Powody zakończenia waszych przyjaźni
Moderator: verysweetcherry
Powody zakończenia waszych przyjaźni
Jestem ciekawa waszych doświadczeń. Co sie wydarzyło, że przestałyście się przyjaźnić z przyjaciółką/przyjaciółkami? To była jedna sytuacja przelewającą czarę goryczy czy jednak ta sytuacja gdzieś w was dojrzewała? Nie ukrywam, że w moim życiu to świeża kwestią i szukam wsparcia poprzez słuchanie, że inni mieli podobnie
-
- MieszkankaPowiśla
- Posty: 944
- Rejestracja: czw kwie 04, 2024 2:50 pm
Poszłam dalej, rozwinęłam się emocjonalnie itp., natomiast ona utknęła na poziomie gimnazjum i miałam dość jej zwierzeń i doradzania w problemach na tym poziomie.
Przyjaźniłyśmy się od podstawówki, często się spotykałyśmy, wszystko sobie mówiłyśmy. Ja miałam długo chłopaka ale zawsze miałam dla niej czas, ona nie mogła sobie nikogo znaleźć na stałe. Nadszedł dzień mojego ślubu, była świadkową. Ze względu na to że nie miała z kim iść na wesele, wzięła dawnego znajomego jako partnera i zaiskrzyło między nimi. Kosztem mnie, bo nawa%liła się niesamowicie, siedziała ciągle w jego objęciach na dworze a mi w NICZYM nie pomogła. Miesiąc temu był ich ślub, ja byłam świadkową ale miałam wrażenie że było to na siłę. Kontakt osłabił się odkąd są razem, widujemy się raz na rok. Z tego co widzę to spotykają się co weekend z jego znajomymi. W dzień ich wesela miałam urodziny, nawet mi życzeń nie złożyła a na poprawinach wjechał tort dla dziecka na roczek nowych znajomych, byle by się podlizać bo rodzina to nie była. Postanowiłam zakończyć tą przyjaźń, a raczej już znajomość. Powoli dystansuje się, nie pisze pierwsza ani nic już jej nie opowiadam. Jeszcze niedawno dałabym sobie za nią rękę uciąć, no ale cóż. Szkoda tylko 20 letniej przyjaźni. Ale myślę że kiedyś będzie żałować.
Zazdrość o wszystko, o faceta, o prace, o kasę. Czerwona lampka mi się zapaliła jak usilnie starała mi wmówić, że z mojego związku "nic nie bedzie", niedługo stuknie nam ze starym 16 lat razem, a koleżance powiedziałam papa jakieś 6 lat temu i w sumie nie żałuję...ale wiele sytuacji się na to złożyło, po czasie po prostu się orientujesz, że Ty jesteś na każde zawołanie, starasz się zawsze być fair, a jak sama potrzebujesz wsparcia to taka osoba udaje, że nie istniejesz po co taką znajomość wogole ciągnąć i tracić czas i energię.
- ejnoniewiem
- RoyalBaby
- Posty: 21
- Rejestracja: śr maja 08, 2024 6:26 pm
Wielokrotne niedotrzymywanie słowa, czułam się jak piąte koło u wozu, zwłaszcza jak zaczęła mówić ciągle o swoim byłym, z którym wolała spędzać czas niż ze mną, w momencie kiedy przyjeżdżałam do niej kawał drogi przez całą Polskę raz na jakiś czas. Chyba też inne priorytety życiowe i inny mindset. Bardzo absorbująca pod względem psychicznym była ta przyjaźń. Przestałam się prosić o cokolwiek. I teraz mi zdecydowanie lepiej.
Odkąd znalazła sobie chłopaka to kompletnie nie miała dla mnie czasu, a gdy się już spotykałyśmy to miałam wrażenie jakby ten jej chłop o tym nie wiedział, bo ciągle do niej pisał, dzwonił i chciał się zobaczyć.
Ja sama mając chłopaka mega zwracam uwagę na to, żeby nie zaniedbywać przyjaciół, albo spędzać czas razem.
Ja sama mając chłopaka mega zwracam uwagę na to, żeby nie zaniedbywać przyjaciół, albo spędzać czas razem.
