Tak, ale to pewnie ze względu na to, że mieszkam daleko od swojej rodziny. Mimo wspierającego męża, który robił co mógł przy bobasie to ja miałam ciągle poczucie winy. Teraz po czasie myślę, że mogłam mieć stany depresyjne. Dodatkowo nastawiałam się na pomoc ze strony męża rodziny no niestety wyszło jak wyszło. Dużo obiecywania w ciąży, a po porodzie bańka pękła. No i chyba największy szok, że nie liczę się już ja tylko dziecko. Nie ważne co u mnie, ważne co u dziecka. Ach no i ja to mam teraz dobrze, bo czasy są inne, bo moja teściowa to miała dopiero źle.
👶 WĄTEK PARENTINGOWY 🧸
Moderatorzy: KasandraCwir, verysweetcherry-
katarzynasidko
- MoetGlass
- Posty: 252
- Rejestracja: sob lip 16, 2022 1:46 pm
Re: 👶 WĄTEK PARENTINGOWY 🧸
-
dwabambosze
- Sukienka_Z_Lu_k**wa
- Posty: 1898
- Rejestracja: sob kwie 20, 2024 10:44 pm
Czy któraś z Was zdecydowała się od razu po porodzie na tabletkę wstrzymującą laktację czy najpierw próbowałyście karmić?
- Juliaturczyniak
- PoranneKapuczino
- Posty: 1775
- Rejestracja: czw gru 19, 2024 8:36 pm
Ile mniej więcej wyniosła was wyprawka? Wiem, że można skomplementować na pół darmo, bo niektóre rzeczy ludzie oddają za darmo i to w dobrym stanie. Ubranek nie mam zamiaru kupować, bo wiadomo, że i tak szybko wyrośnie, ale się zastanawiam.
Nie jestem raczej (okres mi się spóźnia, ale zwalam na stres) w ciąży, ale zawsze warto wiedzieć na zaś ile mniej więcej pieniędzy sobie oszczędzić/odłożyć na to.
- Juliaturczyniak
- PoranneKapuczino
- Posty: 1775
- Rejestracja: czw gru 19, 2024 8:36 pm
Ja się nie tyle co boję ciąży, co boję się tego jak mogę zostać potraktowana przez personel szpitalny. Słyszałam różne historie i się zastanawiam. Ja osobiście odradzam Inflancką w Warszawie, nie wiem jak to wygląda teraz, ale jak ja i moja przyjaciółka przyszłyśmy na świat w 1997 i 2003 roku to piguły były tam straszne dla naszych mam i były strasznie chamskie, ordynarne. Dwie ciąże były niby zdrowe, ale przy porodach były komplikacje zagrażające naszemu życiu i naszych mam.
-
Damulka123
- Srebrna Kropeczka
- Posty: 157
- Rejestracja: pt sty 10, 2025 11:24 pm
Aktualnie jestem w 22tc.
Niby jeszcze sporo czasu zostało ale zastanawiam się czy to normalne, że nadal nie czuję instynktu?
Niektóre kobiety są na maksa podekscytowane a mi to przychodzi ot tak. Po prostu jestem w ciąży. Nie wariuję ze szczęścia. Bardziej się boję i jestem przerażona - tym co będzie jak wyjdę z noworodkiem ze szpitala. Że nie podołam, że nie będę potrafiła się nim zająć ani odczytać jego potrzeb.
Wiem, że teraz moje życie zmieni się o 180 stopni. Ale czy naprawdę tak to wygląda, że jak ma się dziecko to życie się kończy? Niektóre wpisy są dla mnie bardzo dołujące.
Mam wspierającego męża, rodzinę obok i wiem, że będę mogła na nich liczyć. Jednak jak czytam, że niektóre kobiety nie mogą wziąć w spokoju kąpieli to jestem przerażona..
Niby jeszcze sporo czasu zostało ale zastanawiam się czy to normalne, że nadal nie czuję instynktu?
Niektóre kobiety są na maksa podekscytowane a mi to przychodzi ot tak. Po prostu jestem w ciąży. Nie wariuję ze szczęścia. Bardziej się boję i jestem przerażona - tym co będzie jak wyjdę z noworodkiem ze szpitala. Że nie podołam, że nie będę potrafiła się nim zająć ani odczytać jego potrzeb.
Wiem, że teraz moje życie zmieni się o 180 stopni. Ale czy naprawdę tak to wygląda, że jak ma się dziecko to życie się kończy? Niektóre wpisy są dla mnie bardzo dołujące.
Mam wspierającego męża, rodzinę obok i wiem, że będę mogła na nich liczyć. Jednak jak czytam, że niektóre kobiety nie mogą wziąć w spokoju kąpieli to jestem przerażona..
