Start
Wiadomości
Ulubione
Mój profil

Czy to czas na dziecko?

Moderatorzy: KasandraCwir, verysweetcherry
Kornelia
Gacie z oceanu
Posty: 44
Rejestracja: ndz wrz 17, 2023 8:38 am

Czy to czas na dziecko?

Post autor: Kornelia »

Hej!
Jestem obecnie trochę na rozstaju dróg bo sama nie wiem czy chce mieć dziecko czy nie..ale może zacznę od początku.
W przyszłym roku będę miała 30 lat, a od ponad 10lat jestem w udanym związku, mamy swój dom (już mieszkamy ale jest jeszcze sporo do urządzenia), oboje mamy stabilną, całkiem nieźle płatną pracę. W moim otoczeniu coraz więcej koleżanek/znajomych zachodzi w ciąże a ja z każda taką wiadomością zamiast się cieszyć popadam w smutek chociaż sama nie wiem dlaczego - chyba gdzieś wewnętrznie czuje że sama stoję w miejscu a inni idą do przodu.

I ostatnio sama zaczęłam myśleć, że to może odpowiedni czas na założenie swojej rodziny (chociaż zawsze mówiłam, że nie chce dzieci) ale boje się że to jest takie myślenie na zasadzie „o wszyscy mają dzieci to i ja!” a uważam że to najgorsze co może być..
Niby rozczulam się na widok dziecięcych ubrań, na widok dzieci mijanych na ulicach, wyobrażam sobie siebie w ciąży i jak urządzam pokój dziecka ale nie wiem czy to nie jest tylko takie idealizowanie wszystkiego na siłę. Znam siebie i wiem że jestem niecierpliwa, łatwo wybucham i się denerwuje i trochę boje się że ostatecznie z tych moich cukierkowych wizji nic nie wyjdzie a zostanę ja z dzieckiem i swoim wkurzeniem na cały świat.

Na koniec tego długiego wywodu chciałam po prostu spytać was dziewczyny: czy to się naprawdę czuje? Czy naprawdę człowiek budzi się pewnego dnia z myślą, że faktycznie chce się mieć dziecko? Czy może trzeba tą decyzję podjąć tak na „sucho”?
Asia234
Trening tenisa
Posty: 2929
Rejestracja: sob mar 12, 2022 4:34 pm

Post autor: Asia234 »

Kornelia pisze: śr gru 27, 2023 1:44 pm Hej!
Jestem obecnie trochę na rozstaju dróg bo sama nie wiem czy chce mieć dziecko czy nie..ale może zacznę od początku.
W przyszłym roku będę miała 30 lat, a od ponad 10lat jestem w udanym związku, mamy swój dom (już mieszkamy ale jest jeszcze sporo do urządzenia), oboje mamy stabilną, całkiem nieźle płatną pracę. W moim otoczeniu coraz więcej koleżanek/znajomych zachodzi w ciąże a ja z każda taką wiadomością zamiast się cieszyć popadam w smutek chociaż sama nie wiem dlaczego - chyba gdzieś wewnętrznie czuje że sama stoję w miejscu a inni idą do przodu.

I ostatnio sama zaczęłam myśleć, że to może odpowiedni czas na założenie swojej rodziny (chociaż zawsze mówiłam, że nie chce dzieci) ale boje się że to jest takie myślenie na zasadzie „o wszyscy mają dzieci to i ja!” a uważam że to najgorsze co może być..
Niby rozczulam się na widok dziecięcych ubrań, na widok dzieci mijanych na ulicach, wyobrażam sobie siebie w ciąży i jak urządzam pokój dziecka ale nie wiem czy to nie jest tylko takie idealizowanie wszystkiego na siłę. Znam siebie i wiem że jestem niecierpliwa, łatwo wybucham i się denerwuje i trochę boje się że ostatecznie z tych moich cukierkowych wizji nic nie wyjdzie a zostanę ja z dzieckiem i swoim wkurzeniem na cały świat.

