiaj! Wracałam od rodziców samochodem i przejeżdżałam obok Centrum Szyfrów i przepuszczałam tego faceta na przejściu…. Za jakiś czas dźwięk karetek i policji- to było makabryczne.
Awatar użytkownika
xlisamona
MoetGlass
Posty: 272
Rejestracja: ndz wrz 01, 2024 2:13 pm

Post autor: xlisamona »

Miałam sytuację, która wydarzyła się 1 czerwca 2023- dlatego tak pamiętam ten dzień. Wstałam jak codziennie rano do pracy (mieszkałam wtedy jeszcze w moim rodzinnym mieście, które liczy około 40 tys mieszkańców), ogarniając się odsłoniłam w pokoju rolety i zobaczyłam, że na chodniku stoi policyjny samochód, pod moim oknem , jakiś mężczyzna rozłożył sobie kartonowe pudło z papierami i robił zdjęcie bloku. Myślę sobie, pewnie to nasza sąsiadka, której nie raz zabierali dzieci- może coś stało. W pracy ktoś mówił rano, że była w nocy awantura kilka ulic dalej i cytuję "jakaś para gejów się pokłóciła i jeden zabił drugiego". Nie połączyłam totalnie, że to dotyczy tego, że sprawca mieszka u mnie w bloku. Potem oczywiście wszystko stało się jasne- moja mama powiedziała, że zaczepiła ją pani prokurator na schodach, wypytując o naszego 20 letniego sąsiada. Okazało się, że ten 20 letni sąsiad zabił 40 letniego przyjaciela, który nie był jego partnerem, aczkolwiek ludzie lubią sobie dopowiadać różne rzeczy. ten 40 latek był dość znany w naszym mieście, pracowałam nawet jakiś czas temu z nim i był to bardzo pozytywny człowiek. Pomagał temu mojemu sąsiadowi finansowo, bo ten wpadał w spiralę długów. Nie jest jasne, co spowodowało to, że chłopak zadźgał go w jego własnym domu, poderżnął mu gardło, polał płynem do podłóg, żeby nie było czuć smrodu (!!!), a następnie się wykąpał i przebrał w jego ciuchy... Wrócił do domu, ale przez krzyk tego mordowanego chłopaka, usłyszeli coś sąsiedzi, a także jego dobry kolega- który naprowadził policję na mojego sąsiada. Przyszła do niego policja nad ranem, a ten jak gdyby nigdy nic, spał... Jego mama opowiedziała to mojej (nie wiem w jakim celu), a co do samego procesu, dużo wiem z jego bliskiego otoczenia. Sam proces był bardzo niesprawiedliwy, bo chłopak dostał 15 lat więzienia. Jak to sędzia stwierdził "zasługuje on na resocjalizację". Dodam, że wieczór poprzedzający te wydarzenie z nocy spotkałam go na chodniku koło bloku i był bardzo dziwny. Tak samo odbywał praktyki w jednym z salonów fryzjerskich w naszym mieście, gdzie regularnie chodziłam i nie raz zajmował się moimi włosami. Rodzina aktualnie można powiedzieć, że przyjęła strategię uprzykrzania życia sąsiadom....


Druga historia, nie dotknęła mnie jakoś personalnie, ale uczyłam się w liceum francuskiego. Po jednej rozmowie z moim kolegą po szkole, dowiedziałam się, że to matka brutalnie zamordowanej dziewczyny (na- w tamtym czasie- czyli ponad 10 lat temu- obrzeżach nowego osiedla. Stała tam jeszcze stara rudera jakiegoś domu i mnóstwo krzaków). Zabił ją jakieś kilka lat wcześniej były chłopak w tychże krzakach, po tym jak zakończyła ten związek. Moj kolega chodził z nią do klasy, bardzo zdolna dziewczyna, dostała się tego dnia studia. Zrobili ognisko na zakończenie szkoły średniej i jej były chłopak prosił, aby pogadali, a ona- zgodziła się. Po odmowie kilka razy ugodził ją nożem w klatkę piersiową. A ona resztkami sił krzyczała i wołała o pomoc. Kilka sąsiadów ją usłyszało i od razu zadzwonili po pomoc, a chłopak uciekł i próbował odebrać sobie życie- tu przeszkodziła mu policja. Dziewczyna resztkami sił wołała o pomoc... Następnego dnia, nieświadoma z koleżanką spotkałam się po lekcjach i wracałyśmy z marketu obok. Chciałyśmy przejść się na spacer i pójść wspomnianym terenem, który jak zauważyłyśmy- był ogrodzony taśmami policyjnymi. Ciężko myśleć, jak ta dziewczyna miała całe życie przed sobą, a straciła je przez tak egoistycznego człowieka
xoseraphina
FejkTiffany
Posty: 651
Rejestracja: pn maja 01, 2023 11:15 pm

