Powody zakończenia waszych przyjaźni
Moderator: verysweetcherry
Re: Powody zakończenia waszych przyjaźni
Przyjaciółka numer 2 - znamy się od dzieciństwa, przyjaźń 10 lat. Pierwszy raz zerwałyśmy kontakt na pół roku jakieś 7 lat temu. Ona się wyprowadziła 400 km do szkoły i miałam do niej przyjechać na weekend. Byłam na stażu z UP, (dostawało się 900 złotych) jeszcze nie studiowałam, sama się utrzymywałam, więc podróż to był dla mnie niemały wydatek. No to kupiłam bilety, wszystko przygotowane. pociąg 5 rano a ja dostaje wiadomość o 23 dzień przed, że ona jedzie do swojego chłopaka do jeszcze innego miasta bo będzie sam na majówkę i "jest mu przykro" i "mogę do nich wpaść jak chce", to były czasy, gdzie bilet można było oddać najpóźniej 24 h przed wyjazdem pociągu.....wkurzyłam się ale chłop był dość toksyczny i tym ją tłumaczyłam, wpadłyśmy potem na siebie gdzieś tam i się pogodziłyśmy. Przeszłyśmy wiele razem np. ja jej potem pomogłam uciec od tego chłopaka, zapłaciłam nawet za samochód do przeprowadzek bo ona nie miała pieniędzy, pomagałam pakować rzeczy. Byłam przy niej jak wlazła w romans z żonatym mimo, że nie popieram tego ale znów wpadła w łapy tyrana i chciałam być przy niej. No i rok temu zmarł mój tata. Oczywiście obietnice wsparcia, była na pogrzebie, zawiozła mnie do domu pogrzebowego jak nie miałam auta bym się mogła pożegnać z tatą. I po pogrzebie przestała się odzywać. Pisałam, dzwoniłam ale z racji tego, ze ona miała dość intensywną pracę a ja byłam na l4 stwierdziłam, ze to przez to, ze jest zajęta i się odezwie. W między czasie wydarzyły się rzeczy, które dodatkowo mnie podłamały i byłam totalnie odcięta od życia i pewnego dnia zorientowałam się, że minęło pół roku a moja przyjaciółka nadal nie znalazła czasu by do mnie oddzwonić albo odpisać. Teraz już ponad rok będzie jak nie mamy kontaktu. I mega mnie to dalej uwiera, ze jak ja byłam jej potrzebna to super ale jeden jedyny raz w ciagu 10 lat ja potrzebowałam jej to się zmyła. Myślicie, ze napisać do niej? W sensie nie chce się godzić ani odnawiać kontaktu ale mam jakąś dziwną potrzebę jej to wyrzygać....
Przyjaźniłyśmy się od gimnazjum. Ja miałam chłopaka od 4 lat gdy ona poznała swojego i przepadła. Odzywała się tylko gdy czegoś potrzebowała, moje wiadomości z prośbą o rozmowę ignorowała. W listopadzie wspomniała że chciałaby żebym była świadkową, ślub miał być w czerwcu. O przymiarkach sukni ślubnej powiedziała mi dzień przed o godzinie 21. Nagle sobie przypomniała, że się umówiła. Nie poszłam, nie miałam nawet jak wziąć wolnego.
Potem raz wspomniała, że jej chłop wolałby żeby świadkami byli jego brat z dziewczyną, ale ona chce mnie. Mówiłam, że przecież się nie obraże jak będzie ktoś inny. Potem odzywała się coraz mniej.
Zaproszenie dostałam w maju pocztą na adres zamieszkania moich rodziców (gdzie nie mieszam już od 8 lat) 3 dni przed terminem potwierdzenia obecności. Nie poświęciła nawet godziny na spotkanie na kawę żeby nas zaprosić. I to nie tak że musiałaby specjalnie jechać setki kilometrów, bo mieszkam w miejscowości obok tej gdzie było wesele i ślub. Nie poszliśmy. Gdy jej napisałam, że nie wiem czy będziemy, bo nie czuję się tam ani chciana, ani potrzebna to odpisała, że to wina koleżanek, które znam już 5 lat, bo to przez nie rozmawiamy mniej xd
Cała sytuacja wygląda jakby jej już mąż nie zgodził się na to żebym była świadkową, a ona bała się to powiedzieć.
Typ odciął ją od wszystkich znajomych i rodziny. Od początku związku sprawdza jej telefon. Nawet rozmowy z archiwum sprzed lat przejrzał.
Minęły 3 miesiące, a ona na wszelkie sposoby próbuje odnowić kontakt. Jest w ciąży i chyba szuka bogatej (zebym jeszcze taka była xd) chrzestnej.
Potem raz wspomniała, że jej chłop wolałby żeby świadkami byli jego brat z dziewczyną, ale ona chce mnie. Mówiłam, że przecież się nie obraże jak będzie ktoś inny. Potem odzywała się coraz mniej.
Zaproszenie dostałam w maju pocztą na adres zamieszkania moich rodziców (gdzie nie mieszam już od 8 lat) 3 dni przed terminem potwierdzenia obecności. Nie poświęciła nawet godziny na spotkanie na kawę żeby nas zaprosić. I to nie tak że musiałaby specjalnie jechać setki kilometrów, bo mieszkam w miejscowości obok tej gdzie było wesele i ślub. Nie poszliśmy. Gdy jej napisałam, że nie wiem czy będziemy, bo nie czuję się tam ani chciana, ani potrzebna to odpisała, że to wina koleżanek, które znam już 5 lat, bo to przez nie rozmawiamy mniej xd
Cała sytuacja wygląda jakby jej już mąż nie zgodził się na to żebym była świadkową, a ona bała się to powiedzieć.
Typ odciął ją od wszystkich znajomych i rodziny. Od początku związku sprawdza jej telefon. Nawet rozmowy z archiwum sprzed lat przejrzał.
Minęły 3 miesiące, a ona na wszelkie sposoby próbuje odnowić kontakt. Jest w ciąży i chyba szuka bogatej (zebym jeszcze taka była xd) chrzestnej.
