Zaginięcia w Polsce
Moderator: verysweetcherry
Re: Zaginięcia w Polsce
Lubię tematykę zaginięć,mnie najbardziej utkwiła w głowie taka ruda dziewczynka Monika Kobylka która zaginęła dosłownie pod domem. Ja w głębi duszy wierzę w to że ona gdzieś żyje ale napewno została porwana do pracy w wiadomo jakim charakterze :-/ zwłaszcza że miała nietypową urodę.
Sprawa zaginięcia Ani Smolińskiej, jakoś w latach 80. Wogole smutna historia. Dziewczynka wskutek powikłań po chorobie musiala pójść do szkoły specjalnej, bo nie dawała sobie rady z nauką. A ze szkoła była dosyć daleko i codzienne dojazdy byłyby kłopotliwe to rodzice umieścili Anie u rodziny, która mieszkała blisko szkoły. Ale dziewczynka bardzo tęskniła i kilka razy już próbowała się oddalić poza miejsce zamieszkania aż któregos dnia zniknęła bez śladu. Ostatnim miejscem jej pobytu był postój taksówek. Mówiło się, że ktoś mógł jej zaproponować podwiezienie do domu.
Z takich co najbardziej utkwiły mi w pamięci to jeszcze Andżelika Rutkowska z Koła obok Poznania. Zaginęła również w okolicy domu. Przyjęto hipotezę że utonęła jednak ciała nie odnaleziono nigdy. Jakiś czas po zaginięciu zgłosił się świadek, który widział ją na jakimś dworcu niby, że dosiadła się do jakiejś kobiety ale potem już nic nie wiadomo. Podobno bawiła się z jakimiś chłopcami z osiedla na zewnątrz i potem ktoś zeznał że widział jak jeden z nich popycha ją do wody, ale potem się wycofał z tych zeznań? Nie wiem czy dobrze kojarzę. Rodzice Andżeliki już nie żyją, ale jej ciocia wciąż jej szuka, powstała nawet grupa na Facebooku, która ciocia prowadzi. Akta tej sprawy zostały zniszczona po iluś latach
Ja słyszałam, podobno to jakiś krótki odcinek lasu a ona tam zaginęła? Może ktoś ją do auta wciągnął siłą razem z rowerem
-
- ZdalnaFanka
- Posty: 461
- Rejestracja: czw lut 29, 2024 2:45 pm
Te zaginięcia informatyków w Krakowie i studentów w Toruniu, obydwa przypadki wyglądają jak seria.
Czytałam o tym i słabo to wygląda...Pewnie nie żyje, a ciało może zostać nigdy nie odnalezione.
Ja kiedyś słuchałam jakiegoś podcastu na temat zaginięcia starszej pani , i zaginęła we własnym domu można powiedziec. Wieczorem poszła spać normalnie, rano jej nie było. Poruszała sie o kulach i kule tylko zostały, ale nie pamiętam ani jej imienia ani miejscowości w jakiej to było. Pamiętam ze mieszkała z mężem (ale mieli oddzielne pokoje) z synem i synową, i synowa widziała ją ostania bo wieczorem razem paliły papierosy na balkonie, potem każda poszła do swojego pokoju. A rano już jej nie było. Rodzina ponoć była badana na wariografie i wyszło ze mówią prawdę że nic jej nie zrobili. Ktoś coś kojarzy? wie więcej?
-
- BlondDoczep
- Posty: 146
- Rejestracja: śr mar 13, 2024 6:28 pm
aaggaa pisze: ↑ndz sie 04, 2024 5:47 pm Ja kiedyś słuchałam jakiegoś podcastu na temat zaginięcia starszej pani , i zaginęła we własnym domu można powiedziec. Wieczorem poszła spać normalnie, rano jej nie było. Poruszała sie o kulach i kule tylko zostały, ale nie pamiętam ani jej imienia ani miejscowości w jakiej to było. Pamiętam ze mieszkała z mężem (ale mieli oddzielne pokoje) z synem i synową, i synowa widziała ją ostania bo wieczorem razem paliły papierosy na balkonie, potem każda poszła do swojego pokoju. A rano już jej nie było. Rodzina ponoć była badana na wariografie i wyszło ze mówią prawdę że nic jej nie zrobili. Ktoś coś kojarzy? wie więcej?
