Czy ktoś miał podobny problem bądź jest w stanie coś sensownego poradzić?
Otóż pare lat temu podjęłam się leczenia aparatem ortodontycznym- leczenie pełne, zakończone decyzją ortodonty. Efekty nie były dla mnie bardzo zadowalające (ortodontka stwierdziła, że lepiej nie będzie), a dodatkowo mimo stosowania się do zaleceń (noszenie nakładki po zakończonym leczeniu, nawet dłużej niż wskazano) wada trochę wróciła- w nieznacznym stopniu, ale przeszkadzało mi to.
Na początku tego roku postanowiłam coś z tym zrobić, ale wiedząc, że aparat stały był metodą męczącą, długotrwałą oraz kosztowną, chciałam spróbować czegoś innego. Zwłaszcza, że nie przyniósł efektów jakie oczekiwałam. Zaznaczam, że w tym przypadku zależało mi już tylko na efekcie wizualny i każdemu ortodoncie o tym wspominałam. Po przebojach trafiłam na panią, która chętnie podjęła się leczenia wady takim aparatem ruchomym, jak dla dzieci. Powiedziała, że jeśli chodzi mi tylko o cofnięcie lekko jedynki i dwójki z powrotem do łuku to spokojnie aparat ten sobie z tym poradzi i potrwa to koło 3-4 tyg. Sama byłam w szoku, ale uwierzyłam. Oczywiście po miesiącu się okazało, że nie do końca.. jedynka owszem się cofnęła, ale na tyle wypchała przy tym obie dwójki do przodu, że wyglądało to gorzej. Pani kazała nosić aparat jeszcze kolejne dwa miesiące, sądząc, że powinno się udać. No nic się nie ruszyło. Na ostatniej wizycie stwierdziła, że więcej nic już zrobić nie może i tu jej praca się kończy- zostawiła mnie z tym.
Nie poddałam się i ostatecznie 3 miesiące temu znalazłam innego ortodontę, opowiedziałam mu moją historię, zaznaczyłam dobitnie, że chce wyłącznie wprowadzić zęby do łuku, że nie chce leczyć wady (przecież była niby leczona kilka lat temu i słono za to płaciłam), tylko mieć efekt wizualny. Zgodził się mimo długich negocjacji (on chciał wymusić pełne leczenie). No ale zakładając mi ten aparat powiedział, że efekt jaki ja chce uzyskać to zazwyczaj jedna- dwie wizyty i można ściągnąć. Musiałam podpisać oświadczenie, że wyrażam zgodę na niepełne leczenie, na własną odpowiedzialność. I super. Tylko po 3 kolejnych wizytach on nie zgadza się na ściągnięcie aparatu. Mimo, że efekt jaki chciałam uzyskałam. Wymusza na mnie leczenie dalsze, mimo oświadczenia jakie podpisałam. Straszy mnie konsekwencjami decyzji, że wada wróci, a wręcz się powiększy i mimo, że biorę odpowiedzialność za to i tak się nie zgadza! O co chodzi?? Czy tylko o zysk, żeby jak najdłużej przetrzymać swojego pacjenta? Skoro on nie będzie odpowiedzialny za skutki przerwania leczenia. Jestem w szoku. Teraz mam zęby jakie chciałam. Nie chce nosić znowu kilka lat aparatu, skoro to nie daje gwarancji, że wada nie wróci. Jak mam to załatwić? Czy lecząc się prywatnie pacjent nie może sam decydować o przerwaniu? A jakby nagle nie było mnie stać na leczenie, albo wyjazd na drugi koniec świata bez możliwości powrotu to mam umrzeć w tym aparacie?
Uwięziona
Moderator: verysweetcherry
To też oczywiście googlowałam i trafiłam na pare forum, gdzie ludzie mieli podobny problem i nie...Żaden inny ortodonta nie chciał się podjąć "pracy" po kolegach po fachu, z niewiadomych względów. To jest chore, jak jakaś pułapka... Pewnie 1 na 100 by się podjął, w bardzo wyjątkowym przypadku, ale to jak szukanie igły w stogu siana.. jeszcze każda konsultacja z innym ortodontą to średnio 200-250 zł, żeby się dowiedzieć, że nic nie zrobi