U mnie taka dziecinada, że aż wstyd. Dziewczyna po przejściach, z wydawało mi się, moim wsparciem. Wstawiłam się za nią u naszego pracodawcy, choć to akurat nie ma znaczenia, bo zrobiłam to z dobroci serca, a nie po to żeby zbierać laury. Pracujemy w ośrodku specjalnym, a ona trafiła na grupę dziewczyn, za którymi nie specjalnie przepadam. I przestała się odzywać. Tak po prostu. Jak ja się odzywałam, to kłamała w żywe oczy, nie odbierała telefonów, zaszła w ciążę, poszła na l4, a jak zapytałam, to powiedziała że to nie jest prawda, a w pracy rozpowiedziała, że „po ch* sie interesuje”. Ot dorośli ludzie.
-
- Siatkarka
- Posty: 2
- Rejestracja: wt mar 19, 2024 8:18 am
Niegdyś najlepszą przyjaciółką poznała chłopka na badoo, zaczęła z nim relacje i zabrała mnie pewnego razu do niego na imprezę. Tam poznałam chłopaka, przyjaciela tamtego. Zaczęliśmy spotykać się we 4. Po kilku miesiącach mój wyznał mi miłość i chciał oficjalnego zwiazku. Przyjaciółka miała gorzej bo jej chciał coś bez zobowiązań a jej to nie odpowiadało. Tak więc od 2 lat nie mam przyjaciółki ale mam miłość swojego życia
-
- LouiBag
- Posty: 341
- Rejestracja: sob lis 25, 2023 1:48 pm
przyjaźniłam się prawie 10 lat z dziewczyną z innego miasta, odwiedzałyśmy się, pisałyśmy i dzwoniłyśmy do siebie, oczywiście pojawił się toksyczny koleś… po rozstaniu do niej pojechałam, rozmowy, pocieszanie, jak wyjeżdżałam to już do niej znów pisał i była skłonna wybaczać przy którymś razie rozstań i powrotów chyba było jej głupio tłumaczyć jego kolejne akcje i kłamstwa więc albo nic nie mówiła albo jakieś półsłówka zaprosiłam ją na swoje wesele, przyjechali z tym typem już po ceremonii, w trakcie wesela nawet nie wiem gdzie byli, było mi serio przykro, od tego czasu rozmowy się nie kleją bo tylko ona jest ważna i jej problemy, nie zapyta co u mnie, nie złoży życzeń na urodziny, a raz jak akurat zapytała to zignorowała moją dość długa wiadomość zwrotną teraz to już typowo pisze jak coś chce więc chyba z przyjaźni zrobiła się luźna znajomość
-
- RoyalBaby
- Posty: 18
- Rejestracja: ndz lip 28, 2024 7:25 pm
Przyjaznilam sie z 4 lata mołodszą dziewczyną. Jak sie poznawayśmy ja miałam 16 lat ona 12. Wszystko było super,świetnie sie dogadywałyśmy mimo,że była między nami taka różnica wieku i "zapaść mentalna". Jak na 12 letnia osobe była bardzo dojrzała i można było z nią pogadać o wszystkim. Ona przez jakis czas sie kolegowała z chłopakiem rok młodszym odemnie I on ją wciągnął w nie fajne towarzystwo,przez niego zaczeła pić I palić. My się do siebie zbliżyłyśmy podczas pandemii, kiedy były elekcje. Ona napisala do mnie czy chce z nią pograc online i grałyśmy tak przez cały czas trwania zdalnych,potem zaczęłyśmy się spotykać i też piłyśmy alkohol praktycznie na każdym spotkaniu. Zauważyłam też,że ona bardzo BARDZO się mną inspirowała tzn. ja miałam różowe włosy ona za jakiś czas też zafarbowała włosy na różowo, ja nosiłam ostry,ciężki makijaż ona potem też to samo sie tyczyło ubioru. Potem poznałam jej kolege,ktory mieszka w innym miescie I poznali sie na koncercie. I tak we trzech sie trzymaliśmy dopóki ona nie wyjechała do Finlandii, wtedy zaczeło się jebać między nami. Na początku jej wyjazdu dzwoniła do mnie codziennie wieczorem i grałyśmy w jakąś gre online na telefonie. Przyjechała na wakacje do polski i sie spotykałyśmy i wgl było super potem wyjechała tam znowu bo zaczynał się rok szkolny I wtedy juz nie pisała do mnie tak często,nie dzwoniła. Generalnie poznała tam innych ludzi I olała mnie trochę. No ale wróciła do Polski bo jej sie kasa skończyła na życie w Finlandi xd. Potem zaczełyśmy się często kłócić. Raz zrobiła mi awanture I wystawiła mnie dzien przed zajęciami z rysunku bo jej nie powiwdzialam ile to trwa a ona ma nauke i to jest moja wina ze ona nie przyjdzie. Dodam,że pisałam jej o tym tydzień temu I nie raz pisałam do której mam zajęcia. Albo jechałam z nią I z tym kolegą na koncert do krakowa,ale przez ulewe I burze został przełożony na drugi dzień. No I spieszyliśmy sie na pociąg. Było chyba 10 minut do pociągu to ona wyskoczyła ze jest głodna I ona chce isc do maka. Powoedzialam jej,że zaraz nam pociąg odjedzie a ona,że skoro mi sie tak śpieszy,to mam iść. Wkurwiłam się I zostawiłam ich w pizdu I pobiegłam na pociąg. Miałam wtedy 18 lat I może w świetle prawa byłam dorosła,ale dla mojej mamy nie bardzo I po prostu sie martwiła I nie chciała,żebym wracała sama tak późno do domu w dodatku pociągiem. Potem napisała mi,że moja mama mi nie ufa I mnie kontroluje pod kazdym względem Bo jej rodzice jej ufają w 100%. Już pomine fakt,że martwienie się o kogoś a tym bardziej WŁASNE dziecko nie ma nic wspólnego z brakiem zaufania. Potem po jakims czasie po prostu przestała sie do mnie odzywac I jak sie spytałam o co chodzi to napisala ze nie mamy wspólnych tematów Bo ona woli swoich nowych znajomych,którzy nie piją I nie palą Bo ona tego nie lubi,że woli z nimi posiedzieć w herbaciarni,pograć w planszówki i pogadać o nauce a nie o tik toku(zasugerowała,że