Start
Wiadomości
Ulubione
Mój profil

Rzeczy czy zdania które zrozumieliście dopiero z czasem

Moderator: verysweetcherry
PEONIA
Zrobiona_In_Italy
Posty: 1824
Rejestracja: wt sty 18, 2022 6:37 pm

Rzeczy czy zdania które zrozumieliście dopiero z czasem

Post autor: PEONIA »

Hej tak mnie naszło ostatnio o rzeczach, rozkminach czy cytatach których nie mogłam pojąć jak byłam młodsza

1. Czemu ludzie 30+ z reguły się zamykają na innych i nie nawiązują tak znajomosci/nie mają zaufania do ludzi/zawsze zakładają najgorsze po obcych - po prostu mieli już w życiu okazje wiele razy się przekonać do czego są zdolni inni ludzie i nawet scenarzysta hollywoodzki by niektórych rzeczy nie wymyślił

2. O co chodzi ludziom z tym, ze mają dosyć pracy, że jak można mieć wszystko i tego nie chcieć - jak miałam 22 lata i dostałam się do swojej pierwszej pracy w korpo to mega się dziwiłam jak ludzie 40+, którzy mają dosłownie wszystko o czym jak marzę - karierę, ugruntowaną pozycję, ciekawą pracę, kupę kasy, super mieszkania czy domy, luksusowe wakacje, itp mogą mówić średnio 3 razy dziennie, ze rzucają w pizdu to wszystko i jadą w Bieszczady albo kupią 3 hektary pod Pułtuskiem i bedą hodować tam kurczaki czy buraki i będą mieć spokój i będą szczęśliwi - no cóż skomentuje to tylko uśmiechem

3. Nie wszystko zależy od Ciebie - serio, zawsze byłam zdania sky is the limit, możesz wszystko, wystarczy ciężko pracować i się starać. Nie. I nie mówię tu o wyuczonej bezradności czy rezygnacji ale serio dotarło do mnie na ile rzeczy nie mamy wpływu i mimo starań nie zmienimy tego...
anicz
LouiBag
Posty: 340
Rejestracja: śr lis 02, 2022 8:55 pm

Post autor: anicz »

Oj, jak bardzo się zgadzam z punktem nr 3. I nie chodzi o to, żeby się poddać, ale czasami wrodzone predyspozycje ułatwiają osiąganie pewnych celów lub np. odrobina szczęścia (bycie w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu)

Dodam jeszcze zasypianie przed telewizorem czy w samolocie.
Z wiekiem też lepiej rozumiem moją mamę, jej niektóre teksty i zachowania.
Co chciałam wam jeszcze powiedzieć
Awatar użytkownika
rozaliew
Tritonotti
Posty: 175
Rejestracja: czw sty 30, 2025 10:25 am

Post autor: rozaliew »

1.Sukces lubi ciszę. Z czasem zrozumiałam, że lepiej nie udostępniać wszystkiego co robię - jakie mam nawyki, które mnie doprowadzają do sukcesu za darmo. Ludzie czerpią inspirację jednak nikt ci praktycznie za to nie podziękuje, nie oznaczy, a ty z dobrego serca się nie utrzymasz.

2. Samo to, że ci się chce ludzi będzie drażnić. Dlatego jak wyżej sukces lubi ciszę. Nic tak w ludziach nie wzbudza zazdrości jak to gdy pokazujesz ile robisz aby osiągnąć poziom. Czują się gorsi i często ściągają Cię w dół bo im się nie chce samym robić. Ci sami , którzy ściągają cię w dół potem okazuje się, że Cię naśladują jak psychopaci.
Awatar użytkownika
Juliaturczyniak
120mkw
Posty: 1600
Rejestracja: czw gru 19, 2024 8:36 pm

Post autor: Juliaturczyniak »

A ja wręcz przeciwnie. Zrozumiałam, że przyjaciół poznaje się w sukcesie. Zawsze myślałam, że w biedzie, ale jakie było moje zaskoczenie, że z większością osób z którymi byłam w trudnych i smutnych chwilach zaczęły mi się psuć relacje gdy było u mnie dobrze? Nagle zaczęłam widzieć, że takie osoby ciągną mnie na dno, nie cieszą się z moich sukcesów czy zasług, są wręcz zazdrosne i zmieniają temat od razu na lament na temat swojej osoby. Ah, klasyk :'')
PEONIA
Zrobiona_In_Italy
Posty: 1824
Rejestracja: wt sty 18, 2022 6:37 pm

Post autor: PEONIA »

Juliaturczyniak pisze: sob lut 01, 2025 2:20 pm A ja wręcz przeciwnie. Zrozumiałam, że przyjaciół poznaje się w sukcesie. Zawsze myślałam, że w biedzie, ale jakie było moje zaskoczenie, że z większością osób z którymi byłam w trudnych i smutnych chwilach zaczęły mi się psuć relacje gdy było u mnie dobrze? Nagle zaczęłam widzieć, że takie osoby ciągną mnie na dno, nie cieszą się z moich sukcesów czy zasług, są wręcz zazdrosne i zmieniają temat od razu na lament na temat swojej osoby. Ah, klasyk :'')
Tak serio jest. Chociaż ja uważam, ze oba powiedzenia są prawdziwe. Życie to generalnie sinusoida - to też było moje odkrycie ameryki, że nie idzie wszystko liniowo do góry tylko nieraz się spadnie nawet na poziom niżej. Wtedy też poznajesz kto jest kim. Ja np. miałam poważną depresję. Żadna z psiapsiólek które były jak były imprezy, śniadanka na mieście, zakupy nie wyciągnęła mnie na zakichaną kawę czy spacer....

