Ewa Tylman
Moderator: verysweetcherry
Re: Ewa Tylman
Wiem że to inne sprawy ale przypomniała mi się sprawa tego chłopaka co bawił się na urodzinach kolegi, jego rodzice mieli po niego przyjechać, kiedy się z nim skontaktowali że są na miejscu, chłopak jakby gdzieś biegł i mówił coś że nie może i 30minut, okazało się że utopił się w morzu, teoria była taka że wbiegł do morza żeby się ochłodzić bo bał się rodziców, był niepełnoletni i się upił a jego rodzice w wywiadach mówili że ich syn to grzeczne dziecko i wgl nie pił. Dużo było takich spraw gdzie po pijaku ktoś wpadał do wody a potem rodzice opowiadali że coś więcej musiało się stać bo ich dziecko było odpowiedzialne. Była też sprawa Aleksiuka który wyszedł kompletnie pijany z dyskoteki i utopił się w Odrze, też mówili żę jest odpowiedzialny, że nigdy nie pił że następnego dnia miał studia czy coś więc na pewno by tyle nie wypił, najpierw zwalali wine na ochroniarza który go uderzył i wyprowadził z dyskoteki a potem że ktoś za nim szedł i pewnie mu coś zrobił, finalnie wyszło że nikt się nie przyczynił do jego śmierci, chłopak się nawalił i ledwo stał na nogach.
W Krakowie była też taka sprawa Kijanki. Gość wyszedł z imprezy i utopił się w Wiśle. Miał małe dziecko, jego żona była w kolejnej ciąży. I ta żona potem cały czas że ktoś mu coś zrobił, że go ktoś wepchnął. Walczyła żeby wały ogrodzić nad Wisłą, bo tak tam jest niebezpiecznie. Robiła projekty do budżetu obywatelskiego, no cyrk ogólnie. W Krakowie nigdzie nie ma ogrodzonych brzegów Wisły, bo po co. Zresztą konserwator zabytków by się na pewno nie zgodził na to w okolicach Wawelu czy Kazimierza. Finalnie okazało się (wiem to od znajomej policjantki, bo to się chyba nie przedostało do opinii publicznej), że on się chciał wysikać i wpadł do wody. Zwłoki znaleziono z rozpiętym rozporkiem. A że była zima to chłop pijany w zimnej wodzie nie miał szans na przeżycie. Było ciemno, nikt tego nie widział, więc nikt mu nie pomógł. Z tego co mówiła ta policjantka, to najczęściej w takich historiach faceci chcą się po prostu wysikać, tracą równowagę i wpadają do rzeki. To oczywiście nie przypadek Ewy, ale tak mi się skojarzyło. Wybaczcie lekki offtop
-
- Koczkodan
- Posty: 119
- Rejestracja: ndz sie 18, 2024 10:26 pm
No w takich sytuacjach najtrudniej rodzinie dopuścić myśl, że ktoś po prostu przecholował z alkoholem i tyle. Szukają za wszelką cenę winowajcy, tak jakby to miało ich już całkowicie uspokoić. A winowajca często jest jeden - dostępny na każdej stacji benzynowej, w każdej Żabce, w każdej knajpie, w każdej Biedronce. Od 6-24, często całą dobę. Koło szpitala, koło apteki, koło przedszkola i szkoły. Alkohol jest dostępny wszędzie, na wyciągnięcie ręki.
Skoro w naszym kraju kultura picia jest znana od wieków, to przynajmniej uczmy swoje dzieci jak sięgać po alkohol (jak już muszą), że się ma najeść wcześniej, że ma się nawadniać, a nie wlewać w siebie wódę przez 8 godzin, uczmy, że jak najebany to taksą do domu, a nie skrótem brzegiem Wisły czy innego Wisłoka...
