Start
Wiadomości
Ulubione
Mój profil

Pytania do bezdzietnych...

Moderatorzy: KasandraCwir, verysweetcherry
vaeltaja
Skarpeta Rakieta
Posty: 84
Rejestracja: pn paź 06, 2025 2:58 pm

Re: Pytania do bezdzietnych...

Post autor: vaeltaja »

Gogila pisze: pt wrz 26, 2025 7:32 pm I ta sytuacja właśnie pokazała jak traktowane są osoby bezdzietne - niektórzy najwyraźniej uważają, że nie powinniśmy nawet mieć możliwości czy miejsca do rozmowy i zastanowienia się nad WŁASNYMI wyborami.
Dopóki system emerytalny wygląda tak że pracujący płacą na utrzymanie emerytów, to ci dzietni maja prawo krytykować bezdzietnych za to że przez ich fanaberie/widzimisię/wygodnictwo/lenistwo/strach nie mają dzieci. Bo przyczyniają się do zmniejszenia ilości ludzi którzy utrzymują emerytów, a sami będąc na swojej emeryturze będą na utrzymaniu dzieci innych ludzi, którzy podjęli trudny wysiłek i mają dzieci.
Awatar użytkownika
Jennifer
Channelka
Posty: 34
Rejestracja: śr lip 23, 2025 4:24 pm

Post autor: Jennifer »

vaeltaja pisze: pn paź 06, 2025 3:10 pm Dopóki system emerytalny wygląda tak że pracujący płacą na utrzymanie emerytów, to ci dzietni maja prawo krytykować bezdzietnych za to że przez ich fanaberie/widzimisię/wygodnictwo/lenistwo/strach nie mają dzieci. Bo przyczyniają się do zmniejszenia ilości ludzi którzy utrzymują emerytów, a sami będąc na swojej emeryturze będą na utrzymaniu dzieci innych ludzi, którzy podjęli trudny wysiłek i mają dzieci.
Nie, nie mają.
i am a god
chleb_ze_smalcem
Tritonotti
Posty: 177
Rejestracja: pn lis 04, 2024 9:22 pm

Post autor: chleb_ze_smalcem »

vaeltaja pisze: pn paź 06, 2025 3:10 pm Dopóki system emerytalny wygląda tak że pracujący płacą na utrzymanie emerytów, to ci dzietni maja prawo krytykować bezdzietnych za to że przez ich fanaberie/widzimisię/wygodnictwo/lenistwo/strach nie mają dzieci. Bo przyczyniają się do zmniejszenia ilości ludzi którzy utrzymują emerytów, a sami będąc na swojej emeryturze będą na utrzymaniu dzieci innych ludzi, którzy podjęli trudny wysiłek i mają dzieci.
Ta a twoje 800 plus samo się płaci.
Awatar użytkownika
ballerinacappuccina
Channelka
Posty: 31
Rejestracja: pt kwie 25, 2025 11:53 am

Post autor: ballerinacappuccina »

vaeltaja pisze: pn paź 06, 2025 3:10 pm Dopóki system emerytalny wygląda tak że pracujący płacą na utrzymanie emerytów, to ci dzietni maja prawo krytykować bezdzietnych za to że przez ich fanaberie/widzimisię/wygodnictwo/lenistwo/strach nie mają dzieci. Bo przyczyniają się do zmniejszenia ilości ludzi którzy utrzymują emerytów, a sami będąc na swojej emeryturze będą na utrzymaniu dzieci innych ludzi, którzy podjęli trudny wysiłek i mają dzieci.
Zabawne. To ci straszni samolubni bezdzietni zostają w nadgodzinach w pracy lub biorą dodatkowe zmiany za dzieciate koleżanki, którym rozchorowało się dziecko. To ci wygodniccy egoiści pracują w święta i nie mogą wziąć urlopu w wakacje, bo mamusie i tatusiowie muszą mieć wtedy wolne ze względu na dzieci. Taki wygląd nasz, samolubne, leniwe bezdzietne lambadziary.
malloryknox
ŚpioszkiKenzo
Posty: 4
Rejestracja: ndz paź 05, 2025 2:15 pm

