Cześć, czy któraś z was była w takiej sytuacji? Jesteśmy razem od ponad pięciu lat, trzy lata po ślubie, oboje w okolicach trzydziestki. Na początku normalnie rozmawialiśmy, a ustalenia były takie, że chcemy mieć dzieci. Niestety, teraz, jak tylko o tym wspominam, słyszę, że niby on chce, ale dziecko to koniec życia – żebym się przygotowała, żebym się nie nastawiała, że jak pojawi się dziecko, to jeszcze gdzieś się wyjedzie itd. Nawet gdy kot miauczy i nie wstanę do niego natychmiast (a miauczy, bo np. chce wejść do szafy), słyszę, że z dzieckiem nie będzie tak łatwo. Kiedy widzi jakieś dzieci – czy to na ulicy, czy w telewizji – od razu się wzdryga i robi przerażoną minę.
Co mogę z tym zrobić? Nie chcę nikogo zmuszać do bycia rodzicem, ale z drugiej strony mój zegar biologiczny powoli tyka, mam także instynkt macierzyński i czuję, że to przede wszystkim nie jest fair, po tylu latach związku.
Mój mąż nie chce dziecka
Moderatorzy: KasandraCwir, verysweetcherry-
moonlightbae
- RoyalBaby
- Posty: 28
- Rejestracja: pn lut 05, 2024 10:31 pm
Ja jestem w odwrotnej sytuacji, że to ja nie chce dziecka i nie wróżę obu relacjom przyszłości
Poczytaj na grupie na FB Żałuję rodzicielstwa różne historie kobiet, które zdecydowały się na macierzyństwo chociaż partner nie był przekonany. Znajdziesz nawet takie, gdzie to mąż lub rodzina nalegali na dziecko. Zobacz jak ich życie teraz wygląda, czy są szczęśliwe.
Twój mąż na Twoje szczęście zdaje sobie sprawę, że dziecko to jednak orka na ugorze. Są tacy faceci, co chcą dziecka jak dziecko chce szczeniaczka a potem cały obowiązek spada na matkę.
Mam 9 miesięczne niemowlę i odniosę się do tego przykładu z wstawaniem do kota. Piszesz to z perspektywy osoby, która (zakładam) się wysypia czyli śpi te 7-8 godzin ciągiem. No to przez najbliższy miesiąc nastaw sobie budzik przed snem na godzinę 1, 3 i 5 i wstań potem o 6 i funkcjonuj, żyj, wykonuj obowiązki. Może trafi wam się dziecko, które przez pierwszy rok będzie budziło się kilka razy w nocy na mleko. Kto będzie do niego wstawał? Mąż? No wątpię... A zmiłuj nie ma
Twój mąż na Twoje szczęście zdaje sobie sprawę, że dziecko to jednak orka na ugorze. Są tacy faceci, co chcą dziecka jak dziecko chce szczeniaczka a potem cały obowiązek spada na matkę.
Mam 9 miesięczne niemowlę i odniosę się do tego przykładu z wstawaniem do kota. Piszesz to z perspektywy osoby, która (zakładam) się wysypia czyli śpi te 7-8 godzin ciągiem. No to przez najbliższy miesiąc nastaw sobie budzik przed snem na godzinę 1, 3 i 5 i wstań potem o 6 i funkcjonuj, żyj, wykonuj obowiązki. Może trafi wam się dziecko, które przez pierwszy rok będzie budziło się kilka razy w nocy na mleko. Kto będzie do niego wstawał? Mąż? No wątpię... A zmiłuj nie ma
cyprysik pisze: ↑śr kwie 02, 2025 8:48 am Cześć, czy któraś z was była w takiej sytuacji? Jesteśmy razem od ponad pięciu lat, trzy lata po ślubie, oboje w okolicach trzydziestki. Na początku normalnie rozmawialiśmy, a ustalenia były takie, że chcemy mieć dzieci. Niestety, teraz, jak tylko o tym wspominam, słyszę, że niby on chce, ale dziecko to koniec życia – żebym się przygotowała, żebym się nie nastawiała, że jak pojawi się dziecko, to jeszcze gdzieś się wyjedzie itd. Nawet gdy kot miauczy i nie wstanę do niego natychmiast (a miauczy, bo np. chce wejść do szafy), słyszę, że z dzieckiem nie będzie tak łatwo. Kiedy widzi jakieś dzieci – czy to na ulicy, czy w telewizji – od razu się wzdryga i robi przerażoną minę.
Co mogę z tym zrobić? Nie chcę nikogo zmuszać do bycia rodzicem, ale z drugiej strony mój zegar biologiczny powoli tyka, mam także instynkt macierzyński i czuję, że to przede wszystkim nie jest fair, po tylu latach związku.
Skoro wcześniej ustalenia były inne ja na Twoim miejscu czułabym się oszukana. Jeśli bardzo chcesz dziecka to chyba warto poszukać innego partnera. Skoro on tego nie chce a Ty zajdziesz jednak w ciążę, możesz zostać w tym sama. Jeszcze przed przyjściem dziecka na świat, ciąża jest również wymagającym stanem a niewiadomo jak będziesz ją znosić. On może w ogóle się nie angażować. Mimo, że w związku to Ty zostaniesz samotną matką. Zaangażowanie w wychowywanie dziecka obojgu rodziców ma ogromny wpływ na całe przyszłe życie dziecka. Nie warto w to brnąć.