Skoro w naszym kraju kultura picia jest znana od wieków, to przynajmniej uczmy swoje dzieci jak sięgać po alkohol (jak już muszą), że się ma najeść wcześniej, że ma się nawadniać, a nie wlewać w siebie wódę przez 8 godzin, uczmy, że jak najebany to taksą do domu, a nie skrótem brzegiem Wisły czy innego Wisłoka...
-
- Mokra Włoszka
- Posty: 57
- Rejestracja: wt paź 15, 2024 3:00 pm
Na Facebooku było nagranie jak Adam wraca sam na Kazimierza.a potem jakiś czas później idzie Ewa z jakimś wysokim chłopakiem. Hoffman to upublicznił na jakiejś grupie. Było pokazane jedno długie nagranie , z jednej kamery
Jeżeli to nie była Ewa, to ta para powinna zostać odnaleziona i przesłuchana bo mogli coś widzieć , ponieważ szli od strony mostu. A nic na ten temat nie ma.
Jeżeli to nie była Ewa, to ta para powinna zostać odnaleziona i przesłuchana bo mogli coś widzieć , ponieważ szli od strony mostu. A nic na ten temat nie ma.
-
- Currently:Greece
- Posty: 1287
- Rejestracja: pn sie 22, 2022 11:02 pm
Poznań po Ewie Tylman też miał jeszcze jedną podobną historię. Młody chłopak, student chyba pierwszego roku (coś kojarzę na ten temat, że były informacje, że kiepsko znał jeszcze miasto) wracał nawalony w nocy z imprezy do domy. Ostatni raz zarejestrowała go kamera z autobusu na przystanku, a później rozpłynął się w powietrzu. Znowu mnożyły się teorie na temat zaginięcia. Ostatecznie wyłowiono go też z Warty. Chyba stanęło na wersji, że właśnie poszedł prawdopodobnie za potrzebą w krzaki (chyba to były okolice Cytadeli, jeśli się mylę, to proszę mnie poprawić) nie widząc, że w bliskiej odległości jest tam już rzeka i wpadł prawdopodobnie do niej.
Tak, Michał Rosiak. Po pijaku źle ustawił nawigację w telefonie i poszedł w drugą stronę. Na tym przystanku znaleziono chyba jego telefon i ślady wymiocin Tam też była narracja, że ktoś dosypał mu coś do drinka, bo balując na Starówce odwiedzili min. jakiś night club z tancerkami erotycznymi.Młody, zdolny,świeżo upieczony student Politechniki.Minimonimini123 pisze: ↑ndz lis 17, 2024 2:43 pm Poznań po Ewie Tylman też miał jeszcze jedną podobną historię. Młody chłopak, student chyba pierwszego roku (coś kojarzę na ten temat, że były informacje, że kiepsko znał jeszcze miasto) wracał nawalony w nocy z imprezy do domy. Ostatni raz zarejestrowała go kamera z autobusu na przystanku, a później rozpłynął się w powietrzu. Znowu mnożyły się teorie na temat zaginięcia. Ostatecznie wyłowiono go też z Warty. Chyba stanęło na wersji, że właśnie poszedł prawdopodobnie za potrzebą w krzaki (chyba to były okolice Cytadeli, jeśli się mylę, to proszę mnie poprawić) nie widząc, że w bliskiej odległości jest tam już rzeka i wpadł prawdopodobnie do niej.
Nie uprawiajmy victim blaimingu. Wracała z kolegą, może uważała, że nie jest w kiepskim stanie. Poza tym ubery nie byly tak popularne, a taksówki były drogie.
-
- Mokra Włoszka
- Posty: 57
- Rejestracja: wt paź 15, 2024 3:00 pm
Smieszne. Jak to mamy nie uprawiać victim blaimingu, skoro zginęla bo to własnie jej wina. Uchlała się i wracala z buta koło. rzeki.