Post autor: malloryknox »

vaeltaja pisze: pn paź 06, 2025 3:10 pm Dopóki system emerytalny wygląda tak że pracujący płacą na utrzymanie emerytów, to ci dzietni maja prawo krytykować bezdzietnych za to że przez ich fanaberie/widzimisię/wygodnictwo/lenistwo/strach nie mają dzieci. Bo przyczyniają się do zmniejszenia ilości ludzi którzy utrzymują emerytów, a sami będąc na swojej emeryturze będą na utrzymaniu dzieci innych ludzi, którzy podjęli trudny wysiłek i mają dzieci.
Absolutnie uwielbiam, kiedy z braku argumentów dzieciaci wycierają sobie twarz emeryturą, bo ten pseudoargument jest bezsensowny z kilku powodów:
1. Nie trzeba być specjalnie ogarniętym, by wiedzieć, że emeryci w Polsce nigdy nie mieli łatwo. Zatem jeśli samemu nie odkłada się na swoją emeryturę, to pozdrawiam was za 40 lat.
2. Obwinianie konkretnej grupy społecznej o nieudolność polityków, którzy z jakiegoś powodu nie wyciągają wniosków z trendu spadkowego w demografii, świadczy o bardzo niskiej inteligencji i braku umiejętności logicznego myślenia. To nie bezdzietni jako grupa zdecydowali o takim systemie, tylko rządzący.
3. No i ostatni, mój ulubiony - posiadacze dzieci krzyczą na prawo i lewo o egoizmie bezdzietnych, a przychodzi co do czego, to "robcie sobie dzieci, bo my chcemy pieniędzy". Jakby mi mama powiedziała, że zostałam poczęta tylko po to, by ona miała pieniądze na starość, byłoby mi trochę przykro.
chleb_ze_smalcem
Tritonotti
Posty: 177
Rejestracja: pn lis 04, 2024 9:22 pm

Post autor: chleb_ze_smalcem »

ballerinacappuccina pisze: pn paź 06, 2025 3:26 pm Zabawne. To ci straszni samolubni bezdzietni zostają w nadgodzinach w pracy lub biorą dodatkowe zmiany za dzieciate koleżanki, którym rozchorowało się dziecko. To ci wygodniccy egoiści pracują w święta i nie mogą wziąć urlopu w wakacje, bo mamusie i tatusiowie muszą mieć wtedy wolne ze względu na dzieci. Taki wygląd nasz, samolubne, leniwe bezdzietne lambadziary.
Po moim trupie. Jak byłam młoda i dopiero zaczynałam to byłam taka naiwna żeby iść na rękę, dopóki się nie zorientowałam, że oni to zwyczajnie wykorzystują. Jak wyjechałam to innego kraju, gdzie jest zupełnie inne podejście do pracy, to dopiero zobaczyłam jak to jest pięknie nie musieć przejmować się płakaniem dzieciatych o urlopy, nadgodziny itd.
ajmegerl
MoetGlass
Posty: 272
Rejestracja: pn mar 27, 2023 4:40 pm

Post autor: ajmegerl »

Ja mam 32 lata, mąż 35 i on baaardzo chciałby być tatą. I podobnie jak jedna z dziewczyn wcześniej napisała, ja też się miotam. Mam dużo traum z dzieciństwa, leczę się na depresję i wiem, że decydując się teraz na dziecko bardzo bym je skrzywdziła. Natomiast ostatnio w moim otoczeniu rodzi się dużo dzieci i mam taką malutką myśl, że może coś tracę. I zdecydowana większość matek wcale nie zrezygnowała z siebie. Podróżują, uprawiają sporty, mają milion zainteresowań. Więc widzę, że tak też się da. Ale chyba to czego najbardziej się boję, to utrata wolności. Często sama sobą nie potrafię się zaopiekować, a co dopięto kimś tak malutkim.
Awatar użytkownika
Piegusek
SushiAddict
Posty: 848
Rejestracja: pt sie 09, 2024 10:58 pm

Post autor: Piegusek »