1. Zaszłam w ciążę, a ona nie xD Przestała się odzywać.
2. Zazdrość o wszystko. Np. ja dostałam kredyt, a ona nie, więc zaczęła mówić, że kredyt hipoteczny to głupota. Plus jak miałam nie posprzątane to gadała o tym do innych. Typowa zarobiona matka-polka z bólem dupy o to, że inni mają luz i nie robią testu białej rękawiczki.
2. Zazdrość o wszystko. Np. ja dostałam kredyt, a ona nie, więc zaczęła mówić, że kredyt hipoteczny to głupota. Plus jak miałam nie posprzątane to gadała o tym do innych. Typowa zarobiona matka-polka z bólem dupy o to, że inni mają luz i nie robią testu białej rękawiczki.
Pierwsza psiapsi chyba zaczęła uważać się za damulkę na poziomie (nauczycielka a mąż prokuratur), kontakt sam umarł .
Druga się obraziła, bo powiedziałam że nie widziałyśmy się rok (nie zainteresowana niczym co u mnie) a ona nagle wyskakuje z pytaniem, czy mam czas jutro bo chce mi dać zaproszenie na wesele.
Druga się obraziła, bo powiedziałam że nie widziałyśmy się rok (nie zainteresowana niczym co u mnie) a ona nagle wyskakuje z pytaniem, czy mam czas jutro bo chce mi dać zaproszenie na wesele.
Przyjaciółka nr 1: Znalazła sobie chłopaka i poszłam w odstawkę, bo to taki typ kobiety, który musi nawet chodzić sr.ać z facetem. Chociaż w odstawkę poszła jeszcze jej rodzina, bo rodzina chłopaka była bardziej interesująca, także nie jestem zła X D
Przyjaciółka nr 2: Przez dwa lata przyjaźń cudowna, bo to ona miała ciekawsze życie miłosne i osiągała większe awanse w pracy. Zaczęłam spotykać się z moim ex oraz iść do góry w hierarchii zawodowej, a gdy osiągnęłam wyższy poziom od niej, to w ciągu miesiąca zmieniła się o 180 stopni. Szpileczki w moją stronę. Szpileczki w stronę mojego ex. Fochy. Obgadywanie mnie za plecami. Próba ,,odbicia" mi znajomych z którymi byłam blisko (a jeszcze miesiąc temu nie miała żadnej ochoty się z nimi zadawać). Kłamanie wspólnym znajomym na temat wszystkiego, np. że spędza wakacje na Malediwach, że ćwiczy pilates w studiu, o jej życiu miłosnym (opowiadała historie innym ludziom, które tak naprawdę były wydarzeniemi z mojego życia z moim ex, udając, że to o niej). Straszna pick me do kolegów z pracy, czasami aż w niesmaczny, ero.tyczny sposób. Czułam się jakbym miała dziwną dramę z gimnnazjalistką, a nie z dorosłą kobietą. Z miesiąca na miesiąc było jeszcze gorzej. Na szczęście, kilka miesięcy później zmieniłam pracę i ucięłam z nią kontakt natychmiastowo. Podobno się uspokoiła i wróciła do ,,starej" siebie.
Przyjaciółka nr 2: Przez dwa lata przyjaźń cudowna, bo to ona miała ciekawsze życie miłosne i osiągała większe awanse w pracy. Zaczęłam spotykać się z moim ex oraz iść do góry w hierarchii zawodowej, a gdy osiągnęłam wyższy poziom od niej, to w ciągu miesiąca zmieniła się o 180 stopni. Szpileczki w moją stronę. Szpileczki w stronę mojego ex. Fochy. Obgadywanie mnie za plecami. Próba ,,odbicia" mi znajomych z którymi byłam blisko (a jeszcze miesiąc temu nie miała żadnej ochoty się z nimi zadawać). Kłamanie wspólnym znajomym na temat wszystkiego, np. że spędza wakacje na Malediwach, że ćwiczy pilates w studiu, o jej życiu miłosnym (opowiadała historie innym ludziom, które tak naprawdę były wydarzeniemi z mojego życia z moim ex, udając, że to o niej). Straszna pick me do kolegów z pracy, czasami aż w niesmaczny, ero.tyczny sposób. Czułam się jakbym miała dziwną dramę z gimnnazjalistką, a nie z dorosłą kobietą. Z miesiąca na miesiąc było jeszcze gorzej. Na szczęście, kilka miesięcy później zmieniłam pracę i ucięłam z nią kontakt natychmiastowo. Podobno się uspokoiła i wróciła do ,,starej" siebie.