Z tym sukcesem się zgodzę też - ludzie są mega zazdrośni, to w ogóle też było moje zdziwienie w dorosłym życiu jak ludziom to przeszkadza, ze ktoś ma lepiej czy w ogóle coś ma. Do tego stopnia, że dając taki przejaskrawiony przykład - ktoś nienawidzi kotów, ma uczulenie, za darmo by nie chciał ale jak ktoś sobie kupi kota to nie może przeżyć, że ktoś ma tego kota i jest szczęśliwy i nocami nie śpi....serio skąd się to bierze. Nieraz ludzie sami czegoś nie chcą ale jak ktos to robi/ma mało nie umrą z zawiści
lalisa
Jesa
Posty: 1416
Rejestracja: śr lip 07, 2021 9:59 pm

Post autor: lalisa »

rozaliew pisze: sob lut 01, 2025 9:25 am 1.Sukces lubi ciszę. Z czasem zrozumiałam, że lepiej nie udostępniać wszystkiego co robię - jakie mam nawyki, które mnie doprowadzają do sukcesu za darmo. Ludzie czerpią inspirację jednak nikt ci praktycznie za to nie podziękuje, nie oznaczy, a ty z dobrego serca się nie utrzymasz.

2. Samo to, że ci się chce ludzi będzie drażnić. Dlatego jak wyżej sukces lubi ciszę. Nic tak w ludziach nie wzbudza zazdrości jak to gdy pokazujesz ile robisz aby osiągnąć poziom. Czują się gorsi i często ściągają Cię w dół bo im się nie chce samym robić. Ci sami , którzy ściągają cię w dół potem okazuje się, że Cię naśladują jak psychopaci.
Podepnę się pod ciszę. Od dziecka byłam paplą i o wszystkim mówiłam. Paplałam koleżankom w kim się kocham, opowiadałam że wujek jest alkoholikiem, o czym chcę napisać pracę domową. Moja mama mi zawsze mówiła, że lepiej powiedzieć mniej niż więcej komuś, ale ja nie słuchałam, bo przecież miałam takie super koleżanki, a poza tym wydawało mi się, że jestem fajna w oczach innych mówiąc o moich historiach, moim życiu. Przecież wszystkich to bawiło. Mając juz trochę lat na karku od dawna wiem, że lepiej trzymać język za zębami. Sparzyłam się bardzo konkretnie dwa razy. Raz zyskałam łatkę takiej głupiej puszczalskiej imprezowiczki, bo opowiadałam różne śmieszne historie z imprez koleżankom. Dodam, ze miałam wtedy 22 lata, byłam Maryją Dziewicą wśród kobiet. Jeden partner, impreza może 2 razy do roku, nie piłam wcale alkoholu. Ale ja paplałam, a one nie. Ja wychodziłam na taką, a one nie ;) Innym razem powiedziałam co mam zamiar zrobić zawodowo ze szczegółami i ktoś skopiował 1:1 mój pomysł i osiągnął sukces. Na koniec usłyszałam od tej osoby, że przecież "każdy mógł na to wpaść".
Awatar użytkownika
Juliaturczyniak
120mkw
Posty: 1600
Rejestracja: czw gru 19, 2024 8:36 pm

Post autor: Juliaturczyniak »

l
PEONIA pisze: sob lut 01, 2025 5:32 pm Tak serio jest. Chociaż ja uważam, ze oba powiedzenia są prawdziwe. Życie to generalnie sinusoida - to też było moje odkrycie ameryki, że nie idzie wszystko liniowo do góry tylko nieraz się spadnie nawet na poziom niżej. Wtedy też poznajesz kto jest kim. Ja np. miałam poważną depresję. Żadna z psiapsiólek które były jak były imprezy, śniadanka na mieście, zakupy nie wyciągnęła mnie na zakichaną kawę czy spacer....

