Widzieliscie kiedyś ludzi po koko, mef, etc? To sprawia, że się łaknie kontaktu z drugą osobą, wzrasta poziom empatii - co za tym idzie ludzie nawet po całonocnej imprezie potrafią wypisywać do dawno niewidzianych znajomych, obdzwaniać rodzinę/przyjaciol i gadać godzinami etc. Dla mnie sprawa jest prosta, że w nocy był gruby temat walony. Też myślę, że po wyjściu z hotelu może chcieli sobie wypalić skręcika na wyczilowanie przed lotem, tylko ten skręt był kiepskiej jakości, czymś naszpikowany etc. A może chcieli przed lotem skończyć swój towar i przesadzili? Myślę, że tam impreza odchodziła praktycznie codziennie i nietrudno o wymieszanie za dużej ilości substancji. W USA dragi to rosyjska ruletka, ludzie schodzą po trawie nawet. Albo wariują. Zaraz po podcaście gwiazdy Olgi weszłam na IG Oli i nie chcę nic mówić, ale na jednej czy dwóch fotach ze Stanów miała nieźle powiększone źrenice i myślę, że trzeźwa nie była. Ta opowieść Olgi o haśle „cash” jest aż żałosna, nie wymaga chyba komentarza…Manka2 pisze: ↑pn kwie 21, 2025 11:30 am Z drugiej strony niby to takie nieprawdopodobne, że sami by wzięli w dniu wylotu. Równie niedorzeczne jest imprezowanie do rana, powrót do hotelu o 7 rano, gdzie o 11-tej trzeba go opuścić, mając przed sobą cały dzień szwendania się po mieście i wylot wieczorem. Jeśli ta para rzeczywiście lubiła "te klimaty" to zapewne w tym klubie była naspawana. Zamiast wracać z imprezy spać to dzwonili po znajomych i mimo całonocnych baletów "wyglądali normalnie". No jeśli byli pod wpływem to wyglądali normalnie, pełni energii itd. Może później, na drugi dzień, wychodząc z hotelu, chcieli sobie poprawić by nie zamulać tylko wzięli nie to co myśleli, że biorą. Stąd też kontakt z "promotorem".
Para za mocno zaimprezowala, przykre, bo nikt nikomu czegoś takiego nie życzy, ale Polska to nie Stany i tutaj nikt nie umiera po zapaleniu jointa czy wciągnięciu kreski, a tam to codzienność. Warto o tym pamiętać jak jesteś tysiące kilometrów od domu w TAKIM kraju i imprezować bardziej odpowiedzialnie…