tylko o tym z nią gadałam pomijając fakt,że wtedy usunełam tik toka jak jeszcze sie przyjaźniłyśmy)że pomiędzy nami jest duża zapaść mentalna I że jesteśmy na innych poziomach umysłowych (zawsze kreowała sie na lepszą i mądrzejszą odemnie bo ona umiała matematyke a ja od zawsze miałam z nią problemy i że ona lepiej mówi po angielsku i że ma akcent brytjski mimo,że jej akcent brzmiał w chuj polsko. Zawsze miałam wrażenie,że chce,żebym czuła się od niej gorsza i głupsza) I że takie jest życie,że znajomości się kończą. Teraz dochodzi do mnie,że zerwała zemną kontakt Bo nie miała już ze mnie korzyści po tym,jak byłam u niej na imprezie I nie najebałam się jak większość osób (w większości nie pełnoletnich),nie brałam narkotyków I w dodatku pojechałam do domu około 22. Po prostu nie odpowiadało jej moje "nudne" towarzystwo I nie ciekawe życie bo umiem sie bawić bez alkoholu I narkotyków bo wole czas spędzić na graniu w gry czy rozmowie na ciekawe tematy czy o wspolnych zaintetesowaniach albo wole jeździć na konwenty czy festiwale związane z moimi zaintetesowaniami niż pojechać na obóz do bułgari żeby sie nachlać i kurwić w młodym wieku. Po prostu wyrosłam z trybu życia gdzie praktycznie codziennie musiałam chlać. Teraz moje życie bez kontaktu z nią jest lepsze i zdecydowanie ciekawsze I nie czuje sie juz od nikogo gorsza bo otaczam sie wartościowymi ludźmi a nie ćpunami i alkoholikami. Ona teraz wgl w wakacje codziennie robiła albo chodziła na imprezy chlejąc do nieprzytności czym bardzo sie chwaliła na Instagramie mimo,że zapewniała,że już nie imprezuje bo przecież ona woli porozmawiać o nauce (ta a ja jestem święta Teresa). Śmieszy mnie to,że ona wgl przegląda moje story na ig albo ten jej świetny kolega (z którym również urwałam kontak,bo stał się taki jak ona) I on jej przesyła potem moje relacje I ona w notatkach na ig potem pisze jakieś teksty niby nie skierowane do mnie xD (no to chyba nie przypadek jak ostatnio na ig story zadałam pytanie moim znaj bo nie chcialo mi sie pisać kazdemu z osobna i akurat ona to zobaczyła a potem w notatkach było "szczerze piźdźi mnie to złotko" moja przyjaciółka napisała,że ona jest ułomna I to w sumie prawda) Przez nią również prawie rozpadła sie moja kilku letnia przyjaźni bo więcej czasu poświęcałam jej niż mojej prawdziwej przyjaciółce I traktowałam ją jak śmiecia przez wpływ tej małolaty. Mogłam słuchać jak moja przyjaciółka mi mówiła od początku,że ona jest jakaś dziwna I że za nią nie przepada. Aktualnie moje życie sie mega ułożyło poznałam dużo fajnych ludzi a nawet jedną osobę z którą mam szansę na związek. A ona dalej chleje i zachowuje sie jak typowa patusiara i pani do towarzystwa. Z tego co mi również wiadomo to nie jest już ze swoim chłopakiem, którego "kochała" ponad życie i miał to być związek na długo. Nie mam z nią kontaktu od prawie 2 lat I cieszę się bo źle bym skończyła. Na początku było mi ciężko się z nią rozstać bo jednak długo się znałyśmy I miałam do niej sentyment, ale jak widać nie była warta świeczki.
-
- Channelka
- Posty: 33
- Rejestracja: pt mar 10, 2023 7:36 pm
Wieloletnia przyjaźń zakończyła się z mojej strony przez co miałam początkowo wyrzuty sumienia, ale wygrał zdrowy rozsądek i zdrowy egoizm, by nie dać się zajechać psychicznie i emocjonalnie jej problemami, które usilnie na siebie ściągała. Przez wiele lat służyłam radą, ostrzegałam, doradzałam, stawałam na rzęsach żeby poukładała swoje życie to konsekwentnie wpakowywala się w kolejne związki i problemy, zadawała z typami spod ciemnej gwiazdy, wpadała w problemy finansowe, zachodzila w nieplanowane ciąże itp. a ja konsekwentnie stałam u jej boku. Po każdej kolejnej dramie zasypywała mnie tonami wiadomości i analizami, a ja znowu doradzałam, po prostu byłam i wspierałam. Nie żyłam własnym życiem tylko zasypiałam i budziłam się myśląc co u niej i co przyniesie nowy dzień. Pewnego dnia po kolejnych rewelacjach, że dostała pismo od komornika coś we mnie pękło, doszłam do ściany i poczułam że jak się od niej nie odetnę to oszaleję. Odsuwałam się stopniowo, przestalam wisieć na telefonie, nie odpisywałam, mówiłam że nie mam czasu. W końcu powiedziałam jej co czuję i że nie dam dłużej rady. Ułożyłam własne życie, w międzyczasie wyszlam za mąż, bez jej obecności. Mija piąty rok od kiedy nasz kontakt właściwie nie istnieje. Odżyłam.
Najlepsze koleżanki to miałam takie z czasów podstawówki, gimnazjum. Ogólnie przyjaźnie się rozleciały jak zaczęłyśmy wyjeżdżać do innych miast na studia, do pracy. Mamy siebie na fb, instagramie ale praktycznie nie rozmawiamy mimo że kiedyś było zupełnie inaczej. Nawet spotkałam się z jedną jak wpadła do naszego rodzinnego miasta tylko właściwie nadajemy już na innych falach i nie było tego czegoś co kiedyś.
No i jedna - wścibska, krytykująca pośrednio mojego faceta jak i byłego. Po czasie miałam wrażenie, że jestem już dla niej kołem ratunkowym gdy reszta jej koleżanek nie ma wtedy czasu gdy ona chce. Nie wiem czy mogę to nazwać przyjaźnią, ale bliską koleżanką na pewno.