Z tym sukcesem się zgodzę też - ludzie są mega zazdrośni, to w ogóle też było moje zdziwienie w dorosłym życiu jak ludziom to przeszkadza, ze ktoś ma lepiej czy w ogóle coś ma. Do tego stopnia, że dając taki przejaskrawiony przykład - ktoś nienawidzi kotów, ma uczulenie, za darmo by nie chciał ale jak ktoś sobie kupi kota to nie może przeżyć, że ktoś ma tego kota i jest szczęśliwy i nocami nie śpi....serio skąd się to bierze. Nieraz ludzie sami czegoś nie chcą ale jak ktos to robi/ma mało nie umrą z zawiści
Fakty. Mam nadzieję, że u Ciebie już ciut lepiej. Ja mam chyba takie dwie przyjaciółki z czego jedna z dzieciństwa, a druga z teraz. Obie były i są jak jest dobrze i źle, ofc ze wzajemnościa. :**
iri1979
Currently: planning drama
Posty: 1835
Rejestracja: pn lip 10, 2023 10:23 pm

Post autor: iri1979 »

Że nie każdy powinien iść na studia. Zrozumiałam to dopiero, gdy sama zostałam wykładowcą. Wcześniej myślałam, że jak ktoś nie idzie na studia to jest trochę przegrywem. Z perspektywy wykładowcy uważam, że większość osób nie nadaje się na studia z różnych powodów - sami nie wiedza po co są na studiach/nic ich nie interesuje/ mają jakieś deficyty itd. Stałam się też zwolenniczką egzaminów wstępnych na studia, by dokonać dobrej selekcji.
PEONIA
Zrobiona_In_Italy
Posty: 1824
Rejestracja: wt sty 18, 2022 6:37 pm

Post autor: PEONIA »

iri1979 pisze: sob lut 01, 2025 6:56 pm Że nie każdy powinien iść na studia. Zrozumiałam to dopiero, gdy sama zostałam wykładowcą. Wcześniej myślałam, że jak ktoś nie idzie na studia to jest trochę przegrywem. Z perspektywy wykładowcy uważam, że większość osób nie nadaje się na studia z różnych powodów - sami nie wiedza po co są na studiach/nic ich nie interesuje/ mają jakieś deficyty itd. Stałam się też zwolenniczką egzaminów wstępnych na studia, by dokonać dobrej selekcji.
Tez tak uważam, ba ja jestem, oprócz za przywróceniem egzaminów wstępnych, za likwidacja prywatnych uczelni gotowania na gazie, za to za zadbaniem o poziom na uniwersytetach. Zaoczne na uniwersytetach bym zostawiła bo wiele osób nie ma wsparcia finansowego rodziców i musi pracować a stypendia to grosze więc to by było w praktyce wykluczenie finansowe dla zdolnych osób biednych z domu. Z tym, ze też powinny obowiązywać egzaminy wstępne i progi punktowe…..
Awatar użytkownika
rozaliew
Tritonotti
Posty: 175
Rejestracja: czw sty 30, 2025 10:25 am

Post autor: rozaliew »

Nauczyłam się , że nie wszystko złoto co się świeci. Świat social media to doskonały przykład. Pary , które dobierają się dla zysku, zasięgów i sławy po latach okazuje się , że siebie wyniszczali wzajemnie.

Drugi przypadek nadmiernie wchodzący w zadek ludzie. Tzn nie potrzebuje latających małp. Owszem chce się otaczać życzliwymi ludźmi , ale jest pewna różnica pomiędzy tym czy ktoś jest życzliwy prosto z serca czy interesownie życzliwy z nożem za plecami.

Przyznam , że takich ludzi omijam po paru niestety przykrych sytuacjach gdy zaufałam , a ktoś zwyczajnie zbliżał się aby kopać dołek, zazdrościł czegoś co miałam i chciał się tylko dowiedzieć jak to uzyskałam. Bardzo ostrożnie podchodzę do ludzi dzięki czemu chronię się zdecydowanie lepiej niż 20 lat temu.
PEONIA
Zrobiona_In_Italy
Posty: 1824
Rejestracja: wt sty 18, 2022 6:37 pm

Post autor: PEONIA »

anicz pisze: sob lut 01, 2025 12:32 am Oj, jak bardzo się zgadzam z punktem nr 3. I nie chodzi o to, żeby się poddać, ale czasami wrodzone predyspozycje ułatwiają osiąganie pewnych celów lub np. odrobina szczęścia (bycie w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu)

