Odchudzanie
Moderatorzy: KasandraCwir, verysweetcherry-
tymalda
Odchudzanie
Czy jest tu ktoś kto tak jak ja w kółko się odchudza? Czy komuś się udało skutecznie przestać żreć słodycze i jest normalne zbilansowane posiłki? 
-
nieobcowanie
- ŚpioszkiKenzo
- Posty: 4
- Rejestracja: czw sie 29, 2024 6:18 pm
szczerze mówiąc, ja przez większość ostatnich dwóch lat próbuję zejść do normalnej wagi - lets be honest, nadwaga nie jest zdrowym stanem dla organizmu. myślę że najlepiej sprawdza się zasada, gdzie można sobie pozwolić na coś słodkiego, wpisując to po prostu w deficyt kaloryczny. katowanie się całkowitym rezygnowaniem z ulubionych rzeczy na dłuższą metę nie ma sensu, bo tak się nie da żyć i prędzej czy później się z takiej diety zrezygnuje. co do normalnych, zbilansowanych posiłków, jestem fanką stwierdzenia, że to dieta ma być dla ciebie a nie ty dla diety. na pewno są rzeczy które lubisz, a które nie są niezdrowe, za to w internecie są tony fajnych przepisów. trzymam kciuki i nie daj się zwariować!
Ja, na temat moich zmian wagi można napisać książkę. Najwięcej ważyłam w 2021 roku -140 kg. Szczerze? Nie wiem jak do tego doszło. Na dzień dzisiejszy ważę 80 kg. Do końca jeszcze trochę brakuje, ale nadal jak patrzę na siebie to czuję się gruba
Jak udało ci się tak schudnąć?
Ja aktualnie ważę 72,5kg co ogólnie jest „sukcesem” bo jestem 8msc po porodzie gdzie przed ciążą ważyłam 75,5.
Jednak chciałabym zobaczyć w końcu tą 6 z przodu
Mam wrażenie, że się zapętliłam… czy jem mniej czy więcej to waga stoi i się nie rusza…
Stosowałaś jakieś suplementy wspomagające? Polecasz coś?
-
tymalda
odstawienie slodyczy to juz duzy krok
Teoretycznie mówią że lepiej zjeść słodycza i wliczyć go w bilans kaloryczny niż na siłę ograniczać bo później się człowiek rzuca na wszystko co słodkie
-
tymalda
u mnie wlasnie to nie dziala bo pozwalam sobie na wiecej i wiecej bo przeciez moze bo 80/20 bo przeciez to tylko woda i tak spadnie i tak ciagnie na wiecej i wiecej a jak nie jem to sie odzwyczajam i jak juz po dlugim czasie cos zjem to mi sie wydaje sztuczne chemiczne to tez jest nałóg i nawyk
Widzisz, czyli na ciebie działa lepiej odstawienie bo na mnie z kolei lepiej działa wplecenie małego batonika w deficyttymalda pisze: ↑pt wrz 27, 2024 3:07 pm u mnie wlasnie to nie dziala bo pozwalam sobie na wiecej i wiecej bo przeciez moze bo 80/20 bo przeciez to tylko woda i tak spadnie i tak ciagnie na wiecej i wiecej a jak nie jem to sie odzwyczajam i jak juz po dlugim czasie cos zjem to mi sie wydaje sztuczne chemiczne to tez jest nałóg i nawyk
Witajcie. Napiszcie jak wy to robicie ze udaje Wam się trzymać dietę ? Mnie przytłacza to ciągłe ważenie posiłków, mnożenie przez liczbę domowników potem ważenie porcji dla każdego. I kilka godzin straconych na zastanawianiu się co ugotuje w tym tygodniu. Też tak macie? Czy jest na to jakiś sposób ? Miałam wykupione też różne diety ale dużo rzeczy mi nie smakuje i powodowało to że jadłam cały czas to samo.
Z własnego doświadczenia mogę polecić po prostu racjonalne podejście. Wylicz swoje zapotrzebowanie kaloryczne, ustal stałe pory kiedy jesz na przykład co 4h (śniadanie, obiad, kolacja i jakaś przekąska), dzięki temu będziesz najedzona niezależnie od pory dni. Rób zbilansowane posiłki.