Nie martw się na zapas, miałam tak samo. Instynkt przyszedł z czasem, mam dwójkę dzieci i wspierającego męża. Jeżeli druga osoba Ci pomaga to spokojnie znajdziesz czas dla siebie. Pamiętaj też ,że każdy okres jest przejściowy a czas szybko mija.Damulka123 pisze: ↑śr sty 22, 2025 3:08 pm Aktualnie jestem w 22tc.
Niby jeszcze sporo czasu zostało ale zastanawiam się czy to normalne, że nadal nie czuję instynktu?
Niektóre kobiety są na maksa podekscytowane a mi to przychodzi ot tak. Po prostu jestem w ciąży. Nie wariuję ze szczęścia. Bardziej się boję i jestem przerażona - tym co będzie jak wyjdę z noworodkiem ze szpitala. Że nie podołam, że nie będę potrafiła się nim zająć ani odczytać jego potrzeb.
Wiem, że teraz moje życie zmieni się o 180 stopni. Ale czy naprawdę tak to wygląda, że jak ma się dziecko to życie się kończy? Niektóre wpisy są dla mnie bardzo dołujące.
Mam wspierającego męża, rodzinę obok i wiem, że będę mogła na nich liczyć. Jednak jak czytam, że niektóre kobiety nie mogą wziąć w spokoju kąpieli to jestem przerażona..
Miałam podobnie. To znaczy dziecko było zaplanowane i chciane, ale jakoś ciąża niezbyt mnie ekscytowała. Mimo, że praktycznie do końca nie dawała mi żadnych dolegliwości to psychicznie czułam się z tym średnio. Poza tym teksty typu „wyśpij się na zapas”, „teraz to się zacznie” czy „skończyło się beztroskie życie” w ogóle nie pomagały. Z każdej strony byłam straszona traumatycznymi porodami, tłustymi włosami, zimną kawą i brakiem snu. No trochę mnie to przerażało. Jeszcze wyszło tak, że moje dziecko było duże (ponad 4kg) to tym bardziej wszystkie baby wokół zaczęły mnie straszyć jak to będzie strasznie i że pewnie to ze 2 dni będę rodziła takiego olbrzyma.Damulka123 pisze: ↑śr sty 22, 2025 3:08 pm Aktualnie jestem w 22tc.
Niby jeszcze sporo czasu zostało ale zastanawiam się czy to normalne, że nadal nie czuję instynktu?
Niektóre kobiety są na maksa podekscytowane a mi to przychodzi ot tak. Po prostu jestem w ciąży. Nie wariuję ze szczęścia. Bardziej się boję i jestem przerażona - tym co będzie jak wyjdę z noworodkiem ze szpitala. Że nie podołam, że nie będę potrafiła się nim zająć ani odczytać jego potrzeb.
Wiem, że teraz moje życie zmieni się o 180 stopni. Ale czy naprawdę tak to wygląda, że jak ma się dziecko to życie się kończy? Niektóre wpisy są dla mnie bardzo dołujące.
Mam wspierającego męża, rodzinę obok i wiem, że będę mogła na nich liczyć. Jednak jak czytam, że niektóre kobiety nie mogą wziąć w spokoju kąpieli to jestem przerażona..
No a teraz rzeczywistość. Poród wspominam dobrze. Dziecko było duże, ale udało mi się urodzić w niecałe 3 godziny, nie pękłam, nic złego się nie stało. Jak zobaczyłam syna to nie było tego słynnego wybuchu miłości co prawda, bo chyba byłam w szoku, że to już, ale ona przyszła jeszcze tego samego dnia.
Co do samego życia z dzieckiem a mogę chyba coś tam powiedzieć, bo mój syn ma już 7 miesięcy. Młody od samego początku przesypia noce (tzn. budzi się około 6 na mleko, ale zje i od razu zasypia dalej do godziny 10!). Potrafi zająć się sam sobą, lubi bawić się zabawkami (na gorsze momenty działa bujaczek), ma długie drzemki w ciągu dnia (1h i 2h). Nigdy nie miał kolek, bardzo mało ulewał i poza małym problemem, który był z napięciem mięśniowym to wszystko jest idealnie. Nie wiem co to zimna kawa, włosy mam zawsze umyte (a przez problemy hormonalne muszę je myć codziennie i koniecznie rano, więc o to się najbardziej obawiałam), normalnie się maluję. Wiadomo, że tego czasu dla siebie jest mniej, ale bez przesady. Synem oczywiście się zajmuję, nie jest tak że ciągle leży. Ale robię to z ogromną chęcią. Dla mnie macierzyństwo jest cudowną, piękną drogą. Mimo, że w ciąży miałam wątpliwości czy ja się do tego w ogóle nadaję.