No u mnie to różnie bywało. Najczęściej po prostu coś wygasało co nas łączyło no nie wiem np w jednym wypadku wspólne wyjazdy poznałam naprawdę świetną osobę poprzez to to że kupiła coś demnie na allegro i potem pojechałyśmy sobie na jeden koncert potem drugi jakieś wyprawy do Niemiec i bardzo bardzo się lubiłyśmy potem jej ślub moja choroba i przestałam się udzielać w tym danym kręgu i jakoś tak -aczkolwiek myślę że gdybym nagle zadzwoniła lub pojechała byłoby super to akurat taka relacja o którą trzeba dbać mocno.
Inna np przyjaciółka wyprowadziła się do UK i mimo że widzimy się rzadko Jeszcze rzadziej piszemy to gdy już do tego dojdzie to tak jakbyśmy kontaktowały się wczoraj.
Raz zmuszona byłam zerwać kontakt z naprawdę świetną osobą bo zaczęły się problemy typu jak wpadała niezapowiedziana i mówi że zostaje na noc ja zaczynam że to nie jest dobry moment bo mam na wieczór do pracy a ona zaczęła mdleć. Strasznie mi jej szkoda tej znajomości mogłoby to trwać.Ale jej mama poprosiła mnie o to bo coś tam się z nią dziwnego działo i jej rodzice uznali wtedy że lepiej jakby do mnie / nas nie jeździła.W sensie ja nic nie powiedziałam że nie ma przyjeżdżać ale wiem że rodzina jej zabroniła.Wtedy jeszcze nie było internetu ani komórek i jakoś tak się rozeszło.Z tego co wiem to jest teraz szczęśliwa ma dwie córeczki i jak wysłałam jej po 10 latach wiadomość to nawet nie odpisała.
Kolejna przyjaźń popsuła się bo laska wprowadziła się do nas bo miała przerąbane w domu więc chęć pomocy -tylko że polegało to na tym że mieszkała za darmo jadła za darmo jak już doszło do tego że na nasz koszt urządziła imprezę koledze który jej się podobał napisałam kartkę bo wychodziłam do pracy -ona na początku nie miała pracy ale jej znalazłam i to lepiej płatną niż ja wtedy miałam- po trzech m-cach napisałam na owej wspomnianej kartce żeby się chociaż do rachunków za prąd i gaz dołożyła chociaż te 100zł. Wróciłam z pracy klucze na stole pokój pusty i kartka -ostatnio się nie dogadujemy więc wróciłam do domu- ot co.A nie kłóciłyśmy się WCALE bo ja trzymałam wszystko w sobie.
Mam też takie doświadczenia że za mało się starałam, jestem introwertyczką i zawsze się najpierw na coś zgodzę a potem męcze i odchorowuję więc zaczęłam dbać o swoją psychę a to nie idzie w parze w budowaniu trwałych przyjaźni.
Inna np przyjaciółka wyprowadziła się do UK i mimo że widzimy się rzadko Jeszcze rzadziej piszemy to gdy już do tego dojdzie to tak jakbyśmy kontaktowały się wczoraj.
Raz zmuszona byłam zerwać kontakt z naprawdę świetną osobą bo zaczęły się problemy typu jak wpadała niezapowiedziana i mówi że zostaje na noc ja zaczynam że to nie jest dobry moment bo mam na wieczór do pracy a ona zaczęła mdleć. Strasznie mi jej szkoda tej znajomości mogłoby to trwać.Ale jej mama poprosiła mnie o to bo coś tam się z nią dziwnego działo i jej rodzice uznali wtedy że lepiej jakby do mnie / nas nie jeździła.W sensie ja nic nie powiedziałam że nie ma przyjeżdżać ale wiem że rodzina jej zabroniła.Wtedy jeszcze nie było internetu ani komórek i jakoś tak się rozeszło.Z tego co wiem to jest teraz szczęśliwa ma dwie córeczki i jak wysłałam jej po 10 latach wiadomość to nawet nie odpisała.
