Start
Wiadomości
Ulubione
Mój profil

Wątpliwości- dziecko czy bezdzietność?

Moderatorzy: KasandraCwir, verysweetcherry
Qwerty321321
Channelka
Posty: 36
Rejestracja: śr sie 20, 2025 2:19 pm

Wątpliwości- dziecko czy bezdzietność?

Post autor: Qwerty321321 »

Potrzebuję perspektywy kobiet, które wybrały konkretne ścieżki. Mam 26 lat i dorastałam w przekonaniu, że idealnym życiem będzie to, które spędzę we dwoje- ja z miłością mojego życia. Moje dzieciństwo nie było idealne, nie żyłam w pełnej rodzinie, bałam się od nastoletnich lat macierzyństwa w pojedynkę, albo popełnienia błędów moich rodziców. Tak się składa, że 25 urodziny jakby przestawiły we mnie jakiś pstryczek, zaczęłam się zastanawiać poważnie nad swoimi niegdyś wyrazonymi oczekiwaniami wobec przyszłości i zaczęłam do siebie dopuszczać wizję siebie jako matki. Na początku uznałam te myśli jako dość normalne teoretyzowanie, natomiast przez pół roku narosło we mnie naprawdę ogromne pragnienie bycia matką i pokazywania świata małemu człowiekowi. Ciąża, więź, przekazywanie wartości i ta bliskość nabrały dla mnie zupełnie innego znaczenia. Jednocześnie gubię się w tym, bo niewiele mam styczności z dziećmi i obawiam się, że mogę być nieświadoma rzeczywistości. Zdaję sobie sprawę z trudów, natomiast czuję, że to jest warte. Nie wiem jak zareagowałabym mając taką odpowiedzialność jako matka- z jednej strony mój ogromny perfekcjonizm i potrzeba robienia rzeczy najlepiej, ale również ogromna wrażliwość na bodźce, hałas, braki rutyny. Czy jestem w stanie to pogodzić? Czy takie wątpliwości są normalne? Nie poznaję siebie, czuję ogromne pragnienie, którego nie potrafię nawet opisać. Zaczynając związek z partnerem raczej podsumowaliśmy tą kwestię „nie warto mówić nigdy w kontekście dzieci, nie wykluczamy że się pojawią”, faktycznie od jakiegoś czasu pojawiają się w rozmowach rozważania na ten temat, gdybanie na temat naszego życia w takich okolicznościach rodzicielskich stricte. Sporo on nawiązuje do nich, do oczekiwań, co byśmy wspólnie robili, jacy byśmy byli w tych nowych rolach i co powinniśmy uwzględniać aby zapełnić wszystko co najlepsze . Jednocześnie boję się, że gdyby to wszystko stało się realne, to albo ze załamałby się na wieść o ciąży (ja sama nie wiem jak bym zareagowała, czy bym się cieszyła czy nie) albo co gorsza, że żałowałby ich z czasem. Nie wiem co robić i jak to wszystko poukładać sobie w głowie. Będę wdzięczna za trochę rad doświadczonych koleżanek
Awatar użytkownika
Oliwkowa888
Mokra Włoszka
Posty: 51
Rejestracja: sob paź 12, 2024 12:54 pm

Post autor: Oliwkowa888 »

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. My nie mamy dzieci, tak wybraliśmy. Oboje z partnerem lubimy dzieciaki. Ja zresztą często jestem opiekunką dzieci mojej siostry ciotecznej i uwielbiam spędzać czas w taki sposób. Jednak weekend z czyimiś dziećmi, to co innego niż całe życie. Bo dzieci są na całe życie i nawet, gdy są dorosłe to martwisz się o nie i troszczysz. Nasza decyzja wyniknęła po prostu z obserwacji. Ludzie mający dzieci biorą na siebie największą odpowiedzialność jaka może być. Odpowiedzialność za drugie życie. Poza tym dziecko zmienia cały świat. Ja po prostu tego nie chcę. Jestem szczęśliwa i jest mi dobrze z tym, jak żyję i nie chciałbym za nic tego zmienić. Mam kochającego partnera, fajnych rodziców i moich i jego. Życie mamy dość ułożone, jest stabilnie jeśli chodzi o dom, finanse i tzw. życie emocjonalne. Bardzo podziwiam ludzi decydujących się na dziecko.
Lillak
MoetGlass
Posty: 252
Rejestracja: sob mar 01, 2025 1:11 pm

Post autor: Lillak »

Mam 30 lat, 5 lat po ślubie. Kiedyś chcieliśmy mieć dzieci, ale z czasem doszliśmy do wniosku, że wolimy nasze życie takim, jakie jest, a dzieci wszystko zmieniają. Sama pracuję z dziećmi i wiem, że nie jest łatwo, a rodzice często tracą czas dla siebie. Mamy zwierzęta, spędzamy dużo czasu razem, ale też mamy czas na zainteresowania. Sama też nie czuję potrzeby bycia matką, podobnie jak mój mąż bycia ojcem, więc wybór z czasem okazał się oczywisty. Jako nastolatka myślałam, że po 30tce będę chciała mieć dzieci, ale tak się nie stało.
Damulka123
Srebrna Kropeczka
Posty: 157
Rejestracja: pt sty 10, 2025 11:24 pm