W międzyczasie pij wodę, bo to też może zmniejszyć uczucie głodu. No i najważniejsze - zastanów się, czy jedzeniem nie rekompensujesz sobie stresu na przykład w pracy itp i czy nie traktujesz go jako mechanizm obronny. Sprawdziłabym też, czy nie jest to skutek uboczny jakiegoś leku
Nie ma magicznego środka, ale trochę wysiłku i serio da się ogarnąć z problemem objadania
Dokładnie. Co do SKUTECZNYCH leków na otyłość, to przepisuje je tylko lekarz. Jak ktoś ma ochotę brać tabletki ziołowe "odchudzające" za 70 zł, to wiele mu to nie da, ale może spróbować. Akurat jestem na świeżo z tematem, bo moja mama dostała propozycję brania odchudzanie lub Mounjaro. Samo leczenie jest bardzo drogie, do 2000 zł miesięcznie. Potem mama trafiła na lekarkę, która akurat interesuje się tematem otyłości i jeździ na konferencje związane z lekami na otyłość. Mówiła, że oczywiście lek jest przebadany i bezpieczny (pod warunkiem prawidłowego stosowania - przede wszystkim trzeba jesc, bo wiele osób z efektami ubocznymi ma te efekty, bo dosłownie nie chce im się jeść i nie jedzą), ale nikt nie zna długotrwałych skutków jego stosowania. Nikt tak naprawdę nie powie jaki to ma wpływ długofalowy, jaki ma wpływ na zajście w ciążę w przyszłości. Nie chodzi o to, ze teraz sieje panikę, ze na pewno ma zły wpływ. Po prostu nie wiadomo. Bo to nie jest lek, który bierzesz sobie 2 miesiące, zrzucasz 3 kg i odstawiasz. To dla wielu będzie wręcz lek na całe życie, bo po odstawieniu natychmiast zaczną tyć.
Są też różne leki przepisywane przez psychiatrę, które mogą przy okazji leczenia depresji czy nerwicy zmniejszać łaknienie. Jakie i czy odpowiednie dla was, to już zapytajcie swojego lekarza.
Możesz spróbować chrom lub błonnikwerix97 pisze: ↑śr lis 27, 2024 10:27 pm Z własnego doświadczenia mogę polecić po prostu racjonalne podejście. Wylicz swoje zapotrzebowanie kaloryczne, ustal stałe pory kiedy jesz na przykład co 4h (śniadanie, obiad, kolacja i jakaś przekąska), dzięki temu będziesz najedzona niezależnie od pory dni. Rób zbilansowane posiłki.
W międzyczasie pij wodę, bo to też może zmniejszyć uczucie głodu. No i najważniejsze - zastanów się, czy jedzeniem nie rekompensujesz sobie stresu na przykład w pracy itp i czy nie traktujesz go jako mechanizm obronny. Sprawdziłabym też, czy nie jest to skutek uboczny jakiegoś leku
Nie ma magicznego środka, ale trochę wysiłku i serio da się ogarnąć z problemem objadania
Plus ćwiczyć nawyki , nie przechodź od razu na diete czy ćwiczenia . Stopniowo ucz sie nawyków , po miesiącu to już będziesz miała wypracowane i wtedy zacznij sobie deficyt kaloryczny nie za duży .
Pytanie ja mam : czy ktoś miał do czynienia z programem na odchudzanie melaleuca ?
O, to bardzo ciekawe co piszesz. Ja od wszystkich wokół słyszę, żeby robić te posty przerywane, okienka, jak zwał tak zwał. Ale mało kto bierze pod uwagę to, żeby w ogóle zastanowić się, czy takie okno będzie miało w ogóle rację bytu w odniesieniu do naszego stylu życia, pracy i tak dalej. Ludzie rzucają się na te metody i ochoczo mi je polecają mówiąc, że "zacznij jeść o 10 i skończ o 18", ale nie biorą pod uwagę, że pracuję też na nocne zmiany i nie zamierzam siedzieć głodna przez tyle czasu.
Jestem natomiast ciekawa tych zmian hormonalnych, opowiesz coś więcej?
Ja polecam na początek komplet badań. Ja się bujam z moją wagą od kilku lat. Raz 10kg w górę, raz 15 w dół… ciągle się odchudzam, po jakimś czasie waga staje, więc się wkurzam, jem… no i waga rośnie. Byłam pod opieką różnych trenerów, dietetyków. Wszyscy rozkładali ręce.
Jak ktoś się zabiera za to sam, to przede wszystkim nie parzycie tylko na to co ma najmniej kalorii. Patrzcie też na makroskladniki i dostarczajcie wszystkiego do organizmu. Ja życiem jak najniższymi kaloriami nabawiłam się zaburzeń metabolicznych.
W końcu zrobiłam komplet porządnych badań- cyk insulinoopornośc. Wyjaśniło to problemy ze schudnięciem…
Jak ktoś się zabiera za to sam, to przede wszystkim nie parzycie tylko na to co ma najmniej kalorii. Patrzcie też na makroskladniki i dostarczajcie wszystkiego do organizmu. Ja życiem jak najniższymi kaloriami nabawiłam się zaburzeń metabolicznych.
