Start
Wiadomości
Ulubione
Mój profil

Pytania do bezdzietnych...

Moderatorzy: KasandraCwir, verysweetcherry
FikolMikol
Currently: planning drama
Posty: 2000
Rejestracja: pn mar 04, 2024 10:30 pm

Re: Pytania do bezdzietnych...

Post autor: FikolMikol »

Ja powiem tak:
nie widzę żadnych benefitów z tego, że wydam na świat człowieka.
Same zmartwienia, wydane pieniądze, zawracanie głowy.
Nie mam na to przestrzeni, wolę zająć się sobą. I tak mam od zawsze, nie zmieniło mi się, a mam 30 lat.
Teściowa mówi, że trzeba mieć dzieci, ale sama nie umie powiedzieć po co.
I dziwi sie, że ktos wogole mysli "po co". Jakby to był jakiś grzech zastanawiać sie, czy potrzebujesz dziecka w swoim zyciu.
PEONIA
Licówka
Posty: 3305
Rejestracja: wt sty 18, 2022 6:37 pm

Post autor: PEONIA »

A ja się dziewczyny nie zgodzę z Wami pod tym względem - że kiedyś mimo kryzysów np. wojna czy komunizm się dzieci jakoś rodziły i ludzie chcieli je mieć a było gorzej i to świadczy o tym, że ludziom nie przeszkadzają warunki życiowe i to wymówki.

Osoby tak mówiące nie biorą pod uwagę jednego - rozwoju społeczeństw, jego świadomości i antykoncepcji.

Czy Wy serio myślicie, ze jakby w czasie drugiej wojny światowej była powszechnie dostępna pigułka antykoncepcyjna jak dziś to by się te dzieci rodziły masowo? Poczytajcie wspomnienia kobiet z tamtych czasów jaki to był problem wtedy ciąża i jak kwitły aborcje (były cholernie drogie, dostępne dla nielicznych i bardzo ryzykowne)

Pogadajcie z ludźmi urodzonymi w latach 40,50,60,70 a nawet 80 często - czy oni w słyszeli o jakiś potrzebach rozwojowych dziecka, o wychowaniu go, o psychologii. Dzieciak najedzony i jako tako ubrany to wystarczy, niech sie bawi sam byle tyłka nie zawracał a jak niegrzeczny to pasem czy kablem przez pupę i problem rozwiązany a jeszcze i zbierać ziemiaki pomoże i krowy wyprowadzi to w sumie się przyda. "Nikomu nic się nie stało" - no to ciekawe skąd dziś te tłumy dorosłych na terapii i na dobrą sprawę czemu 90% się nadaje by ją odbyć. Dziś już wiemy, ze dziecko potrzebuje czasu i wychowania, masy nakładów i nie każdy się do tego nadaje.

Dostępność antykoncepcji czy wybór drogi zyciowej - ludzie nawet nie wiedzieli, że można żyć inaczej niż ślub, dziecko. Tak było zawsze u wszystkich i już - nikt się nie zastanawiał nad tym za bardzo. Nie było też dostępu do Anty mimi, ze staniała. Często jeszcze w latach 80 babki jedyną antykoncepcją jaką znały był kalendarzyk. Moja mama mówi, ze jak w latach 80 jak urodziła mojego brata i zapytała ginekologa o anty to ją wyśmiał, wyszydził i nic jej nie powiedział.....

Ale to na pewno przez to, ze lidze są wygodni. Ludzie po prostu chcą żyć jak ludzie i już się nie dają dymać, ze 5 osób na 30 metrach z teściami to takie super życie i normalne.....i rozumieją, że dziecko ma większe potrzeby niż pełna miska i ubranie....
Lillak
MoetGlass
Posty: 252
Rejestracja: sob mar 01, 2025 1:11 pm

Post autor: Lillak »

PEONIA pisze: ndz lip 06, 2025 12:04 pm A ja się dziewczyny nie zgodzę z Wami pod tym względem - że kiedyś mimo kryzysów np. wojna czy komunizm się dzieci jakoś rodziły i ludzie chcieli je mieć a było gorzej i to świadczy o tym, że ludziom nie przeszkadzają warunki życiowe i to wymówki.

Osoby tak mówiące nie biorą pod uwagę jednego - rozwoju społeczeństw, jego świadomości i antykoncepcji.

Czy Wy serio myślicie, ze jakby w czasie drugiej wojny światowej była powszechnie dostępna pigułka antykoncepcyjna jak dziś to by się te dzieci rodziły masowo? Poczytajcie wspomnienia kobiet z tamtych czasów jaki to był problem wtedy ciąża i jak kwitły aborcje (były cholernie drogie, dostępne dla nielicznych i bardzo ryzykowne)

Pogadajcie z ludźmi urodzonymi w latach 40,50,60,70 a nawet 80 często - czy oni w słyszeli o jakiś potrzebach rozwojowych dziecka, o wychowaniu go, o psychologii. Dzieciak najedzony i jako tako ubrany to wystarczy, niech sie bawi sam byle tyłka nie zawracał a jak niegrzeczny to pasem czy kablem przez pupę i problem rozwiązany a jeszcze i zbierać ziemiaki pomoże i krowy wyprowadzi to w sumie się przyda. "Nikomu nic się nie stało" - no to ciekawe skąd dziś te tłumy dorosłych na terapii i na dobrą sprawę czemu 90% się nadaje by ją odbyć. Dziś już wiemy, ze dziecko potrzebuje czasu i wychowania, masy nakładów i nie każdy się do tego nadaje.