Post autor: Damulka123 »

Ja nigdy nie widzialam sie w roli mamy. Bylam pracoholiczka. Kiedy poznalam swojego obecnego meza rozmawialismy o dzieciach, ze jak beda to beda a jak nie to tez nic sie nie wydarzy.
Urodzilam corke 3 lata po slubie. Moje zycie sie zmienilo..ale na lepsze.
Duzo przeszlam w zyciu ale najbardziej trafily do mnie slowa (tak, tak dla niekotrych to banal ale do mnie bardzo trafiaja i przynosza mi ukojenie jak mam gorszy dzien): zycie jest lepsze i pelniejsze kiedy zaczynasz zyc dla innych.
I ja zyje dla swojej corki. Jest moim oczkiem w glowie. Odblokowala uczucia, ktorych nie potrafilam z siebie wydobyc. A teraz sie nimi dziele. Ciesze sie z kazdego dnia, ktory nadchodzi.
Qwerty321321
Channelka
Posty: 36
Rejestracja: śr sie 20, 2025 2:19 pm

Post autor: Qwerty321321 »

Damulka123 pisze: czw paź 09, 2025 2:18 pm Ja nigdy nie widzialam sie w roli mamy. Bylam pracoholiczka. Kiedy poznalam swojego obecnego meza rozmawialismy o dzieciach, ze jak beda to beda a jak nie to tez nic sie nie wydarzy.
Urodzilam corke 3 lata po slubie. Moje zycie sie zmienilo..ale na lepsze.
Duzo przeszlam w zyciu ale najbardziej trafily do mnie slowa (tak, tak dla niekotrych to banal ale do mnie bardzo trafiaja i przynosza mi ukojenie jak mam gorszy dzien): zycie jest lepsze i pelniejsze kiedy zaczynasz zyc dla innych.
I ja zyje dla swojej corki. Jest moim oczkiem w glowie. Odblokowala uczucia, ktorych nie potrafilam z siebie wydobyc. A teraz sie nimi dziele. Ciesze sie z kazdego dnia, ktory nadchodzi.

A miałaś wcześniej styczność z dziećmi? Ciekawi mniesz miałaś pełen obraz na to na co się pisałaś. Jak przed urodzeniem dziecka wyglądały Twoje zdolności adaptacyjne, znoszenie dyskomfortu, frustracji, regulacji emocji oraz akceptowanie zmian w rutynie? Ciekawi mi czy miałaś zespół cech które mogłyby utrudniać ci odnalezienie się w realiach macierzyństwa.
Calkalubi
Skarpeta Rakieta
Posty: 80
Rejestracja: pn wrz 23, 2024 9:17 am

Post autor: Calkalubi »

Mam troje dzieci, jedno z nich urodziłam bardzo młodo, na początku dorosłego życia.
Bywa, że jestem zmęczona, że mam ochotę pieprznąć wszystko i wyjechać gdzieś, gdzie mnie nie znajdą.
Tylko, że to dzieci dają mi powera do tego, żeby wstać z łóżka, żeby coś robić. Ilość uczuć, które przekazuje ci ten mały człowiek jest nie do opisania. Może to banał, ale naprawdę lepiej się człowiekowi robi, gdy wracasz i przytula Cię dziecko, osoba, która kocha cię bezgranicznie.
Nie chciałabym żyć bezdzietnie. Całkowicie sobie tego nie wyobrażam.
Przeszłam już przez wiele etapów macierzyństwa, moje dziecko jest prawie dorosłe.
Damulka123
Srebrna Kropeczka
Posty: 157
Rejestracja: pt sty 10, 2025 11:24 pm

Post autor: Damulka123 »

Qwerty321321 pisze: czw paź 09, 2025 3:39 pm A miałaś wcześniej styczność z dziećmi? Ciekawi mniesz miałaś pełen obraz na to na co się pisałaś. Jak przed urodzeniem dziecka wyglądały Twoje zdolności adaptacyjne, znoszenie dyskomfortu, frustracji, regulacji emocji oraz akceptowanie zmian w rutynie? Ciekawi mi czy miałaś zespół cech które mogłyby utrudniać ci odnalezienie się w realiach macierzyństwa.
Mialam sporadycznie kontakt z dziecmi - mniejszymi czy wiekszymi.
Uwazam, ze jestem czlowiekiem, ktory dobrze znosi zmiany i przede wszystkim je akceptuje. Nie mowie, ze macierzynstwo jest latwe ale trzeba pamietac, ze wszystkie etapy mijaja.
Jedyne na co na pewno nie bylam gotowa to ciagly strach i martwienie sie o dziecko. I to juz zawsze pozostanie z czlowiekiem.
Nie zachecam do macierzynstwa osob, ktore go nie chca albo nie sa na nie gotowe.
Opisalam swoja sytuacje i swoja perspektywe.
W naszych czasach ludzie demonizuja macierzystwo a wcale takie byc nie musi.
Qwerty321321
Channelka
Posty: 36
Rejestracja: śr sie 20, 2025 2:19 pm

