Gdzieś czytałam, że policja ma dostęp do jej messengera więc mogli przypadkiem odczytać
Zaginięcie Jowity Zielińskiej (dziewczyna z rowerem)
Moderator: verysweetcherry- TaniArmani
- Tritonotti
- Posty: 173
- Rejestracja: sob lis 04, 2023 9:12 pm
Re: Zaginięcie Jowity Zielińskiej (dziewczyna z rowerem)
nie, to nie ironia. ja po prostu wiem lepiej
Już w kolejnym wątku widzę, jak oburzasz się na wypowiedzi o tym, że w Polsce może istnieć mafia i może mieć związek z zaginięciami ludzi. I jeszcze Zatoka Sztuki, za tym tematem chyba też nie przepadasz. A przecież nie wiemy na sto procent, jak tam było, po co ta złość i wyśmiewanie? To forum internetowe, rozmawiamy sobie. Co do mafii w latach 90. też mówiło się, że u nas jej wcale nie ma. A jest, była i będzie, może nie taka malownicza jak na filmie z Hollywood, ale przestępczość zorganizowana istnieje. Kiedyś stali za nią ważni ludzie. Jak jest teraz? Nie dziwi mnie, że wiele osób jest tym zainteresowanych.Platini_blabla pisze: ↑czw wrz 12, 2024 4:52 pm Boże dokładnie.
A kazdy szemrany człowiek na Pomorzu ma powiązania z Zatoką sztuki.
-
plotki3030
- Currently:Rio
- Posty: 1965
- Rejestracja: pt sty 29, 2021 4:54 pm
Dziwna sprawa. Myślę, że to ktoś kogo znała. Przecież była już bardzo blisko domu. Jakby chciała uciec to by po prostu wyjechała, przecież była dorosła i nikt jej tam nie trzymał. Jakby chciała się zabić to odnaleźli by jej ciało gdzieś w pobliżu.
Może to jakiś adorator że sklepu albo inny że wesi na przykład, była młoda, bez dzieci wdowa. Pisali ze dobra kobieta ale nikogo nie chciała i może jakiś zalotnik nie mógł znieść odmowy. Może ktoś podjechał, chciał pogadać, wywiązała się kłótnia.. Ciekawi mnie ten znajomy z białego busa który ja podwoził, ponoć zapraszał ja na kawę ale odmowila, No i ci faceci co przyjechali wieczorem do rodziców, jakby chcieli wybadać co i jak. Oni są najbardziej podejrzani wg mnie.
Dużo się mówi o teścia h ale wg mnie oni dobrze ja traktowali i nie wsadziła im, żyła sobie spokojnie. Jakby było źle to myślę że by się wyprowadziła choć oczywiście nigdy nie wiadomo na 100%jak jest bo każda rodzina ma swoją szafę z trupami.
Myśle że spotkała kogoś znajomego na swojej drodze kto zrobił jej krzywdę.
Może to jakiś adorator że sklepu albo inny że wesi na przykład, była młoda, bez dzieci wdowa. Pisali ze dobra kobieta ale nikogo nie chciała i może jakiś zalotnik nie mógł znieść odmowy. Może ktoś podjechał, chciał pogadać, wywiązała się kłótnia.. Ciekawi mnie ten znajomy z białego busa który ja podwoził, ponoć zapraszał ja na kawę ale odmowila, No i ci faceci co przyjechali wieczorem do rodziców, jakby chcieli wybadać co i jak. Oni są najbardziej podejrzani wg mnie.
Dużo się mówi o teścia h ale wg mnie oni dobrze ja traktowali i nie wsadziła im, żyła sobie spokojnie. Jakby było źle to myślę że by się wyprowadziła choć oczywiście nigdy nie wiadomo na 100%jak jest bo każda rodzina ma swoją szafę z trupami.
Myśle że spotkała kogoś znajomego na swojej drodze kto zrobił jej krzywdę.
