Zaręczyny w młodym wieku
Moderator: verysweetcherry
-
- LemonkowaCola
- Posty: 521
- Rejestracja: czw lip 04, 2024 7:33 am
Zaręczyny w młodym wieku
Moim zdaniem zaręczyny przed 27rz to najgłupsza decyzja. A na facebooku kichają tymi zaręczynami bo wakacje są.
A według mnie w zaręczynach jak we wszystkim jest złoty środek. Nie sądzę, aby to był dobry pomysł, że hej mamy po 20 lat weźmy ślub po pół roku znajomosci. Tak samo przechodzony związek, gdzie kobieta chce ślubu, a mijają lata w stałym związku i nic się nie dzieje, to nic dobrego. Tak, wiem, ze zaraz się odezwa takie co nie chcą. Ok, wy nie chcecie, mowie o kobietach, które chcą i czekają nie wiadomo na co.
Według mnie jak się para kocha i jest się ze soba w wieku 27 lat długo, jest się pewnym, to czemu nie? Juz większym obciążeniem dla pary i uwiązaniem jest kredyt hipoteczny w tych czasach niż ślub. Jak ktoś chce się bawić i skakać na facetach do 40, to jego sprawa. Pytanie, kto gorzej wyląduje. Bo znam kobiety, co się bawiły, czekały, a teraz 35+ kot i płacz.
Poza tym jak zaręczyny 35+ i ślub powiedzmy 37, to kiedy dziecko? Jeszcze nie daj Boże jakaś bezpłodność, lata starania się in vitro...Czas leci.
Według mnie jak się para kocha i jest się ze soba w wieku 27 lat długo, jest się pewnym, to czemu nie? Juz większym obciążeniem dla pary i uwiązaniem jest kredyt hipoteczny w tych czasach niż ślub. Jak ktoś chce się bawić i skakać na facetach do 40, to jego sprawa. Pytanie, kto gorzej wyląduje. Bo znam kobiety, co się bawiły, czekały, a teraz 35+ kot i płacz.
Poza tym jak zaręczyny 35+ i ślub powiedzmy 37, to kiedy dziecko? Jeszcze nie daj Boże jakaś bezpłodność, lata starania się in vitro...Czas leci.
Spokojnie, po 30 wroca na tindera po rozwodzie albo beda tam siedziec pod przykrywka, bo slub na studiach/swiezo po to było jechanie na motylkach, a zycie zweryfikowałoTczewiankapozna pisze: ↑sob sie 03, 2024 10:24 am Moim zdaniem zaręczyny przed 27rz to najgłupsza decyzja. A na facebooku kichają tymi zaręczynami bo wakacje są.
Podobieństwo do prawdziwych osób i wydarzeń jest przypadkowe :twisted:
-
- LemonkowaCola
- Posty: 521
- Rejestracja: czw lip 04, 2024 7:33 am
Sama spierniczylam z dlugoletniego zwiazku. Co z tego, ze facet fajny jak nie potrafil sie okreslic. Dziewczyny, ja nie krytykuje pewnych decyzji osob!lalisa pisze: ↑sob sie 03, 2024 11:50 am A według mnie w zaręczynach jak we wszystkim jest złoty środek. Nie sądzę, aby to był dobry pomysł, że hej mamy po 20 lat weźmy ślub po pół roku znajomosci. Tak samo przechodzony związek, gdzie kobieta chce ślubu, a mijają lata w stałym związku i nic się nie dzieje, to nic dobrego. Tak, wiem, ze zaraz się odezwa takie co nie chcą. Ok, wy nie chcecie, mowie o kobietach, które chcą i czekają nie wiadomo na co.
Według mnie jak się para kocha i jest się ze soba w wieku 27 lat długo, jest się pewnym, to czemu nie? Juz większym obciążeniem dla pary i uwiązaniem jest kredyt hipoteczny w tych czasach niż ślub. Jak ktoś chce się bawić i skakać na facetach do 40, to jego sprawa. Pytanie, kto gorzej wyląduje. Bo znam kobiety, co się bawiły, czekały, a teraz 35+ kot i płacz.
Poza tym jak zaręczyny 35+ i ślub powiedzmy 37, to kiedy dziecko? Jeszcze nie daj Boże jakaś bezpłodność, lata starania się in vitro...Czas leci.
Natomist jest WYLEW zareczyn teraz osob co chodza ze soba od liceum nie maja pojecia o zyciu, koniec studiow, to sie zareczaja. No i ja widze jakie to sztuczne.
Albo ta Asia Lelejko co czekala na partenera marzen i po pol roku znajomosci sie zareczyla. Ona ma 36 lat. Masakra!
Takze jak najbardziej sie z Wami zgadzam.
Chcialam po prostu stworzyc temat do dyskusji.
Ja sie wcale w zyciu jakos ostro nie bawilam, ale po prostu nie poznalam nikogo, z kim moglabym wejść w poważną relację, a mam 33 lata. I co, zabic sie mam z tego powodu, bo wg takich jak Ty w zyciu mi nie wyszlo ;)lalisa pisze: ↑sob sie 03, 2024 11:50 am A według mnie w zaręczynach jak we wszystkim jest złoty środek. Nie sądzę, aby to był dobry pomysł, że hej mamy po 20 lat weźmy ślub po pół roku znajomosci. Tak samo przechodzony związek, gdzie kobieta chce ślubu, a mijają lata w stałym związku i nic się nie dzieje, to nic dobrego. Tak, wiem, ze zaraz się odezwa takie co nie chcą. Ok, wy nie chcecie, mowie o kobietach, które chcą i czekają nie wiadomo na co.
Według mnie jak się para kocha i jest się ze soba w wieku 27 lat długo, jest się pewnym, to czemu nie? Juz większym obciążeniem dla pary i uwiązaniem jest kredyt hipoteczny w tych czasach niż ślub. Jak ktoś chce się bawić i skakać na facetach do 40, to jego sprawa. Pytanie, kto gorzej wyląduje. Bo znam kobiety, co się bawiły, czekały, a teraz 35+ kot i płacz.
Poza tym jak zaręczyny 35+ i ślub powiedzmy 37, to kiedy dziecko? Jeszcze nie daj Boże jakaś bezpłodność, lata starania się in vitro...Czas leci.