Post autor: xoseraphina »

Parę lat temu zostałam napadnięta. W tamtym czasie często wracałam nocą sama i właściwie się tego nie bałam, ale wszystko do pewnego czasu. Wracałam z baletów i szłam skrótem przez osiedle, kierując się w stronę głównej ulicy. Wychodząc już z tego osiedla miałam przejść przez alejkę z drzewami, która była całkowicie nieoświetlona, a potem wyjść na pasy już przy głównej ulicy.
Szłam po udeptanej ścieżce przez trawnik, gdy zauważyłam mężczyznę w kapturze kręcącego się przy przejściu dla pieszych. On też mnie zauważył i zaczął iść w moją stronę. Ja już zaczęłam przeczuwać, że coś jest nie tak i będzie jakaś akcja, więc szybko schowałam telefon do kieszeni kurtki i zapięłam ją.
Kiedy zbliżał się coraz bardziej, zboczyłam z tej ścieżki na trawę, żeby go ominąć, ale on zrobił to samo i leci wprost na mnie. Odskoczyłam od niego i krzyknęłam, żeby mnie zostawił. Uwierzcie mi, że w tamtym momencie czas mi się jakby zatrzymał na chwilę. Wszystko spowolniło i szybko przeanalizowałam swoją sytuację, stwierdzając, że jestem w dupie. Jakiś samochód przejeżdżał główną ulicą, ale by nas nie zobaczył, bo na tym trawniku nie było oświetlenia. Ja naprawdę stwierdziłam, że to już mój koniec i pozamiatane mam. Ale na szczęście nie sparaliżowało mnie to, bo jak on się na mnie rzucił to zaczęłam się z nim szarpać. Zadarł mi spódnicę do góry i chwycił mnie za tyłek. Wyrywałam się z całych sił, tak mocno aż w końcu udało mi się uwolnić i upadłam na ziemię. Ja wtedy schowałam głowę w ręce i zaczęłam piszczeć jak syrena alarmowa. Nagle zapanował spokój. Odważyłam się spojrzeć do tyłu i zobaczyłam, że on już ucieka w tamte osiedle. Wstałam, otrzepałam się i z łzami w oczach wróciłam do domu. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że niedaleko jest komenda policji. 😆 Ja nawet nie widziałam jego twarzy, bo tak było ciemno. Wiem, że był drobnej postury i może dlatego udało mi się wyrwać. Miałam dużo szczęścia, bo mógł mieć przy sobie nóż albo tak mi przywalić, że od razu światło by mi zgasło.

