Start
Wiadomości
Ulubione
Mój profil

Tradycyjne żony

Moderatorzy: KasandraCwir, verysweetcherry
Weronka_
ŚpioszkiKenzo
Posty: 3
Rejestracja: ndz lip 17, 2022 11:14 am

Re: Tradycyjne żony

Post autor: Weronka_ »

Retti pisze: czw mar 16, 2023 1:59 pm Od jakiegoś czasu dostrzegam zarówno wokół siebie jak i na insta renesans modelu rodziny, w którym kobieta pełni rolę ,,piastunki domowego ogniska".

Co uważacie o takim modelu? Przyznam, że budzi to u mnie wiele wątpliwości, szczególnie jeżeli chodzi o aspekt finansowy i umiejętność przeżycia za jedną pensję w Polsce (o ile mąż nie jest cenionym specjalistą zarabiającym krocie). Ciekawi mnie jak wygląda życie takich kobiet gdy dzieci są już w wieku nastoletnim i nie potrzebują opieki.
Cześć, wypowiem się jako Tradwife (mama dzieciaków w wieku przedszkolnym). Od początku postanowiliśmy z mężem że to ja będę się zajmowała dziećmi domem itp. On zajmuje się własną firmą.
Na początku było fajnie. Z roku na rok coraz bardziej dojeżdżała mnie rzeczywistość. Dookoła wszędzie były spełnione kobiety zawodowo a moja kariera stała w miejscu (wcześniej zajmowałam kierownicze stanowiska). Wielokrotnie miałam zjazdy psychiczne a największe po spotkaniach biznesowych męża gdzie źle się czułam po pytaniu czym się zajmuje gdzie pracuje.
Dzieciaki poszły do przedszkola i zostałam sama w domu.
Poświeciłam się swoim pasją aby zapełnić jakoś czas.
Teraz podjęłam decyzję aby iść do pracy. Złożyłam mnóstwo cv, odzew beznadziejny (nie dziwię się bo nie pracuje już 6 lat) poza tym mam problem z nawiązaniem nowych relacji, a przecież byłam otwartą osobą. Jestem w pełni zależna finansowo od męża, co też coraz bardziej mi się nie podoba.

A teraz plusy tego że jestem w domu: jest piękna pogoda, zabieram dzieciaki wcześniej z przedszkola, jedziemy na rowery plac zabaw itp. Urlop? Jeśli chce jechać na krótkie wakacje to pakuje nas i jedziemy (mąż zazwyczaj nie może). Kiedy jest dziecko przeziębione, zmęczone po intensywnym weekendzie zostaje bez problemu w domu nie muszę się martwić o opiekę. Gotowanie i przygotowywanie jedzenia na przyjęcia? Uwielbiam to robić, ale jeśli nie mam ochoty gotować to zamawiam (mąż nie rozlicza mnie z tego że siedzę w domu i nie zrobię obiadu). Chociaż bardzie ja mam wyrzuty sumienia przez to, że siedzę a np pół dnia czytałam książkę, a pranie czy prasowanie czeka.

Tak naprawdę ciężki jest to temat.Dla niektórych sytuacja wymarzona zajmować się domem, nie pracować, mąż was utrzymuje. Dla innych (w tym moje przyjaciółki) abstrakcja tyle poświęcić.
Niu90
BlondDoczep
Posty: 136
Rejestracja: sob wrz 07, 2024 11:02 pm

Post autor: Niu90 »

Weronka_ pisze: czw kwie 17, 2025 3:17 pm Cześć, wypowiem się jako Tradwife (mama dzieciaków w wieku przedszkolnym). Od początku postanowiliśmy z mężem że to ja będę się zajmowała dziećmi domem itp. On zajmuje się własną firmą.
Na początku było fajnie. Z roku na rok coraz bardziej dojeżdżała mnie rzeczywistość. Dookoła wszędzie były spełnione kobiety zawodowo a moja kariera stała w miejscu (wcześniej zajmowałam kierownicze stanowiska). Wielokrotnie miałam zjazdy psychiczne a największe po spotkaniach biznesowych męża gdzie źle się czułam po pytaniu czym się zajmuje gdzie pracuje.
Dzieciaki poszły do przedszkola i zostałam sama w domu.
Poświeciłam się swoim pasją aby zapełnić jakoś czas.
Teraz podjęłam decyzję aby iść do pracy. Złożyłam mnóstwo cv, odzew beznadziejny (nie dziwię się bo nie pracuje już 6 lat) poza tym mam problem z nawiązaniem nowych relacji, a przecież byłam otwartą osobą. Jestem w pełni zależna finansowo od męża, co też coraz bardziej mi się nie podoba.