Oczywiście z każdej strony od głupich bab słucham ciągle „poczekaj aż”. I ok, może kiedyś będzie gorzej. Już raz przeżyliśmy gorszy okres kiedy młody miał regres snu, ale to tylko krótki etap. Mam wrażenie, że innym umęczonym matkom pękają
Piszesz, że masz wspierającego męża i rodzinę. To już o połowę zmartwień mniej, wiem ile to robi.
Być może nikogo nie obchodzi moja historia, ale liczę na to, że podniesie Cię na duchu i być może jeszcze kogoś, kto to przeczyta. Z każdej strony atakują nas niestety umęczone mamusie, ale mam wrażenie, że w dużej mierze to też kwestia podejścia. Jeśli komuś się nie chce to jakiego dziecka by nie miał - będzie źle. Swoje dziecko się kocha, ale przede wszystkim trzeba je lubić. Wtedy się po prostu chce i wiele rzeczy traktuje jak przyjemność a nie obowiązek. Wiadomo, że czasem mi tęskno do tych beztroskich czasów kiedy byłam bezdzietną lambadziarą, ale moje życie aktualnie podoba mi się bardziej.
Trzymaj się, nie słuchaj straszenia z każdej strony i nie nastawiaj się na najgorsze, bo wcale nie musi być źle. Trzymam za Ciebie kciuki!
-
Damulka123
- Srebrna Kropeczka
- Posty: 157
- Rejestracja: pt sty 10, 2025 11:24 pm
Dziekuje za wasze odpowiedzi. Podniosły mnie na duchu.
To strasznie doprowadziło mnie do momentów, że zaczęłam żałować, że podjęliśmy decyzję o potomku.
Fajnie jest słyszeć, że są mamy, które piją ciepłą kawkę i mają czas aby o siebie zadbać. To naprawdę pocieszające bo od kilku miesięcy słyszę, żebym się cieszyła tym czasem ciąży bo później wszystko zniknie bezpowrotnie.
Rozmowy typu: zobaczycie teraz to się zacznie, a jak będzie ząbkowanie, a to a tamto naprawdę nie pomagają kobietom podjąć świadomej decyzji o macierzyństwie.
Gdybym wiedziała ile będę tego słyszała to chyba bym się tego nie podjęła mimo, że zawsze chciałam mieć dzieci.
Chyba najbardziej boję się tej utraty swojej tożsamości. Że już nie będę ja jako ja - jako kobieta (mam nadzieję, że rozumiecie co mam na myśli) tylko już będę zawsze ja jako matka.
Ogólnie też kiepsko znoszę ciążę pod względem fizycznym (wymioty, bóle głowy, bardzo duże spadki energii) i nawet tym jak się z kimś podzieliłam to słyszałam: ja jak byłam w ciąży to do pracy musiałam chodzić, ja to miałam jeszcze drugie dziecko etc.
Jak słyszę te teksty to czuję jakby ktoś odbierał mi prawo do narzekania albo złego samopoczucia dlatego, że miał gorzej.
Sorki, że tak chaotycznie ale chyba trochę tego mi się nagromadziło
Jeszcze raz bardzo wam dziękuję
To strasznie doprowadziło mnie do momentów, że zaczęłam żałować, że podjęliśmy decyzję o potomku.
Fajnie jest słyszeć, że są mamy, które piją ciepłą kawkę i mają czas aby o siebie zadbać. To naprawdę pocieszające bo od kilku miesięcy słyszę, żebym się cieszyła tym czasem ciąży bo później wszystko zniknie bezpowrotnie.
Rozmowy typu: zobaczycie teraz to się zacznie, a jak będzie ząbkowanie, a to a tamto naprawdę nie pomagają kobietom podjąć świadomej decyzji o macierzyństwie.
Gdybym wiedziała ile będę tego słyszała to chyba bym się tego nie podjęła mimo, że zawsze chciałam mieć dzieci.
Chyba najbardziej boję się tej utraty swojej tożsamości. Że już nie będę ja jako ja - jako kobieta (mam nadzieję, że rozumiecie co mam na myśli) tylko już będę zawsze ja jako matka.
Ogólnie też kiepsko znoszę ciążę pod względem fizycznym (wymioty, bóle głowy, bardzo duże spadki energii) i nawet tym jak się z kimś podzieliłam to słyszałam: ja jak byłam w ciąży to do pracy musiałam chodzić, ja to miałam jeszcze drugie dziecko etc.
