Wstydzę się chodzić w markowych ubraniach
Moderator: verysweetcherry
Wstydzę się chodzić w markowych ubraniach
Czy tylko ja tak mam? Mam w swojej szafie markowe rzeczy typu pasek Gucci, bransoletka Hermes, lv i pomimo że uwielbiam je to wstydzę się nosić. Kiedy spotykam się ze znajomymi to nigdy tych rzeczy nie zakładam bo boję się co sobie o mnie pomyślą. Mieszkam zagranicą i tutaj tego problemu nie mam, ale kiedy wybieram się do Polski to nawet tych droższych rzeczy nie pakuję do walizki bo wiem że i tak bym ich nie założyła. Czy to jest normalne? Czy ktoś też tak ma?
Też tak mam. To znaczy ja nie kupuję markowych rzeczy, bo wiem, że i tak bym ich nie nosiła. To kojarzy się jednoznacznie ze szpanem, chęcią pokazania, że cię stać, że jesteś lepsza itd. Za granicą pewnie mentalność jest inna, bo tam wiele osób takie rzeczy posiada, ale w Polsce jeszcze wiele czasu upłynie, zanim będzie podobnie. My dopiero mentalnie z komuny wychodzimy.
Mam kilka sztuk markowych dodatków, ale spotykając się z konkretnymi osobami unikam ich zakładania. Na co dzień wybieram np tylko torebkę, reszta ze średniej półki i bez logo.
Przestałam się w ogóle chwalić swoimi zakupami koleżankom, ponieważ niektóre miały nieprzyjemne uwagi nieważne, czy pokazałam fajne spodnie z sieciówki za 100 zł, czy coś droższego. Odkąd zaczęło mi się wieść lepiej według niektórych chwale się metkami kupionymi za kasę chłopaka.
Przestałam się w ogóle chwalić swoimi zakupami koleżankom, ponieważ niektóre miały nieprzyjemne uwagi nieważne, czy pokazałam fajne spodnie z sieciówki za 100 zł, czy coś droższego. Odkąd zaczęło mi się wieść lepiej według niektórych chwale się metkami kupionymi za kasę chłopaka.
Nie. Nie mam zbyt wielu markowych dodatków z tych najwyższych półek, ale te które mam noszę, choć na początku mam w sobie zakorzenione myślenie że o te dodatki powinnam "dbać", a najlepiej w ogóle nosić od święta Mam te klapki z Hermesa, które nosi tytułowa bohaterka naszego forum i wszystkie partnerki jej ojczyma i jak kiedyś wlazł mi w nie żwirek to palpitacji serca na początku dostałam, ale później sobie pomyślałam, że kurde to tylko buty
A ja tam sie nie przejmuje. Mam troche drogich rzeczy i nosze je normalnie. Zarobilam na nie sama i jak ktos pomysli, ze to dzieki facetowi, no to trudno. Bardzo duzo czasu w zyciu spedzilam na nadmiernym przejmowaniu sie co sobie inni o mnie mysla i nigdy nigdzie mnie to nie doprowadzilo - wiec staram sie uczyc sie tym nie przejmowac i nosic to co mi sie podoba a nie to, czego wymagaja ode mnie inni
Mam to samo, kiedyś z dumą obwiesiłabym się od góry do dołu wszystkim co drogie, modne i na czasie, a teraz jakoś tak mniej.
Ogromne logo odpada od razu, bo kojarzy mi się z tanim bazarkiem, sebixami i karynami, tureckimi podróbkami i wszystkim co najgorsze.
Podobają mi się chwilowo modne dodatki z małym logo (hity takie jak niedawno torebka Prada, pasek YSL czy Celine, balerinki Chanel), ale czuję że mimo że powinny być na lata "przejadają się" za szybko przez to że są wszędzie.
Dodatkowo często mam dni lumpa i kiedy nadchodzą dni damy czuję się jak oszust przebieraniec, bo jak to tak jeden dzień włosy na cebulę, twarz z połyskiem SPF i rozciągnięty dres a dzien później wielka dama?