Dodam jeszcze zasypianie przed telewizorem czy w samolocie.
Z wiekiem też lepiej rozumiem moją mamę, jej niektóre teksty i zachowania.
Oj odrobina szczęścia jest potrzebna. I odpowiedni czas i odpowiednie miejsce też. Powiem Wam przykład, który się wydarzył u mnie w pracy. W jednym teamie były dwie dziewczyny dziewczyna 1 - sympatyczna i pomocna i dziewczyna 2 - ogólnie lubiana ale znana z tego, ze wredna i bardzo małostkowa jak dla mnie szczerze mówiąc. Do zespołu dołączyły dwie stażystki A i B. Stażystka A - cichociemna, tyle robiła co jej kazali, nic się nie pytała, nic nie drążyła, trafiła pod opiekę dziewczyny 1. Miesiąc pózniej przyszła stażystka B - ciekawa wszystkiego , proaktywna, starająca się, rzucająca swoje pomysły i bardzo sympatyczna generalnie. No i trafiła pod opiekę dziewczyny. 2. No i nie wiedzieć czemu dziewczyna 2 tę swoją stażystkę znienawidziła, nie pomagała jej w niczym, nic jej nie tłumaczyła, jak tamta się o coś zapytała potrafiła się drzeć na nią na całe biuro, stąd też dziewczyna zaczęła chodzić pytać po innych teamach no i stała lubiana i znana co tak wkurzyło dziewczynę 2, ze zaczęła rozwiewać o niej ploty, w które niestety wierzył szef całego działu i część osób bo mieli bardzo duże zaufanie do dziewczyny 2. Skończyło się tym, ze po pół roku jak pierwsza umowa się skończyła stażystka B wyleciała. Potem się do niej odzywałam i dziewczyna ciężko przeżyła - dostała załamania nerwowego bo jak sama powiedziała od dzieciaka marzyła o pracy u nas. Stażystka A za to została i pracuje do dziś.

Jedyna "sprawiedliwość" to to, że dziewczyna 2. kilka miesięcy póżniej odeszła. Miała 3 miesiące wypowiedzenia, więc musiała albo sama złożyć albo musiała dostać jakiś miesiąc po tym jak pozbyła się tej stażystki. Próbowałam się dowiedzieć, czy sama złożyła wypowiedzenie czy ktoś wyżej się wziął za nią konkretnie po tej sytuacji (stażystka B mi mówiła, ze chwytając się wszystkiego by zostać poszła do dyrektor, która była nad jej szefem o wszystkim opowiedzieć) ale nie dowiedziałam się nic - wszyscy nabrali wody w usta...
Awatar użytkownika
rozaliew
Tritonotti
Posty: 175
Rejestracja: czw sty 30, 2025 10:25 am

Post autor: rozaliew »

PEONIA pisze: ndz lut 02, 2025 11:31 am Oj odrobina szczęścia jest potrzebna. I odpowiedni czas i odpowiednie miejsce też. Powiem Wam przykład, który się wydarzył u mnie w pracy. W jednym teamie były dwie dziewczyny dziewczyna 1 - sympatyczna i pomocna i dziewczyna 2 - ogólnie lubiana ale znana z tego, ze wredna i bardzo małostkowa jak dla mnie szczerze mówiąc. Do zespołu dołączyły dwie stażystki A i B. Stażystka A - cichociemna, tyle robiła co jej kazali, nic się nie pytała, nic nie drążyła, trafiła pod opiekę dziewczyny 1. Miesiąc pózniej przyszła stażystka B - ciekawa wszystkiego , proaktywna, starająca się, rzucająca swoje pomysły i bardzo sympatyczna generalnie. No i trafiła pod opiekę dziewczyny. 2. No i nie wiedzieć czemu dziewczyna 2 tę swoją stażystkę znienawidziła, nie pomagała jej w niczym, nic jej nie tłumaczyła, jak tamta się o coś zapytała potrafiła się drzeć na nią na całe biuro, stąd też dziewczyna zaczęła chodzić pytać po innych teamach no i stała lubiana i znana co tak wkurzyło dziewczynę 2, ze zaczęła rozwiewać o niej ploty, w które niestety wierzył szef całego działu i część osób bo mieli bardzo duże zaufanie do dziewczyny 2. Skończyło się tym, ze po pół roku jak pierwsza umowa się skończyła stażystka B wyleciała. Potem się do niej odzywałam i dziewczyna ciężko przeżyła - dostała załamania nerwowego bo jak sama powiedziała od dzieciaka marzyła o pracy u nas. Stażystka A za to została i pracuje do dziś.

Jedyna "sprawiedliwość" to to, że dziewczyna 2. kilka miesięcy póżniej odeszła. Miała 3 miesiące wypowiedzenia, więc musiała albo sama złożyć albo musiała dostać jakiś miesiąc po tym jak pozbyła się tej stażystki. Próbowałam się dowiedzieć, czy sama złożyła wypowiedzenie czy ktoś wyżej się wziął za nią konkretnie po tej sytuacji (stażystka B mi mówiła, ze chwytając się wszystkiego by zostać poszła do dyrektor, która była nad jej szefem o wszystkim opowiedzieć) ale nie dowiedziałam się nic - wszyscy nabrali wody w usta...
Zawiłe dla mnie tak jak telenowela nie mogę pojąć w skrócie to ta w porządku była poszkodowana? Dobrze rozumiem? Do złego teamu trafiła ta z pasją?
PEONIA
Zrobiona_In_Italy
Posty: 1824
Rejestracja: wt sty 18, 2022 6:37 pm

Post autor: PEONIA »

rozaliew pisze: ndz lut 02, 2025 2:57 pm Zawiłe dla mnie tak jak telenowela nie mogę pojąć w skrócie to ta w porządku była poszkodowana? Dobrze rozumiem? Do złego teamu trafiła ta z pasją?
B)

