Dziewczyny,
Kilka dni temu dowiedziałam się o tym, że bliska mi osoba podjęła decyzję o zrzeczeniu się praw rodzicielskich dziecka - jak okazało się, z uwagi na jego niepełnosprawność fizyczną i intelektualną. Podjęła tą decyzję razem z partnerem, nie jest to case samotnej matki która musiałaby opiekować się tym dzieckiem bez niczyjej pomocy, rodzina przeciętnie zamożna. Z rozmowy z nią dowiedziałam się, że w trakcie ciąży nic nie wskazywało na to, że dziecko urodzi się w takim stanie, co więcej - mają oni podejrzenia, że jeśli na jakimś USG lekarka coś zauważyła to mogła celowo to przemilczeć, im rzekomo powtarzała że wszystko jest idealnie. Nie jestem osobą która zero jedynkowo ocenia takie sytuacje, natomiast nie ma co ukrywać - mocno mną to wstrząsnęło. Usłyszałam, że ta osoba chciała być matką a nie opiekunem medycznym i ze ani przez moment nie mieli wątpliwości - tak jakby ten instynkt zupełnie się wyłączył. Argumentowała to również tym, że i tak chcieliby mieć kolejne dziecko a wtedy z góry zostałoby skazane na opiekę nad tak chorym rodzeństwem co jest taka sama niesprawiedliwością jaką oni doświadczyli. Z tego co zostało mi powiedziane ich rodzina na początku była krytyczna jednak „do momentu w którym powiedziałam, że nie ma sprawy - załatwimy formalności i mogą zostać rodziną zastępczą”. Czy tak było - nie wiem. Nie widzę załamanych ludzi, ludzi z wątpliwościami. Rozemocjonowanych. Widziałam jedynie jakieś poczucie bycia oszukanymi. Jak już wspomniałam, to bliska mi osoba dlatego tak bardzo mnie to wszystko gryzie. Ale jednocześnie zadałam sobie pytanie - co ja bym zrobiła?
Stad pytanie do Was, co Wy byście zrobiły ?
Oddanie dziecka do adopcji
Moderator: verysweetcherry-
- Mokra Włoszka
- Posty: 71
- Rejestracja: sob wrz 03, 2022 5:15 am
Pewnie również nie byłabym gotowa na opiekę nad tak wymagającym dzieckiem. Trudno mi jest to ocenić, bo nie jestem w takiej sytuacji, jednak jestem w stanie zrozumieć ich decyzję. To jest ogromne poświęcenie, a wiesz, że i tak nie wyrośnie z tego dziecka zdrowy człowiek, tylko poniekąd te starania idą na marne, bo ono pozostanie kaleką do końca życia. W przypadku, kiedy chcesz powołać na świat więcej dzieci, to nie jest fair wobec kolejnych. Dlaczego one mają się mierzyć z komplikacjami wynikającymi z posiadania takiego rodzeństwa i mieć spieprzony start w życie? To jest marnowanie im życia kosztem tej chorej jednostki, która według mnie nie powinna się urodzić. Nie po to mamy dostęp do technologii, która umożliwia nam wykrycie wad na wczesnym etapie, by z niej nie korzystać. Po co taki ktoś ma się męczyć sam ze sobą i przy okazji innych? Rozumiem, że wielu ludzi uznaje absolutnie każde życie człowieka (płodu) za bezcenne, ale ja tego poglądu nie podzielam. Co to za życie np. będąc rośliną upośledzoną intelektualnie? Totalnie bez sensu. Może niektórzy podejmują się tego wyzwania, bo daje im to poczucie bycia szlachetnymi ludźmi, bohaterami i wierzą w to, że cierpienie uszlachetnia.
-
- Currently:Greece
- Posty: 1251
- Rejestracja: sob maja 11, 2024 5:53 pm
Jak wyżej- ciężko jest mi ocenić sytuację, ale przypomniały mi się słowa mamy mojej przyjaciółki. Urodziła chorą dziewczynkę, nie znam szczegółów, ale nigdy w życiu nie byłaby w stanie samodzielnie funkcjonować. Po 6 latach bardzo intensywnej opieki w domu oraz szpitalach zmarła. Jej mama powiedziała mi, że dobrze, że tak się stało, bo na pewno zostałaby samotną matką, nigdy nie wróciłaby już do pracy, żyłaby z zasiłków i do końca życia byłaby uwiązana do dziecka.
Ciężko jest mi nawet o tym myśleć, bo dosłownie kilka dni temu rodziłam, więc hormony robią swoje. Jednak jak to usłyszałam to bardzo mną to wstrząsnęło i rozumiałam ją, rozumiałam dlaczego tak myśli.