A ja mam takie pytanie do wszystkich mam-to-be i tych, które już urodziły - jak czujecie się z tym, że powołujecie na ten świat nowego czlowieka, który na 100% będzie psychicznie przeorany przez kapitalizm, AI, ale co gorsza, będzie miał do czynienia z ostrym bullyingiem? Co wy na to, jeśli będzie ofiarą, albo co gorsza, oprawcą? Macie już jakieś strategie inne niż home schooling? Bo kiedyś będzie musiał zacząć obracać sie w środowisku innych dzieci, nastolatków, mlodych ludzi...
Potworny hejt w internecie, przemoc fizyczna i psychiczna w szkole, wykluczanie, wyśmiewanie, obrażanie, zwalczanie...Skad pewność, ze dzieciak sobie z tym poradzi? Skad wiara w to, ze nie zachoruje na depresję i nie bedzie mial prze*ebane, albo że nie odbierze sobie życia? Nie przesadzam. Co chwilę jakiś dzieciak w Polsce sie wiesza na sznurówkach, truje albo skacze pod pociag. Ludzie tego nie wytrzymuja, sa zaszczuci..


Albo skad pewnosc, ze dzieciak nie popłynie jako agresor, niszcząc innych - tych gorszych, głupszych, brzydszych i mniej zdolnych od siebie? Bo skądś sie ci mlodociani psychopaci biorą. Czesto to potulni mili synkowie, rozpieszczani przez swoje zakochane w nich mamy, orientujący sie doskonale w hierarchi społecznej już od młodego wieku.

W moim przypadku silna potrzeba wyeliminowania tego tematu z mojego życia (w jakiejkolwiek formie) przyczyniła sie do mocniejszego utwierdzenia w decyzji o braku potomstwa.

Nie wyobrażam sobie walczyć z przemocą psychiczna i fizyczną wobec wlasnego dziecka, a przemoc w szkole czy internecie jest powszechna i nie da sie przed nią ochronić dzieciaka.
Awatar użytkownika
nocotyniepowiesz
ToTylkoHermes
Posty: 733
Rejestracja: pt maja 24, 2024 8:59 am

Post autor: nocotyniepowiesz »

Ja jestem antynatalistką, poza tym "nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę", więc dzieci nigdy nie urodzę. Adoptować bym mogła, ale i tak do tego nigdy nie dojdzie.
Awatar użytkownika
Jennifer
Channelka
Posty: 34
Rejestracja: śr lip 23, 2025 4:24 pm

Post autor: Jennifer »

Piegusek pisze: czw paź 09, 2025 2:20 am A ja mam takie pytanie do wszystkich mam-to-be i tych, które już urodziły - jak czujecie się z tym, że powołujecie na ten świat nowego czlowieka, który na 100% będzie psychicznie przeorany przez kapitalizm, AI, ale co gorsza, będzie miał do czynienia z ostrym bullyingiem? Co wy na to, jeśli będzie ofiarą, albo co gorsza, oprawcą? Macie już jakieś strategie inne niż home schooling? Bo kiedyś będzie musiał zacząć obracać sie w środowisku innych dzieci, nastolatków, mlodych ludzi...
To też jest bardzo słuszny argument przemawiający za tym, że osoby, które w dzisiejszych czasach decydują się na dziecko, są większymi egoistami niż ci bezdzietni. Bo znając życie można spodziewać się odpowiedzi "chcę mieć rodzinę", "chcę, by ktoś zajął się mną na starość", "chcę, by ktoś mnie bezwarunkowo kochał". Ja, ja i ja. Oni w ogóle nie zakładają scenariusza, że ich dziecko może wcale nie być wesołe i szcześliwe, może nie mieć oddanej paczki przyjaciół i samych wysokich ocen w szkole. Nie dopuszczają do siebie myśli, że być może tej opieki na stare lata nie doczekają, bo ich dziecko może być tak poturbowane psychicznie, że ledwo będzie w stanie zająć się samym sobą.
i am a god
Awatar użytkownika
Piegusek
SushiAddict
Posty: 848
Rejestracja: pt sie 09, 2024 10:58 pm

Post autor: Piegusek »