Zaręczyny to jeszcze nic co mnie niepokoi. Znam pary, które zaręczały sie w liceum, a brały śluby po 25 roku życia. Jestem jednak negatywnie nastawiona do ślubów w młodym wieku. Myślę, że takie decyzje należy podejmować po 28/30 roku życia (mam takie samo zdanie na temat dzieci). W końcu jeśli jest się w związku to po co się tak śpieszyć ze ślubem? Wątpię czy w tak młodym wieku jesteś w stanie powiedzieć, co na 100% oczekujesz od związku i wątpię w to, czy są tam prowadzone ważne rozmowy, np. co jeśli urodzi się dziecko z niepelnosprawnością. Większość moich znajomych z gimnazjum/liceum jest w związkach z tą samą osobą od szkolnych lat. Ci, którzy nie brali ślubów w młodym wieku nadal są razem i na spokojnie szykują się do wesela i robienia dzidziusiów. A Ci, który robili dzieci i śluby w wieku 18-23 są rozwodnikami. Rekordzistka z hasztagiem mlodamama na instagramie była rozwódką w wieku 20 lat z dzidzią przy du.pie. I nie, nie była to religijna para.
Chociaż ja jestem ogólnie baaaardzo negatywnie nastawiona do związków, które rozpoczynały się w gimnazjum/liceum. Pierwszy pocałunek, pierwszy związek, pierwszy se.ks. Często to nawet nie jest związek z miłości, ale z wygody i przyzwyczajenia. Jestesmy ze sobą, znamy się, nasi rodzice nas znają więc choć się hajtać. Kontrowersyjne, ale znam tylko jeden związek z liceum, który jest (chyba) szczęśliwy i to ludzie roczniki moich rodziców. Reszta to albo relacje bardziej ,,rodzeństwowe" bez żadnej chemi, podni.ecenia, romantyzmu, albo tak tokstyczne, że kłótnie wybuchają codziennie i wszędzie, nawet przy ludziach w sklepie i rodzinie. Za gówniarza zrobilam ,,eksperyment społeczny" na portalach randkowych i pisałam do wszystkich zajętych szukających wiecie czego. 100% poznało swoje żony w szkole i tłumaczyli się głównie chęcią spróbowania z inną (ale również tym, że źle się dobrali, zwłaszcza pod względem sek.sual.nym), bo ich żona zabrała mu wszystkie możliwe pierwsze razy. Jestem pewna, że gdyby poznali się 5-10 lat później to połowy tych facetów nie szukałoby odskoczni w fantazji. Może to dowód anegdotyczny, ale wydaje mi się, że może mieć w sumie dużo prawdy.
Chociaż ja jestem ogólnie baaaardzo negatywnie nastawiona do związków, które rozpoczynały się w gimnazjum/liceum. Pierwszy pocałunek, pierwszy związek, pierwszy se.ks. Często to nawet nie jest związek z miłości, ale z wygody i przyzwyczajenia. Jestesmy ze sobą, znamy się, nasi rodzice nas znają więc choć się hajtać. Kontrowersyjne, ale znam tylko jeden związek z liceum, który jest (chyba) szczęśliwy i to ludzie roczniki moich rodziców. Reszta to albo relacje bardziej ,,rodzeństwowe" bez żadnej chemi, podni.ecenia, romantyzmu, albo tak tokstyczne, że kłótnie wybuchają codziennie i wszędzie, nawet przy ludziach w sklepie i rodzinie. Za gówniarza zrobilam ,,eksperyment społeczny" na portalach randkowych i pisałam do wszystkich zajętych szukających wiecie czego. 100% poznało swoje żony w szkole i tłumaczyli się głównie chęcią spróbowania z inną (ale również tym, że źle się dobrali, zwłaszcza pod względem sek.sual.nym), bo ich żona zabrała mu wszystkie możliwe pierwsze razy. Jestem pewna, że gdyby poznali się 5-10 lat później to połowy tych facetów nie szukałoby odskoczni w fantazji. Może to dowód anegdotyczny, ale wydaje mi się, że może mieć w sumie dużo prawdy.
Mam 31 lat i to, o czym piszesz to nie są anegdotyczne historie. Wiekszosc moich znajomych czesto po rozwodzie, znam tez ludzi, ktorzy siedza na tinderze a zona za sciana (slub na studiach). Poznałam tez w apkach gro facetow, ktorzy maja 30+ lat i juz po rozwodzie, z dziecmi. Czesto tez przed 30. Spokojnie mogłabym oszacować, ze 80% facetow koło 30 w apkach to rozwodnicy. Najbardziej dzieci szkoda. Rekordziści mieli dziecko 5 miesięczne, wiekszosc koło roku (drugie)ritor pisze: ↑sob sie 03, 2024 6:09 pm Zaręczyny to jeszcze nic co mnie niepokoi. Znam pary, które zaręczały sie w liceum, a brały śluby po 25 roku życia. Jestem jednak negatywnie nastawiona do ślubów w młodym wieku. Myślę, że takie decyzje należy podejmować po 28/30 roku życia (mam takie samo zdanie na temat dzieci). W końcu jeśli jest się w związku to po co się tak śpieszyć ze ślubem? Wątpię czy w tak młodym wieku jesteś w stanie powiedzieć, co na 100% oczekujesz od związku i wątpię w to, czy są tam prowadzone ważne rozmowy, np. co jeśli urodzi się dziecko z niepelnosprawnością. Większość moich znajomych z gimnazjum/liceum jest w związkach z tą samą osobą od szkolnych lat. Ci, którzy nie brali ślubów w młodym wieku nadal są razem i na spokojnie szykują się do wesela i robienia dzidziusiów. A Ci, który robili dzieci i śluby w wieku 18-23 są rozwodnikami. Rekordzistka z hasztagiem mlodamama na instagramie była rozwódką w wieku 20 lat z dzidzią przy du.pie. I nie, nie była to religijna para.