-
Dora_Diamant
- Kciuk
- Posty: 878
- Rejestracja: wt cze 04, 2024 9:32 am
w pełni się zgadzam. nie sądzę, że ta dziewczyna była w konflikcie z teściami, ale mogę uwierzyć, iż nie chciała nowego partnera. zbyt dużo przeszła, może nie czuła się gotowa, a jakiś odrzucony adorator nie mógł znieść upokorzenia?plotki3030 pisze: ↑pt kwie 18, 2025 7:46 pm Dziwna sprawa. Myślę, że to ktoś kogo znała. Przecież była już bardzo blisko domu. Jakby chciała uciec to by po prostu wyjechała, przecież była dorosła i nikt jej tam nie trzymał. Jakby chciała się zabić to odnaleźli by jej ciało gdzieś w pobliżu.
Może to jakiś adorator że sklepu albo inny że wesi na przykład, była młoda, bez dzieci wdowa. Pisali ze dobra kobieta ale nikogo nie chciała i może jakiś zalotnik nie mógł znieść odmowy. Może ktoś podjechał, chciał pogadać, wywiązała się kłótnia.. Ciekawi mnie ten znajomy z białego busa który ja podwoził, ponoć zapraszał ja na kawę ale odmowila, No i ci faceci co przyjechali wieczorem do rodziców, jakby chcieli wybadać co i jak. Oni są najbardziej podejrzani wg mnie.
Dużo się mówi o teścia h ale wg mnie oni dobrze ja traktowali i nie wsadziła im, żyła sobie spokojnie. Jakby było źle to myślę że by się wyprowadziła choć oczywiście nigdy nie wiadomo na 100%jak jest bo każda rodzina ma swoją szafę z trupami.
Myśle że spotkała kogoś znajomego na swojej drodze kto zrobił jej krzywdę.
I to jest dla mnie najbardziej realna wersja. Co więcej , ona nawet może żyć i być przetrzymywana wbrew własnej woli. Całkiem niedawno było przecież historia dość głośna że kobieta była przetrzymywana kilka lat gdzieś w komórce.plotki3030 pisze: ↑pt kwie 18, 2025 7:46 pm
Może to jakiś adorator że sklepu albo inny że wesi na przykład, była młoda, bez dzieci wdowa. Pisali ze dobra kobieta ale nikogo nie chciała i może jakiś zalotnik nie mógł znieść odmowy. Może ktoś podjechał, chciał pogadać, wywiązała się kłótnia.. Ciekawi mnie ten znajomy z białego busa który ja podwoził, ponoć zapraszał ja na kawę ale odmowila, No i ci faceci co przyjechali wieczorem do rodziców, jakby chcieli wybadać co i jak. Oni są najbardziej podejrzani wg mnie.
-
gossipgirlxox
Wiadomo kim byli ci faceci, którzy przyjechali wieczorem do domu rodziców? Przesłuchano ich?plotki3030 pisze: ↑pt kwie 18, 2025 7:46 pm Dziwna sprawa. Myślę, że to ktoś kogo znała. Przecież była już bardzo blisko domu. Jakby chciała uciec to by po prostu wyjechała, przecież była dorosła i nikt jej tam nie trzymał. Jakby chciała się zabić to odnaleźli by jej ciało gdzieś w pobliżu.
Może to jakiś adorator że sklepu albo inny że wesi na przykład, była młoda, bez dzieci wdowa. Pisali ze dobra kobieta ale nikogo nie chciała i może jakiś zalotnik nie mógł znieść odmowy. Może ktoś podjechał, chciał pogadać, wywiązała się kłótnia.. Ciekawi mnie ten znajomy z białego busa który ja podwoził, ponoć zapraszał ja na kawę ale odmowila, No i ci faceci co przyjechali wieczorem do rodziców, jakby chcieli wybadać co i jak. Oni są najbardziej podejrzani wg mnie.
Dużo się mówi o teścia h ale wg mnie oni dobrze ja traktowali i nie wsadziła im, żyła sobie spokojnie. Jakby było źle to myślę że by się wyprowadziła choć oczywiście nigdy nie wiadomo na 100%jak jest bo każda rodzina ma swoją szafę z trupami.
