Pytania do bezdzietnych...
Moderator: verysweetcherry
Pytania do bezdzietnych...
Ile macie lat i jak otoczenie reaguje na fakt, że nie macie/nie chcecie mieć dzieci?
-
- Mokra Włoszka
- Posty: 57
- Rejestracja: pt maja 24, 2024 10:59 pm
Ja mam 26 A mąż 29 i staramy się o dziecko, ale nie jest to łatwe i ciągle każdy pyta kiedy dziecko czy już się staramy itp. I już zaczyna być to irytujące i przykre bo nie chce nam się tłumaczyć ze to nie od nas zależy i nie będę w ciąży od jednego pójścia do łóżka. Więc część jest oburzona faktem że nie mamy dzieci a część ma to poporstu gdzieś.
mamy z mężem po 32 lata, dziecko na razie nie jest naszym priorytetem i szczerze? sami nie wiemy, czy w ogóle będziemy się decydować na dzieci, a jeśli tak, to kiedy w ogóle.
moi rodzice tego nie komentują w ogóle, przyjaciółki tak samo, jedna moja babcia bardzo przeżywa i regularnie pyta kiedy będzie maleństwo, ale po prostu olewamy temat. teściowe również nie komentują tego, bo wiedzą, że to nasza decyzja, ale w rozmowach czasem teściu tak sugeruje coś, może nie wprost, ale gdzieś pada w randomowej rozmowie "no jakbyście mieli np. konto, gdzie moglibyśmy razem z Wami odkładać na przyszłość dziecka". jak częściej komentował coś o dziecku, to się go wprost zapytałam, czy ja dobrze rozumiem, że się pyta mnie i męża kiedy będziemy uprawiać seks bez zabezpieczenia - jego mina była wtedy bezcenna
Mam 37 lat, partnera od 8 lat. Od zawsze czułam, ze nie będę miała dzieci- nie wiem dlaczego. Nie czuje instynktu, powołania. Rodzice znali moje podejście od zawsze, wiec nie pytali, a rodzinie po prostu odpowiadam, ze nie chce i tyle. Bawi mnie i czasem irytuje jak ktoś próbuje mi wmówić swoje racje- ja najlepiej wiem co czuje i czego mi potrzeba.
Ja 28, mąż 30. Teściowa stwierdziła, że powinniśmy mieć dziecko już teraz, bo co, będziemy chodzić na wywiadówki jako dziadkowie? Albo koleżanka, która wpadła wypaliła, że w moim wieku kobiety przechodzą przedwczesną menopauzę, albo, że okazuje się, że tego dziecka z jakiś powodów nie można mieć - nie potrafi zaakceptować faktu, że ktoś nie uzależnia swojego być albo nie być od posiadania dziecka, i że jak go nie będzie to świat się wcale nie zawali. Ogólnie bardzo dużo przykrych słów zdążyłam już usłyszeć i zwykle to kobieta musi się tłumaczyć, bo wzrok leci właśnie w jej kierunku.
na takie durne komentarze, dobrze jest powiedzieć coś, co wstrząśnie drugą osobą, a niekoniecznie jest prawdą - np., że nie możesz mieć dzieci albo już grubo po bandzie, że poroniłaś. niektórzy wtedy się otrząsają i nie zadają więcej takich pytań.evonla pisze: ↑pt lis 15, 2024 2:01 pm Ja 28, mąż 30. Teściowa stwierdziła, że powinniśmy mieć dziecko już teraz, bo co, będziemy chodzić na wywiadówki jako dziadkowie? Albo koleżanka, która wpadła wypaliła, że w moim wieku kobiety przechodzą przedwczesną menopauzę, albo, że okazuje się, że tego dziecka z jakiś powodów nie można mieć - nie potrafi zaakceptować faktu, że ktoś nie uzależnia swojego być albo nie być od posiadania dziecka, i że jak go nie będzie to świat się wcale nie zawali. Ogólnie bardzo dużo przykrych słów zdążyłam już usłyszeć i zwykle to kobieta musi się tłumaczyć, bo wzrok leci właśnie w jej kierunku.
Wolałabym nie okłamywać nikogo w ten sposób, bo nie chcę ewentualnego współczucia i plotek, a teściowa ma akurat długi jęzor. Chciałabym nauczyć się odpowiadać bez emocji tak, by zawstydzić osobę pytającą i jednocześnie zakończyć temat raz na zawsze
-
- Koczkodan
- Posty: 103
- Rejestracja: pn lip 29, 2024 1:45 pm
Mam 26 lat i w ogóle nie widzę się w roli matki. Nigdy nie lubiłam jakoś przesadnie dzieci, one chyba ode mnie też nie czują tego czegoś.
Może odmieni mi się jak będę mieć stałego partnera, ale z drugiej strony nie wiem czy w wieku 30+ nie będę miała innych wymówek.
