Start
Wiadomości
Ulubione
Mój profil

Stare baby w pracy, długozatrudnieni

Moderator: verysweetcherry
kenkeczuoki
BlondDoczep
Posty: 139
Rejestracja: pn wrz 09, 2024 12:12 am

Stare baby w pracy, długozatrudnieni

Post autor: kenkeczuoki »

Zdarza się tak, że to pracownicy rządzą w miejscu zatrudnienia a nie szef, i zazwyczaj jest to państwówka albo totalny januszex gdzie szef ma tyle na głowie innych rzeczy i jest taki syf że trzyma tych palantów bo zwyczajnie nikt inny tam nie pójdzie pracować.

Tak jest w jednym z przybytków państwowych u mnie w mieście. Ja to określiłam starą gwardią ale to określenie zbyt ładne choć oddające długość zatrudnienia. Osoby te trzęsa całym budynkiem, wyskakują z mordą na młodsze osoby jak i klientów. Choć mam prawie 30 lat to wyglądam o wiele młodziej i za każdym razem jak muszę się tam pojawić to biorą mnie za gówniarę, tym gorsze otrzymuję traktowanie.

Na moje nieszczęście będę musiała się zdecydować na praktyki w tym cudownym miejscu albo wybiorę dojeżdżanie codziennie godziny do innego miasta. Dodam tylko, że idąc na praktyki od razu będę wskakiwać na wyższy szczebel w hierarchii zatrudnionych tego miejsca ze względu na wykształcenie. Bardzo mi się nie podoba wizja je*bania się w przypadku każdego polecenia jakie im wydam. Im też nie, bo ja jestem ta nowa i mniej doświadczona i już nie będzie jazdy po mnie z góry na dół. Nagle to mi się będzie trzeba kłaniać a już taką wikse nakręciłam tam za każdym razem idąc coś załatwiać w kierunku praktyk że się zapamiętaliśmy dobrze. Obrzydliwa energia i obrzydliwe kreatury tam kongregują, ludźmi tego nie nazwę bo jeszcze tak obżydliwego i nierównego traktowania klientów jak i petentów nie widziałam!

Jak sobie z czymś takim radzić? Albo będę miała wieczną wojnę z tymi upośledzonymi moralnie nieszczęśnikami albo zacznę krakać jak one i zniżę się do ich poziomu. Może jest trzecia opcja oprócz wybrania innego miasta na praktyki?
Omadonno

Post autor: Omadonno »

kenkeczuoki pisze: pn paź 07, 2024 1:56 am Zdarza się tak, że to pracownicy rządzą w miejscu zatrudnienia a nie szef, i zazwyczaj jest to państwówka albo totalny januszex gdzie szef ma tyle na głowie innych rzeczy i jest taki syf że trzyma tych palantów bo zwyczajnie nikt inny tam nie pójdzie pracować.

Tak jest w jednym z przybytków państwowych u mnie w mieście. Ja to określiłam starą gwardią ale to określenie zbyt ładne choć oddające długość zatrudnienia. Osoby te trzęsa całym budynkiem, wyskakują z mordą na młodsze osoby jak i klientów. Choć mam prawie 30 lat to wyglądam o wiele młodziej i za każdym razem jak muszę się tam pojawić to biorą mnie za gówniarę, tym gorsze otrzymuję traktowanie.

Na moje nieszczęście będę musiała się zdecydować na praktyki w tym cudownym miejscu albo wybiorę dojeżdżanie codziennie godziny do innego miasta. Dodam tylko, że idąc na praktyki od razu będę wskakiwać na wyższy szczebel w hierarchii zatrudnionych tego miejsca ze względu na wykształcenie. Bardzo mi się nie podoba wizja je*bania się w przypadku każdego polecenia jakie im wydam. Im też nie, bo ja jestem ta nowa i mniej doświadczona i już nie będzie jazdy po mnie z góry na dół. Nagle to mi się będzie trzeba kłaniać a już taką wikse nakręciłam tam za każdym razem idąc coś załatwiać w kierunku praktyk że się zapamiętaliśmy dobrze. Obrzydliwa energia i obrzydliwe kreatury tam kongregują, ludźmi tego nie nazwę bo jeszcze tak obżydliwego i nierównego traktowania klientów jak i petentów nie widziałam!