Myśle że spotkała kogoś znajomego na swojej drodze kto zrobił jej krzywdę.
A mi tu niestety śmierdzi...w domu teściów...w różnych komentarzach ludzie z okolic piszą, że to nie była jednak tak wspaniałomyślna rodzina, układ pełen miłości i szacunku jak u Oś bywa.....w jakimś nagraniu usłyszałam od teściowej, że oni jechali tą trasą chwilę po niej.....i sprawy spadkowe w tle. Chciałabym się mylić, ale jednak coś tu zalatuje...
Jakie sprawy spadkowe?Treflik pisze: ↑wt kwie 22, 2025 2:31 pm A mi tu niestety śmierdzi...w domu teściów...w różnych komentarzach ludzie z okolic piszą, że to nie była jednak tak wspaniałomyślna rodzina, układ pełen miłości i szacunku jak u Oś bywa.....w jakimś nagraniu usłyszałam od teściowej, że oni jechali tą trasą chwilę po niej.....i sprawy spadkowe w tle. Chciałabym się mylić, ale jednak coś tu zalatuje...
Gdzie można te komentarze poczytać?Treflik pisze: ↑wt kwie 22, 2025 2:31 pm A mi tu niestety śmierdzi...w domu teściów...w różnych komentarzach ludzie z okolic piszą, że to nie była jednak tak wspaniałomyślna rodzina, układ pełen miłości i szacunku jak u Oś bywa.....w jakimś nagraniu usłyszałam od teściowej, że oni jechali tą trasą chwilę po niej.....i sprawy spadkowe w tle. Chciałabym się mylić, ale jednak coś tu zalatuje...
-
KasiaBasia56
- Modna
- Posty: 406
- Rejestracja: pt mar 22, 2024 11:35 am
Też czasem myślę co się tam wydarzyło. Bardzo śmierdzi sprawa z tymi facetami, którzy podjechali.
Szkoda mi tej dziewczyny, bo całe jej życie wyglądało na ciężkie i smutne, gdzieś w głębi serca mam nadzieję, że odnajdzie się żywa i w pozwalającej samodzielnie żyć formie, ale jakie są na to szanse?
Czytałam kiedyś o sprawie jednej dziewczyny porwanej przez faceta, z którym się podobno spotykała, trzymał ją w piwnicy, w końcu cudem uciekła (mam nadzieję, że nic nie pokręciłam). Miało to miejsce w Polsce. Może tu mamy do czynienia z czymś podobnym?
Jaki mieli motyw?KasiaBasia56 pisze: ↑ndz lip 06, 2025 6:06 pm A ja obstawiam rodzeństwo męża. Jedyni oni mieli motyw, ewentualnie przypadkowy psychol/zboczeniec
Nie jest tak łatwo ukryć ciało. Chyba ze rodzeństwo w jakiś sposób współpracowało z tymi panami, którzy rzekomo przyjechali coś kupić. Może na szybko wymyślili w jakim celu tam są a przyjechali omówić sprawę z rodzeństwem. Być może właśnie jest przetrzymywana przez jakiegoś odrzuconego zalotnika. Opcja ucieczki i układania życia od nowa najmniej realna. Niby nigdy nie wiemy co do końca siedzi w czyjejś głowie, nawet najbliższej osoby. Ciekawe ilu morderców minęliśmy w życiu. A ilu katów zwierząt mijamy, rozmawiamy i nawet nie wiemy.
Do osoby, która pisała o tej tragedii z kuzynem, który zaginął, potem szukali i szukali, aż tu nagle ciało spadło z drzewa kilometr od domu. Oczywiście mogę się mylić, ale w takich przypadkach policji powinna zapalić się wielka czerwona lampka. Rozumiem nie zauważyć raz, drugi, ale tyle osób nie widzi faceta powieszonego na drzewie zaledwie kilometr od domu, przy wielkich poszukiwaniach, tyle czasu? Kto wiesza się poza tym na czubku drzewa? Przecież takiego wisielca widać i to z daleka, bo wiesza się na wysokości ludzkich oczu lub tylko trochę wyżej.