Pasowało jej spotkanie się ze mną tylko wtedy gdy mogła mieć dodatkowo podwózkę do domu albo z domu (oczywiście moim autem). A najbardziej to mnie rozwaliło jak byłam na wyjeździe z facetem do innego miasta. Pisała do mnie non stop czy będę w miejscu x i sprawdziła rzecz Y i ewentualnie jej to kupiła.
Ah no i pożyczyłam jej dwa dodatki do stylowek na wesela i nie potrafiła mi ich oddać przez rok.
No i jedna - wścibska, krytykująca pośrednio mojego faceta jak i byłego. Po czasie miałam wrażenie, że jestem już dla niej kołem ratunkowym gdy reszta jej koleżanek nie ma wtedy czasu gdy ona chce. Nie wiem czy mogę to nazwać przyjaźnią, ale bliską koleżanką na pewno.
Pasowało jej spotkanie się ze mną tylko wtedy gdy mogła mieć dodatkowo podwózkę do domu albo z domu (oczywiście moim autem). A najbardziej to mnie rozwaliło jak byłam na wyjeździe z facetem do innego miasta. Pisała do mnie non stop czy będę w miejscu x i sprawdziła rzecz Y i ewentualnie jej to kupiła.
Ah no i pożyczyłam jej dwa dodatki do stylowek na wesela i nie potrafiła mi ich oddać przez rok.
-
- Willa z basenem
- Posty: 5556
- Rejestracja: śr sty 06, 2021 5:31 pm
U mnie przyjaźń zakończyła się gdy przyjaciółka weszła w związek i to był taki czas licealny. Ja mimo, że też byłam w związku to miałam dla niej czas. Wiadomo więcej spędzałam z chłopakiem ale nie było problemu, żeby raz w tygodniu się spotkać, czasem dwa, a jak były jakieś ferie czy wakacje to jeszcze częściej. Także często się spotykałyśmy, pisałyśmy praktycznie codziennie, jak miała jakieś problemy to jej pomagałam, a jak znalazła sobie chłopaka nagle koniec i ona nie ma już czasu i musi z nim spędzać 24/7. Gdy ja mając chłopaka często się z nią widywałam, ona miały problem aby spotkać się raz na dwa miesiące nawet. Proponowałam i ciągle było, że nie ma czasu i to nie na zasadzie, że zaproponowała jakiś inny dzień czy coś tylko po prostu nie. Uznałam wtedy, że więcej nie proponuje i jak będzie chciała to sama napiszę no i ani razu nie zaproponowała. Zaczęłam się wtedy zastanawiać czy może ja zrobiłam coś źle no ale zanim była w związku sama często proponowała spotkania i pasowało jej moje towarzystwo, przyjaźniłyśmy się parę lat, a nagle jak poznała tego chłopaka miała mnie gdzieś i już mnie nie potrzebowała. Druga przyjaciółka to taki przypadek, że znałyśmy się bardzo długo, przyjaźniłyśmy latami i ona od zawsze była nie w porządku ale latałam za nią jak piesek, bo lubiłam spędzać z nią czas, mieszkałyśmy dosłownie obok siebie, chodziłyśmy do jednej klasy w podstawówce i gimnazjum. Potrafiła obgadywać jakąś naszą koleżankę po czym na drugi dzień wystawiała mnie, żeby spotkać się z nią. Smiała się np z jej ubioru gdy widziała ją z daleka, a gdy już podeszła to komplementowała, na maksa fałszywa. Niby mówiła, że jestem jej najlepszą przyjaciółką, a traktowała mnie jak opcje awaryjną. Jak byłyśmy umówione ale jakaś grupka znajomych odezwała się do niej to mówiła no dobra najwyżej spotkam się z tobą i pójdziemy tam gdzie chciałaś ale będziemy się śpieszyć, bo chce z nimi wyjść albo i nawet tak nie robiła tylko po prostu odwoływała spotkanie ze mną. Kolegowała się bardzo dobrze z taką dziewczyną, a jak zerwał z nią chłopak to zaczęła do niego pisać i spytała czy z nią chce chodzić i ustawiła z nim sobie związek na facebooku, on mieszkał ze 150 km od nas więc i tak jaki to był związek dla nastolatki ale wiecie sam fakt, że tak postąpiła wobec tamtej dziewczyny. Bardzo często mówiła jedno, a robiła drugie. W pewnym momencie już nie wytrzymałam wygarnęłam jej co myślę, obraziła się i był koniec znajomości. Nie żałuje, bo lepiej mi się żyje bez tej przyjaźni. Już jako osoba dorosła tak 20-21 lat nawiązałam sporo nowych znajomości i niektóre z nich trwają kilka lat i jest super. Nie wiem czy po prostu mam większe szczęście do ludzi teraz czy to kwestia wieku ale po prostu każdy z moich obecnych znajomych jest w porządku, dwie strony zabiegają o kontakt i nie ma jakiś dziwnych akcji.
-
- Gacie z oceanu
- Posty: 40
- Rejestracja: czw mar 21, 2024 12:16 pm
Zerwałam kontakt z psiapsi z którą nakręcałyśmy się na zatracanie w używkach i bycie wiecznymi imprezowymi singielkami. Postanowiłam zmienić swoje życie, spotkałam prawdziwą miłość z którą założyłam rodzinę, wyjechałyśmy na drugi koniec Polski a tamtej lasce napisałam wprost, że chcę zakończyć naszą znajomość, bo jest to obustronnie toksyczne i trzeba to dla naszego dobra przerwać. Ja mam teraz żonę i dwóch synów a ona związała się z naszym wspólnym przyjacielem. Nie mamy kontaktu i jest ok.