Chociaż ja jestem ogólnie baaaardzo negatywnie nastawiona do związków, które rozpoczynały się w gimnazjum/liceum. Pierwszy pocałunek, pierwszy związek, pierwszy se.ks. Często to nawet nie jest związek z miłości, ale z wygody i przyzwyczajenia. Jestesmy ze sobą, znamy się, nasi rodzice nas znają więc choć się hajtać. Kontrowersyjne, ale znam tylko jeden związek z liceum, który jest (chyba) szczęśliwy i to ludzie roczniki moich rodziców. Reszta to albo relacje bardziej ,,rodzeństwowe" bez żadnej chemi, podni.ecenia, romantyzmu, albo tak tokstyczne, że kłótnie wybuchają codziennie i wszędzie, nawet przy ludziach w sklepie i rodzinie. Za gówniarza zrobilam ,,eksperyment społeczny" na portalach randkowych i pisałam do wszystkich zajętych szukających wiecie czego. 100% poznało swoje żony w szkole i tłumaczyli się głównie chęcią spróbowania z inną (ale również tym, że źle się dobrali, zwłaszcza pod względem sek.sual.nym), bo ich żona zabrała mu wszystkie możliwe pierwsze razy. Jestem pewna, że gdyby poznali się 5-10 lat później to połowy tych facetów nie szukałoby odskoczni w fantazji. Może to dowód anegdotyczny, ale wydaje mi się, że może mieć w sumie dużo prawdy.
Podobieństwo do prawdziwych osób i wydarzeń jest przypadkowe :twisted:
No niestety wyczuwam desperacje, bo niektóre po 30 się juz serio na wszystko rzucają byle nie być same. Ale może akurat dobrze trafi?Tczewiankapozna pisze: ↑sob sie 03, 2024 2:19 pm Sama spierniczylam z dlugoletniego zwiazku. Co z tego, ze facet fajny jak nie potrafil sie okreslic. Dziewczyny, ja nie krytykuje pewnych decyzji osob!
Natomist jest WYLEW zareczyn teraz osob co chodza ze soba od liceum nie maja pojecia o zyciu, koniec studiow, to sie zareczaja. No i ja widze jakie to sztuczne.
Albo ta Asia Lelejko co czekala na partenera marzen i po pol roku znajomosci sie zareczyla. Ona ma 36 lat. Masakra!
Takze jak najbardziej sie z Wami zgadzam.
Chcialam po prostu stworzyc temat do dyskusji.
A napisałam, że ci nie wyszło? Ja nic na ten temat nie uważam i nie oceniam. Są kobiety, które nie chcą ślubu ani dzieci i dla nich to bylby horror stanąć na ślubnym kobiercu nieważne czy po 20 czy po 40. Są takie jak ty, które może chcą, ale nie maja z kim. To czy uważasz, ze ci w życiu nie wyszło, to jest tylko w twojej gestii. Możesz to uznawać za porażkę, a możesz uznawać, ze uratowałaś się przed umoczeniem się w beznadziejne małżeństwo i jesteś wolna. Wg mnie lepiej myśleć, ze to nie porażka, a po prostu dalej szukasz. Wiadomo, ze jest w pewnym wieku trudniej, ale nie jest to niemożliwe.
Jeśli pomyśli się o tej chorej presji wychodzenia jak najwcześniej za mąż i robienia dzieci, bo ,,potem wszyscy zajęci i nic Ci nie zostanie", to aż chce się powiedzieć ,,spokojnie, po 30 następuje reset i wszyscy wracają na rynek matrymonialny" X DPlotkara pisze: ↑sob sie 03, 2024 6:37 pm Mam 31 lat i to, o czym piszesz to nie są anegdotyczne historie. Wiekszosc moich znajomych czesto po rozwodzie, znam tez ludzi, ktorzy siedza na tinderze a zona za sciana (slub na studiach). Poznałam tez w apkach gro facetow, ktorzy maja 30+ lat i juz po rozwodzie, z dziecmi. Czesto tez przed 30. Spokojnie mogłabym oszacować, ze 80% facetow koło 30 w apkach to rozwodnicy. Najbardziej dzieci szkoda. Rekordziści mieli dziecko 5 miesięczne, wiekszosc koło roku (drugie)
A jeśli mogę dopytać - jakie plany mają wg Ciebie i z Twoich doświadczeń rozwodnicy/rozwodniczki po 30? Szukają czegoś na poważnie czy już mają dość zabawy w rodzinkę? Mam 25 lat i na portalach randkowych z mojego doświadcznia taki typ facetów chce się tylko bawić, żonę już miał i nie chce kolejnej, dzieci już ma i nie chce płacić kolejnych alimentów. 20 latkowie chcą się tylko bawić, żony nie miał i nie chce, dzieci nie ma i nie chce. Już nie wiem w jakich mężczyzn celować.
Masz dopiero 25 lat, na spokojnie mozesz celować w „rynek pierwotny” i tak Ci radzę. Spotykałam się z facetem po rozwodzie, z dziecmi i duzo było negatywnej energii i wypowiedzi na temat malzenstwa, posiadania dzieci i mądrowania się. Czesto rozwodnicy wylewają zale na swoje ex i juz w pierwszych wiadomosciach pisza „zle wybrałem ex żonę” albo gorzej.ritor pisze: ↑sob sie 03, 2024 6:55 pm Jeśli pomyśli się o tej chorej presji wychodzenia jak najwcześniej za mąż i robienia dzieci, bo ,,potem wszyscy zajęci i nic Ci nie zostanie", to aż chce się powiedzieć ,,spokojnie, po 30 następuje reset i wszyscy wracają na rynek matrymonialny" X D
A jeśli mogę dopytać - jakie plany mają wg Ciebie i z Twoich doświadczeń rozwodnicy/rozwodniczki po 30? Szukają czegoś na poważnie czy już mają dość zabawy w rodzinkę? Mam 25 lat i na portalach randkowych z mojego doświadcznia taki typ facetów chce się tylko bawić, żonę już miał i nie chce kolejnej, dzieci już ma i nie chce płacić kolejnych alimentów. 20 latkowie chcą się tylko bawić, żony nie miał i nie chce, dzieci nie ma i nie chce. Już nie wiem w jakich mężczyzn celować.