Post autor: Qwerty321321 »

Calkalubi pisze: czw paź 09, 2025 3:57 pm Mam troje dzieci, jedno z nich urodziłam bardzo młodo, na początku dorosłego życia.
Bywa, że jestem zmęczona, że mam ochotę pieprznąć wszystko i wyjechać gdzieś, gdzie mnie nie znajdą.
Tylko, że to dzieci dają mi powera do tego, żeby wstać z łóżka, żeby coś robić. Ilość uczuć, które przekazuje ci ten mały człowiek jest nie do opisania. Może to banał, ale naprawdę lepiej się człowiekowi robi, gdy wracasz i przytula Cię dziecko, osoba, która kocha cię bezgranicznie.
Nie chciałabym żyć bezdzietnie. Całkowicie sobie tego nie wyobrażam.
Przeszłam już przez wiele etapów macierzyństwa, moje dziecko jest prawie dorosłe.
Zawsze wiedziałaś że macierzyństwo to Twoja ścieżka i na pewno będziesz chciała mieć dzieci?
Qwerty321321
Channelka
Posty: 36
Rejestracja: śr sie 20, 2025 2:19 pm

Post autor: Qwerty321321 »

Damulka123 pisze: czw paź 09, 2025 4:23 pm Mialam sporadycznie kontakt z dziecmi - mniejszymi czy wiekszymi.
Uwazam, ze jestem czlowiekiem, ktory dobrze znosi zmiany i przede wszystkim je akceptuje. Nie mowie, ze macierzynstwo jest latwe ale trzeba pamietac, ze wszystkie etapy mijaja.
Jedyne na co na pewno nie bylam gotowa to ciagly strach i martwienie sie o dziecko. I to juz zawsze pozostanie z czlowiekiem.
Nie zachecam do macierzynstwa osob, ktore go nie chca albo nie sa na nie gotowe.
Opisalam swoja sytuacje i swoja perspektywe.
W naszych czasach ludzie demonizuja macierzystwo a wcale takie byc nie musi.
Hmm, no właśnie też odczuwam, że jest trend na demonizowanie, czuję że tym przesiąknęłam. Z jednej strony zapragnęłam dziecka całą sobą i pragnę pokazywać świat, a z drugiej boję się, że zwyczajnie rozczaruje się swoim życiem jakie wtedy by było nieodwracalnie (i ogromem odpowiedzialności) Boję się „żałowania”. Masz pomoc w rodzinie w wychowaniu dziecka?
Damulka123
Srebrna Kropeczka
Posty: 157
Rejestracja: pt sty 10, 2025 11:24 pm

Post autor: Damulka123 »

Qwerty321321 pisze: czw paź 09, 2025 4:39 pm Hmm, no właśnie też odczuwam, że jest trend na demonizowanie, czuję że tym przesiąknęłam. Z jednej strony zapragnęłam dziecka całą sobą i pragnę pokazywać świat, a z drugiej boję się, że zwyczajnie rozczaruje się swoim życiem jakie wtedy by było nieodwracalnie (i ogromem odpowiedzialności) Boję się „żałowania”. Masz pomoc w rodzinie w wychowaniu dziecka?
Nie mam. Tzn moge miec ale z niej nie korzystam. Sporadycznie jak chce isc na dluzsze zakupy czy cos.
Ja rozczarowana nie jestem. Wrecz odwrotnie. Czuje, ze dopiero przy dziecku zyje. Mimo, ze nadal tez jestem soba i sie w jakis sposob spelniam to macierzynstwo wypelnilo jakas luke i pustke.
Calkalubi
Skarpeta Rakieta
Posty: 80
Rejestracja: pn wrz 23, 2024 9:17 am

Post autor: Calkalubi »

Qwerty321321 pisze: czw paź 09, 2025 4:35 pm Zawsze wiedziałaś że macierzyństwo to Twoja ścieżka i na pewno będziesz chciała mieć dzieci?
Wcale nie wiedziałam. Miałam 20 lat i nie brałam pod uwagę trudniejszych stron macierzyństwa.
Qwerty321321
Channelka
Posty: 36
Rejestracja: śr sie 20, 2025 2:19 pm

Post autor: Qwerty321321 »

Damulka123 pisze: czw paź 09, 2025 4:46 pm Nie mam. Tzn moge miec ale z niej nie korzystam. Sporadycznie jak chce isc na dluzsze zakupy czy cos.
Ja rozczarowana nie jestem. Wrecz odwrotnie. Czuje, ze dopiero przy dziecku zyje. Mimo, ze nadal tez jestem soba i sie w jakis sposob spelniam to macierzynstwo wypelnilo jakas luke i pustke.
Dostrzegałaś te luki wcześniej? Jak wyglądają kwestie podziału obowiązków w Twoim związku? Znajdujesz czas dla siebie?
Damulka123
Srebrna Kropeczka
Posty: 157
Rejestracja: pt sty 10, 2025 11:24 pm