Podobna sprawa była w tej samej okolicy przed zaginieciem Jowity, starszy pan zniknął, za jakiś czas znaleziono kości w miejscu wielokrotnie przeszukiwanym. Skąd coś takiego? Moim zdaniem dlatego, że ktoś ukrył ciało, a gdy już tkanki miękkie się rozłożyły i nie sposób było udowodnic udziału osób trzecich, a tym bardziej ich tożsamości, podrzucił szczątki, bo ile można trzymać trupa przykładowo u siebie na podwórku. Policja zamyka sprawę i koniec tematu. Zbrodnia prawie doskonała.
Co do Jowity, moim zdaniem w sprawę zamieszanych jest kilka osób, jedni wykonali plan, a drudzy go zlecili. O tym, co zaszło, wiedzą co najmniej trzy osoby. To są moje teoretyczne spekulacje, może to być nieprawda, wiem o sprawie tylko z medialnych przekazów i forów. Może być tak, że kości niebawem się znajdą i sprawa zostanie upozorowana na samob*. Gdyby to było prawdziwe samob*, ciało już by zostało znalezione, samob* sami sie nie zakopują i nie wieszają się na czubkach wysokich sosen, tylko tak, że dobrze ich widać. Przy przeszukaniach tyralierą a potem wielokrotnym szukaniu przez prywatne osoby nie ma szans, żeby ktoś taki się nie odnalazł. To znaczy jakaś szansa zawsze jest, ale moim zdaniem symboliczna.
Jest jeszcze jeden możliwy scenariusz, Jowita została potrącona, ale wtedy, gdy zeszła z roweru, stąd brak śladu na rowerze. Sprawca szybko wrzucił ciało na pakę białego busa, którego teściowie jak twierdzą widzieli w tym lesie, rower też, odjechał, rower ukrył daleko od miejsca akcji, ciało wywiózł daleko i zakopał tam, gdzie nikt nie szuka. To też możliwe, podobnie jak scenariusz ze zbokiem, ale ja obstawiam udział osób znanych Jowicie.
Podobna sprawa była w tej samej okolicy przed zaginieciem Jowity, starszy pan zniknął, za jakiś czas znaleziono kości w miejscu wielokrotnie przeszukiwanym. Skąd coś takiego? Moim zdaniem dlatego, że ktoś ukrył ciało, a gdy już tkanki miękkie się rozłożyły i nie sposób było udowodnic udziału osób trzecich, a tym bardziej ich tożsamości, podrzucił szczątki, bo ile można trzymać trupa przykładowo u siebie na podwórku. Policja zamyka sprawę i koniec tematu. Zbrodnia prawie doskonała.
Co do Jowity, moim zdaniem w sprawę zamieszanych jest kilka osób, jedni wykonali plan, a drudzy go zlecili. O tym, co zaszło, wiedzą co najmniej trzy osoby. To są moje teoretyczne spekulacje, może to być nieprawda, wiem o sprawie tylko z medialnych przekazów i forów. Może być tak, że kości niebawem się znajdą i sprawa zostanie upozorowana na samob*. Gdyby to było prawdziwe samob*, ciało już by zostało znalezione, samob* sami sie nie zakopują i nie wieszają się na czubkach wysokich sosen, tylko tak, że dobrze ich widać. Przy przeszukaniach tyralierą a potem wielokrotnym szukaniu przez prywatne osoby nie ma szans, żeby ktoś taki się nie odnalazł. To znaczy jakaś szansa zawsze jest, ale moim zdaniem symboliczna.