Drugą kwestią jest to, że czuję bardzo dużą odpowiedzialność i nie wiem czy psychicznie bym sobie dała radę gdybym była świadoma, że warunki do życia robią się coraz gorsze a ja przyprowadzam na świat niewinną osóbkę.
Może odmieni mi się jak będę mieć stałego partnera, ale z drugiej strony nie wiem czy w wieku 30+ nie będę miała innych wymówek.
Drugą kwestią jest to, że czuję bardzo dużą odpowiedzialność i nie wiem czy psychicznie bym sobie dała radę gdybym była świadoma, że warunki do życia robią się coraz gorsze a ja przyprowadzam na świat niewinną osóbkę.
My jeszcze nie mamy i kiedyś na kolejne pytania i to podczas uroczystości rodzinnej wybuchłam złością i od tej pory cisza.
Chciałabym móc porozmawiać z kimś bliskim o naszej sytuacji ale wiem że zamiast zrozumienia dostanę tylko super rady typu "napijcie się winka, rozluźnicie się i zadziała".
Chciałabym móc porozmawiać z kimś bliskim o naszej sytuacji ale wiem że zamiast zrozumienia dostanę tylko super rady typu "napijcie się winka, rozluźnicie się i zadziała".
Wiesz co, kiedyś tez mi się wydawało, ze to metoda. Moja mama mnie tak nauczyła. Np. nie chciałam pic alko, to mama mi mówiła "powiedz wujkowi, ze bierzesz antybiotyk". Albo temat dzieci "powiedz, ze na razie nie możesz, bo kończysz podyplomowe". Moim zdaniem we wszystkich takich tematach trzeba odpowiadać prawdziwie, bo odpowiadając niezgodnie z prawda sprawiasz, ze ludzie przyjmują twoją wymówkę, ale nadal nie uczą się niczego. A trzeba czasem powiedzieć "nie piję, bo NIE CHCE". Powiedzieć "nie mam dzieci, bo NIE WIEM czy chce je mieć" albo w ogóle "nie chce o tym rozmawiać, to moja prywatna sprawa". Zależy kto pyta i po co. Ale unikałabym brnięcia w grube historie typu poronienie, tym bardziej ze po rodzinie czy w pracy potem się takie historie rozchodzą i na co to komu. Jak kto mądry, to mu wystarczy prosta odpowiedz. A jak trafisz na plotkarza, to będzie woda na jego młyn, Szansa, ze ciotka pierdolucha po informacji o poronieniu się odczepi jest mała, raczej tym bardziej będzie drążyć i gadać.
Ja to wręcz myślę, że po informacji o poronieniu czy niepłodności mogłaby się zacząć lawina porad i tak czy siak temat by się nie zakończył. Szkoda tylko, że jest taki ogromny brak wyobraźni i wyrozumiałości ze strony pytających. To samo się tyczy osób posiadających dzieci - dla nich dzieci, czy nawet jedno dziecko to niekończąca się wymówka od wszystkiego, szczególnie jest to zauważalne w rodzinie gdy jedno z rodzeństwa ma dziecko, a drugie nie.lalisa pisze: ↑ndz lis 17, 2024 1:36 am Wiesz co, kiedyś tez mi się wydawało, ze to metoda. Moja mama mnie tak nauczyła. Np. nie chciałam pic alko, to mama mi mówiła "powiedz wujkowi, ze bierzesz antybiotyk". Albo temat dzieci "powiedz, ze na razie nie możesz, bo kończysz podyplomowe". Moim zdaniem we wszystkich takich tematach trzeba odpowiadać prawdziwie, bo odpowiadając niezgodnie z prawda sprawiasz, ze ludzie przyjmują twoją wymówkę, ale nadal nie uczą się niczego. A trzeba czasem powiedzieć "nie piję, bo NIE CHCE". Powiedzieć "nie mam dzieci, bo NIE WIEM czy chce je mieć" albo w ogóle "nie chce o tym rozmawiać, to moja prywatna sprawa". Zależy kto pyta i po co. Ale unikałabym brnięcia w grube historie typu poronienie, tym bardziej ze po rodzinie czy w pracy potem się takie historie rozchodzą i na co to komu. Jak kto mądry, to mu wystarczy prosta odpowiedz. A jak trafisz na plotkarza, to będzie woda na jego młyn, Szansa, ze ciotka pierdolucha po informacji o poronieniu się odczepi jest mała, raczej tym bardziej będzie drążyć i gadać.
