Afirmacje / manifestacje
Moderator: verysweetcherry
Afirmacje / manifestacje
Nie wiem czy jest już taki wątek, ale co sądzicie o obecnie popularnym manifestowaniu / afirmowaniu? Uważacie, że to ściema czy może wierzycie w to i same doświadczyłyście zmian w życiu?
Wierzę, ale nie w ten metafizyczno-njuejdżowski sposób. Afirmacje to świetny sposób na przegramowanie swojej podświadomości (tak jak trenuje się ciało czy uczy nowych nawyków żywieniowych), a manifestacja to mentalne przygotowanie do osiągania swoich planów i celów - case ,,myślę o żółtym samochodzie, więc widzę wszędzie żółte samochody". Więc tak, modlitwy do Wszechświata to dla mnie za dużo X D
Afirmacje i zmiana sposobu myślenia mogą być bardzo pomocne. Mi bardzo pomogły w jednej fobii i w podniesieniu samopoczucia, i nadal je stosuje i bede juz zawsze stosowac. Jak zaczęłam myśleć o sobie w zupełnie inny sposób, zaczęłam widzieć siebie jako ktoś, kto sobie poradzi, kto zasługuje na szczęście i na fajne, bezpieczne życie, to sporo się zmieniło. Coraz bardziej afirmacje przedostają się do psychologii akademickiej, choć rzecz jasna nie są i nie będą jedynym rekomendowanym narzędziem.
Co do stricte manifestacji, to już w co kto wierzy. Ideę prawa założenia można po części odnaleźć w efekcie Pigmaliona, na co powołują się niektóre coachki. Ja akurat wierzę, że jak wibrujesz, to zależy od tego, jak Cie inni traktują, czy masz sprzyjające okoliczności w życiu itd, choć to bardziej prawo przyciągania niż założenia.
Jeśli niektóre z coachek obiecują Ci, że pieniądze będziesz mieć na zawołanie i że nie trzeba będzie pracować, to warto się przyjrzeć, skąd one same mają kasę I majątek, jak się dorobiły. Może być tak, że na mlm-ie lub właśnie na szkoleniach z manifestacji, w myśl dowcipu:
Coach: Jesteście Państwo na kursie ,,jak zarobić milion". Ile was tu jest?
Publicznosc: tysiąc.
Coach: ile kosztował bilet wstępu?
Publiczność: tysiac.
Coach: dziękuję, koniec szkolenia.
Oczywiscie nie mówię, że wszystkie takie są lub że oszukują, ale podejrzewam, że u niektórych spora część ich dochodów pochodzi właśnie ze szkoleń. Myślę, że na początkujące osoby trzeba zastosować inne metody i nie mamić je, jak niektórzy, że pieniądze spadają z nieba bez działania.
A co do manifestowania sp (konkretnej osoby) to już wg mnie jest kosmos. Tzn jest jakaś teoria o nieskończoności rzeczywistości, że w innym wariancie ktoś już jest ze swoim wymarzonym partnerem i wystarczy się tylko do tego wariantu dostosować, jednak ja bym się co najmniej dziwnie czuła manifestując zajętego typa i ciesząc się (jak niektóre laski na tych grupach), że ich sp rozstał się właśnie ze swoją partnerką, czyli to oznacza, że pragnienie jest w drodze uważam, że do tanga trzeba dwojga i niefajnie by mi było, będąc w związku z wymanifestowanym gościem, że on w swojej rzeczywistości (zakładając, że teoria, o której napisałam to prawda) jest zakochany w kimś zupełnie innym, i że ,,zdobyłam" go w TAKI sposób. Akurat jeśli chodzi o relacje, to wierzę w związki dusz i wg mnie jest to lepsze niż sterowanie życiem jak Simsami.
Ale każdy ofc żyje jak chce, to tylko moje zdanie
Jak chcesz, to możesz poczytać wątek o Marcie Manterys, jest tam też o innych osobach zajmujących się manifestacją na polskim podwórku.