Czego szukaja rozwiedzeni? Z moich doświadczeń wynika, ze jeszcze sami tego nie wiedza. Maja rowniez zero doswiadczenia w randkowaniu wlasnie przez bycie z kims od liceum/studiow.
Myślę, że tylko niewielki % chciałby malzenstwa jeszcze raz. I sa zniechęceni i obecnym podejściem ludzi w apkach (co mnie nie dziwi) + zniechęceni do malzenstwa, bo w jednym juz byli.
Na Twoim miejscu nie brałabym rozwodników pod uwagę. Sama obecnie nie biorę - chyba, że trafi się taki, ktory odrobił lekcje, pobył sam i nie szuka „pocieszycielki” czy laski, ktora udowodni byłej żonie „jaki jestem super”.
Jak facet nie ma przerobionego tematu rozstania i nie ogarnia zycia samemu po wieloletnim zwiazku, odpuszczaj.
Jestes młoda dziewczyną - znajdziesz faceta w podobym wieku - bez bagażu. Tylko - moim zdaniem - trudno o to w apkach i ogarnięci faceci tez nie moga tam wytrzymac: tak samo, jak ogarniete laski. Era apek się skonczyla i polecam rozglądać się na zywo i nauczyc się wychodzic do ludzi - chocby nie siedziec w słuchawkach na miescie, i byc otwartym na ludzi ogolnie
Podobieństwo do prawdziwych osób i wydarzeń jest przypadkowe :twisted:
No mam osobiście wrazenie, ze po 30. to juz wlasciwie pozamiatane, bo faceci w zblizonym wieku chcą mlodsze, albo sa tak zwichrowani, że dla wlasnego dobra lepiej sie nie babrac. Wiec juz bie szukam, nigdy tez jakos intensywnie nie szukalam, bo moje perypetie randkowe kończyły się, obnizobym nastrojem i myślami "co jest ze mną nie tak, ze jesli juz sie z kims spotykam, to wracam zażenowana - sobą czy nim". Rozwodki są imho lepiej postrzegane niz stare panny po 30.lalisa pisze: ↑sob sie 03, 2024 6:42 pm A napisałam, że ci nie wyszło? Ja nic na ten temat nie uważam i nie oceniam. Są kobiety, które nie chcą ślubu ani dzieci i dla nich to bylby horror stanąć na ślubnym kobiercu nieważne czy po 20 czy po 40. Są takie jak ty, które może chcą, ale nie maja z kim. To czy uważasz, ze ci w życiu nie wyszło, to jest tylko w twojej gestii. Możesz to uznawać za porażkę, a możesz uznawać, ze uratowałaś się przed umoczeniem się w beznadziejne małżeństwo i jesteś wolna. Wg mnie lepiej myśleć, ze to nie porażka, a po prostu dalej szukasz. Wiadomo, ze jest w pewnym wieku trudniej, ale nie jest to niemożliwe.
Zależy jacy faceci. Znam normalnych w porządku facetów 30+, którzy są długo sami po rozstaniu. To działa w obie strony i oni tez maja problem z tym, ze albo zwichrowana albo juz z bagażem (dzieci, rozwód). Moj dobry kolega zakończył niedawno związek z dziewczyna. On naprawdę fajny gość, przystojny, ustawiony w życiu. Ale z dziewczyny po kilku miesiącach wyszło szydło z worka i ma bordera, potrafiła rzucac w niego szklankami a on spokojny i sobie nie pozwoli na taki teatr. Faceci tez miewają ciężko i można się dobraćciuchcia pisze: ↑sob sie 03, 2024 10:11 pm No mam osobiście wrazenie, ze po 30. to juz wlasciwie pozamiatane, bo faceci w zblizonym wieku chcą mlodsze, albo sa tak zwichrowani, że dla wlasnego dobra lepiej sie nie babrac. Wiec juz bie szukam, nigdy tez jakos intensywnie nie szukalam, bo moje perypetie randkowe kończyły się, obnizobym nastrojem i myślami "co jest ze mną nie tak, ze jesli juz sie z kims spotykam, to wracam zażenowana - sobą czy nim". Rozwodki są imho lepiej postrzegane niz stare panny po 30.
Wg mnie jak facet nie zagrzał nigdy u żadnej kobiety dłużej niż ten rok to jest większy red flag niż nawet jak mial żonę serio. Najwiekszych zyebow jakich w życiu poznałam to właśnie takich, co żadna z nimi dłużej niż kilka miesięcy nie wytrzymała. Ja na szczęście z żadnym z nich nie byłam, dla mnie to byli tylko koledzy, ale obserwowałam sobie. To jest całkiem dobre sprawdzenie. A taki top top zyeb jakiego znam, co najgorszemu wrogowi bym kazała od niego spieprzać, to właśnie ciagle jest w nowym związku i nigdy ślubu nie mial ani dzieci ;)
W 2024 nie ma juz terminu „stara panna”. Chyba, ze mowisz o jakiejs zabitej dechami wsi na Podlasiu. Pochodzę z małej wsi i nawet tutaj nikt tak nie mowi, a co dopiero w miescie. Mowisz o rozwodce z dzieckiem? Moim zdaniem, samotnej kobiecie z dzieckiem bedzie kilka razy trudniej znalezc faceta, niz kobiecie, ktora jest po 30 i nigdy nie miała męża.ciuchcia pisze: ↑sob sie 03, 2024 10:11 pm No mam osobiście wrazenie, ze po 30. to juz wlasciwie pozamiatane, bo faceci w zblizonym wieku chcą mlodsze, albo sa tak zwichrowani, że dla wlasnego dobra lepiej sie nie babrac. Wiec juz bie szukam, nigdy tez jakos intensywnie nie szukalam, bo moje perypetie randkowe kończyły się, obnizobym nastrojem i myślami "co jest ze mną nie tak, ze jesli juz sie z kims spotykam, to wracam zażenowana - sobą czy nim". Rozwodki są imho lepiej postrzegane niz stare panny po 30.
Jak kobieta ma coś w głowie, to nikt nie będzie oceniał czy lepiej, ze jest po rozwodzie, czy lepiej, ze nie miała nigdy meza.