Post autor: Damulka123 »

Qwerty321321 pisze: czw paź 09, 2025 6:17 pm Dostrzegałaś te luki wcześniej? Jak wyglądają kwestie podziału obowiązków w Twoim związku? Znajdujesz czas dla siebie?
Nie. Nie widzialam tych luk.
Podzial wyglada tak, ze maz zajmuje sie dzieckiem wieczorami i w weekendy ( ogolnie ja wtedy tez jestem w domu wiec raczej jest to na zmiane) ale mam czas dla siebie. Jak chce isc do kosmetyczki czy silownie to planujemy tydzien z malym wyprzedzeniem. Ogolnie elastycznosc jest wskazana. Maz robi przy dziecku wszystko - karmi, przebiera, bawi sie, usypia itp.
Turututu
RóżowePolo
Posty: 11
Rejestracja: sob kwie 19, 2025 7:50 pm

Post autor: Turututu »

Przedstawię Ci trochę inną perspektywę, bo głos starszych osób. Zawsze jakoś naturalnie łapałam dobry kontakt ze starszymi osobami, emerytami itp. Dobrze mi się rozmawiało z moimi ciociami, często też jakieś starsze panie mnie zaczepiały w parku i opowiadały historię życia. Głównie działo się to w moich czasach studenckich. Wtedy jeszcze byłam przekonana że nigdy nie będę mieć dzieci, bo się do tego nie nadaję. Natomiast rozmowy z tymi starszymi Paniami zasiały mi pewne ziarno w głowie. Wiele z nich było bezdzietne i samotne, niektóre miały mężów ale zostały same bo mężowie umarli. Nie miały dzieci z różnych przyczyn: niektóre nie miały z kim, niektórym tak się życie potoczyło. Pamiętam bardzo dobrze jedną panią która była pielęgniarką i opowiadała że uwielbiała swoją pracę i zwyczajnie nie chciała mieć dzieci, że skupiła się na pracy. Ale każda z nich mówiła że żałuje, że tak się stało, że tak się potoczyło ich życie. Że gdyby mogły cofnąć czas to zdecydowałyby się na rodzinę i dzieci.
Powiem Ci że te słowa zostały we mnie bardzo głęboko, bo myślę że totalnie inny pogląd na świat ma bezdzietna 30 latka, która jest w sile wieku i ma jeszcze całe życie przed sobą a zupełnie inny ktoś kto już te życie przeżył i wielu rzeczy już nie może cofnąć.
Ja pierwsze dziecko urodziłam mając 34 lata, nie żałuje, a tez miałam mnóstwo wątpliwości. Ale to co jest wspaniałe w macierzyństwie to to że sprawia że stajesz się lepszą osobą. Wydobywasz z siebie naprawdę niewiadomo skąd, ogromne pokłady cierpliwości :)
Ale przyznaje że wpływ na to żeby zostać Mamą miały te słowa które usłyszałam od tych starszych pań, siedziało mi to gdzieś z tyłu głowy, że na starość mogę żałować nie spróbowałam.
Qwerty321321
Channelka
Posty: 36
Rejestracja: śr sie 20, 2025 2:19 pm

Post autor: Qwerty321321 »