Dostępność antykoncepcji czy wybór drogi zyciowej - ludzie nawet nie wiedzieli, że można żyć inaczej niż ślub, dziecko. Tak było zawsze u wszystkich i już - nikt się nie zastanawiał nad tym za bardzo. Nie było też dostępu do Anty mimi, ze staniała. Często jeszcze w latach 80 babki jedyną antykoncepcją jaką znały był kalendarzyk. Moja mama mówi, ze jak w latach 80 jak urodziła mojego brata i zapytała ginekologa o anty to ją wyśmiał, wyszydził i nic jej nie powiedział.....

Ale to na pewno przez to, ze lidze są wygodni. Ludzie po prostu chcą żyć jak ludzie i już się nie dają dymać, ze 5 osób na 30 metrach z teściami to takie super życie i normalne.....i rozumieją, że dziecko ma większe potrzeby niż pełna miska i ubranie....
Tu się zgodzę. Widzę nawet różnicę w myśleniu lata 90., kiedy się urodziłam i dziś. Na miejscu swoich rodziców nie zdecydowałabym się w ich sytuacji na dzieci, mieli zbyt niepewną sytuację. Jednak, gdy naprawdę chce się mieć dzieci, to inne sprawy schodzą na dalszy plan.
Rzeka.chaosu
Currently:Vienna
Posty: 1140
Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm

Post autor: Rzeka.chaosu »

PEONIA pisze: ndz lip 06, 2025 12:04 pm A ja się dziewczyny nie zgodzę z Wami pod tym względem - że kiedyś mimo kryzysów np. wojna czy komunizm się dzieci jakoś rodziły i ludzie chcieli je mieć a było gorzej i to świadczy o tym, że ludziom nie przeszkadzają warunki życiowe i to wymówki.

Osoby tak mówiące nie biorą pod uwagę jednego - rozwoju społeczeństw, jego świadomości i antykoncepcji.

Czy Wy serio myślicie, ze jakby w czasie drugiej wojny światowej była powszechnie dostępna pigułka antykoncepcyjna jak dziś to by się te dzieci rodziły masowo? Poczytajcie wspomnienia kobiet z tamtych czasów jaki to był problem wtedy ciąża i jak kwitły aborcje (były cholernie drogie, dostępne dla nielicznych i bardzo ryzykowne)

Pogadajcie z ludźmi urodzonymi w latach 40,50,60,70 a nawet 80 często - czy oni w słyszeli o jakiś potrzebach rozwojowych dziecka, o wychowaniu go, o psychologii. Dzieciak najedzony i jako tako ubrany to wystarczy, niech sie bawi sam byle tyłka nie zawracał a jak niegrzeczny to pasem czy kablem przez pupę i problem rozwiązany a jeszcze i zbierać ziemiaki pomoże i krowy wyprowadzi to w sumie się przyda. "Nikomu nic się nie stało" - no to ciekawe skąd dziś te tłumy dorosłych na terapii i na dobrą sprawę czemu 90% się nadaje by ją odbyć. Dziś już wiemy, ze dziecko potrzebuje czasu i wychowania, masy nakładów i nie każdy się do tego nadaje.

Dostępność antykoncepcji czy wybór drogi zyciowej - ludzie nawet nie wiedzieli, że można żyć inaczej niż ślub, dziecko. Tak było zawsze u wszystkich i już - nikt się nie zastanawiał nad tym za bardzo. Nie było też dostępu do Anty mimi, ze staniała. Często jeszcze w latach 80 babki jedyną antykoncepcją jaką znały był kalendarzyk. Moja mama mówi, ze jak w latach 80 jak urodziła mojego brata i zapytała ginekologa o anty to ją wyśmiał, wyszydził i nic jej nie powiedział.....

Ale to na pewno przez to, ze lidze są wygodni. Ludzie po prostu chcą żyć jak ludzie i już się nie dają dymać, ze 5 osób na 30 metrach z teściami to takie super życie i normalne.....i rozumieją, że dziecko ma większe potrzeby niż pełna miska i ubranie....
Bo to bardzo szkodliwe przeświadczenie, że każdy chce / musi się rozmnażać. Nie, nie każdy. Tak samo nie każdy musi się ciągle rozwijać. W społeczeństwie jest podział funkcji. Dziś łatwiej jest te dzieci mieć i wychować, jeśli się je chce. Tym bardziej nie można nikomu narzucać tego, żeby dzieci miał. Ale też nie można dzieci wrzucać do szufladki "ludzi niechcianych, drugiej kategorii".
Hilda Blues
SushiAddict
Posty: 829
Rejestracja: czw sty 18, 2024 8:34 pm

Post autor: Hilda Blues »

