Poniżej wklejam krótki opis:
"Tajemniczy mężczyzna twierdził że przyleciał do Tokio z Tauredu, kraju graniczącego z Francją i Hiszpanią. Na dowód podał obsłudze pełen pieczątek dokument, w którym jako kraj pochodzenia wpisano właśnie Taured. Tyle że taki kraj nigdy nie istniał. Celnicy pokazali mu mapę i wskazali Andorrę, która idealnie pasowała do opisu. Jednak podróżnik stanowczo zaprzeczył i stwierdził, że tam jest Taured, państwo, które ma tysiące lat. Jego paszport nie wyglądał na falsyfikat."
Podobno potem został złapany, a jego paszport okazał się doskonałym falsyfikatem.
P.S. Nie wiem czy temat pasuje do działu Kryminalne