- Juliaturczyniak
- PoranneKapuczino
- Posty: 1775
- Rejestracja: czw gru 19, 2024 8:36 pm
Wg mnie jeśli masz zupełnie odmienne podejście w tym temacie niż Twój facet to się nie dogadacie. Na dłuższą metę nie ma to sensu, bo tak naprawdę jeśli ty chcesz dziecko, a on nie to Ty będziesz się łudzić, że on zmieni zdanie na temat chęci do posiadania dziecka, a on będzie się łudzić, że Ci przejdzie... Przykra sytuacja tak naprawdę, ale też jesteśmy ludźmi i może się nam to odmienić na różnych etapach życia. Nie będę Ci sugerować co w tym temacie masz zrobić, ale jeśli chodzi o moją opinię to na pewno będziesz się męczyła.
To ważny temat. Warto jednak zastanowić się czy na dany moment życia macie takie same priorytety.
Nie poświęcaj swoich marzeń o macierzyństwie na rzecz kogoś. Wyjaśniłaś mu pewnie swoje powody. Jednak jeśli on nie ma przekonania jedyne co mogę doradzić to może wspólną sesję małżeńską u terapeuty żebyście mogli dojść do jakiegoś rozwiązania tego problemu.
Powodzenia dziewczyno!
Nie poświęcaj swoich marzeń o macierzyństwie na rzecz kogoś. Wyjaśniłaś mu pewnie swoje powody. Jednak jeśli on nie ma przekonania jedyne co mogę doradzić to może wspólną sesję małżeńską u terapeuty żebyście mogli dojść do jakiegoś rozwiązania tego problemu.
Powodzenia dziewczyno!
Szanuj się.
Trochę racja, ale z ta ostatnia czescia to nie do konca tak jest. Przecież w okresie niemowlęcym jestes zazwyczaj na zwolnieniu macierzyńskim wiec nie wykonujesz normalnie tych samych obowiązków jak kiedy chodzisz do pracy. Oczywiscie rozumiem porównanie, ale jednak to trochę inna sytuacja. Z czasem dziecko zaczyna przesypiać noce i jest już łatwiej, wtedy się dopiero wraca do pracy.Bunny pisze: ↑pt kwie 04, 2025 9:51 am Poczytaj na grupie na FB Żałuję rodzicielstwa różne historie kobiet, które zdecydowały się na macierzyństwo chociaż partner nie był przekonany. Znajdziesz nawet takie, gdzie to mąż lub rodzina nalegali na dziecko. Zobacz jak ich życie teraz wygląda, czy są szczęśliwe.
Twój mąż na Twoje szczęście zdaje sobie sprawę, że dziecko to jednak orka na ugorze. Są tacy faceci, co chcą dziecka jak dziecko chce szczeniaczka a potem cały obowiązek spada na matkę.
Mam 9 miesięczne niemowlę i odniosę się do tego przykładu z wstawaniem do kota. Piszesz to z perspektywy osoby, która (zakładam) się wysypia czyli śpi te 7-8 godzin ciągiem. No to przez najbliższy miesiąc nastaw sobie budzik przed snem na godzinę 1, 3 i 5 i wstań potem o 6 i funkcjonuj, żyj, wykonuj obowiązki. Może trafi wam się dziecko, które przez pierwszy rok będzie budziło się kilka razy w nocy na mleko. Kto będzie do niego wstawał? Mąż? No wątpię... A zmiłuj nie ma![]()
No i jeśli byłoby karmienie mm to mąż też może wstawać, ale tutaj w poście wygląda na to że nie chce więc może być reakcja typu „chciałaś to masz” niestety.
-
Rzeka.chaosu
- Currently:Vienna
- Posty: 1140
- Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm
U mnie i zwolnienie nie pomogło. Odsypiałam kiedy się dało, robiłam obiady na 2 dni. A i tak źle funkcjonowałam w dzień. Niestety dochodziło nawet do sytuacji, kiedy musiałam wstać do dziecka, a byłam bliska omdlenia. Bałam się, że padnę. Wszystko przez długotrwały brak snu, a tata i tak odciążał mnie kiedy mógł. Ale to wszystko mija. Jak dziecko było ciut starsze, to zostawało ze mną w łóżku np od 4 rano, wcześniej się bałam. Nawet ten brak podnoszenia się pomógł.mariaow pisze: ↑śr lip 02, 2025 12:56 pm Trochę racja, ale z ta ostatnia czescia to nie do konca tak jest. Przecież w okresie niemowlęcym jestes zazwyczaj na zwolnieniu macierzyńskim wiec nie wykonujesz normalnie tych samych obowiązków jak kiedy chodzisz do pracy. Oczywiscie rozumiem porównanie, ale jednak to trochę inna sytuacja. Z czasem dziecko zaczyna przesypiać noce i jest już łatwiej, wtedy się dopiero wraca do pracy.
No i jeśli byłoby karmienie mm to mąż też może wstawać, ale tutaj w poście wygląda na to że nie chce więc może być reakcja typu „chciałaś to masz” niestety.
Jeśli kogoś ten temat martwi to napiszę, że u większości znajomych mam ich dzieci jednak ładnie spały prawie od urodzenia.