Co do stricte manifestacji, to już w co kto wierzy. Ideę prawa założenia można po części odnaleźć w efekcie Pigmaliona, na co powołują się niektóre coachki. Ja akurat wierzę, że jak wibrujesz, to zależy od tego, jak Cie inni traktują, czy masz sprzyjające okoliczności w życiu itd, choć to bardziej prawo przyciągania niż założenia.
Jeśli niektóre z coachek obiecują Ci, że pieniądze będziesz mieć na zawołanie i że nie trzeba będzie pracować, to warto się przyjrzeć, skąd one same mają kasę I majątek, jak się dorobiły. Może być tak, że na mlm-ie lub właśnie na szkoleniach z manifestacji, w myśl dowcipu:
Coach: Jesteście Państwo na kursie ,,jak zarobić milion". Ile was tu jest?
Publicznosc: tysiąc.
Coach: ile kosztował bilet wstępu?
Publiczność: tysiac.
Coach: dziękuję, koniec szkolenia.
Oczywiscie nie mówię, że wszystkie takie są lub że oszukują, ale podejrzewam, że u niektórych spora część ich dochodów pochodzi właśnie ze szkoleń. Myślę, że na początkujące osoby trzeba zastosować inne metody i nie mamić je, jak niektórzy, że pieniądze spadają z nieba bez działania.
A co do manifestowania sp (konkretnej osoby) to już wg mnie jest kosmos. Tzn jest jakaś teoria o nieskończoności rzeczywistości, że w innym wariancie ktoś już jest ze swoim wymarzonym partnerem i wystarczy się tylko do tego wariantu dostosować, jednak ja bym się co najmniej dziwnie czuła manifestując zajętego typa i ciesząc się (jak niektóre laski na tych grupach), że ich sp rozstał się właśnie ze swoją partnerką, czyli to oznacza, że pragnienie jest w drodze uważam, że do tanga trzeba dwojga i niefajnie by mi było, będąc w związku z wymanifestowanym gościem, że on w swojej rzeczywistości (zakładając, że teoria, o której napisałam to prawda) jest zakochany w kimś zupełnie innym, i że ,,zdobyłam" go w TAKI sposób. Akurat jeśli chodzi o relacje, to wierzę w związki dusz i wg mnie jest to lepsze niż sterowanie życiem jak Simsami.
Ale każdy ofc żyje jak chce, to tylko moje zdanie
Jak chcesz, to możesz poczytać wątek o Marcie Manterys, jest tam też o innych osobach zajmujących się manifestacją na polskim podwórku.
Weszłam głęboko w temat i uwazam, że dawka nadziei jaka za tym idzie może bardzo pomóc.
Fajnie łączyć to z psychologią i rozwojem osobistym; podoba mi się podejście niezależności i kontroli nad własnym życiem w tym nurcie - jak wiele jest od nas zależne, osobiście uważam to za bardzo pocieszające i stawiające na nogi.
Nie jestem do końca przekonana co do afirmowania na zmianę osobowości, udoskonalenia siebie jedynie poprzez to, widzę podstawy postaw buddystow, w dalszej kolejności new age i wiary, że wszyscy jesteśmy połączeni i mamy dostęp do ogólnej świadomości (tak skracając).
Z pewnością można tym sposobem wiele rzeczy poprawić, uleczyć, nadrobić pewne braki; osobiście uważam, że po to dostaliśmy się do wieku dorosłego by wziąć za siebie odpowiedzialność i rozwinąć się do swojej najlepszej formy, a dróg do tego może być wiele. A praca z samym sobą powinna być szczera, ludzie z wewnętrzna harmonia i lubieniem siebie po prostu lepiej żyją.
Fajnie łączyć to z psychologią i rozwojem osobistym; podoba mi się podejście niezależności i kontroli nad własnym życiem w tym nurcie - jak wiele jest od nas zależne, osobiście uważam to za bardzo pocieszające i stawiające na nogi.
Nie jestem do końca przekonana co do afirmowania na zmianę osobowości, udoskonalenia siebie jedynie poprzez to, widzę podstawy postaw buddystow, w dalszej kolejności new age i wiary, że wszyscy jesteśmy połączeni i mamy dostęp do ogólnej świadomości (tak skracając).