Kolejna przyjaźń popsuła się bo laska wprowadziła się do nas bo miała przerąbane w domu więc chęć pomocy -tylko że polegało to na tym że mieszkała za darmo jadła za darmo jak już doszło do tego że na nasz koszt urządziła imprezę koledze który jej się podobał napisałam kartkę bo wychodziłam do pracy -ona na początku nie miała pracy ale jej znalazłam i to lepiej płatną niż ja wtedy miałam- po trzech m-cach napisałam na owej wspomnianej kartce żeby się chociaż do rachunków za prąd i gaz dołożyła chociaż te 100zł. Wróciłam z pracy klucze na stole pokój pusty i kartka -ostatnio się nie dogadujemy więc wróciłam do domu- ot co.A nie kłóciłyśmy się WCALE bo ja trzymałam wszystko w sobie.
Mam też takie doświadczenia że za mało się starałam, jestem introwertyczką i zawsze się najpierw na coś zgodzę a potem męcze i odchorowuję więc zaczęłam dbać o swoją psychę a to nie idzie w parze w budowaniu trwałych przyjaźni.
-
- MieszkankaPowiśla
- Posty: 944
- Rejestracja: czw kwie 04, 2024 2:50 pm
Zamieniłam dziś parę zdań z moją „przyjaciółką” z czasów szkoły średniej i przypomniałam sobie idealnie główny powód dla którego odpuściłam sobie tą znajomość Ciągle ona, ona i jeszcze raz ONA Nawet nie zadała sobie trudu, aby po odpowiedzi na moje „co tam?” zapytać choćby kurtuazyjnie o to samo mnie Poczułam się o dziesięć lat młodsza, choć tyle z pozytywów
1. Ja mialam chlopaka poznanego przez internet a ona byla sama. W koncu tez poznala chlopaka przez internet ale im nie wyszlo i wyżyła sie na mnie za to.
2. Tu sie juz to powoli rozpadało i winie tez siebie bo przechodzilam przez ivf i na pewno ciagle o tym mówiłam, bo nie wychodziło. Wyszlo akurat na jej slub nie wiedzialam czy dam rade pojechać bo to bylo ze 400km a ona sie mnie pyta czy będę bo za stoliki musi zaplacic. Bardzo mnie to zabolalo bo nawet mielismy plan ze jak sie nie uda to i tak wyslemy prezent zeby nie byla stratna. Przestalam sie odzywac, ona tez. Do dzis nie wie ze wtedy zaczelam krwawic w 7tc przeszlam horror z ta ciaza ale sie udalo i urodziłam bliznieta. Czasem myślę jak mozna nie zapytac chociaz pomimo tego ze wiedziala ile samo zajście w ta ciążę mnie kosztowało
2. Tu sie juz to powoli rozpadało i winie tez siebie bo przechodzilam przez ivf i na pewno ciagle o tym mówiłam, bo nie wychodziło. Wyszlo akurat na jej slub nie wiedzialam czy dam rade pojechać bo to bylo ze 400km a ona sie mnie pyta czy będę bo za stoliki musi zaplacic. Bardzo mnie to zabolalo bo nawet mielismy plan ze jak sie nie uda to i tak wyslemy prezent zeby nie byla stratna. Przestalam sie odzywac, ona tez. Do dzis nie wie ze wtedy zaczelam krwawic w 7tc przeszlam horror z ta ciaza ale sie udalo i urodziłam bliznieta. Czasem myślę jak mozna nie zapytac chociaz pomimo tego ze wiedziala ile samo zajście w ta ciążę mnie kosztowało
-
- Gacie z oceanu
- Posty: 40
- Rejestracja: pt maja 17, 2024 10:39 pm
Nic tak nie zweryfikowalo moich przyjaźni i relacji jak... macierzyństwo. Miałam jedna przyjaciółkę, traktowałyśmy się jak siostry. Urodziłyśmy w tym samym roku. Ona była w nieco gorszej sytuacji, ciągle wyczuwałam z jej strony narracje w stylu "ty to nie masz na co narzekać bo ja...." I licytacje kto ma gorzej. Po prostu z czasem zaczęłam odpisywać coraz rzadziej. Nie widziałyśmy się od ponad roku a mieszkamy od siebie 5km.