A jeżeli chodzi o to, czy znałam osoby zamieszane w jakieś sprawy kryminalne to tak.
1. Moja dobra koleżanka z gimnazjum próbowała zabić starszą kobietę wraz z chłopakiem poznanym przez internet. Chcieli zobaczyć jak wygląda śmierć. Zdiagnozowano u niej psychopatię. Trafiła do poprawczaka, a on do więzienia. Ja wtedy już nie miałam z nią kontaktu, bo wyjechałam z tego miasta i dowiedziałam się o tym z reportażu w Uwadze.
2. Były chłopak mojej przyjaciółki jakiś czas po rozstaniu zamordował młotkiem swoją znajomą w jej mieszkaniu.
3. Moja znajoma została podpalona przez swojego chłopaka. Niestety to było środowisko głęboko patologiczne, a ona trochę tak poniżej normy intelektualnej. Siedzieli razem w samochodzie, on w pewnym momencie związał jej ręce, wylał na jej klatkę piersiową rozpuszczalnik do farb i podpalił. Oczywiście po chwili zaczął to gasić itd., ale i tak groziło mu dożywocie za usiłowanie samob*, a dziewczyna spędziła kilka miesięcy w szpitalu z powodu oparzeń 3 i 4 stopnia. Nie wiem ile ostatecznie dostał, bo w internecie już o wyroku nie napisali, a ja z tamtą znajomą nie mam już żadnego kontaktu. Wiem, że ona mimo wszystko i tak jeździła do niego na widzenia i nie chciała dla niego surowej kary.
4. Mój kierownik okazał się (prawdopodobnie) pedofilem, który miał na swoich urządzeniach tego typu materiały i został oskarżony o molestowanie dziecka u nas w pracy. Sprawa nadal w toku, byłam przesłuchiwana w charakterze świadka razem z innymi pracownikami będącymi w tym dniu w pracy.
Magdalenaaaa
Ciastko
Posty: 5
Rejestracja: ndz cze 09, 2024 5:32 pm

Post autor: Magdalenaaaa »

Ja miałam taką sytuację, lata temu, miałam może 6-7 lat…

Byłam z dziadkami w Zakopcu w okresie wakacyjnym, był to już koniec wyjazdu, łaziliśmy po Krupówkach, ogólnie mieliśmy taką zasadę, że jak ktoś z Nas się zgubi to zawsze zostajemy w ostatnim miejscu co się widzieliśmy (nie wiem czy to miało sens, ale ten jeden raz zadziałało), no i oczywiście ja jako dziecko widząc te wszystkie sklepy z zabawkami biegałam a to tu a to tam i nagle się zorientowałam, że nie widzę nigdzie, ani babci, ani dziadka, w jednym z tych sklepów/ straganów jakaś para (nie wiem czy sprzedawcy czy randomowi ludzie), chyba musieli mnie obserwować bo od razu do mnie podbiegli, że chyba się zgubiłam i zaczęli rzucać tekstami w stylu: chodź tutaj do pokoju, widzieliśmy Twoich dziadków, tutaj Cię znajdą, albo oni tam są - już do końca nie pamiętam tych słów, ale to było mega dziwne. Rzuciłam tylko, że nigdzie nie pójdę bo mam umowę z dziadkami, że widzimy się właśnie tam gdzie się ostatnio widzieliśmy i wyszłam stamtąd, kierując się do tamtego miejsca… dziadkowie z 15 min później znaleźli mnie właśnie tam i o tych ludziach nic nie wiedzieli, ale nie drążyli tematu bo może myśleli że to zmyśliłam.

Może błahostka, ale do dziś to pamiętam i zawsze się zastanawiam co by było, jakbym była tak roztrzęsiona i poszłabym do tego pokoju… może nic, a może też bym zniknęła…

Spotkało kogoś coś podobnego na Krupówkach ?
Kaniunia
Channelka
Posty: 30
Rejestracja: pn wrz 29, 2025 4:06 pm

Post autor: Kaniunia »