Z pewnością można tym sposobem wiele rzeczy poprawić, uleczyć, nadrobić pewne braki; osobiście uważam, że po to dostaliśmy się do wieku dorosłego by wziąć za siebie odpowiedzialność i rozwinąć się do swojej najlepszej formy, a dróg do tego może być wiele. A praca z samym sobą powinna być szczera, ludzie z wewnętrzna harmonia i lubieniem siebie po prostu lepiej żyją.
Wierzę, bo afirmowanie dużo w moim życiu zmieniło.
Zaczęłam wierzyć w siebie. Odkąd stałam się atrakcyjna w swoich oczach, to stałam się się też atrakcyjna w oczach innych.
Kiedy jesteś naładowany dobrą energią, to ludziom się udziela.
Afirmowanie na zmianę osobowości, rozumiem tak, że mając wysoki SC, jak wyżej napisałam - jesteśmy bardziej atrakcyjni wizualnie i wewnętrznie.
Zmianę wyglądu rozumiem w ten sam sposób, chociaż jedna laska kiedyś opowiadała, że jest możliwa nawet zmiana koloru oczu, przez afirmowanie, co dla mnie jest już abstrakcją, chyba że ktoś po prostu przez manifestację i afirmowanie uzbierał pieniądze na jakiś zabieg zmiany koloru tęczówki w sumie manifestowanie i afirmowanie są bardziej narzędziem, które mają pomóc w działaniu. Uważam, że nic nie leci samo z nieba, ale jest o wiele łatwiej się wziąć za działanie, kiedy mamy przeprogramowany umysł.
Manifestacja SP to jest już dla mnie absurd, bo skoro mamy to wysokie SC, o którym tak się głośno w tym temacie mówi, to po co nam w życiu ktoś, kto najprawdopodobniej nas nie chce?
Co do tych modlitw do wszechświata, to w moim przypadku też zostały one wysłuchane, bo kilkukrotnie prosiłam wszechświat o różne znaki i te znaki dostawałam. Może to faktycznie wszechświat, może masa zbiegów okoliczności. Chyba wszystko zależy do tego, w co, kto wierzy
Zaczęłam wierzyć w siebie. Odkąd stałam się atrakcyjna w swoich oczach, to stałam się się też atrakcyjna w oczach innych.
Kiedy jesteś naładowany dobrą energią, to ludziom się udziela.
Afirmowanie na zmianę osobowości, rozumiem tak, że mając wysoki SC, jak wyżej napisałam - jesteśmy bardziej atrakcyjni wizualnie i wewnętrznie.
Zmianę wyglądu rozumiem w ten sam sposób, chociaż jedna laska kiedyś opowiadała, że jest możliwa nawet zmiana koloru oczu, przez afirmowanie, co dla mnie jest już abstrakcją, chyba że ktoś po prostu przez manifestację i afirmowanie uzbierał pieniądze na jakiś zabieg zmiany koloru tęczówki w sumie manifestowanie i afirmowanie są bardziej narzędziem, które mają pomóc w działaniu. Uważam, że nic nie leci samo z nieba, ale jest o wiele łatwiej się wziąć za działanie, kiedy mamy przeprogramowany umysł.
Manifestacja SP to jest już dla mnie absurd, bo skoro mamy to wysokie SC, o którym tak się głośno w tym temacie mówi, to po co nam w życiu ktoś, kto najprawdopodobniej nas nie chce?
Co do tych modlitw do wszechświata, to w moim przypadku też zostały one wysłuchane, bo kilkukrotnie prosiłam wszechświat o różne znaki i te znaki dostawałam. Może to faktycznie wszechświat, może masa zbiegów okoliczności. Chyba wszystko zależy do tego, w co, kto wierzy
Ja wierzę w afirmacje i manifestację. Po robotycznym afirmowaniu widzę spore zmiany. Na początku objawiało się to u mnie jakimiś "zbiegami okoliczności", że pomyślałam o kimś lub o czymś i widziałam tę osobę/to później w social mediach, w pracy etc. Przy wysokim sc przyciąga się pieniądze, różne okazje. Przy okazji podnosi się pewność siebie. Ja po długiej przerwie znowu próbuję w to wsiąknąć i naprawdę mi się to podoba.