Szczerze mówiąc, bardziej rozumiem tu Twoją przyjaciółkę, ona normalnie zapytała, a Ty przestałaś się odzywaćEwdsaf pisze: ↑ndz sie 18, 2024 6:36 am 1. Ja mialam chlopaka poznanego przez internet a ona byla sama. W koncu tez poznala chlopaka przez internet ale im nie wyszlo i wyżyła sie na mnie za to.
2. Tu sie juz to powoli rozpadało i winie tez siebie bo przechodzilam przez ivf i na pewno ciagle o tym mówiłam, bo nie wychodziło. Wyszlo akurat na jej slub nie wiedzialam czy dam rade pojechać bo to bylo ze 400km a ona sie mnie pyta czy będę bo za stoliki musi zaplacic. Bardzo mnie to zabolalo bo nawet mielismy plan ze jak sie nie uda to i tak wyslemy prezent zeby nie byla stratna. Przestalam sie odzywac, ona tez. Do dzis nie wie ze wtedy zaczelam krwawic w 7tc przeszlam horror z ta ciaza ale sie udalo i urodziłam bliznieta. Czasem myślę jak mozna nie zapytac chociaz pomimo tego ze wiedziala ile samo zajście w ta ciążę mnie kosztowało
My przyjaźniłyśmy się od piaskownicy, a naszą przyjaźń po 18 latach przekreśliło to, że nie znalazłam czasu na zrobienie jej manicure hybrydowego, bo miałam nawał klientek w pracy i pełno zaliczeń na studiach ponad 20-letnia kobieta zakończyła przyjaźń blokując mnie i całą moją rodzinę na wszystkich mediach społecznościowych od tego czasu minęły już 4 lata i nadal unika mnie jak się zobaczymy na ulicy...
Przyjaciółka z byłej pracy należąca do wspólnej ekipy. Pewnego razu wyjechaliśmy na kilka dni ekipą w góry. Ona zgłosiła się na organizatora. Ogarnęła wynajęcie domku, bilety, zamowienie jedzenia żeby cos tam ugotować. Sama chciała. W trakcie wyjazdu miała urodziny. Najpierw zrzutka miała być po 500 zł, potem jednak 600. Tłumaczyła, że się nie dogadała z właścicielem domku. Spoko, bywa. Ostatniego dnia pobytu zorganizowała swoją imprezę urodzinową. Jej chłopak przywiózł tort, jakieś pierdoły na przyjęcie i grę twister. Wszystko super, wyjazd dobiegł końca. Wszyscy wrócili do domu.
Następnego dnia na wspólnym czacie na FB powitała nas wiadomość hej jeszcze jest druga rata płatności za domek i do tego dodatkowe koszty zaraz wam podliczę. Ale że co? To miała być cała kwota, a tu nagle jakaś rata? Nie takie były ustalenia. Powiedziała, że do dopłacenia jest jeszcze 1500 zł, czyli po 300 zł na osobę. No to wiadomo każdy juz chciał zobaczyć za co. Paragony, rezerwacje. Okazało się, ze podliczyła sobie koszt swojego tortu urodzinowego kupionego w drogiej warszawskiej cukierni xD i ten tort kosztował 300 zł. Podliczyła również zakup gry twister, którą potem wzięła sobie do domu oraz jakieś pierdoly. A także hit xD za paliwo dla swojego chłopaka, bo on "musiał nam to przywieźć". Potem oczywiście wyszło, że za domek tez było mniej niż ona powiedziała. Po prostu od początku oszustwo i do każdego kosztu sobie dodała cos dla siebie.
I teraz tak... są tacy ludzie po których się spodziewacie. Wiecie, ze nie maja wstydu. Wiecie, ze są krętaczami. Ta laska nie była tą osobą. Nikt by jej nie podejrzewał. Zawsze wydała się ok, a nawet z perspektywy czasu zauważyłam, ze często kreowała się na ofiarę i że ona jest jedyna dobra, a pozostali źli.
