Lubię różne. Z włoskiej raczej te niemakaronowe dania. Lubię w krajach śródziemnomorskich dania warzywne i sałatki. Mam wrażenie, że warzywa tam są słodsze. Lubię też sposoby przyrządzania mięs - jeszcze nie trafiłam na twarde jak podeszwy. Zupy typu minestrone, zupa z ciecierzycy. Mnie one sycą. No i włoskie lody. Z azjatyckich dobre sushi i kimchi. Tu duzo zależy od jakości składników. Na szczęście blisko mam przyzwoite knajpki. W krajach pochodzenia jeszcze nie jadłam. Nie lubię twz. chińczyków typu ryż smażony z kurczakiem. Bardzo rzadko trafia się dobrze zrobiony i niezamulający mnie. Lubię dania orentalne, ostro przyprawione mięsa, zupy. Warunek: muszą być też warzywka. Smakowały mi dania jedzone na Litwie, nie pamiętam nazwy. Kuchnia bliska naszej.
Rozczarowanie: UK. Żeby zjeść coś naprawdę dobrze zrobionego trzeba iść do droższej restauracji. Brytyjskie śniadanie lepiej smakuje w Polsce niż UK. I tak będąc w Londynie wolałam sama robić jedzenie, bo naprawdę chyba ani razu nie trafiłam na smaczne i nie za milion monet. Nawet Trip advisor nie pomógł.
Drugie rozczarowanie to amerykańskie i japońskie słodycze. Dostawałam od rodziny hity (must try) przywiezione z podróży do tych krajów. Polskie lepsze.

Czasem chodzę na targi japońskie i o ile dania wytawne są super, to słodycze mnie odrzucają.
Z popularnych europejskich: baklawy - dla mnie za słodkie. Nawet do kawy nie za bardzo. Kuszą wizualnie, ale niestety nie mój smak.