Jak sobie z czymś takim radzić? Albo będę miała wieczną wojnę z tymi upośledzonymi moralnie nieszczęśnikami albo zacznę krakać jak one i zniżę się do ich poziomu. Może jest trzecia opcja oprócz wybrania innego miasta na praktyki?
Na takie stare baby działa jedno : czekolada , kawa albo bycie chamem jak one żeby rozumiały , że nie trafiły na popychadło. Urzędasy są jednak najgorsze ever- często obsadzone po rodzinnych układach. Z doświadczenia jednak może nie w urzędzie wiem , że z takimi albo się zaprzyjaźnisz a jak nie są takie skore to jednak trzeba im stawiać granice.
lalisa
GrzaneWino
Posty: 1430
Rejestracja: śr lip 07, 2021 9:59 pm

Post autor: lalisa »

Jestem niemal ekspertem w temacie, ponieważ moja mama pracowała w takim miejscu i dużo mi opowiadała.

Najważniejsze co można zrobić, to zawsze pamiętać, że to nie jest twoja praca na zawsze. To jakiś etap w życiu i po sprawie. One tam zostaną, ty nie. Kierowniczki w takich miejscach są zwykle najgorsze. Nie jakieś dyrektorki czy prezeski, ale właśnie kierowniczki. W korpo jest tak, że jeśli jakiś kierownik jest słaby, to zawsze można eskalować wyżej. W państwówce raczej nie, bo do osób wyżej szeregowy nie ma dostępu.. Moja mama miała taką strzygę, która potrafiła powiedzieć do pracownicy której zrobiło się słabo "podnoś to leniwe dupsko". Dziś jest w polityce i udaje milutką. :) W każdym razie wejście w łaski takiej kierowniczki, to po prostu stanie się nią, ale jednocześnie bycie na jej usługach. Nie polecam, to jest po prostu brudne. Ja bym się okropnie czuła z tym. Czyli po prostu jak chcesz zdobyć względy takiej osoby, to musisz sprawić, że ona myśli, że ona jest królową, a ty księżniczka. Ale oczywiście donosisz jej, słuchasz jej i z spijasz każde słowo z jej ust. No nie polecam. Moja mama zrobiła tak, że wy korzystała nienawiść do tej kierowniczki na swoją korzyść. Wszystkie Grażyny, które na początku jej nie lubiły, bo była nowa, zaczęły zauważać że ona potrafi jakoś zarządzać emocjami kierowniczki i rozkładać pracę tak, żeby było miło i żeby każdy zrobił co jest do zrobienia. Mama też tłumaczyła zespół w razie problemów, i robiła to w taki sposób, żeby kierowniczka nie mogła się do niczego przypierdolić. W takim zakładzie trzeba mieć ze soba zespół. Ci ludzie muszą wiedzieć, że jest wsparcie z twojej strony i ty jesteś kumata. Bycie obok ciebie sprawia, że ma się mniej problemów. No i oczywiście wiadomo, że warto przynieść poczęstunek jakąś bombonierkę, ciasto i po prostu poczęstować. Warto porozmawiac o tym co było na obiad wczoraj. Small talk po prostu. Warto też pamiętać, że są w tym zakładzie osoby, które chcą tylko doczekać do emerytury. One nie będą zainteresowane niczym jakakolwiek inicjatywa z twojej strony, która doda im więcej pracy, spowoduje ich wściekłość. Tak, to jest nieopłacalne trzymać takie osoby. Ale po pierwsze one są często na chronionym, po drugie nie powinno cię to w ogóle obchodzić, dopóki ty nie jesteś tam odpowiedzialna za finanse i kadry. Bardzo ważne jest też to, żeby nie myśleć sobie że jesteś lepsza od tych ludzi. One to wyczują. Jedną można powiedzieć o kobietach starej daty w Polsce, one mają czuja. Młode oszukasz że jesteś miła i słodka, Grażyna od razu zauważy że masz się za kogoś lepszego.

