Hej mamuśki hajnidów. Przychodzę po ratunek.
U nas kiedy tylko zaczynam mieć nadzieję, ze będzie lepiej, lżej, ze dzidzia już będzie łatwiejsza w obejściu, to nagle przychodzi okres w którym mam wrażenie, że wkraczam w jakieś granice funkcjonowania na oparach.
Teraz np. córka po skończeniu roku zrobiła się cudowna drzemki na spacerach, usypianie bez noszenia wowow, a od tygodnia maly terrorysta kiedy tylko podejdę do blatu kuchni - dostaje takiego szału, ze ledwo idzie ją uspokoić.
Staram sie jak mogę temu zaradzić i być blisko, jednak no coś jeść trzeba xD Po prostu wstaję z podłogi i jest masakra.
Jestem w drugiej ciąży i też ciężko mi sprostać wszystkim potrzebom, a ponoć wydzielana przeze mnie oksytocyna działa właśnie na moją niekorzyść w tym momencie, bo bobas czuje i staje się jak przylepka.
Także przyjmę wszelkie rady, słowa wsparcia też sie przydadzą, bo czasem ciężko juz nie oszaleć.