Życie w POLSCE
Moderatorzy: KasandraCwir, verysweetcherry-
Pejczyk Pandory
- ZdalnaFanka
- Posty: 450
- Rejestracja: wt sie 12, 2025 7:07 pm
Re: Życie w POLSCE
Ja uważam, że w Polsce jest ogromny potencjał, żeby osiągnąć satysfakcjonujący poziom życia, ale niestety problemem jest jakaś taka mentalność niewolnicza, która przeszkadza utalentowanym, pracowitym osobom osiągnąć sukces. Przykład- moja znajoma, cukiernik z 18 letnim doświadczeniem, świetna w swoim fachu, pracuje w typowym januszexie, gdzie cała firma opiera się właściwie jedynie na jej zapierdolu, ponieważ jest jedynym wykwalifikowanym pracownikiem w tym przybytku, który ogarnia. Jej oddanie pracy jest nagradzane w ten sposób, że zostaje w robocie na nieodpłatne nadgodziny, bo ona jest najlepsza, bo kto jak nie ona. I ta znajoma zap***ala, nie ma nic z życia i ciągle narzeka, jakby w ogóle nie miała szacunku do siebie. Na zachodzie raczej docenja się takich ludzi, a w Polsce wyciska jak cytrynę.
W młodości niczego mi nie brakowało, zaś mama utrzymywała mnie póki studiowałam (dziennie, w Warszawie, w wynajmowanym pokoju). Generalnie uważam, że miałam całkiem dobrze.
Po emigracji do DE i jak już pracowałam w międzynarodowej korporacji uderzyło mnie jak dorastanie w DE u wielu moich współpracowników wyglądało. Wielu z nich po skończeniu szkoły urządzało sobie tzw. Gap Year, podczas którego podróżowało po świecie, udzielało się charytatywnie w krajach trzeciego świata. Wiele z nich kończyło edukację na licencjacie. Ewentualna magisterka - tylko hobbistycznie, do pogłębienia wiedzy, którą zdobyli w pracy. Dla kontrastu - w moim otoczeniu tzw. gap year występował tylko u tych, którzy nie dostali się na wymarzone studia. Oni wykorzystywali ten czas, żeby pracować lub jeśli mogli sobie pozwolić - na naukę do poprawki matury.
Miałam ostre ukłucie zazdrości, gdy po jakich 2-3 latach po emigracji (pracując w typowo biurowej pracy) wybierałam się z narzeczonym do Tajlandii i rozmawiając o tym z młodą niemiecką praktykantką, ona powiedziała "ach Tajlandia jest super! Poleciałam tam ze znajomymi na kilka tygodni po zdaniu matury!". Ja po zdaniu matury pojechałam z dwoma koleżankami do... Władysławowa.
Z racji tego, że pracuję z osobami z całego świata, widzę ogromne różnice mentalne pomiędzy wychowaniem w krajach zachodnich, w Polsce czy też krajach Trzeciego Świata. Przede wszystkim pewność siebie. Taki Niemiec po studiach, wpada na praktyki do pracy i nie boi się odezwać na spotkaniu na którym siedzi Vice President jakiegoś dużego działu. Nie boi się prosić o awans czy też aplikować na stanowisko, na które brakuje mu kompetencji. Ociera się to mocno o arogancję, ale u nich to działa! Ja musiałam się tego nauczyć i moja kariera ostro przyspieszyła.
Jak były plotki o zwolnieniach u mnie w pracy - my, z biednych krajów byliśmy przerażeni, Niemcy, Amerykanie, Francuzi, Anglicy - byli zachwyceni, bo wpadnie severance package. Gdy te zwolnienia się odbyły, wielu z nich urządziło sobie gap year lub z ekscytacją zastanawiali się do jakiego kraju teraz emigrować.
Podsumowując - w Polsce na pewno można się dorobić, widzę to po wielu moich znajomych, ale wydaje mi się, że stoi za tym ogromny mentalny stres. My mamy też mocny imposter syndrome, który ciągle nas atakuje. W krajach zachodnich lepsze warunki ekonomiczne skutkują też większą pewnością siebie, która pozwala podejmować ryzyka i szybsze wzbogacanie się.