W oficjalnej wersji i waszej, bo wg mnie ona nie wpadła do wody przy Adamie
-
- Collagen z chlorellą
- Posty: 4235
- Rejestracja: czw mar 21, 2024 2:11 pm
Mierzi mnie nadużywanie zwrotu Victim blaming na wszystko co nie jest pozytywną opinią na temat ofiary. Cała idea zaczęła się od tego że zgwałconym kobietom mówiono że na pewno one spowodowały zdarzenie swoim strojem co oczywiście jest bzdurą... Aktualnie to ewoluowało do tego stopnia że nie można stwierdzić że ktoś zachował się nierozsądnie bo chodził pod wpływem alkoholu nocą po mieście zamiast wrócić do domu taksówką i zginął przez nieostrożność w wypadku. Naprawdę ludzie nie przesadzajcie i przestańcie nadużywać wyrażeń które są przesadzone.
Czy wkrótce nie będzie można powiedzieć osobie która spowodowała wypadek po alkoholu, i w nim ucierpiała, że nie powinna była czegoś robić czy to też będzie victim blaming?
Czy wkrótce nie będzie można powiedzieć osobie która spowodowała wypadek po alkoholu, i w nim ucierpiała, że nie powinna była czegoś robić czy to też będzie victim blaming?
Dosłownie przed chwilą oglądałam filmik na IG, gdzie kobieta mając 2.5 promila na pełnej petardzie przeleciała przez chodnik, ogrodzenie i wpadła komuś w dom.Platini_blabla pisze: ↑pn lis 18, 2024 12:08 am
Czy wkrótce nie będzie można powiedzieć osobie która spowodowała wypadek po alkoholu, i w nim ucierpiała, że nie powinna była czegoś robić czy to też będzie victim blaming?
W komentarzach poza tymi, że pijana itd, część była typu: może zasłabła, ojej, może awaria samochodu.
Serio
A co do Ewy i wielu podobnych sytuacji (śledziłam mocno sprawę Piotra Kijanki) - tyle się mówi, że jak się wychodzi na miasto i się pije, to się wraca do domu taksówka czy innym uberem. A dwa, że jak idziemy grupą, to upewniamy się, że wszyscy mają ogarnięty transport i nikt nie łazi po mieście.
-
- Currently:Greece
- Posty: 1287
- Rejestracja: pn sie 22, 2022 11:02 pm
Jak już ktoś wyżej pisał, w 2015 Uber dopiero startował w Poznaniu (właściwie na początku tego roku w ogóle go wprowadzili, natomiast popularny stał się trochę później), a taksówki były stosunkowo drogie. Jak się wracało z imprez, to zazwyczaj jechało się w kilka osób, żeby taniej wychodziło, bo na jedną, młodą osobę to była spora kwota. Na dobrą sprawę, przecież ten jej facet mógł ją odebrać, skoro i tak nie spał. A telefon Adama do niego być może wskazywał na to, że taki był plan, tylko Ewa już nie miała możliwości zadzwonić po niego ze swojego telefonu.LosAnanas pisze: ↑pn lis 18, 2024 8:06 am Dosłownie przed chwilą oglądałam filmik na IG, gdzie kobieta mając 2.5 promila na pełnej petardzie przeleciała przez chodnik, ogrodzenie i wpadła komuś w dom.
W komentarzach poza tymi, że pijana itd, część była typu: może zasłabła, ojej, może awaria samochodu.
Serio
A co do Ewy i wielu podobnych sytuacji (śledziłam mocno sprawę Piotra Kijanki) - tyle się mówi, że jak się wychodzi na miasto i się pije, to się wraca do domu taksówka czy innym uberem. A dwa, że jak idziemy grupą, to upewniamy się, że wszyscy mają ogarnięty transport i nikt nie łazi po mieście.