Turututu pisze: czw paź 16, 2025 9:16 pm Przedstawię Ci trochę inną perspektywę, bo głos starszych osób. Zawsze jakoś naturalnie łapałam dobry kontakt ze starszymi osobami, emerytami itp. Dobrze mi się rozmawiało z moimi ciociami, często też jakieś starsze panie mnie zaczepiały w parku i opowiadały historię życia. Głównie działo się to w moich czasach studenckich. Wtedy jeszcze byłam przekonana że nigdy nie będę mieć dzieci, bo się do tego nie nadaję. Natomiast rozmowy z tymi starszymi Paniami zasiały mi pewne ziarno w głowie. Wiele z nich było bezdzietne i samotne, niektóre miały mężów ale zostały same bo mężowie umarli. Nie miały dzieci z różnych przyczyn: niektóre nie miały z kim, niektórym tak się życie potoczyło. Pamiętam bardzo dobrze jedną panią która była pielęgniarką i opowiadała że uwielbiała swoją pracę i zwyczajnie nie chciała mieć dzieci, że skupiła się na pracy. Ale każda z nich mówiła że żałuje, że tak się stało, że tak się potoczyło ich życie. Że gdyby mogły cofnąć czas to zdecydowałyby się na rodzinę i dzieci.
Powiem Ci że te słowa zostały we mnie bardzo głęboko, bo myślę że totalnie inny pogląd na świat ma bezdzietna 30 latka, która jest w sile wieku i ma jeszcze całe życie przed sobą a zupełnie inny ktoś kto już te życie przeżył i wielu rzeczy już nie może cofnąć.
Ja pierwsze dziecko urodziłam mając 34 lata, nie żałuje, a tez miałam mnóstwo wątpliwości. Ale to co jest wspaniałe w macierzyństwie to to że sprawia że stajesz się lepszą osobą. Wydobywasz z siebie naprawdę niewiadomo skąd, ogromne pokłady cierpliwości :)
Ale przyznaje że wpływ na to żeby zostać Mamą miały te słowa które usłyszałam od tych starszych pań, siedziało mi to gdzieś z tyłu głowy, że na starość mogę żałować nie spróbowałam.
A jaki tryb życia zawsze prowadziłaś? Obawiam się, że fakt, że aktywnie chodzę na terapię, nie wystarczy, aby wyzbyć się ogromnej potrzeby przestrzeni do wyciszenia się bez bodźców itd. Boję się być sfrustrowaną mamą, albo taką,
Która jest zwyczajnie smutna. Boję się, że żałowałabym i tęskniłabym za czasami, gdy wracałam do domu i mogłam spędzić resztę dnia zupełnie na swoich warunkach. Boję się że nie wystarczająco nacieszyłam się życiem, nie wiem czy można w pełni doświadczać życia dalej z dzieckiem. Był moment kiedykolwiek, że żałowałaś?
Turututu
RóżowePolo
Posty: 11
Rejestracja: sob kwie 19, 2025 7:50 pm

Post autor: Turututu »

Oczywiście że są takie momenty i to jest zupełnie naturalne. Pierwsze pół roku kiedy dziecko jest cały czas na cycku było dla mnie bardzo trudne. Dodatkowo hormony też zrobiły swoje i pamiętam że zaraz po porodzie (taki najgorszy czas trwał chyba ok 2 msc) byłam załamana. Mimo że mój mąż bardzo mi pomagał, w domu on wszystko robił, ja tak naprawdę tylko leżałam i karmiłam to miałam takie ogromne poczucie że jestem sama w tym macierzyństwie. Myślę że to właśnie dotarło do mnie że to ja muszę wykarmić to dziecko, że nikt mnie w tym nie zastąpi. Ale kiedy połóg minął i te hormony się ustabilizowały, ja poczułam się lepiej to było już zupełnie inaczej. Więc oczywiscie to prawda, że musisz zrezygnować z siebie, ale na szczęście to jest tylko na jakiś czas. Ten najgorszy okres to ja bym oceniła że to jest pół roku, jeśli oczywiście chcesz karmić piersią. Bo są mamy które przechodzą na butlę i to też jest ok.
Więc naprawdę to wszystko ma swoje etapy. I każdy z nich ma swoje plusy i minusy, teraz mój maluch już chodzi, biega i już nie chce cały czas siedzieć z mamusią więc z sentymentem myślę o tych chwilach kiedy karmiłam piersią :)
Odnośnie spędzania czasu to myślę że ważne jest to żeby dzielić się opieką z partnerem, tak żeby każdy miał czas dla siebie. Można to ogarnąć a tatusiowie teraz są bardzo zaangażowani i chcą się zajmować dziećmi.
Ważną rzeczą o której się często też nie mówi jest to jak mocno dzialaja hormony, naprawdę zakochujesz się w tym dziecku i te uczucia są tak silne że wcale nie masz ochoty spędzać czasu bez niego. U mnie może to nie było takie typowe że od razu po porodzie byłam cała w skowronkach, bardziej byłam przerażona 😂 a później wjechało właśnie to osamotnienie, ale jednak cały czas miłość do dziecka stopniowo rosła i wcale nie miałam ochoty spędzać czasu sama.
I jeśli będziesz pamiętać o wprowadzeniu od początku planu dnia, rytuałów to dziecko się tego nauczy, mój synek np chodzi spać o 19:30 więc reszta wieczoru jest tylko dla nas :)

Rozmawiałaś już z partnerem o tym jak on to widzi?
Czy też chce mieć dzieci? Czy on będzie skłonny poświęcić swój czas żebyś Ty miała chwilę dla siebie?
Ew czy możecie liczyć na czyjąś pomoc?
Qwerty321321
Channelka
Posty: 36
Rejestracja: śr sie 20, 2025 2:19 pm

Post autor: Qwerty321321 »