Jeśli po osiągnięciu jakiegoś stanowiska zrobisz to co one, czyli będziesz się cieszyła, że teraz to ty wydajesz polecenia tym niżej i będziesz ich trzymała krótko, to generalnie zachowasz się jak to dziecko, które zapomniało jak to było się bać pasa ojca, i teraz tłucze swoje dziecko. W tych miejscach się nic nie zmienia, bo nakręca się spirala.
Omadonno

Post autor: Omadonno »

lalisa pisze: pn paź 07, 2024 8:45 am Jestem niemal ekspertem w temacie, ponieważ moja mama pracowała w takim miejscu i dużo mi opowiadała.

Najważniejsze co można zrobić, to zawsze pamiętać, że to nie jest twoja praca na zawsze. To jakiś etap w życiu i po sprawie. One tam zostaną, ty nie. Kierowniczki w takich miejscach są zwykle najgorsze. Nie jakieś dyrektorki czy prezeski, ale właśnie kierowniczki. W korpo jest tak, że jeśli jakiś kierownik jest słaby, to zawsze można eskalować wyżej. W państwówce raczej nie, bo do osób wyżej szeregowy nie ma dostępu.. Moja mama miała taką strzygę, która potrafiła powiedzieć do pracownicy której zrobiło się słabo "podnoś to leniwe dupsko". Dziś jest w polityce i udaje milutką. :) W każdym razie wejście w łaski takiej kierowniczki, to po prostu stanie się nią, ale jednocześnie bycie na jej usługach. Nie polecam, to jest po prostu brudne. Ja bym się okropnie czuła z tym. Czyli po prostu jak chcesz zdobyć względy takiej osoby, to musisz sprawić, że ona myśli, że ona jest królową, a ty księżniczka. Ale oczywiście donosisz jej, słuchasz jej i z spijasz każde słowo z jej ust. No nie polecam. Moja mama zrobiła tak, że wy korzystała nienawiść do tej kierowniczki na swoją korzyść. Wszystkie Grażyny, które na początku jej nie lubiły, bo była nowa, zaczęły zauważać że ona potrafi jakoś zarządzać emocjami kierowniczki i rozkładać pracę tak, żeby było miło i żeby każdy zrobił co jest do zrobienia. Mama też tłumaczyła zespół w razie problemów, i robiła to w taki sposób, żeby kierowniczka nie mogła się do niczego przypierdolić. W takim zakładzie trzeba mieć ze soba zespół. Ci ludzie muszą wiedzieć, że jest wsparcie z twojej strony i ty jesteś kumata. Bycie obok ciebie sprawia, że ma się mniej problemów. No i oczywiście wiadomo, że warto przynieść poczęstunek jakąś bombonierkę, ciasto i po prostu poczęstować. Warto porozmawiac o tym co było na obiad wczoraj. Small talk po prostu. Warto też pamiętać, że są w tym zakładzie osoby, które chcą tylko doczekać do emerytury. One nie będą zainteresowane niczym jakakolwiek inicjatywa z twojej strony, która doda im więcej pracy, spowoduje ich wściekłość. Tak, to jest nieopłacalne trzymać takie osoby. Ale po pierwsze one są często na chronionym, po drugie nie powinno cię to w ogóle obchodzić, dopóki ty nie jesteś tam odpowiedzialna za finanse i kadry. Bardzo ważne jest też to, żeby nie myśleć sobie że jesteś lepsza od tych ludzi. One to wyczują. Jedną można powiedzieć o kobietach starej daty w Polsce, one mają czuja. Młode oszukasz że jesteś miła i słodka, Grażyna od razu zauważy że masz się za kogoś lepszego.