Minimonimini123 pisze: ↑ndz lis 17, 2024 2:43 pm Poznań po Ewie Tylman też miał jeszcze jedną podobną historię. Młody chłopak, student chyba pierwszego roku (coś kojarzę na ten temat, że były informacje, że kiepsko znał jeszcze miasto) wracał nawalony w nocy z imprezy do domy. Ostatni raz zarejestrowała go kamera z autobusu na przystanku, a później rozpłynął się w powietrzu. Znowu mnożyły się teorie na temat zaginięcia. Ostatecznie wyłowiono go też z Warty. Chyba stanęło na wersji, że właśnie poszedł prawdopodobnie za potrzebą w krzaki (chyba to były okolice Cytadeli, jeśli się mylę, to proszę mnie poprawić) nie widząc, że w bliskiej odległości jest tam już rzeka i wpadł prawdopodobnie do niej.
Pisałam o tym wyżej. W tym miejscu gdzie on wpadł jest spad i od razu rzeka. Nie tak jak w przypadku Ewy, że ona raczej powinna wiedzieć, że znajduje się blisko rzeki.
Nawet nad Malta w Poznaniu kilka lat temu szukano faceta, który zniknął po imprezie firmowej. Rozstał się z kumplami w okolicy ronda środka, wyłowili go z Malty. Poszedł się wysikać i wpadłAgasc pisze: ↑ndz lis 17, 2024 9:12 am W Krakowie była też taka sprawa Kijanki. Gość wyszedł z imprezy i utopił się w Wiśle. Miał małe dziecko, jego żona była w kolejnej ciąży. I ta żona potem cały czas że ktoś mu coś zrobił, że go ktoś wepchnął. Walczyła żeby wały ogrodzić nad Wisłą, bo tak tam jest niebezpiecznie. Robiła projekty do budżetu obywatelskiego, no cyrk ogólnie. W Krakowie nigdzie nie ma ogrodzonych brzegów Wisły, bo po co. Zresztą konserwator zabytków by się na pewno nie zgodził na to w okolicach Wawelu czy Kazimierza. Finalnie okazało się (wiem to od znajomej policjantki, bo to się chyba nie przedostało do opinii publicznej), że on się chciał wysikać i wpadł do wody. Zwłoki znaleziono z rozpiętym rozporkiem. A że była zima to chłop pijany w zimnej wodzie nie miał szans na przeżycie. Było ciemno, nikt tego nie widział, więc nikt mu nie pomógł. Z tego co mówiła ta policjantka, to najczęściej w takich historiach faceci chcą się po prostu wysikać, tracą równowagę i wpadają do rzeki. To oczywiście nie przypadek Ewy, ale tak mi się skojarzyło. Wybaczcie lekki offtop
Minimonimini123 pisze: ↑ndz lis 17, 2024 2:43 pm Poznań po Ewie Tylman też miał jeszcze jedną podobną historię. Młody chłopak, student chyba pierwszego roku (coś kojarzę na ten temat, że były informacje, że kiepsko znał jeszcze miasto) wracał nawalony w nocy z imprezy do domy. Ostatni raz zarejestrowała go kamera z autobusu na przystanku, a później rozpłynął się w powietrzu. Znowu mnożyły się teorie na temat zaginięcia. Ostatecznie wyłowiono go też z Warty. Chyba stanęło na wersji, że właśnie poszedł prawdopodobnie za potrzebą w krzaki (chyba to były okolice Cytadeli, jeśli się mylę, to proszę mnie poprawić) nie widząc, że w bliskiej odległości jest tam już rzeka i wpadł prawdopodobnie do niej.
To był przystanek autobusowy Garbary ( teraz chyba garbary pkm) na przeciwko cytadeli. Jemu się coś pomyliło i kierował się w kierunku wilczaka. Tam czekał na swój nocny, a mieszkał w zupełnej innej części miasta. Za tym przystankiem są drzewa, krzaki, potem niezabezpieczony spad i płynie warta. Na tym przystanku był też po raz ostatni widziany.
