Ja jestem w trakcie, dyscyplina geografia społeczno-ekonomiczna. Ocena śródokresowa przede mną, ale podzielę się swoimi przemyśleniami. Poza kształceniem w Szkole Doktorskiej pracuję na stanowisku kierowniczym w średniej firmie i dla mnie doktorat/uczelnia to dodatkowa praca, ale też odskocznia od pracy w firmie. Zajęcia, przygotowywanie dysertacji, ludzie z mojej grupy - wszystko naprawdę jest fajne i to trochę takie przedłużenie studenckich lat.
Gdybyś rozważała pracę na pełen etat w innej sferze, nie na uczelni, i jednocześnie studia trzeciego stopnia to wydaje mi się, że trzeba być gotowym na wyrzeczenia. Ja na przykład brałam pojedyncze dni urlopu na dni zapełnione zajęciami a długi urlop został wykorzystany na przygotowywanie IPB i wyjazdu na konferencję, nie na podróż poślubną albo all inclusive w Turcji

Na mojej Alma Mater są doktoranci zatrudnieni na pół etatu, ale na przykład ja na razie nie mogę sobie na to pozwolić, ze względu na raty kredytu, samo życie.
Wiem jednak, że Szkoły Doktorskie mogą się od siebie trochę różnić - mój mąż też robi doktorat, w tym samym mieście, tyle że na innej uczelni i jego zaliczenia, rozkład zajęć, wymagania dyrekcji są trochę inne. Myślę, że warto porozmawiać z doktorantami konkretnego uniwersytetu albo z samorządem - ja miałam taką możliwość, dzięki mojemu potencjalnemu wtedy promotorowi i trochę mi to poukładało w głowie, na pewno wątpliwości są naturalne i nie są oznaką, że się nie nadajesz