Jeśli po osiągnięciu jakiegoś stanowiska zrobisz to co one, czyli będziesz się cieszyła, że teraz to ty wydajesz polecenia tym niżej i będziesz ich trzymała krótko, to generalnie zachowasz się jak to dziecko, które zapomniało jak to było się bać pasa ojca, i teraz tłucze swoje dziecko. W tych miejscach się nic nie zmienia, bo nakręca się spirala.
Z tego mi się normalnie pomysł na film natknął : „Sztuka przetrwania w urzędzie”. Ludzie ale współczuję. Koleżanko co masz praktyki trzymaj się tam!
Omadonno

Post autor: Omadonno »

kenkeczuoki pisze: pn paź 07, 2024 4:24 pm Grażyny w tym przybytku publicznym to gangusy je*bane. Inaczej ich okreslić nie mogę. Robią takie wały w biały dzień że to się w głowie nie mieści mi już od kilku miesięcy. Tam jest beton po prostu. Nie ma szans abym się przebiła z próbą rozwiązania konfliktu na poziomie bo jak pokazałam swoją delikatniejszą stronę to od razu wchodzą na głowę, jak pokazuję pazur to (cytat) "ty mnie nie będziesz straszyć" :'( Grażki szukają konfliktu tam gdzie go nie ma, szukają sensacji, plot i osoby do bicia za wszelką cenę. Ganguski tak jak pisałam wyżej. Mogłyby zbierać haracze dla mafii pruszkowskiej i mafia by się tego nie powstydziła.
Chyba obiorę taktykę ignorowania ich całkowicie. Ani dzień dobry, ani spojrzenia w ich stronę. Najwyżej obsmarują mnie do dyrektora, że tylko w kanciapie siedzę i one biedne wszystko same muszą robić :D ale jak mają się obsrać to niech obsrywają się u niego w biurze a nie w rozmowach ze mną. Zamknę się w swojej kanciapie i dotrwam jakoś końca tej umowy bo gdzieś te praktyki muszę wyrobić i tak...
Napisz potem poradnik „Sztuka przetrwania w urzędzie” i sprzedawaj online ;) Tak dla rozluźnienia ale trzymaj się kobieto tam!
Ojejuu
Tritonotti
Posty: 172
Rejestracja: pn mar 18, 2024 8:17 pm

Post autor: Ojejuu »

Pracuje w urzędzie :)
Mam 30 lat, od 5 walczę o przetrwanie w pracy 😄.
A tak na poważnie to przede wszystkim niezależnie od miejsca pracy pamiętaj, że nikt nie ma prawa Cię źle traktować. A na chamstwo reaguj z kulturą.
Ojejuu
Tritonotti
Posty: 172
Rejestracja: pn mar 18, 2024 8:17 pm

Post autor: Ojejuu »

Czekoladka albo ciasteczko też czasem załatwi sprawę :)
Ale tak mówiąc szczerze to podam Ci przykład jak to u mnie wygląda.
Panie z którymi pracuje są już… no wiekowe. 99% z nich klika na komputerze tylko to co potrafi czyli nie za dużo.
Czasem coś nacisną przypadkiem i wielka afera, bo się zepsuło i najczęściej wołają mnie, bo jestem młoda i potrafię więcej niż one. Więc kilka razy się zdarzyło, że ktoś zwrócił mi uwagę, że ja coś źle zrobiłam, albo czegoś nie pamiętam. Więc odpowiadam wtedy grzecznie, że one też mnie pytają tysiąc razy o ten sam klawisz na klawiaturze i ja nie robię afery tylko pomagam, one po 30 latach pracy mają ogromną wiedzę a ja się dopiero uczę. I może dla nich „śmieszne” jest to, że ja czegoś nie pamiętam, czegoś nie potrafię a dla mnie śmieszne jest to, że nie wie jak używać myszki w komputerze. Wtedy najczęściej robiło im się głupio i niechętnie, ale przyznawały mi rację.