Plus styl życia i towarzystwo, w dawnym życiu te rzeczy pasowały mi bardziej, ale były mniej osiągalne (lepiej odbierana przez społeczeństwo praca, dookoła ludzie na poziomie, każdy z czymś markowym, drineczki, modne restauracje), a teraz znajomi mniej zamożni (jak machać komuś kto ma problem żeby przeżyć od pierwszego do pierwszego torebką za kilka tysięcy?) , klienci z klasy średniej, wyjść prawie wcale, nie ma okazji i nie ma warunków w których markowe ubrania i dodatki ładnie wtopiły by się w tłum.
Dlatego czuję wstyd a może raczej dyskomfort i niedopasowanie i wszystko co lepsze leży w szafie i się kurzy.
Ogromne logo odpada od razu, bo kojarzy mi się z tanim bazarkiem, sebixami i karynami, tureckimi podróbkami i wszystkim co najgorsze.
Podobają mi się chwilowo modne dodatki z małym logo (hity takie jak niedawno torebka Prada, pasek YSL czy Celine, balerinki Chanel), ale czuję że mimo że powinny być na lata "przejadają się" za szybko przez to że są wszędzie.
Dodatkowo często mam dni lumpa i kiedy nadchodzą dni damy czuję się jak oszust przebieraniec, bo jak to tak jeden dzień włosy na cebulę, twarz z połyskiem SPF i rozciągnięty dres a dzien później wielka dama?
Plus styl życia i towarzystwo, w dawnym życiu te rzeczy pasowały mi bardziej, ale były mniej osiągalne (lepiej odbierana przez społeczeństwo praca, dookoła ludzie na poziomie, każdy z czymś markowym, drineczki, modne restauracje), a teraz znajomi mniej zamożni (jak machać komuś kto ma problem żeby przeżyć od pierwszego do pierwszego torebką za kilka tysięcy?) , klienci z klasy średniej, wyjść prawie wcale, nie ma okazji i nie ma warunków w których markowe ubrania i dodatki ładnie wtopiły by się w tłum.
Dlatego czuję wstyd a może raczej dyskomfort i niedopasowanie i wszystko co lepsze leży w szafie i się kurzy.
Ale czego się obawiasz? Nie mamy wpływu na to co myślą o nas inni, i nie jesteśmy w stanie tak dopasować swojego stylu bycia aby każdy nas akceptował. Mamy natomiast wplyw na to co sami myślimy. Dlaczego wyrzucasz sobie ze lubisz dobra luksusowe, to świadczy tylko o tym, że.... lubisz dobra luksusowe:) nie mówi jakim jesteś czlowiekiem, jaki masz charakter, jakie wyznajesz wartości.Bulka pisze: ↑czw gru 07, 2023 8:12 pm Czy tylko ja tak mam? Mam w swojej szafie markowe rzeczy typu pasek Gucci, bransoletka Hermes, lv i pomimo że uwielbiam je to wstydzę się nosić. Kiedy spotykam się ze znajomymi to nigdy tych rzeczy nie zakładam bo boję się co sobie o mnie pomyślą. Mieszkam zagranicą i tutaj tego problemu nie mam, ale kiedy wybieram się do Polski to nawet tych droższych rzeczy nie pakuję do walizki bo wiem że i tak bym ich nie założyła. Czy to jest normalne? Czy ktoś też tak ma?
Mysle ze warto zebys zadala sobie dwa pytania: Co Twoim zdaniem najgorszego mogą sobie pomyśleć i jak się wtedy poczujesz? Określ to w skali 1-10. I teraz pomysł jaka radość dają Ci luksusowe rzeczy i także określ w skali
1-10. Co przeważa?
Nie musisz się nikomu tłumaczyć dlaczego tak a nie inaczej wydałaś swoje pieniądze, nie musisz się czuć winna, że znajomi nie mama takich rzeczy w swojej szafie. Czasami problem nie leży w nas ale właśnie w ludziach obok nas. Czy przyjaźń, która wzbudza w Tobie poczucie winy nie do końca jest chyba tym, o co warto zabiegać.
-
- TłinkiBoss
- Posty: 3111
- Rejestracja: śr cze 23, 2021 12:03 pm
Ja mam jedną torebkę gucci, ale w tym roku miałam ją ze sobą chyba tylko raz - na evencie firmowym. U mnie nawet nie chodzi o wstyd, ale boje się, że ktoś mi ją ukradnie na ulicy xD ale drobniejsze rzeczy logowane noszę bez problemu, w tym właśnie pasek czy okulary przeciwsłoneczne.