Po emigracji do DE i jak już pracowałam w międzynarodowej korporacji uderzyło mnie jak dorastanie w DE u wielu moich współpracowników wyglądało. Wielu z nich po skończeniu szkoły urządzało sobie tzw. Gap Year, podczas którego podróżowało po świecie, udzielało się charytatywnie w krajach trzeciego świata. Wiele z nich kończyło edukację na licencjacie. Ewentualna magisterka - tylko hobbistycznie, do pogłębienia wiedzy, którą zdobyli w pracy. Dla kontrastu - w moim otoczeniu tzw. gap year występował tylko u tych, którzy nie dostali się na wymarzone studia. Oni wykorzystywali ten czas, żeby pracować lub jeśli mogli sobie pozwolić - na naukę do poprawki matury.
Miałam ostre ukłucie zazdrości, gdy po jakich 2-3 latach po emigracji (pracując w typowo biurowej pracy) wybierałam się z narzeczonym do Tajlandii i rozmawiając o tym z młodą niemiecką praktykantką, ona powiedziała "ach Tajlandia jest super! Poleciałam tam ze znajomymi na kilka tygodni po zdaniu matury!". Ja po zdaniu matury pojechałam z dwoma koleżankami do... Władysławowa.
Z racji tego, że pracuję z osobami z całego świata, widzę ogromne różnice mentalne pomiędzy wychowaniem w krajach zachodnich, w Polsce czy też krajach Trzeciego Świata. Przede wszystkim pewność siebie. Taki Niemiec po studiach, wpada na praktyki do pracy i nie boi się odezwać na spotkaniu na którym siedzi Vice President jakiegoś dużego działu. Nie boi się prosić o awans czy też aplikować na stanowisko, na które brakuje mu kompetencji. Ociera się to mocno o arogancję, ale u nich to działa! Ja musiałam się tego nauczyć i moja kariera ostro przyspieszyła.
Jak były plotki o zwolnieniach u mnie w pracy - my, z biednych krajów byliśmy przerażeni, Niemcy, Amerykanie, Francuzi, Anglicy - byli zachwyceni, bo wpadnie severance package. Gdy te zwolnienia się odbyły, wielu z nich urządziło sobie gap year lub z ekscytacją zastanawiali się do jakiego kraju teraz emigrować.
Podsumowując - w Polsce na pewno można się dorobić, widzę to po wielu moich znajomych, ale wydaje mi się, że stoi za tym ogromny mentalny stres. My mamy też mocny imposter syndrome, który ciągle nas atakuje. W krajach zachodnich lepsze warunki ekonomiczne skutkują też większą pewnością siebie, która pozwala podejmować ryzyka i szybsze wzbogacanie się.
-
123wiosna123
- Trening tenisa
- Posty: 2776
- Rejestracja: śr mar 20, 2024 10:27 am
Ale to nie jest tak ze ludzie traktują cie tak jak im na to pozwalasz? Dlaczego nagle mieliby zaczac traktować lepiej skoro traktują jbeznadziejnie a ona tam pracuje, nie protestuje itd?Pejczyk Pandory pisze: ↑czw lis 06, 2025 8:08 pm Ja uważam, że w Polsce jest ogromny potencjał, żeby osiągnąć satysfakcjonujący poziom życia, ale niestety problemem jest jakaś taka mentalność niewolnicza, która przeszkadza utalentowanym, pracowitym osobom osiągnąć sukces. Przykład- moja znajoma, cukiernik z 18 letnim doświadczeniem, świetna w swoim fachu, pracuje w typowym januszexie, gdzie cała firma opiera się właściwie jedynie na jej zapierdolu, ponieważ jest jedynym wykwalifikowanym pracownikiem w tym przybytku, który ogarnia. Jej oddanie pracy jest nagradzane w ten sposób, że zostaje w robocie na nieodpłatne nadgodziny, bo ona jest najlepsza, bo kto jak nie ona. I ta znajoma zap***ala, nie ma nic z życia i ciągle narzeka, jakby w ogóle nie miała szacunku do siebie. Na zachodzie raczej docenja się takich ludzi, a w Polsce wyciska jak cytrynę.