Ja wierzę w afirmowanie natomiast ze smutkiem musze przyznać, że sporo się zrobiło oszustów obiecujących gruszki na wierzbie czyli mn.in jak słynna Blondie z Dubaju do której rzekomo pieniądze płyną z powietrza i z niczego - no przykro mi, ja też bym chciała tak mocno uwierzyć, że jutro jak wstanę na podjeździe będzie stał Bentley ale to tak nie działa.....a tego typu oszustów jest masa...
THIS!!!
Właśnie o to chodzi, nic samo z siebie w 100% nie przychodzi, ale afirmacje dodają motywacji i sprzyjają dzięki temu wynajdywaniu okazji.
Dziwne, bo do mnie po afirmowaniu przychodzi samo i nie muszę nic robić. Widocznie są dwie szkoły. Zresztą spełnia się to w co się wierzy. Jeśli wierzysz, że musisz wykonać pracę, żeby coś dostać, to tak będzie
Miałam taki okres, że sporo, naprawdę sporo afirmowalam i wierzyłam, że jedna rzecz sama się rozwiąże, nie robilam nic sama i nic się nie zadziało tak że ile ludzi tyle opinii.
Bo tu nie chodzi o wiarę tylko o przekonania w podświadomości możesz w coś wierzyć, ale dopóki tego na podświadomości nie odbijesz to tego nie będzie. Proste. Tak działa prawo założenia. W PZ nawet nie musisz w nic wierzyć. Poza tym jest jeszcze kwestia diety mentalnej i ignorowania 3d, na to składa się parę czynników.
Nie tyle wierzę, co widzę w swoim życiu, że jak skupiam się mocno na czymś i dokładnie to zaplanuje a nawet zwizualizuje, to łatwiej mi do tego dążyć. Afirmacje mogą być jak najbardziej pomocne tak samo jak wspomniana wizualizacja. Nie wierzę za to w to, że można sobie manifestować pieniądze z powietrza ani nie kupuje żadnych kursów o manifestacji. Dla mnie to działa tak, że jak ustalimy sobie plan i cel do którego dążymy, to zaczynamy w niego naprawdę wierzyć i wydaje on się najbardziej realny. Robiąc po kolei z duża motywacja różne rzeczy np. zdobywając wykształcenie, poznając ludzi, pracując nad soba jest duża szansa że pewnego dnia ten cel osiągniemy. Ale jeśli będziemy tylko afirmować nie posuwając się do przodu, to oczywiste że niczego nie osiągniemy.
Afirmacja mogą być dla niektórych osób pomocne, bo nie każdy ma w sobie wiarę w to że mu się uda. Jest mnóstwo ludzi, którzy są sami dla siebie metą i ciągle sobie sami powtarzają, że nic im się nie uda. Jeśli taka osoba zmieni swoje nastawienie, to może osiągnąć sukces i nie jest to żadna magia. Przykład mojej mamy, która zawsze uważała że nie dla niej jest nauczenie się jakiegokolwiek języka obcego. Podobno jak chodziła do szkoły to babka od ruskiego powiedziała jej, że nie ma talentu do języków i ona to sobie zakodowała. Nigdy nawet nie próbowała się nauczyć. Aż pewnego dnia zamarzyła aby przetłumaczyć utwory swojego ulubionego zespołu Queen, a to nie były czasy gdzie można było sobie po prostu znaleźć to na necie. Wzięła słownik i tłumaczyła sobie słowo po słowie. Miała dużą motywację i do tego tak bardzo uwierzyła że jej to dobrze poszło (mimo że wiadomo że nie poszło jej dobrze tłumacząc po prostu słowo po słowie), że zaczęła zmieniać swoje myślenie. Zaczęła nagle mówić, że ona się będzie uczyła angielskiego i zaraz będzie umiała, pewnie gdzieś pojedzie za granicę i będzie rozmawia po angielsku. No i cóż, byłam jedynym dzieckiem w mojej podstawówce którego mama znała angielski i mogła pomóc w lekcjach tylko spędziła na tym mnóstwo czasu, chodziła na zajęcia. Jest to siła manifestacji w pewien sposób, ale nie jest to magia, po prostu psychologia.
