Chętnie się dowiem jesli masz ochotę kto toJamie pisze: ↑śr paź 09, 2024 7:12 am Spotykałam się jako durna 17 latka z facetem który, delikatnie mówiąc "aniołem nie był" strasznie szybko się zorientowałam że trzeba to zakończyć i po 2 tygodniach go zostawiłam. Groził że mnie zabije itd albo że siebie zabije.Nie dałam się zmanipulować - w ogóle jakiegoś musiałam mieć nosa -bo ja mu zawsze się pozwalałam odprowadzać ale nigdy tam gdzie serio mieszkałam więc on nawet nie znał mojego adresu. Bardzo była raz niebezpieczna sytuacja , kula trafiła na szczęście w ścianę.Nagrywał mi kasety z tekstem "Co się stało z tu moje imię " i mnie straszył.Ja tylko raz mu powiedziałam że jest dorosły więc chyba wie co robi jak chce zrobić sobie krzywdę to niech tego nie zwala na mnie. No i kilka lat temu (słucham sporo podcastów kryminalnych) odsłuchałam odcinek o nim. Dostał dożywocie.
wasze true crime
Moderator: verysweetcherry
-
- ZdalnaFanka
- Posty: 491
- Rejestracja: śr sie 28, 2024 1:24 pm
Re: wasze true crime
Co do drugiej historii to czytałam by uważać szczególnie na kobiety bo handlarze ludźmi do zwabiania dziewczyn używają teraz głownie kobiet do zwabiania ofiar bo dziewczyny są już na tyle mądre, że do auta z samym facetem lub o zgrozo kilkoma facetami nie wsiądą, tak samo wyjazdy za granicę itp....onpressure992 pisze: ↑śr paź 09, 2024 11:02 pm Oj, naprawdę ciekawe tutaj historie, u mnie trochę słabiej, ale też coś mam
1) Chłopak, z którym chodziłam do jednej szkoły i znaliśmy się na "cześć" w wieku 21 lat skatował nad ranem w bramie 32 letniego faceta, z którym wcześniej wspólnie pili alkohol. Tej samej nocy przed zdarzeniem mijałam się z nimi na stacji benzynowej, byli mocno pijani. Starszy nie przeżył, młodszy dostał wyrok 25 lat. Jego matka prowadzała się z komendantem i z tego co wiem próbowali ratować sytuację, ale na szczęście się nie udało. On po zdarzeniu ukrywał się ponad tydzień, lub dwa już nie pamiętam u znajomego mieszkającego 2 mieszkania nad mieszkaniem, które zamieszkiwał. Chłopak długi czas trenował sztuki walki, zdobywał nawet jakieś medale, ale potem to zaniechał na rzecz narko i alko.
Wcześniej z miejskich plotek w tej samej bramie skopał jakąś swoją koleżankę.
2) Lata temu, jak miałam 18 lat, wracałyśmy późną nocą z koleżanką z piwkowania. Miał po nas przyjechać kolega, umówiliśmy się na przystanku autobusowym. Czekamy na niego na tym przystanku i podjeżdża samochód. Zapamiętałam, że był to dobry samochód, głośna muzyka, w środku facet wraz z piękną kobietą - na oko mogli mieć 30-35 lat. Najpierw kobieta otworzyła szybę i zaczęła nas zagadywać, pytać co robimy, na co czekamy, skąd jesteśmy. Potem wysiadła, zaczęła nas namawiać żebyśmy wsiadły i że nas odwiozą. My odmówiłyśmy i wtedy wysiadł ten facet pytając mało sympatycznym tonem CZEGO WY SIĘ BOICIE? Na szczęście wtedy podjechał nasz kolega, z daleka migał nam długimi i kiedy powiedziałam do koleżanki "O jedzie Maciek" to w mig wrócili do samochodu i odjechali. 2 dni później w moim mieście zaginęła dziewczyna i już się nie odnalazła.
Nie wiem czy to może być powiązane i szczerze nawet nie chcę wiedzieć.
Gdyby to była bajka to bym napisała kto to. A tak zwyczajnie się boję.Sporo jego kumpli mieszka nadal w moim mieście i to nie są bezpieczni ludzie.Powiem tylko że on zastrzelił jedną osobę a drugiej groził. Dostał dożywocie -ale wiecie jak to jest!