-
Pejczyk Pandory
- ZdalnaFanka
- Posty: 450
- Rejestracja: wt sie 12, 2025 7:07 pm
Oczywiście. Mentalność niewolnicza. Jakby trzasnęła drzwiami to jestem pewna na 100% , że drugi pracownik do pomocy znalazłby się, podwyżka i brak nadgodzin. Może takie myślenie wynika z tego, że kiedyś w latach 90 i na początku 2000 naprawdę było ciężko znaleźć jakąkolwiek pracę, jak już była to za marne pieniądze i często wyzysk jak w kołchozie. Niektórym chyba to zostało, ale mam nadzieję, że młode pokolenie będzie bardziej stawiało granice.123wiosna123 pisze: ↑śr lis 12, 2025 12:42 pm Ale to nie jest tak ze ludzie traktują cie tak jak im na to pozwalasz? Dlaczego nagle mieliby zaczac traktować lepiej skoro traktują jbeznadziejnie a ona tam pracuje, nie protestuje itd?
- Panna Marianna
- Channelka
- Posty: 38
- Rejestracja: ndz sie 10, 2025 10:27 pm
Zgadzam sie w 100% z Toba. Sama po studiach wyjechalam do UK i zasuwalam przez kilka lat jako kelnerka zanim wreszcie sie ogarnelam. Tutaj malo kto ma skonczone studia, mlodzi ludzie wyjezdzaja sobie po szkole zwiedzac swiat albo na work and holidy visa do Australii na rok. A po powrocie znajduja sobie jakas prace i tak leci.ladygraza pisze: ↑ndz lis 09, 2025 1:23 pm W młodości niczego mi nie brakowało, zaś mama utrzymywała mnie póki studiowałam (dziennie, w Warszawie, w wynajmowanym pokoju). Generalnie uważam, że miałam całkiem dobrze.
Po emigracji do DE i jak już pracowałam w międzynarodowej korporacji uderzyło mnie jak dorastanie w DE u wielu moich współpracowników wyglądało. Wielu z nich po skończeniu szkoły urządzało sobie tzw. Gap Year, podczas którego podróżowało po świecie, udzielało się charytatywnie w krajach trzeciego świata. Wiele z nich kończyło edukację na licencjacie. Ewentualna magisterka - tylko hobbistycznie, do pogłębienia wiedzy, którą zdobyli w pracy. Dla kontrastu - w moim otoczeniu tzw. gap year występował tylko u tych, którzy nie dostali się na wymarzone studia. Oni wykorzystywali ten czas, żeby pracować lub jeśli mogli sobie pozwolić - na naukę do poprawki matury.
Miałam ostre ukłucie zazdrości, gdy po jakich 2-3 latach po emigracji (pracując w typowo biurowej pracy) wybierałam się z narzeczonym do Tajlandii i rozmawiając o tym z młodą niemiecką praktykantką, ona powiedziała "ach Tajlandia jest super! Poleciałam tam ze znajomymi na kilka tygodni po zdaniu matury!". Ja po zdaniu matury pojechałam z dwoma koleżankami do... Władysławowa.![]()
Z racji tego, że pracuję z osobami z całego świata, widzę ogromne różnice mentalne pomiędzy wychowaniem w krajach zachodnich, w Polsce czy też krajach Trzeciego Świata. Przede wszystkim pewność siebie. Taki Niemiec po studiach, wpada na praktyki do pracy i nie boi się odezwać na spotkaniu na którym siedzi Vice President jakiegoś dużego działu. Nie boi się prosić o awans czy też aplikować na stanowisko, na które brakuje mu kompetencji. Ociera się to mocno o arogancję, ale u nich to działa! Ja musiałam się tego nauczyć i moja kariera ostro przyspieszyła.
Jak były plotki o zwolnieniach u mnie w pracy - my, z biednych krajów byliśmy przerażeni, Niemcy, Amerykanie, Francuzi, Anglicy - byli zachwyceni, bo wpadnie severance package. Gdy te zwolnienia się odbyły, wielu z nich urządziło sobie gap year lub z ekscytacją zastanawiali się do jakiego kraju teraz emigrować.
Podsumowując - w Polsce na pewno można się dorobić, widzę to po wielu moich znajomych, ale wydaje mi się, że stoi za tym ogromny mentalny stres. My mamy też mocny imposter syndrome, który ciągle nas atakuje. W krajach zachodnich lepsze warunki ekonomiczne skutkują też większą pewnością siebie, która pozwala podejmować ryzyka i szybsze wzbogacanie się.