Na koniec tego długiego wywodu chciałam po prostu spytać was dziewczyny: czy to się naprawdę czuje? Czy naprawdę człowiek budzi się pewnego dnia z myślą, że faktycznie chce się mieć dziecko? Czy może trzeba tą decyzję podjąć tak na „sucho”?
A myślałaś o rozmowie z psychologiem? Ja od wielu lat myślałam, że dzieci nie są dla mnie mimo, że chciałam dziecko, bo właśnie też jestem niecierpliwa, bo mimo, że nie mam jakiś większych traum związanych z rodzicami to widzę, że popełnili te same błędy w naszym wychowaniu co moi dziadkowie i bałam się, że będę robiła te same.
Poruszyłam ten temat na terapii i psycholog mi powiedział, że to, że moi rodzice i dziadkowie coś robili to nie oznacza, że podtrzymam rodzinną tradycje, bo jestem świadoma tego. No właśnie świadomość - zanim poszłam na terapie wiele osób mi mówiło, że jestem jak mama, a jedną z największych wad mojej mamy jest stawianie siebie i swoich potrzeb na końcu i wydawało mi się, że tak trzeba, a po terapii już tylko słyszę, że jesteśmy podobne z wyglądu. Więc wierzę, że skoro to za pomocą terapii i świadomości wyeliminowałam ze swojego życia to tak samo będzie z błędami wychowawczymi. Wiadomo jakieś swoje popełnię, ale mam nadzieje, że nie te o które najbardziej się obawiałam. A co do cierpliwości to zauważyłam u siebie ogromną różnice od kąd wzięłam zwierzaka z problemami behawioralnymi do domu i tak wiem dziecko to nie zwierzę, ale wcześniej moje zwierzęta były bardzo „łatwe w obsłudze”, a ten nauczył mnie cierpliwości i powstrzymywania nerw, gdy ta granica jest przekraczana. Doświadczenia w wychowaniu go też wpłynęły na moje życie. I tu nie namawiam do wzięcia zwierzaka z problemami, tylko nad tym też da się pracować z psychologiem nad tym. A obawy, które masz świadczą o tym, że podchodzisz do tematu poważnie.

No i myślę, że ważne jest zadać sobie to pytanie trochę w inny sposób: czy kiedyś niechęć do posiadania dziecka wynikała z obaw czy teraz chęć wynika z presji, że otoczenie ma dzieci.
Kornelia
Gacie z oceanu
Posty: 44
Rejestracja: ndz wrz 17, 2023 8:38 am

Post autor: Kornelia »

Jedną terapie mam już za sobą i dzięki niej dojrzałam jak wiele błędów popełnili moi rodzice i jakim toksycznym rodzicem jest mój tata, ale to temat trochę na inną dyskusję :)

Właśnie obawiam się, że chęć posiadania dziecka jest uwarunkowana tym że wszyscy w około mają a ja niestety jestem typem osoby która musi mieć tak jak inni albo i lepiej (niestety kolejne pokłosie sytuacji z dzieciństwa).

Gdzieś czuje w głębi serca że to dobry czas, z drugiej jednak strony ciągle się wacham…
Awatar użytkownika
Grubababa
Willa z basenem
Posty: 7279
Rejestracja: pn lut 08, 2021 9:48 pm

Post autor: Grubababa »

Kornelia pisze: śr gru 27, 2023 6:15 pm Jedną terapie mam już za sobą i dzięki niej dojrzałam jak wiele błędów popełnili moi rodzice i jakim toksycznym rodzicem jest mój tata, ale to temat trochę na inną dyskusję :)

Właśnie obawiam się, że chęć posiadania dziecka jest uwarunkowana tym że wszyscy w około mają a ja niestety jestem typem osoby która musi mieć tak jak inni albo i lepiej (niestety kolejne pokłosie sytuacji z dzieciństwa).

Gdzieś czuje w głębi serca że to dobry czas, z drugiej jednak strony ciągle się wacham…
Odpowiem z perspektywy siebie, więc nie wiem na ile to wogole będzie pomocne. Długie lata, również będąc w stałym, udanym związku uważałam i otwarcie mówiłam, że nie chce mieć dzieci. Nie zmieniał tego ani wiek, ani presja otoczenia, ani fakt, że faktycznie większość koleżanek dzieci już miała. Aż ku mojemu wówczas zdziwieniu ta decyzja przyszła. Nie wiem, czy dojrzalam do tej decyzji? Czy ogólnie życiowe sprawy typu stabilizacja, dobra praca, dom spowodowały, że dziecka zapragnęłam, ale tak, naprawdę przyszła u mnie ta zmiana. I nie był to impuls, ale świadoma decyzja. Więc wg mnie jeśli się wahasz i masz dużo rozterek, to może jednak nie jest jeszcze ten moment, a właśnie jakaś zewnętrzna presja? Z drugiej zaś strony, nie wiem, czy istnieje coś takiego jak "odpowiedni moment " na dziecko...zawsze będą jakieś argumenty, żeby to odkładać na potem, tak mi się wydaje. Wg mnie to powinna być decyzja dwojga ludzi i to naprawdę dwojga, a nie że np jedno naciska, a drugie pod presją się godzi.
Jak się dobrze wczytasz to znajdziesz i Nietzschego i Gosie z żabki
Mommy123
Trening tenisa
Posty: 2766
Rejestracja: pt sie 18, 2023 9:35 pm