W końcu zrobiłam komplet porządnych badań- cyk insulinoopornośc. Wyjaśniło to problemy ze schudnięciem…
Jakie miałaś objawy insulinooporności? Jakie badania wykonałaś?Matilda00 pisze: ↑pt sty 03, 2025 10:42 am Ja polecam na początek komplet badań. Ja się bujam z moją wagą od kilku lat. Raz 10kg w górę, raz 15 w dół… ciągle się odchudzam, po jakimś czasie waga staje, więc się wkurzam, jem… no i waga rośnie. Byłam pod opieką różnych trenerów, dietetyków. Wszyscy rozkładali ręce.
Jak ktoś się zabiera za to sam, to przede wszystkim nie parzycie tylko na to co ma najmniej kalorii. Patrzcie też na makroskladniki i dostarczajcie wszystkiego do organizmu. Ja życiem jak najniższymi kaloriami nabawiłam się zaburzeń metabolicznych.
W końcu zrobiłam komplet porządnych badań- cyk insulinoopornośc. Wyjaśniło to problemy ze schudnięciem…
Mam podobny problem, strasznie wolno lub wcale nie spada mi waga poniżej pewnego kg…
Ech. Słodycze dla mnie to zguba. I wiem, że to na tle nerwowym + zmęczenie. Brak energii, więc najprościej sięgnąć po słodycze, wiadomo.tymalda pisze: ↑pn sie 26, 2024 6:56 pm Czy jest tu ktoś kto tak jak ja w kółko się odchudza? Czy komuś się udało skutecznie przestać żreć słodycze i jest normalne zbilansowane posiłki?![]()
Codziennie obiecuję sobie, że dzisiaj będzie inaczej a i tak dupa. Nie mam nadwagi i mam świadomość tego, że akurat są tacy ludzie, którzy by się cieszyli z mojej wagi, ale ja niestety czuję się już źle sama ze sobą + wiem, że łatwo przekroczyć pewną granicę.
Natomiast przerasta mnie ważenie posiłków, nie wiem jak mam podejść do tego jeśli gotuję obiad dla siebie i dla narzeczonego.
Nie mam pomysłu na jedzenie w pracy, bo u mnie do tego dochodzą okrutne wzdęcia, bóle jelit i biegunki naprzemiennie z zaparciami. Zafiksowałam się do tego stopnia, że wolę nie zjeść nic w pracy, żeby nie musieć korzystać z toalety.
Ale głód = migrena. Gdzieś się pogubiłam i nie umiem sama tego ogarnąć. Chciałam skorzystać z pomocy dietetyka, ale nie znam nikogo godnego zaufania a jak mam wydać 400zł i nie mieć efektów, albo być niezadowolona to średnio mi się to uśmiecha. No i tak z dnia na dzień to się toczy. Źle odżywianie = brak energii, brak energii = ciągłe zmęczenie i brak chęci do działania itd. Drrrrramat…
-
Rzeka.chaosu
- Currently:Vienna
- Posty: 1140
- Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm
Poszukaj sobie na insta inspiracji na dania w słoiku: na dół wrzucasz coś białkowego (kurczak w kostce, tuńczyk, ser, jajka, boczek), potem warzywa, kukurydza, ciecierzyca, na górę zielenina (może być sałata, albo jakiś gotowy mix). Opcjonalnie dressing na sam dół lub do oddzielnego pojemnika. Potem w pracy tylko odwracasz słoik, wysypujesz i masz sałatkę na talerzu.Ojejuu pisze: ↑śr kwie 02, 2025 10:25 pm Ech. Słodycze dla mnie to zguba. I wiem, że to na tle nerwowym + zmęczenie. Brak energii, więc najprościej sięgnąć po słodycze, wiadomo.
Codziennie obiecuję sobie, że dzisiaj będzie inaczej a i tak dupa. Nie mam nadwagi i mam świadomość tego, że akurat są tacy ludzie, którzy by się cieszyli z mojej wagi, ale ja niestety czuję się już źle sama ze sobą + wiem, że łatwo przekroczyć pewną granicę.
Natomiast przerasta mnie ważenie posiłków, nie wiem jak mam podejść do tego jeśli gotuję obiad dla siebie i dla narzeczonego.
Nie mam pomysłu na jedzenie w pracy, bo u mnie do tego dochodzą okrutne wzdęcia, bóle jelit i biegunki naprzemiennie z zaparciami. Zafiksowałam się do tego stopnia, że wolę nie zjeść nic w pracy, żeby nie musieć korzystać z toalety.