Jak już pisałam w innym wątku miałam grubą fazę na luksusowe torebki i akcesoria, torebek LV z 10, największym moim zakupownym osiągnięciem była Chanel Jumbo Flap Bag. Dla kontekstu: mieszkam w blokowisku, nowoczesnym, ale jednak, nie mam prawa jazdy i jeżdżę komunikacją miejską. No i czułam, że te torebki pasują do mnie i do mojego stylu życia, jak pięść do nosa. Jadąc komunikacją albo próbowałam zakrywać logo Chanel, albo zastanawiałam się czy ludzie uważają, że to podróbka, jakiekolwiek rozmowy ze znajomymi to też było ryzyko, bo zaraz pytanie a skąd Ty to masz? Kupiłaś za tyle torebkę, oszalałaś? I oczywiście można to olewać, ale jakoś nie czułam się komfortowo. Wkręciłam sobie przy tym, że skoro mam portfel LV, etui na klucze LV, torebkę Chanel i zegarek za 10k to nie wypada już się ubierać w Zarze, zaczęłam wydawać astronomiczne kwoty na garderobę, co w połączeniu z zamiłowaniem do lux torebek tylko pogorszyło moją sytuację finansową. W końcu pewnego dnia się obudziłam i stwierdziłam: dość, sprzedałam wszystko, każdą markową rzecz, w tym momencie moje najdroższe torebki to Polene, zrozumiałam, że to wszystko było spowodowane obserwowaniem pewnych kont, które obiecywały lepsze, cudowniejsze i bardziej estetyczne życie, bo będziesz taka luksusowa i światowa. Żenada. Jeśli nie prowadzicie określonego stylu życia, nie macie odpowiedniej pracy by te rzeczy zakładać, to wg mnie to jest bez sensu. Jedyne z czego się cieszę to to, że kupowałam marki, które nie tracą na wartości, ani na Chanel nie straciłam (tu wręcz był zysk 5000zł), ani na żadnej torebce LV. Z powodu całej mojej historii przerażają mnie te wszystkie konta old money, które wyrosły jak grzyby po deszczu, bo domyślam się ile kobiet jest zainfluencowanych by kupić pierwszą, drugą i dziesiątą torebkę za 15k, nawet jeśli nie do końca je na to stać.
ja w ogóle nie mam tego problemu i wolę kupić jedną markową rzecz niż tonę badziewia. poza tym mało kto wie, ile co kosztuje, bo nigdy nie kupuję nic z widocznym logotypem, bo uważam, że to strasznie nowobogackie.
a no i część rzeczy mam z 2 ręki, moje koleżanki tak samo, to czego się mamy wstydzić, że dbamy o planete i nie dajemy zarabiać aliexpress?
- damascenka
- Administrator
- Posty: 425
- Rejestracja: śr sty 06, 2021 3:43 pm
ej ja mam to samo, w ten sposób pozbyłam się torebki LV, którą dostałam na prezent, bo się ciągle czułam jakbym miała podróbę. jednak teraz wolę stawiać na polskie marki typu Atomy, gdzie logo jest jedynie wytłoczone itd. mam coś premium i wyjątkowego, ale nie czuję się jak klon i nie zastanawiam się czy przypadkiem ktoś nie spojrzy na mnie krzywo, bo jest dużo fejkow na ulicy
-
- Tritonotti
- Posty: 172
- Rejestracja: pt lis 17, 2023 7:18 am
A ja kiedyś kiedyś po zdaniu bardzo ważnego dla mnie egzaminu, kupiłam sobie droższy (jak na tamte czasy) zegarek, który swoją droga miała każda osoba na yt i dla mnie był to (powtarzam, jak na tamte czasy) towar luksusowy. I tez wstydziłam się w nim chodzić, bo wiedziałam, ze moich niektórych znajomych na niego nie stać i nie chciałam słuchać ich komentarzy. Wiec nosiłam go jak spotykałam się ze znajomymi bardziej zamożnymi.
DZIEŃDOBEREK KOCHANI!