Jesteśmy z mężem grubo po 40, prawie 20 lat razem, więc na szczęście nas już nikt nie pyta ani nie ciśnie o dziecko:) nigdy nie żałowałam, że nie mam potomstwa. Moi rodzice byli dwojgiem niedojrzałych młodych ludzi, którzy nie powinni nigdy być razem ani tym bardziej mieć dzieci, a którzy niestety ulegli presji społecznej na “jedyny słuszny model rodziny”. Nie winię ich o to, czasy były inne. Teraz jest zupełnie inaczej, jest większa swoboda, samoświadomość, dostęp do wiedzy, do antykoncepcji. Mając wyniesiony nieciekawy bagaż z domu rodzinnego, moim absolutnym priorytetem życiowym stała się spokojna głowa i spokojne życie, a rola rodzica jakoś nigdy za bardzo mi z tym nie współgrała.. Obserwując moich znajomych, którzy w większości mają już dorastające dzieci, ile energii i zasobów ( nie tylko materialnych) kosztuje ich rodzicielstwo, ile wysiłku kosztuje pogodzenie pracy zawodowej z byciem “wystarczająco dobrym rodzicem”,jak są bezradni wobec różnych zagrożeń, które czyhają na ich dzieci w social mediach, jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to nie dla mnie, nie podołałabym psychicznie po prostu.
Sookie
MiamiBicz
Posty: 370
Rejestracja: śr lip 16, 2025 4:48 pm

Post autor: Sookie »

A ja mam takie podejście i przemyślenia, które dość rzadko spotykam u innych i czasem dziwnie się z tym czuje.
Nie przeraża mnie ciąża, poród, połóg. Nie jestem zafiksowana na swoim wyglądzie. Poza tym, ja na serio wiem, że umiem się poświęcić i bardzo dużo z siebie dać. Natomiast problemem jest, że ja mogłabym mieć niemowlę i małe dziecko, a nie potrafię sobie wyobrazić dziecka w wieku szkolnym, nastolatka, dorosłego. Przeraża mnie fakt wydania dziecka na świat, który tak bardzo mi się nie podoba. Nie wyobrażam sobie momentu, w którym dziecko zaczyna się dowiadywać o okropieństwach tego świata (przemoc, wojna, masowa hodowla zwierząt na mięso, a nawet dewastacja środowiska). Ja bardzo ciężko przeżyłam wybuch wojny. Od czasów nastoletnich walczę z niesprawiedliwościami tego świata 🙃 Dodatkowo, obawiam się o zdrowie psychiczne dziecka, a potem swoje. O rozwój sztucznej inteligencji czy zagrożeniach social mediów, wzroście zachorowań na depresję.
Czasem sobie myślę, że dzieci są urocze, rozczulają mnie takie małe w wózkach. Ale ja bym nie umiała sobie poradzić z wychowaniem świadomego człowieka.
N drugim miejscu, bałam się zawsze chorób, w tym psychicznych u dziecka.
To nie jest tak, że jakoś cierpię z powodu braku rodzicielstwa, nie uważam, że czegoś mi brakuje. Przez swoje przekonania ( a mam je odkąd pamiętam) nie wyobrażałam sobie zakładania rodziny, raczej takie myślenie było dla mnie obce.
Moje koleżanki mają dzieci, bardzo je lubię, ale też widzę po dziewczynach, że są bardzo umordowane. Jedna stwierdziła, że dzieci w ogóle jej nie dają szczęścia (pytanie, czy dzieci do tego służą.. )
ale123
Gacie z oceanu
Posty: 44
Rejestracja: pt maja 10, 2024 1:39 pm

Post autor: ale123 »

Na początku związku z moim obecnym mężem ja otwarcie mówiłam że nie chce dzieci, on chciał je w przyszłości. Zmieniło się to kiedy osoby z bliskiego otoczenia zaczęły zakładać rodziny, widziałam jego przerażenie kiedy patrzył na te dzieci i na to jak trzeba się nimi opiekować. Wzięliśmy ślub z nastawieniem że nie chcemy dzieci. Aktualnie wiele par w rodzinie czy znajomych ma dzieciaki w wieku 2-8 lat i wiele razy od nich słyszeliśmy, że jakby mięli cofnąć czas, to by się nie decydowali tak szybko. To jakoś upewniło męża w bezdzietności. Natomiast ja, która od wczesnych lat nastoletnich, czułam że nie lubię dzieci, denerwują mnie, nie mam cierpliwości do nich, przeraża mnie poród itd. od pewnego czasu zaczęłam odczuwać "instynkt macierzyński", który kiedyś był dla mnie bujdą, a teraz nie wiem jak to wyjaśnić, ale czuję że tego chce. Mężowi nic nie mówię, boję się jego reakcji, że jego reakcja mnie jakoś złamie psychicznie, mimo że i tak odczuwam że jestem w dołku, że czegoś mi brakuje w życiu. Czy taki związek ma jeszcze sens? Aktualnie świetnie mi idzie ukrywanie moich stanów depresyjnych i napadów płaczu, ale czuję że to się pogłębia.
Chcę przez to wszystko powiedzieć, że dojrzewamy jako ludzie, i mamy prawo zmienić swoje wcześniejsze decyzje. Tak naprawdę mało rozmawialiśmy z mężem o dzieciach, nie ustaliliśmy co jeśli któreś z nas będzie chciało je mieć...
Lillak
MoetGlass
Posty: 252
Rejestracja: sob mar 01, 2025 1:11 pm