Post autor: Mommy123 »

Ja zaszłam w ciążę, mając 33 lata, trochę "na sucho". Wieloletni związek, stabilna sytuacja finansowa. Nigdy nie wykluczaliśmy posiadania potomstwa, ale posiadanie dużej rodziny nie było priorytetem. Praca, podróże, kupno nieruchomości były na pierwszym miejscu. Przez lata w rodzinie i wśród znajomych rodziły się dzieci, ale nie miało to dla nas wtedy większego znaczenie. A później przyszedł moment kiedy wśród najbliższych nam par pojawiły się ogromne problemy z płodnością, wieloletnie starania, poronienia nawykowe i konieczność kilkukrotnego podejścia do in vitro. Uznaliśmy że skoro jesteśmy już w takim a nie innym wieku to zaczniemy się starać bo nigdy nie wiadomo ile takie starania potrwają..
martast1

Post autor: martast1 »

Ja od zawsze dzieci mieć nie chciałam i pamiętam jak mama mówiła - to minie, ale jak urodził się mój brat miałam wtedy 14 lat i wiedziałam dokładnie na czym polega zajmowanie się dzieckiem, bo mama szybko musiała wrócić do pracy więc siłą rzeczy pomagać trzeba było. Potem lata mijały, a ja zawsze powtarzałam to samo. W międzyczasie byłam w trzech związkach ale zawsze zaznaczałam, że dzieci mieć nie chcę aczkolwiek jeśli zmienimy zdanie nie wykluczam. Zbliżam się do 40 w ostatnim czasie w rodzinie pojawiło się sporo dzieci (worek rozwiązał się na całego) rodzeństwo, kuzynki, kuzyni mają swoje, a mnie utwierdza to tylko w przekonaniu, że nadal dzieci mieć nie chcę. Totalnie przeraża mnie zajmowanie się malutkim dzieckiem, ciąża, a przy tym jeszcze wcale dziecka nie chcę. Jestem w długoletnim związku i każde z nas myśli tak samo.

Może nie pomogłam ale widzę jak można mieć wątpliwości, a jaka jest moja sytuacja totalnie na nie mimo, że niektórzy dalej wmawiają mi, że wszystko by się zmieniło i byłoby super.
Kornelia
Gacie z oceanu
Posty: 44
Rejestracja: ndz wrz 17, 2023 8:38 am

Post autor: Kornelia »

Dziękuje dziewczyny na odpowiedzi!

Fajnie się dowiedzieć że wy też miałyście takie obawy i podobne przeżycia.

Muszę chyba na spokojnie usiąść i przemyśleć wszystkie za i przeciw, i porozmawiać potem z chłopakiem jakie on ma zdanie (ustaliliśmy że do sylwestra oboje się nam tym zastanowimy i wtedy podejmiemy decyzję wspólnie czy to czas czy nie) :)
overlooklady
MiamiBicz
Posty: 378
Rejestracja: pn maja 09, 2022 1:56 pm

Post autor: overlooklady »

W tym roku skończę 33 lata. Niezła praca, starszy dom ciągle w remoncie, ale bez kredytu + nowe mieszkanie na kredyt. Absolutnie nie czuję potrzeby bycia mamą. Nie dojrzałam do tego. Swoją drogą myślę, że czas zawsze będzie nieodpowiedni - a bo przydałoby się więcej pieniędzy, więcej tego, więcej tamtego. Niektórzy moi znajomi mają dzieci, na ogół nieplanowane i pomimo tego, że mieli powyższe myśli - dom do remontu, kredyty, potrzebę lepszych zarobków - radzą sobie co najmniej dobrze, ale podkreślają, że to wszystko samo nie przyszło, a jest efektem ich wzmożonej pracy.
Klaudiuszka
Gacie z oceanu
Posty: 44
Rejestracja: sob mar 16, 2024 12:23 am

Post autor: Klaudiuszka »

Ja tylko napisze,że nie jesteś sama.Ja mam 34 i też sie wstrzymuje. Boje sie tego,że ciąża do reszty zrujnuje moje i tak nie idealne ciało,że bede miała kompleksy. Do tego cenie sobie wolność i cisze a z dzieckiem cóż...różnie bywa.Kiedyś chciałam mieć duża rodzine,ale po drodze zrozumiałam,że wychowanie dziecka to ciężki kawałek chleba.
Nadal nie jestem gotowa i nie wiem czy bede,ale ktoś mi koedyś powiedział,że na to nie da sie odpowiednio przygotować. Daje sobie czas do 40tki :good:
Mualla
Koczkodan
Posty: 111
Rejestracja: wt mar 19, 2024 9:32 am

Post autor: Mualla »