No za bardzo się rozpisałam ale chodziło o to, że los dziewczyny B przesądziło to pod kogo trafiła, jakby ją zamienić z dziewczyną A to by została...po prostu miała pecha i nie ważne co by zrobiła to by jej to nie uratowało...
Awatar użytkownika
rozaliew
Tritonotti
Posty: 175
Rejestracja: czw sty 30, 2025 10:25 am

Post autor: rozaliew »

PEONIA pisze: ndz lut 02, 2025 3:01 pm B)

No za bardzo się rozpisałam ale chodziło o to, że los dziewczyny B przesądziło to pod kogo trafiła, jakby ją zamienić z dziewczyną A to by została...po prostu miała pecha i nie ważne co by zrobiła to by jej to nie uratowało...
Ale może dzięki temu „pechowi” trafiła lepiej w lepsze miejsce. Miałam tak w życiu np koleżanka chciała kupić to samo mieszkanie co ja. Była na tyle bezlitosna, że za moimi plecami dając więcej wycięła mi nr i zaklepane przeze mnie mieszkanie kupiła ona. Zerwałam znajomość za nie fair zagranie bo mogła mi zakomunikować swoją potrzebę paląca akurat tego mieszkania zakupu. Okazało się potem , że dach im przeciekał i właścicielka sprzedając nie wspomniała o wadach ukrytych. Dowiedziałam się pokątnie od innych koleżanek bo tamtą odcięłam od siebie. Ostatecznie potem kupiłam fajniejsze mieszkanie i miałam fałszywą osobę mniej ;) Coś co jest pechem dziś za 5 lat okaże się szansą na coś lepszego :)
PEONIA
Zrobiona_In_Italy
Posty: 1824
Rejestracja: wt sty 18, 2022 6:37 pm

Post autor: PEONIA »

rozaliew pisze: ndz lut 02, 2025 3:19 pm Ale może dzięki temu „pechowi” trafiła lepiej w lepsze miejsce. Miałam tak w życiu np koleżanka chciała kupić to samo mieszkanie co ja. Była na tyle bezlitosna, że za moimi plecami dając więcej wycięła mi nr i zaklepane przeze mnie mieszkanie kupiła ona. Zerwałam znajomość za nie fair zagranie bo mogła mi zakomunikować swoją potrzebę paląca akurat tego mieszkania zakupu. Okazało się potem , że dach im przeciekał i właścicielka sprzedając nie wspomniała o wadach ukrytych. Dowiedziałam się pokątnie od innych koleżanek bo tamtą odcięłam od siebie. Ostatecznie potem kupiłam fajniejsze mieszkanie i miałam fałszywą osobę mniej ;) Coś co jest pechem dziś za 5 lat okaże się szansą na coś lepszego :)
Często tak jest ale nie zawsze. Nie raz gadam z tą dziewczyną i ona się do dziś nie podniosła psychicznie po tym choć minęło już kilka lat. Mówi, że marzyła o pracy w tej firmie od dzieciaka i nie dość że ją wywalili to jeszcze dostała trochę wilczy bilet w tej branży bo każdy też z konkurencji wie jakie są u nas zasady i uznaje to za niepokojące, że ją wyrzucono ze stażu bo nikogo się nie wyrzuca i każdy myśli,ze musiała srogo odwalić....

Chociaż generalnie zgadzam się, ze często tak jest, ze jak coś nam przejdzie obok nosa to czeka na nas coś lepszego - sama tego niejednokrotnie doświadczyłam. Ja jak musiałam zrezygnować z pierwszych studiów to też wyłam w poduszkę całe noce (nie miałam kasy). Dziś to najlepsze co mogło się stać bo plułabym sobie w brodę, ze skończyłam tamte studia...
Awatar użytkownika
rozaliew
Tritonotti
Posty: 175
Rejestracja: czw sty 30, 2025 10:25 am

Post autor: rozaliew »

PEONIA pisze: ndz lut 02, 2025 3:32 pm Często tak jest ale nie zawsze. Nie raz gadam z tą dziewczyną i ona się do dziś nie podniosła psychicznie po tym choć minęło już kilka lat. Mówi, że marzyła o pracy w tej firmie od dzieciaka i nie dość że ją wywalili to jeszcze dostała trochę wilczy bilet w tej branży bo każdy też z konkurencji wie jakie są u nas zasady i uznaje to za niepokojące, że ją wyrzucono ze stażu bo nikogo się nie wyrzuca i każdy myśli,ze musiała srogo odwalić....

Chociaż generalnie zgadzam się, ze często tak jest, ze jak coś nam przejdzie obok nosa to czeka na nas coś lepszego - sama tego niejednokrotnie doświadczyłam. Ja jak musiałam zrezygnować z pierwszych studiów to też wyłam w poduszkę całe noce (nie miałam kasy). Dziś to najlepsze co mogło się stać bo plułabym sobie w brodę, ze skończyłam tamte studia...
To przykre co spotkało tamtą dziewczynę. Mam nadzieję , że znajdzie swoją drogę z dobrymi, sprzyjającymi ludźmi wokół.