-
- RoyalBaby
- Posty: 18
- Rejestracja: pn mar 18, 2024 12:42 pm
skończyłam przyjaźń z moją wieloletnią przyjaciółką bo nie chciała wynieść śmieci.
zamieszkałyśmy razem na studiach. jakoś tak się życie potoczyło że nie dostałam się na bardziej prestiżową uczelnię (jak ona) i każde moje niepowodzenie traktowała jako swój sukces, bo ja jestem ładna i to powinno mi wystarczyć. gdy znalazła sobie chłopaka czułam się odtrącona ale nie pod względem tego że poszłam w odstawkę a „patrz jesteś taka ładna a nie masz chłopaka, a ja mam”. później w jej głowie zaczęło się coś dziać, chciałam jej pomóc i doradzałam wizytę u psychologa. pewnego razu pokłóciła się ze swoim chłopakiem, a ja posprzątałam mieszkanie ale nie zdążyłam wynieść śmieci. poprosiłam ją o to a ona mi odpisała „nie.” i przestała się odzywać. wyrwałam się z rodzinnej imprezy żeby zobaczyć co się z nią dzieje. to był moment w którym dostałam sygnał że ta znajomość jest toksyczna. parę miesięcy później się pokłóciłyśmy i się wyprowadziła. od tego momentu moje życie jest lepsze
zamieszkałyśmy razem na studiach. jakoś tak się życie potoczyło że nie dostałam się na bardziej prestiżową uczelnię (jak ona) i każde moje niepowodzenie traktowała jako swój sukces, bo ja jestem ładna i to powinno mi wystarczyć. gdy znalazła sobie chłopaka czułam się odtrącona ale nie pod względem tego że poszłam w odstawkę a „patrz jesteś taka ładna a nie masz chłopaka, a ja mam”. później w jej głowie zaczęło się coś dziać, chciałam jej pomóc i doradzałam wizytę u psychologa. pewnego razu pokłóciła się ze swoim chłopakiem, a ja posprzątałam mieszkanie ale nie zdążyłam wynieść śmieci. poprosiłam ją o to a ona mi odpisała „nie.” i przestała się odzywać. wyrwałam się z rodzinnej imprezy żeby zobaczyć co się z nią dzieje. to był moment w którym dostałam sygnał że ta znajomość jest toksyczna. parę miesięcy później się pokłóciłyśmy i się wyprowadziła. od tego momentu moje życie jest lepsze
-
- Currently:Italy
- Posty: 1036
- Rejestracja: czw kwie 04, 2024 2:50 pm
Wybacz, ale nagłówek brzmi jak z Polki po godzinach z życia wzięteisanacienberr pisze: ↑wt paź 29, 2024 9:41 pm skończyłam przyjaźń z moją wieloletnią przyjaciółką bo nie chciała wynieść śmieci.
zamieszkałyśmy razem na studiach. jakoś tak się życie potoczyło że nie dostałam się na bardziej prestiżową uczelnię (jak ona) i każde moje niepowodzenie traktowała jako swój sukces, bo ja jestem ładna i to powinno mi wystarczyć. gdy znalazła sobie chłopaka czułam się odtrącona ale nie pod względem tego że poszłam w odstawkę a „patrz jesteś taka ładna a nie masz chłopaka, a ja mam”. później w jej głowie zaczęło się coś dziać, chciałam jej pomóc i doradzałam wizytę u psychologa. pewnego razu pokłóciła się ze swoim chłopakiem, a ja posprzątałam mieszkanie ale nie zdążyłam wynieść śmieci. poprosiłam ją o to a ona mi odpisała „nie.” i przestała się odzywać. wyrwałam się z rodzinnej imprezy żeby zobaczyć co się z nią dzieje. to był moment w którym dostałam sygnał że ta znajomość jest toksyczna. parę miesięcy później się pokłóciłyśmy i się wyprowadziła. od tego momentu moje życie jest lepsze
A tak serio… Dobrze, że nie ma jej już w twoim życiu. Zazdrosne osoby potrafią być na maksa podłe.
1. Dwie przyjaciółki ze szkolnych lat ciągle pisały, że musimy się w końcu spotkać, szkoda, że mamy do siebie tak daleko itd. A co się okazało? Że studiowały zaocznie w moim mieście i przyjeżdżały tu co dwa tygodnie, oczywiście nigdy nie dając mi znać. Czyli tak im zależało na przyjaźni ze mną, że przez 5 lat nawet nie chciało im się choć raz dać cynka, że tu są i żebyśmy mogły wyskoczyć na godzinny obiad w przerwie między ich zajęciami. Uznałam wtedy, że nie ma co kontynuować tego pisania ze sobą na siłę i wysyłania sztucznych grzecznościowych formułek o spotkaniach, skoro ewidentnie spotykać się ze mną już nie chcą.
2. Kolejna przyjaźń zakończyła się z powodu nakręcania przez koleżankę rywalizacji i wyścigu szczurów. Ciągle porównywała, która z nas studiuje lepszy kierunek, która ma lepszy samochód, a która pierwsza urodzi dziecko. Udało mi się wreszcie uciułać kasę na remont w kuchni? Phi, ona ma lepszą, bo ma kamienne blaty, a nie tandetną sklejkę z Ikei jak ja. W końcu zerwałam z nią kontakt, bo ile można, a korzyści z tego nie widziałam. Do niczego mnie to nie motywowało, a tylko obniżało samoocenę.
2. Kolejna przyjaźń zakończyła się z powodu nakręcania przez koleżankę rywalizacji i wyścigu szczurów. Ciągle porównywała, która z nas studiuje lepszy kierunek, która ma lepszy samochód, a która pierwsza urodzi dziecko. Udało mi się wreszcie uciułać kasę na remont w kuchni? Phi, ona ma lepszą, bo ma kamienne blaty, a nie tandetną sklejkę z Ikei jak ja. W końcu zerwałam z nią kontakt, bo ile można, a korzyści z tego nie widziałam. Do niczego mnie to nie motywowało, a tylko obniżało samoocenę.
-
- RoyalBaby
- Posty: 18
- Rejestracja: pn mar 18, 2024 12:42 pm
luz, ironicznie śmieci same się wyniosły xdKrwawaMary pisze: ↑śr paź 30, 2024 7:46 am Wybacz, ale nagłówek brzmi jak z Polki po godzinach z życia wzięte
A tak serio… Dobrze, że nie ma jej już w twoim życiu. Zazdrosne osoby potrafią być na maksa podłe.
Przyjaźniliśmy się od technikum. I ogólnie to zorganizowała mi panieński, potem byl nasz ślub, a po ślubie wyszło tak że zaszłam w ciążę. I napisała jej to we wiadomości. Od tego czasu zaczęła mnie unikać. Nigdy sama nie napisała, nie zaproponowała spotkania, na propozycje ode mnie na spotkanie ciągle robiła wykręty. Ona stara się z mężem o ciążę 2 lata. U nas pyknelo od razu. Wprost mi tego nie powiedziała, ale wydaje mi się że to ją boli i z tego powodu ze mną zerwała kontakt. Także jest przykro, ale już chyba nie do odratowania.