Jestem w Twoim wieku. Mąż od paru lat, nieruchomości, stabilna praca i jakoś mi się nie śpieszy. Chcę się jeszcze dalej kształcić i mam swoje pasje.
Są dni, że chciałabym zobaczyć jak to jest, myślę że byłabym dobrą mamą, ale potem zaczyna się coś w życiu dziać i zapominam o tych myślach. Czasami mam wrażenie, że jak mam za dużo czasu, to mi te myśli po prostu przychodzą. Pewnie kiedyś przyjdzie dzień, że zdecydujemy się na dziecko tak po prostu.
blade
ZdalnaFanka
Posty: 455
Rejestracja: wt maja 16, 2023 6:40 pm

Post autor: blade »

Kornelia pisze: śr gru 27, 2023 1:44 pm Na koniec tego długiego wywodu chciałam po prostu spytać was dziewczyny: czy to się naprawdę czuje? Czy naprawdę człowiek budzi się pewnego dnia z myślą, że faktycznie chce się mieć dziecko? Czy może trzeba tą decyzję podjąć tak na „sucho”?
Ja to 'poczułam' nagle. Wcześniej nie myslałam w ogóle o zakładaniu rodziny, związek to bylo dla mnie ja i osoba partnera i tyle. Właściwie nie miałam wcześniej mysli 'jakby to było mieć dziecko', 'czy to może już pora' -- nic. Dopiero po dwóch latach związku z nowym partnerem, w wieku 31 lat pomyślałam, że "chciałabym być już mamą" :) I od tego czasu zaczęły te myśli pojawiać się coraz częściej, stały się naturalne. Jednak wstrzymuje mnie chęć posiadania większego mieszkania, na chwilę obecną za mało jest miejsca na dziecko.

a na to, że inni mają dziecko czy nie, to w ogóle nie patrz. W dzisiejszych czasach jest przeróżnie. Ja natykam się na 20-paro latki, które już mają dzieci, albo kobiety w moim wieku, które mają już dzieci 'odchowane' (szkola podst.), ale też kobiety w moim wieku, które stawiają na podróżowanie, własne hobby, spędzanie czasu z partnerem i znajomymi, rozwój, pracę. Także nie ma już czegos takiego jak presja społeczna
Awatar użytkownika
ZimnyKaloryfer
JaZapier***
Posty: 1767
Rejestracja: pn maja 15, 2023 1:31 pm

Post autor: ZimnyKaloryfer »

Ja nigdy nie chcialam miec swoich dzieci.
Mam stabilny zwiazek i prace, wczesniej mialam szalona mlodosc i wiele przyjemnosci z zycia.
Az nagle ktoregos dnia obudzilam sie i pomyslalam, ze chcialabym miec synka, blondwlosego ancymona, bo juz swoje sie namelanzowalam, swoje sie wyspalam i swoje sie naodpoczywalam.
Wiedzialam ze z wielu rzeczy bede musiala zrezygnowac, ale wiedzialam ze nie bede miala poczucia "robie to bo musze".

Dzieci to wyrzeczenia, ale tylko na jakis czas.
Potem mozna sobie naprawde fajnie ukladac zycie z takim malym czlowieczkiem.
Moj ma aktualnie 4 lata i nie wyobrazam sobie zycia bez niego, jest takim fantastycznym, mlodym czlowiekiem, przezywam z nim na nowo dziecinstwo.
Po prostu zwariowalam :)

Ps. Na dluzsza mete nie zrezygnowalam z zadnych 'przyjemnosci'.
Nadal wychodzimy we dwoje, nadal mamy swoje pasje, nadal rozmawiamy o wszystkim, nadal zapalimy jointa na imprezie. A mieszkamy sami, za granica, bez babci i dziadka pod nosem. Mali ludzie sa naprawde super!
I duzo spia ;)
lalisa
Dieta 600 kcal
Posty: 2152
Rejestracja: śr lip 07, 2021 9:59 pm

Post autor: lalisa »

Bardzo fajny wątek o dylematach związanych z macierzyństwem.

Powiem szczerze, że wierzę w coś takiego jak instynkt macierzyński (czy jakkolwiek to nazwać), który nagle spada z nieba. Ja nigdy nie myślałam o dzieciach. Kiedy sama byłam dzieckiem, to nie rozumiałam zamieszania wokół niemowlaków. Moje koleżanki często mówiły o tym, ile będą miały dzieci, wymyślały dla nich imiona. Mnie to nie interesowało. Tak samo małżeństwo nie było dla mnie tematem. Jako nastolatka przechodziłam etap, gdzie głosiłam, że nigdy nie chcę mieć dzieci, a ciąża to okropieństwo. Potem jako dorosła kobieta byłam już powiedzmy neutralna. Taka "może kiedyś będę miała dziecko, a może nie".