Ciezko mi porownywac Polske do UK bo mieszkam tu juz od 11 lat, ale patrzac po znajomych, ktorzy zostali, mozna sie naprawde fajnie urzadzic, tylko mam takie wraznie, ze zycie w Polsce to torche jednak level hard ale tylko jesli chodzi o kulture pracy. Jak tu juz ktos wspomnial, zasuwa sie jak osiol, czy to korpo, czy to sklep, czy januszex. Pytania o dzieci na rozmowie o prace? Nie do pomyslenia. I w UK i w Polsce nie maja prawa o to pytac, a jednak w UK naprawde nie pytaja. Moja kuzynka w Polsce dostala prace w jakiejs piekarni artystycznej i chodzila przez dwa tygodnie sie uczyc za darmo. w UK to nielegalne. Macierzynski? w UK jest o wiele gorszy, to fakt, ale wiem, ze po powrocie bede miala prace, bo zwolnic kobiete po macierzynskim jest prawie niemozliwe, kazdy tu zaraz leci do sadu i sady sa po stronie pracownikow, wiec pracodawca sie boi. A w Polsce to sami wiecie.
Moim zdaniem Polska w tym momencie przebija UK we wszystkim, poza kultura pracy i wiem, ze gdybym wrocila to nie odnalazlabym sie na rynku pracy. A tak to warunki mieszkaniowe, przyroda, jedzenie, bezpieczenstwo, i (o dziwo) opieka zdrowotna - POLSKA zdecydowanie.
Jeszcze przypomniała mi się historia o pewności siebie osób z zachodu.
Prowadzono u mnie rekrutacje do zespołu. Zostałam wytypowana do prowadzenia rozmów rekrutacyjnych i miałam przez to dostęp do CV i listów motywacyjnych osób, które aplikowały. To, że na stanowisko o poziom wyższe od mojego aplikowały osoby o niższych kwalifikacjach to był standard. Wstrząsnęło mną, (ale był to bardzo potrzebny wstrząs), kiedy zobaczyłam, że na stanowisko szefa mojego szefa (zarządzanie kilkoma zespołami analityków) aplikował chłopak po 6 miesiącach w firmie doradczej - był tam PRAKTYKANTEM. Zero jakiegokolwiek innego doświadczenia zawodowego. Mój imposter syndrome zniknął na zawsze i zawsze przypominam sobie tę historię, gdy zaczynam w siebie wątpić.
Prowadzono u mnie rekrutacje do zespołu. Zostałam wytypowana do prowadzenia rozmów rekrutacyjnych i miałam przez to dostęp do CV i listów motywacyjnych osób, które aplikowały. To, że na stanowisko o poziom wyższe od mojego aplikowały osoby o niższych kwalifikacjach to był standard. Wstrząsnęło mną, (ale był to bardzo potrzebny wstrząs), kiedy zobaczyłam, że na stanowisko szefa mojego szefa (zarządzanie kilkoma zespołami analityków) aplikował chłopak po 6 miesiącach w firmie doradczej - był tam PRAKTYKANTEM. Zero jakiegokolwiek innego doświadczenia zawodowego. Mój imposter syndrome zniknął na zawsze i zawsze przypominam sobie tę historię, gdy zaczynam w siebie wątpić.
-
tupalskasara
- PsychoFanka
- Posty: 91
- Rejestracja: sob lip 26, 2025 10:02 pm
Chciałabym dodać o tej polskiej mentalności i niskiej pewności siebie - właśnie to moim zdaniem powoduje, że Polska nie odnosi znaczących sukcesów w sporcie - nie mamy takiej mentalności zwycięzcy.
-
majsterklepka2025
- BlondDoczep
- Posty: 145
- Rejestracja: pn sie 11, 2025 10:03 am
Dobre są zatem nasze plusy a nad kulturą pracy faktycznie musimy jeszcze popracować w naszym krajuPanna Marianna pisze: ↑czw lis 13, 2025 5:52 pm Moim zdaniem Polska w tym momencie przebija UK we wszystkim, poza kultura pracy i wiem, ze gdybym wrocila to nie odnalazlabym sie na rynku pracy. A tak to warunki mieszkaniowe, przyroda, jedzenie, bezpieczenstwo, i (o dziwo) opieka zdrowotna - POLSKA zdecydowanie.