-
- ŚpioszkiKenzo
- Posty: 4
- Rejestracja: czw paź 03, 2024 9:50 am
Mkla97 pisze: ↑czw paź 31, 2024 10:06 pm Przyjaźniliśmy się od technikum. I ogólnie to zorganizowała mi panieński, potem byl nasz ślub, a po ślubie wyszło tak że zaszłam w ciążę. I napisała jej to we wiadomości. Od tego czasu zaczęła mnie unikać. Nigdy sama nie napisała, nie zaproponowała spotkania, na propozycje ode mnie na spotkanie ciągle robiła wykręty. Ona stara się z mężem o ciążę 2 lata. U nas pyknelo od razu. Wprost mi tego nie powiedziała, ale wydaje mi się że to ją boli i z tego powodu ze mną zerwała kontakt. Także jest przykro, ale już chyba nie do odratowania.
Pytanie z ciekawości: jeżeli ta Twoją przyjaciółka teoretycznie była zazdrosna o to, że udało Ci się z dzieckiem i gdyby ona Ci to powiedziała wprost to jak byś zareagowała?
Bo ja powiedzenia wprost nie udzwignęłam. Historia była taka, że ja dostawałam od chłopaków zaproszenia na randki i tez finalnie miałam chłopaka a ona ani nie dostawała zaproszeń ani nie miała chłopaka. I w pewnym momencie ja z tym moim chłopakiem miałam spinę i bardzo chciałam się jej wygadać i jak jej odpowiedziałam sytuację to mi odpowiedziała " nie mogę ci doradzić, jestem zazdrosna o to, że masz chlopka". Nie chciala o tej zazdrości w ogóle gadać, po prostu była i koniec. Przyznam, że to wyznanie wbiło mnie w fotel. Z jednej strony to super szczere i uczciwe z jej strony, ale z drugiej strony poczułam, że nie dam rady tego udźwignąć, nie wiedziałam co mam zrobić żeby to rozwiązać. Od tego momentu też nasz przyjaźń zaczęła się sypać, bo ja się na nią zamknęłam i nie chciałam za bardzo mieć z nią kontaktu, czego ona nie rozumiała i wydzwaniała do mnie i szukała kontaktu. Do dzisiaj nie wiem co o tym myślęc. Mona historia to jest w ogóle jakiś pryszcz przy Twojej, ale chciałam jakoś wytłumaczyć myśl :D
Hmm, gdyby powiedziała mi to wprost starałabym się zrozumieć i dalabym jej czas na przetrawienie tego. No nie ja pierwsza nie ostatnia z dzieckiem na świecie i która w ciążę zaszła. A takie udawanie że nie ma czasu się spotkać i unikanie mnie jest mega słabe. Za rok wesele wspólnych znajomych. Ciekawe jak będzie się zachowywać. Żeby było zabawniej jej mąż ostatnio do mojego pisał 'co słychać u nas', a wcześniej nie mieli zbyt bliskiego kontaktu
Oj długo by pisać, jedna moja baaardzo dobra koleżanka z którą znałam się od zerówki po prostu raz mi nie odpisała na propozycje wyjścia na miasto, później po jakimś czasie znów się odezwałam i do dziś nic. Kolejna podobnie - spotkałysmy się kiedyś przypadkiem w innym mieście i ona zaskoczona że ja tu teraz mieszkam i że KoNiecZnie musimy się spotkać na kawę i do dziś nic nie ruszyło (z 5 lat już;)). Wcześniej kontakt nam już powoli wygasał i tak.
Kolejna, najnowsza sprawa - ciągle przekładała spotkania, do końca nie wiedziałam czy się pojawi zawsze, bo coś tam jej wypadało, każde nasze plany np. dłuższego wyjazdu z jej przyczyny nigdy nie wychodzily. Czasem miałam wrażenie że to ja daję więcej. Na kolejne przełożenie spotkania tego samego dnia już nie odpisałam. Nie wiem może się odezwę ale już na moich zasadach.
I dużo jeszcze sytuacji z innymi znajomymi. Zawsze powodem jest olewanie mnie:)
Kolejna, najnowsza sprawa - ciągle przekładała spotkania, do końca nie wiedziałam czy się pojawi zawsze, bo coś tam jej wypadało, każde nasze plany np. dłuższego wyjazdu z jej przyczyny nigdy nie wychodzily. Czasem miałam wrażenie że to ja daję więcej. Na kolejne przełożenie spotkania tego samego dnia już nie odpisałam. Nie wiem może się odezwę ale już na moich zasadach.
I dużo jeszcze sytuacji z innymi znajomymi. Zawsze powodem jest olewanie mnie:)
1 Klasyka gatunku, poznała faceta i tak ją ta relacja pochłonęła, że nasza wieloletnia przyjaźń zwyczajnie umarła. Próbowałam reanimować, ale w końcu zmądrzałam, bo ileż można odzywać się jako pierwsza i proponować spotkania, które i tak nigdy nie dochodziły do skutku.
2 Po 15 latach przyjaźni ogarnęłam, że mam do czynienia z egocentryczką. Trochę mi to zajęło, ale pewne sytuacje w moim życiu spowodowały to, że bardzo się rozwinęłam w sferze emocjonalnej i zaczęłam widzieć i rozumieć więcej, nawet to, że moja przyjaźń jest niczym jakaś dyscyplina olimpijska, bo przyjaciółka non stop ze mną rywalizowała. Znacie ten typ osoby, która zawsze musi czymś Was przebić? Ja tak. Jarasz się swoją kolejną podróżą? Ona nagle zaczyna się jarać swoją, sprzed 5 lat. Zaręczasz się? Po miesiącu ona dostaje wybłagany pierścionek. Planujesz ślub i wesele? Próbuje obrzydzić Ci ten pomysł na milion sposobów, gdyż sama wzięła cichy ślub bez gości. Masz długie włosy? Namawia Cię do ich skrócenia, bo sama nie jest w stanie ich zapuścić.