Z obserwacji otoczenia widzę, że najłatwiej po 30 maja ci, ktorzy maja dzieci z poprzednich związków, tzn. i faceci, i kobiety. Jakos łatwiej się dobierają i tworzą dobre zwiazki. Co innego, jak tylko jedna strona ma dziecko z poprzedniego zwiazku
Podobieństwo do prawdziwych osób i wydarzeń jest przypadkowe :twisted:
O to, to! Czasami się dziwię, bo niby samotne matki są tak demonizowane przez polską płeć męską i traktowane gorzej niż my, bezdzietne lambadziary, ale z mojego otoczenia widzę, że nie mają problemu znaleźć fajnego faceta mimo iż są z bagażem postaci rozwodu lub/i dzieci. Chyba mają jakąś sekretną wiedzę dotyczącą relacji. Nawet skubane zabierają nam sprzed nosa ogarniętych życiowo i finansowo kawalerówPlotkara pisze: ↑sob sie 03, 2024 10:32 pm W 2024 nie ma juz terminu „stara panna”. Chyba, ze mowisz o jakiejs zabitej dechami wsi na Podlasiu. Pochodzę z małej wsi i nawet tutaj nikt tak nie mowi, a co dopiero w miescie. Mowisz o rozwodce z dzieckiem? Moim zdaniem, samotnej kobiecie z dzieckiem bedzie kilka razy trudniej znalezc faceta, niz kobiecie, ktora jest po 30 i nigdy nie miała męża.
Jak kobieta ma coś w głowie, to nikt nie będzie oceniał czy lepiej, ze jest po rozwodzie, czy lepiej, ze nie miała nigdy meza.
Z obserwacji otoczenia widzę, że najłatwiej po 30 maja ci, ktorzy maja dzieci z poprzednich związków, tzn. i faceci, i kobiety. Jakos łatwiej się dobierają i tworzą dobre zwiazki. Co innego, jak tylko jedna strona ma dziecko z poprzedniego zwiazku
Najlepsze związki to takie, gdzie obie osoby są na tej samej ,,płaszczyźnie" relacjowo-rodzinnej. Moja ex sąsiadka rocznik 94 wychowywała samotnie córeczkę i jakoś jej związki nie wychodziły, aż spotkała faceta, który również wychowuje samotnie syna. I córka i syn są niepełnosprawni. Gdy widzi się ile szacunku do siebie mają i jak dobrze traktowane są te dzieci, zarówno przez nią jak i przez niego, to aż się pragnie, żeby każdy związek tak wyglądał.
Byłam kilka miesiecy w relacji z facetem z dziecmi i - choc facet moim zdaniem nie był gotowy na nowy zwiazek, wiec ostatecznie nic z tego nie wyszło - pozwoliło mi to nabrac duzo perspektywy i wiem, jak to jest trudne. Obserwacja innych, gdzie kazdy ma dzieci z poprzednich związków, tylko mnie utwierdziła w przekonaniu, ze takim ludziom zwiazek stworzyc jest duzo łatwiej i dosc szybko przechodza na kolejne etapy + maja dzieci juz z tymi nowymi partnerami. To idzie w parze ze zdecydowaniem faceta, zeby jednak sprobowac jeszcze raz, a nie się zamykac na milosc i kolejny zwiazek. Problem apek randkowych to sytuacje, kiedy faceci zakładają tam konta swiezo po rozstaniu i w sumie nie wiedza po co, brak im zdecydowania, czesto pielęgnują negatywne stereotypy i nienawiść do instytucji malzenstwa albo idą się tam „wyszalec” i odbić XX lat bycia w zwiazku (dotyczy związków zawartych w liceum i na studiach), potrafia przy tym nawijać laskom makaron na uszy, i tworzyc wizję „powaznego zwiazku”ritor pisze: ↑ndz sie 04, 2024 6:20 pm O to, to! Czasami się dziwię, bo niby samotne matki są tak demonizowane przez polską płeć męską i traktowane gorzej niż my, bezdzietne lambadziary, ale z mojego otoczenia widzę, że nie mają problemu znaleźć fajnego faceta mimo iż są z bagażem postaci rozwodu lub/i dzieci. Chyba mają jakąś sekretną wiedzę dotyczącą relacji. Nawet skubane zabierają nam sprzed nosa ogarniętych życiowo i finansowo kawalerów
Najlepsze związki to takie, gdzie obie osoby są na tej samej ,,płaszczyźnie" relacjowo-rodzinnej. Moja ex sąsiadka rocznik 94 wychowywała samotnie córeczkę i jakoś jej związki nie wychodziły, aż spotkała faceta, który również wychowuje samotnie syna. I córka i syn są niepełnosprawni. Gdy widzi się ile szacunku do siebie mają i jak dobrze traktowane są te dzieci, zarówno przez nią jak i przez niego, to aż się pragnie, żeby każdy związek tak wyglądał.
