nesquik pisze: ↑wt paź 01, 2024 8:17 pm
Jak zapraszasz rodzine np na przyjecie urodzinowe to oczekujesz, ze zwrócą Ci za obiad?
Jeśli zapraszasz to znaczy, ze Cie stać, a skoro oczekujesz, ze goście będą zwracać za talerzyk to się zastanów nad sensem słowa 'zaproszenie'. Prościej będzie zrobić imprezę biletowana.
I tak, wesele to fanaberia. Nie jest to impreza obowiązkowa.
A gdzie ja napisałam, że ludzie oczekują finansowania wesela? Wrecz mówię o tym, że nie znam takich ludzi.
Ty lepiej zastanów się skąd w Tobie tyle złości w tym temacie?
Introligatorka1980 pisze: ↑wt paź 01, 2024 10:27 pm
A gdzie ja napisałam, że ludzie oczekują finansowania wesela? Wrecz mówię o tym, że nie znam takich ludzi.
Ty lepiej zastanów się skąd w Tobie tyle złości w tym temacie?
złości? Normalnie się wypowiadam, za stara jestem na to, żeby takie głupoty mnie złościły
Słuchajcie, a co w przypadku, kiedy nie jest to wesele, a po prostu obiad?
Sytuacja wygląda u mnie tak, że kuzynka zdecydowała się na ślub za granicą - było tam tylko najbliższe grono. Za miesiąc odbędzie się małe przyjęcie, na którym będzie tylko nasza rodzina (do 15 osób), bez rodziny jej męża (oni będą mieć swoją imprezkę). No i mam srogą rozkminę, bo wesele to to nie jest - po prostu obiad w knajpie. Ile radzicie w takim przypadku dać do koperty? Za talerzyk?
Wiem, że ludzie nie znoszą tej odpowiedzi, ale serio: to zależy. Od czego? Jak blisko jesteś z tą osobą (przy czym rodzina wcale nie oznacza, że masz dawać więcej, bo czasami jesteś bliżej z przyjaciółką), czy jest zapewniony nocleg, czy są poprawiny i jak daleko jest wesele. Bo trzeba pamiętać, że koszt gościa to nie tylko koperta, ale też np. paliwo, bo ślub jest 500 km od domu. I wiadomo, że inaczej wygląda budżet studenta, a inaczej dorosłej osoby, która już normalnie pracuje. O jakichś problemach finansowych w ogóle nie wspominam, bo to specyficzne sytuacje, w których można dać o wiele mniej, ale dorzucić do tego jakiś własnoręczny prezent czy coś.
Ja w te wakacje dałam kuzynowi 1200 zł za parę (wesele daleko, w piątek, więc trzeba było wziąć urlop, bez poprawin, ale z noclegiem) i po powrocie do domu stwierdziłam, że byłam aż za hojna :D ale to po prostu organizacyjnie było słabo, wszyscy byli głodni itd.
Myślę, że takie 800-1000 jest teraz standardem za parę, do tego kartka/kwiaty/alkohol/co tam sobie życzą i powinno być ok. Dla bezpieczeństwa możesz zrobić rozeznanie wśród bliskich i dać tyle samo/podobnie.
Generalnie nie wiem jak inni, ale ja już jestem zmęczona tym gadaniem o kopertach. Robienie wesela tylko po to, żeby się zwróciło, jest głupotą. A jeśli obawiam się, że ktoś będzie mi obrabiał dupę za plecami, bo dałam za mało… no cóż, trzeba przemyśleć, czy warto w ogóle iść na wesele do takiej osoby.
Ojej miałam wesele w 2022 i jako świeżo upieczoną stażystka po studiach zdecydowanie nie dawałam 1000 zł za parę w tym roku myślę, że za jedną osobę pasuje 400 a za parę 800. Za talerzyk to też czasem glupota, którego gościa stać wydać na swoje ubranie plus jeszcze talerzyk (w super miejscu) np 500 + jeszcze żeby para młoda zarobiła na tej imprezie. Chyba rodziny 2+2 mając dwa-trzy wesela w roku muszą zrezygnować z wakacji na rzecz wesela
A ja uważam, że "ile stać" to najlepsza odpowiedź. Nie wyobrażam sobie, że ktoś miałby odmówić przyjazdu na moje wesele, bo nie stać na włożenie XXX złotych do koperty. Przecież zapraszam, żeby wspólnie się bawić, a nie żeby dostać prezenty.
Będę miała swoje wesele za półtora roku. Koszt za jedną zaproszoną osobę wyjdzie ok. 700 zł. I nie oczekuję, że to się zwróci. Przecież wesele to impreza a nie inwestycja...
Nienawidzę gadania w kontekście wesela, jako właśnie inwestycji, która ma się zwrócić, oczekiwania od gościa, że da tyle, żeby przynajmniej się talerzyk zwrócił.
Uważam też za żenadę i brak kultury, grafiki na zaproszeniach mówiące co się chce dostać, a czego gość ma nie przynosić.
My na swoich nie mieliśmy i tak dostaliśmy i kwiaty i kilka rzeczowych prezentów.
Ja w tym roku na wesele kuzynki dałam jako para 500zł. I wiem, że na standardy o jakich tutaj piszecie to nic, ale dla nas to i tak było dużo. To było pierwsze wesele w życiu na jakim byłam, sukienke i szpilki już miałam, malowałam i czesałam się sama, ale trzeba kupić garnitur czy buty kawalerowi i już robi się ładna suma + my mieszkamy 400km od państwa młodych więc musieliśmy opłacić też nocleg i dojazd.
Mam świadomość, że niektóre z Was uznają że a to po co wgl przychodziłaś na to wesele. Dlatego, że chcę się zobaczyć z rodziną po długim czasie i cieszyć się szczęściem młodych i wiem, że ich także zależało na naszej obecności mimo tego, że do naszego talerzyka z pewnością musieli „dokładać”