Post autor: Lillak »

ale123 pisze: sob lip 19, 2025 10:25 am Na początku związku z moim obecnym mężem ja otwarcie mówiłam że nie chce dzieci, on chciał je w przyszłości. Zmieniło się to kiedy osoby z bliskiego otoczenia zaczęły zakładać rodziny, widziałam jego przerażenie kiedy patrzył na te dzieci i na to jak trzeba się nimi opiekować. Wzięliśmy ślub z nastawieniem że nie chcemy dzieci. Aktualnie wiele par w rodzinie czy znajomych ma dzieciaki w wieku 2-8 lat i wiele razy od nich słyszeliśmy, że jakby mięli cofnąć czas, to by się nie decydowali tak szybko. To jakoś upewniło męża w bezdzietności. Natomiast ja, która od wczesnych lat nastoletnich, czułam że nie lubię dzieci, denerwują mnie, nie mam cierpliwości do nich, przeraża mnie poród itd. od pewnego czasu zaczęłam odczuwać "instynkt macierzyński", który kiedyś był dla mnie bujdą, a teraz nie wiem jak to wyjaśnić, ale czuję że tego chce. Mężowi nic nie mówię, boję się jego reakcji, że jego reakcja mnie jakoś złamie psychicznie, mimo że i tak odczuwam że jestem w dołku, że czegoś mi brakuje w życiu. Czy taki związek ma jeszcze sens? Aktualnie świetnie mi idzie ukrywanie moich stanów depresyjnych i napadów płaczu, ale czuję że to się pogłębia.
Chcę przez to wszystko powiedzieć, że dojrzewamy jako ludzie, i mamy prawo zmienić swoje wcześniejsze decyzje. Tak naprawdę mało rozmawialiśmy z mężem o dzieciach, nie ustaliliśmy co jeśli któreś z nas będzie chciało je mieć...
Nikt z internetu nie przeżyje Twojego życia za Ciebie. Pogadaj z mężem, naprawdę dużo problemów można rozwiązać szczerą rozmową.

My mieliśmy trochę inną sytuację, gdy zaczęliśmy być parą mówiliśmy o dzieciach w przyszłości, najlepiej trójce. Sama zawsze wiedziałam, że jak dzieci to po 30tce. Moi rodzice byli młodsi, gdy ja i siostra się urodziłyśmy i nie żałują, że jesteśmy na świecie, ale przyznają, że lepiej byłoby, aby była najpierw stabilizacja życiowa. Dlatego od dziecka uczyli mnie o niezależności finansowej, własnym rozwoju, aby nie polegać tylko na kimś innym, a dzieci zostawić na później, właśnie po 30tce, kiedy powinnam mieć już rozwiniętą karierę.

W te wakacje kończę 30 lat, mąż w podobnym wieku, 5 lat po ślubie. I dochodzimy do wspólnego wniosku, że nie chcemy teraz dzieci, możliwe, że nigdy. Jednak do tego potrzebna jest otwarta rozmowa.

No i może się okazać, że macie inny pogląd na sprawę dzieci to musisz wybrać, czy mąż czy potencjalne dzieci. Nie zmuszaj go do dziecka, jeśli on go nie będzie chciał. Na to też musisz być gotowa.
lalisa
Dieta 600 kcal
Posty: 2152
Rejestracja: śr lip 07, 2021 9:59 pm

Post autor: lalisa »

ale123 pisze: sob lip 19, 2025 10:25 am Na początku związku z moim obecnym mężem ja otwarcie mówiłam że nie chce dzieci, on chciał je w przyszłości. Zmieniło się to kiedy osoby z bliskiego otoczenia zaczęły zakładać rodziny, widziałam jego przerażenie kiedy patrzył na te dzieci i na to jak trzeba się nimi opiekować. Wzięliśmy ślub z nastawieniem że nie chcemy dzieci. Aktualnie wiele par w rodzinie czy znajomych ma dzieciaki w wieku 2-8 lat i wiele razy od nich słyszeliśmy, że jakby mięli cofnąć czas, to by się nie decydowali tak szybko. To jakoś upewniło męża w bezdzietności. Natomiast ja, która od wczesnych lat nastoletnich, czułam że nie lubię dzieci, denerwują mnie, nie mam cierpliwości do nich, przeraża mnie poród itd. od pewnego czasu zaczęłam odczuwać "instynkt macierzyński", który kiedyś był dla mnie bujdą, a teraz nie wiem jak to wyjaśnić, ale czuję że tego chce. Mężowi nic nie mówię, boję się jego reakcji, że jego reakcja mnie jakoś złamie psychicznie, mimo że i tak odczuwam że jestem w dołku, że czegoś mi brakuje w życiu. Czy taki związek ma jeszcze sens? Aktualnie świetnie mi idzie ukrywanie moich stanów depresyjnych i napadów płaczu, ale czuję że to się pogłębia.
Chcę przez to wszystko powiedzieć, że dojrzewamy jako ludzie, i mamy prawo zmienić swoje wcześniejsze decyzje. Tak naprawdę mało rozmawialiśmy z mężem o dzieciach, nie ustaliliśmy co jeśli któreś z nas będzie chciało je mieć...
W obecnej wersji związek nie ma sensu. Albo się dogadujecie na dziecko, albo musisz znaleźć kogoś innego. Nie wybaczysz mu, jeśli dobijesz pewnego wieku i nie zostaniesz matką, mimo że tego pragniesz. Nie wybaczysz również sobie. Pewnie mnie zjedziecie za to, ale cóż... jakby dzieci mieli tylko ci co chcieli, zaplanowali i powiedzieli sobie "od dziś staramy się o dziecko i poród jeszcze w tym roku", to mało kto by te dzieci posiadał. To, że facet teraz mówi, że nie chce, nie znaczy, że będzie złym ojcem. Wpadki się zdarzają. Czy sugeruje, żebyś "wpadła"? Cóż, tak. Jeśli to naprawdę za*ebisty facet i jesteś go pewna. O Jezu jak możesz tak mówić blabla. Normalnie, znam dużo ludzi, którym dzieci się po prostu przydarzyły i są super rodzicami.
PEONIA
Licówka
Posty: 3305
Rejestracja: wt sty 18, 2022 6:37 pm