Mieczysława Pawlica. Oprócz kul zostały ślady krwi na pościeli
-
- Tritonotti
- Posty: 189
- Rejestracja: wt sty 25, 2022 1:56 pm
Kasia Domeracka tu prawdopodobne doszło do zabójstwa. Raczej wszyscy wiedzą kto zabił ale nie ma dowodów …
Słuchałam o tym u Justyny Mazur i jeszcze u kogoś innego. Nie widzę innej możliwości niż to, że zmarła w domu. Albo morderstwo albo wypadek i ukrycie ciałaaaggaa pisze: ↑ndz sie 04, 2024 5:47 pm Ja kiedyś słuchałam jakiegoś podcastu na temat zaginięcia starszej pani , i zaginęła we własnym domu można powiedziec. Wieczorem poszła spać normalnie, rano jej nie było. Poruszała sie o kulach i kule tylko zostały, ale nie pamiętam ani jej imienia ani miejscowości w jakiej to było. Pamiętam ze mieszkała z mężem (ale mieli oddzielne pokoje) z synem i synową, i synowa widziała ją ostania bo wieczorem razem paliły papierosy na balkonie, potem każda poszła do swojego pokoju. A rano już jej nie było. Rodzina ponoć była badana na wariografie i wyszło ze mówią prawdę że nic jej nie zrobili. Ktoś coś kojarzy? wie więcej?
Tak jak dla mnie to musiał ktoś z rodziny no bo kto ?kaarolinkaaxp pisze: ↑ndz sie 04, 2024 8:29 pm Mieczysława Pawlica. Oprócz kul zostały ślady krwi na pościeli
-
- RoyalBaby
- Posty: 25
- Rejestracja: sob mar 02, 2024 10:31 pm
Kazimiera Zaremba. Ta sprawa mi nie daje spokoju. Pojechała na pielgrzymkę na Litwę, źle się poczuła w kościele, wyszła na zewnątrz i już nikt więcej jej nie widział. Jej grupa pielgrzymkowa wróciła do Polski bez niej. Na nagraniach z monitoringu widać, jak pani Kazimiera później przez wiele godzin chodzi po okolicy, wracała też na parking, szukając swojego autokaru, w końcu ślad się urwał.
Słuchałam o tej sprawie na kanale Zbrodnia Ikara, myślę, że ktoś ją potrącił samochodem i ukrył ciało w obawie przed konsekwencjami. Gdyby to był jakiś zwyrol, porzuciłby gdzieś ciało i zostałaby już znalezione. Rodzina raczej jej krzywdy nie zrobiła, za dużo jest dowodów na to, ze pojechała do pracy i przebywała poza domem.
Ale w pewnym sensie nawiązując do tematu: czy macie w swoim otoczeniu jakieś sprawy zastanawiających zaginięć? Może jakaś koleżanka, członek rodziny, sąsiad? Mi się zawsze ten temat wydawał całkiem odległy. Wiecie, program "ktokolwiek widział" oglądany w TV, z podejściem ciekawe co się tam stało, ale u innych to się dziwnie potrafi zadziać. Do czasu...
Mój kuzyn wydawał się przeciętnym 22 latkiem. Mieszkał z rodzicami, miał dziewczynę, pracował, a na niektóre weekendy przyjeżdżał do Wrocławia na zjazdy - studiował zaocznie. Żaden typ imprezowicza, cwaniaka. Towarzystwo (miasto rodzinne dość małe więc ludzie się znają) tez normalne, bez patologii czy innych odchyłów.