Jasna sprawa. Trzymaj się mocno!
-
- LouiBag
- Posty: 312
- Rejestracja: czw lut 29, 2024 2:45 pm
Przypomniała mi się sprawa sprzed kilkunastu lat, chodziłem wtedy do szkoły średniej - było o tym dosyć głośno w lokalnych mediach, więc niektórzy mogą skojarzyć. Dziewczyna, którą znałem, parę lat młodsza, byliśmy na takie sporadyczne cześć-cześć (żadna zażyłość) podczas sprzeczki na ulicy pchnęła nożem inną dziewczynę, w biały dzień. Ledwo odratowali tę zaatakowaną (rana serca), ogólnie cios zadany był tak, żeby zabić, a o co dokładnie poszło to do dziś nie wiem. O tej nożowniczce wiedziałem, że pochodzi z patologicznej rodziny, miała już wcześniej jakieś drobniejsze problemy z prawem, ale szczerze mówiąc nie spodziewałbym się wtedy, że jest zdolna do czegoś takiego. Nie wiem, czy jeszcze siedzi, nie dostała jakiegoś wysokiego wyroku z tego, co pamiętam, możliwe, że już wyszła albo siedzi znowu za coś innego.
Mój mąż mając 4/5 lat czyli to był jakiś 1995/96 prawie został porwany,pamięta to do dziś,bawił się pod blokiem ( nie wiem jak kiedyś dorośli mogli pozwalać by dzieci w tym wieku bawiły się same) i zajechał biały bus,w środku siedział kierowca i kobieta która wyszła i wolała mojego męża,próbowała przekupić go zabawką samochodzikiem i coraz bardziej się do niego zbliżała,na szczęście on był mądrzejszy i zaczął uciekać do bloku i wołać mamę która miała otwarty balkon i od razu wyszła,i ta kobieta szybko wsiadła i odjechali.a ile dzieci w latach 90 zaginęło i może skusiło się na taką sztuczkę z autkiem?
To jesteśmy z jednego miasta, mieszkałam niedaleko tej dziewczynyplACEbo pisze: ↑pt sie 30, 2024 2:25 pm
Za dzieciaka kolegowałam się też z uprowadzoną dziewczynką, o której jest mowa w tym artykule: https://bialystok.wyborcza.pl/bialystok ... 05146.html
Jako dziecko słyszałam, że jej ojca zabili siekierą, ale nie ogarniałam tego za bardzo. Dopiero kilanaście lat później po przeczytaniu artykułów i dopytaniu znajomych i rodziny zrozumiałam o co tam naprawdę chodziło.
-
- PrinTu
- Posty: 963
- Rejestracja: czw kwie 04, 2024 2:50 pm
Mam nadzieję, że zgłosiłaś tą drugą sytuację na policję.onpressure992 pisze: ↑śr paź 09, 2024 11:02 pm Oj, naprawdę ciekawe tutaj historie, u mnie trochę słabiej, ale też coś mam
1) Chłopak, z którym chodziłam do jednej szkoły i znaliśmy się na "cześć" w wieku 21 lat skatował nad ranem w bramie 32 letniego faceta, z którym wcześniej wspólnie pili alkohol. Tej samej nocy przed zdarzeniem mijałam się z nimi na stacji benzynowej, byli mocno pijani. Starszy nie przeżył, młodszy dostał wyrok 25 lat. Jego matka prowadzała się z komendantem i z tego co wiem próbowali ratować sytuację, ale na szczęście się nie udało. On po zdarzeniu ukrywał się ponad tydzień, lub dwa już nie pamiętam u znajomego mieszkającego 2 mieszkania nad mieszkaniem, które zamieszkiwał. Chłopak długi czas trenował sztuki walki, zdobywał nawet jakieś medale, ale potem to zaniechał na rzecz narko i alko.
Wcześniej z miejskich plotek w tej samej bramie skopał jakąś swoją koleżankę.