Jennifer pisze: czw paź 09, 2025 11:08 am To też jest bardzo słuszny argument przemawiający za tym, że osoby, które w dzisiejszych czasach decydują się na dziecko, są większymi egoistami niż ci bezdzietni. Bo znając życie można spodziewać się odpowiedzi "chcę mieć rodzinę", "chcę, by ktoś zajął się mną na starość", "chcę, by ktoś mnie bezwarunkowo kochał". Ja, ja i ja. Oni w ogóle nie zakładają scenariusza, że ich dziecko może wcale nie być wesołe i szcześliwe, może nie mieć oddanej paczki przyjaciół i samych wysokich ocen w szkole. Nie dopuszczają do siebie myśli, że być może tej opieki na stare lata nie doczekają, bo ich dziecko może być tak poturbowane psychicznie, że ledwo będzie w stanie zająć się samym sobą.
Bardzo mało entuzjastek rozmnażania się wykracza wyobraźnią dalej poza zachciankę "[JA] chcę mieć bobaska, małe bobaski są takie słodkie".
One często nawet nie rozumieją, że etap "BOBASKA" to tylko raptem parę pierwszych lat, a potem dziecko dorasta i staje się nastolatkiem. Ciężko jest im przyjąć, że docelowo będzie to zupełnie odrębny człowiek - całkowicie oddzielony i niezależny myślowo, i często zupełnie inny i odmienny, niz wszyscy go sobie wymyślili I zaprojektowali. Natomiast kiedy widzę jak niektóre matki się zachowuja to ich największą obsesją jest posiadanie ekwiwalentu małej ludzkiej lalki, która będzie w 100% interaktywna i ktora bedzie przynosić pozytywne odczucia estetyczne i emocjonalne.
Szokiem jest gdy dziecko okazuje sie chore, zaburzone, lub zupełnie inne niz oczekiwały...
mariaow
GreckieWakacje
Posty: 297
Rejestracja: ndz lip 07, 2024 10:39 am

Post autor: mariaow »

Piegusek pisze: czw paź 09, 2025 2:20 am A ja mam takie pytanie do wszystkich mam-to-be i tych, które już urodziły - jak czujecie się z tym, że powołujecie na ten świat nowego czlowieka, który na 100% będzie psychicznie przeorany przez kapitalizm, AI, ale co gorsza, będzie miał do czynienia z ostrym bullyingiem? Co wy na to, jeśli będzie ofiarą, albo co gorsza, oprawcą? Macie już jakieś strategie inne niż home schooling? Bo kiedyś będzie musiał zacząć obracać sie w środowisku innych dzieci, nastolatków, mlodych ludzi...
Potworny hejt w internecie, przemoc fizyczna i psychiczna w szkole, wykluczanie, wyśmiewanie, obrażanie, zwalczanie...Skad pewność, ze dzieciak sobie z tym poradzi? Skad wiara w to, ze nie zachoruje na depresję i nie bedzie mial prze*ebane, albo że nie odbierze sobie życia? Nie przesadzam. Co chwilę jakiś dzieciak w Polsce sie wiesza na sznurówkach, truje albo skacze pod pociag. Ludzie tego nie wytrzymuja, sa zaszczuci..


Albo skad pewnosc, ze dzieciak nie popłynie jako agresor, niszcząc innych - tych gorszych, głupszych, brzydszych i mniej zdolnych od siebie? Bo skądś sie ci mlodociani psychopaci biorą. Czesto to potulni mili synkowie, rozpieszczani przez swoje zakochane w nich mamy, orientujący sie doskonale w hierarchi społecznej już od młodego wieku.

W moim przypadku silna potrzeba wyeliminowania tego tematu z mojego życia (w jakiejkolwiek formie) przyczyniła sie do mocniejszego utwierdzenia w decyzji o braku potomstwa.

Nie wyobrażam sobie walczyć z przemocą psychiczna i fizyczną wobec wlasnego dziecka, a przemoc w szkole czy internecie jest powszechna i nie da sie przed nią ochronić dzieciaka.
Czuć z tego posta straszny lęk, podsycany pewnie przez to, co czytasz w Internecie, przez informacje które na co dzień pochłaniasz. „Co chwilę jakiś dzieciak się wiesza” - słyszymy o najdrastyczniejszych przypadkach w mediach, są nagłaśniane. Statystycznie są to nadal skrajne i rzadkie sytuacje. Nikt nie pisze w mediach o sukcesach, fajnych akcjach i inicjatywach, poprawie jakichś statystyk a nawet jeśli to nie klikają się równie ochoczo więc nie docierają do szerokiego grona, zresztą wiadomo, że negatywne newsy wywołują więcej emocji.