Pewnej soboty pojechał na studia do Wrocławia, z dziewczyną i paroma znajomymi. Z dziewczyną mieli wynajęty pokój w akademiku Polibudy. Przyjechali w sobotę. Według zeznań jego dziewczyny po zajęciach poszli ze znajomymi na imprezę, po czym wróciła z nim do akademika i poszli spać. Następnego dnia udali się razem na przystanek tramwajowy (studiowali na różnych uczelniach), jego tramwaj przyjechała wcześniej, więc się z nią umówił co do godziny powrotu, pożegnał i wsiadł do wagonu. Od tego czasu nikt go więcej nie widział. Kamień w wodę.
Nie da sie opisać tego co przezywaliśmy. Cała familia na zaangażowana na maksa. Dzień i noc. Był Rutkowski, jasnowidzowie, profesorowie kryminalistyki sporządzający opinie i badający wariografem.
Bo Policja zlała sprawę, o tym chyba nie musze wspominać.
Do dzisiaj mam przed oczami Panią Portierkę z akademika, która mi mówiła ze łzami w oczach, że kuzyna pamięta bo był zawsze nad wyraz miły, kulturalny i ładny chłopak z niego był. Przysięgała mi na swoje życie, że tej nocy nie wrócił do swojego pokoju...
Od tego czasu rozumiem rodziny zaginionych, dlaczego nie odpuszczają i pomimo upływu wielu lat, nadal próbują ustalić co się stało z ich bliskimi. Ja i moja rodzina też oddalibyśmy naprawdę wiele, aby dowiedzieć się co się stało z moim kuzynem.
Mój kuzyn wydawał się przeciętnym 22 latkiem. Mieszkał z rodzicami, miał dziewczynę, pracował, a na niektóre weekendy przyjeżdżał do Wrocławia na zjazdy - studiował zaocznie. Żaden typ imprezowicza, cwaniaka. Towarzystwo (miasto rodzinne dość małe więc ludzie się znają) tez normalne, bez patologii czy innych odchyłów.
Pewnej soboty pojechał na studia do Wrocławia, z dziewczyną i paroma znajomymi. Z dziewczyną mieli wynajęty pokój w akademiku Polibudy. Przyjechali w sobotę. Według zeznań jego dziewczyny po zajęciach poszli ze znajomymi na imprezę, po czym wróciła z nim do akademika i poszli spać. Następnego dnia udali się razem na przystanek tramwajowy (studiowali na różnych uczelniach), jego tramwaj przyjechała wcześniej, więc się z nią umówił co do godziny powrotu, pożegnał i wsiadł do wagonu. Od tego czasu nikt go więcej nie widział. Kamień w wodę.
Nie da sie opisać tego co przezywaliśmy. Cała familia na zaangażowana na maksa. Dzień i noc. Był Rutkowski, jasnowidzowie, profesorowie kryminalistyki sporządzający opinie i badający wariografem.
Bo Policja zlała sprawę, o tym chyba nie musze wspominać.
Do dzisiaj mam przed oczami Panią Portierkę z akademika, która mi mówiła ze łzami w oczach, że kuzyna pamięta bo był zawsze nad wyraz miły, kulturalny i ładny chłopak z niego był. Przysięgała mi na swoje życie, że tej nocy nie wrócił do swojego pokoju...
Od tego czasu rozumiem rodziny zaginionych, dlaczego nie odpuszczają i pomimo upływu wielu lat, nadal próbują ustalić co się stało z ich bliskimi. Ja i moja rodzina też oddalibyśmy naprawdę wiele, aby dowiedzieć się co się stało z moim kuzynem.
-
- Currently:Italy
- Posty: 1036
- Rejestracja: czw kwie 04, 2024 2:50 pm
Czyli dziewczyna zeznała, że wrócił, a portierka wręcz przeciwnie?Droho pisze: ↑pn sie 05, 2024 1:08 am Ale w pewnym sensie nawiązując do tematu: czy macie w swoim otoczeniu jakieś sprawy zastanawiających zaginięć? Może jakaś koleżanka, członek rodziny, sąsiad? Mi się zawsze ten temat wydawał całkiem odległy. Wiecie, program "ktokolwiek widział" oglądany w TV, z podejściem ciekawe co się tam stało, ale u innych to się dziwnie potrafi zadziać. Do czasu...