Jak słyszę te teksty to czuję jakby ktoś odbierał mi prawo do narzekania albo złego samopoczucia dlatego, że miał gorzej.
Sorki, że tak chaotycznie ale chyba trochę tego mi się nagromadziło
Jeszcze raz bardzo wam dziękuję
Ja też się nasłuchałam, że nie dbam o dziecko bo poszło do żłobka, że w ciąży nie dbam o siebie itp. Miałam kilka nieprzespanych nocy jak dziecko się źle czuło ale więcej zarwanych nocek miałam na studiach jak imprezowalam. Nie mam brudnych włosów, nie pije zimnej kawy, bardziej niż sama opieka doskwierały mi docinki innych ludzi na temat mojego macierzyństwa. Dalej jestem sobą a nie tylko matką, pracuję, mam hobby, jestem zadowolona z życia. Dwa porody wspominam bez traumy chociaż też się bałam po różnych opowieściach. Po pierwszym porodzie miałam depresję poporodową, komentarze innych ludzi typu "jaka depresja, kiedyś to było i nikt depresji nie miał " albo " wszyscy pomagają a ty masz depresję ". Mój mąż dużo się zajmował dzieckiem i też było że ja jestem zła matką bo on siedzi na macierzyńskim a nie ja. Przy drugim dziecku miałam wszystkie "dobre" rady w dupie, powiedziałam, że do ukończenia 3 miesiąca życia przez syna nie chce żadnych odwiedzin (mieszkam za granicą) , wszelką krytykę ucinalam od razu i po tych doświadczeniach stwierdzam, że czasami rodzicielstwo jest trudne ale żadnych dramatów nie ma. Nie wiem dlaczego wciąż promuje się wizję umęczonej matki Polki.Damulka123 pisze: ↑śr sty 22, 2025 6:17 pm Dziekuje za wasze odpowiedzi. Podniosły mnie na duchu.
To strasznie doprowadziło mnie do momentów, że zaczęłam żałować, że podjęliśmy decyzję o potomku.
Fajnie jest słyszeć, że są mamy, które piją ciepłą kawkę i mają czas aby o siebie zadbać. To naprawdę pocieszające bo od kilku miesięcy słyszę, żebym się cieszyła tym czasem ciąży bo później wszystko zniknie bezpowrotnie.
Rozmowy typu: zobaczycie teraz to się zacznie, a jak będzie ząbkowanie, a to a tamto naprawdę nie pomagają kobietom podjąć świadomej decyzji o macierzyństwie.
Gdybym wiedziała ile będę tego słyszała to chyba bym się tego nie podjęła mimo, że zawsze chciałam mieć dzieci.
Chyba najbardziej boję się tej utraty swojej tożsamości. Że już nie będę ja jako ja - jako kobieta (mam nadzieję, że rozumiecie co mam na myśli) tylko już będę zawsze ja jako matka.
Ogólnie też kiepsko znoszę ciążę pod względem fizycznym (wymioty, bóle głowy, bardzo duże spadki energii) i nawet tym jak się z kimś podzieliłam to słyszałam: ja jak byłam w ciąży to do pracy musiałam chodzić, ja to miałam jeszcze drugie dziecko etc.
Jak słyszę te teksty to czuję jakby ktoś odbierał mi prawo do narzekania albo złego samopoczucia dlatego, że miał gorzej.
Sorki, że tak chaotycznie ale chyba trochę tego mi się nagromadziło
Jeszcze raz bardzo wam dziękuję![]()
-
Damulka123
- Srebrna Kropeczka
- Posty: 157
- Rejestracja: pt sty 10, 2025 11:24 pm
Ja na samą myśl o tym, że mam wyjść ze szpitala z dzieckiem dosłownie dostaję bólu głowy.
Już się wszyscy zapowiadają na odwiedziny gdzie ledwo co przekroczyłam 20tc.
Ale nie mam serca odmówić bo też widzę jak wszyscy się cieszą (pierwszy wnuk) i nie chce im tego odbierać. Liczę, że jak pierwsze emocje opadną to zaznam chwilę spokoju. Podziwiam za stanowczość. Trochę mi jej brakuje jednak kiedy już ktoś zaczyna przekraczać jakąś granicę to potrafię zareagować. Zaczęłam tylko uprzedzać, że nie chcę żadnych rad.
Ciekawe jest to, że ludzie (czy bliscy czy dalsi) dają sobie prawo do udzielania rad na temat nie swojego dziecka.
Kuzynka urodziła jakiś czas temu i dziecko ma kolki. I przy każdej możliwej okazji ktoś mi mówi, że kuzynka nie da sobie przemówić, że POWINNA przepoić dziecko koperkiem i mu ulżyć!