Zadałaś tendencyjne pytanie z już postawioną hipotezą opartą o swoje lęki i jakiś konkretny zestaw przekonań, więc raczej nikt Cię nie zdoła przekonać, że życie nie jest czarno-białe i nie musi tak być jak opisujesz. Skąd pewność? No pewności nie ma nigdy :) i tu sobie możemy pofilozofowac jak nam z tym jest? Czy decydując się na rodzicielstwo akceptujesz ten zakres niepewności? Jako rodzic przypuszczam że możesz po prostu starać sie najlepiej jak potrafisz i akceptować to, że pewne rzeczy są poza Twoją kontrolą. Czarnowidztwo jest tak samo słabe jak zupełna naiwność i brak świadomości problemów z którymi borykają się teraz nastolatki (a zdecydowanie trzeba być świadomym - tak jak piszecie, część ludzi myśli o stanie ciąży i o słodkich bobasach jakby tylko na tym polegało rodzicielstwo).

Dzieci nie przestaną się rodzić. Musimy jako dorośli starać się dać im narzędzia żeby sobie radziły z trudnościami, które mogą napotkać, pomagajmy im budować odporność psychiczną, itd. Tak myślę.
Awatar użytkownika
Piegusek
SushiAddict
Posty: 848
Rejestracja: pt sie 09, 2024 10:58 pm

Post autor: Piegusek »

mariaow pisze: ndz paź 12, 2025 12:39 pm Czuć z tego posta straszny lęk, podsycany pewnie przez to, co czytasz w Internecie, przez informacje które na co dzień pochłaniasz. „Co chwilę jakiś dzieciak się wiesza” - słyszymy o najdrastyczniejszych przypadkach w mediach, są nagłaśniane. Statystycznie są to nadal skrajne i rzadkie sytuacje. Nikt nie pisze w mediach o sukcesach, fajnych akcjach i inicjatywach, poprawie jakichś statystyk a nawet jeśli to nie klikają się równie ochoczo więc nie docierają do szerokiego grona, zresztą wiadomo, że negatywne newsy wywołują więcej emocji.

Zadałaś tendencyjne pytanie z już postawioną hipotezą opartą o swoje lęki i jakiś konkretny zestaw przekonań, więc raczej nikt Cię nie zdoła przekonać, że życie nie jest czarno-białe i nie musi tak być jak opisujesz. Skąd pewność? No pewności nie ma nigdy :) i tu sobie możemy pofilozofowac jak nam z tym jest? Czy decydując się na rodzicielstwo akceptujesz ten zakres niepewności? Jako rodzic przypuszczam że możesz po prostu starać sie najlepiej jak potrafisz i akceptować to, że pewne rzeczy są poza Twoją kontrolą. Czarnowidztwo jest tak samo słabe jak zupełna naiwność i brak świadomości problemów z którymi borykają się teraz nastolatki (a zdecydowanie trzeba być świadomym - tak jak piszecie, część ludzi myśli o stanie ciąży i o słodkich bobasach jakby tylko na tym polegało rodzicielstwo).

Dzieci nie przestaną się rodzić. Musimy jako dorośli starać się dać im narzędzia żeby sobie radziły z trudnościami, które mogą napotkać, pomagajmy im budować odporność psychiczną, itd. Tak myślę.

Czy Ty wlasnie zanegowałaś problem hejtu w szkole, uważając ze to nic takiego? 18% dzieci w wieku szkolnym choruje na DEPRESJĘ. Zaburzenia psychiczne u dzieci i nastolatków są bardzo częste. Problem hejtu jest powszechny, nie jednostkowy.
Za bardzo nie wiem co napisać gdy mam do czynienia z taką ignorancją, który problem dostrzegam sama, jako OSOBA BEZDZIETNA u innych dzieciaków w otoczeniu, a nie wyobrażam sobie posiadać dziecko, które powie mi ze chce sie zabić bo dokuczają mu za cechy wyglądu czy choroby, ktore nie sa jego winą...
Ale spoko, pewnie będziesz jedna z tych mamusiek, ktore powiedzą "ignoruj to, az im sie znudzi" gdy dziecko przyjdzie do niej z myślami samob*...

https://niewidacpomnie.org

https://samorzad.gov.pl/attachment/ba2e ... b78c666a79
malloryknox
ŚpioszkiKenzo
Posty: 4
Rejestracja: ndz paź 05, 2025 2:15 pm