Dobrze czytać , że tobie ta droga inaczej pokierowana dała coś lepszego ostatecznie. Życie zaskakuje. :) Wszystkiego dobrego!
Grubababa
Tysiąc Róż
Posty: 5003
Rejestracja: pn lut 08, 2021 9:48 pm

Post autor: Grubababa »

Zrozumienie dla wszystkich rodziców przyszło do mnie gdy sama zostałam matką. To pewnie banał, ale "zobaczysz jak będziesz mieć swoje" wcale nie jest takim głupim stwierdzeniem 🫠
Grubababa
Tysiąc Róż
Posty: 5003
Rejestracja: pn lut 08, 2021 9:48 pm

Post autor: Grubababa »

Z bardziej ogólnych spraw, myślę, że dość późno uświadomiłam sobie, ze starszy nie jest jednoznaczne z mądrzejszy, godny szacunku. Mam na myśli wychowanie jakim raczyli nas rodzice na zasadzie, że starszy ma zawsze rację, zawsze trzeba szanować starszych itp itd. Dzisiaj mam na to inne spojrzenie i uważam, że jak ktoś się urodził głupi, to raczej takim już zostanie i wiek tutaj niczego nie zmieni, a osoby starsze szanuje, natomiast jeśli one nie szanują mnie, to odpłacam się tym samym.
lalisa
Jesa
Posty: 1416
Rejestracja: śr lip 07, 2021 9:59 pm

Post autor: lalisa »

PEONIA pisze: ndz lut 02, 2025 3:32 pm Często tak jest ale nie zawsze. Nie raz gadam z tą dziewczyną i ona się do dziś nie podniosła psychicznie po tym choć minęło już kilka lat. Mówi, że marzyła o pracy w tej firmie od dzieciaka i nie dość że ją wywalili to jeszcze dostała trochę wilczy bilet w tej branży bo każdy też z konkurencji wie jakie są u nas zasady i uznaje to za niepokojące, że ją wyrzucono ze stażu bo nikogo się nie wyrzuca i każdy myśli,ze musiała srogo odwalić....

Chociaż generalnie zgadzam się, ze często tak jest, ze jak coś nam przejdzie obok nosa to czeka na nas coś lepszego - sama tego niejednokrotnie doświadczyłam. Ja jak musiałam zrezygnować z pierwszych studiów to też wyłam w poduszkę całe noce (nie miałam kasy). Dziś to najlepsze co mogło się stać bo plułabym sobie w brodę, ze skończyłam tamte studia...
Brzmi okropnie, ale szczerze mówiąc może być gorzej. Pracowałam w firmie, gdzie młoda dziewczyna została wyrzucona z brudami w papierach za rzekomy romans z wysoko postawionym managerem. To on do niej wypisywał, a ona go zbywała na co podobno miała dowody, ale żona pana managera nakręciła się na tę dziewczynę i wręcz kazała prezesom ją zwolnić. A to jakaś młoda lasia była, nie umiała się bronic. Ja przejęłam to stanowisko po niej (tzn. formalnie jeszcze jedna dziewczyna była przede mną) i ludzie z biura mnie ostrzegali, żebym uważała na tego typka.
Gdymniesenzmorzy
SushiRoll
Posty: 228
Rejestracja: sob maja 20, 2023 11:29 am

Post autor: Gdymniesenzmorzy »

Może to banalne,ale najgorsze momenty kiedyś miną. Będzie ciężko,będą łzy ale to mija.
Jeśli ktoś jest typowym wampirem energetycznym,wiecznie narzeka jednocześnie nic nie robiąc żeby to zmienić,uciekaj. Tacy ludzie ciągną tylko w dół.
Tak jak ktoś wyżej napisał,sukces lubi ciszę. Nie warto za bardzo chwalić się dobrą wypłatą czy fajnymi wakacjami 😉 Im mniej na social mediach tym lepiej.
Ludzie wcale się nami nie interesują tak jak nam się wydaję. Większość żyję swoim życiem i mało kto zapamięta,że powiedziałaś głupotę lub kiepsko wyglądałaś danego dnia.
Starzenie się to przywilej a nie udręką.
Żadna,nawet najlepiej płatna praca nie jest warta Twojego zdrowia. Czy to fizycznego czy psychicznego.
Jeśli jesteś w gronie osób które kogoś obgadują,bądź pewna że tak samo mówią o Tobie gdy Cię nie ma 😉
PEONIA
Zrobiona_In_Italy
Posty: 1824
Rejestracja: wt sty 18, 2022 6:37 pm

Post autor: PEONIA »

Ja jeszcze dodam od siebie taką drobną rzecz. Wykształcenie i szkoła do jakiej chodzisz ma znaczenie.... a przekonałam się o tym empirycznie.