Jest jeszcze jeden możliwy scenariusz, Jowita została potrącona, ale wtedy, gdy zeszła z roweru, stąd brak śladu na rowerze. Sprawca szybko wrzucił ciało na pakę białego busa, którego teściowie jak twierdzą widzieli w tym lesie, rower też, odjechał, rower ukrył daleko od miejsca akcji, ciało wywiózł daleko i zakopał tam, gdzie nikt nie szuka. To też możliwe, podobnie jak scenariusz ze zbokiem, ale ja obstawiam udział osób znanych Jowicie.
ale o jakim spadku mowa jak pierwszeństwo maja dzieci , tzn rodzeństwo tego zmarłego męża Jowity a jego rodzice jeszcze żyją
więc nikt aktualnie nic nie dzieli
nie rozumiem tego rzekomego motywu spadku, mieszkali w domu jego rodziców, co mogłaby tam być jego, umarł a oni zostali więc to jest ich a potem ich żyjących dzieci
ten trop moim zdaniem nie jest dobry ,nikt niczego nie dzielił aktualnie
więc nikt aktualnie nic nie dzieli
nie rozumiem tego rzekomego motywu spadku, mieszkali w domu jego rodziców, co mogłaby tam być jego, umarł a oni zostali więc to jest ich a potem ich żyjących dzieci
ten trop moim zdaniem nie jest dobry ,nikt niczego nie dzielił aktualnie
Czyli uważasz, że ktoś miesiącami trzyma zwłoki - gdzie, na wierzchu w ogródku, w płytkim grobie? - a potem z rozłożonym ciałem wspina się na czubek sosny i wiesza tam ciało? To sposób dla ambitnych zabójców, bo to dość trudne do wykonania nie sądzisz?zzz pisze: ↑śr lip 16, 2025 8:00 am Do osoby, która pisała o tej tragedii z kuzynem, który zaginął, potem szukali i szukali, aż tu nagle ciało spadło z drzewa kilometr od domu. Oczywiście mogę się mylić, ale w takich przypadkach policji powinna zapalić się wielka czerwona lampka. Rozumiem nie zauważyć raz, drugi, ale tyle osób nie widzi faceta powieszonego na drzewie zaledwie kilometr od domu, przy wielkich poszukiwaniach, tyle czasu? Kto wiesza się poza tym na czubku drzewa? Przecież takiego wisielca widać i to z daleka, bo wiesza się na wysokości ludzkich oczu lub tylko trochę wyżej.
Podobna sprawa była w tej samej okolicy przed zaginieciem Jowity, starszy pan zniknął, za jakiś czas znaleziono kości w miejscu wielokrotnie przeszukiwanym. Skąd coś takiego? Moim zdaniem dlatego, że ktoś ukrył ciało, a gdy już tkanki miękkie się rozłożyły i nie sposób było udowodnic udziału osób trzecich, a tym bardziej ich tożsamości, podrzucił szczątki, bo ile można trzymać trupa przykładowo u siebie na podwórku. Policja zamyka sprawę i koniec tematu. Zbrodnia prawie doskonała.
Co do Jowity, moim zdaniem w sprawę zamieszanych jest kilka osób, jedni wykonali plan, a drudzy go zlecili. O tym, co zaszło, wiedzą co najmniej trzy osoby. To są moje teoretyczne spekulacje, może to być nieprawda, wiem o sprawie tylko z medialnych przekazów i forów. Może być tak, że kości niebawem się znajdą i sprawa zostanie upozorowana na samob*. Gdyby to było prawdziwe samob*, ciało już by zostało znalezione, samob* sami sie nie zakopują i nie wieszają się na czubkach wysokich sosen, tylko tak, że dobrze ich widać. Przy przeszukaniach tyralierą a potem wielokrotnym szukaniu przez prywatne osoby nie ma szans, żeby ktoś taki się nie odnalazł. To znaczy jakaś szansa zawsze jest, ale moim zdaniem symboliczna.
Jest jeszcze jeden możliwy scenariusz, Jowita została potrącona, ale wtedy, gdy zeszła z roweru, stąd brak śladu na rowerze. Sprawca szybko wrzucił ciało na pakę białego busa, którego teściowie jak twierdzą widzieli w tym lesie, rower też, odjechał, rower ukrył daleko od miejsca akcji, ciało wywiózł daleko i zakopał tam, gdzie nikt nie szuka. To też możliwe, podobnie jak scenariusz ze zbokiem, ale ja obstawiam udział osób znanych Jowicie.