Ciężko jest mi nawet o tym myśleć, bo dosłownie kilka dni temu rodziłam, więc hormony robią swoje. Jednak jak to usłyszałam to bardzo mną to wstrząsnęło i rozumiałam ją, rozumiałam dlaczego tak myśli.
- odpalskreta
- Mokra Włoszka
- Posty: 63
- Rejestracja: pn sty 15, 2024 8:31 pm
Oceniać nie będę poczynań twoich bliskich. Ja napiszę ci to W MIARĘ z perspektywy osoby która w takiej sytuacji nie będzie ale co ja bym zrobiła. Zacznijmy w ogóle od tego, że nie wyobrażam sobie sytuacji w której to lekarz postanowił przemilczeć całkiem ważną kwestię jaką jest choroba dziecka. Ja im się troszkę nie dziwię. Ciężko to porównać do czegokolwiek ale to że poczuli się oszukani bądź zawiedzeni nie jest wcale czymś niespodziewanym. Chcieli dziecko, bardzo się na nie cieszyli, a na samym końcu dostali chore niepełnosprawne dziecko. Tutaj nie ma co dyskutować- opieka nad chorym dzieckiem to katorga, ale nikt nie powie tego wprost. Opieka nad chorym dzieckiem to naprawdę jest życie pełne wyrzeczeń i poświęcanie się w pełni takiemu dziecku. Tutaj mają rację że chcieli być rodzicami a nie opiekunami medycznymi. W takiej sytuacji albo jedno zrezygnuje z pracy żeby zająć się dzieckiem i się przeszkolić jak to poprawnie robić, a wszelkie koszta utrzymania spadną na drugą osobę, albo oboje poświęca się pracy żeby zapewnić dziecku opiekę. Decyzja czy podjąć opiekę nad takim dzieckiem nie jest łatwa, bo naprawdę nie każdy się do tego nadaje, nie każdy ma na to psychikę, a taka sytuacja może wręcz pogorszyć stan psychiczny takiej osoby. Zazwyczaj w takich sytuacjach rodzic nie ma już czasu na nic, ani dla siebie, ani dla innych i przestaje być sobą tylko traci poniekąd tożsamość i staje się rodzicem x dziecka. Ja pewnie będąc w takiej sytuacji rozważałabym a nawet posunę się do stwierdzenia że oddałabym dziecko. A wiedząc że będzie chore dokonałabym aborcji. Życie wegetując to wcale nie jest życie ani dla chorego ani dla opiekuna. Ty cierpisz a rodzic cierpi patrząc na ciebie. Oddając dziecko mają przynajmniej pewność że ktoś się nim zaopiekuje na tyle na ile dziecko będzie to potrzebowało. Tutaj nie ma co się nad tym załamywać, mogliby nie podołać i zniszczyć więcej niż jedno życie. Moim zdaniem podjęli dobrą dla obu stron i świadomą decyzjęSevennox pisze: ↑wt sty 28, 2025 4:52 pm Dziewczyny,
Kilka dni temu dowiedziałam się o tym, że bliska mi osoba podjęła decyzję o zrzeczeniu się praw rodzicielskich dziecka - jak okazało się, z uwagi na jego niepełnosprawność fizyczną i intelektualną. Podjęła tą decyzję razem z partnerem, nie jest to case samotnej matki która musiałaby opiekować się tym dzieckiem bez niczyjej pomocy, rodzina przeciętnie zamożna. Z rozmowy z nią dowiedziałam się, że w trakcie ciąży nic nie wskazywało na to, że dziecko urodzi się w takim stanie, co więcej - mają oni podejrzenia, że jeśli na jakimś USG lekarka coś zauważyła to mogła celowo to przemilczeć, im rzekomo powtarzała że wszystko jest idealnie. Nie jestem osobą która zero jedynkowo ocenia takie sytuacje, natomiast nie ma co ukrywać - mocno mną to wstrząsnęło. Usłyszałam, że ta osoba chciała być matką a nie opiekunem medycznym i ze ani przez moment nie mieli wątpliwości - tak jakby ten instynkt zupełnie się wyłączył. Argumentowała to również tym, że i tak chcieliby mieć kolejne dziecko a wtedy z góry zostałoby skazane na opiekę nad tak chorym rodzeństwem co jest taka sama niesprawiedliwością jaką oni doświadczyli. Z tego co zostało mi powiedziane ich rodzina na początku była krytyczna jednak „do momentu w którym powiedziałam, że nie ma sprawy - załatwimy formalności i mogą zostać rodziną zastępczą”. Czy tak było - nie wiem. Nie widzę załamanych ludzi, ludzi z wątpliwościami. Rozemocjonowanych. Widziałam jedynie jakieś poczucie bycia oszukanymi. Jak już wspomniałam, to bliska mi osoba dlatego tak bardzo mnie to wszystko gryzie. Ale jednocześnie zadałam sobie pytanie - co ja bym zrobiła?