Nie możesz tego wiedzieć. Ja w swoich latach młodzieńczych piłam dużo z towarzystwem i wiele razy ciało odmawiało posłuszeństwa - ale umysłowo wiedziałam co się dzieje, gdzie jestem itp. Serio różnie bywa. Nie każdy pijany a nawet nawalony nie kuma. Nie jest to myślenie trzeźwego, ale niekoniecznie jest taka zmiana o jakiej mówisz.
Nad Wartą nie da się nie wiedzieć, że jest się blisko rzeki. Przynajmniej nie na tym odcinku w okolicach rocha.
Jestem z Pozka i mysle, ze opcje sa dwie, albo Adam widzial faktycznie jak ona jakims cudem wpadla do tej rzeki i po pijaku sie wystraszyl i jej nie pomogl, albo wydarzylo sie tam cos zupelnie innego i Adam uwierzyl w to, ze widzial jak ona do tej rzeki wpada, bo faktycznie nic nie pamietal, a podczas przesluchan wmowili mu taka wersje i sam zaczal sobie tworzyc nieistniejace wspomnienia, co zreszta zdarza sie bardzo czesto kiedy nasz mozg probuje wypelnic luki, bo nie lubi czegos nie pamietac.
Znam ta okolice dosc dobrze i zeby wpasc do rzeki musialaby albo sie wychylic - i to dosc porzadnie - na moscie, albo sturlac sie ze skarpy a potem przejsc po omacku calkiem spory dystans. Warto dodac, ze przy rzece juz nie bylo az tak ciemno, bo z gory z mostu pada swiatlo i odbija sie od wody. Moze faktycznie byla az tak nawalona ze myslala, ze idzie w strone wydostania sie z tego koryta rzeki, a zamiast tego wlazla do wody i bylo juz za pozno, zeby z niej wyjsc.
Ten dowod na przystanku to zaden dowod moim zdaniem, rownie dobrze Ewa mogla uciec Adamowi i go czyms wkurzyc gadajac trzy po trzy po pijaku, ten poszedl sobie sam na Zamenhoffa, znalazl jej dowod w kieszeni i stwierdzil ''a niech se szuka'' i wywalil go na przystanku.
Generalnie nie sadze, ze on cokolwiek zrobil celowo i najwieksze jego przewinienie w tej sprawie, o ile wcale, to nieudzielenie pomocy jesli faktycznie widzial, jak ona wpada do tej wody. Cala ta sprawa ogolnie jest podejrzana, bo serio trzeba sie bardzo mocno postarac zeby z tamtego punktu wpasc do Warty, nawet po pijaku, a w sumie to szczegolnie po pijaku, bo laska wywalala sie o wlasne nogi idac po chodniku, wiec ciezko chyba byloby jej samej wstac tak pijanej, w blocie i przejsc dodatkowe 80 metrow prosto do rzeki po sturlaniu sie ze skarpy i poprzedajacym to upadku. Z drugiej strony, Adam zwyczajnie by nie zdazyl zejsc z tej skarpy, ogarnac jej tak zeby wstala i byc swiadkiem tego, jak nawalona laska przebiega 80 metrow i wpada do wody, a pozniej wrocic do gory i odejsc. Dziwne jest tez to, ze nikt nic nie slyszal, zadnych krzykow, awantury, nawolywan, tam zaraz obok jest blok i hotel. Pozostaje tez kwestia tajemniczego samochodu ktory tam stal a pozniej odjechal.
Znam ta okolice dosc dobrze i zeby wpasc do rzeki musialaby albo sie wychylic - i to dosc porzadnie - na moscie, albo sturlac sie ze skarpy a potem przejsc po omacku calkiem spory dystans. Warto dodac, ze przy rzece juz nie bylo az tak ciemno, bo z gory z mostu pada swiatlo i odbija sie od wody. Moze faktycznie byla az tak nawalona ze myslala, ze idzie w strone wydostania sie z tego koryta rzeki, a zamiast tego wlazla do wody i bylo juz za pozno, zeby z niej wyjsc.