Gdy miałam 27 lat, to nagle coś się przestawiło. Na początku to była tylko taka luźna myśl, że jednak bym chciała mieć dziecko. Potem to już było dla mnie naturalne, że muszę zostać mamą. Potrzeba posiadania dziecka stawała się coraz silniejsza. Dziś myślę, że nie czułabym się w pełni sobą i przede wszystkim kobietą, gdybym miała nigdy nie mieć dzieci. Nie oceniam tutaj innych kobiet, mówię wyłącznie o sobie. Choć przyznaję, że wraz ze zmianą własnych poglądów, jakoś tak poczułam tez zmianę obozu. Wiecie chyba, co mam na myśli. Przestałam rozumieć kobiety intencjonalnie bezdzietne, tak jak kiedyś nie rozumiałam kobiet, które stawiały sobie macierzyństwo za cel.

Według mnie jeśli ma się w porządku warunki (po prostu normalne), pewnego partnera - nie ma co się zastanawiać. Starsze kobiety mawiają "jakoś się ułoży" i mają rację. Przykro byłoby przegapić macierzyństwo kobiecie, która tego pragnie, bo czekała rok, dwa, trzy... aż będzie "idealnie". Znam naprawdę wiele kobiet, które mają problem z zajściem w ciążę, bo biorą się za to będąc grubo po 30. Ja uważam, że na wszystko jest czas. I moim zdaniem czas na pierwsze dziecko nie jest w wieku 40 lat.
Coraline

Post autor: Coraline »

Wiem na pewno, że się czuje, gdy się nie chce. Mam 39 lat, od dziecka nie chciałam mieć dzieci, rodzice oczywiście reagowali na to na zasadzie: przejdzie jej. Nie przeszło, nie mam najmniejszego instynktu macierzyńskiego, uciekam jak tylko widzę dziecko, nie rozczulają mnie dzieci, ubranka, reklamy dziećmi i nie wiadomo o jeszcze. Dzieci przyjaciół traktuję z szacunkiem, ale najszczęśliwsza jestem, gdy spotykam się z nimi sam na sam, bez dzieci ;) Do tego wszystkiego kocham swoje wygodne, spokojne życie, robię co chcę, kiedy chcę, nie jestem za nikogo odpowiedzialna, o nikogo się nie muszę martwić. Myślę, że byłabym absolutnie fatalną, zgorzkniałą matką i nigdy, w ciągu 39 lat nie myślałam inaczej, nigdy też nie uległam presji, pytania o to, że czas najwyższy zbywam ze śmiechem, bo wiem, że to się nigdy nie wydarzy i dobrze mi z tym. Myślę, że gdybyś naprawdę nie chciała dziecka, miałabyś podobnie, inna sprawa czy odnajdziesz się w macierzyństwie, ale tego nikt nie wie. Mam koleżanki, które wpadły i są super matkami, a mam i takie, które dziecko chciały, wyczekiwały i wielokrotnie mi mówiły, że gdyby wiedziały z czym to się wiąże, to ponownie by się nie zdecydowały. Niestety, to ogromna loteria i nikt za Ciebie tej decyzji nie podejmie.
Awatar użytkownika
ZimnyKaloryfer
JaZapier***
Posty: 1767
Rejestracja: pn maja 15, 2023 1:31 pm

Post autor: ZimnyKaloryfer »

lalisa pisze: wt lip 09, 2024 1:12 pm Bardzo fajny wątek o dylematach związanych z macierzyństwem.

Powiem szczerze, że wierzę w coś takiego jak instynkt macierzyński (czy jakkolwiek to nazwać), który nagle spada z nieba. Ja nigdy nie myślałam o dzieciach. Kiedy sama byłam dzieckiem, to nie rozumiałam zamieszania wokół niemowlaków. Moje koleżanki często mówiły o tym, ile będą miały dzieci, wymyślały dla nich imiona. Mnie to nie interesowało. Tak samo małżeństwo nie było dla mnie tematem. Jako nastolatka przechodziłam etap, gdzie głosiłam, że nigdy nie chcę mieć dzieci, a ciąża to okropieństwo. Potem jako dorosła kobieta byłam już powiedzmy neutralna. Taka "może kiedyś będę miała dziecko, a może nie".