Co do pana Stanisława, bo pewnie o nim mówisz. Trochę podobne są te sprawy, dość blisko położone od siebie miejscowości, rower, powrót do domu... Z reportażu w Uwadze pamiętam, że jakaś kobieta mówiła, że pytał ją o drogę. To był starszy mężczyzna, a trasa powinna mu być dobrze znana. Zaniki pamięci, może jakiś udar? Dużo tu się mogło stać choć tu wierzę i w potrącenie i ukrycie zwłok. Ale ukrycie ich od razu, a nie trzymanie ciała w stanie rozkładu przez parę lat nie wiadomo gdzie. Skąd info, że teren był wielokrotnie przeszukany? Wiadomo, gdzie dokładnie go znaleziono?
Co do Jowity, ja początkowo podejrzewałam samob*. Trudne życie miała ta dziewczyna, tyle nieszczęść spadło na jedną osobę. Z drugiej strony wydaje mi się, że chciałaby być pochowana razem z mężem więc śmierć w jakimś odległym lub trudno dostępnym miejscu nie miałaby większego sensu - ale może nie myślała racjonalnie lub myślała, że szybko ją znajdą. Zabójstwo też mi się wydaje prawdopodobne, ale nie mam pojęcia, czy byłby to jakiś przypadkowy świr, czy ktoś kogo znała.
Odziedziczyła połowę majątku męża. Dzieci nie mieli więc druga połowa trafiła do rodziców.lola!!! pisze: ↑śr lip 16, 2025 8:26 am ale o jakim spadku mowa jak pierwszeństwo maja dzieci , tzn rodzeństwo tego zmarłego męża Jowity a jego rodzice jeszcze żyją
więc nikt aktualnie nic nie dzieli
nie rozumiem tego rzekomego motywu spadku, mieszkali w domu jego rodziców, co mogłaby tam być jego, umarł a oni zostali więc to jest ich a potem ich żyjących dzieci
ten trop moim zdaniem nie jest dobry ,nikt niczego nie dzielił aktualnie
Jaki mógł mieć majątek? Jakieś oszczędności, samochód (choć Jowita jeździła rowerem więc może nie)? Na upartego może była jakaś ziemia już podzielona na dzieci. Oni tam wszyscy mieszkali na kupie i wątpię żeby mieli jakąś ogromną kasę.
mi osobiście temat tego spadku sie nie klei. Myślę, ze to nie toToascik pisze: ↑śr lip 16, 2025 8:36 am Odziedziczyła połowę majątku męża. Dzieci nie mieli więc druga połowa trafiła do rodziców.
Jaki mógł mieć majątek? Jakieś oszczędności, samochód (choć Jowita jeździła rowerem więc może nie)? Na upartego może była jakaś ziemia już podzielona na dzieci. Oni tam wszyscy mieszkali na kupie i wątpię żeby mieli jakąś ogromną kasę.
Uważam, że mogło być (choć oczywiście nie musiało) tak - ktoś zabija, zabiera ciało, ukrywa je np gdzieś na swojej działce z pętlą zaciśniętą na szyi, czeka, aż rozłożą się tkanki miękkie i zostaną kości, bierze kości i rzuca je pod drzewo, że niby własnie spadły, ewentualnie podrzuca gdzieś w lesie jak w przypadku tego Stanisława. o czubku drzewa mówiłam, że właśnie tam na pewno NIE było żadnych zwłok, ani samob*, ani podrzuconych. Że jakkolwiek bylo, musiały być znacznie niżej, widoczne, stąd w ogóle wzięło się moje podejrzenie, że początkowo ich w ogóle w tym miejscu nie było. Wydaje mi się to bardziej prawdopodobne niż przegapienie leżącego dorosłego chłopa/wisielca przez tabuny szukających ludzi, w tym policjantów i rodzinę.Toascik pisze: ↑śr lip 16, 2025 8:30 am Czyli uważasz, że ktoś miesiącami trzyma zwłoki - gdzie, na wierzchu w ogródku, w płytkim grobie? - a potem z rozłożonym ciałem wspina się na czubek sosny i wiesza tam ciało? To sposób dla ambitnych zabójców, bo to dość trudne do wykonania nie sądzisz?
