Poszłam kiedyś do wtedy nowego, bardzo wyhajpowanego salonu, polecanego przez różne influ, a zwłaszcza jedną, będącą wtedy "dziewczyną z sąsiedztwa".
Umawiałam się TYLKO na strzyżenie, w sumie podcięcie końcówek.
Ponieważ miałam ograniczoną ilość czasu i wiem, ze poślizgi czasowe moga sie wydarzyć, mialam 3 godziny wolne i bardzo mi zależało żeby sie w nich zmieścić.
Kiedy weszlam, nikt sie mna nie zainteresował. Podeszłam wiec do recepcji ze jestem na godzine taka i taka do pani X. Laski nawet sie nie odezwały. Siadlam wiec na jakimś wolnym miejscu i czekałam. Minelo pol godziny, potem godzina i nic.
W salonie bylo pare osob, fryzjerki z klientkami jako grupa wzajemmnej adoracji, wymienialy sie ploteczkami.
Po ponad godzinie podeszlam do recepcji z pytaniem, czy sie wyrobimy do konkretnej godziny, bo mam ograniczona ilośc czasu.
Laska z fochem kazala mi czekać.
Jak minely 2 godziny i nadal nic, podeszlam i powiedzialam, ze chyba zrezygnuję, bo po prostu musze za godzine byc w konkretnym miesjcu.
Ktoras burknela, ze za chwile mnie przyjmie.
Powinnam byla wyjsc, ale durna, zaczekalam.
Ostatecznie siadlam na fotelu 15 minut przed uplywem czasu, kiedy powinnam stamtad wyjsc.
Fryzjerka, bardzo obrazona i wyniosła dlugo myła mi włosy, a strzygła moze z 5 minut. Byle jak podciela koncowki.
Wyszlam 15 minut po czasie, uciekł mi pociąg.
Nie usłyszalam zadnego przepraszam za opoznienie. Ba, nikt mi nawet nie powiedzial, ze bedzie opoznienie.
Nie dostalam zadnej wody, podczas gdy reszta klientek pila kawki i herbatki
Pomyslalam, ze moze dadza mi jakis rabat, ale musialam zaplacic pełną kwotę.
Te laski były caly czas niesamowicie aroganckie i pogardliwe.
I ja naprawde rozumiem, ze sa opoznienia, ze rozne rzeczy sie zdarzaja. Nigdy nie robie awantur o takie rzeczy.
Tylko czulam sie od poczatku do końca zlana przez nie.
Gdyby mi powiedzialy, ze bedzie opoznienie, jakkolwiek sie mna zainteresowaly w trakcie, to by inaczej wygladalo.
Ale nic takiego nie mialo miejsca.
Bylam wtedy tez w kiepskim stanie psychicznym, dlatego w ogole czekalam tam jak kretynka.
Dzis po godzinie opoznienia wyszlabym po prostu.
A gdybym jakims cudem zostala powiedzialabym co mi sie nie podoba.
Do dzis mam mega uraz do tego salonu, zwlaszcza jak widze pochwały influ, jakie to wspaniale miejsce, pelne kobiecej mocy
Żaluje, ze nie opisalam tego w socjalach, dzis juz sie nie patyczkuję z takimi rzeczami.
Zdarzylo mi sie tez pojsc do fryzjera polecanego na wlosomaniackiej grupie, jako osiedlowy samorodny talent.
Typ wyciał mi dziury we wlosach oraz zostawil plamy po rozjasniaczu, ktore ukryl robiac mi przedzialek w dziwnym miejscu...
Oraz mialam paski jak zebra a umawialam sie na refleksy i strzyzenie (Fryzjerka, ktora mnie potem ratowala az zawolala kolezanki i robiły zdjecia

W dodatku przez caly czas tez prawie pod moim nosem leżaly brudne reczniki z farbą po poprzedniej klientce i jej wlosy...
No i dwa razy inna typiara zrobila mi cieniowanie jakiego nie znoszę, mimo, ze bedac tam przypominalam, zeby nie cieniowala w jeden konretny sposób. Musialam potem mocno skrocic wlosy, zeby sie tego pozbyc.
Ale nic mnie tak nie zniszczylo jak pogarda tych lasek z wyhajpowanego salonu, nawet te plamy z rozjasniacza.