2) Lata temu, jak miałam 18 lat, wracałyśmy późną nocą z koleżanką z piwkowania. Miał po nas przyjechać kolega, umówiliśmy się na przystanku autobusowym. Czekamy na niego na tym przystanku i podjeżdża samochód. Zapamiętałam, że był to dobry samochód, głośna muzyka, w środku facet wraz z piękną kobietą - na oko mogli mieć 30-35 lat. Najpierw kobieta otworzyła szybę i zaczęła nas zagadywać, pytać co robimy, na co czekamy, skąd jesteśmy. Potem wysiadła, zaczęła nas namawiać żebyśmy wsiadły i że nas odwiozą. My odmówiłyśmy i wtedy wysiadł ten facet pytając mało sympatycznym tonem CZEGO WY SIĘ BOICIE? Na szczęście wtedy podjechał nasz kolega, z daleka migał nam długimi i kiedy powiedziałam do koleżanki "O jedzie Maciek" to w mig wrócili do samochodu i odjechali. 2 dni później w moim mieście zaginęła dziewczyna i już się nie odnalazła.
Nie wiem czy to może być powiązane i szczerze nawet nie chcę wiedzieć.
-
- Channelka
- Posty: 38
- Rejestracja: pn sty 08, 2024 6:54 am
To było dawno, prawie 30 lat temu, miałam pewnie jakieś 7-8 lat. Chodziłam wcześniej do przedszkola z taką dziewczynką, z którą trochę się nawet przyjaźniłam. Poszłyśmy do tej samej szkoły, ale do innych klas. I któregoś dnia ta dziewczynka zniknęła. Po jakimś czasie okazało się, że znaleźli ją zawiniętą w dywan. Sporo starszy brat ją zamordował i zawinął w dywan żeby ukryć zwłoki.
Kilka lat temu z kumplem widzieliśmy tego brata na ulicy, zmroziło nas na sam jego widok.
Rzecz działa się w dużym mieście na zachodzie kraju, nie jestem w stanie niestety nic znaleźć w necie na ten temat.
Kilka lat temu z kumplem widzieliśmy tego brata na ulicy, zmroziło nas na sam jego widok.
Rzecz działa się w dużym mieście na zachodzie kraju, nie jestem w stanie niestety nic znaleźć w necie na ten temat.
W kamienicy obok mojego rodzinnego domu ukrywała się matka dzieci zamordowanych i ukrytych w beczkach. Pamiętam jak przyjechała po nią ekipa antyterrorystów. Kilka lat później na studiach miałam zajęcia z biegłą sądową, która opiniowała w tej sprawie.
Około 18 lat temu wracałam z koleżanką ze szkoły i stwierdziłyśmy, że pójdziemy do niej się pobawić. W drodze zatrzymałyśmy się w uliczce, wśród takich domków jednorodzinnych, niedaleko był kościół. No i tak sobie stoimy i nagle podjechał duży zielony bus (do końca życia zapamiętam ten widok) z auta wysiadło dwóch typów i zapytali nas "czemu pomazałyście ten budynek sprayem?" (było na nim jakieś stare graffiti), odpowiedziałyśmy, ze to nie my i to już tutaj było, a oni na to, że kłamiemy i teraz poniesiemy za to karę. Jeden typ złapał mnie za ręce, próbował wciągnąć do auta, krzyczałam i prosiłam żeby puścił, aż w końcu kopnęłam go i ugryzłam w rękę i uciekłam z prędkością światła. Koleżanka miała więcej szczęścia, bo jak powiedzieli, że dadzą nam karę to ona uciekła. Całe zdarzenie miało miejsce w biały dzień, minutę drogi od szkoły i mojego domu... Po tym wydarzeniu długo nie wychodziłam nigdzie sama, a potem (mimo, że miałam 8 lat) nosiłam ze sobą nóż. Oczywiście sprawa została zgłoszona na policję, ale nic z tym nie zrobili.