Podobieństwo do prawdziwych osób i wydarzeń jest przypadkowe :twisted:
Mam dość świeżą sytuację z facetem bez dzieci, ale po rozwodzie. Był z byłą żoną kilka lat w związku, ale kilka miesięcy po ślubie wyszło, że go zdradza. Po tej sytuacji wzięli rozwód. Byłam do tej relacji negatywnie nastawiona, bo stawiam na facetów z czystą kartą, ale pierwsze spotkanie było tak super, że powiedziałam let's go, zobaczmy co z tego wyjdzie. Rozwód wzięty 2 lata temu i naprawdę jestem 100% pewna, że to przerobił. Ale ja jestem osobą, która stawia na głębokie poznanie siebie wzajemnie, chcę mieć z mężczyzną ten ,,vibe" i stawiam na przyjaźń, a dopiero na drugim miejscu romans. A po pierwszej randce emocje opadły i kolega zrobił się... nudny. Nie mieliśmy żadnych wspólnych tematów, nie miał żadnej chęci poznania mnie bliżej, przez większość czasu była między nami cisza, żadnych planów tylko kawa, spacery i raz kino (kolega był po 30), pisanie ,,spotkamy się dzisiaj?" o godzinie 19 (pomimo że kilka razy powtarzałam mu, że jesli chce sie ze mną spotkać, to musimy to zaplanować przynajmniej dwa dni szybciej, bo mam swoje życie i nie jestem wolna na każde jego zawolanie, ale nic nie dochodziło do jego łba). Napisałam mu, że niczego między nami nie będzie. Ale niestety facet jest typem ,,chcę założyć rodzinę i dzieci", a że jestem wizualnie w jego guście, musiałam dać mu bloka, bo ciągle pisał, żeby dać mu szansę i że musimy poznać się bliżej. Nie skarbie, spotykamy się cztery miesiące, a relacja w ogóle się nie rozwija. On po prostu ma plan ,,żona i dzieci" i nie zwraca na kobietę uwagi jako na jednostkę, jaka jest, czego potrzebuje, kim jest, jej zainteresowania, jakie ma marzenia. Po prostu chce rodzinę, a to że wizualnie jestem jego ideałem i mamy identyczną wizję rodziny (nawet ilość dzieci jaką chcemy się zgadza) to mnie bierze. To chyba męska wersja kobiet ,,chcę rodzinę, ale mam 30 lat więc biorę pierwszego lepszego, żeby mnie zalał". Uciekałam aż się za mną kurzyło.Plotkara pisze: ↑ndz sie 04, 2024 6:59 pm Byłam kilka miesiecy w relacji z facetem z dziecmi i - choc facet moim zdaniem nie był gotowy na nowy zwiazek, wiec ostatecznie nic z tego nie wyszło - pozwoliło mi to nabrac duzo perspektywy i wiem, jak to jest trudne. Obserwacja innych, gdzie kazdy ma dzieci z poprzednich związków, tylko mnie utwierdziła w przekonaniu, ze takim ludziom zwiazek stworzyc jest duzo łatwiej i dosc szybko przechodza na kolejne etapy + maja dzieci juz z tymi nowymi partnerami. To idzie w parze ze zdecydowaniem faceta, zeby jednak sprobowac jeszcze raz, a nie się zamykac na milosc i kolejny zwiazek. Problem apek randkowych to sytuacje, kiedy faceci zakładają tam konta swiezo po rozstaniu i w sumie nie wiedza po co, brak im zdecydowania, czesto pielęgnują negatywne stereotypy i nienawiść do instytucji malzenstwa albo idą się tam „wyszalec” i odbić XX lat bycia w zwiazku (dotyczy związków zawartych w liceum i na studiach), potrafia przy tym nawijać laskom makaron na uszy, i tworzyc wizję „powaznego zwiazku”
Zdarzało mi się to kilkukrotnie: facet od pierwszej wiadomosci pytał, ile chcę mieć dzieci, a pozniej rozmowa o niczym. Dziwię się, że wytrzymałaś cztery miesiace i ciekawe, czemu kilka miesiecy po slubie wjechała zdrada. Pewnie to było juz wczesniej. Moze tez się nie interesował własna kobieta i znalazł się ktos, kto zaczal. To nie jest takie zero-jedynkowe, a wiem, ze faceci lubia jechac na wizerunku poszkodowanegoritor pisze: ↑ndz sie 04, 2024 7:58 pm Mam dość świeżą sytuację z facetem bez dzieci, ale po rozwodzie. Był z byłą żoną kilka lat w związku, ale kilka miesięcy po ślubie wyszło, że go zdradza. Po tej sytuacji wzięli rozwód. Byłam do tej relacji negatywnie nastawiona, bo stawiam na facetów z czystą kartą, ale pierwsze spotkanie było tak super, że powiedziałam let's go, zobaczmy co z tego wyjdzie. Rozwód wzięty 2 lata temu i naprawdę jestem 100% pewna, że to przerobił. Ale ja jestem osobą, która stawia na głębokie poznanie siebie wzajemnie, chcę mieć z mężczyzną ten ,,vibe" i stawiam na przyjaźń, a dopiero na drugim miejscu romans. A po pierwszej randce emocje opadły i kolega zrobił się... nudny. Nie mieliśmy żadnych wspólnych tematów, nie miał żadnej chęci poznania mnie bliżej, przez większość czasu była między nami cisza, żadnych planów tylko kawa, spacery i raz kino (kolega był po 30), pisanie ,,spotkamy się dzisiaj?" o godzinie 19 (pomimo że kilka razy powtarzałam mu, że jesli chce sie ze mną spotkać, to musimy to zaplanować przynajmniej dwa dni szybciej, bo mam swoje życie i nie jestem wolna na każde jego zawolanie, ale nic nie dochodziło do jego łba). Napisałam mu, że niczego między nami nie będzie. Ale niestety facet jest typem ,,chcę założyć rodzinę i dzieci", a że jestem wizualnie w jego guście, musiałam dać mu bloka, bo ciągle pisał, żeby dać mu szansę i że musimy poznać się bliżej. Nie skarbie, spotykamy się cztery miesiące, a relacja w ogóle się nie rozwija. On po prostu ma plan ,,żona i dzieci" i nie zwraca na kobietę uwagi jako na jednostkę, jaka jest, czego potrzebuje, kim jest, jej zainteresowania, jakie ma marzenia. Po prostu chce rodzinę, a to że wizualnie jestem jego ideałem i mamy identyczną wizję rodziny (nawet ilość dzieci jaką chcemy się zgadza) to mnie bierze. To chyba męska wersja kobiet ,,chcę rodzinę, ale mam 30 lat więc biorę pierwszego lepszego, żeby mnie zalał". Uciekałam aż się za mną kurzyło.