Zapytałam jej wprost, dlaczego tak zrobiła. Czy ma jakiś kłopot finansowy? Czy może ma problemy? Jakby mi nawet powiedziała, że jest zaburzona i chodzi z tym na terapie, ale przeprasza i po prostu odwaliła, to bym próbowała zrozumieć. Ale ona rżnęła głupa do końca i robiła ze wszystkich idiotow. Uznaliśmy, że jej nie zapłacimy i jeszcze chcemy zwrotu tego, co wzięła za dużo. Nigdy nie zwróciła, ale uznałam, ze te pieniądze to niewielka cena za przekonanie się, ze ona nie była warta mojego czasu.
Następnego dnia na wspólnym czacie na FB powitała nas wiadomość hej jeszcze jest druga rata płatności za domek i do tego dodatkowe koszty zaraz wam podliczę. Ale że co? To miała być cała kwota, a tu nagle jakaś rata? Nie takie były ustalenia. Powiedziała, że do dopłacenia jest jeszcze 1500 zł, czyli po 300 zł na osobę. No to wiadomo każdy juz chciał zobaczyć za co. Paragony, rezerwacje. Okazało się, ze podliczyła sobie koszt swojego tortu urodzinowego kupionego w drogiej warszawskiej cukierni xD i ten tort kosztował 300 zł. Podliczyła również zakup gry twister, którą potem wzięła sobie do domu oraz jakieś pierdoly. A także hit xD za paliwo dla swojego chłopaka, bo on "musiał nam to przywieźć". Potem oczywiście wyszło, że za domek tez było mniej niż ona powiedziała. Po prostu od początku oszustwo i do każdego kosztu sobie dodała cos dla siebie.
I teraz tak... są tacy ludzie po których się spodziewacie. Wiecie, ze nie maja wstydu. Wiecie, ze są krętaczami. Ta laska nie była tą osobą. Nikt by jej nie podejrzewał. Zawsze wydała się ok, a nawet z perspektywy czasu zauważyłam, ze często kreowała się na ofiarę i że ona jest jedyna dobra, a pozostali źli.
Zapytałam jej wprost, dlaczego tak zrobiła. Czy ma jakiś kłopot finansowy? Czy może ma problemy? Jakby mi nawet powiedziała, że jest zaburzona i chodzi z tym na terapie, ale przeprasza i po prostu odwaliła, to bym próbowała zrozumieć. Ale ona rżnęła głupa do końca i robiła ze wszystkich idiotow. Uznaliśmy, że jej nie zapłacimy i jeszcze chcemy zwrotu tego, co wzięła za dużo. Nigdy nie zwróciła, ale uznałam, ze te pieniądze to niewielka cena za przekonanie się, ze ona nie była warta mojego czasu.
Kurde, wciągnęłam się X D Czy to były czasy, gdy razem wszyscy pracowaliście? Jak ludzie ją traktowali w pracy po tej akcji?lalisa pisze: ↑pn sie 19, 2024 5:59 pm Przyjaciółka z byłej pracy należąca do wspólnej ekipy. Pewnego razu wyjechaliśmy na kilka dni ekipą w góry. Ona zgłosiła się na organizatora. Ogarnęła wynajęcie domku, bilety, zamowienie jedzenia żeby cos tam ugotować. Sama chciała. W trakcie wyjazdu miała urodziny. Najpierw zrzutka miała być po 500 zł, potem jednak 600. Tłumaczyła, że się nie dogadała z właścicielem domku. Spoko, bywa. Ostatniego dnia pobytu zorganizowała swoją imprezę urodzinową. Jej chłopak przywiózł tort, jakieś pierdoły na przyjęcie i grę twister. Wszystko super, wyjazd dobiegł końca. Wszyscy wrócili do domu.