Ogólnie zawsze mnie wkurzało podejście osób mających dzieci do bezdzietnych w rodzinie czy w pracy. Takie podejście na zasadzie "ty gowno wiesz, bo nie masz dziecka". Co ty wiesz o zmęczeniu, co ty wiesz o życiu. Nie odbieram nikomu tego, ze posiadanie dziecka wiele zmienia, ale to nie znaczy, ze osoba bezdzietna np. nie potrzebuje odpoczynku. Pracowałam kiedyś w firmie, gdzie byłam jedyną osobą przed 30, a wszyscy inni byli starsi i mieli już dziecko albo nawet kilkoro dzieci. Strasznie mnie wkurzały te wszystkie teksty, że co ja powiem jak będę miała dziecko, teraz to nie mam prawa być niewyspana, zmęczona, cokolwiek.evonla pisze: ↑pn lis 18, 2024 8:41 pm Ja to wręcz myślę, że po informacji o poronieniu czy niepłodności mogłaby się zacząć lawina porad i tak czy siak temat by się nie zakończył. Szkoda tylko, że jest taki ogromny brak wyobraźni i wyrozumiałości ze strony pytających. To samo się tyczy osób posiadających dzieci - dla nich dzieci, czy nawet jedno dziecko to niekończąca się wymówka od wszystkiego, szczególnie jest to zauważalne w rodzinie gdy jedno z rodzeństwa ma dziecko, a drugie nie.
Też pamiętam ze swojego dzieciństwa jak mówiło się u mnie w rodzinie, że np. kobiety z dziećmi powinny mieć pierwszeństwo przy braniu urlopu w okolicach świąt albo wakacji. O tym się mówiło w zakładach pracy. Pamiętam, jak moja ciotka byłam wkurwiona, bo chciała wziąć urlop na święta, a wzięła jakaś bezdzietna i ona zadawała pytanie "po co jej ten urlop?". Wiele młodych kobiet tego nie pamięta i nawet nie wie, ile zawdzięcza tym kobietom, które 10 czy 20 lat temu normalizowały bezdzietność i nie pozwalały robić z siebie ludzi gorszej kategorii. Bo sorry, ale to dotyczy nas wszystkich. Nawet jak pewnego dnia urodzisz pięcioro dzieci, to w tym momencie możesz nie mieć żadnego i to nie może być powodem do odbierania szacunku.
Mam 31 lat i jakkolwiek to okropnie brzmi to niesamowicie brzydzi mnie ciąża i poród. Wiem, że to naturalne procesy i powinnam być na nie otwarta ale po prostu nie wyobrażam sobie abo coś we rosło.
Mąż nie naciska na potomka bo sam jest z trudnej rodziny i przechodził przez terapię DDD.
Czasami mam wyrzuty sumienia bo mamy dobre i ustatkowane życie.
Mąż nie naciska na potomka bo sam jest z trudnej rodziny i przechodził przez terapię DDD.
Czasami mam wyrzuty sumienia bo mamy dobre i ustatkowane życie.
-
- Ciastko
- Posty: 7
- Rejestracja: pn mar 18, 2024 9:59 pm
Ja mam 24, partner 28. Chcemy dzieci ale nie teraz - teraz budujemy dom, spełniamy swoje pasje które też kosztują, jeździmy na wyjazdy które są nie do zrealizowania z małym dzieckiem i na tą chwilę nie stać nas na utrzymanie dziecka i zapewnienie mu możliwości zajęć dodatkowych itp. Chcemy dziecko ale za jakieś 3/4 lata. Uważam też że jestem jeszcze młoda, w tym roku skończyłam dopiero studia i ledwo co złapałam fajną pracę. Pytania są ale ignorujemy, ewentualnie pytamy czy te osoby będą łożyły na utrzymanie tego dziecka.
Mam 36 lat, nie pamiętam w swoim życiu ani jednego momentu, kiedy zastanawiałabym się czy może jednak warto mieć dziecko. Najbliższe otoczenie tj. bliska rodzina, znajomi reaguja zupełnie normalnie, nie odczuwam żadnej presji.
Mam 28 lat, mąż 29. Nie mamy dzieci, nie planujemy, nie staramy się. Kiedyś przed ślubem miałam "marzenie", że do 25 r.ż. chciałabym mieć już pierwsze dziecko. Teraz jak o tym pomyślę to śmieję się sama do siebie, bo to wcale nie było moje marzenie tylko to, że większość znajomych, rodziny dzieci już miało i po prostu trzeba było dopasować się do reszty co jest kompletną głupotą. Cieszę się, że nie napierałam z tym pomysłem wtedy jeszcze chłopaka. Co do reakcji rodziny to teściowie nigdy nie powiedzieli, że powinniśmy mieć dzieci. Mąż ma brata, który jest ponad 10 lat po ślubie, dzieci nie ma i w jego i jego żony stronę też nie lecą żadne tego typu teksty. Za to swego czasu słyszałam takie sugestie ze strony moich rodziców. Ale na szczęście już skończyli o tym mówić dzięki mojej szczerej rozmowie z mamą. Wytłumaczyłam jej swoją sytuację, jak to widzę itd. Od tego czasu jest ok, nie wspomina nic o tym. Wiem, że jest jej strasznie przykro z tego powodu bo sama ma dużą rodzinę, jest jedyną z rodzeństwa która nie ma wnuków i najprawdopodobniej nie będzie mieć. Ale to przecież moje i męża życie, nasza decyzja. My będziemy z tym żyć. Może będziemy żałować, niewiadomo. Ale chyba lepiej w tą stronę.