MadziaLenka pisze: ↑ndz sie 10, 2025 3:54 am
Z tego, co można znaleźć w internecie, wynika, że Iwona i Paweł znali się wcześniej tylko z widzenia ze szkoły. Paweł miał szemranych znajomych, podobnie jak Patryk czyli kuzyn i były chłopak Iwony. Możliwe więc, że obaj mieli wspólnych znajomych lub byli dla siebie wrogami (mógł być jakiś konflikt jakiejś grupy). Według niektórych relacji Paweł mógł chcieć czegoś więcej od Iwony, ale kto wie… może wiedział, że była kiedyś z Patrykiem i żeby go dobić/sprowokować/szantazować, próbował zwabić do siebie Iwonę.
Moim zdaniem trzeba szukać odpowiedzi wśród znajomych bawiących się wspólnie na imprezie. Może Paweł celowo zwabił Iwonę na imprezę. Ona mogła sądzić, że będzie to zwykła zabawa, a w rzeczywistości sprowokowali ją, by wyszła. Możliwe, że spodziewali się/zaplanowali, iż będzie wracać konkretną drogą… może wspomniała wcześniej o ognisku w parku, przez co wiedzieli, gdzie ją spotkać.
Te słowa, które podobno Patryk miał powiedzieć do mamy Iwony „nie mogłem nic zrobić”, mogą oznaczać, że był wplątany w tę sprawę, dlatego też siedzi cicho. Może próbował ją uratować, ale nie dał rady. Mógł nawet być świadkiem tego, co jej robiono, to mogło wstrząsnąć nim tak bardzo, że nie spał dwie doby. Brak snu wcale nie musi oznaczać, że ktoś brał w czymś czynny udział, czasem wystarczy być świadkiem czegoś drastycznego.
Nie do końca wierzę w to, że Paweł jest niewinny i go wrabiają. Ten pożyczony telefon.. kto daje swój telefon osobie, którą słabo zna? Z pieniędzmi w kopercie też mogło być różnie.. może faktycznie były to pieniądze matki więc Iwona ich nie ruszała, a może były przeznaczone na coś konkretneg, ale były to pieniądze Iwony. Z opisów wynika, że Iwona miała swój charakter, potrafiła wdawać się w pyskówki i często to robiła. „Odważna” dziewczyna pewnie czuła się nietykalna… kto wie może przez znajomości z ludźmi po wyrokach… może dzięki Patrykowi.
Nie wierzę, że po kłótni w klubie wracała bezpośrednio do domu. Klucze zostawiła przecież na balkonie w torbie u Adrii, więc jeśli miała Zamiar wracać od razu do domu, to musiałaby kogoś obudzić, by wejść. Zbiorowa amnezja jej „znajomych” z imprezy jest niewiarygodna. Gdyby zaginęła moja znajoma, to szybko bym się otrząsnęła i zaczęła działać. Po pierwsze to bym nie dopuściła, by koleżanka z którą zabrałam się na imprezę wracała sama. Można uwierzyć w zaniki pamięci może po narkotykach, ale i tak brzmi to jak kiepska wymówka. Dla mnie to durne wymówki. Niby amnezja, a później główkują co mogłoby się z nią stać.
Mam wrażenie, że ta sprawa nie jest wcale tak trudna do rozwiązania. po prostu na początku nikt się nią porządnie nie zajął, a teraz wszystko obrosło teoriami. Nie sądzę, żeby był w to zamieszany ktoś „mega wpływowy”. Myślę, że dzięki tej sprawie wyszły inne ciemne strony Sopotu. Patryk i Paweł prawdopodobnie robili jakieś lewe interesy… młody wiek, a tyle telefonów przy sobie… wielcy biznesmeni znaleźli się . Mieli starszych znajomych, znali właścicieli z klubów. Sama Iwona już od gimnazjum miała podobno kontakty z dużo starszymi, podejrzanymi osobami. Ona w gimnazjum, a już podjeżdżali samochodem po nią dużo starsi faceci. Może to akurat bajka, ale kto tam wie.
Pobicie w parku tydzień przed zaginięciem i wiadomość do byłego/kuzyna, że „jego koledzy ją pobili”, może być istotnym tropem. Nie wierzę też, że została gdzieś wywieziona za granicę, bo gdyby takie ryzyko istniało, mogłoby się to stać dużo wcześniej.
Adria nie była jej najlepszą przyjaciółką, tą była raczej Kasia (chyba takie imię, nie pamiętam ), która była wtedy na ognisku na tej imprezie urodzinowej. SMS do tej Kasi „o gówno się czepiają” mógł dotyczyć kłótni w klubie, a nie tego, że ktoś zaczepiał sie jej po drodze. Zresztą dziwne, że Adria nie przejęła się losem Iwony i została na imprezie. Być może, dlatego Iwona próbowała skontaktować się z Kasią, pisząc „zadzwoń”, bo chciała się jej wyżalić. Gdyby czuła zagrożenie na pewno też, by nie wracała sama. Zawsze można zamówić taksówkę, a pod domem skoczyć po pieniądze. Druga sprawa, to gdyby już szła na piechotę, to by szła nerwowo gdyby czuła zagrożenie.
Paweł i jego koleżanka wchodząc do mieszkania Iwony mogli chcieć coś usunąć coś co w tamtym wieku możliwe, że nawet drobiazg mógł wydawać się „bardzo istotny”. Może chodziło o narkotyki czy inne drobne sprawy, ale bali się konsekwencji. Nie sądzę, żeby tak młodzi ludzie byli zamieszani w handel ludźmi czy też w inne grube interesy.
Kwestia samochodu zezłomowanego kilka dni po zaginięciu też jest dziwna. Jeśli ktoś jest przejęty losem znajomej, to nie robi w tym czasie ruchów, które mogłyby wyglądać jak zacieranie śladów.
Nie wierzę, że ktoś obcy przypadkowo zrobił Iwonie krzywdę, bo wtedy sprawa zostałaby rozwiązana szybko. Policja miała powiązania z klubami, więc śledztwo było zaniedbane. To wszystko wskazuje, że trzeba szukać odpowiedzi wśród znajomych. Oni nie byli prawdziwymi jej przyjaciółm, bo kto takie rzeczy robi koleżance/ przyjaciółce. Nawet największemu wrogowi nie życzy się źle o ile ma się zdrowy rozsądek. Początkowo mógł być strach przed odpowiedzialnością, ale teraz pewnie czują się bezpiecznie… po tylu latach, to nic dziwnego.
Mogło być tak, że chcieli ją tylko przestraszyć, ale sytuacja wymknęła się spod kontroli i doszło do tragedii., albo od początku wszystko było zaplanowane. Zamieszane inne osoby (starsze) w tą sprawę, to mogą być tylko te, które chciały pomóc tym młodym w ukryciu ciała. Młodzi nie byliby zdolni sami tego zrobić.
Tak podejrzewam, ale oczywiście mogę się mylić.