2 Po 15 latach przyjaźni ogarnęłam, że mam do czynienia z egocentryczką. Trochę mi to zajęło, ale pewne sytuacje w moim życiu spowodowały to, że bardzo się rozwinęłam w sferze emocjonalnej i zaczęłam widzieć i rozumieć więcej, nawet to, że moja przyjaźń jest niczym jakaś dyscyplina olimpijska, bo przyjaciółka non stop ze mną rywalizowała. Znacie ten typ osoby, która zawsze musi czymś Was przebić? Ja tak. Jarasz się swoją kolejną podróżą? Ona nagle zaczyna się jarać swoją, sprzed 5 lat. Zaręczasz się? Po miesiącu ona dostaje wybłagany pierścionek. Planujesz ślub i wesele? Próbuje obrzydzić Ci ten pomysł na milion sposobów, gdyż sama wzięła cichy ślub bez gości. Masz długie włosy? Namawia Cię do ich skrócenia, bo sama nie jest w stanie ich zapuścić.
oj, niefajna sprawa. Czasami wyjścia są dwa: albo powie się takiej osobie asertywnie, że takie przekładanie spotkań nam nie odpowiada, albo zrobi jej się to samo. Tak, jest to dziecinne, ale często gęsto to jedyny sposób, żeby ktoś się czegoś nauczył.Meduza pisze: ↑ndz lis 17, 2024 3:59 pm Oj długo by pisać, jedna moja baaardzo dobra koleżanka z którą znałam się od zerówki po prostu raz mi nie odpisała na propozycje wyjścia na miasto, później po jakimś czasie znów się odezwałam i do dziś nic. Kolejna podobnie - spotkałysmy się kiedyś przypadkiem w innym mieście i ona zaskoczona że ja tu teraz mieszkam i że KoNiecZnie musimy się spotkać na kawę i do dziś nic nie ruszyło (z 5 lat już;)). Wcześniej kontakt nam już powoli wygasał i tak.
Kolejna, najnowsza sprawa - ciągle przekładała spotkania, do końca nie wiedziałam czy się pojawi zawsze, bo coś tam jej wypadało, każde nasze plany np. dłuższego wyjazdu z jej przyczyny nigdy nie wychodzily. Czasem miałam wrażenie że to ja daję więcej. Na kolejne przełożenie spotkania tego samego dnia już nie odpisałam. Nie wiem może się odezwę ale już na moich zasadach.
I dużo jeszcze sytuacji z innymi znajomymi. Zawsze powodem jest olewanie mnie:)
Wygląda na to, że zazwyczaj przyjaźnie sypią się, bo ktoś wpada w inne towarzystwo lub przez chłopa. I u mnie też tak było.
1. Przyjaźń od przedszkola aż po zakończenie studiów i wejście w dorosłe życie. Jednak od etapu, kiedy zaczęłyśmy latać za chłopakami, kumpela miała dla mnie czas wyłącznie wtedy, kiedy jej chlopak był zajęty lub aktualnie go nie miała. Przez dłuższy czas jedyną formą spędziania czasu, jaką proponowała była wycieczka do najbliższego Rossmana. Mimo to zawsze miałyśmy codzinny kontakt SMS, jeździłyśmy razem na wakacje. Coś we mnie pękło, gdy po opowiedzeniu jej o moim miłosnym zawodzie, nawet nie pokusiła się o komentarz czy słowo wsparcia. Nawet nie padło głupie "aha". W zamian chciała mi powiadać, jak to było z chłopakiem nad jeziorem. Jakiś czas później przestała się odzywać. Po czym po trzech miesiącach, że chce się spotkać, bo ma tyle do opowiedzenia (o nowym facecie oczywiście). Do dziś pamiątam jej nr telefonu, bo ciągle go wpiswałam w bramce SMS.
2. Poznałyśmy się w pracy i nawet jak obie odeszłyśmy z firmy, to wciąż przyjaźniłyśmy się. Byłam przy niej kiedy miała poważną operację. Nawet poprosiłam moją ciocię, która pracowała w tamtym szpitalu, żeby ją doglądała. Po odejściu od męża, kumpela wróciła do mieszkania z mamą na rodzinnej wsi. Nie pracowała, nic robiła nic domu. Woziła syna do przedszkola. Zaczęła randkować na tinderze, co zakończyło się dla niej uczuciem bez wzajemności. Wtedy ją pocieszałam wspierałam, doradzałam. Jednak temat nigdy się nie kończył, o nikim nigdy nie mówiła dobrze (nawet o własnej siostrze), ciągle tylko gadała jaka jest nieszczęśliwa. Negowała wszystko, co jej mówiłam. Kiedyś mąż podczas jednej z takich video rozmów, wepchał się≤ przed telefon z naszym samoyedem. Zdziwił się, że widząc pieska, który wygląda jak uśmiechnięty miś, w ogóle nie rozchmurzyła sie nawet na sekundę. Potem ciągle domagała się, zebym jak najszybciej odpisywała na wiadomości. Nawet jak byłam w pracy, to nie podoabało jej się, że nie odpowiadam. W końcu ją zablokowałam, natomiast i tak potrafi mnie gdzieś znaleźć i napisać od czasu do czasu. Dziś wiem, że utknełam jako ratownik w klasycznym trójkącie dramatycznym.
Co chciałam wam jeszcze powiedzieć
Przyjaźń z poprzedniego miejsca pracy, sama firma była koszmarna, ona została zwolniona z powodu cięć kosztów, ja zostałam. Była świadkiem na moim ślubie, ale już w trakcie przygotowań czułam że jest ze mną nieszczera.
Zerwałam znajomość z mojej inicjatywy, gdy mój mąż zasugerował mi że przyjaciółka źle na mnie wpływa (i zdecydowanie tak było). O co chodziło ?
Było super do momentu, aż mieszkałam na wynajętym mieszkaniu, ona również. Gdy przeprowadziliśmy się na swoje, wpadła zobaczyć mieszkanie w dniu przeprowadzki i chyba nie spodziewała się tego co tam zobaczyła. Myślała że jesteśmy takie same, ale nie jesteśmy.