Stad pytanie do Was, co Wy byście zrobiły ?
Peace and love 🩷
-
- Gacie z oceanu
- Posty: 45
- Rejestracja: czw mar 21, 2024 8:43 pm
Zacznijmy od tego, że nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić i postawić się w sytuacji, w której matka każdego dnia przechodzi traumę widząc swoje chore dziecko. Nie zdajemy sobie sprawy ile kobiet, które zdecydowały się na opiekę nad chorym dzieckiem - jest porzucanych przez swoich partnerów (ojców dzieci). Takie matki są 365 dni, przez większość czasu uwiązane. Nie mają prawa do urlopu, często nie mają ubezpieczenia. Jeżeli są prawnie opiekunem swojego dziecka, to nie mają prawa "dorobić" do skromnych zasiłków. Życie matki nie jest już jej życiem, ona wtedy żyje żeby się opiekować. Z biegiem czasu chore dzieci stają się chorymi dorosłymi. Kto ich dźwiga? Matka! Kto dorosłej, leżącej córce z głęboką niepełnosprawnością zmienia podpaski, pampersy, myje, kąpie, karmi, podaję leki, zmienia opatrunki? Matka! Ja jestem daleka od oceniania takiej sytuacji i denerwuje mnie, jak ktoś wylewa swoje mądrości. To zaadoptuj to dziecko, jak Ci go tak szkoda albo najlepiej niech lekarz który przemilczał pewne sprawy na badaniu usg - chciał żeby się urodziło, niech sobie je weźmie. A uwierzcie, ja znam 2 kobiety które do końca ciąży były oszukiwane przez lekarzy ( dwóch różnych, różne placówki) I proceder był w tych wypadkach taki sam:
"wiem że to 8 miesiąc, ale lepiej gdybyśmy zrobili już teraz cięcie cesarskie, pokieruję panią co dalej" .
-jedno dziecko urodziło się bez połowy czaszki, czego nie dało się przeoczyć na usg, ani na badaniach prenatalnych, przeżyło tylko 2 dni (wizyty były w prywatnym, polecanym gabinecie)
-drugie dziecko z zespołem Downa i wieloma wadami wrodzonymi, żyje (NFZ)
Ja się nie dziwię że to zrobili, podziwiam ich odwagę że o tym powiedzieli. Zrobili coś, co wiele matek w takiej sytuacji by chciało zrobić, albo powiedzieć - to nie jest życie, tylko poświęcenie życia swojego i całej rodziny.
Przyszło mi na myśl, że matki które mają dzieci 10/10 w skali apgar i wszystko jest ok, to w momencie jak takie dziecko ma grypę, złamie nogę, musi mieć wykonany jakoś zabieg - w ciul się martwią, wychodzą z siebie dosłownie z tych nerwów... A matki dzieci z niepełnosprawnością mają taką sytuację 365 dni w roku, dopóki to dziecko żyje. Nie wiem jak szlachetnym trzeba być, żeby tego chcieć.
Tak BTW, ciekawy temat i uważam że społeczeństwo powinno o tym mówić głośno i mówić prawdę taką, jaką ona jest, a jest niestety brutalna.
"wiem że to 8 miesiąc, ale lepiej gdybyśmy zrobili już teraz cięcie cesarskie, pokieruję panią co dalej" .
-jedno dziecko urodziło się bez połowy czaszki, czego nie dało się przeoczyć na usg, ani na badaniach prenatalnych, przeżyło tylko 2 dni (wizyty były w prywatnym, polecanym gabinecie)
-drugie dziecko z zespołem Downa i wieloma wadami wrodzonymi, żyje (NFZ)
Ja się nie dziwię że to zrobili, podziwiam ich odwagę że o tym powiedzieli. Zrobili coś, co wiele matek w takiej sytuacji by chciało zrobić, albo powiedzieć - to nie jest życie, tylko poświęcenie życia swojego i całej rodziny.
Przyszło mi na myśl, że matki które mają dzieci 10/10 w skali apgar i wszystko jest ok, to w momencie jak takie dziecko ma grypę, złamie nogę, musi mieć wykonany jakoś zabieg - w ciul się martwią, wychodzą z siebie dosłownie z tych nerwów... A matki dzieci z niepełnosprawnością mają taką sytuację 365 dni w roku, dopóki to dziecko żyje. Nie wiem jak szlachetnym trzeba być, żeby tego chcieć.
Tak BTW, ciekawy temat i uważam że społeczeństwo powinno o tym mówić głośno i mówić prawdę taką, jaką ona jest, a jest niestety brutalna.