Afirmacja mogą być dla niektórych osób pomocne, bo nie każdy ma w sobie wiarę w to że mu się uda. Jest mnóstwo ludzi, którzy są sami dla siebie metą i ciągle sobie sami powtarzają, że nic im się nie uda. Jeśli taka osoba zmieni swoje nastawienie, to może osiągnąć sukces i nie jest to żadna magia. Przykład mojej mamy, która zawsze uważała że nie dla niej jest nauczenie się jakiegokolwiek języka obcego. Podobno jak chodziła do szkoły to babka od ruskiego powiedziała jej, że nie ma talentu do języków i ona to sobie zakodowała. Nigdy nawet nie próbowała się nauczyć. Aż pewnego dnia zamarzyła aby przetłumaczyć utwory swojego ulubionego zespołu Queen, a to nie były czasy gdzie można było sobie po prostu znaleźć to na necie. Wzięła słownik i tłumaczyła sobie słowo po słowie. Miała dużą motywację i do tego tak bardzo uwierzyła że jej to dobrze poszło (mimo że wiadomo że nie poszło jej dobrze tłumacząc po prostu słowo po słowie), że zaczęła zmieniać swoje myślenie. Zaczęła nagle mówić, że ona się będzie uczyła angielskiego i zaraz będzie umiała, pewnie gdzieś pojedzie za granicę i będzie rozmawia po angielsku. No i cóż, byłam jedynym dzieckiem w mojej podstawówce którego mama znała angielski i mogła pomóc w lekcjach tylko spędziła na tym mnóstwo czasu, chodziła na zajęcia. Jest to siła manifestacji w pewien sposób, ale nie jest to magia, po prostu psychologia.
A jakimś konkretnym przykładem tego przedostawania się do psychologii akademickiej mogłabyś się podzielić?
"Ludzie z zasady są podatni na marketing bardziej niż na edukację, tylko trzeba do nich trafić. I nie musisz jakoś szczególnie celować. Przypominam, że dali sobie wcisnąć konia trojańskiego. W trakcie oblężenia." M. Kisiel, Jak długo żyje motyl?
Wiem, o czym piszesz, bo byłam na kilku grupach z PZ, słuchałam różnych osób (także zagranicznych), nawet od jednej znanej znanej na polskim rynku pani od PZ mam kilka kursów. Wiem, że nie trzeba wierzyć, u mnie to był taki bonus akurat. Dalej uważam, że nie na każdego na każdym etapie te rady działają, co nie znaczy, że nie wierzę Ci i osobom, które mają tak jak Ty. Po prostu u mnie rzeczy ruszają do przodu, kiedy to ja działam.amica90 pisze: ↑czw paź 10, 2024 12:32 pm Bo tu nie chodzi o wiarę tylko o przekonania w podświadomości możesz w coś wierzyć, ale dopóki tego na podświadomości nie odbijesz to tego nie będzie. Proste. Tak działa prawo założenia. W PZ nawet nie musisz w nic wierzyć. Poza tym jest jeszcze kwestia diety mentalnej i ignorowania 3d, na to składa się parę czynników.
Jakos przed tym, jak napisalam ten komentarz, to widziałam badanie na ten temat, gdzie były badane dwie grupy ludzi z depresją, I ci, co wdrożyli afirmacje i pilnowanie swoich myśli, robili szybsze postępy niż druga grupa, która korzystała z samej terapii. Teraz za cholerę nie mogę tego konkretnego badania znaleźć.
A poza tym to choćby teoria autoafirmacji z takich najbardziej znanych. Na temat afirmacji w sumie przeprowadzono mnóstwo badań, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę.
Przy czym, jak podkreślam, nie są jedną-jedyną drogą dla kazdego zawsze.