Turututu pisze: pt paź 17, 2025 8:44 pm Oczywiście że są takie momenty i to jest zupełnie naturalne. Pierwsze pół roku kiedy dziecko jest cały czas na cycku było dla mnie bardzo trudne. Dodatkowo hormony też zrobiły swoje i pamiętam że zaraz po porodzie (taki najgorszy czas trwał chyba ok 2 msc) byłam załamana. Mimo że mój mąż bardzo mi pomagał, w domu on wszystko robił, ja tak naprawdę tylko leżałam i karmiłam to miałam takie ogromne poczucie że jestem sama w tym macierzyństwie. Myślę że to właśnie dotarło do mnie że to ja muszę wykarmić to dziecko, że nikt mnie w tym nie zastąpi. Ale kiedy połóg minął i te hormony się ustabilizowały, ja poczułam się lepiej to było już zupełnie inaczej. Więc oczywiscie to prawda, że musisz zrezygnować z siebie, ale na szczęście to jest tylko na jakiś czas. Ten najgorszy okres to ja bym oceniła że to jest pół roku, jeśli oczywiście chcesz karmić piersią. Bo są mamy które przechodzą na butlę i to też jest ok.
Więc naprawdę to wszystko ma swoje etapy. I każdy z nich ma swoje plusy i minusy, teraz mój maluch już chodzi, biega i już nie chce cały czas siedzieć z mamusią więc z sentymentem myślę o tych chwilach kiedy karmiłam piersią :)
Odnośnie spędzania czasu to myślę że ważne jest to żeby dzielić się opieką z partnerem, tak żeby każdy miał czas dla siebie. Można to ogarnąć a tatusiowie teraz są bardzo zaangażowani i chcą się zajmować dziećmi.
Ważną rzeczą o której się często też nie mówi jest to jak mocno dzialaja hormony, naprawdę zakochujesz się w tym dziecku i te uczucia są tak silne że wcale nie masz ochoty spędzać czasu bez niego. U mnie może to nie było takie typowe że od razu po porodzie byłam cała w skowronkach, bardziej byłam przerażona 😂 a później wjechało właśnie to osamotnienie, ale jednak cały czas miłość do dziecka stopniowo rosła i wcale nie miałam ochoty spędzać czasu sama.
I jeśli będziesz pamiętać o wprowadzeniu od początku planu dnia, rytuałów to dziecko się tego nauczy, mój synek np chodzi spać o 19:30 więc reszta wieczoru jest tylko dla nas :)

Rozmawiałaś już z partnerem o tym jak on to widzi?
Czy też chce mieć dzieci? Czy on będzie skłonny poświęcić swój czas żebyś Ty miała chwilę dla siebie?
Ew czy możecie liczyć na czyjąś pomoc?

Dziękuję Ci za taką odpowiedź, doceniam bardzo


Wiesz co, oboje od początku byliśmy nastawieni na zasadzie „nie wykluczamy” i z biegiem czasu coraz bardziej wizja wychowywania dzieci się przebija w planach na przyszłość. Coraz częściej o nich rozmawiamy, często to on zaczyna te „gdybania”. Nie są to natomiast konkretne plany (czy ludzie konkretne plany w ogóle snują jeśli chodzi o najbliższe lata?), mam zatem wątpliwości jak oboje byśmy się poczuli, gdyby pojawiła się ciąża, a potem potomstwo, nie mam pojęcia. Na pewno dbałby o nas, jest cudownym partnerem, dużo wkłada pracy w swój rozwój emocjonalny i zrobił ogromny progres na przestrzeni lat. Wiem, że robiłby wszystko, abym miała dla siebie przestrzeń, nie wiem tylko czy to by wystarczyło abym psychicznie czuła się w pełni sił. To co mnie martwi to fakt, że nie mamy ślubu, nie jesteśmy zaręczeni, a czuję że moja bycia mamą jest ogromna. Ślubu nie ma głównie z uwagi na koszta z tym związane a inne kwestie w priorytecie. To wszystko powoduje we mnie ogromny mętlik
Jeśli chodzi o pomoc- kiepsko, może ze strony mojej rodziny, z jego niestety nie
Turututu
RóżowePolo
Posty: 11
Rejestracja: sob kwie 19, 2025 7:50 pm

Post autor: Turututu »

U nas też mamy pomoc tylko ze strony mojej rodziny, ale przez pierwszy rok nie mieliśmy jej w ogóle, radziliśmy sobie sami i daliśmy radę. Później się przeprowadziliśmy bliżej mojej rodziny więc teraz bardzo doceniam że mogę podrzucić synka do dziadków a my np idziemy sami do kina.
W kwestii ślubu to też myślę że jest kwestia tego czego chcecie. My z mężem, z uwagi na nasz wiek (poznaliśmy się późno a oboje byliśmy pewni że chcemy założyć rodzinę) działaliśmy szybko, ślub wzięliśmy kiedy byłam już w ciąży. I zorganizowaliśmy skromna ceremonię, było o ile dobrze pamiętam 14 osób, zrobiliśmy obiad, później ognisko, koszty cięliśmy gdzie się da. Moja Mama upiekła nam np ciasta.
Wiem, że nie każdy chce takiego skromnego ślubu, ja sama zawsze marzyłam o większym weselu, żeby zaprosić też wszystkich znajomych. Ale może jeszcze kiedyś nam się uda to zorganizować :)

Myślę że warto porozmawiać z partnerem o tym, jeśli potrzebujesz ślubu do tego żeby poczuć się pewniej, że tworzycie już rodzinę. To warto żeby o tym wiedział. I może nie warto czekać bo nigdy nie wiemy co nam jest pisane.
Nas do działania zmobilizował nasz wiek 😅 no i też choroba mojej teściowej, mąż chciał żeby była na ślubie a nie wiedzieliśmy jak się potoczy sytuacja. Więc tak sobie myślę że jeśli jesteś pewna że się dobrze dogadujecie i Twój partner byłby dobrym Tatą i mężem, to to jest naprawdę fajny start.