-
- Tritonotti
- Posty: 172
- Rejestracja: pt lis 17, 2023 7:18 am
Hahaha to jest prawda! Każda influ obwieszona metkami jak idzie do osiedlowego po chleb, oby tylko było widać, że ma torebkę za 20 koła. A tak sie składa, że pare razy widziałam wielkie gwiazdy kina, które wyglądały jak „normalny” człowiek, ubrane bez wielkich napisów. Na koncie mieli nieporównywalnie więcej niż wieniawka a zamiast się wyróżnić z tłumu, robili wszystko, żeby wyglądać jak zwykły, szary człowiek.JestemAga pisze: ↑ndz gru 10, 2023 4:50 pm Też tak mam. To znaczy ja nie kupuję markowych rzeczy, bo wiem, że i tak bym ich nie nosiła. To kojarzy się jednoznacznie ze szpanem, chęcią pokazania, że cię stać, że jesteś lepsza itd. Za granicą pewnie mentalność jest inna, bo tam wiele osób takie rzeczy posiada, ale w Polsce jeszcze wiele czasu upłynie, zanim będzie podobnie. My dopiero mentalnie z komuny wychodzimy.
DZIEŃDOBEREK KOCHANI!
Niestety nie stać mnie na takie dobra luksusowe, ale mam kumpele które są super z charakteru i one noszą takie dobra luksusowe. Totalnie mi to nie przeszkadza, bo gdyby mnie było stać to też bym takie rzeczy nosiła! Jeśli koleżanka jest spoko, nie wywyższa się zachowaniem oraz rozumie moją sytuację finansową (np nie wybiera podczas spotkania najdroższej knajpy na którą mnie nie stać) to czemu ma nie nosić czegoś co lubi/jej się podoba?Bulka pisze: ↑czw gru 07, 2023 8:12 pm Czy tylko ja tak mam? Mam w swojej szafie markowe rzeczy typu pasek Gucci, bransoletka Hermes, lv i pomimo że uwielbiam je to wstydzę się nosić. Kiedy spotykam się ze znajomymi to nigdy tych rzeczy nie zakładam bo boję się co sobie o mnie pomyślą. Mieszkam zagranicą i tutaj tego problemu nie mam, ale kiedy wybieram się do Polski to nawet tych droższych rzeczy nie pakuję do walizki bo wiem że i tak bym ich nie założyła. Czy to jest normalne? Czy ktoś też tak ma?
Jeśli kogoś stać na ZARĘ a koleżanka chodzi ubrana w lumpie to też powinna iść do lumpa?
yyy a nie uważacie, że logomania jest obciachowa i kojarzy się głównie z osobami ze wschodu? albo ja żyję w jakiejś bańce, gdzie tak to jest postrzeganie i wszyscy gadają o quiet luxury?
mam sporo zamożnych koleżanek i takich, co w ogóle nie mają kasy, a znamy sie wieki i tak: są osoby, które lubią drogie marki i wiem, że lubią sobie kupić kupić sweter za kilka tysięcy (OFC bez świecącego logo jak na bazarze), a są takie, które wolą za to poleciec na weekend do paryża ale jakby no też ich by było stać gdyby chciały. nigdy nie słyszałam, żeby ktokolwiek komuś zazdrościł...no właśnie - czego? metki? przecież każda osoba co zarabia powyżej średniej nawet 6-7 tys (czyli większość osób po studiach w waw) może sobie odłożyć na torebkę za np 12 tys.
ale ciekawa jestem innej perspektywy, jak to wygląda w mniejszych miejscowościach - w mojej bańce świecenie logotypami to jest po prostu nowobogactwo, zwykły obciach i brak gustu. Podkreślam, że nie chodzi o ubrania markowe tylko o wielkie logotypu jak np u mariny szczęsnej
mam sporo zamożnych koleżanek i takich, co w ogóle nie mają kasy, a znamy sie wieki i tak: są osoby, które lubią drogie marki i wiem, że lubią sobie kupić kupić sweter za kilka tysięcy (OFC bez świecącego logo jak na bazarze), a są takie, które wolą za to poleciec na weekend do paryża ale jakby no też ich by było stać gdyby chciały. nigdy nie słyszałam, żeby ktokolwiek komuś zazdrościł...no właśnie - czego? metki? przecież każda osoba co zarabia powyżej średniej nawet 6-7 tys (czyli większość osób po studiach w waw) może sobie odłożyć na torebkę za np 12 tys.
ale ciekawa jestem innej perspektywy, jak to wygląda w mniejszych miejscowościach - w mojej bańce świecenie logotypami to jest po prostu nowobogactwo, zwykły obciach i brak gustu. Podkreślam, że nie chodzi o ubrania markowe tylko o wielkie logotypu jak np u mariny szczęsnej
Moim zdaniem trochę przesadzacie.