Post autor: PEONIA »

lalisa pisze: ndz lip 20, 2025 5:04 pm To, że facet teraz mówi, że nie chce, nie znaczy, że będzie złym ojcem. Wpadki się zdarzają. Czy sugeruje, żebyś "wpadła"? Cóż, tak. Jeśli to naprawdę za*ebisty facet i jesteś go pewna. O Jezu jak możesz tak mówić blabla. Normalnie, znam dużo ludzi, którym dzieci się po prostu przydarzyły i są super rodzicami.
Rozumiem, że jak facet przebijałby gumki albo podmienił tabletki na witaminki bo on chce mieć bejbika bardzo jego kobieta nie chce ale "to, że nie chce mieć dzieci nie znaczy, że będzie złą matką, przecież ludzie wpadają i są super rodzicami" też spoko?
evonla
RealDiamond
Posty: 751
Rejestracja: pt mar 15, 2024 10:37 am

Post autor: evonla »

lalisa pisze: ndz lip 20, 2025 5:04 pm W obecnej wersji związek nie ma sensu. Albo się dogadujecie na dziecko, albo musisz znaleźć kogoś innego. Nie wybaczysz mu, jeśli dobijesz pewnego wieku i nie zostaniesz matką, mimo że tego pragniesz. Nie wybaczysz również sobie. Pewnie mnie zjedziecie za to, ale cóż... jakby dzieci mieli tylko ci co chcieli, zaplanowali i powiedzieli sobie "od dziś staramy się o dziecko i poród jeszcze w tym roku", to mało kto by te dzieci posiadał. To, że facet teraz mówi, że nie chce, nie znaczy, że będzie złym ojcem. Wpadki się zdarzają. Czy sugeruje, żebyś "wpadła"? Cóż, tak. Jeśli to naprawdę za*ebisty facet i jesteś go pewna. O Jezu jak możesz tak mówić blabla. Normalnie, znam dużo ludzi, którym dzieci się po prostu przydarzyły i są super rodzicami.
Powiedz, że to jakiś rodzaj żartu… Chyba jest różnica między wpadką pary, która jest dosłownie wpadką, czymś nie planowanym, a planowaniem wpadki przez laskę/faceta pomimo jasnej deklaracji, że nie chce się mieć potomstwa.
JagodkaMalinka

Post autor: JagodkaMalinka »

lalisa pisze: ndz lip 20, 2025 5:04 pm Pewnie mnie zjedziecie za to, ale cóż... jakby dzieci mieli tylko ci co chcieli, zaplanowali i powiedzieli sobie "od dziś staramy się o dziecko i poród jeszcze w tym roku", to mało kto by te dzieci posiadał. To, że facet teraz mówi, że nie chce, nie znaczy, że będzie złym ojcem. Wpadki się zdarzają. Czy sugeruje, żebyś "wpadła"? Cóż, tak. Jeśli to naprawdę za*ebisty facet i jesteś go pewna. O Jezu jak możesz tak mówić blabla. Normalnie, znam dużo ludzi, którym dzieci się po prostu przydarzyły i są super rodzicami.
Dziecko powinni mieć ludzie i tylko tacy ludzie, którzy chcą dzieci. Nie muszą być planowane, ale muszą być chciane. A oszukanie partnera w sprawie takiej wagi to jest jakaś zgroza. Jakby facet robił dziurki w prezerwatywach, bo on chce dziecko wbrew twojej woli, pisałabym to samo.
ale123
Gacie z oceanu
Posty: 44
Rejestracja: pt maja 10, 2024 1:39 pm

Post autor: ale123 »

lalisa pisze: ndz lip 20, 2025 5:04 pm W obecnej wersji związek nie ma sensu. Albo się dogadujecie na dziecko, albo musisz znaleźć kogoś innego. Nie wybaczysz mu, jeśli dobijesz pewnego wieku i nie zostaniesz matką, mimo że tego pragniesz. Nie wybaczysz również sobie. Pewnie mnie zjedziecie za to, ale cóż... jakby dzieci mieli tylko ci co chcieli, zaplanowali i powiedzieli sobie "od dziś staramy się o dziecko i poród jeszcze w tym roku", to mało kto by te dzieci posiadał. To, że facet teraz mówi, że nie chce, nie znaczy, że będzie złym ojcem. Wpadki się zdarzają. Czy sugeruje, żebyś "wpadła"? Cóż, tak. Jeśli to naprawdę za*ebisty facet i jesteś go pewna. O Jezu jak możesz tak mówić blabla. Normalnie, znam dużo ludzi, którym dzieci się po prostu przydarzyły i są super rodzicami.
Diaboliczny plan, ale niestety bez szans :D mąż dostał awans, często jest w delegacji, a jak wraca to jest tak zmęczony, że nie często nam się udaje TO zrobić, więc nawet ciężko byłoby się wstrzelić w dni płodne:/ nawet chciałabym wpadkę i niech się dzieje, ale w obecnej sytuacji marne szanse
Gdymniesenzmorzy
FejkTiffany
Posty: 663
Rejestracja: sob maja 20, 2023 11:29 am