-
- Tritonotti
- Posty: 177
- Rejestracja: śr kwie 05, 2023 6:52 pm
Tak. W miasteczku, z którego pochodzę lekarz, który przez lata leczył w miejscowej przychodni, pewnego niedzielnego poranka zabił swoją żonę (która z resztą była pielęgniarką w tej przychodni, prowadzili ją razem). To było niecały miesiąc temu, aż dziw, że sprawa nie jest jakas glosna, tylko kilka artykułów było na ten temat. Leczylam się u niego za dzieciaka. Wszyscy w miasteczku ich znali. Normalna wydawać by się mogła rodzina, mieli dwóch już dorosłych synów i wnuki. Uderzył ją butelką i zadal kilka ciosów nożem.
Tu link do artykułu.
https://www.o2.pl/informacje/lekarz-zam ... 443795328a
Tu link do artykułu.
https://www.o2.pl/informacje/lekarz-zam ... 443795328a
O matko co w niego wstąpiłoBlack_Heart pisze: ↑pt paź 18, 2024 9:45 pm Tak. W miasteczku, z którego pochodzę lekarz, który przez lata leczył w miejscowej przychodni, pewnego niedzielnego poranka zabił swoją żonę (która z resztą była pielęgniarką w tej przychodni, prowadzili ją razem). To było niecały miesiąc temu, aż dziw, że sprawa nie jest jakas glosna, tylko kilka artykułów było na ten temat. Leczylam się u niego za dzieciaka. Wszyscy w miasteczku ich znali. Normalna wydawać by się mogła rodzina, mieli dwóch już dorosłych synów i wnuki. Uderzył ją butelką i zadal kilka ciosów nożem.
Tu link do artykułu.
https://www.o2.pl/informacje/lekarz-zam ... 443795328a
No to jesteśmy z tego samego miasta... Mama Iwony była (chyba jest już na emeryturze) naszą listonoszką (mam na myśli mój dom rodzinny). Z latami wyglądało na to, że jakoś wydobrzała psychicznie, ale tak naprawdę nikt tego nie wie. Przypuszczam, że w takiej sytuacji nie ma dnia, by nie pamiętaćPhoebe Buffay pisze: ↑ndz wrz 15, 2024 5:20 pm Kiedy miałam 14 lat, dziewczyna z mojej szkoły (rok młodsza) zniknęła bez śladu. Ostatni raz widziano ją dwa kroki od domu jak żegnała się z koleżanką, a potem jak kamień w wodę. Było to ponad 20 lat temu, więc zero kamer na osiedlu, internet dopiero raczkował. Podobno pisała z kimś na czatach i istniało podejrzenie,że została uprowadzona. Pamiętam,że cała szkoła składała się na Rutkowskiego (wtedy jeszcze ludzie myśleli,że jest prawdziwym detektywem), sprawa była programie 997, rodzice byli u Jackowskiego ale nic. Do tej pory nikt nie wie co się z nią stało.
https://niewyjasnione-zaginiecia.pl/iwona-wasik/
-
- RoyalBaby
- Posty: 28
- Rejestracja: ndz lut 04, 2024 6:14 pm
Będąc w gimnazjum chwilę 'pisałam' z chłopakiem, który kilka lat później zabił swoją ciężarna, 15-letnia dziewczyne, bo nie chciała dokonać aborcji (+nekrofilia i chyba ograbienie zwłok). Dostał 25 lat. Spotkałam się z nim na szczęście tylko raz i nie kontynuowałam znajomości.
https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/ ... latki.html
https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/ ... latki.html
-
- MieszkankaPowiśla
- Posty: 936
- Rejestracja: pn maja 15, 2023 1:31 pm
W bloku w którym mieszkała moja kuzynka i u której bardzo często nocowałam, mieszkała rodzina z dwiema córkami. Młodsza była nasza najlepsza koleżanką, mieszkali drzwi w drzwi. Pewnego dnia chłopak który mieszkał dwa piętra wyżej zadźgał nożem ta starszą, bo go rzuciła (mieli po około 19 lat). Trauma na całe życie mimo że mnie bezpośrednio nie dotyczyło.
Jako dzieciaki biegaliśmy na polane obok domu. Na jabłka. Pewnego razu było strasznie dużo policji. Rodzice nas tego dni nie wypuścili bo mama naszego kolegi, która wyszła z psem znalazła zwłoki młodej dziewczyny, nagie. Prawdopodobnie ktoś dokonał przestępstwa, przewiózł i porzucił je właśnie w miejsce naszych zabaw.
