Odpowiem ze swojej perspektywy. Właściwie odkąd pamiętam było dla mnie oczywiste, że chcę mieć kiedyś dzieci. Miałam szczęśliwe dzieciństwo, chciałam to odtworzyć dla kogoś innego. Poza tym czułam, że to będzie jedno z najbardziej interesujących i satysfakcjonujących wyzwań pokazywać komuś świat. To się w 100% spełniło i z tego czerpie największą radość w macierzyństwie
Ani w wieku nastoletnim, ani osoba dorosła nie miałam kontaktu z dziećmi I niespecjalnie mnie one interesowały. Wiedziałam, że moimi własnymi będę się chciała zajmować, będą mnie interesowały i że je pokocham. Co ciekawe odkąd mam dziecko z dużo większą sympatią i zainteresowaniem patrzę na obce dzieci- po prostu znam już ten "gatunek"
Czy obawiałam się że coś stracę przez macierzyństwo? W teorii Wiedziałam, że to będzie duża z miana, w praktyce zupełnie się na tym nie skupiałam. Tak, jest to ogrom pracy i energii, pojawia się zmęczenie i frustracja, ale w ogólnym bilansie zyski przewyższyły koszta. To tak naprawdę tylko wycinek z mojego dorosłego życia. Na pewno będę za tym wycinkiem tęsknić, choć na co dzień to bywa przytłaczające. Dzieci szybko się zmieniają, każda z tych faz ma swoje własne wyzwania i jest na inny sposób męcząca + na inny sposób satysfakcjonująca. Nie do końca da się to wszystko podsumować jedną oceną. Ja np. Męczyłam się opieką nad niemowlęciem, a etap 3-latka uwielbiam
Nie wiem jaką musiałabym mieć karierę, żeby dla niej zrezygnować z macierzyństwa. Jak o tym gadaliśmy z mężem to doszliśmy do wniosku, że chyba tylko własna, prężnie rozwijajaca się firma z dałaby nam namiastkę satysfakcji jaką daje rodzicielstwo. Ja nadal rozwijam swoją karierę zawodową, zarabiam dobrze i mam perspektywy żeby było jeszcze lepiej. Z resztą właśnie w pracy mam przykłady kobiet na bardzo wysokich i odpowiedzialnych stanowiskach, które również są matkami. Nasz czas wolny musieliśmy z mężem dostosować do potrzeb dziecka. Nadal podróżujemy, ale w innej, spokojniejszej formie

Mamy czas na jakieś swoje zainteresowania, choć musimy planować z wyprzedzeniem wyjścia. Finansowo nie ma co narzekać - o ile nie wpadnie się w pułapkę marketingu parentingowego, to dzieci są naprawdę tanie (moze nastolatki już nie, przekonam się w przyszłości).
To wszystko się tak poukładało, bo nie jestem samotną matka. Dzielimy obowiązki rodzicielskie z mężem, a poza tym wspierają nas nasi rodzice. Nasze dziecko nie ma problemów z nocowaniem u dziadków i tak z 1x na miesiac z tego korzystamy. Chodziło do żłobka od 1 r.z. zebysmy oboje mogli pracować, teraz jest w przedszkolu. Czasem wyjeżdżamy sami na weekend, raz wyjechaliśmy na 4-5 dni. Staramy się z niczego nie rezygnować, tylko robić pewe rzeczy rzadziej lub w formie przyjaznej dla dziecka. Jasne, mógł nam się trafić egzemplarz-przylepa, którego nie da się zostawić nawet z babcią, ale to chyba też nie taki częsty przypadek

W każdym razie idealni nie jesteśmy wg wzorców promowanych przez niektórych internecie, ale wydaje nam się dajemy szczęśliwe dzieciństwo naszemu dziecku. Zaraz będziemy mieć drugie, zobaczymy jak wtedy będzie działać nasze podejście by to dziecko wpasować w nasz styl życia, a nie zmieniać całego naszego życia pod dziecko