Ale głód = migrena. Gdzieś się pogubiłam i nie umiem sama tego ogarnąć. Chciałam skorzystać z pomocy dietetyka, ale nie znam nikogo godnego zaufania a jak mam wydać 400zł i nie mieć efektów, albo być niezadowolona to średnio mi się to uśmiecha. No i tak z dnia na dzień to się toczy. Źle odżywianie = brak energii, brak energii = ciągłe zmęczenie i brak chęci do działania itd. Drrrrramat…
Dla mnie to był game changer.
Jeśli chodzi o słodycze to właśnie przez nie nie masz energii. Polecam książkę glukozowa rewolucja. Tam to jest fajnie opisane. Insta Glucose Goddess.
Oczywiście wiem, że przez słodycze. DlategoRzeka.chaosu pisze: ↑śr kwie 02, 2025 10:56 pm Poszukaj sobie na insta inspiracji na dania w słoiku: na dół wrzucasz coś białkowego (kurczak w kostce, tuńczyk, ser, jajka, boczek), potem warzywa, kukurydza, ciecierzyca, na górę zielenina (może być sałata, albo jakiś gotowy mix). Opcjonalnie dressing na sam dół lub do oddzielnego pojemnika. Potem w pracy tylko odwracasz słoik, wysypujesz i masz sałatkę na talerzu.
Dla mnie to był game changer.
Jeśli chodzi o słodycze to właśnie przez nie nie masz energii. Polecam książkę glukozowa rewolucja. Tam to jest fajnie opisane. Insta Glucose Goddess.
Mówię, że to takie błędne koło. Ciężko zapanować nad tym wszystkim. Dzięki za pomysł ze słoikami
-
Sermowykotek
- Mokra Włoszka
- Posty: 55
- Rejestracja: czw lut 20, 2025 1:08 pm
Ponieważ ja nielubię gotować, to aby wytrwać w diecie gotuję na kilka dni.
No i jest mi łatwiej od czasu od kiedy zdecydowałam się na pomoc dietetyka... Daję tutaj od siebie namiar na dobrą poradnię online https://olgarymkiewicz.pl/
No i jest mi łatwiej od czasu od kiedy zdecydowałam się na pomoc dietetyka... Daję tutaj od siebie namiar na dobrą poradnię online https://olgarymkiewicz.pl/
-
Hilda Blues
- SushiAddict
- Posty: 829
- Rejestracja: czw sty 18, 2024 8:34 pm
Tak jak ktoś tu słusznie zauważył, najpierw dobrze jest zrobić komplet badań. Moje wyniki porządnie mnie wystraszyły( wywalony w kosmos cholesterol i wizja zejścia na zawał serca czy udar..). Strach był skutecznym motywatorem do pójścia do dietetyczki i ustawienia diety przede wszystkim pod kątem zbicia cholesterolu, a przy okazji schudnięcia( miałam otyłość 1 stopnia, liczne nieudane i nierozsądne próby odchudzania się kończące się spektakularnym jojo..). Moją zgubą były nie tyle słodycze, co słone przekąski, totalna nieregularność i przypadkowość w jedzeniu posiłków.
Dietetyczka rozpisała mi dietę, zbilansowaną pod kątem składników odżywczych. Białko, węglowodany złożone, zdrowe tłuszcze, błonnik. 4 posiłki dziennie o regularnych porach, deficyt kaloryczny 1800. Do tego lekka aktywność fizyczna. U mnie to były półgodzinne spacery i joga. Dieta zadziałała, cholesterol się obniżył, waga zaczęła zdrowo spadać a regularność posiłków bardzo uspokoiła mój mózg i ustrukturyzowała mi dzień…
To co chciałam Wam powiedzieć dziewczyny, to to, że zdrowe, sensowne działanie w temacie odchudzania, tak, żeby dieta stała się stylem życia, który lubimy, a nie katorgą i samobiczowaniem się wymaga niestety pewnego wysiłku. Zmiana nawyków żywieniowych wymaga wysiłku. Przygotowywanie posiłków to też wysiłek. No i nie ma dróg na skróty..Nie ma też sensu ulegać modzie na kolejne diety-cud, wykluczające jakieś grupy produktów typu diety niskowęglowodanowe..widzimy spektakularne metamorfozy dzięki lekom na odchudzanie, ale bez zmiany nawyków te leki na niewiele się zdadzą, nie mówiąc o nieznanych skutkach ubocznych..