Takie testy sprawiają, że stawiają ją w świetle złej matki, że nie chce dla niego dobrze. Może jestem przewrażliwiona ale tak to odbieram.
Już się wszyscy zapowiadają na odwiedziny gdzie ledwo co przekroczyłam 20tc.
Ale nie mam serca odmówić bo też widzę jak wszyscy się cieszą (pierwszy wnuk) i nie chce im tego odbierać. Liczę, że jak pierwsze emocje opadną to zaznam chwilę spokoju. Podziwiam za stanowczość. Trochę mi jej brakuje jednak kiedy już ktoś zaczyna przekraczać jakąś granicę to potrafię zareagować. Zaczęłam tylko uprzedzać, że nie chcę żadnych rad.
Ciekawe jest to, że ludzie (czy bliscy czy dalsi) dają sobie prawo do udzielania rad na temat nie swojego dziecka.
Kuzynka urodziła jakiś czas temu i dziecko ma kolki. I przy każdej możliwej okazji ktoś mi mówi, że kuzynka nie da sobie przemówić, że POWINNA przepoić dziecko koperkiem i mu ulżyć!
Takie testy sprawiają, że stawiają ją w świetle złej matki, że nie chce dla niego dobrze. Może jestem przewrażliwiona ale tak to odbieram.
Nie jesteś przewrażliwiona, moim zdaniem to jest właśnie ta ciemna strona macierzyństwa a nie nieprzespane noce. Najlepsze jest to, że obrywa zawsze matka. Ojciec to wystarczy, że weźmie dziecko na ręce i już jest wychwalany pod niebiosa. A jak pójdzie zmienić pampersa to olaboga, stare baby z rodziny na kolana by przed nim popadały. A ja za to jestem zła, bo właśnie też nie daję herbatek, cukru do wody i nie pozwalam sadzać na kolana dziecka, które nie siedzi samodzielnie. Mój mąż robi to samo, ale wiecie, widziały jak idzie zmienić pampersa, więc jest super ojcem. Macierzyństwo weryfikuje wiele znajomości. Ja na przykład nie jestem osobą, która zaciśnie zęby i będzie to ignorować. A jeśli nie masz ochoty na odwiedziny to powiedz o tym wprost. W końcu najważniejsi w tym wszystkim jesteście wy a nie wszyscy inni wokół. Dziecko to nie małpka w zoo, jak się niektórym wydaje, a prawdziwy człowiek.Damulka123 pisze: ↑śr sty 22, 2025 8:59 pm Ja na samą myśl o tym, że mam wyjść ze szpitala z dzieckiem dosłownie dostaję bólu głowy.
Już się wszyscy zapowiadają na odwiedziny gdzie ledwo co przekroczyłam 20tc.
Ale nie mam serca odmówić bo też widzę jak wszyscy się cieszą (pierwszy wnuk) i nie chce im tego odbierać. Liczę, że jak pierwsze emocje opadną to zaznam chwilę spokoju. Podziwiam za stanowczość. Trochę mi jej brakuje jednak kiedy już ktoś zaczyna przekraczać jakąś granicę to potrafię zareagować. Zaczęłam tylko uprzedzać, że nie chcę żadnych rad.
Ciekawe jest to, że ludzie (czy bliscy czy dalsi) dają sobie prawo do udzielania rad na temat nie swojego dziecka.
Kuzynka urodziła jakiś czas temu i dziecko ma kolki. I przy każdej możliwej okazji ktoś mi mówi, że kuzynka nie da sobie przemówić, że POWINNA przepoić dziecko koperkiem i mu ulżyć!
Takie testy sprawiają, że stawiają ją w świetle złej matki, że nie chce dla niego dobrze. Może jestem przewrażliwiona ale tak to odbieram.
-
Damulka123
- Srebrna Kropeczka
- Posty: 157
- Rejestracja: pt sty 10, 2025 11:24 pm
Zgadzam sie z Tobą jak najbardziej.neiweiem pisze: ↑śr sty 22, 2025 9:32 pm Nie jesteś przewrażliwiona, moim zdaniem to jest właśnie ta ciemna strona macierzyństwa a nie nieprzespane noce. Najlepsze jest to, że obrywa zawsze matka. Ojciec to wystarczy, że weźmie dziecko na ręce i już jest wychwalany pod niebiosa. A jak pójdzie zmienić pampersa to olaboga, stare baby z rodziny na kolana by przed nim popadały. A ja za to jestem zła, bo właśnie też nie daję herbatek, cukru do wody i nie pozwalam sadzać na kolana dziecka, które nie siedzi samodzielnie. Mój mąż robi to samo, ale wiecie, widziały jak idzie zmienić pampersa, więc jest super ojcem. Macierzyństwo weryfikuje wiele znajomości. Ja na przykład nie jestem osobą, która zaciśnie zęby i będzie to ignorować. A jeśli nie masz ochoty na odwiedziny to powiedz o tym wprost. W końcu najważniejsi w tym wszystkim jesteście wy a nie wszyscy inni wokół. Dziecko to nie małpka w zoo, jak się niektórym wydaje, a prawdziwy człowiek.