A teraz plusy tego że jestem w domu: jest piękna pogoda, zabieram dzieciaki wcześniej z przedszkola, jedziemy na rowery plac zabaw itp. Urlop? Jeśli chce jechać na krótkie wakacje to pakuje nas i jedziemy (mąż zazwyczaj nie może). Kiedy jest dziecko przeziębione, zmęczone po intensywnym weekendzie zostaje bez problemu w domu nie muszę się martwić o opiekę. Gotowanie i przygotowywanie jedzenia na przyjęcia? Uwielbiam to robić, ale jeśli nie mam ochoty gotować to zamawiam (mąż nie rozlicza mnie z tego że siedzę w domu i nie zrobię obiadu). Chociaż bardzie ja mam wyrzuty sumienia przez to, że siedzę a np pół dnia czytałam książkę, a pranie czy prasowanie czeka.

Tak naprawdę ciężki jest to temat.Dla niektórych sytuacja wymarzona zajmować się domem, nie pracować, mąż was utrzymuje. Dla innych (w tym moje przyjaciółki) abstrakcja tyle poświęcić.
Z moich obserwacji mojego otoczenia wynika, że kobiety siedzące w domu nie mają ochoty wracać do pracy. Narzekały póki dzieci były małe, jak dzieciaki poszły do szkoły to są zadowoleni bo mają czas na siłownię, spa itd. Są to jednak bogate rodziny, nie muszą codziennie gotować,sprzątać itp. Ja kiedyś nie wyobrażałam sobie nie zrobić kariery, teraz myślę nad pracą na pół etatu. Nie chciałbym zrezygnować zupełnie z pracy z takich względów jakie odpisujesz, że bede miała problemy z nowymi reakcjami i będę się czuła zbyt zależna, mój mąż za to bardzo chętnie zostałby kurem domowym 😁
paul_i7967

Post autor: paul_i7967 »

Mieszkam w małej robotniczej miejscowości i cała masa tutaj tak żyje, część z wyboru bo naoglądały sie życia z katalogów i presja z bardziej „burżujskich” środowisk (miałam taką znajomą która całą mądrość życia czerpała z artykułów z onetu i nawet mi wysyłała na poparcie czemu chłop musi zarabiać więcej… tragedia) a część bo nie ma z kim dziecka zostawić, nawet jeśli jest żłobek to niedostosowany do realiów pracy zmianowej - nawet jak są biedne, można sobie wyobrazić że to jest wtedy nędza i rozpacz, tak za minimalną krajową faceta i jakiś socjal na dzieci. Czasem praca jest na chwilę np. w przerwie między jedną ciążą a drugą, i takie panie znałam. Jak chłop np robi w budowlance prawie 24 na dobę i przynosi większy hajs to jakoś się kręci. Ja mogę mówić tylko jak to wpływa na mnie, osobę queerowa która musi radzić sobie sama, a w takim środowisku to jest jak funkcjonować z urwaną noga skacząc o jednej. Rynek pracy (tu nie ma korpo) jest głównie dla mężczyzn, reszta musi się ustawić w kolejce, w ogóle mało kto uznaje że nie facetom się moralnie należy jakaś ciągłość pracy; po drugie te kobiety nabierają jakichś dziwnych przekonań w stylu tradwife żeby jakoś usprawiedliwić swoje wybory. Mi była koleżanka dokuczała wręcz ciągłymi szpilami zwłaszcza jak byłam w gorszej sytuacji po stracie pracy: „no ale przynajmniej SAMA sobie płacisz czynsz”, „nikt nikomu nic nie da, wszyscy sami musimy sobie ciężko zarobic” (ona już wtedy nie pracowała od lat) i o płci jeszcze jak starałam się np. o lepiej płatne zajęcie „ale to jest męski swiat” i jakies takie pierdolety w koncu cmoknęłam ją w cztery litery bo miałam dosyć. Zwłaszcza jak w trakcie remontu mieszkania straciłam pracę przez co nie mogłam go skończyć ani umeblować a ona zaczęła jakieś teksty , że ja to po prostu NIE CHCĘ że niby co, lubię się gnieść u starych? No to zaczęłam jej się odgryzać tekstami typu „jak *moje imie* nie pracuje to nie ma pieniążków” ;P Długo pisała tylko żeby wyciągać ploty bo jej się nudziło w domu, facet też miał jej dosyć, bo traktowała go delikatnie mówiąc bardzo w kontekście użyteczności. Jak to powiedziała „chciałeś panią to rób na nia”… potem się dziwić czemu rynek pracy tak wygląda a one nie są traktowane poważnie. Niech się kisza w swoim „kobiecym” świecie. Nie ma nic godnego zachwytu w tym że kobiety muszą sięgac po zasoby przez mężczyzn a nie bezpośrednio.
Awatar użytkownika
odpalskreta
ZdalnaFanka
Posty: 455
Rejestracja: pn sty 15, 2024 8:31 pm