Dietetyczka rozpisała mi dietę, zbilansowaną pod kątem składników odżywczych. Białko, węglowodany złożone, zdrowe tłuszcze, błonnik. 4 posiłki dziennie o regularnych porach, deficyt kaloryczny 1800. Do tego lekka aktywność fizyczna. U mnie to były półgodzinne spacery i joga. Dieta zadziałała, cholesterol się obniżył, waga zaczęła zdrowo spadać a regularność posiłków bardzo uspokoiła mój mózg i ustrukturyzowała mi dzień…
To co chciałam Wam powiedzieć dziewczyny, to to, że zdrowe, sensowne działanie w temacie odchudzania, tak, żeby dieta stała się stylem życia, który lubimy, a nie katorgą i samobiczowaniem się wymaga niestety pewnego wysiłku. Zmiana nawyków żywieniowych wymaga wysiłku. Przygotowywanie posiłków to też wysiłek. No i nie ma dróg na skróty..Nie ma też sensu ulegać modzie na kolejne diety-cud, wykluczające jakieś grupy produktów typu diety niskowęglowodanowe..widzimy spektakularne metamorfozy dzięki lekom na odchudzanie, ale bez zmiany nawyków te leki na niewiele się zdadzą, nie mówiąc o nieznanych skutkach ubocznych..
-
yukiarctic
- BlondDoczep
- Posty: 147
- Rejestracja: śr sie 20, 2025 5:10 am
u mnie jedyne co zadzialalo po latach prob i jojo to mocny deficyt, jem co chce ale w miare pilnuje bialka i byle zmiescic sie w tygodniowym deficycie jaki zaloze (np chce schudnac 1kg z tluszczu to musze miec deficyt w tygodniu -7700kcal, dziennie -1100, jednego dnia zjem mniej, bo mi sie nie chce, a drugiego moge wiecej, byle na koniec sie zgadzalo), ja nie mam cierpliowsci do chudniecia 0,5 kg na miesiac i wpychania 2000kcal z posilkow, ktorych normalnie bym nie jadla. wiadomo, w koncu trzeba zwiekszyc, uzupelnic wartosci odzywcze i wyjsc na zero kaloryczne, ale to byl u mnie game changer, -9kg w 2 i pol miesiaca, -11 cm w talii, a wszystko wyliczal mi chat gpt xd
1. Zacząć się wysypiać. Można mieć serio dużo ogarnięte ale regeneracja to podstawa.
2. Najważniejszy jest deficyt kaloryczny. Możesz wafelka dziennie zostawić, ale musisz go wliczyć. Polecam apkę fitatu. Jak robisz posiłek np. zupę to ważysz każdą rzecz, którą wrzucasz do garnka i wpisujesz w apkę. Każdą jedną rzecz, którą jesz trzeba policzyć. Czy odrobinę oliwy - ważysz. Na początku może się to wydawać skomplikowane, ale to jest proste. Ja kiedyś ważyłam wszystko przez rok i obecnie potrafię oszacować bez wagi kalorykę, jednak polecam używać wagi przy redukcji.
3. Zapotrzebowanie kaloryczne - są kalkulatory online - wystarczy wpisać w google.
4. Przy redukcji polecam dużo warzyw i rzeczy, które mają dużą objętość, a mało kcal. Łatwiej jest zapanować nad głodem.
5. Polecam planować posiłki. Wpisywać je z wyprzedzeniem do aplikacji i wtedy z wyprzedzeniem można zaplanować cały dzień tak by starczyło kcal na deficycie.
Na stronie jest niezły poradnik w temacie https://zdrowa-ona.pl/
2. Najważniejszy jest deficyt kaloryczny. Możesz wafelka dziennie zostawić, ale musisz go wliczyć. Polecam apkę fitatu. Jak robisz posiłek np. zupę to ważysz każdą rzecz, którą wrzucasz do garnka i wpisujesz w apkę. Każdą jedną rzecz, którą jesz trzeba policzyć. Czy odrobinę oliwy - ważysz. Na początku może się to wydawać skomplikowane, ale to jest proste. Ja kiedyś ważyłam wszystko przez rok i obecnie potrafię oszacować bez wagi kalorykę, jednak polecam używać wagi przy redukcji.
3. Zapotrzebowanie kaloryczne - są kalkulatory online - wystarczy wpisać w google.
4. Przy redukcji polecam dużo warzyw i rzeczy, które mają dużą objętość, a mało kcal. Łatwiej jest zapanować nad głodem.
5. Polecam planować posiłki. Wpisywać je z wyprzedzeniem do aplikacji i wtedy z wyprzedzeniem można zaplanować cały dzień tak by starczyło kcal na deficycie.
Na stronie jest niezły poradnik w temacie https://zdrowa-ona.pl/