Ciekawe jest to, że rola rodzica jest przypisywana głównie kobiecie i na niej spoczywa cała odpowiedzialność.
Kobieta wstaje w nocy, karmi, przebiera, czuwa gdy dziecko jest chore i trwa to wszystko tak naprawdę latami.
A gdy wyjdzie z przyjaciółką na kawę to w oczach społeczeństwa jest to czymś nienaturalnym i czasami nawet nie do przyjęcia. Że jak to tak dziecko samo z ojcem zostało?
Nie dziwię się kuzynce, że tak mocno obstawia przy swoim.
Niektóre metody czy rady są z lat siedziemddziesiatych czy osiemdziesiątych. Ciężko im zaakceptować to, że ktoś może odrzucać ich rady bo przecież one wychowały tak trójkę dzieci i przecież żyją!
No żyją i co z tego? Czy z tego powodu mam swoje dziecko karmić cukrem albo nacierać spirytusem?
Jak wysuniesz argument z badaniami to szydzą, że amerykańscy naukowcy albo nie dowierzają…
- Juliaturczyniak
- PoranneKapuczino
- Posty: 1775
- Rejestracja: czw gru 19, 2024 8:36 pm
Jak jest z przyjmowaniem do psychologa w trakcie ciąży? Widziałam podobno, że jest obowiązek przyjęcia kobiety w ciąży w ciągu 7 dni od zgłoszenia takiej potrzeby, ale się zastanawiam jak to wygląda w praktyce:). Czy któraś z was korzystała?
Do każdego specjalisty mają obowiązek cię przyjąć w ciągu 7 dni na NFZ. Z psychologa nie korzystałam, ale byłam ostatnio u okulisty i faktycznie, w poniedziałek zapisali mnie na czwartek ;)Juliaturczyniak pisze: ↑sob lut 01, 2025 5:59 pm Jak jest z przyjmowaniem do psychologa w trakcie ciąży? Widziałam podobno, że jest obowiązek przyjęcia kobiety w ciąży w ciągu 7 dni od zgłoszenia takiej potrzeby, ale się zastanawiam jak to wygląda w praktyce:). Czy któraś z was korzystała?
- Juliaturczyniak
- PoranneKapuczino
- Posty: 1775
- Rejestracja: czw gru 19, 2024 8:36 pm
Dziewczyny, naszła mnie taka myśl. Mam 27 lat, niedługo chciałabym zacząć starać się o dziecko. Mam pracę fizyczną, gdzie dosyć dużo dźwigam a dodatkowo są opary chemiczne od farb itp. Zastanawiam się co zrobić w przypadku gdy wykonam test ciążowy, wyjdzie pozytywny i co dalej? Kolejnego dnia mam iść do pracy i poczekać na wizytę u ginekologa gdzie u mnie czasami czeka się minimum miesiąc? Czy mam wziąć urlop? Co w przypadku gdy nie będę miala wystarczająco urlopu by poczekać te tygodnie do wizyty? Wiem, że może to głupie pytanie, ale proszę o odpowiedź
Klaudyna pisze: ↑śr mar 26, 2025 8:59 am Dziewczyny, naszła mnie taka myśl. Mam 27 lat, niedługo chciałabym zacząć starać się o dziecko. Mam pracę fizyczną, gdzie dosyć dużo dźwigam a dodatkowo są opary chemiczne od farb itp. Zastanawiam się co zrobić w przypadku gdy wykonam test ciążowy, wyjdzie pozytywny i co dalej? Kolejnego dnia mam iść do pracy i poczekać na wizytę u ginekologa gdzie u mnie czasami czeka się minimum miesiąc? Czy mam wziąć urlop? Co w przypadku gdy nie będę miala wystarczająco urlopu by poczekać te tygodnie do wizyty? Wiem, że może to głupie pytanie, ale proszę o odpowiedź![]()
Na wizytę nie masz prawa czekać miesiąc. Jeśli jesteś w ciąży to muszą Cię przyjąć do 7 dni bodajże, albo nawet 5. Bo i generalnie sprawa wygląda tak, że co do L4 musisz mieć wskazanie ZDROWOTNE! jeśli Twoja praca stanowi problem, to teoretycznie pracodawca ma obowiązek dostosować stanowisko do Twojego stanu, albo wysłać Cię na płatne wolne (nie mylić z urlopem). Natomiast w praktyce wygląda to tak, że żaden pracodawca nie będzie Ci płacił za to, że nie pracujesz, więc ja bym powiedziała lekarzowi na pierwszej wizycie i on coś zasugeruje, albo wystawi od razu L4 ale wtedy będzie musiał ściemnić jakieś objawy u Ciebie chorobowe, więc nie każdy chce.