Ten dowod na przystanku to zaden dowod moim zdaniem, rownie dobrze Ewa mogla uciec Adamowi i go czyms wkurzyc gadajac trzy po trzy po pijaku, ten poszedl sobie sam na Zamenhoffa, znalazl jej dowod w kieszeni i stwierdzil ''a niech se szuka'' i wywalil go na przystanku.
Generalnie nie sadze, ze on cokolwiek zrobil celowo i najwieksze jego przewinienie w tej sprawie, o ile wcale, to nieudzielenie pomocy jesli faktycznie widzial, jak ona wpada do tej wody. Cala ta sprawa ogolnie jest podejrzana, bo serio trzeba sie bardzo mocno postarac zeby z tamtego punktu wpasc do Warty, nawet po pijaku, a w sumie to szczegolnie po pijaku, bo laska wywalala sie o wlasne nogi idac po chodniku, wiec ciezko chyba byloby jej samej wstac tak pijanej, w blocie i przejsc dodatkowe 80 metrow prosto do rzeki po sturlaniu sie ze skarpy i poprzedajacym to upadku. Z drugiej strony, Adam zwyczajnie by nie zdazyl zejsc z tej skarpy, ogarnac jej tak zeby wstala i byc swiadkiem tego, jak nawalona laska przebiega 80 metrow i wpada do wody, a pozniej wrocic do gory i odejsc. Dziwne jest tez to, ze nikt nic nie slyszal, zadnych krzykow, awantury, nawolywan, tam zaraz obok jest blok i hotel. Pozostaje tez kwestia tajemniczego samochodu ktory tam stal a pozniej odjechal.
Ostatnio zmieniony pn lis 18, 2024 8:08 pm przez 3Ewelina0, łącznie zmieniany 1 raz.
- lubieogorkowa
- MieszkankaPowiśla
- Posty: 949
- Rejestracja: pn maja 15, 2023 1:31 pm
A może podeszli blisko pod rzekę bo np. chciała sikać i przypał na środku ulicy? My schodziliśmy za gówniarza nad rzekę jak chcieliśmy zajarać jointa albo wypić piwo...
-
- Currently:Greece
- Posty: 1287
- Rejestracja: pn sie 22, 2022 11:02 pm
Tak jak ktoś wrzucał powyżej, tam jest około 80 metrów wału przeciwpowodziowego. Wszystkie krzaki, do których mogliby iść za potrzebą są z dala od wody.lubieogorkowa pisze: ↑czw lis 21, 2024 11:05 am A może podeszli blisko pod rzekę bo np. chciała sikać i przypał na środku ulicy? My schodziliśmy za gówniarza nad rzekę jak chcieliśmy zajarać jointa albo wypić piwo...
Tak patrzę teraz na to zdjęcie, że jest tak przy tym filarze mostu takie miejsce, gdzie jest sam beton. Może to tam się poślizgnęła i po prostu wpadła do wody…
Mi od samego początku nie daje spokoju wątek jej faceta.
-
- Willa z basenem
- Posty: 5881
- Rejestracja: wt cze 22, 2021 2:04 pm
Mi również.Minimonimini123 pisze: ↑czw lis 21, 2024 12:31 pm Tak jak ktoś wrzucał powyżej, tam jest około 80 metrów wału przeciwpowodziowego. Wszystkie krzaki, do których mogliby iść za potrzebą są z dala od wody.
Tak patrzę teraz na to zdjęcie, że jest tak przy tym filarze mostu takie miejsce, gdzie jest sam beton. Może to tam się poślizgnęła i po prostu wpadła do wody…
Mi od samego początku nie daje spokoju wątek jej faceta.