Byłam w liceum, stojąc przy dworcu kolejowym od strony taksówek, zimą, po 16 i pisząc z chłopakiem na telefonie...
Zwrócił mogą uwagę fakt, ze pomimo tłumów przyglądała mi sie wysoki facet w długim czarnym płaszczu. To bylo okropne, napastliwe. Nie ubierałam sie wtedy wyzywająco, a jak lump, w związku z czym jeszcze bardziej wydało mi się to niepoważne wyciągające jakis sposob. Do pociągu jeszcze trochę, robi się szarówa... piszę do swojego absztyfikanta o swoich wrażeniach, ze odczuwam niepokój, jestem przerażona. Polecił, żebym poszła na peron. Tak zrobiłam. I tutaj scena, jak z horroru.:p Buro, ponuro, schodzę do podziemia(pociag na per 3), a ten czub za mną. Rany. Wlazlam na peron, kilka osób w znacznej odległości, a więc w nerwach, w afekcie - wlazł na peron i gapił się jak wczesniej, krzyknęłam "Czego Pan ode mnie chce?!", za chwilę mi się lampka zapaliła, wyciągnęłam telefon i powiedzialam "Aaa! Juz Cie widze, tato!" Koleś zniknął. Śniło mi sie pozniej, nie byłam w stanie nad tym zapanować. Najgorszą w takich sytuacjach jest panika, ale wez się opanuj.

Inna sytuacja, moze nie crime. Opiszę krótko. Poznałam w internecie faceta, mając lat...13? 14? Pisaliśmy, rozmawialiśmy przez telefon. Facet powyżej 35lat. Wykorzystał mnie po 2 latach pisania? I stwierdził, ze to nie to. Po spotkaniu. A do mnie to wraca. Jak bumerang.
Kaniunia
Channelka
Posty: 30
Rejestracja: pn wrz 29, 2025 4:06 pm

Post autor: Kaniunia »

Edit. Wafel z drugiego mojego wątku musial być młodszy. Teraz jest w okolicach 50 chyba. Ja zaraz 35. Nieprawdopodobne jest, jak to wraca. Jak psychika sie broni przez lata. Eh.
dejwor
Srebrna Kropeczka
Posty: 157
Rejestracja: śr gru 04, 2024 8:56 pm

Post autor: dejwor »

Kaniunia pisze: pt paź 03, 2025 10:29 pm Byłam w liceum, stojąc przy dworcu kolejowym od strony taksówek, zimą, po 16 i pisząc z chłopakiem na telefonie...
Zwrócił mogą uwagę fakt, ze pomimo tłumów przyglądała mi sie wysoki facet w długim czarnym płaszczu. To bylo okropne, napastliwe. Nie ubierałam sie wtedy wyzywająco, a jak lump, w związku z czym jeszcze bardziej wydało mi się to niepoważne wyciągające jakis sposob. Do pociągu jeszcze trochę, robi się szarówa... piszę do swojego absztyfikanta o swoich wrażeniach, ze odczuwam niepokój, jestem przerażona. Polecił, żebym poszła na peron. Tak zrobiłam. I tutaj scena, jak z horroru.:p Buro, ponuro, schodzę do podziemia(pociag na per 3), a ten czub za mną. Rany. Wlazlam na peron, kilka osób w znacznej odległości, a więc w nerwach, w afekcie - wlazł na peron i gapił się jak wczesniej, krzyknęłam "Czego Pan ode mnie chce?!", za chwilę mi się lampka zapaliła, wyciągnęłam telefon i powiedzialam "Aaa! Juz Cie widze, tato!" Koleś zniknął. Śniło mi sie pozniej, nie byłam w stanie nad tym zapanować. Najgorszą w takich sytuacjach jest panika, ale wez się opanuj.

Inna sytuacja, moze nie crime. Opiszę krótko. Poznałam w internecie faceta, mając lat...13? 14? Pisaliśmy, rozmawialiśmy przez telefon. Facet powyżej 35lat. Wykorzystał mnie po 2 latach pisania? I stwierdził, ze to nie to. Po spotkaniu. A do mnie to wraca. Jak bumerang.
ty mając 14 lat spotkykałaś się z 35 latkiem?
Awatar użytkownika
Caroline2324
ŚpioszkiKenzo
Posty: 4
Rejestracja: pt lip 12, 2024 3:50 pm

Post autor: Caroline2324 »

Też nie do końca true crime, ale moje..