Dzięki za odpowiedźOdzikson pisze: ↑czw mar 27, 2025 11:45 am Na wizytę nie masz prawa czekać miesiąc. Jeśli jesteś w ciąży to muszą Cię przyjąć do 7 dni bodajże, albo nawet 5. Bo i generalnie sprawa wygląda tak, że co do L4 musisz mieć wskazanie ZDROWOTNE! jeśli Twoja praca stanowi problem, to teoretycznie pracodawca ma obowiązek dostosować stanowisko do Twojego stanu, albo wysłać Cię na płatne wolne (nie mylić z urlopem). Natomiast w praktyce wygląda to tak, że żaden pracodawca nie będzie Ci płacił za to, że nie pracujesz, więc ja bym powiedziała lekarzowi na pierwszej wizycie i on coś zasugeruje, albo wystawi od razu L4 ale wtedy będzie musiał ściemnić jakieś objawy u Ciebie chorobowe, więc nie każdy chce.
Ja miałam zapowiedziane, by od pozytywnego testu iść na zwolnienie i wystarczyło umówić się na teleporadę do internisty i przedstawić sytuację, wystawił mi zwolnienie do wizyty u ginekologa.Klaudyna pisze: ↑śr mar 26, 2025 8:59 am Dziewczyny, naszła mnie taka myśl. Mam 27 lat, niedługo chciałabym zacząć starać się o dziecko. Mam pracę fizyczną, gdzie dosyć dużo dźwigam a dodatkowo są opary chemiczne od farb itp. Zastanawiam się co zrobić w przypadku gdy wykonam test ciążowy, wyjdzie pozytywny i co dalej? Kolejnego dnia mam iść do pracy i poczekać na wizytę u ginekologa gdzie u mnie czasami czeka się minimum miesiąc? Czy mam wziąć urlop? Co w przypadku gdy nie będę miala wystarczająco urlopu by poczekać te tygodnie do wizyty? Wiem, że może to głupie pytanie, ale proszę o odpowiedź![]()
Podjęłam próbę karmienia i to była najgorsza decyzja. W czasie ciąży miałam w głowie że spróbuję a jak nie wyjdzie to luz. Niestety jak urodziłam horomony dały o sobie znać, położne bardzo zachęcały, 2 tygodnie próbowałam i marnym skutkiem. W porę się ogarnęłam przyjęłam tabletkę i zakończyłam ten horror. Laktacja, spotęgowała u mnie burzę hormonów a ta baby blues, który zaczął przeradzać się w depresję. Jeśli w porę bym się nie ogarnęła nie wiem jakbym skończyła. Twoja historia może być inna, ale fajnie mieć świadomość (której ja nie miałam), że laktacja wzmaga burze hormonów z którą ja nie mogłam sobie poradzić.dwabambosze pisze: ↑śr sty 15, 2025 6:52 pm Czy któraś z Was zdecydowała się od razu po porodzie na tabletkę wstrzymującą laktację czy najpierw próbowałyście karmić?
-
dwabambosze
- Sukienka_Z_Lu_k**wa
- Posty: 1898
- Rejestracja: sob kwie 20, 2024 10:44 pm
DziękujęLilipi pisze: ↑pn mar 31, 2025 4:07 pm Podjęłam próbę karmienia i to była najgorsza decyzja. W czasie ciąży miałam w głowie że spróbuję a jak nie wyjdzie to luz. Niestety jak urodziłam horomony dały o sobie znać, położne bardzo zachęcały, 2 tygodnie próbowałam i marnym skutkiem. W porę się ogarnęłam przyjęłam tabletkę i zakończyłam ten horror. Laktacja, spotęgowała u mnie burzę hormonów a ta baby blues, który zaczął przeradzać się w depresję. Jeśli w porę bym się nie ogarnęła nie wiem jakbym skończyła. Twoja historia może być inna, ale fajnie mieć świadomość (której ja nie miałam), że laktacja wzmaga burze hormonów z którą ja nie mogłam sobie poradzić.