A jeszcze widać w Tobie dużą dojrzałość, bo sam fakt że się zastanawiasz nad tym czy dasz radę i jesteś świadoma różnych wad sprawia że będziesz nad sobą pracować. I to jest klucz do bycia dobrą Mama, nikt nie jest idealny, każdy popełnia błędy. Ja też czasem krzyknę na moje dziecko, ale później przepraszam, mówię dlaczego się zdenerwowałam i że to nie dziecko jest winne tylko ja. I właśnie tego najbardziej mnie nauczyło macierzyństwo: odpuszczenia, luzu i akceptacji że nie jestem i wcale nie muszę być perfekcyjna, bo dziecko potrzebuje mamy która kocha i jest dostępna, a nie takiej która jest perfekcyjna we wszystkim.
Rzeka.chaosu
Currently:Vienna
Posty: 1140
Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm

Post autor: Rzeka.chaosu »

Myślę, że masz tu dużo mądrych wypowiedzi. Od siebie dodam, że warto znaleźć sobie wsparcie innych kobiet. Jakąś małą grupę ciążową, ale nie taką fancy, prześcigającą się w gadżetach i co kto ile za co. Po prostu zwykłe, różne babki. Ja miałam tają grupę, wiele dziewczyn poznałam w realu i uważam do dziś je za mega wsparcie.

Gdy dziecko jest starsze, macierzyństwo otwiera kolejne znajomości i to jest bardzo cenne. Inne mamy z przedszkoka, szkoły, osiedla - bezcenne. Trzeba po prostu znaleźć takie, które nam pasują.

Piszę o tym, bo wsparcie innych ludzi, matek i ojców dużo pomaga. Też dla związku. Mężczyźni też uczą się bycia ojcami i inspirują zachowaniami i poglądami innych. Dzieci uczą się od innych dzieci i mają towarzystwo. Robi się taka druga rodzina.

Myślę, że bez tego możesz mieć te wszystkie wątpliwiści. Ale wsród ludzi naprawdę jest łatwiej.
Ja szukałam wsród obcych, bo moje najbliższe przyjaciołóki nie miały wtedy dzieci. Teraz jedna już ma i też się wspieramy. Do tego dochodzą fajne mamy z rodziny, niefajne pomijam.
Qwerty321321
Channelka
Posty: 36
Rejestracja: śr sie 20, 2025 2:19 pm

Post autor: Qwerty321321 »

Rzeka.chaosu pisze: sob paź 18, 2025 8:33 pm Myślę, że masz tu dużo mądrych wypowiedzi. Od siebie dodam, że warto znaleźć sobie wsparcie innych kobiet. Jakąś małą grupę ciążową, ale nie taką fancy, prześcigającą się w gadżetach i co kto ile za co. Po prostu zwykłe, różne babki. Ja miałam tają grupę, wiele dziewczyn poznałam w realu i uważam do dziś je za mega wsparcie.

Gdy dziecko jest starsze, macierzyństwo otwiera kolejne znajomości i to jest bardzo cenne. Inne mamy z przedszkoka, szkoły, osiedla - bezcenne. Trzeba po prostu znaleźć takie, które nam pasują.

Piszę o tym, bo wsparcie innych ludzi, matek i ojców dużo pomaga. Też dla związku. Mężczyźni też uczą się bycia ojcami i inspirują zachowaniami i poglądami innych. Dzieci uczą się od innych dzieci i mają towarzystwo. Robi się taka druga rodzina.

Myślę, że bez tego możesz mieć te wszystkie wątpliwiści. Ale wsród ludzi naprawdę jest łatwiej.
Ja szukałam wsród obcych, bo moje najbliższe przyjaciołóki nie miały wtedy dzieci. Teraz jedna już ma i też się wspieramy. Do tego dochodzą fajne mamy z rodziny, niefajne pomijam.
Wzruszyłaś mnie na maksa, dziękuję.
Ile miałaś lat decydując się na dziecko?
Rzeka.chaosu
Currently:Vienna
Posty: 1140
Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm

Post autor: Rzeka.chaosu »

Qwerty321321 pisze: sob paź 18, 2025 11:02 pm Wzruszyłaś mnie na maksa, dziękuję.
Ile miałaś lat decydując się na dziecko?
Po 30.
PEONIA
Licówka
Posty: 3306
Rejestracja: wt sty 18, 2022 6:37 pm

Post autor: PEONIA »