1. Dostałam pigułkę gw**t na imprezie 6 osobowej. Miałam 15 lat i pierwsze przygody z alko. Był ze mną mój ówczesny chłopak, przyjaciółka i inni znajomi. Wypiłam jednego drinka i po kilkunastu minutach zaczęłam odpływać, kręciło mi się w głowie i nic nikomu nie mówiąc wyszłam do toalety na górę a później położyłam się do łóżka. Obudziłam się jak poczułam ręce w majtkach i byłam w stanie tylko otworzyć oczy, nie mogłam się ruszyć, mogłam poruszać tylko oczami, tak jakbym była sparaliżowana. To był znajomy, którego widziałam pierwszy raz w życiu na tej domówce. Reszty nie pamiętam, obudziłam się rano i przyjaciółka wyciągnęła minie z łóżka i zabrała do domu. Opowiedziałam wszystko mamie, która mi nie uwierzyła i obarczyła winą za picie w moim wieku. Ale ja naprawdę wypiłam tylko jednego drinka. Wcześniej byłam na weselu i nic się ze mną takiego nie działo, mimo, że wypiłam więcej. Powiedziałam też tamtemu chłopakowi z którym byłam, on niby przeprowadził rozmowę i dał po mordzie tamtemu, a ja później wyparłam sytuację… do dziś mam zal do matki, że nie pojechałyśmy do szpitala i do przyjaciółki która mnie olała. Nigdy nie zapomnę tej niepewności i dziury w pamięci co mi zrobił… kilka godzin wyjętych z życia…

2. Miałam stalkerkę.
Pracowałam w małym sklepie w galerii handlowej i codziennie przychodziła babka po 40, która była chora psychicznie. Jak przygotowywałam sklep, to stała przez drzwiami i gapiła się na mnie aż otworzę. Przynosiła mi dziwne prezenty, siedziała na ławce cały dzień obok sklepu. Zgłaszałam to ochronie, nic nie mogli zrobić przecież. Raz przyszła gdy mnie nie było i pod pretekstem wyciągnęła mój nr tel od mojej zmienniczki, że niby miałam jej dać znać z jakimś towarem itd. Wydzwaniała do mnie i pisała aż musiałam zmienić numer. Raz wysiadłam na przystanku a ona musiała jechac za mną i kiedy zadzwoniłam do chłopaka, dochodziłam już do domu i ona została pod klatką. Wyszedł i jej powiedział, że ma się ode mnie odczepić. Zmieniłam pracę i kilka miesięcy później mieszkanie… ale naprawdę miałam przesrane długi czas.


3. Śledził mnie facet.
Nocowałam u koleżanki i miałam zjazd na studiach. Musiałam przejechać dosłownie całe miasto komunikacją miejską. 3 przesiadki. Jak wsiadłam to autobus był pusty, kilka osób. Po chwili zauważyłam, że wpatruje się we mnie koleś i co chwilę zmieniał miejsce. Usiadł za mną. Wtedy mówiłam sobie, że zaraz i tak przesiadka więc się nie bałam. Przesiadam się, oczywiście typek wsiada ze mną do drugiego autobusu. Do kolejnego też. Wychodzę na uczelnię (mega wcześnie bo za szybko się zebrałam z chaty) i praktycznie nikogo tam nie było. Przyspieszyłam kroku i weszłam na uczelnię, typek za mną. Spanikowałam już i usiadłam w takim miejscu, gdzie ja go widziałam a on mnie nie. Gościu chodził po wielu korytarzach i się rozglądał. Jechał dosłownie całe miasto i wyglądał jak psychopata… zgłosiłam to do sekretariatu, pani spytała czy dzwonić na policję a pan z sekretariatu poszedł sprawdzić ale faceta już nie było… wyjrzeliśmy przez okno a on uciekał w stronę przystanku.
Kaniunia
Channelka
Posty: 30
Rejestracja: pn wrz 29, 2025 4:06 pm

Post autor: Kaniunia »

Dejwor
Nie. Przez około 2, 3 lata korespondowałam przez internet z facetem, byl około 30letni, tak pamietam pisał. Omamił mnie. I sie z nim spotkałam po tym czasie... raz. Nie obrzucaj mnie błotem, im jestem starsza - tym większy z tym mam problem.