-
- Currently:Greece
- Posty: 1284
- Rejestracja: pn sie 22, 2022 11:02 pm
Wynajmowałam kiedyś lokal pod moją działalność gospodarczą, który zwolniłam ze względu na zmianę miejsca zamieszkania. Zaraz po tym jak opuściłam lokal to wynajął go jakiś facet. Dwa miesiące później w tym lokalu jeden koleś podźgał drugiego nożem. Mężczyzna zmarł w wyniku poniesionych ran, z tego co pamiętam już w szpitalu. Nie znałam tych osób, ale zawsze jak myślę o tym, że w miejscu, z którym ja mam tyle dobrych wspomnień doszło do takiej tragedii to mnie mrozi.
Druga historia jeszcze bardziej przykra dla mnie. W latach szkolnych przyjaźniłam się z jednym chłopakiem. Mieliśmy taką nietypową więź, bo ja raczej kumplowałam się z dziewczynami. Kiedyś w trudnym momencie bardzo mnie wspierał i od tego czasu mocno się trzymaliśmy. Potem ja wyjechałam już do LO do innego miasta i nasza relacja wymarła (do dziś mam wyrzuty sumienia). Gdy byliśmy już po 20-stce nagle dotarły do mnie informacje z rodzinnego miasta, że on zaginął. Pewnego dnia wsiadł w samochód i znikł. Prowadzone były poszukiwania na bardzo dużą skalę. Już wtedy działały media społecznościowe dość prężnie, więc to poprzez nie mocno to nagłośniono. Były podejrzenia, że targnął się na swoje życie, bo wcześniej dziewczyna go rzuciła i niestety te przypuszczenia się potwierdziły. Jego ciało odnaleziono dopiero po 3 tygodniach od zaginięcia w samochodzie, którym odjechał z domu. Wątek "crime" tej sprawy jest taki, że znajoma, która wówczas pracowała w policji "przemyciła" nam informację o tym, że sekcja wykazała, że zmarł długo po tym niż zaginął, co oznacza, że prawdopodobnie nie dźwignął nie tylko nieszczęśliwej miłości, ale prawdopodobnie także ciężaru powrotu po tym jak wszyscy go szukali. Dlatego ja w tej historii o kobiecie, która była związana ze światem świadków Jehowych podkreślałam, że wykazała się ona dużą odwagą i całe szczęście, że tak się jej losy szczęśliwie zakończyły.
Druga historia jeszcze bardziej przykra dla mnie. W latach szkolnych przyjaźniłam się z jednym chłopakiem. Mieliśmy taką nietypową więź, bo ja raczej kumplowałam się z dziewczynami. Kiedyś w trudnym momencie bardzo mnie wspierał i od tego czasu mocno się trzymaliśmy. Potem ja wyjechałam już do LO do innego miasta i nasza relacja wymarła (do dziś mam wyrzuty sumienia). Gdy byliśmy już po 20-stce nagle dotarły do mnie informacje z rodzinnego miasta, że on zaginął. Pewnego dnia wsiadł w samochód i znikł. Prowadzone były poszukiwania na bardzo dużą skalę. Już wtedy działały media społecznościowe dość prężnie, więc to poprzez nie mocno to nagłośniono. Były podejrzenia, że targnął się na swoje życie, bo wcześniej dziewczyna go rzuciła i niestety te przypuszczenia się potwierdziły. Jego ciało odnaleziono dopiero po 3 tygodniach od zaginięcia w samochodzie, którym odjechał z domu. Wątek "crime" tej sprawy jest taki, że znajoma, która wówczas pracowała w policji "przemyciła" nam informację o tym, że sekcja wykazała, że zmarł długo po tym niż zaginął, co oznacza, że prawdopodobnie nie dźwignął nie tylko nieszczęśliwej miłości, ale prawdopodobnie także ciężaru powrotu po tym jak wszyscy go szukali. Dlatego ja w tej historii o kobiecie, która była związana ze światem świadków Jehowych podkreślałam, że wykazała się ona dużą odwagą i całe szczęście, że tak się jej losy szczęśliwie zakończyły.