Post autor: Gdymniesenzmorzy »

lalisa pisze: pt maja 16, 2025 12:55 pm Jakbym miała być szczera, to ja miałam wręcz tak, że mnie bolał brak pytań. Tyle lat razem i teściowa nigdy nie zainteresowała się tematem naszych dzieci. Czemu? Nie wiem, ale się domyślam... A tak serio to wiem, że po prostu mnie nie lubi i raczej nie przebiera nóżkami na nasze dzieci. Czułabym się ok, jakby członek rodziny tak po ludzku z troski, z chęci zapytał mnie o takie plany. Czym innym jest "e! a wy to czemu dzieci nie macie?" i wbijanie się komuś z butami, a co innego zwykła rozmowa. A tak zawsze czułam, że zona jego brata to jest partnerka do rozmów o dzieciach. Dorosła kobieta, poważna. Partner jego siostry to poważna osoba i maja dzieci. A ja? Taka tam gówniara. Ze mną się takich tematów nie porusza.
U mnie było tak samo,do czasu jak po latach okazało się że ich jedyny wnuk to syn mój i męża 😆 Nie są zachwyceni tym stanem rzeczy,ale wnuka kochają. Z drugiej strony może i dobrze,bo wiem że nie byłby ukochanym wnuczkiem :/
Lillak
MoetGlass
Posty: 252
Rejestracja: sob mar 01, 2025 1:11 pm

Post autor: Lillak »

To ja się w sumie przestaję dziwić historiom na męskich forach, że zostali wrobieni w dziecko, skoro tutaj takie rady widzę jak celową "wpadkę". Ciekawe, ile kobiet już to zrobiło. W drugą stronę kobiety nie są jakoś już tak chętne do bycia zmuszaną do urodzenia dziecka.

Jeśli masz takie podejście - zostaw męża, i to z troski o niego, jak i o siebie samą.
lalisa
Dieta 600 kcal
Posty: 2152
Rejestracja: śr lip 07, 2021 9:59 pm

Post autor: lalisa »

Lillak pisze: pn lip 21, 2025 5:36 pm To ja się w sumie przestaję dziwić historiom na męskich forach, że zostali wrobieni w dziecko, skoro tutaj takie rady widzę jak celową "wpadkę". Ciekawe, ile kobiet już to zrobiło. W drugą stronę kobiety nie są jakoś już tak chętne do bycia zmuszaną do urodzenia dziecka.

Jeśli masz takie podejście - zostaw męża, i to z troski o niego, jak i o siebie samą.
Ale to ja napisałam, a nie autorka. Powiem ci tak - odkąd pamietam miałam pogląd, że dziecko powinno być zaplanowane. Jeszcze ze 3 lata temu bym pewnie zjechała kobietę, która "zapomniała" o tabletce. Teraz mam inny pogląd. Myślenie się czasem zmienia pod wpływem różnych rzeczy. Żadnej kobiecie w takich kwestiach nie radzę mówić "hop". Teraz jest takie myślenie, że o Boże musi być super zaplanowane, super przemyślane. A potem para w wieku 37 lat w końcu się decyduje... i co? Oczywiście kobieta nie może zajść. Czas na in vitro, nieudane próby. Zegar tyka. Co do tego, ze facet nie chce czy chce, to tez różnie bywa rzeczywistośc vs założenia. Znam takich, co chcieli, a ojcami są beznadziejnymi.

Dla mnie autorka powinna albo poszukać innego faceta, albo zajść w ciążę z obecnym jeśli jest go pewna.
JagodkaMalinka

Post autor: JagodkaMalinka »

Dziecko nie musi być zaplanowane. Ale musi być chciane. Wmanerwanie partnera w niechciane dziecko to wyjątkowe chu.stwo,dla dziecka też.
Lillak
MoetGlass
Posty: 252
Rejestracja: sob mar 01, 2025 1:11 pm

Post autor: Lillak »

JagodkaMalinka pisze: wt lip 22, 2025 10:42 am Dziecko nie musi być zaplanowane. Ale musi być chciane. Wmanerwanie partnera w niechciane dziecko to wyjątkowe chu.stwo,dla dziecka też.
Bardzo słuszne słowa. Wrobienie partnera w dziecko to coś nie do pomyślenia z mojej perspektywy. To jest zobowiązanie na 18+ lat, ogromne koszty, nawet jeśli dojdzie do rozwodu, bo są alimenty. I to jest gw**t, taki sam jakby mężczyzna zdjął prezerwatywę w trakcie stosunku.
FikolMikol
Currently: planning drama
Posty: 2000
Rejestracja: pn mar 04, 2024 10:30 pm

Post autor: FikolMikol »

Tyle się mówi, że kobiety mają prawo wyboru (aborcji) i słusznie.
Nie wyobrażam sobie, żeby okłamać partnera w kwestii antykoncepcji, żeby on tego wyboru nie miał.