Cały czas żyłam w przekonaniu ze oni nie przeszli na druga stronę ulicy przed mostem tylko nad warte weszli po tej stronie gdzie szli mostową. I zeszli nad sama rzekę tym płaskim betonem który nie jest jakoś bardzo stromy… hmmm to się teraz zdzwilam bardzoAlojzyDupa pisze: ↑pt lis 15, 2024 12:30 am No, czy ja wiem czy takie ogromne? Po mojemu, musiała się mocno postarać, żeby do tej wody wpaść. Z wisłostrady czy z tych mikroskopijnych schodków jest po dość płaskim zboczu do Warty jakieś 80 metrów, która w tym miejscu ma bardzo płytki brzeg, więc to nie jest tak, że Ewa sobie szła, nagle spadła z górki do rzeki i sobie wzięła i utonęła.
Obejrzałam sobie nawet dzisiaj na YT "Kompilacja drogi Ewy Tylman" Piotra Hoffmanna, gdzie jest nagranie, na którym widać gościa z torbą, który ich obserwuje przy wejściu do Mikstury, wchodzi tam nawet za nimi, znika z monitoringu o 1:12, żeby o 2:50 pojawić się obok ławki na której siedzą na ul. Wrocławskiej. Teoretycznie, może to być zwykły zbieg okoliczności.
Jest też nagranie:
"Na nagraniu z tej drugiej widzimy pierwszą tajemniczą osobę o godzinie 3.36, czyli zaledwie minutę po zarejestrowaniu Adama Z. na ul. Kazimierza Wielkiego. Idzie Wartostradą. Kilka sekund później dołącza do niej druga postać, która pojawia się od strony schodów prowadzących na nadbrzeże Warty. Obie kierują się w stronę Kontener Art i po chwili znikają. O godzinie 3.40 zawracają i zmierzają w stronę ulicy Królowej Jadwigi. Dwie minuty później kamera ponownie chwyciła jedną z nich. Tajemnicza postać znowu zawraca Wartostradą i biegnie. Na nagraniu widać ją tylko przez ułamek sekundy".
https://www.youtube.com/watch?v=NQIrLSe ... rmacyjnyTV
Ciekawy jest też wątek chłopaka z ABW oraz fakt, że zupełnie inna narracja płynęła z mediów, a inaczej to wszystko wygląda na nagraniach z monitoringu. Adam szedł z Ewą, o 3:23 wspólnie weszli na most z którego Ewa (przypuszcza się, że to ona) zeszła jako pierwsza o 3:25, kierując się na Skwer Łukasiewicza. Po sześciu minutach Adam wraca z mostu, i kieruje się w stronę Kazimierza Wielkiego a później w Królowej Jadwigi, gdzie łapie go monitoring.
Według głównej narracji mediów oraz ojca Ewy, Adam miałby ok. 5 minut na to by pobiec za Ewą na skwer, dotargać ją nad Wartę, utopić i wrócić z powrotem w miejsce, gdzie uchwyciła go kolejna kamera. I to po pijaku. Bez większego motywu. Z tego też powodu, sąd uniewinnił go dwukrotnie podważając teorię, by był w stanie zrobić coś takiego w tak krótkim czasie. Podobno nawet podczas eksperymentu procesowego, najszybszemu i najsprawniejszemu z policjantów taka akcja miałaby zająć ponad 7 minut.
Kwadratogłowy podczas konferencji stwierdził, że wówczas było grzęsko i bardzo błotniście nad Wartą, natomiast buty Adama na monitoringu ze stacji benzynowej na ul. K. Jadwigi są totalnie czyste. Ktoś, kto miałby przeciągnąć ciało do rzeki musiałby sobue trochę pantofelki ubrudzić, czyż nie?
Zdaję sobie sprawę, że ojciec Ewy szuka sprawiedliwości, ale wydaje mi się, że wini za to całkowicie nieodpowiedniego człowieka.
Chłopak Ewy z ABW jako swoje alibi podał to, że grał sobie na playstation, i finalnie odmówił badania wariografem.
Ile jeszcze procesów czeka Adama Z. aż wreszcie ktoś dopnie swego? Dwa, czy dwadzieścia dwa?