Turututu pisze: czw paź 16, 2025 9:16 pm Przedstawię Ci trochę inną perspektywę, bo głos starszych osób. Zawsze jakoś naturalnie łapałam dobry kontakt ze starszymi osobami, emerytami itp. Dobrze mi się rozmawiało z moimi ciociami, często też jakieś starsze panie mnie zaczepiały w parku i opowiadały historię życia. Głównie działo się to w moich czasach studenckich. Wtedy jeszcze byłam przekonana że nigdy nie będę mieć dzieci, bo się do tego nie nadaję. Natomiast rozmowy z tymi starszymi Paniami zasiały mi pewne ziarno w głowie. Wiele z nich było bezdzietne i samotne, niektóre miały mężów ale zostały same bo mężowie umarli. Nie miały dzieci z różnych przyczyn: niektóre nie miały z kim, niektórym tak się życie potoczyło. Pamiętam bardzo dobrze jedną panią która była pielęgniarką i opowiadała że uwielbiała swoją pracę i zwyczajnie nie chciała mieć dzieci, że skupiła się na pracy. Ale każda z nich mówiła że żałuje, że tak się stało, że tak się potoczyło ich życie. Że gdyby mogły cofnąć czas to zdecydowałyby się na rodzinę i dzieci.
Powiem Ci że te słowa zostały we mnie bardzo głęboko, bo myślę że totalnie inny pogląd na świat ma bezdzietna 30 latka, która jest w sile wieku i ma jeszcze całe życie przed sobą a zupełnie inny ktoś kto już te życie przeżył i wielu rzeczy już nie może cofnąć.
Ja pierwsze dziecko urodziłam mając 34 lata, nie żałuje, a tez miałam mnóstwo wątpliwości. Ale to co jest wspaniałe w macierzyństwie to to że sprawia że stajesz się lepszą osobą. Wydobywasz z siebie naprawdę niewiadomo skąd, ogromne pokłady cierpliwości :)
Ale przyznaje że wpływ na to żeby zostać Mamą miały te słowa które usłyszałam od tych starszych pań, siedziało mi to gdzieś z tyłu głowy, że na starość mogę żałować nie spróbowałam.
A ja mam właśnie odwrotne wrażenie - ile to a się nasłuchałam od starszych kobiet, ze jakby cofnęły czas to nie miały by żadnych dzieci ani najlepiej to w ogóle nie wychodziłyby za mąż i rad bym ja pod żadnym pozorem tego nie robiła.....
Rzeka.chaosu
Currently:Vienna
Posty: 1140
Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm

Post autor: Rzeka.chaosu »

PEONIA pisze: śr paź 22, 2025 12:22 am A ja mam właśnie odwrotne wrażenie - ile to a się nasłuchałam od starszych kobiet, ze jakby cofnęły czas to nie miały by żadnych dzieci ani najlepiej to w ogóle nie wychodziłyby za mąż i rad bym ja pod żadnym pozorem tego nie robiła.....
A co to za kobiety? Jakie środowisko? To ma ogromne znaczenie. Jeśli żyły w PRL z nieciekawym mężem i były urobione po pachy, to pewnie tak mówią. Szczególnie jeśli dzieci im się nie odwdzięczają lub na wdzięczność nie zasłużyły.
Chociaż bardziej prawdopodobne, że to typ "damy" z wysokim mniemaniem o sobie. Matka mojego znajomego taka była. Urodziła go łaskawie około 40-stki i cały czas mu wypominała z czego to nie musiała rezygnować.
PEONIA
Licówka
Posty: 3306
Rejestracja: wt sty 18, 2022 6:37 pm

Post autor: PEONIA »

Rzeka.chaosu pisze: czw paź 23, 2025 9:05 pm A co to za kobiety? Jakie środowisko? To ma ogromne znaczenie. Jeśli żyły w PRL z nieciekawym mężem i były urobione po pachy, to pewnie tak mówią. Szczególnie jeśli dzieci im się nie odwdzięczają lub na wdzięczność nie zasłużyły.
Chociaż bardziej prawdopodobne, że to typ "damy" z wysokim mniemaniem o sobie. Matka mojego znajomego taka była. Urodziła go łaskawie około 40-stki i cały czas mu wypominała z czego to nie musiała rezygnować.
A kobiety z którymi rozmawiała tuturutu to niby gdzie żyły jak nie w PRL skoro są starsze.? ;P
Rzeka.chaosu
Currently:Vienna
Posty: 1140
Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm

Post autor: Rzeka.chaosu »

PEONIA pisze: czw paź 23, 2025 9:17 pm A kobiety z którymi rozmawiała tuturutu to niby gdzie żyły jak nie w PRL skoro są starsze.? ;P
PRL to jedna z wymienionych przeze mnie cech. I nie każda kobieta żyła wtedy w takim systemie "kobiety na traktory" a potem do garów i dzieci. Moja babcia np. była elegancką kobietą zajmującą się domem, ciepłą i rodzinną i tylko dorabiała jako niania. Nie była urobiona w jakiejś fabryce po pachy, vez wolntch sobót, itp.