Co innego wpadka, tabletki nie zadziałaja, wtedy obydwoje decydujecie co dalej. Ale żeby tak świadomie wmanewrować najbliższego człowieka… Okropne świństwo.
Deedeedee
Mokra Włoszka
Posty: 69
Rejestracja: pt lip 14, 2023 8:07 am

Post autor: Deedeedee »

Czytam i nie wierzę, że takie rady padają. Ciekawa jestem, czy tak samo postrzegałabyś sytuację, gdyby mężczyzna chciał zapłodnić partnerkę bez jej zgody, bo przecież "jest jej pewien" i "byłaby wspaniałą matką". Zgoda na s*ks nie jest zgodą na ciążę. Żyjemy w 2025 i nawet w przypadku prawdziwej wpadki rozwiązań jest kilka.

Dla mnie takie przedmiotowe (i przemocowe) traktowanie świadczy o braku partnerskiej relacji. Jak można ukochanemu człowiekowi przedefiniować całe życie bez jego świadomej zgody? Ogarnijcie się dziewczyny, bo rodzicielstwo to nie jest zakup nowego mebla.
Awatar użytkownika
rsong
Dieta 600 kcal
Posty: 2329
Rejestracja: sob gru 23, 2023 1:32 pm

Post autor: rsong »

Jak ktoś chce "przypadkowej" wpadki albo doradza takie mądre rzeczy, to za cholerę nie powinien być rodzicem 💀. NIGDY. I mówię to jako bezdzietna lambadziara.

No właśnie, jako bezdzietna lambadziara od zawsze wiedziałam, że dzieci mieć nie chce. Przede wszystkim lubię spokój, ciszę, spontaniczność, lubię sobie np. czytać do 2-3 w nocy, lubię pojechać na koncert na drugi koniec Polski,.wyjść sobie z domu ot tak, nawet na zakupy, bez szykowania się nie wiadomo ile. Dzieci nigdy mnie nie bawiły, nigdy mnie nie rozczulały, jak słyszę płacz/krzyki, to automatycznie wszystko ściska mi się w środku. Do tego nie lubię być dotykana, więc nie wyobrażam sobie wiszącego na mnie dziecka. I może nie byłabym złą matką, ale byłabym cholernie nieszczęśliwą matką. A dzieci zasługują na rodziców, którzy są szczęśliwi z ich obecności.

Ogólnie uważam, że nie wszyscy powinni mieć dzieci xD. Mam taką znajomą, która sapała, że ona to chce mieć trójkę dzieci, a jak tylko dostała umowę na czas nieokreślony, to kazała się zalać staremu. W planach była trójka dzieci, jedno po drugim, bo "macierzyński to długi urlop, za który ci płacą, ty oglądasz sobie seriale, a dziecko śpi" xD. Pogląd się zmienił po urodzeniu dziecka xD. Pojawiły się pretensje do dziecka (!!), że nie śpi, że płacze. Pretensje trwają do dziś, a dziecko ma już ok. 4 lat xD. Hitem jest to, że laska mówiła, że ona sobie wyobrażała, że jej dziecko będzie ciche, nie będzie dużo gadać, bo będzie słuchać mądrości płynącej z ust mamuni xD. U innej znajomej córeczka musi przepraszać, jak jest podekscytowana i za dużo opowiada, bo mamie to przeszkadza. Inna koleżanka zdecydowała się na dziecko, bo mąż chciał (ona nigdy nie chciała). Tylko mąż non stop pracował, wiecznie w delegacjach, na treningach sportowych - z dzieckiem nr 1 nie spędzał dużo czasu. I pretensje, że dziecko "za mało go kocha". Więc trzeba było zrobić dziecko #2, żeby kochało tatusia bardziej. Ale przy dziecku #2 tata też jest wiecznie w pracy i delegacjach 🫠. A moja znajoma cóż... Narzekać nie narzeka, ale wszystko (samotność, wszelkie niedogodności) rekompensuje sobie zakupami.
Więc tak. jak patrzę na ludzi dookoła siebie, to absolutnie nie żałuję swoich wyborów.
🐔
JagodkaMalinka

Post autor: JagodkaMalinka »

rsong pisze: śr lip 23, 2025 10:29 am
Ogólnie uważam, że nie wszyscy powinni mieć dzieci xD. Mam taką znajomą, która sapała, że ona to chce mieć trójkę dzieci, a jak tylko dostała umowę na czas nieokreślony, to kazała się zalać staremu. W planach była trójka dzieci, jedno po drugim, bo "macierzyński to długi urlop, za który ci płacą, ty oglądasz sobie seriale, a dziecko śpi" xD. Pogląd się zmienił po urodzeniu dziecka xD. Pojawiły się pretensje do dziecka (!!), że nie śpi, że płacze. Pretensje trwają do dziś, a dziecko ma już ok. 4 lat xD. Hitem jest to, że laska mówiła, że ona sobie wyobrażała, że jej dziecko będzie ciche, nie będzie dużo gadać, bo będzie słuchać mądrości płynącej z ust mamuni xD. U innej znajomej córeczka musi przepraszać, jak jest podekscytowana i za dużo opowiada, bo mamie to przeszkadza. Inna koleżanka zdecydowała się na dziecko, bo mąż chciał (ona nigdy nie chciała). Tylko mąż non stop pracował, wiecznie w delegacjach, na treningach sportowych - z dzieckiem nr 1 nie spędzał dużo czasu. I pretensje, że dziecko "za mało go kocha". Więc trzeba było zrobić dziecko #2, żeby kochało tatusia bardziej. Ale przy dziecku #2 tata też jest wiecznie w pracy i delegacjach 🫠. A moja znajoma cóż... Narzekać nie narzeka, ale wszystko (samotność, wszelkie niedogodności) rekompensuje sobie zakupami.
Biedne te dzieciaki, niczemu nie są winne, a dostają od rodziców/matek po głowie, za tych rodziców/matek decyzje.
Dlatego tak, nie każdy musi i powinien być rodzicem.
Rzeka.chaosu
Currently:Vienna
Posty: 1140
Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm

Post autor: Rzeka.chaosu »

Deedeedee pisze: śr lip 23, 2025 5:31 am Czytam i nie wierzę, że takie rady padają. Ciekawa jestem, czy tak samo postrzegałabyś sytuację, gdyby mężczyzna chciał zapłodnić partnerkę bez jej zgody, bo przecież "jest jej pewien" i "byłaby wspaniałą matką". Zgoda na keks nie jest zgodą na ciążę. Żyjemy w 2025 i nawet w przypadku prawdziwej wpadki rozwiązań jest kilka.

Dla mnie takie przedmiotowe (i przemocowe) traktowanie świadczy o braku partnerskiej relacji. Jak można ukochanemu człowiekowi przedefiniować całe życie bez jego świadomej zgody? Ogarnijcie się dziewczyny, bo rodzicielstwo to nie jest zakup nowego mebla.
Słyszałam o takiej sytuacji i facet nie został potępiony. A konkretnie to chwalił się, że niszczył gumki czy tam przypadkiem zsuwał. Robił to, bo go to kręciło. Dziewczyna, której to robił nie zaszła w ciążę. Może dlatego potępienia brak. Tak szczerze mówiąc teraz pisząc to oburzam się jak tak można, ale wtedy to było nawet zabawne jak nam o tym opowiadał (kontekst jego opowieści był autoironiczny).

Mój pierwszy facet też kiedyś "przypadkiem" się zapomniał. Powód podobny jak powyżej. Myślałam, że go rozszarpię i miałam tygodnie stresu. No i przez takie doświadczenia uważam, że faceci niestety też robią kontrolowane wpadki. Zresztą chyba nie są legendą rady / historie o podmienianiu tabsów na nospę czy kwas foliowy. Niektórych ryzyko kręci.
FikolMikol
Currently: planning drama
Posty: 2000
Rejestracja: pn mar 04, 2024 10:30 pm

Post autor: FikolMikol »

Mi chyba matka skrzywiła rodzicielstwo, że sama nie chce mieć dzieci.
Nigdy nie powiedziała, że mnie kocha, nigdy jej się nie zwierzałam, bo nie szanowała moich tajemnic (od razu rozgadywała ciotkom i koleżankom, bo przecież tajemnice dzieci to śmieszne pierdoły), łatwiej ją było oszukiwać, niż mówić prawde, bo za szczerze wyznanie popełnionego błędu darła morde. Ostatnio powiedziala, ze przeciez o mnie dbała, np zaplacila mi za kurs prawa jazdy :) generalnie jesc co bylo, finansowo sie starala, ale to w sumie obowiazek rodzica, jak sie na dziecko decyduje. Łaski nie robi, na swiat sie nie prosilam.

Teraz musze lazic po terapiach, bo stosowała na mnie przemoc psychiczna, do dzis sie jej boje, a mam 30 lat.

Wole zaopiekować sie sobą, mentalnie i finansowo, nie chce mieć kogos polegającego na mnie.
rockshoot
RoseGold
Posty: 854
Rejestracja: pn mar 18, 2024 8:32 am

Post autor: rockshoot »

FikolMikol pisze: pt lip 25, 2025 5:11 pm Mi chyba matka skrzywiła rodzicielstwo, że sama nie chce mieć dzieci.
Nigdy nie powiedziała, że mnie kocha, nigdy jej się nie zwierzałam, bo nie szanowała moich tajemnic (od razu rozgadywała ciotkom i koleżankom, bo przecież tajemnice dzieci to śmieszne pierdoły), łatwiej ją było oszukiwać, niż mówić prawde, bo za szczerze wyznanie popełnionego błędu darła morde. Ostatnio powiedziala, ze przeciez o mnie dbała, np zaplacila mi za kurs prawa jazdy :) generalnie jesc co bylo, finansowo sie starala, ale to w sumie obowiazek rodzica, jak sie na dziecko decyduje. Łaski nie robi, na swiat sie nie prosilam.

Teraz musze lazic po terapiach, bo stosowała na mnie przemoc psychiczna, do dzis sie jej boje, a mam 30 lat.

Wole zaopiekować sie sobą, mentalnie i finansowo, nie chce mieć kogos polegającego na mnie.
I to jest odpowiedzialne, jednocześnie smutne. W sensie smutne że Cię tak traktowano.
Ale widzę że różnie ludzie do tego podchodzą. Z moim narzeczonym było podobnie. Dodatkowo to babcia się nim zajmowała a nie rodzice. Nigdy nie usłyszał od nich nic miłego, a szala goryczy się przelała gdy matka powiedziała, że powinien ich szanować bo to jego rodzice. No i na tym ich relacja się zakończyła. Obecnie mamy synka, a narzeczony daje mu wszystko to, czego sam w życiu nie zaznał. Więc widzę, że są „dwie szkoły”