Post autor: odpalskreta »

Retti pisze: czw mar 16, 2023 1:59 pm Od jakiegoś czasu dostrzegam zarówno wokół siebie jak i na insta renesans modelu rodziny, w którym kobieta pełni rolę ,,piastunki domowego ogniska".

Co uważacie o takim modelu? Przyznam, że budzi to u mnie wiele wątpliwości, szczególnie jeżeli chodzi o aspekt finansowy i umiejętność przeżycia za jedną pensję w Polsce (o ile mąż nie jest cenionym specjalistą zarabiającym krocie). Ciekawi mnie jak wygląda życie takich kobiet gdy dzieci są już w wieku nastoletnim i nie potrzebują opieki.
Jak dla mnie to nic fajnego.
Nie ma co się oszukiwać że w większości przypadków to nie wygląda jak w filmie netflixa a polega to na tym że kobieta z dziećmi jest finansowo uzależniona od faceta i często dochodzi do przemocy ekonomicznej. Ja sobie nie wyobrażam i sama nie chciałabym żyć w taki sposób. Codziennie tylko dom, sprzątanie, gotowanie, a potem prosić pana łaskawcę o hajs na pazury czy cokolwiek innego a jego decyzja zależna od humoru. W życiu pewne są tylko dwie rzeczy- to że umrzesz i że możesz liczyć tylko na siebie. Nigdy nie wiadomo jak potoczy się relacja. Przez 10 lat może być super a potem coś się zj3bie, facet znajdzie młodszą a kobieta zostaje z niczym. Bez pieniędzy, domu, pracy i doświadczenia zawodowego. Straszna wizja szczerze mówiąc
wikiwixa777
ŚpioszkiKenzo
Posty: 4
Rejestracja: sob mar 22, 2025 8:58 pm

Post autor: wikiwixa777 »

To ja mam mieszane odczucia, ale sama bym nie chciała być trad wife.

Natomiast to jest całe spektrum przypadków, bo z jednej strony potrafię sobie wyobrazić fajną rodzinkę, gdzie obdywoje rodzice pokończyli studia, gdzieś pracowali i po prostu wspólnie dogadali się, że ich planem czy marzeniem jest posiadanie gromadki dzieci, więc mama zostaje z dziećmi w domu, a tata przynosi pieniądze na ich utrzymanie. Może ta kobieta jest jakoś zabezpieczona, ma nieruchomości, może ma wysokie kwalifikacje zawodowe i nieważne co się stanie, jakoś da sobie radę. W takiej sytuacji myślę, że super, że ktoś realizuje swoje marzenia, że ma wspólne poglądy na przyszłość z partnerem.