-
Karolina995
- SushiRoll
- Posty: 230
- Rejestracja: pt lut 09, 2024 3:09 pm
O jacie, to totalnie ja. Ja tej ciąży wcale nie czuje. Kocham to dziecko, ale ja nie mam typowych objawów ciążowych. Zero mdłości, zero złego samopoczucia, nic mnie nie ciągnie, bobas jeszcze nie daje o sobie znać. Czasem chyba. Może jak poczuje te regularne ruchy, będzie inaczej. Brzuszek rośnie, ale każda wizyta po trudnych staraniach, przyprawia mnie o dreszcze. Może teraz jak już bobas zacznie się ruszać, poczuje się faktycznie w ciąży.Damulka123 pisze: ↑śr sty 22, 2025 3:08 pm Aktualnie jestem w 22tc.
Niby jeszcze sporo czasu zostało ale zastanawiam się czy to normalne, że nadal nie czuję instynktu?
Niektóre kobiety są na maksa podekscytowane a mi to przychodzi ot tak. Po prostu jestem w ciąży. Nie wariuję ze szczęścia. Bardziej się boję i jestem przerażona - tym co będzie jak wyjdę z noworodkiem ze szpitala. Że nie podołam, że nie będę potrafiła się nim zająć ani odczytać jego potrzeb.
Wiem, że teraz moje życie zmieni się o 180 stopni. Ale czy naprawdę tak to wygląda, że jak ma się dziecko to życie się kończy? Niektóre wpisy są dla mnie bardzo dołujące.
Mam wspierającego męża, rodzinę obok i wiem, że będę mogła na nich liczyć. Jednak jak czytam, że niektóre kobiety nie mogą wziąć w spokoju kąpieli to jestem przerażona..
-
paulina0320
- Tritonotti
- Posty: 198
- Rejestracja: ndz lut 18, 2024 7:41 pm
Hej,
A jak u Was w rodzinie z teściowymi?
Moja osobiście mnie drażni, niby nic nie robi złego. Czasami tylko daje takie rady, które oczywiście są nieproszone, np. dziecko powinno jeść to samo co my, przyzwyczajać się do jedzenia, a nie gotować mu osobno - ma 7 miesięcy więc całkiem niedawno rozszerzyliśmy dietę i nie wyobrażam sobie dawać tak samo doprawionego
inny przykład, że dlaczego nie wyciąga do niej rączek, że chce na ręce , albo nie prostuje nóżek żeby zacząć chodzić, albo jak była młodsza - komentarze, że jest całkiem silna jak na to, że karmiona MM..
Pytanie, czy ze mną jest coś nie tak?
A jak u Was w rodzinie z teściowymi?
Moja osobiście mnie drażni, niby nic nie robi złego. Czasami tylko daje takie rady, które oczywiście są nieproszone, np. dziecko powinno jeść to samo co my, przyzwyczajać się do jedzenia, a nie gotować mu osobno - ma 7 miesięcy więc całkiem niedawno rozszerzyliśmy dietę i nie wyobrażam sobie dawać tak samo doprawionego
Pytanie, czy ze mną jest coś nie tak?
-
Rzeka.chaosu
- Currently:Vienna
- Posty: 1140
- Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm
Ja mam tę cenną umiejętność powiedzenia "tak, tak oczywiście" i robienia po swojemu / wg mojej lub nowszej wiedzy. W ogóle nie biorę takich rad do siebie. Wiem, że intencje ma dobre. Ale z części rad teściowej też skorzystałam (moja jest raczej nowoczesna). Dużo gorsze są babcie, które mają wnuka gdzieś i nawet nie pamiętają z którego jest roku lub miesiąca. Takie też znam. Teraz takich jest coraz więcej.paulina0320 pisze: ↑pn kwie 21, 2025 5:02 pm Hej,
A jak u Was w rodzinie z teściowymi?
Moja osobiście mnie drażni, niby nic nie robi złego. Czasami tylko daje takie rady, które oczywiście są nieproszone, np. dziecko powinno jeść to samo co my, przyzwyczajać się do jedzenia, a nie gotować mu osobno - ma 7 miesięcy więc całkiem niedawno rozszerzyliśmy dietę i nie wyobrażam sobie dawać tak samo doprawionegoinny przykład, że dlaczego nie wyciąga do niej rączek, że chce na ręce , albo nie prostuje nóżek żeby zacząć chodzić, albo jak była młodsza - komentarze, że jest całkiem silna jak na to, że karmiona MM..
Pytanie, czy ze mną jest coś nie tak?
U mnie skończyło się CC ze względu na zamartwicę płodu (odeszły mi wody w kolorze zielonym), ale gdybym miała wybór to powtórzyłabym to bez wahania. Szybko doszłam do siebie i czułam się dobrze
prawda, mamusiu? 