Gdy miałam 27 lat, to nagle coś się przestawiło. Na początku to była tylko taka luźna myśl, że jednak bym chciała mieć dziecko. Potem to już było dla mnie naturalne, że muszę zostać mamą. Potrzeba posiadania dziecka stawała się coraz silniejsza. Dziś myślę, że nie czułabym się w pełni sobą i przede wszystkim kobietą, gdybym miała nigdy nie mieć dzieci. Nie oceniam tutaj innych kobiet, mówię wyłącznie o sobie. Choć przyznaję, że wraz ze zmianą własnych poglądów, jakoś tak poczułam tez zmianę obozu. Wiecie chyba, co mam na myśli. Przestałam rozumieć kobiety intencjonalnie bezdzietne, tak jak kiedyś nie rozumiałam kobiet, które stawiały sobie macierzyństwo za cel.

Według mnie jeśli ma się w porządku warunki (po prostu normalne), pewnego partnera - nie ma co się zastanawiać. Starsze kobiety mawiają "jakoś się ułoży" i mają rację. Przykro byłoby przegapić macierzyństwo kobiecie, która tego pragnie, bo czekała rok, dwa, trzy... aż będzie "idealnie". Znam naprawdę wiele kobiet, które mają problem z zajściem w ciążę, bo biorą się za to będąc grubo po 30. Ja uważam, że na wszystko jest czas. I moim zdaniem czas na pierwsze dziecko nie jest w wieku 40 lat.
Bardzo się zgadzam z ostatnim akapitem! Jak to mawiają nigdy nie ma idealnego czasu na dziecko. Nam się wydawało że jest idealnie a wywalili nas z wynajmowanej chaty jak byłam w 5 miesiącu 😂 i co? I się wszystko ogarnęlo. Także naprawdę nie ma na co czekać jeśli jest spoko materiał na ojca i chata (przynajmniej w teorii 😂)
Lilipi
SushiRoll
Posty: 225
Rejestracja: pn mar 20, 2023 9:47 pm

Post autor: Lilipi »

To ja się wypowiem z perspektywy osoby będącej już po drugiej stronie 😉 gdy pyknęła mi 30 poczułam, że coś stracę jeśli nie będę miała dziecka. Nie umiem opisać tego uczucia to nie był instynkt tylko chęć przeżycia tego wszystkiego, tak jak kiedyś chciałam przeżywać szalone podróże, imprezy czy przelotne romanse tak poczułam że chce przeżyć ciążę, poczuć ruchy dziecka, zobaczyć jego uśmiech i poczuć bezgraniczne przywiązanie, doświadczyć tego wszystkiego co nazywają rodzicielstwem.

To była świadoma decyzja, na której konsekwencje nie da się przygotować. Tuż po porodzie z dzieckiem na ręku płakałam i myślałam że zmarnowałam sobie życie tak mocno wjechały hormony po porodzie. Nie byłam na to gotowa i nie da się na to przygotować bo nie wiesz jak twój organizm zareaguje. Z perspektywy 1,5 roku mając obok siebie tą cudowną istotę, mogąc obserwować jak się uczy i chłonie świat jestem sobie wdzięczna, że to ta ciekawość popchnęła mnie do decyzji. Teraz przeżywam przygodę swojego życia z nową kompanką u boku 😉
Rzeka.chaosu
Currently:Vienna
Posty: 1140
Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm

Post autor: Rzeka.chaosu »

Widziałam już różne style rodzicielstwa. Od "projektu dziecko" po j"ak jest to niech będzie". Myślę, że nie od tego zależy szczęście rodzica i dziecka. Znam mamy, które młodo zaszły w ciążę, dziecko przeszkadzało im w realizacji innych celów i teraz prawie nie mają z dziećmi kontaktu. Znam też takie, które mimo wczesnej ciąży łączyły pracę, studia i wychowanie. I z drugiej strony znam mamy, które sobie wszystko zaplanowały i realizują krok po kroku swoje założenia o takie, które wszystko zaplanowały, ale są sfrustrowane, bo wielu spraw nie da się przewidzieć (nie, nie każde dziecko dużo śpi i nie na każde dziecko działają dobre rady z sieci).

W moim przypadku ciąża to efekt spontanicznej decyzji. Wcześniej nie za bardzo o tym myślałam. Bywa różnie. Raz jestem z siebie dumna, raz chciałabym popracować nad sobą jako mamą. Wiem na pewno, że instynkt macierzyński przychodzi z czasem. U mnie jakiś czas po porodzie.
kazikK
ŚpioszkiKenzo
Posty: 3
Rejestracja: sob mar 02, 2024 9:50 pm

Post autor: kazikK »