Co do pana Stanisława, bo pewnie o nim mówisz. Trochę podobne są te sprawy, dość blisko położone od siebie miejscowości, rower, powrót do domu... Z reportażu w Uwadze pamiętam, że jakaś kobieta mówiła, że pytał ją o drogę. To był starszy mężczyzna, a trasa powinna mu być dobrze znana. Zaniki pamięci, może jakiś udar? Dużo tu się mogło stać choć tu wierzę i w potrącenie i ukrycie zwłok. Ale ukrycie ich od razu, a nie trzymanie ciała w stanie rozkładu przez parę lat nie wiadomo gdzie. Skąd info, że teren był wielokrotnie przeszukany? Wiadomo, gdzie dokładnie go znaleziono?
Co do Jowity, ja początkowo podejrzewałam samob*. Trudne życie miała ta dziewczyna, tyle nieszczęść spadło na jedną osobę. Z drugiej strony wydaje mi się, że chciałaby być pochowana razem z mężem więc śmierć w jakimś odległym lub trudno dostępnym miejscu nie miałaby większego sensu - ale może nie myślała racjonalnie lub myślała, że szybko ją znajdą. Zabójstwo też mi się wydaje prawdopodobne, ale nie mam pojęcia, czy byłby to jakiś przypadkowy świr, czy ktoś kogo znała.
Co do spadku - Jowita w zasadzie nic by i tak nie odziedziczyła, bo jej mąż nie żył, a w chwili śmierci nie był właścicielem domu. Gdyby mąż był właścicielem lub współwłaścicielem i by umarł, to ona by dziedziczyła. Ale dom nie był na niego, więc na nic liczyć nie może "z urzędu". Z drugiej strony mógł istnieć jakiś testament lub chęć spisania go na korzyść Jowity. Ale tutaj już nic nie wiemy, to czyste spekulacje.
Eee to ja nie wierzę w takie historie. Za dużo zachodu z rozkładającym się ciałem. Jeśli znasz jakąś sprawę, gdzie coś takiego zostało potwierdzone to podrzuć, chętnie poczytamzzz pisze: ↑śr lip 16, 2025 9:14 am Uważam, że mogło być (choć oczywiście nie musiało) tak - ktoś zabija, zabiera ciało, ukrywa je np gdzieś na swojej działce z pętlą zaciśniętą na szyi, czeka, aż rozłożą się tkanki miękkie i zostaną kości, bierze kości i rzuca je pod drzewo, że niby własnie spadły, ewentualnie podrzuca gdzieś w lesie jak w przypadku tego Stanisława. o czubku drzewa mówiłam, że właśnie tam na pewno NIE było żadnych zwłok, ani samob*, ani podrzuconych. Że jakkolwiek bylo, musiały być znacznie niżej, widoczne, stąd w ogóle wzięło się moje podejrzenie, że początkowo ich w ogóle w tym miejscu nie było. Wydaje mi się to bardziej prawdopodobne niż przegapienie leżącego dorosłego chłopa/wisielca przez tabuny szukających ludzi, w tym policjantów i rodzinę.
Co do spadku - Jowita w zasadzie nic by i tak nie odziedziczyła, bo jej mąż nie żył, a w chwili śmierci nie był właścicielem domu. Gdyby mąż był właścicielem lub współwłaścicielem i by umarł, to ona by dziedziczyła. Ale dom nie był na niego, więc na nic liczyć nie może "z urzędu". Z drugiej strony mógł istnieć jakiś testament lub chęć spisania go na korzyść Jowity. Ale tutaj już nic nie wiemy, to czyste spekulacje.