1. Markową odzież to niekoniecznie logo na pół ubrania. Logo rzeczywiście jest wieśniackie, szczególnie jak się ma kilka rzeczy obklejonych wielkim napisem ale markowe nie oznacza, że każda rzecz jest z logo. Spójrzcie np. na Kate Middleton czy Melanie Trump. Ciuchy ma za tysiące złotych a na pierwszy rzut oka tego nie widać.
2. Kto powiedział, ze torebki czy markowej rzeczy nie można nosić do rzeczy z sieciówki lub lumpa? Prawdziwie stylowe kobiety właśnie tak noszą. Sztuczne to są właśnie mundurki od projektantów od stóp do głów. Grunt to patrzeć na jakość i materiały. Ja mam torebkę Celine i noszę ją do moich jedwabi i kaszmirów zakupionych za grosze w lumpie i na Vinted.
3. Markową torebka nie jeździ komunikacją miejską - a za granicą były choć raz? Tylko w pl takie problemy serio.....
4. "Ktoś pomyśli, że mam podróbkę" - a to niech sobie myśli, to nie Twoja wina, że ktoś się nie zna na takich rzeczach. Jakbyś miała podróbkę to mogłabyś się wstydzić ale oryginał?
5. Życie jest krótkie dziewczyny, noście co chcecie, w czym Wam wygodnie i nie przejmujcie się innymi. Potem co, do trumny Was w te ciuchy ubiorą? Korzystajcie z życia bo po to ono jest.
1. Markową odzież to niekoniecznie logo na pół ubrania. Logo rzeczywiście jest wieśniackie, szczególnie jak się ma kilka rzeczy obklejonych wielkim napisem ale markowe nie oznacza, że każda rzecz jest z logo. Spójrzcie np. na Kate Middleton czy Melanie Trump. Ciuchy ma za tysiące złotych a na pierwszy rzut oka tego nie widać.
2. Kto powiedział, ze torebki czy markowej rzeczy nie można nosić do rzeczy z sieciówki lub lumpa? Prawdziwie stylowe kobiety właśnie tak noszą. Sztuczne to są właśnie mundurki od projektantów od stóp do głów. Grunt to patrzeć na jakość i materiały. Ja mam torebkę Celine i noszę ją do moich jedwabi i kaszmirów zakupionych za grosze w lumpie i na Vinted.
3. Markową torebka nie jeździ komunikacją miejską - a za granicą były choć raz? Tylko w pl takie problemy serio.....
4. "Ktoś pomyśli, że mam podróbkę" - a to niech sobie myśli, to nie Twoja wina, że ktoś się nie zna na takich rzeczach. Jakbyś miała podróbkę to mogłabyś się wstydzić ale oryginał?
5. Życie jest krótkie dziewczyny, noście co chcecie, w czym Wam wygodnie i nie przejmujcie się innymi. Potem co, do trumny Was w te ciuchy ubiorą? Korzystajcie z życia bo po to ono jest.
dokładnie! idąc tym tokiem myślenia - mam nie wstawiać zdjęć z wakacji na insta, bo ktoś będzie zazdrościc? to niech nie obserwuje i tyle.PEONIA pisze: ↑pt lut 02, 2024 2:58 pm Moim zdaniem trochę przesadzacie.
1. Markową odzież to niekoniecznie logo na pół ubrania. Logo rzeczywiście jest wieśniackie, szczególnie jak się ma kilka rzeczy obklejonych wielkim napisem ale markowe nie oznacza, że każda rzecz jest z logo. Spójrzcie np. na Kate Middleton czy Melanie Trump. Ciuchy ma za tysiące złotych a na pierwszy rzut oka tego nie widać.
2. Kto powiedział, ze torebki czy markowej rzeczy nie można nosić do rzeczy z sieciówki lub lumpa? Prawdziwie stylowe kobiety właśnie tak noszą. Sztuczne to są właśnie mundurki od projektantów od stóp do głów. Grunt to patrzeć na jakość i materiały. Ja mam torebkę Celine i noszę ją do moich jedwabi i kaszmirów zakupionych za grosze w lumpie i na Vinted.