Wiadomo wszystko zależy od tego kim chcesz w życiu być ale jeśli marzysz o naprawdę prawdziwej karierze typu partner w czołowej kancelarii czy brand manager w takim l'orealu to zapomnij o tych pierdach w stylu "wykształcenie się nie liczy, to jakie kończysz studia się nie liczy". Liczy liczy. I to może nie tyle nawet kierunek który kończysz a szkoła jaką kończysz....Też wiadomo, że szkoła to nie wszystko, jak się nie nadajesz to Ci Harvard nie pomoże.....ALE w ciągu 6 lat poznałam masę ludzi, obczajałam ich linkediny i ich dodawałam i poznałam jedną osobę po Łazarskim. Cala reszta Sgh, uw, uł, jakieś studia zagraniczne ale jeśli chodzi o Polskę to same państwowe uniwersytety i politechniki. To chyba o czymś jednak świadczy......i rzeczywiście , jak zdarzyło mi się" kawować czy lunnchować" z HR to potwierdzili mi, ze na to patrzą. Wiadomo, są ważniejsze czynniki typu doświadczenie czy umiejętności ale to jaką ktoś szkołę kończy też jest zwracana uwaga. I w praktyce jak mają do wyboru dwie porównywalne osoby to wezmą tą z lepszą szkołą, no chyba, ze widać, że jest wyjątkową sierotą czy problematyczną osobą....

I też już myślałam, ze w tych czasach to nie jest ważne i nikt w ogóle na to nie patrzy i to jakiś relikt przeszłości. Sama poszłam na publiczne studia bo tak chciałam ale właśnie życie mi pokazało, ze w dalszym ciągu jednak jest.
Dr.Quinn
Ciastko
Posty: 7
Rejestracja: wt lis 19, 2024 7:07 am

Post autor: Dr.Quinn »

Totalnie to rozumiem – są rzeczy, które wydają się absurdalne, dopóki samemu się ich nie doświadczy. Życie uczy, że ludzie potrafią zaskoczyć (nie zawsze pozytywnie), praca może zmęczyć, a nie wszystko jest kwestią wysiłku i determinacji. Czasem po prostu trzeba przeżyć coś na własnej skórze, żeby to poczuć i zrozumieć.
lalisa
Jesa
Posty: 1416
Rejestracja: śr lip 07, 2021 9:59 pm

Post autor: lalisa »

PEONIA pisze: śr lut 05, 2025 9:07 am Ja jeszcze dodam od siebie taką drobną rzecz. Wykształcenie i szkoła do jakiej chodzisz ma znaczenie.... a przekonałam się o tym empirycznie.

Wiadomo wszystko zależy od tego kim chcesz w życiu być ale jeśli marzysz o naprawdę prawdziwej karierze typu partner w czołowej kancelarii czy brand manager w takim l'orealu to zapomnij o tych pierdach w stylu "wykształcenie się nie liczy, to jakie kończysz studia się nie liczy". Liczy liczy. I to może nie tyle nawet kierunek który kończysz a szkoła jaką kończysz....Też wiadomo, że szkoła to nie wszystko, jak się nie nadajesz to Ci Harvard nie pomoże.....ALE w ciągu 6 lat poznałam masę ludzi, obczajałam ich linkediny i ich dodawałam i poznałam jedną osobę po Łazarskim. Cala reszta Sgh, uw, uł, jakieś studia zagraniczne ale jeśli chodzi o Polskę to same państwowe uniwersytety i politechniki. To chyba o czymś jednak świadczy......i rzeczywiście , jak zdarzyło mi się" kawować czy lunnchować" z HR to potwierdzili mi, ze na to patrzą. Wiadomo, są ważniejsze czynniki typu doświadczenie czy umiejętności ale to jaką ktoś szkołę kończy też jest zwracana uwaga. I w praktyce jak mają do wyboru dwie porównywalne osoby to wezmą tą z lepszą szkołą, no chyba, ze widać, że jest wyjątkową sierotą czy problematyczną osobą....

I też już myślałam, ze w tych czasach to nie jest ważne i nikt w ogóle na to nie patrzy i to jakiś relikt przeszłości. Sama poszłam na publiczne studia bo tak chciałam ale właśnie życie mi pokazało, ze w dalszym ciągu jednak jest.
Jak ktoś mi mówi, ze studia są zbędne, to zawsze opowiadam historie o moim starym szefie, który twierdził, że studia=gówno (sam miał) i zbędny papierek, ale jak dostał na biurko CV na najniższe możliwe stanowisko, to odrzucał "ta nie, bo ta nie ma studiów". Z własnego doświadczenia pracowałam na gównostanowisku, byłam świeżo po porzuceniu studiów. Miałam obcykane szybko wszystko, wyróżniałam się na tle innych pracownikow. Jak przyszło do szukania zastepstwa dla kierownika, to od razu na to stanowisko wskoczyła świeżo zatrudniona dziewczyna, która nic nie umiała i zwyczajnie źle pracowała. Argument? Bo ona ma studia. Ja za nią robiłam większość rzeczy. Wtedy dosłownie uderzyłam pięścią w stół i mowie nieee, wracam na te studia, mimo ze ich nie czuję. Skończyłam, papierek wszystko zmienił u mnie zawodowo. Ba, nawet samo wpisywanie sobie studiów "w trakcie" w CV zmieniło (nie ze względu na status studenta, nie byłam na uz). Dodam, że studia zdałam byle jak, nie chciało mi się, obijałam się. Ale nikogo to nie obchodzi. Papier jest? Jest. Dlatego jak to czyta ktoś, kto uwierzył osobom 30+ na wysokich stanowiskach, ze lepiej iść do pracy i nie studiować, to ja wam mowie - lećcie na studia i to juz, jeśli chcecie pracować np. w korpo.
PEONIA
Zrobiona_In_Italy
Posty: 1824
Rejestracja: wt sty 18, 2022 6:37 pm

