Od czasu do czasu powraca do mnie myśl o założeniu IG. Nie chciałabym jednak
1. Wrzucać informacji z prywatnego życia
2. Tworzyć rolek itp - uważam że to jest okropna forma, która podtrzymuje uzależnienie użytkowników.
3. Wrzucać postów codziennie.
4. Sama się uzależnić od IG
Tematyka edukacji domowej? A może mikropodróże?
Czy myślicie że jest szansa na przeżycie takiego tworu? Nie zależy mi na byciu influencerką, raczej znalezieniu społeczności, trochę dokumentacji swoich małych codziennych sukcesów. Oglądacie tego typu konta? Możecie podać przykład?
rozowapantera92 pisze: ↑sob lut 22, 2025 4:18 pm
Od czasu do czasu powraca do mnie myśl o założeniu IG. Nie chciałabym jednak
1. Wrzucać informacji z prywatnego życia
2. Tworzyć rolek itp - uważam że to jest okropna forma, która podtrzymuje uzależnienie użytkowników.
3. Wrzucać postów codziennie.
4. Sama się uzależnić od IG
Tematyka edukacji domowej? A może mikropodróże?
Czy myślicie że jest szansa na przeżycie takiego tworu? Nie zależy mi na byciu influencerką, raczej znalezieniu społeczności, trochę dokumentacji swoich małych codziennych sukcesów. Oglądacie tego typu konta? Możecie podać przykład?
Sama swego czasu próbowałam stworzyć konto o tematyce przepisów na redukcji, ale niestety zasięgi są tam niewielkie. Pod tym kątem niestety wygrywa tiktok i ta "szybka" i prosta forma reelsów właśnie. Na tiktoku czasem ot tak się wybijały moje filmiki - ja również nie pokazywałam siebie ani prywaty, konta czysto żywieniowe. Zrezygnowałam, bo niestety wkład był nieadekwatny do efektów.
Zakładając IG miałam takie same plany. Nie mogłam sobie pozwalać na regularną aktywność, nie lubię rolek, mówionych stories, algorytmow itd. Nie dobiłam do tysiąca obserwujących, dodam, że nigdy nie zależało mi na zasięgach, chciałam po prostu publikować merytoryczne treści z mojej branży, dzielić się informacjami. Miałam 3 typy obserwujących: przeciwników i wrogów moich poglądów, cichych oglądaczy i zaangażowaną i oddaną społeczność. Przez pewien czas moje relacje tematyczne coś tam wnosiły, były też udostępniane przez różne branżowe konta z zasięgami. Z czasem przestałam widzieć w tym sens. Z wrogami nie ma szans na kulturalną wymianę poglądów, cichacze i tak się nigdy nie odezwą a dla oddanych warto pisać, ale ja się wypaliłam.
Przytłaczało mnie też to, że IG daje pełne pole do popisu manipulatorom. Moja branża pełna jest narcyzów bez wiedzy ani kompetencji, które mają się za wyrocznie, nie znoszą sprzeciwu, kłamią, pouczają, obrażają, grożą. Konfrontacja z nimi jest naprawdę nieprzyjemna, zwłaszcza jeśli to, co się publikuje jest im nie na rękę.
Punkt 4 jest bardzo ważny. IG będzie wpędzać Cię w poczucie winy, że publikujesz za mało. Jednocześnie utnie Ci zasięgi, jeśli nie będziesz publikować pod algorytmy. Największą katastrofą jest jednak FOMO. Nie tylko chęć scrollowania, żeby Cię coś nie ominęło, ale głównie osoby, których możesz nie znosić, których działalność i sposób bycia może powodować odruch wymiotny, ale będziesz czuła potrzebę, żeby do nich zaglądać. Nie poradzę Ci, żebyś spróbowała założyć konto i ewentualnie dała sobie spokój po pierwszym przebodźcowaniu, bo wiem na przykładzie moim i wielu innych znanych mi osób, że w teorii wydaje się to łatwe, ale w praktyce już niekoniecznie. Znam osoby, które przez social media zawaliły studia, pracę, związki, życie towarzyskie. Ktoś powie, że to przesada, ale uzależnienie od IG jest obecnie problemem światowym i jest niezależne od zasięgów i liczby obserwujących. Dodatkowo powoduje mgłę mózgową.