Jeśli chodzi o chamskich pyskaczy to nie ma recepty. Mam takie w pracy, typowe chamki, słoma z butów, wiecznie problem o wszystko… tu niestety mogłam ugrać dużo tylko będąc miłą dla nich. Przeproszę, potiutam, trochę posłodzę i jest spoko. Teraz ja żyje z nimi lepiej niż starsze koleżanki. :)

No i są dupolizy, które noszą kanapeczki, pączusie, ciasteczka kierownictwu… od nich trzymam się z daleka :). Zawsze na Ciebie doniosą, narobią koło 🍑, nic dobrego z bliższych relacji z nimi nie wyjdzie. Jestem miła, ale nie wdaje się w żadne kumplostwo.
rozowa55pantera
Siatkarka
Posty: 2
Rejestracja: czw lut 20, 2025 2:15 pm

Post autor: rozowa55pantera »

Tak, panstwowe instytucje to szkola przetrwania. Uklady, ukladziki, nie mozna nic zrobic. Nie mozna sie poskarzyc, nie mozna odpysknąć, no nic nie można, bo ojoj. Trafilam w okropne bagienko i odeszlam. Jedna toksyczna baba kradla i bezczelnie oskarzala innych, na zasadzie "złodziej najglośniej krzyczy łapać złodzieja". W kółko urządzała skladki, bo "ktoś ukradł". Robiła to tak przekonująco, że ludzie wyskakiwali z kasy, bo faktycznie zginęło i nie wiadomo kto wziął więc odpowiedzialność zbiorowa. Ale szit. Kierownik byl ślepy i głuchy, tak go urobiła i zmanipulowała. W końcu nie wytrzymałam i zgłosiłam sprawę wyżej, przyszła kontrola z centrali. Nie wykryli nieprawidłowości, bo składki od pracowników pokrywały debet i się zgadzało. Złodziejka powinna się cieszyć, że kontrola nic nie wykazała, ale ona się zemściła za to że ją zdemaskowałam i zaczęła codziennie urabiać innych pracowników przeciwko mnie. Oczerniać, wymyślać. Kropla drąży skałę. W końcu wyrąbała pismo do dyrekcji, żeby mnie zwolnić, zbierała podpisy od wszystkich. Odeszlam z tego bagna. Złodziejka dalej ich rąbie na kasie, oni sie składają, kierownik nic nie widzi i tak się to kręci. Patologia.
Awatar użytkownika
Juliaturczyniak
120mkw
Posty: 1624
Rejestracja: czw gru 19, 2024 8:36 pm

Post autor: Juliaturczyniak »

Miałam kiedyś taką kierowniczkę. O wszystko robiła problem dla młodych osób, nawet na to na co nie miały wpływu. To była moja pierwsza robota i płakałam przez nią wiele razy. :'))
Rzeka.chaosu
RoyalBaby
Posty: 24
Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm

Post autor: Rzeka.chaosu »

Ja mam mieszane uczucia odnośnie starych bab w pracy. Urzędy, w których posady są po znajomości pewnie obfitują w takie wredne i sfrustrowane, którym nie zostaje już nic jak tylko doklepać do emerytury. Z drugiej strony mnie podczas problemów przy rozliczaniu podatków od działki uratowała właśnie stara urzędniczka. Pół urzędu obeszłam, konsultowali się i ona jako jedyna miała taką wiedzę sięgającą lat wstecz, że pomogła. No i jednak miała kulturę osobistą. Taka stara porządna szkoła.

U mnie w pracy jak zaczynałam, to też niestety ten mój młody team nie dowoził samodzielnie. Branża kreatywna. Pamiętam jak mnie irytowało, że trafiłam w sumie do bardzo fajnego zespołu (do dziś z częścią mam kontakt), ale bez doświadczenia. Przez co godzili się na każdy pomysł klienta, nie pilnowali, żeby szło do przodu, tylko ciągłe wymyślanie, kombinowanie. Teraz pracuję z gościem przed 50 i on mega wszystko kontroluje, ogarnia, pilnuje, żeby projekt się nie rozwlókł. Bez porównania. No i ma moc negocjacyjną. Klienci go słuchają.