Następnego dnia na wspólnym czacie na FB powitała nas wiadomość hej jeszcze jest druga rata płatności za domek i do tego dodatkowe koszty zaraz wam podliczę. Ale że co? To miała być cała kwota, a tu nagle jakaś rata? Nie takie były ustalenia. Powiedziała, że do dopłacenia jest jeszcze 1500 zł, czyli po 300 zł na osobę. No to wiadomo każdy juz chciał zobaczyć za co. Paragony, rezerwacje. Okazało się, ze podliczyła sobie koszt swojego tortu urodzinowego kupionego w drogiej warszawskiej cukierni xD i ten tort kosztował 300 zł. Podliczyła również zakup gry twister, którą potem wzięła sobie do domu oraz jakieś pierdoly. A także hit xD za paliwo dla swojego chłopaka, bo on "musiał nam to przywieźć". Potem oczywiście wyszło, że za domek tez było mniej niż ona powiedziała. Po prostu od początku oszustwo i do każdego kosztu sobie dodała cos dla siebie.
I teraz tak... są tacy ludzie po których się spodziewacie. Wiecie, ze nie maja wstydu. Wiecie, ze są krętaczami. Ta laska nie była tą osobą. Nikt by jej nie podejrzewał. Zawsze wydała się ok, a nawet z perspektywy czasu zauważyłam, ze często kreowała się na ofiarę i że ona jest jedyna dobra, a pozostali źli.
Zapytałam jej wprost, dlaczego tak zrobiła. Czy ma jakiś kłopot finansowy? Czy może ma problemy? Jakby mi nawet powiedziała, że jest zaburzona i chodzi z tym na terapie, ale przeprasza i po prostu odwaliła, to bym próbowała zrozumieć. Ale ona rżnęła głupa do końca i robiła ze wszystkich idiotow. Uznaliśmy, że jej nie zapłacimy i jeszcze chcemy zwrotu tego, co wzięła za dużo. Nigdy nie zwróciła, ale uznałam, ze te pieniądze to niewielka cena za przekonanie się, ze ona nie była warta mojego czasu.
-
- MieszkankaPowiśla
- Posty: 944
- Rejestracja: czw kwie 04, 2024 2:50 pm
Ta nieudokumentowana reszta kasy pewnie poszła na jej prezent urodzinowy
Nie miała problemów w pracy, bo już się rozeszliśmy i nie pracowaliśmy razem. Spotkał ja tylko ostracyzm na Facebooku.
Ja w ogóle mam jakiegoś pecha do takich sytuacji, bo kilka lat później mnie i moja koleżankę próbował zrobić w ciula kolega licząc koszty wspólnego wyjazdu w taki sposób, ze ja i koleżanka spiąć w jednym pokoju byłyśmy dwiema osobami, a on i jego chłopak byli jedną osobą i płacili jako jedna. Argument? "bo my jesteśmy parą" xD Zajmowali tak jak my jeden pokój, cala czwórka jadła, pila i korzystała ze wszystkiego. Ale sobie rozłożył kwotę, ze trzeba podzielić na trzy xD Tylko ten typ akurat zawsze był śliski, wiec trochę byłam sama sobie winna jadąc z nim gdziekolwiek.
-
- Skarpeta Rakieta
- Posty: 76
- Rejestracja: pn lip 29, 2024 1:45 pm
Ja po prostu często czuję, że póki się staram to wszystko jest fajnie, a jak tylko "przygasnę" i przestanę to ja wychodzić z inicjatywą to równie dobrze możemy się pół roku nie widzieć i nie rozmawiać. Jestem osobą, która lubi kontrolę i lubię to ja coś organizować i zapraszać ale no kurcze ile można. Czasami też chciałabym dostać głupią wiadomość "hej, robisz coś jutro? może kawa?". Tak niewiele potrzeba.
Albo umawiania się i planowanie że gdzieś razem pojedziemy lub zrobimy coś większego a jeżeli sama nie znajdę noclegu, dojazdu, itd. to nikt się tym nie zainteresuje i nawet nie zagai tematu.
Albo umawiania się i planowanie że gdzieś razem pojedziemy lub zrobimy coś większego a jeżeli sama nie znajdę noclegu, dojazdu, itd. to nikt się tym nie zainteresuje i nawet nie zagai tematu.