Ale... Sporo trad wife z internetu to tak jak ktoś pisał wczensiej - mormonki, które mają całe zaplecze za sobą i zakrzywiają rzeczywistość życia w wielodzietnej rodzinie. Albo są to też dziewczyny, które chciałyby żyć życiem influencerek, ale nie mają takich zasięgów i po prostu wybierają taką ścieżkę, mówiąc, że są "trad wife", a po prostu zajmują się 1 czy 2 dzieci i nie pracują, ale też mają pomoc domową.
paul_i7967

Post autor: paul_i7967 »

W ogóle taki model rodziny to wymysł burżujów z protestanckich środowisk i efekt patriarchalnego modelu męskości a nie żadna prawda objawiona, najbardziej optymalna opcja czy natura. W pewnym momencie elity chciały się oddzielić od plebsu i były jak „patrzcie, nasze kobiety siedzą w domu i nie muszą sobie brudzić rąk jak te wasze” tylko że zostały potraktowane przedmiotowo a w zamian musiały zapłacić rezygnacja z bycia dorosłym podmiotem w świetle prawa a stawały się dziećmi za które decyduje mąż i wszystko dzieje się przez jego osobę za jego zgodą. Kobiety żyjące solo mogły zawsze posiadać nieruchomości, rozporządzać majątkiem etc - tak to wkurzało tych wyżej, że powstało to prześmiewcze określenie „stara panna”. Są całe książki o tym ile historycznie energii włożyli mężczyźni - robotnicy, rzemieślnicy, drobni przesiębiorcy w wypychanie kobiet albo z zakładów pracy albo z pracy odpłatnej u swojego boku ew sprawianie, żeby ta praca nigdy się nie opłacała, a jedyną stroną która ma prawo rozporządzać pieniędzmi był mężczyzna - żeby się upodobnić do elit. Jak ktoś mi to teraz próbuje romantyzowac to mam ochotę paść ze śmiechu. Jest np. taka książka Anny Clark „ Gender and the Making of the British Working Class”. Wspomnieni mormoni to taki ruch paraprotestancki więc też będą szli tym tokiem myslenia.
jaskana
LouiBag
Posty: 345
Rejestracja: ndz mar 06, 2022 11:10 am

Post autor: jaskana »

paul_i7967 pisze: ndz maja 11, 2025 12:47 pm W ogóle taki model rodziny to wymysł burżujów z protestanckich środowisk i efekt patriarchalnego modelu męskości a nie żadna prawda objawiona, najbardziej optymalna opcja czy natura. W pewnym momencie elity chciały się oddzielić od plebsu i były jak „patrzcie, nasze kobiety siedzą w domu i nie muszą sobie brudzić rąk jak te wasze” tylko że zostały potraktowane przedmiotowo a w zamian musiały zapłacić rezygnacja z bycia dorosłym podmiotem w świetle prawa a stawały się dziećmi za które decyduje mąż i wszystko dzieje się przez jego osobę za jego zgodą. Kobiety żyjące solo mogły zawsze posiadać nieruchomości, rozporządzać majątkiem etc - tak to wkurzało tych wyżej, że powstało to prześmiewcze określenie „stara panna”. Są całe książki o tym ile historycznie energii włożyli mężczyźni - robotnicy, rzemieślnicy, drobni przesiębiorcy w wypychanie kobiet albo z zakładów pracy albo z pracy odpłatnej u swojego boku ew sprawianie, żeby ta praca nigdy się nie opłacała, a jedyną stroną która ma prawo rozporządzać pieniędzmi był mężczyzna - żeby się upodobnić do elit. Jak ktoś mi to teraz próbuje romantyzowac to mam ochotę paść ze śmiechu. Jest np. taka książka Anny Clark „ Gender and the Making of the British Working Class”. Wspomnieni mormoni to taki ruch paraprotestancki więc też będą szli tym tokiem myslenia.
polecasz jeszcze inne książki w tym temacie? albo podobne
paul_i7967

Post autor: paul_i7967 »

jaskana pisze: ndz maja 11, 2025 12:52 pm polecasz jeszcze inne książki w tym temacie? albo podobne
Jak przeczytam inne to dam znać. Ale wydaje mi się, że ta chyba będzie najlepsza w temacie i najbardziej przystępna, jest na LibGenie jak coś. Jeszcze fajna jest ta krytykująca obecny model rodziny „ Family Abolition: Capitalism and the Communizing of Care” M. E. O'Brien. Chciałabym znaleźć coś po polsku ale na razie lipa.
paul_i7967

Post autor: paul_i7967 »

jaskana pisze: ndz maja 11, 2025 12:52 pm polecasz jeszcze inne książki w tym temacie? albo podobne
O, teraz Karakter wydał „Kaliban i czarownica”: https://www.instagram.com/p/DJlnP5cN20a ... htdmJ4MQ== jak widac po opisie tez sie wpisuje w temat