Post autor: malloryknox »

mariaow pisze: ndz paź 12, 2025 12:39 pm Dzieci nie przestaną się rodzić. Musimy jako dorośli starać się dać im narzędzia żeby sobie radziły z trudnościami, które mogą napotkać, pomagajmy im budować odporność psychiczną, itd. Tak myślę.
Jakie narzędzia? Jaka odporność psychiczna? Nie wiem, w jakiej bańce żyjesz, ale zdecydowanie widać, że nie znasz realiów w polskich szkołach i skali problemu przemocy rówieśniczej. Rodzice już dawno stracili kontrolę, ba, nawet pedagodzy stracili kontrolę nad tym, co robią dzieci. Wywodzę się z nauczycielskiej rodziny, sama przez parę lat pracowałam w szkole średniej. W dzisiejszych czasach gówniarze mogą znęcać się nad innymi i nie masz prawa wyciągać wobec nich konsekwencji jeśli mają wpływowych rodziców. Jakie narzędzia zaproponujesz zaszczutemu dziecku, któremu psycholog szkolny każe ignorować wywalanie kubła śmieci na głowę i hejterskie wiadomości na IG?
FikolMikol
Currently: planning drama
Posty: 2001
Rejestracja: pn mar 04, 2024 10:30 pm

Post autor: FikolMikol »

A co do hejtu i agresji rówieśniczej, to sie absolutnie nie zgodzę, że teraz jest gorzej.

Teraz jest lepiej, bo zwraca sie na to uwage, w czasach mojej podstawowki i gimnazjum (wczesne lata 2000), znęcanie się, wyzywanie, przemoc fizyczna w szkole były na porządku dziennym.
Albo sie mialo szczescie byc w "elicie" albo wsrod ponizanych "lamusów" i nikt nawet takich przesladowan nie zglaszal do nauczycieli.

I jest to doswiadczenie nie tylko moje, ale wielu moich znajomych i rodziny.
Wystarczylo byc "wiesniacko" ubranym, pochodzic z biedy, byc "dziwakiem" i juz stawalo sie ofiarą przesladowcow.
Awatar użytkownika
Jennifer
Channelka
Posty: 34
Rejestracja: śr lip 23, 2025 4:24 pm

Post autor: Jennifer »

FikolMikol pisze: śr paź 15, 2025 1:04 pm A co do hejtu i agresji rówieśniczej, to sie absolutnie nie zgodzę, że teraz jest gorzej.

Teraz jest lepiej, bo zwraca sie na to uwage, w czasach mojej podstawowki i gimnazjum (wczesne lata 2000), znęcanie się, wyzywanie, przemoc fizyczna w szkole były na porządku dziennym.
Albo sie mialo szczescie byc w "elicie" albo wsrod ponizanych "lamusów" i nikt nawet takich przesladowan nie zglaszal do nauczycieli.

I jest to doswiadczenie nie tylko moje, ale wielu moich znajomych i rodziny.
Wystarczylo byc "wiesniacko" ubranym, pochodzic z biedy, byc "dziwakiem" i juz stawalo sie ofiarą przesladowcow.
Tak, tylko że w tamtych czasach agresja kończyła się jak wracałaś do domu. Teraz dzieciaki mają media społecznościowe, AI i inne narzędzia, by szerzyć przemoc.
i am a god
chleb_ze_smalcem
Tritonotti
Posty: 177
Rejestracja: pn lis 04, 2024 9:22 pm

Post autor: chleb_ze_smalcem »

Niestety z tego co obserwuję to SM faktycznie sprawiają, że bullying jest chyba jeszcze gorszy niż kiedyś. W rodzinie mam extremalny przykład dziewczyny dręczonej przez kolor włosów. Było już chyba wszystko włącznie z terapiami, zmiana szkoły, zmiana koloru włosów, próbami pociągnięcia oprawców do odpowiedzialności, nic nie pomogło na stałe oprócz dorośnięcia. Najgorsze jest to, że ta osoba ma przepiękne włosy i kolor też a przez te doświadczenia jej pewność siebie nieistnieje. Ogólnie psychicznie jest w kiepskim stanie.
chleb_ze_smalcem
Tritonotti
Posty: 177
Rejestracja: pn lis 04, 2024 9:22 pm

Post autor: chleb_ze_smalcem »

I do obawy przez przemocą w stosunku do dziecka, ja bym się jeszcze obawiała, że to dziecko się nie uda po prostu. Czasem jest tak, że w genach są przekazane jakieś złe cechy a czasem to wydaje mi się, że zupełnie nie ma znaczenia jak bardzo udani są rodzice, dzieciak może być jednym wielkim problemem. I to czym starszy, tym gorzej. Szczególnie jeśli w grę wchodzą problemy psychiczne, nieprzystosowanie społeczne albo zwyczajnie wstrętny charakter. I nie wydaje mi się, że na absolutnie wszystko mają wpływ rodzice i wychowanie. Czasem dziecko wyrośnie na kiepskiego dorosłego a później trzeba się męczyć, i nawet niekoniecznie się lubić i co wtedy?
Awatar użytkownika
Piegusek
SushiAddict
Posty: 848
Rejestracja: pt sie 09, 2024 10:58 pm

Post autor: Piegusek »

chleb_ze_smalcem pisze: czw paź 16, 2025 1:59 am I do obawy przez przemocą w stosunku do dziecka, ja bym się jeszcze obawiała, że to dziecko się nie uda po prostu. Czasem jest tak, że w genach są przekazane jakieś złe cechy a czasem to wydaje mi się, że zupełnie nie ma znaczenia jak bardzo udani są rodzice, dzieciak może być jednym wielkim problemem. I to czym starszy, tym gorzej. Szczególnie jeśli w grę wchodzą problemy psychiczne, nieprzystosowanie społeczne albo zwyczajnie wstrętny charakter. I nie wydaje mi się, że na absolutnie wszystko mają wpływ rodzice i wychowanie. Czasem dziecko wyrośnie na kiepskiego dorosłego a później trzeba się męczyć, i nawet niekoniecznie się lubić i co wtedy?
Dokladnie tak. Nawet bycie wykształconymi, kulturalnymi rodzicami, w stabilnym kochajacym związku blablabla.... nie moze wykluczyc powolania na swiat osoby chorej psychicznie, agresywnej albo po prostu patusa, na ktorego nie wpłynie się ani prośbami, ani groźbami.
Niestety znałam z własnego otoczenia takie przypadki, gdzie te osoby naprawde miały w domu WSZYSTKO + miłość rodzicow, ale byly zaburzone, nie chciały sie leczyc i zmarly przedwcześnie przed 40. Oczywiście przeczolgujac przedtem swoich rodzicow przez kompletne życiowe piekło (narkotyki, alkoholizm, agresja, patologiczne kłamstwo i kradzieże, przemoc, self-h., proby s., nieskonczone próby rozpoczynania wszystkiego od nowa i terapii/zmiany, ktore nigdy nie zadziałały).
Mam nawet kolezanke z takim synem (ukochanym, z pelnego milosci zwiazku) którego kiedys nawet uratowala gdy probowal popelnic s., ktory wielokrotnie ją okradał, bił, demolowal jej dom, wyzywal i terroryzowal. Dlaczego sie tak zachowuje? Nikt nie wie, nawet psycholodzy i psychiatrzy, nie ma naprawde zadnego zarzutu - wzorowy dom, dwojka kochających rodziców z kulturą osobistą, dziecko wychowywane z miloscia i wsparciem, ale on, ich syn nienawidzi ich calym sercem i dąży do samozniszczenia. Najlepsze jest to, ze ich drugie dziecko, jego siostra jest zupelnie inna-kulturalna i spokojna, a zarazem przerazona swoim bratem i atmosferą w rodzinie.
olaolaola1111
RóżowePolo
Posty: 11
Rejestracja: sob wrz 06, 2025 10:10 pm

Post autor: olaolaola1111 »

Nie mam dzieci i nie tęsknię za nimi.

To oznaczałoby, że musiałbyś priorytetowo traktować dziecko, brać na siebie dużą odpowiedzialność za wiele osób, a to kosztuje.

Ale to również oznacza, że ​​zyskałbyś kogoś bardzo wyjątkowego do kochania.

Ale zadziwiają mnie ludzie, którzy mają dzieci i nie chcą wziąć na siebie tej odpowiedzialności.
FikolMikol
Currently: planning drama
Posty: 2001
Rejestracja: pn mar 04, 2024 10:30 pm

Post autor: FikolMikol »

olaolaola1111 pisze: ndz paź 19, 2025 10:52 am
Ale zadziwiają mnie ludzie, którzy mają dzieci i nie chcą wziąć na siebie tej odpowiedzialności.
Mnie zadziwiają ludzie mający dzieci, którzy wypominają im „tyle dla ciebie poświęciłem”/„od ust sobie odejmowałam żebyś ty miał”
Od razu myślę: stara/stary, dziecko z księżyca się nie wzięło, łaski nie robisz 🤪
Stig
RóżowePolo
Posty: 11
Rejestracja: wt sie 06, 2024 11:02 am

Post autor: Stig »

Mam to szczęście, że moje środowisko nie traktuje mojej bezdzietności jako jakiegokolwiek tematu - ktoś ma dzieci, ktoś ich nie ma. Tę kwestię poruszyła ze mną tylko mama, ale bardziej z chęci poznania mojej perspektywy niż wpędzania w poczucie winy spod znaku "czekam na wnuki". Być może dlatego, że jedną wnuczkę już ma i to ona zaspokaja jej potrzeby pod tym względem.

W dyskusji padło wiele argumentów, z którymi się zgadzam, Żyjemy w czasach, z jednej strony, ogromnej presji wychowania dziecka, któremu zapewnimy wszelkie warunki do jak najlepszego rozwoju, a równocześnie trudno nie mieć obaw o to, jak "nasze czasy" je ukształtują, bo dorastanie w realiach wszechobecnego internetu jest ogromnym wyzwaniem i dla dzieci, i dla rodziców. Serial "Dojrzewanie" może być fikcją, ale wiele podobnych historii dzieje się każdego dnia, i z pewnością działy się również wcześniej, sęk w tym, że dziś wiedza o nich jest na wyciągnięcie ręki.

Ale moim zdaniem, rodzicielstwo nie zależy od tego, jak bardzo jesteśmy odważni, jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić czy jak mocno dbamy o to, żeby było komu zarabiać na nasze emerytury - dzieci przede wszystkim powinny być chciane. Ja dzieci mieć nie chcę, nigdy nie chciałam, instynkt macierzyński jest dla mnie niewiadomą, nie wyobrażam sobie kilkuletniej opieki nad stworzeniem, którego potrzeby muszę zgadywać. Nie mam nic do czyichś dzieci, lubię spędzać czas z tymi, które są w moim otoczeniu, ale sporadyczne przebywanie a opieka 24/7 to są skrajnie różne sytuacje. Zdecydowanie łatwiej jest mi też złapać kontakt z kilkuletnimi dzieciakami, które mówią i z którymi można zaangażować się w zabawę, niż z maluchami, które tylko gaworzą i przewracają się z boku na bok - kompletnie nie rozumiem zachwytów. Głowa mi puchnie na myśl, że miałabym przy sobie takie dziecko przez całą dobę, a moje koleżanki będące mamami opisują czas z nimi spędzony jako nieomal najlepszy na świecie. Świetnie dla nich, ja podziękuję.

Bezdzietność na pewno dała mi świadomość tego, że trzeba włożyć bardzo dużo energii we własny związek. Jesteśmy cały czas we dwójkę, naszych nieporozumień czy problemów nie można '"ukryć" za dzieckiem i chęcią trzymania w ryzach rodziny, bo bez dziecka to my i nasze sprawy są zawsze na pierwszym planie. I to uważam za duży plus bezdzietności, czyli konieczność nieustannej pracy nad związkiem i wysoką świadomość tego, czego od niego oczekujemy, bez kompromisów dla dobra dziecka. Bo koniec końców to nasze osobiste szczęście i poczucie wartości liczy się najmocniej, a świat zna zdecydowanie zbyt wiele głęboko nieszczęśliwych ludzi sklejonych ze sobą wyłącznie spoiwem rodzicielstwa.
Gabs
Ciastko
Posty: 6
Rejestracja: ndz sie 24, 2025 11:19 am

Post autor: Gabs »

Tak czytam i czytam i straszne jest, że tworzymy dwa skrajne obozy: bezdzietna lambardziara albo dzieciata. Tak negatywnie nasycone słowa... Trudno się rozmawia, chciałabym aby potrafił tak nie oceniać drugiej strony :/ ale generalnie większe nasycenie jakiejś nienawiści czuję od niektórych tu kobiet które urodziły. Jakby same siebie chciały jakoś ukoronować.