Od tego czasu zaczęła mi robić drobne aluzje na proste tematy. Na przykład mówiłam jej że jadę na wyjazd, a ona czy nie szkoda mi pieniędzy. Zaczynam chodzić na siłownię - ona nie chodzi, bo ma już wyrobione mięśnie (a jest po prostu nabita). Ona przychodzi do mnie niezliczona ilość razy, ale ani razu nie zaprasza mnie do siebie. Od jej koleżanki dowiaduje się że zorganizowała domówke na 10 osób, ale mnie tam nie ma. Gdy pytam dlaczego odpowiada że to nie była impreza tylko spotkanie towarzyskie z ludźmi ze studiów. Ona wie o prawie każdej drobnej kłótni z moim facetem, natomiast gdy rozstaje się ze swoim wieloletnim partnerem nawet mi o tym nie wspomina. Mówi po jakimś czasie, że eks się wyprowadził…
Zerwałam znajomość z mojej inicjatywy, gdy mój mąż zasugerował mi że przyjaciółka źle na mnie wpływa (i zdecydowanie tak było). O co chodziło ?
Było super do momentu, aż mieszkałam na wynajętym mieszkaniu, ona również. Gdy przeprowadziliśmy się na swoje, wpadła zobaczyć mieszkanie w dniu przeprowadzki i chyba nie spodziewała się tego co tam zobaczyła. Myślała że jesteśmy takie same, ale nie jesteśmy.
Od tego czasu zaczęła mi robić drobne aluzje na proste tematy. Na przykład mówiłam jej że jadę na wyjazd, a ona czy nie szkoda mi pieniędzy. Zaczynam chodzić na siłownię - ona nie chodzi, bo ma już wyrobione mięśnie (a jest po prostu nabita). Ona przychodzi do mnie niezliczona ilość razy, ale ani razu nie zaprasza mnie do siebie. Od jej koleżanki dowiaduje się że zorganizowała domówke na 10 osób, ale mnie tam nie ma. Gdy pytam dlaczego odpowiada że to nie była impreza tylko spotkanie towarzyskie z ludźmi ze studiów. Ona wie o prawie każdej drobnej kłótni z moim facetem, natomiast gdy rozstaje się ze swoim wieloletnim partnerem nawet mi o tym nie wspomina. Mówi po jakimś czasie, że eks się wyprowadził…
Tak jakbym czytała o swojej byłej przyjaciółce. O moim związku chciała wiedzieć wszystko i żyła dramami, które gdzieś tam się pojawiały, ale jak sama w końcu poznała faceta to ja nawet go nie poznałam, nie licząc nawet na to by zdradzała różne szczegóły ze swojego związku.maxmara11 pisze: ↑ndz lis 24, 2024 7:06 pm Przyjaźń z poprzedniego miejsca pracy, sama firma była koszmarna, ona została zwolniona z powodu cięć kosztów, ja zostałam. Była świadkiem na moim ślubie, ale już w trakcie przygotowań czułam że jest ze mną nieszczera.
Zerwałam znajomość z mojej inicjatywy, gdy mój mąż zasugerował mi że przyjaciółka źle na mnie wpływa (i zdecydowanie tak było). O co chodziło ?
Było super do momentu, aż mieszkałam na wynajętym mieszkaniu, ona również. Gdy przeprowadziliśmy się na swoje, wpadła zobaczyć mieszkanie w dniu przeprowadzki i chyba nie spodziewała się tego co tam zobaczyła. Myślała że jesteśmy takie same, ale nie jesteśmy.
Od tego czasu zaczęła mi robić drobne aluzje na proste tematy. Na przykład mówiłam jej że jadę na wyjazd, a ona czy nie szkoda mi pieniędzy. Zaczynam chodzić na siłownię - ona nie chodzi, bo ma już wyrobione mięśnie (a jest po prostu nabita). Ona przychodzi do mnie niezliczona ilość razy, ale ani razu nie zaprasza mnie do siebie. Od jej koleżanki dowiaduje się że zorganizowała domówke na 10 osób, ale mnie tam nie ma. Gdy pytam dlaczego odpowiada że to nie była impreza tylko spotkanie towarzyskie z ludźmi ze studiów. Ona wie o prawie każdej drobnej kłótni z moim facetem, natomiast gdy rozstaje się ze swoim wieloletnim partnerem nawet mi o tym nie wspomina. Mówi po jakimś czasie, że eks się wyprowadził…
-
- Ciastko
- Posty: 9
- Rejestracja: śr lis 20, 2024 1:19 am
Czytając komentarze, mam wrażenie, że kobiety są o coś zazdrosne. Jeśli jedna z psiapsi jest ładniejsza, to będzie się wywyższać i robić z siebie lepszą. Druga, zazdrości po cichu i udają relację przyjacielską.
Widzę, że rzadko kiedy panie są dla siebie życzliwe. Chętniej się oceniają i krytykują.
Widzę, że rzadko kiedy panie są dla siebie życzliwe. Chętniej się oceniają i krytykują.
DlaczegoJaJa pisze: ↑wt lis 26, 2024 1:51 am Czytając komentarze, mam wrażenie, że kobiety są o coś zazdrosne. Jeśli jedna z psiapsi jest ładniejsza, to będzie się wywyższać i robić z siebie lepszą. Druga, zazdrości po cichu i udają relację przyjacielską.
Widzę, że rzadko kiedy panie są dla siebie życzliwe. Chętniej się oceniają i krytykują.
Prawda. Ja niestety to widziałam dopiero po zakończeniu relacji - na pewne fakty dopiero z dystansu mogłam spojrzeć obiektywnie albo wychodziły po zakończeniu relacji i byłam w szoku.
Miałam też głupią tendencję do usprawiedliwiania i tłumaczenia przyjaciółek - no bo przecież na pewno nic złego nie miała na myśli, nie chciała dla mnie źle.....teraz dopiero widzę jaka byłam głupia. W przypadku jednej koleżanki całe otoczenie, nawet terapeuta mój mi powiedział, ze ona mi zazdrości - no to ja oczywiście "ale czego ona mi może zazdrościć takiego - obie jesteśmy ładne, na podobnym poziomie finansowym itp"
Mam nadzieję, ze zdobyta wiedza i zmiany w mentalu pozwolą mi w końcu znaleźć prawdziwą przyjaciółkę, z którą będziemy się wzajemnie wspierać i sobie dopingować