Post autor: PEONIA »

lalisa pisze: śr lut 05, 2025 11:17 am Jak ktoś mi mówi, ze studia są zbędne, to zawsze opowiadam historie o moim starym szefie, który twierdził, że studia=gówno (sam miał) i zbędny papierek, ale jak dostał na biurko CV na najniższe możliwe stanowisko, to odrzucał "ta nie, bo ta nie ma studiów". Z własnego doświadczenia pracowałam na gównostanowisku, byłam świeżo po porzuceniu studiów. Miałam obcykane szybko wszystko, wyróżniałam się na tle innych pracownikow. Jak przyszło do szukania zastepstwa dla kierownika, to od razu na to stanowisko wskoczyła świeżo zatrudniona dziewczyna, która nic nie umiała i zwyczajnie źle pracowała. Argument? Bo ona ma studia. Ja za nią robiłam większość rzeczy. Wtedy dosłownie uderzyłam pięścią w stół i mowie nieee, wracam na te studia, mimo ze ich nie czuję. Skończyłam, papierek wszystko zmienił u mnie zawodowo. Ba, nawet samo wpisywanie sobie studiów "w trakcie" w CV zmieniło (nie ze względu na status studenta, nie byłam na uz). Dodam, że studia zdałam byle jak, nie chciało mi się, obijałam się. Ale nikogo to nie obchodzi. Papier jest? Jest. Dlatego jak to czyta ktoś, kto uwierzył osobom 30+ na wysokich stanowiskach, ze lepiej iść do pracy i nie studiować, to ja wam mowie - lećcie na studia i to juz, jeśli chcecie pracować np. w korpo.
Tak, ja też znam masę osób, które mają nawet CEMS czy jakieś naprawdę prestiżowe szkoły typu LSE albo ESSEC i tez "na co mi były te studia, do niczego mi się nie przydały" tylko jakoś nie widzą, że gdyby nie ta szkoła to w ogóle nie mieli by takiej fajnej pracy z fajnymi zarobkami i masą wygód :P :P :P :P

Te gadanie studia są niepotrzebne i nic nie dały to jest identycznie jak dzieci milionerów przekonują, że pieniądze i kontakty ich rodziców absolutnie nie mają znaczenia i absolutnie w niczym im nie pomogły. No w ogóle :')
lalisa
Jesa
Posty: 1416
Rejestracja: śr lip 07, 2021 9:59 pm

Post autor: lalisa »

PEONIA pisze: śr lut 05, 2025 12:03 pm Tak, ja też znam masę osób, które mają nawet CEMS czy jakieś naprawdę prestiżowe szkoły typu LSE albo ESSEC i tez "na co mi były te studia, do niczego mi się nie przydały" tylko jakoś nie widzą, że gdyby nie ta szkoła to w ogóle nie mieli by takiej fajnej pracy z fajnymi zarobkami i masą wygód :P :P :P :P

Te gadanie studia są niepotrzebne i nic nie dały to jest identycznie jak dzieci milionerów przekonują, że pieniądze i kontakty ich rodziców absolutnie nie mają znaczenia i absolutnie w niczym im nie pomogły. No w ogóle :')
Tak, jest kilka grup pierdzielących o tym, że studia są niepotrzebne do pracy.

1. Dzieciory z bogatych domów, co po prostu wszystko zawsze miały na tacy. Zawód syn/córka.
2. Ludzie 30+, którzy odnieśli sukcesy i już nie pamiętają, że nikt by ich nie zatrudnił do pierwszych prac, gdyby nie studia + sami odrzucają ludzi bez studiów.
3. Nieuki, które niczego w życiu nie osiągnęły i pocieszają się tak, że studia nic nie znaczą, choć sami ich nie mają.

Oczywiście mowie o ludziach idących w prace biurowe i podobne. Wiadomo, że cukiernik nie musi mieć studiów, ale tez od ludzi fajnie radzących sobie w zawodach typu cukiernik czy fryzjer nigdy nie słyszałam pojazdu, ze "po co studia". Te osoby po prostu robią swoje niezależnie od posiadania dyplomu.