Teoria autoafirmacji to nie to samo co promowane dość szeroko przez różnych "guru" afirmacje:)
Najogólniej rzecz ujmując teoria ta mówi o szukaniu w sobie jakiejś pozytywnej cechy (o której wiemy, że ją mamy) w sytuacji gdy zachwieje się nasza samoocena, mówi sięganiu po pozytywne wspomnienie na swój temat, które przywołujemy gdy np zrobimy coś niekoniecznie mądrego, takie wspomnienie pozwala nam zachować dobre mniemanie o sobie.
Wpisanie w wyszukiwarkę typu google hasła afirmacje wyświetla stek okrągłych zdań pt "naukowcy udowodnili" bez powoływania się na konkretne badania. Wyszukiwarki naukowe wyświetlają badania prowadzone w paradygmacie powyższej teorii, co oznacza, że owszem potwierdza się pozytywny wpływ autoafirmacji na dobrostan człowieka o ile przywoływane są one w sytuacji - mówiąc najprościej - chwilowego zachwiania wiary we własne siły, a nie np doświadczania permenantnie tego wszystkiego co jest związane z niską samooceną.
Psychologia akademicka, w tym jej część, która związana jest z naukowymi podstawami psychoterapii, nie odwołuje się do afirmacji czy manifestacji a do schematów poznawczych i pracy nad nimi.
Natomiast afirmacje to świetny slogan do nabijania potrzebujących wsparcia w butelkę.
Nie dajcie się!
Oczywiście w samym mówieniu sobie "dam radę (...), "jestem dobra w (...)" etc nie ma nic złego i o ile idzie za tym konkretne własne działanie przynosi w codziennym życiu efekty:)
Najogólniej rzecz ujmując teoria ta mówi o szukaniu w sobie jakiejś pozytywnej cechy (o której wiemy, że ją mamy) w sytuacji gdy zachwieje się nasza samoocena, mówi sięganiu po pozytywne wspomnienie na swój temat, które przywołujemy gdy np zrobimy coś niekoniecznie mądrego, takie wspomnienie pozwala nam zachować dobre mniemanie o sobie.
Wpisanie w wyszukiwarkę typu google hasła afirmacje wyświetla stek okrągłych zdań pt "naukowcy udowodnili" bez powoływania się na konkretne badania. Wyszukiwarki naukowe wyświetlają badania prowadzone w paradygmacie powyższej teorii, co oznacza, że owszem potwierdza się pozytywny wpływ autoafirmacji na dobrostan człowieka o ile przywoływane są one w sytuacji - mówiąc najprościej - chwilowego zachwiania wiary we własne siły, a nie np doświadczania permenantnie tego wszystkiego co jest związane z niską samooceną.
Psychologia akademicka, w tym jej część, która związana jest z naukowymi podstawami psychoterapii, nie odwołuje się do afirmacji czy manifestacji a do schematów poznawczych i pracy nad nimi.
Natomiast afirmacje to świetny slogan do nabijania potrzebujących wsparcia w butelkę.
Nie dajcie się!
Oczywiście w samym mówieniu sobie "dam radę (...), "jestem dobra w (...)" etc nie ma nic złego i o ile idzie za tym konkretne własne działanie przynosi w codziennym życiu efekty:)
"Ludzie z zasady są podatni na marketing bardziej niż na edukację, tylko trzeba do nich trafić. I nie musisz jakoś szczególnie celować. Przypominam, że dali sobie wcisnąć konia trojańskiego. W trakcie oblężenia." M. Kisiel, Jak długo żyje motyl?
-
- Tritonotti
- Posty: 199
- Rejestracja: śr kwie 03, 2024 7:15 pm
Powtarzanie pozytywnych zdań w celu zmiany przekonań, a przez to zmiany własnego zachowania -tak.
Ale powtarzanie: codziennie dostaje 10 tys na konto bez pracy to iksde
Ale powtarzanie: codziennie dostaje 10 tys na konto bez pracy to iksde
-
- Channelka
- Posty: 32
- Rejestracja: czw mar 21, 2024 12:16 pm
Krindżuje mnie słowo „afirmacje” bo tego wyrasta jak grzybów po deszczu i jak widzę te teksty, to kojarzą mi się z kartkami z babcinych kalendarzy.