Podobieństwo do prawdziwych osób i wydarzeń jest przypadkowe :twisted:
Ten, z ktorym się spotykałam, tez obwiniał była. A pozniej wyszło, czemu laska uciekła i powiedziała, ze woli wziac rozwod, zeby byc lepsza matkaPlotkara pisze: ↑ndz sie 04, 2024 8:09 pm Zdarzało mi się to kilkukrotnie: facet od pierwszej wiadomosci pytał, ile chcę mieć dzieci, a pozniej rozmowa o niczym. Dziwię się, że wytrzymałaś cztery miesiace i ciekawe, czemu kilka miesiecy po slubie wjechała zdrada. Pewnie to było juz wczesniej. Moze tez się nie interesował własna kobieta i znalazł się ktos, kto zaczal. To nie jest takie zero-jedynkowe, a wiem, ze faceci lubia jechac na wizerunku poszkodowanego
Podobieństwo do prawdziwych osób i wydarzeń jest przypadkowe :twisted:
Plotkaro, bez obrazy - taka zajebista jesteś w teorii, czemu wciąż jesteś sama? To co piszesz nie pokrywa się ani z moimi doswiadczeniami ani z tym, w jakim miejscu TY sie znajdujesz. Będąc w kobiecej energii powinnaś być rozchwytywana, a tymczasem odpisujesz regularnie takiej meczybule jak ja. Czy to nie zaklinanie rzeczywistości?Plotkara pisze: ↑sob sie 03, 2024 10:32 pm W 2024 nie ma juz terminu „stara panna”. Chyba, ze mowisz o jakiejs zabitej dechami wsi na Podlasiu. Pochodzę z małej wsi i nawet tutaj nikt tak nie mowi, a co dopiero w miescie. Mowisz o rozwodce z dzieckiem? Moim zdaniem, samotnej kobiecie z dzieckiem bedzie kilka razy trudniej znalezc faceta, niz kobiecie, ktora jest po 30 i nigdy nie miała męża.
Jak kobieta ma coś w głowie, to nikt nie będzie oceniał czy lepiej, ze jest po rozwodzie, czy lepiej, ze nie miała nigdy meza.
Z obserwacji otoczenia widzę, że najłatwiej po 30 maja ci, ktorzy maja dzieci z poprzednich związków, tzn. i faceci, i kobiety. Jakos łatwiej się dobierają i tworzą dobre zwiazki. Co innego, jak tylko jedna strona ma dziecko z poprzedniego zwiazku
Pozdrawiam z ciemnego miejscaciuchcia pisze: ↑ndz sie 04, 2024 8:37 pm Plotkaro, bez obrazy - taka zajebista jesteś w teorii, czemu wciąż jesteś sama? To co piszesz nie pokrywa się ani z moimi doswiadczeniami ani z tym, w jakim miejscu TY sie znajdujesz. Będąc w kobiecej energii powinnaś być rozchwytywana, a tymczasem odpisujesz regularnie takiej meczybule jak ja. Czy to nie zaklinanie rzeczywistości?
Podobieństwo do prawdziwych osób i wydarzeń jest przypadkowe :twisted:
Wytrzymałam cztery miesiące, bo było to bardzo ,,nieregularne". Moje przeziębienie. Jego przeziębienie. Moja koronka. Nasza znajomość wypadla na okres moich egzaminów na studiach, obrony dyplomowej i peak w sezonie w jego firmie, więc spotykaliśmy się raz na tydzień, dwa tygodnie, na godzinę, dwie. Gdybym spotykała się z nim częściej, to odpuściłabym szybciej. No i przyznaję się do swojej głupoty - spotkałam się z nim kilka razy po jego błaganiachPlotkara pisze: ↑ndz sie 04, 2024 8:09 pm Zdarzało mi się to kilkukrotnie: facet od pierwszej wiadomosci pytał, ile chcę mieć dzieci, a pozniej rozmowa o niczym. Dziwię się, że wytrzymałaś cztery miesiace i ciekawe, czemu kilka miesiecy po slubie wjechała zdrada. Pewnie to było juz wczesniej. Moze tez się nie interesował własna kobieta i znalazł się ktos, kto zaczal. To nie jest takie zero-jedynkowe, a wiem, ze faceci lubia jechac na wizerunku poszkodowanego
Wiesz, teraz jak tak myślę i mam z nim doświadczenie to wydaje mi się, że do zdrady doprowadziło właśnie jego zachowanie. Jest dość zimny emocjonalnie i zamknięty. Typ ,,powiedziałem, że Cię kocham 5 lat temu więc po co mam Ci nadal to mówić?", ,,jestem w związku, więc nie muszę się starać". Nawet między wierszami gdzieś przemycił informacje, że była żona miała różne zainteresowania, którymi chciała go zarazić, by spędzić wspólnie czas, ale on zawsze był na ,,nie". Ślub po 5 latach związku, gdy mieli po 28 lat gdy zaczęli się spotykać i mieli indywidualnie super życia pod względem finansowym jak na ten wiek, niezbyt mi się klei. Wydaje mi się, że fakt, że oboje są z tej samej wsi i z naprawdę religijnych rodzin, też miało duży wpływ na związek. Nie chcę zabrzmieć jakbym broniła zdrady, bo jestem największą hejterką zdrad w tej części Europy, ale jestem 100% pewna, że nie jest to takie czarno-białe jak on to zaprezentował. Ale w sumie niezbyt mnie to już obchodzi. Odrobiłam lekcję - zero dzieciatych i rozwodników!
Jaka roznica wieku była miedzy Wami? No ja uwazam, ze nie ma nigdy zerojedynkowych sytuacji i domyslam się, że zaniedbana emocjonalnie osoba, jak pojawi się na horyzoncie ktoś, kto wysłucha i zauważy, będzie bardziej skłonna do zdrady. Chyba, ze mowimy o jakiejs zaburzonej osobie, ktora zdradza dla sportu - jasne, ze to bedzie tylko jej wina, ale to nie sa tak czeste przypadki. Laska moze chciała się juz dawno z tego wymiksować i nie brac tego slubu, ale rodzina i srodowisko cisnęła. I zwykle jeszcze jedna ze stron nieco nagina fakty przy opowiadaniu i do swoich bledow się nie przyzna.ritor pisze: ↑ndz sie 04, 2024 9:38 pm Wytrzymałam cztery miesiące, bo było to bardzo ,,nieregularne". Moje przeziębienie. Jego przeziębienie. Moja koronka. Nasza znajomość wypadla na okres moich egzaminów na studiach, obrony dyplomowej i peak w sezonie w jego firmie, więc spotykaliśmy się raz na tydzień, dwa tygodnie, na godzinę, dwie. Gdybym spotykała się z nim częściej, to odpuściłabym szybciej. No i przyznaję się do swojej głupoty - spotkałam się z nim kilka razy po jego błaganiach
Wiesz, teraz jak tak myślę i mam z nim doświadczenie to wydaje mi się, że do zdrady doprowadziło właśnie jego zachowanie. Jest dość zimny emocjonalnie i zamknięty. Typ ,,powiedziałem, że Cię kocham 5 lat temu więc po co mam Ci nadal to mówić?", ,,jestem w związku, więc nie muszę się starać". Nawet między wierszami gdzieś przemycił informacje, że była żona miała różne zainteresowania, którymi chciała go zarazić, by spędzić wspólnie czas, ale on zawsze był na ,,nie". Ślub po 5 latach związku, gdy mieli po 28 lat gdy zaczęli się spotykać i mieli indywidualnie super życia pod względem finansowym jak na ten wiek, niezbyt mi się klei. Wydaje mi się, że fakt, że oboje są z tej samej wsi i z naprawdę religijnych rodzin, też miało duży wpływ na związek. Nie chcę zabrzmieć jakbym broniła zdrady, bo jestem największą hejterką zdrad w tej części Europy, ale jestem 100% pewna, że nie jest to takie czarno-białe jak on to zaprezentował. Ale w sumie niezbyt mnie to już obchodzi. Odrobiłam lekcję - zero dzieciatych i rozwodników!