Przyjaciółka numer 1 - zaufanie straciłam do niej przy wyjeździe na sylwestra pewnego roku. Wracałyśmy z imprezy ja spałam i się przebudziłam i usłyszałam jak moja przyjaciółka gada z kolegą, który prowadził auto. †en kolega zapytał się o jedną rzecz dotyczącą mnie i ona mu odpowiedziała - nie powiedziała nic złego ale jej głos był mega drwiący. Zapamiętałam ale wmawiałam sobie, że może mi się wydawało, potem ona poznała chłopaka. I to był dramat, taki Ferdynand Kiepski - w ciągu roku miał 11 prac, z każdej wywalili i nigdzie mu nie zapłacili ( tak wmawiał mojej koleżance) , co chwilę wywalali go z pokoi, które wynajmował. oczywiście moja przyjaciółka mu pomagała finansowo, szczytem było to jak okradł ją (zabrał oszczędności ze skrytki w jej pokoju, nawet jej mama nie wiedziała o nich, wiedziała tylko ona i ten chłopak, mi powiedziała po fakcie), nawet jak mieli jechać poznać jego rodziców - ona wstała o 4 bo to pół polski drogi a on nie odbiera, oddzwonił o 16, ze wczoraj był na bulwarach i się upił i dopiero wstał. Szybko się zaręczyli - nawet mi nie powiedziała choć wiedziała, cała jej rodzina i przyjaciele byli zaangażowani w zorganizowanie tych zaręczyn. Bardzo mnie to zabolało bo widocznie nie byłam dla niej o ogóle ważna, i wiecie, ja rozumiem jakby nikt nie wiedział i ona nie chciała mi mówić, ze ona ale jak wie nawet przysłowiowa Pani z żabki a mi się nie zająknęła słowem, że X planuje się jej oświadczyć. Poprosiła mnie na świadkową - zgodziłam się ale postanowiłam kilka dni póżniej wprost powiedzieć co o tym myślę - w sensie bez agresji, że ciesze się jej szczęściem i dlatego mam pewne obawy bo chce jej dobra - przytoczyłam wyżej wymienione sytuacje i powiedziałam, ze martwię się o ich przyszłość - już też samo to, że X zrobił awanturę, ze ma być wesele i koniec bo on sobie nie wyobraża bez - szkoda tylko,. że za całość płaciła moja przyjaciółka, która od początku wesela wcale nie chciała. Powiedziała, że wie co robi. Więc już nie podejmowałam tego tematu. W przygotowaniach do ślubu olewała mnie mimo, ze byłam świadkową - mieliśmy iść wybierać suknie - dzień wcześniej dzwoni, ze ona już była w salonie kilka dni temu i już kupiła, szczytem było jak umówiłyśmy się na targi ślubne, ja dojeżdżam na miejsce, dzwonie do nich a ona mówi, ze już była i wraca do domu. Po tym przestałam się pytać i angażować. No to wyskoczyła do mnie z pretensjami, że "nie chce już z nią rozmawiać jak dawniej" no to jej odpisałam, że zdałam sobie sprawę, ze zbytnio się narzucam i biorąc pod uwagę te sytuacje to mam wrażenie, że nie byłam tam mile widziana wiec chciałam zostawić jej przestrzeń. Umówiłyśmy się na kawę. No i ona na tej kawie, ze chce mi podziękować za to, ze byłam jej świadkową ale ona się obawia o moje zdrowie psychiczne (chorowałam wtedy na depresje) i że biorąc pod uwagę moją depresje to ona wie, ze ja nie dam rady i chce mi bardzo podziękować. Mnie to wkurzyło bo wycierała sobie twarz moją depresją podczas gdy ewidentnie nie o to chodziło, w dodatku nigdy odkąd jej powiedziałam o chorobie nie zapytała się nigdy jak się czuje - więc ją przycisnęłam. Wyszło, ze ona jest zła na to co mówiłam o jej narzeczonym, że jej zdaniem zazdroszczę jej związku a w ogóle to depresja to wymówka dla leniwych ludzi i "nigdy nie chciałam być jej świadkową i to było widać." I tak się skończyło, na ślub finalnie nie poszłam. Już po rozpadzie naszej znajomosci jakimś cudem zaczęły wychodzić różne rzeczy - jak śmiała się za moimi plecami ze mnie i mnie obgadywała a już najbardziej uderzyła mnie historia naszego wspólnego znajomego, z którego się naigrywała a okazało się, że w tym samym czasie się spotykali....