Dodam od siebie, że nigdy dzieci mieć nie chciałam. Zawsze mówiłam, że to nie jest dla mnie, że nie czuję tego i po prostu niech tak zostanie - nie każdy musi mieć dzieci, ja mam takie zdanie w tym temacie. :) Kiedy odmieniło mi się w głowie, to był to właśnie taki przysłowiowy "strzał amora". Ja dosłownie zwariowałam na punkcie ciąży i tego, że chcę mieć dziecko "tu i teraz!" Dosłownie od zawsze miałam dogadane z moim narzeczonym, że nie będziemy mieć dzieci. On chciał kiedyś, ja nigdy. Finalnie stanęło na tym, że uznaliśmy, że łatwiej będzie jemu zrezygnować, niż mi wmusić to, żebym je miała - więc taka była nasza "umowa" i już w sumie oboje byliśmy pogodzeni z tym, że faktycznie ich nie będzie. :)
W momencie kiedy zachciałam dziecka i tej chorej fascynacji, dochodziło do momentu, że widząc kobietę w ciąży/z wózkiem - płakałam, jak bóbr, że to nie ja! Nadmienię, że mój narzeczony jeszcze o niczym nie wiedział. Nikomu nie powiedziałam o tym jakoś przez miesiąc, bo się sama zastanawiałam, czy to jakaś chwilowa fascynacja, czy o co chodzi, ale nie poznawałam siebie totalnie. W nocy miałam sny, że jestem w ciąży, że rodzę, że idę z wózkiem... Brzmi trochę jak jakaś psychoza - ale dokładnie tak było. Kiedy mój facet szedł spać, ja wstawałam do łazienki i ryczałam, jakby mi skórę zdzierano, bo tak cierpiałam - nie poznawałam siebie totalnie...
W końcu po około miesiącu uznałam, że się duszę i muszę mu powiedzieć. Jakie było moje zdziwienie, kiedy on do mnie z tekstem "ale umawialiśmy się, że nie będzie dzieci, to jak mam nagle zmienić zdanie?!". Nie było łatwo, po 10 latach związku, wspólnym mieszkaniu, dobrej pracy - prawie się rozstaliśmy. Nie mogliśmy się totalnie dogadać, on powiedział, żeby dała mu czas, a ja chciałam być w ciąży "na wczoraj", bo nadal wpadałam w swoje histerie...
Finalnie ustaliliśmy, że się nie staramy, ale nie uważamy - będzie, co ma być. W grudniu spóźnił mi się okres, ja byłam wniebowzięta, on trochę w szoku, ale również szczęśliwy. Niestety, po 3 dniach go dostałam, wtedy przepłakaliśmy całe kilka dni, a narzeczony uznał, że to znak i on też chce dziecka, że staramy się od stycznia do razu.
W sylwestra życzyliśmy sobie dzidziusia i nowego etapu w życiu.
Nie czekaliśmy długo, pod koniec stycznia okazało się, że jestem w ciąży. To był najpiękniejszy czas w naszym życiu. Urodziła się nam zdrowa córeczka, nasze oczko w głowie. Do dzisiaj (ma 2.5 roku) nie cofnęlibyśmy tej decyzji, czasem jesteśmy zmęczeni, bo nie mamy zbyt wiele pomocy z zewnątrz, ale to jest serio najpiękniejsze, co mogło nas spotkać! :)
Z doświadczenia powiem, że nie ma idealnego czasu na dziecko - zawsze będzie coś, co będziesz chciała zrobić, przejść, dokończyć, zacząć... To po prostu tak jest. :) ALE - nie ma też presji, jeśli tego nie czujesz, to nie ma gwarancji, że jak zajdziesz w ciążę lub urodzisz, to poczujesz. Daj sobie spokojnie czas na przemyślenie :) Nie analizuj pod względem plusów i minusów - niespanie w nocy, bolesny poród, płaczące dziecko - uwierz, że zrozumiesz to dopiero, jak będziesz miała swoje dziecko. Mimo, że nie śpisz 10h w nocy, bujasz i płaczesz razem z dzieckiem, to rano i tak otwierasz oczy i myślisz sobie "ale mam szczęście, że ciebie mam!". To zrozumie tylko człowiek, który sam ma dzieci, żadne inne, obce, bliższe i dalsze tego Ci nie "przekażą". Dopiero stając się rodzicem to czujesz - obiecuję. :)
Pewiwik
LouiBag
Posty: 336
Rejestracja: czw maja 08, 2025 10:16 am

Post autor: Pewiwik »

Potrzebę bycia mamą czułam dawno, ale najpierw popracowałam nad sobą - za cel objęłam sobie popracowanie nad swoimi reakcjami, bo byłam pewna, że dziecku chce dostarczyć stabilną emocjonalnie mamę.
W momencie, gdy zauważyłam, że praca nade mną jest widoczna, a także partner nad sobą zrobił swoją z terapeutą z pewnością w sercu zdecydowałam, że to ten czas.
Plus ustabilizowałam swoją sytuację finansową - to było dla mnie szalenie ważne.
Decyzja tak naprawdę powinna należeć do Ciebie.
Zanim podjęłam swoje decyzje sprawdzałam AMH - chciałam wiedzieć, że nie przegapię swojego momentu na macierzyństwo - warto o tym poczytać i sprawdzać cyklicznie. Z racji, że mój organizm miał dobre wyniki odroczyłam starania o dziecko, a zadbałam o przygotowanie siebie i odhaczenie rzeczy, które chciałam zrobić przed dzieckiem by powiedzieć swojemu dziecku jesteś tu bo tego chcieliśmy. W między czasie ogarnęliśmy też swoje emocje u terapeutów - każde osobno żeby nie przelewać ich na dziecko i po to by nie musiało być świadkiem kłótni, a komunikacji.
Szanuj się.
mariaow
GreckieWakacje
Posty: 296
Rejestracja: ndz lip 07, 2024 10:39 am

Post autor: mariaow »

ZimnyKaloryfer pisze: wt lip 09, 2024 11:13 am Ps. Na dluzsza mete nie zrezygnowalam z zadnych 'przyjemnosci'.
Nadal wychodzimy we dwoje, nadal mamy swoje pasje, nadal rozmawiamy o wszystkim, nadal zapalimy jointa na imprezie. A mieszkamy sami, za granica, bez babci i dziadka pod nosem. Mali ludzie sa naprawde super!
I duzo spia ;)
W jaki sposob sobie radzicie zeby zachowac ten czas dla siebie samych, jesli mozna spytac? Nianie?
Awatar użytkownika
ZimnyKaloryfer
JaZapier***
Posty: 1767
Rejestracja: pn maja 15, 2023 1:31 pm

Post autor: ZimnyKaloryfer »

mariaow pisze: śr lip 02, 2025 12:53 pm W jaki sposob sobie radzicie zeby zachowac ten czas dla siebie samych, jesli mozna spytac? Nianie?
Ja pracuję na zmiany - gdy mam popołudnia, od 9:00 do 15:00 mam czas tylko dla siebie, cały tydzień. Tata odbiera młodego kiedy ja jestem już w pracy, wracam to oni śpią. Wykorzystuje ten tydzień na swoje prywatne pasje i zajawki.
W weekendy wychodzimy razem kiedy dziadkowie są u nas (a od lipca są na emeryturze więc ostatnio coraz częściej), czasem zostaje z naszymi znajomymi którzy są dla niego "ciocia i wujkiem" a jeśli to jakieś dłuższe wyjście niz godzina, dwie - młody wędruje do swojej byłej gastouder (mieszkamy w Holandii, to coś zamiast żłobka, opiekowała się nim 2 lata) która zazwyczaj nawet nie chce pieniędzy, bo ma też inne dzieci którymi się zajmuje odpłatnie, a nasz starszy już nie wymaga aż tyle opieki, poza tym uwielbiają się oboje. Obcej niani chyba bym nie zaufała, ale mamy wielkie szczęście że gastouder była z nami od początku i już raczej zostanie:)
Qwerty321321
Channelka
Posty: 36
Rejestracja: śr sie 20, 2025 2:19 pm

Post autor: Qwerty321321 »

Jak pogodziliście kwestie małżeństwa i macierzyństwa? Mam na myśli sytuację, w której związek już jest dość długi i stabilny, wiekowo jak najbardziej się zgadza wszystko, natomiast nie padły deklaracje co do formalizacji związku. A chęć dziecka się pojawiła. Miałyście takie sytuacje?
kim89
RoyalBaby
Posty: 16
Rejestracja: pn wrz 01, 2025 2:27 pm

Post autor: kim89 »

Czasu dobrego nie ma nigdy :) mam 32 lata, w gronie moich znajomych tylko 1 para ma dziecko, ja jestem w 3,5letnim zwiazku z partnerem, ktory od zawsze chcial byc ojcem. Dlugo o tym rozmawialismy, wrecz mielismy na to plan - on dostal prace za granica i wtedy zaszlam w ciaze, tak zeby pojechac z nim tam na jakies 2 lata, ale nie rezygnowac z pracy, bo zalezalo mi na niej i na stalych dochodach.

Wsrod moich kolezanek, niezaleznie czy sa 13 lat w zwiazku czy kilka miesiecy widze jakas odraze do dzieci. Niby chca, ale jak beda dopiero przed 40, bo aktualnie nie sa gotowe na dzieci…

Co do bycia gotowym - cale szczescie mam super szefow, bo moge pracowac od 1,5miesiaca na zdalnym, ale uczulam - mozna czuc sie okropnie i non stop wymiotowac. Uwazam, ze przy planowaniu ciazy nalezy to mocno wziac pod uwage bo nigdy nic nie wiadomo.