No ja tez odrobilam wlasnie taką lekcję. Chciałam podejsc do sprawy z otwarta głową i sprobowac, ale jednak nie wiem, czy kiedykolwiek spróbuję czegos takiego jeszcze raz. No chyba, ze poznam taka osobę na zywo, a nie przez internet. Ja ogolnie jestem mocno anty-apki i polecam posluchac amerykańskiego yt. Zaczynam teraz 3 miesiac w ogole bez randek - a tym bardziej bez korzystania z apek i czuję się z tym lepiej
Podobieństwo do prawdziwych osób i wydarzeń jest przypadkowe :twisted:
Też jestem anty-apkowa. Kiedyś się okłamywałam, że kogoś spotkam bo inni spotykają, ale basta. Marnowanie czasu i sił witalnych. Moim idealnym scenariuszem jest poznanie męża przez wspólnych znajomych jak spotykali się moi rodzice, ale cholera, mam głównie koleżanki, które mają już partnerów i nawet gdyby chciały mi pomóc to niezbyt mają kolegów, braci czy kuzynów, którzy są odpowiiednimi kandydatami, a raczej mnie ostrzegają przed nimi. Ostatnio słyszałam, że najlepiej spotykać mężczyzn w miejscach ,,hobbystycznych", ale takich, gdzie spotyka się mężczyzn. A ja mam zainteresowania bardzo ,,kobiece". Uwielbiam literaturę i bywam w bibliotece raz, dwa razy w tygodniu. Ale najmłodszy facet, jakiego spotkałam w bibliotece mógłby być moim dziadkiem Ze sportów lubię spacery, pilates i jogę. Już widzę jak spotkam mojego męża w studiu jogi Ktoś powinien stworzyć listę ,,100 miejsc w których możesz spotkać faceta do związku". Byłoby to bardzo pomocnePlotkara pisze: ↑ndz sie 04, 2024 9:44 pm Jaka roznica wieku była miedzy Wami? No ja uwazam, ze nie ma nigdy zerojedynkowych sytuacji i domyslam się, że zaniedbana emocjonalnie osoba, jak pojawi się na horyzoncie ktoś, kto wysłucha i zauważy, będzie bardziej skłonna do zdrady. Chyba, ze mowimy o jakiejs zaburzonej osobie, ktora zdradza dla sportu - jasne, ze to bedzie tylko jej wina, ale to nie sa tak czeste przypadki. Laska moze chciała się juz dawno z tego wymiksować i nie brac tego slubu, ale rodzina i srodowisko cisnęła. I zwykle jeszcze jedna ze stron nieco nagina fakty przy opowiadaniu i do swoich bledow się nie przyzna.
No ja tez odrobilam wlasnie taką lekcję. Chciałam podejsc do sprawy z otwarta głową i sprobowac, ale jednak nie wiem, czy kiedykolwiek spróbuję czegos takiego jeszcze raz. No chyba, ze poznam taka osobę na zywo, a nie przez internet. Ja ogolnie jestem mocno anty-apki i polecam posluchac amerykańskiego yt. Zaczynam teraz 3 miesiac w ogole bez randek - a tym bardziej bez korzystania z apek i czuję się z tym lepiej
Wiesz tylko, co jest najgorsze w tej poradzie „hobbowej”? Ze ludzie się czasem zapisują na rozne zajęcia tylko po to, zeby tam kogos spotkac xD i najgorzej, jak udaja, że się czyms interesuja (kojrzę, że lady zgaga o tym czesto mowila).ritor pisze: ↑ndz sie 04, 2024 9:57 pm Też jestem anty-apkowa. Kiedyś się okłamywałam, że kogoś spotkam bo inni spotykają, ale basta. Marnowanie czasu i sił witalnych. Moim idealnym scenariuszem jest poznanie męża przez wspólnych znajomych jak spotykali się moi rodzice, ale cholera, mam głównie koleżanki, które mają już partnerów i nawet gdyby chciały mi pomóc to niezbyt mają kolegów, braci czy kuzynów, którzy są odpowiiednimi kandydatami, a raczej mnie ostrzegają przed nimi. Ostatnio słyszałam, że najlepiej spotykać mężczyzn w miejscach ,,hobbystycznych", ale takich, gdzie spotyka się mężczyzn. A ja mam zainteresowania bardzo ,,kobiece". Uwielbiam literaturę i bywam w bibliotece raz, dwa razy w tygodniu. Ale najmłodszy facet, jakiego spotkałam w bibliotece mógłby być moim dziadkiem Ze sportów lubię spacery, pilates i jogę. Już widzę jak spotkam mojego męża w studiu jogi Ktoś powinien stworzyć listę ,,100 miejsc w których możesz spotkać faceta do związku". Byłoby to bardzo pomocne
Nie wiem, czy faceci chodza na zajęcia jogowe, ale czesto spotykałam na tinderze tych, ktorzy trenują jogę, wiec moze jednak da się jakos to polaczyc
Podobieństwo do prawdziwych osób i wydarzeń jest przypadkowe :twisted: