Start
Wiadomości
Ulubione
Mój profil

Pytania do bezdzietnych...

Moderatorzy: KasandraCwir, verysweetcherry
Rzeka.chaosu
Currently:Vienna
Posty: 1140
Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm

Re: Pytania do bezdzietnych...

Post autor: Rzeka.chaosu »

kiciakociaaa2137 pisze: pt wrz 26, 2025 4:28 pm Nie podajesz logicznych argumentów, cała narracja bijąca z twoich wypowiedzi opiera się na "no, mi miło łatwo to każdemu będzie". W tym wątku dzielimy się refleksjami na temat braku posiadania potomstwa, a ty, będąc matką, wyjeżdżasz z jakimiś swoimi pouczeniami, jak to cukierkowo tęczowo jest w tym kraju pod względem posiadania dzieci. Bo tobie i kilku twoim koleżankom się udało.
Plus offtopujesz jak to ciężko mają lekarze w tym kraju i że stosowanie przez nich przemocy psychicznej w stronę rodzących kobiet jest spoko, bo oni są zestresowani.
Czy jest tu jakiś admin? Tę panią należy stąd chyba wyprosić.
Nie mogę dyskutować skoro wkładasz mi w "usta" nie moje słowa. Wypowiadam się merytorycznie na temat tej "tragicznej" wg niektórych sytuacji. Potrafię napisac coś więcej niż powtarzane wszędzie mity o strasznych porodówkach lub wyciąganie skrajnych zaniedbań i prezentowanie ich jako "standardu opieki okołoporodowej" w naszym kraju. Jeśli ktoś lubi wyciągać wnioski na temat całości na podstawie jednostkowych przypadków - jego sprawa, jego życie, jego potomstwo lub brak.


I tym kończę temat.
Awatar użytkownika
Jennifer
Channelka
Posty: 34
Rejestracja: śr lip 23, 2025 4:24 pm

Post autor: Jennifer »

Rzeka.chaosu pisze: pt wrz 26, 2025 4:33 pm Nie mogę dyskutować skoro wkładasz mi w "usta" nie moje słowa. Wypowiadam się merytorycznie na temat tej "tragicznej" wg niektórych sytuacji. Potrafię napisac coś więcej niż powtarzane wszędzie mity o strasznych porodówkach lub wyciąganie skrajnych zaniedbań i prezentowanie ich jako "standardu opieki okołoporodowej" w naszym kraju. Jeśli ktoś lubi wyciągać wnioski na temat całości na podstawie jednostkowych przypadków - jego sprawa, jego życie, jego potomstwo lub brak.


I tym kończę temat.
Zadziwia mnie, z jaką pewnością twierdzisz, że twoje argumenty są merytoryczne i logiczne.
Nikt nie przedstawił tego jako standard. Nikt nie powiedział, że takie rzeczy dzieją sie w każdym szpitalu. Ale dzieją się i trzeba o tym mówić. Może słyszałaś o takiej fundacji jak Rodzić po ludzku, zapoznaj się z ich raportami dotyczącymi przemocy na porodówkach.
Prawda jest taka, że w tym wątku była bardzo miła i wspierająca atmosfera, nikt nikogo nie oceniał i nie krytykował, aż przyszła pani matka i zaczęła się wymądrzać. Na szczęście, sądząc po reakcjach, nikogo nie przekonałaś, niemnje mam nadzieję, że czujesz satysfakcję i twój dzień stał się lepszy.
i am a god
Gogila
Mokra Włoszka
Posty: 63
Rejestracja: ndz cze 30, 2024 11:27 am

Post autor: Gogila »

I ta sytuacja właśnie pokazała jak traktowane są osoby bezdzietne - niektórzy najwyraźniej uważają, że nie powinniśmy nawet mieć możliwości czy miejsca do rozmowy i zastanowienia się nad WŁASNYMI wyborami.
Awatar użytkownika
MissNobody66
SkrzydełkaZhooters
Posty: 207
Rejestracja: pn sty 08, 2024 10:09 pm

Post autor: MissNobody66 »

PEONIA pisze: pt wrz 26, 2025 4:16 pm Aha czyli to, ze się Bożenka zestresowała w pracy usprawiedliwia słanie tekstów do bezbronnej, niczemu winnej kobiety w stylu "jak dawałaś dupy to przyjemnie było a teraz jęczysz". Kasia z obsługi klienta czy recepcji też morze mieć zły dzień a za taki tekst jakoś nikt nie pogłaszcze jej po główce, ze ma stresująca prace tylko wywali z roboty. I jakoś Kasia umie się opanowac ale Bożenka już nie :P
O i to jest inny temat który za mało jest poruszany na forum publicznym. Człowiek obsługujący ludzi czy to w sklepie, czy w punkcie usługowym może być traktowany jako osoba drugiej kategorii - ma się uśmiechać, być miłym, dawać się na sobie wyżywać, obrażać. Osoba pracująca w ochronie zdrowia z góry postrzegana jest za to jako Bóg nawet mimo tego że jest chamem, prostakiem, wyżywa się na pacjencie, upokarza go. Mamy stanowczo za wysoki szacunek na wyrost do osób które wykonują te zawody tylko dlatego że nas "leczą". Serdecznie polecam poczytać na profilu patoginekologia na Instagramie jak są traktowane kobiety i właśnie zwłaszcza bezdzietne u ginekologa.
Załączniki
fw_1758991209144.jpg
fw_1758991209144.jpg (25.8 KiB) Przejrzano 949 razy
evonla
RealDiamond
Posty: 751
Rejestracja: pt mar 15, 2024 10:37 am

Post autor: evonla »

Rzeka.chaosu pisze: pt wrz 26, 2025 3:26 pm Ceny mieszkań zawsze nie były na kieszeń młodych. Zawsze. Nigdy nie spadały z nieba. Nawet za komuny ludzie czakali latami. Ja wydawałam pół pensji na wynajem, a uzbierałam na mieszkanie. Jeśli zapytasz czyy bylo łatwo i bez wyrzeczeń - oczywiście nie.

I nie mam aż tylu lat, żeby nie widzieć jak robią to młodsze szwagierki czy kuzynki. Tak, teraz robią. Studiują, pracują, budują domy, kupują mieszkania, rodzą dzieci. Duże miasta, małe miasta, wsie. Może mam wyjątkowo zaradne otoczenie, choć nikt do bogaczy nie należy.
Masz ostre delulu. Najwyraźniej osoby z Twojego otoczenia mają bogatych rodziców i to oni wylozyli siano na cztery kąty. A ci, którym rodzice nie pomogą finansowo to niestety są skazani na wynajem, albo kredyt z ratą w wysokości jednej pensji, a z jednej pensji i to małej, ciężko jest utrzymać rodzinę. Widać, że zatrzymałaś się w innej epoce, a najwięcej masz do powiedzenia.
chleb_ze_smalcem
Tritonotti
Posty: 177
Rejestracja: pn lis 04, 2024 9:22 pm

Post autor: chleb_ze_smalcem »

Mam tyle lat, że już raczej nikt mnie nie pyta o to czy będę mieć dzieci a jakby nawet spróbował, to szybko pożałowałby ciekawości, bo nie mam filtra w tych sprawach. Od zawsze mnie ten temat odrzucał i wiedziałam, że co jak co ale absolutnie nie chce być matką. Na początku dlatego, że dzieci mnie zwyczajnie irytują i drażnią. Nie przepadam za nimi. Jeszcze bardziej nie lubię walniętych rodziców. Takich co dostają zapalenia mózgu oddzieciowego. Dużo by wymieniać wkurzających zachowań jednych i drugich. Później nie chciałam też dlatego, że lubię swoje wygodne życie, lubię wolność i to, że żadne męczące tematy okolodzieciowe mnie nie dotyczą. Moge skupiać się na tym na co aktualnie mam chęć. Moje bardziej się rozwijać zawodowo i prywatnie oraz mam dużo więcej kasy nic dzieciaci znajomi na tym samym poziomie. Zauważyłam też, ze wiekiem pogarsza mi się brak cierpliwości i nie chce przebywać wśród ludzi z dziećmi. Jak gdzieś idę czy jadę na urlop, wybieram miejsca adult only.
Sama nie spotkałam się ani z żadną presją ani z natarczywymi pytaniami. Jak byłam duzo mlodsza, to oczywiście było czasem głupie gadanie starych bab, że mi przejdzie z wiekiem i polubię dzieci oraz będę chciała je mieć, czy że trzeba mieć conajmniej jedno, żeby miał kto pomóc na starość. Super motywacja... a mi nie przeszło, jak widać.
brisa
BlondDoczep
Posty: 136
Rejestracja: wt sty 12, 2021 4:59 pm

Post autor: brisa »

chleb_ze_smalcem pisze: ndz wrz 28, 2025 6:59 pm Mam tyle lat, że już raczej nikt mnie nie pyta o to czy będę mieć dzieci a jakby nawet spróbował, to szybko pożałowałby ciekawości, bo nie mam filtra w tych sprawach. Od zawsze mnie ten temat odrzucał i wiedziałam, że co jak co ale absolutnie nie chce być matką. Na początku dlatego, że dzieci mnie zwyczajnie irytują i drażnią. Nie przepadam za nimi. Jeszcze bardziej nie lubię walniętych rodziców. Takich co dostają zapalenia mózgu oddzieciowego. Dużo by wymieniać wkurzających zachowań jednych i drugich. Później nie chciałam też dlatego, że lubię swoje wygodne życie, lubię wolność i to, że żadne męczące tematy okolodzieciowe mnie nie dotyczą. Moge skupiać się na tym na co aktualnie mam chęć. Moje bardziej się rozwijać zawodowo i prywatnie oraz mam dużo więcej kasy nic dzieciaci znajomi na tym samym poziomie. Zauważyłam też, ze wiekiem pogarsza mi się brak cierpliwości i nie chce przebywać wśród ludzi z dziećmi. Jak gdzieś idę czy jadę na urlop, wybieram miejsca adult only.
Sama nie spotkałam się ani z żadną presją ani z natarczywymi pytaniami. Jak byłam duzo mlodsza, to oczywiście było czasem głupie gadanie starych bab, że mi przejdzie z wiekiem i polubię dzieci oraz będę chciała je mieć, czy że trzeba mieć conajmniej jedno, żeby miał kto pomóc na starość. Super motywacja... a mi nie przeszło, jak widać.
czyli osoba która nie chce mieć dzieci bez względu na wszystko <3 myślę że to zupełnie inna kategoria niż ci co chcą ale warunki nie pozwalają.Ja również wiem że absolutnie, pod żadnym pozorem nie chce dziecka. Ostatnio na tik toku pokazał mi sie film matki trzymającej noworodka z pytaniem 'jak opisać to uczucie osobie bezdzietnej?' :') i właśnie to jest problem niezrozumienia bezdzietnych z wyboru, że my nie chcemy wiedzieć i nie chcemy tego czuć. Nie ma absolutnie żadnego plusu posiadania dziecka, nie chcemy tego 'piękna macierzyństwa'. W ogóle mnie to nie interesuje a widząc ciężarną czy matkę z wózkiem po prostu cieszę się że to nie ja. Czy jakis bezdzietny tez tak ma, ze po prostu cieszy sie ze tego nie doswiadcza?
Awatar użytkownika
Jennifer
Channelka
Posty: 34
Rejestracja: śr lip 23, 2025 4:24 pm

Post autor: Jennifer »

brisa pisze: pn wrz 29, 2025 11:03 am Nie ma absolutnie żadnego plusu posiadania dziecka, nie chcemy tego 'piękna macierzyństwa'. W ogóle mnie to nie interesuje a widząc ciężarną czy matkę z wózkiem po prostu cieszę się że to nie ja. Czy jakis bezdzietny tez tak ma, ze po prostu cieszy sie ze tego nie doswiadcza?
Życie byłoby takie piękne, jakby każdy skupił się na swoim szczęściu i tym, co daje mu radość, zamiast dawać takie prztyczki w nos ludziom, którzy żyją inaczej. Ile razy widziałam w sieci teksty w stylu "Niech każdy robi sobie co chce, ale niech nie narzeka za 30 lat, że nie ma się do kogo odezwać...". Juz nawet nie dyskutuję, cieszę się swoim bezdzietnym życiem, że nie jestem "uwiązana" do mniejszego człowieka, że mogę sobie spontanicznie pojechać do innego miasta, czy pójść z narzeczonym na nocny spacer. Śmieszne dla mnie były słowa koleżanki, która po roku macierzyństwa powtarzała "słuchaj, może i będziesz niewyspana, zarzygana, obsrana przez swoje dziecko, ale mówię ci, to jest najlepsze, co cię w życiu spotka". Coś takiego ma mnie przekonać? No nie.
i am a god
chleb_ze_smalcem
Tritonotti
Posty: 177
Rejestracja: pn lis 04, 2024 9:22 pm

Post autor: chleb_ze_smalcem »

brisa pisze: pn wrz 29, 2025 11:03 am czyli osoba która nie chce mieć dzieci bez względu na wszystko <3 myślę że to zupełnie inna kategoria niż ci co chcą ale warunki nie pozwalają.Ja również wiem że absolutnie, pod żadnym pozorem nie chce dziecka. Ostatnio na tik toku pokazał mi sie film matki trzymającej noworodka z pytaniem 'jak opisać to uczucie osobie bezdzietnej?' :') i właśnie to jest problem niezrozumienia bezdzietnych z wyboru, że my nie chcemy wiedzieć i nie chcemy tego czuć. Nie ma absolutnie żadnego plusu posiadania dziecka, nie chcemy tego 'piękna macierzyństwa'. W ogóle mnie to nie interesuje a widząc ciężarną czy matkę z wózkiem po prostu cieszę się że to nie ja. Czy jakis bezdzietny tez tak ma, ze po prostu cieszy sie ze tego nie doswiadcza?
Dokładnie tak, dla mnie osobiście nie ma plusów. Jak o tym pomyślę, widzę same minusy i udrękę. Jak posłucham zmartwień dzieciatych a nawet niekoniecznie zmartwień tylko ogólnie poprzebywam z nimi, to autentycznie cieszę się, że moje życie tak nie wygląda i nie muszę się martwić tymi rzeczami. Dla niektórych to jest część ich życia wychowywać dzieci, i to ich uszczęśliwia i super. Mnie uszczęśliwia to, że nie muszę tego robić. Jestem szczęśliwa, że żyję w miejscu i czasach w których mam wybór.
brisa
BlondDoczep
Posty: 136
Rejestracja: wt sty 12, 2021 4:59 pm

Post autor: brisa »

Jennifer pisze: pn wrz 29, 2025 1:52 pm Życie byłoby takie piękne, jakby każdy skupił się na swoim szczęściu i tym, co daje mu radość, zamiast dawać takie prztyczki w nos ludziom, którzy żyją inaczej. Ile razy widziałam w sieci teksty w stylu "Niech każdy robi sobie co chce, ale niech nie narzeka za 30 lat, że nie ma się do kogo odezwać...". Juz nawet nie dyskutuję, cieszę się swoim bezdzietnym życiem, że nie jestem "uwiązana" do mniejszego człowieka, że mogę sobie spontanicznie pojechać do innego miasta, czy pójść z narzeczonym na nocny spacer. Śmieszne dla mnie były słowa koleżanki, która po roku macierzyństwa powtarzała "słuchaj, może i będziesz niewyspana, zarzygana, obsrana przez swoje dziecko, ale mówię ci, to jest najlepsze, co cię w życiu spotka". Coś takiego ma mnie przekonać? No nie.
ale rzecz w tym, że dla bezdzietnego tym szczęściem jest BRAK dzieci i wszystko co z tym związane. I to nie jest prztyczek do dzieciatych, przecież nigdzie nie pisałam że wybierają źle albo będą żałować.
Awatar użytkownika
Jennifer
Channelka
Posty: 34
Rejestracja: śr lip 23, 2025 4:24 pm

Post autor: Jennifer »

brisa pisze: pn wrz 29, 2025 6:33 pm ale rzecz w tym, że dla bezdzietnego tym szczęściem jest BRAK dzieci i wszystko co z tym związane. I to nie jest prztyczek do dzieciatych, przecież nigdzie nie pisałam że wybierają źle albo będą żałować.
Oj, nie zrozumiałyśmy się. Miałam na myśli, że osoby posiadające dzieci myślą, że dają takie "prztyczki" na zasadzie "patrz, jakie ja mam szcześliwe życie, a ty bezdzietniku nie". Być może źle to ujęłam w słowa. Po prostu wydaje mi sie, że jeśli ktoś wiedzie szczęśliwe życie, nie potrzebuje dowartościowywać się kosztem żyjących inaczej osób
i am a god
Awatar użytkownika
rsong
Dieta 600 kcal
Posty: 2329
Rejestracja: sob gru 23, 2023 1:32 pm

Post autor: rsong »

brisa pisze: pn wrz 29, 2025 11:03 am Czy jakis bezdzietny tez tak ma, ze po prostu cieszy sie ze tego nie doswiadcza?
Ja, zdecydowanie xD. Nigdy nie znajdowałam nic ciekawego/interesującego/pociągającego w ewentualnym macierzyństwie. Ciąża mnie obrzydza. Najgorsze koszmary, jakie kiedykolwiek miałam, to te, kiedy śniło mi się, że jestem w ciąży xD. Jak patrzę na dziewczyny dokoła mnie, które mają dzieci, słucham ich opowieści, to utwierdzam się w przekonaniu, że podjęłam słuszną decyzję. To nie dla mnie; cieszę się, że wykminiłam to dekady temu i nigdy nie dałam sobie wmówić, że mąż i dziecko to jedyny sposób na słuszne i szczęśliwe życie.
🐔
chleb_ze_smalcem
Tritonotti
Posty: 177
Rejestracja: pn lis 04, 2024 9:22 pm

Post autor: chleb_ze_smalcem »

Jennifer pisze: pn wrz 29, 2025 6:46 pm Oj, nie zrozumiałyśmy się. Miałam na myśli, że osoby posiadające dzieci myślą, że dają takie "prztyczki" na zasadzie "patrz, jakie ja mam szcześliwe życie, a ty bezdzietniku nie". Być może źle to ujęłam w słowa. Po prostu wydaje mi sie, że jeśli ktoś wiedzie szczęśliwe życie, nie potrzebuje dowartościowywać się kosztem żyjących inaczej osób
Mnie w takich sytuacjach ciekawi ile z tego szczęśliwego życia to prawda a ile złości i zawiści do osób które nie mają takich samych problemów. Dla mnie to próba przekonania samego siebie, że bezdzietnik na pewno skrycie żałuje albo się obawia albo przynajmniej na starości będzie miał gorzej. A pod przykrywką prztyczków te osoby zazdroszczą i żałują tego jak muszą się męczyć. Bo wydaje mi się tak jak tobie, że osoby na prawdę szczęśliwe z tym, że mają dzieci i jak wygląda ich życie nie wbijają nikomu szpilek.
brisa
BlondDoczep
Posty: 136
Rejestracja: wt sty 12, 2021 4:59 pm

Post autor: brisa »

Jennifer pisze: pn wrz 29, 2025 6:46 pm Oj, nie zrozumiałyśmy się. Miałam na myśli, że osoby posiadające dzieci myślą, że dają takie "prztyczki" na zasadzie "patrz, jakie ja mam szcześliwe życie, a ty bezdzietniku nie". Być może źle to ujęłam w słowa. Po prostu wydaje mi sie, że jeśli ktoś wiedzie szczęśliwe życie, nie potrzebuje dowartościowywać się kosztem żyjących inaczej osób
racja, tym bardziej że to decyzja nieodwracalna więc poziom frustracji musi być straszny kiedy ktoś żałuje rodzicielstwa. Wiedząc, że nie da się z tym nic zrobić, często jedynym 'ratowaniem' siebie jest przekonywanie, że jednak to bezdzietny ma gorzej. W ogóle zauważyłam że agresja na osoby bezdzietne jest zazwyczaj od 1. samotnych sfrustrowanych panów 2. sfrustorwanych matek.
brisa
BlondDoczep
Posty: 136
Rejestracja: wt sty 12, 2021 4:59 pm

Post autor: brisa »

rsong pisze: pn wrz 29, 2025 9:32 pm Ja, zdecydowanie xD. Nigdy nie znajdowałam nic ciekawego/interesującego/pociągającego w ewentualnym macierzyństwie. Ciąża mnie obrzydza. Najgorsze koszmary, jakie kiedykolwiek miałam, to te, kiedy śniło mi się, że jestem w ciąży xD. Jak patrzę na dziewczyny dokoła mnie, które mają dzieci, słucham ich opowieści, to utwierdzam się w przekonaniu, że podjęłam słuszną decyzję. To nie dla mnie; cieszę się, że wykminiłam to dekady temu i nigdy nie dałam sobie wmówić, że mąż i dziecko to jedyny sposób na słuszne i szczęśliwe życie.
o tak, koszmary o ciaży też miałam i ta i ulga że brzuch dalej płaski :') też często nad tym myślę, jakie to szczęście że była 'mądrzejsza' i nie dałam sobie nikomu zrobić dziecka i teraz nie skończyłam jako samotka matka, omineły mnie jakieś batalie sądowe o dziecko i alimenty, użeranie się z facetem, powikłania ciąży, jeżdżenie na wywiadówki itd. (same wiecie, wymieniać można bez końca). A w sumie nie było to takie trudne - wystarczyło nie zajść w ciążę.
Awatar użytkownika
ballerinacappuccina
Channelka
Posty: 31
Rejestracja: pt kwie 25, 2025 11:53 am

Post autor: ballerinacappuccina »

Pamiętam, jaka burza rozpętała się po wypowiedzi Chappel Roan, która powiedziała coś w stylu, że nie zna żadnej szczęśliwej matki. Ilość postów/filmików/tiktoków komentujących to była wręcz przytłaczająca, a kobiety rozpaczliwie próbowały udowadniać, że można być szczęśliwym rodzicem - mimo że pozostałe treści na ich profilach pokazywały głównie wyzwania związane z macierzyństwem. Podpisuję się pod tym, co ktoś tu napisał - jeśli jesteś szczęśliwa ze swoim życiem, to raczej nie masz potrzeby dowalać innym osobom, które żyją inaczej.
Awatar użytkownika
lithops
Srebrna Kropeczka
Posty: 150
Rejestracja: pn mar 04, 2024 10:51 am

Post autor: lithops »

Smieszne jest to, ze jak ktos mowi, ze nie ma dzieci to Ci, ktorzy je maja opisuja swoje zycie w samych superlatywach. Jest pieknie, ladnie, slodko az do porzygu. Twierdza, ze jak dzieci nie macie to tylko sie marnujecie, nie zaznaliscie tego prawdziwego sensu w zyciu. A kiedy za jakis czas Ci sami ludzie mowia, ze wlasnie spodziewaja sie dziecka to zaczyna sie inna spiewka dzieciatych, ze ooooo teraz to zobaczycie co to jest prawdziwe zycie, snu to wy juz nie zaznacie i tak dalej xD
chleb_ze_smalcem
Tritonotti
Posty: 177
Rejestracja: pn lis 04, 2024 9:22 pm

Post autor: chleb_ze_smalcem »

Mnie wkurzają posty o tym, że macierzyństwo to najcięższa praca i porównanie jak „łatwo” jest pracować a jak trudno być matką. Ok wyobrażam sobie, że trudno ale nie wiem po co umniejszać osobom które chcą coś tam osiągnąć w karierze, bo na prawdę jako kobieta bez specjalnych znajomości ani kontaktów to nie jest łatwe. I to nie jest praca 8 godzić, lunch i do domu. Kobiety zawsze miały i mają pod górkę a dowalanie, że co tam twoja harówa, ja tu jestem matką i mam dopiero ciężko, to jest sk*two.

Następne w kolejności to posty/gadanie o tym jak to nie jest się „w pełni” kobieta jeśli nie jest się matką…wiadomo, musisz dać rozepchać sobie kroczę dzieckiem, inaczej jesteś wybrakowanym okazem kobiety. Później jeszcze dowalają sobie miedzy sobą tym jaki która miała poród. Czyli oczywiście te po cesarce nie są tak „w pełni kobietami” jak te po naturalnym porodzie, najlepiej bez znieczulenia. Czy karmieniem, które jest prawilne a które nie. I tym jak rozwijają się dzieci. Bo wiadomo, czym bardziej się męczysz tym „prawdziwsza kobieta” się stajesz. Później mozna sie tez licytować swoimi mękami i tym kto mial/ma gorzej 🤡
brisa
BlondDoczep
Posty: 136
Rejestracja: wt sty 12, 2021 4:59 pm

Post autor: brisa »

chleb_ze_smalcem pisze: wt wrz 30, 2025 1:34 pm Mnie wkurzają posty o tym, że macierzyństwo to najcięższa praca i porównanie jak „łatwo” jest pracować a jak trudno być matką. Ok wyobrażam sobie, że trudno ale nie wiem po co umniejszać osobom które chcą coś tam osiągnąć w karierze, bo na prawdę jako kobieta bez specjalnych znajomości ani kontaktów to nie jest łatwe. I to nie jest praca 8 godzić, lunch i do domu. Kobiety zawsze miały i mają pod górkę a dowalanie, że co tam twoja harówa, ja tu jestem matką i mam dopiero ciężko, to jest sk*two.

Następne w kolejności to posty/gadanie o tym jak to nie jest się „w pełni” kobieta jeśli nie jest się matką…wiadomo, musisz dać rozepchać sobie kroczę dzieckiem, inaczej jesteś wybrakowanym okazem kobiety. Później jeszcze dowalają sobie miedzy sobą tym jaki która miała poród. Czyli oczywiście te po cesarce nie są tak „w pełni kobietami” jak te po naturalnym porodzie, najlepiej bez znieczulenia. Czy karmieniem, które jest prawilne a które nie. I tym jak rozwijają się dzieci. Bo wiadomo, czym bardziej się męczysz tym „prawdziwsza kobieta” się stajesz. Później mozna sie tez licytować swoimi mękami i tym kto mial/ma gorzej 🤡
najlepsze to są te grupy i fora dla mam. Ciągle jakieś probemy dosłownie ze wszystkim: mąż się nie zajmuje dziećmi, depresja, dziecko agresywne, probemyz ciążą, a jakie mleko, a czy to normalne że 10 córka boi sie spać sama... ok, to ja naprawdę podziękuję za to 'największe szczęście' :')
123wiosna123
Trening tenisa
Posty: 2777
Rejestracja: śr mar 20, 2024 10:27 am

Post autor: 123wiosna123 »

Deedeedee pisze: czw wrz 25, 2025 10:58 am @123wiosna123, strasznie to przykre, współczuję :'( Zastanawiam się, co Cię trzyma w tym małżeństwie, skoro twierdzisz, że jest ono wielką porażką i przekreśla Twoje marzenie o macierzyństwie?
Co mnie trzyma, chyba przyzwyczajenie. Jest zle i beznadziejnie ale ja mam 33 lata. Nikt za mna latal nie bedzie, nikogo innego nie poznam. Już na wszystko za późno. Wiem ze ktoś tutaj pisal ze w wieku 42 lat jakas koleżanka rodziła dzieci ale ja nie chce miec w takim wieku byc w ciąży. Ja mając 33 lata mam problemy z kręgosłupem, z żyłami. To nie bedzie tak ze nagle z wiekiem będę sie lepiej czuła. Nie, nie jestem niepełnosprawna ani schorowana ale tez 20 lat nie mam.
Bądźmy szczerzy ze w takim wieku to faceci wola młodsze i taka jest prawda. Nic dziwnego.
Poddałam sie w tym wszystkim i tyle. Nie widzę żadnego wyjścia z tej sytuacji.
A z mężem rozmawiałam nie raz. Za każdym razem mowil ze rozumie ze to ważne, ze chce mieć dziecko i ze on juz tez niby chce ale za każdym razem kłamał. Nie chcę mi sie juz nawet z nim więcej o tym gadać bo i tak powie to co będę chciała usłyszeć i nic więcej z tego nie wyniknie. Zresztą jego prawo. Ja naprawde nie zamierzam nikogo do niczego zmuszać. Nie chce miec ze mna dzieci to jego prawo.
Daleko od soszy
Migocząca Świeczka
Posty: 366
Rejestracja: pn wrz 01, 2025 9:28 pm

Post autor: Daleko od soszy »

123wiosna123 pisze: sob paź 04, 2025 11:02 pm Co mnie trzyma, chyba przyzwyczajenie. Jest zle i beznadziejnie ale ja mam 33 lata. Nikt za mna latal nie bedzie, nikogo innego nie poznam. Już na wszystko za późno. Wiem ze ktoś tutaj pisal ze w wieku 42 lat jakas koleżanka rodziła dzieci ale ja nie chce miec w takim wieku byc w ciąży. Ja mając 33 lata mam problemy z kręgosłupem, z żyłami. To nie bedzie tak ze nagle z wiekiem będę sie lepiej czuła. Nie, nie jestem niepełnosprawna ani schorowana ale tez 20 lat nie mam.
Bądźmy szczerzy ze w takim wieku to faceci wola młodsze i taka jest prawda. Nic dziwnego.
Połowa moich koleżanek weszła w "te właściwe" związki w twoim wieku i później. Masz TYLKO 33 lata. A poza tym lepiej być samej niż z byle kim.
FikolMikol
Currently: planning drama
Posty: 2000
Rejestracja: pn mar 04, 2024 10:30 pm

Post autor: FikolMikol »

Ja wogole „nie rozumiem” dzieci. Nie umiem z nimi rozmawiać, irytują mnie, nie wprawiają w zachwyt „jakie ono urocze!”.
Nie będę miała dzieci, bo na samą myśl, że miałabym je mieć, wpadam w panikę.
Nie potrzebuje w moim życiu człowieka, który wymaga mojego zaangażowania czasowego, emocjonalnego i finansowego, bo nie czuję, że miałabym coś w zamian.
Dzieci nie są dla mnie :) cieszę się że nie wpadłam za młodu.
malloryknox
ŚpioszkiKenzo
Posty: 4
Rejestracja: ndz paź 05, 2025 2:15 pm

Post autor: malloryknox »

Mam prawie 40 lat. Jeszcze do niedawna chciałam mieć dzieci, ale na przestrzeni lat, obracając się w kręgach różnych "dzieciatych osób" wysunęłam pewien dość kontrowersyjny wniosek - praktycznie każda kobieta, którą poznałam, po urodzeniu dziecka, straciła swoją tożsamość na rzecz bycia po prostu matką. I tego właśnie się boję - jestem artystyczną duszą, mam wiele zainteresowań i boję się ich utraty na rzecz bycia tylko mamą Kasi czy Jasia. Od razu mówię - nie uważam, że tak jest z każdą kobietą, która zostaje matką. Nasze opinie bazujemy na podstawie własnych doświadczeń, a u mnie niestety tak właśnie było.
W ciągu całego swojego życia nawiązałam głębsze relacje z ludźmi z różnych środowisk - artystów, podróżników, pisarzy, aktorów, mogę wymieniać w nieskończoność. I z przykrością muszę stwierdzić, że każda ze znanych mi kobiet po urodzeniu dziecka jakby całkowicie wymazała z życia swoje pasje. Ja rozumiem, że jak dziecko ma te kilka tygodni, to żadna matka raczej nie poleci do Tajlandii czy nie zacznie jeździć z grupą teatralną po Polsce. Ale bardzo mi przykro, kiedy spotykamy się w większym gronie i chcemy podyskutować o sztuce czy czymś angażującym, a jedyne, o czym mogę pogadać z taką matką to zajęcia jej dziecka w przedszkolu. "A wiesz, ja odkąd Brajanek się urodził to jakoś przestałam sie interesować tym czy tamtym" - słyszę te słowa często. Zbyt często.
Biorąc pod uwagę, że to osoby wywodzące sie z różnych niezwiązanych ze sobą środowisk, zaczęłam podejrzewać, że zjawisko tracenia tożsamości jest dość uniwersalne. Nawet moja bliska znajoma skrzypaczka, która w czasie ciąży zarzekała się, że ona w życiu nie dostanie "odpieluszkowego zapalenia mózgu", dwa lata po porodzie sprzedała swoje skrzypce. Mimo że jej dziecko chodzi już do liceum, nie wróciła do pasji, o której zawsze mówiła, że "kocha nad życie".
Podzieliłam się tą refleksją z kilkoma osobami (dzietnymi i bezdzietnymi) i za każdym razem spotkałam się z wywracaniem oczami i stwierdzeniem, że "przesadzam", że zainteresowania w życiu się zmieniają, co jest normalne. Nikogo nie zamierzam zmuszać do zajmowania się czymś, czym ta osoba utraciła zainteresowanie, tylko przykre jest to, że często takie życiowe pasje często zostały przerwane przez pojawienie się dziecka. Z niektórymi osobami naprawdę nie mam już o czym rozmawiać poza zainteresowaniami, bo nawet nie czytają wiadomości, a gdy temat schodzi na coś taki uniwersalnego jak np. pogoda, to słyszę "no, faktycznie zimno, Dżesika trzeci dzień zasmarkana chodzi". Może ktoś uważa za normalne, że jedynym tematem w życiu matek jest dziecko, dla mnie jest to po prostu smutne i tyle.
Awatar użytkownika
ballerinacappuccina
Channelka
Posty: 31
Rejestracja: pt kwie 25, 2025 11:53 am

Post autor: ballerinacappuccina »

malloryknox pisze: ndz paź 05, 2025 2:41 pm Z niektórymi osobami naprawdę nie mam już o czym rozmawiać poza zainteresowaniami, bo nawet nie czytają wiadomości, a gdy temat schodzi na coś taki uniwersalnego jak np. pogoda, to słyszę "no, faktycznie zimno, Dżesika trzeci dzień zasmarkana chodzi". Może ktoś uważa za normalne, że jedynym tematem w życiu matek jest dziecko, dla mnie jest to po prostu smutne i tyle.
Przykro mi się zrobiło, czytając to, bo sama mam podobne refleksje. W ubiegłym roku byłam na zjeździe absolwentów mojego liceum. Większość koleżanek ma już 1-2 dzieci i na moje pytania "co u was słychać", każda odpowiedź zaczynała się od dziecka i jego historii. Girl, ale ja pytałam co u CIEBIE słychać, a nie o to, jaką średnią w szkole ma twój bąbelek. Rozumiem, że dziecko to większa część życia takiej osoby, ale jednak poza byciem rodzicem, jesteś też człowiekiem ze swoim własnym rozumem.
chleb_ze_smalcem
Tritonotti
Posty: 177
Rejestracja: pn lis 04, 2024 9:22 pm

Post autor: chleb_ze_smalcem »

To jest jednym z powodów dlaczego relacje z dzieciatymi samoistnie się u mnie kończą. Nie mam ochoty słuchać głównie o dzieciach, nie interesuje mnie to za bardzo. Sprawa, że ci ludzie przestają mieć swoje życie i pasje moim zdaniem wynika z tego, że zwyczajnie nie mają czasu ani energii. Po pracy, opiece nad dziećmi i domem już nie zostaje czasu na zajęcie się sobą. I ok, rozumiem, tyle, że nie mogę się z tym utożsamiać, bo moje życie wygląda po prostu inaczej i nie mamy wspólnych tematów.
Zauważyłam też, ze jeśli jedna strona w pary z dziećmi dalej ma pasję i hobbys to odbywa się to kosztem drugiej która w tym czasie skupia się na dzieciach, z moich obserwacji.
Drugi powód rozpadu przyjaźni i znajomości z dzieciatymi to ich wieczną niedostępność. Co też rozumiem ale to nie znaczy, że muszę akceptować. Owszem, możemy spotkać się raz czy dwa w roku, jak już uda im się wyrwać i nie odwołać spotkania ale nie będziemy się już przyjaźnić, bo przy takiej częstotliwości spotkań to zwyczajnie niemożliwe żeby być w tak bliskich relacjach jak z kimś z kim rozmawiam o wiele częściej. Widziałam nie raz narzekanie dzieciatych, że zostały odcięte od spotkań przez koleżanki bezdzietne i cóż, doskonale rozumiem dlaczego.