3. Markową torebka nie jeździ komunikacją miejską - a za granicą były choć raz? Tylko w pl takie problemy serio.....
4. "Ktoś pomyśli, że mam podróbkę" - a to niech sobie myśli, to nie Twoja wina, że ktoś się nie zna na takich rzeczach. Jakbyś miała podróbkę to mogłabyś się wstydzić ale oryginał?
5. Życie jest krótkie dziewczyny, noście co chcecie, w czym Wam wygodnie i nie przejmujcie się innymi. Potem co, do trumny Was w te ciuchy ubiorą? Korzystajcie z życia bo po to ono jest.
Zgadzam sie z Toba. Ja tez kiedys sie przejmowalam, czy ktos pomysli ze moja LV to podrobka, bo jezdze autobusem.. Ale pozniej kolezanka mi uswiadomila, ze to powiedzenie ''jak widzisz chanel w autobusie to wiesz ze to fejk'' jest popularne jedynie w polsce, bo jakos w londynie, berlinie i paryzu kobiety jezdza transportem publicznym w centrum miasta z torebkami hermesa i zegarami za paredziesiat tysiecy, natomiast w polsce jakims cudem nadal duzo osob uwaza, ze transport publiczny = biedak ktorego nie stac na samochod.. Mam i samochod i karte miejska, tak samo jak mam i torebki za 15k i takie za 300 zlotych. Rowniez nie ubieram sie od stop do glow w projektantow, bo mnie zwyczajnie na to nie stac. Mam drozsze rzeczy i lacze je z tanszymi, np. droga torebke z plaszczem z Massimo Dutti czy drozsze buty z jeansami ze StardivariusaPEONIA pisze: ↑pt lut 02, 2024 2:58 pm Moim zdaniem trochę przesadzacie.
1. Markową odzież to niekoniecznie logo na pół ubrania. Logo rzeczywiście jest wieśniackie, szczególnie jak się ma kilka rzeczy obklejonych wielkim napisem ale markowe nie oznacza, że każda rzecz jest z logo. Spójrzcie np. na Kate Middleton czy Melanie Trump. Ciuchy ma za tysiące złotych a na pierwszy rzut oka tego nie widać.
2. Kto powiedział, ze torebki czy markowej rzeczy nie można nosić do rzeczy z sieciówki lub lumpa? Prawdziwie stylowe kobiety właśnie tak noszą. Sztuczne to są właśnie mundurki od projektantów od stóp do głów. Grunt to patrzeć na jakość i materiały. Ja mam torebkę Celine i noszę ją do moich jedwabi i kaszmirów zakupionych za grosze w lumpie i na Vinted.
3. Markową torebka nie jeździ komunikacją miejską - a za granicą były choć raz? Tylko w pl takie problemy serio.....
4. "Ktoś pomyśli, że mam podróbkę" - a to niech sobie myśli, to nie Twoja wina, że ktoś się nie zna na takich rzeczach. Jakbyś miała podróbkę to mogłabyś się wstydzić ale oryginał?
5. Życie jest krótkie dziewczyny, noście co chcecie, w czym Wam wygodnie i nie przejmujcie się innymi. Potem co, do trumny Was w te ciuchy ubiorą? Korzystajcie z życia bo po to ono jest.
Ja na przykład kupuje i nosze markowe buty, torebki czy ubrania poprzez ich jakość, jak kupuje to zazwyczaj bez widocznych logo. Nie powiem, mam Celine triumph pasek, czy chanel classic flap, lub balerinki, są to klasyki i naprawdę nie nudzą mi się, a te markowe bez logo uwielbiam i nosze prze lata. Nie przejmowała bym się kto co myśli, jak mi się podoba to nosze.
-
- Collagen z chlorellą
- Posty: 4247
- Rejestracja: czw mar 21, 2024 2:11 pm
Ja mam na odwrót, za granica nie nosze bo mi wstyd, większość z tych Marek i ich loga jest wyśmiewana za bycie tandeciarska, w Polsce natomiast są przychylniej postrzegane. Przestałam wydawać pieniądze na markowe ubrania