Osobiście sama zastanawiam się nad analizę jednak mam wątpliwości - na kanale Zophia Stylistyka jej pracowniczka poddała się analizie u czterech różnych kolorystek i prawie wszędzie wyszło coś innego
Analiza kolorystyczna
Moderatorzy: KasandraCwir, verysweetcherryAnaliza kolorystyczna
Szukam dziewczyn, które mają analizę kolorystyczną za sobą. - Warto było? "Czujecie" i nosicie kolory zgodne ze swoim typem kolorystycznym?
Osobiście sama zastanawiam się nad analizę jednak mam wątpliwości - na kanale Zophia Stylistyka jej pracowniczka poddała się analizie u czterech różnych kolorystek i prawie wszędzie wyszło coś innego
Osobiście sama zastanawiam się nad analizę jednak mam wątpliwości - na kanale Zophia Stylistyka jej pracowniczka poddała się analizie u czterech różnych kolorystek i prawie wszędzie wyszło coś innego
Miałam u hirundo.kolor stacjonarnie w Gdańsku. Wcześniej kupiłam u niej voucher mojej mamie, bo jako jedyna wtedy (2 lata temu) prowadziła stacjonarnie analizy w Olsztynie, wyjazdowo. Po tym, jak moja mama wyszła zadowolona z wizyty, zdecydowałam się i ja (wzięłam też męża, na podwójną).
U mojej mamy wyszło zgaszone jasne lato i to były totalnie jej kolory, dobrze je czuła i właściwie nie miała wiele do zmiany. I serio to się zgadza, moja mama w ciemnych kolorach wygląda trupio, a w ciepłych musztardach itd. - jak chora, tak pożółkle.
U mojego męża wyszło ciemne zgaszone lato - no cóż, on jako osoba otyła i tak ma problem z ciuchami, więc całe szczęście, że takie "męskie" kolory... Zmienił tyle, że mniej sięga po czarny, a częściej po szary i granat. Faktycznie jest mu lepiej w takich barwach, mniej wybija czerwień na twarzy (skóra naczyniowa, wiecznie czerwone policzki itd.) i wygląda na mniej zmęczonego niż w czerni.
U mnie wyszła ciepła wiosna. No i cóż, trudno jest. Wiosną i latem faktycznie nosiłam moje kolory, ale jak tylko przyszło zimno to wskoczyłam w czerń, bordo i szary.
To jest po prostu praktyczne, no i lubię też modę alternatywną, w stylu goth, jakieś ciekawe ciuchy, a w moich kolorach i o spoko składzie to da się znaleźć tylko basic nudne rzeczy albo jakieś takie kompletnie nie w moim guście i/lub skandalicznie drogie. No albo właśnie wiosenne, letnie cienkie sukienki, spódnice itd, a gdzie ja to zimą założę (już nawet pomijam wysokie prawdopodobieństwo ubłocenia). Nawet w brązach trudno jest znaleźć fajne rzeczy.
NATOMIAST niestety faktycznie po wskoczeniu w te moje zimowe ciuchy po tym, jak całe lato chodziłam w "moich" barwach zauważyłam, że wyglądam gorzej - blado, taka zmęczona, cienie mocniej widoczne, usta zanikły, żyłki na twarzy się uwidoczniły. I to jest coś, co jak się raz zobaczy, to już się tego nie odzobaczy. Dlatego ja osobiście polecam stacjonarne analizy - wydaje mi się, że online nie będzie tego efektu "wow" jak na żywo, gdy z każdą kolejną paletą kolorów chust człowiek widzi, jak mu twarz zmienia kolor.
U mojej mamy wyszło zgaszone jasne lato i to były totalnie jej kolory, dobrze je czuła i właściwie nie miała wiele do zmiany. I serio to się zgadza, moja mama w ciemnych kolorach wygląda trupio, a w ciepłych musztardach itd. - jak chora, tak pożółkle.
U mojego męża wyszło ciemne zgaszone lato - no cóż, on jako osoba otyła i tak ma problem z ciuchami, więc całe szczęście, że takie "męskie" kolory... Zmienił tyle, że mniej sięga po czarny, a częściej po szary i granat. Faktycznie jest mu lepiej w takich barwach, mniej wybija czerwień na twarzy (skóra naczyniowa, wiecznie czerwone policzki itd.) i wygląda na mniej zmęczonego niż w czerni.
U mnie wyszła ciepła wiosna. No i cóż, trudno jest. Wiosną i latem faktycznie nosiłam moje kolory, ale jak tylko przyszło zimno to wskoczyłam w czerń, bordo i szary.
Ja jestem po analizie kolorystycznej, wcześniej sama sobie też ją zrobiłam, nieprofesjonalnie. U mnie wszystko gra i pasuje, chociaż wcześniej etap wyparcia trwał bardzo dlugo(bo jak to blada i ciemnowłosa dziewczyna jest latem, a nie zimą królewną śnieżką!!!)
Ja jestem zgaszonym/chlodnym latem(dominujące cechy u mnie to chłód i zgaszenie, więc jestem trochę pomiędzy typami), sama sobie zdiagnozowałam zgaszone lato, więc nie było wielkiej różnicy. I o ile na początku nie zauważałam tej różnicy, tak teraz ją mocno zauważam, szczególnie jak założę coś w ciepłym odcieniu, bo to, że intensywne kolory mnie przytłaczają to już normalka, ale wcześniej jako zl nosiłam takie kolory z pogranicza chłodu i ciepła, i wydawało mi się że jest ok, ale coś nie pasowało, tylko nie wiedziałam co. Szczególnie w makijażu, szminki muszę mieć tylko i wyłącznie chłodne, cokolwiek z ciepłym podtonem mnie postarza.
Ale tak naprawdę to nie można też tego traktować jako jedynej, słusznej prawdy, bo się oszaleje(jak widzę że na niektórych forach i grupach dziewczyny latają z kolornikiem po sklepach i analizują mikroroznice między odcieniami, to mi się słabo robi). Można nosić inne odcienie, ale „ograć to” w odpowiedni sposób, przynajmniej ja tak do tego podchodzę.
Ja jestem zgaszonym/chlodnym latem(dominujące cechy u mnie to chłód i zgaszenie, więc jestem trochę pomiędzy typami), sama sobie zdiagnozowałam zgaszone lato, więc nie było wielkiej różnicy. I o ile na początku nie zauważałam tej różnicy, tak teraz ją mocno zauważam, szczególnie jak założę coś w ciepłym odcieniu, bo to, że intensywne kolory mnie przytłaczają to już normalka, ale wcześniej jako zl nosiłam takie kolory z pogranicza chłodu i ciepła, i wydawało mi się że jest ok, ale coś nie pasowało, tylko nie wiedziałam co. Szczególnie w makijażu, szminki muszę mieć tylko i wyłącznie chłodne, cokolwiek z ciepłym podtonem mnie postarza.
Ale tak naprawdę to nie można też tego traktować jako jedynej, słusznej prawdy, bo się oszaleje(jak widzę że na niektórych forach i grupach dziewczyny latają z kolornikiem po sklepach i analizują mikroroznice między odcieniami, to mi się słabo robi). Można nosić inne odcienie, ale „ograć to” w odpowiedni sposób, przynajmniej ja tak do tego podchodzę.
Jak sama nazwa wskazuje, wiecznie mi zimno