Mój kuzyn wydawał się przeciętnym 22 latkiem. Mieszkał z rodzicami, miał dziewczynę, pracował, a na niektóre weekendy przyjeżdżał do Wrocławia na zjazdy - studiował zaocznie. Żaden typ imprezowicza, cwaniaka. Towarzystwo (miasto rodzinne dość małe więc ludzie się znają) tez normalne, bez patologii czy innych odchyłów.
Pewnej soboty pojechał na studia do Wrocławia, z dziewczyną i paroma znajomymi. Z dziewczyną mieli wynajęty pokój w akademiku Polibudy. Przyjechali w sobotę. Według zeznań jego dziewczyny po zajęciach poszli ze znajomymi na imprezę, po czym wróciła z nim do akademika i poszli spać. Następnego dnia udali się razem na przystanek tramwajowy (studiowali na różnych uczelniach), jego tramwaj przyjechała wcześniej, więc się z nią umówił co do godziny powrotu, pożegnał i wsiadł do wagonu. Od tego czasu nikt go więcej nie widział. Kamień w wodę.
Nie da sie opisać tego co przezywaliśmy. Cała familia na zaangażowana na maksa. Dzień i noc. Był Rutkowski, jasnowidzowie, profesorowie kryminalistyki sporządzający opinie i badający wariografem.
Bo Policja zlała sprawę, o tym chyba nie musze wspominać.
Do dzisiaj mam przed oczami Panią Portierkę z akademika, która mi mówiła ze łzami w oczach, że kuzyna pamięta bo był zawsze nad wyraz miły, kulturalny i ładny chłopak z niego był. Przysięgała mi na swoje życie, że tej nocy nie wrócił do swojego pokoju...
Od tego czasu rozumiem rodziny zaginionych, dlaczego nie odpuszczają i pomimo upływu wielu lat, nadal próbują ustalić co się stało z ich bliskimi. Ja i moja rodzina też oddalibyśmy naprawdę wiele, aby dowiedzieć się co się stało z moim kuzynem.
Dokładnie tak.KrwawaMary pisze: ↑pn sie 05, 2024 6:23 pm Czyli dziewczyna zeznała, że wrócił, a portierka wręcz przeciwnie?
Wszystko co wiemy o tym co sie działo po jego powrocie z imprezy i niedzielnym poranku pochodzi od jego dziewczyny.
Pani z portierni potwierdza ich zameldowanie, natomiast stanowczo zaprzecza jakoby mój kuzyn wrócił do na noc.
-
- Currently:Italy
- Posty: 1036
- Rejestracja: czw kwie 04, 2024 2:50 pm
Jak dawno temu to było? Co wiecie o tej dziewczynie kiedyś i obecnie? Jej znajomi, związki itp.
Doczytalam artykuly w intermecie ale smutna historia. Mama, babcia była, pojechała na pielgrzymkę z zaufanymi ludźmi, księdzem. I nagle koniec. Dla mnie to nieprawdopodobne,ze wrocili w pomniejszonym skladzie z pielgrzymki. Jak mozna kogos bez znajomosci jezyka zostawic i nie szukac w obcym kraju. Jak można nie zawiadomić policji? Nikt nic nie wie, nikt nie pociągnięty do odpowiedzialności. Ksiadz zmienił parafie, jakby nigdy nic. Bardzo mi przykro po przeczytaniu tej historii.Keczuppikantny pisze: ↑ndz sie 04, 2024 11:44 pm Kazimiera Zaremba. Ta sprawa mi nie daje spokoju. Pojechała na pielgrzymkę na Litwę, źle się poczuła w kościele, wyszła na zewnątrz i już nikt więcej jej nie widział. Jej grupa pielgrzymkowa wróciła do Polski bez niej. Na nagraniach z monitoringu widać, jak pani Kazimiera później przez wiele godzin chodzi po okolicy, wracała też na parking, szukając swojego autokaru, w końcu ślad się urwał.
A nie było w okolicy kamer, żeby rozstrzygnąć gdzie był w nocy?