Praca za granicą
Moderator: verysweetcherry
Praca za granicą
Hejka! Mam pytanie, czy ktoś z Was pracuje bądź pracował za granicą - chodzi mi głównie o któreś z państw UE + UK/Norwegia? Jeśli tak, to jakie macie doświadczenia, jaka praca? Powiem szczerze - nie potrafię w Polsce znaleźć pracy już czwarty miesiąc i zaczyna to już być frustrujące i obciążające psychicznie dla mnie i zastanawiam się, czy zwyczajnie nie rzucić tego wszystkiego w cholerę i nie wyjechać, skoro w Polsce dla każdego pracodawcy mam za niskie lub za wysokie kwalifikacje i się u niego "zmarnuje". Jeśli macie jakieś rady to śmiało.
Do UK już raczej nie wyjedziesz, bo od czasu Brexitu trzeba mieć pozwolenie na pobyt dłuższy niż 6 miesięcy jak i pozwolenie na pracę, co wiąże się ze staraniem się o wizę, co nie jest ani łatwe ani tanie.
Ale pracę można znaleźć tutaj z dnia na dzień, bo właśnie przez ww sytuację nie ma ludzi do pracy. Drożeje natomiast rynek mieszkaniowy. Nadal nie jest źle, ale to nie to, co było x lat temu.
Ale pracę można znaleźć tutaj z dnia na dzień, bo właśnie przez ww sytuację nie ma ludzi do pracy. Drożeje natomiast rynek mieszkaniowy. Nadal nie jest źle, ale to nie to, co było x lat temu.
-
- Ciastko
- Posty: 9
- Rejestracja: pn kwie 01, 2024 2:09 pm
Byłam w Norwegii 3 miesiące, bardzo trudno tam znaleźć pracę na dłużej praktycznie wszystkie oferty to typu malarz, dekarz, kierowca na tiry itp. Mi wraz z chłopakiem udało się wyjechać do pracy na polu, zbiór sałaty i różnych innych warzyw ale praca bardzo ciężka, bez dnia wolnego praktycznie przez caly okres wyjazdu no i po 14h dziennie, co jakiś czas przeglądam oferty pracy no i nic jak narazie się nie pojawia. Ale jeśli chodzi o zarobki|życie w Norwegii to bardzo sobie chwaliliśmy, ze wszystkimi się dogadasz po angielsku no i ogólnie fajnie, a teraz od 3 dni jesteśmy w Niemczech no narazie za dużo się nie wypowiem jak pozbędę dluzej to sam znać
-
- Moderator
- Posty: 1221
- Rejestracja: śr sty 06, 2021 8:38 pm
Mój partner prowadzi firmę budowlano-remontową która świadczy usługi w Niemczech. W ciągu dnia jeździ z budowy na budowę i bywają tygodnie ,że pracuje po 12 godzin dziennie. Ale warto. Zarobki zdecydowanie większe niż te w Polsce. Po odliczeniu kosztów jego utrzymania tam i mnie i naszych dzieci w Polsce potrafi nam zostać na czysto 10-20tyś. Minusem jest oczywiście to ,że do kraju zjeżdża na tydzień co 4-5 tygodni. Mamy zamiar tak się przemęczać 2-3 lata aż uda się odłożyć większa kwotę. Koszty życia w Niemczech są zdecydowanie mniejsze niż u nas. Wynajem mieszkania ,czy domu to niebo ,a ziemia z tym co wyprawia się u nas z cenami. Jedzenie w sklepie,czy na mieście też tańsze. I nie mam na myśli tego ,że skoro zarabiasz więcej euro to znaczy ,że na więcej cię stać. Oczywiście trzeba znać trochę języka żeby się jakoś dogadać.
Moja teściowa jeździ do Niemiec opiekować się starszymi ludźmi na zarobki też nie narzeka.
Moja teściowa jeździ do Niemiec opiekować się starszymi ludźmi na zarobki też nie narzeka.
iri1979 pisze: ↑wt kwie 02, 2024 6:30 pm Hejka! Mam pytanie, czy ktoś z Was pracuje bądź pracował za granicą - chodzi mi głównie o któreś z państw UE + UK/Norwegia? Jeśli tak, to jakie macie doświadczenia, jaka praca? Powiem szczerze - nie potrafię w Polsce znaleźć pracy już czwarty miesiąc i zaczyna to już być frustrujące i obciążające psychicznie dla mnie i zastanawiam się, czy zwyczajnie nie rzucić tego wszystkiego w cholerę i nie wyjechać, skoro w Polsce dla każdego pracodawcy mam za niskie lub za wysokie kwalifikacje i się u niego "zmarnuje". Jeśli macie jakieś rady to śmiało.
Pracowałam przez prawie 3 lata w Niemczech, początki pandemii. Brak języka, 20lat, mimo to znalazłam prace, dostałam szanse, choc z góry mówiono mi, ze bed musiała sie nauczyć jak najszybciej języka, bo Niemcy wychodzą z założenia, ze w ich kraju ma mówić sie po niemiecku (starsza generacja), angielski u mnie na poziomie B2, mimo to nikt nie chciał ze mną rozmawiać po ang, nie ze względu na brak umiejętności, ale j.w bo w Niemczech mówimy po Niemiecku (zawsze ten argument był mi przytaczany), no ale do brzegu…
Zarabiałam tyle samo co rodowici Niemcy z umiejętnością języka, z czasem sama nauczyłam sie tego języka komunikatywnie, mimo to w moim regionie ze względu na moje pochodzenie oberwało mi sie. Byłam traktowana jak powietrze, lub wyśmiewana, asymilowana, a nawet molestowana. Dlatego juz dłużej tam nie pracuje. Moje obowiązki to wydawanie ubrań roboczych, pralnia, sortowanie ubrań. Generalnie praca łatwa i w miarę przyjemna. Nikt nie stal nad nami z batem, samej pracy w ciagu dnia było może na 3godziny, reszta to telefon, YouTube, laptop (firmowy), brak monitoringu, sprawdzania przez szefów, kierowników, panowała zasada ‚żeby cos było zrobione dobrze musi być zrobione sumiennie, a sumienność wymaga czasu’. Jeśli się spóźniłeś do pracy- trudno, zdarza sie, jeśli jesteś chory- nie przejmuj sie, zdrowiej (usłyszane z ust kierowników), jeśli nam cos nie odpowiadało zawsze był to naprawiane, zmieniane, itp. Kierownicy i szefowie bardzo brali nasze zdanie pod uwagę, nie wchodzili Nam w drogę, bo wiedzieli, ze dzięki Nam mają wypłaty. Wypłata to jedna z najniższych średnich krajowych, ale mimo tego częste dodatki, podwyżki odgórne, bony, upominki na święta (bylam zatrudniona w firmie Sodexo). Plus minus 1400euro netto, to stawka z którą zaczynałam, po około 3 latach było to o 200euro więcej, bez proszenia sie, po prostu taryfa się zmieniła, związki wywalczyły podwyżki, więc dostawaliśmy więcej pieniędzy za te sama prace. Generalnie lajt, w porównaniu z tym co jest w PL. Za molestowanie przez mojego współpracownika, został on w trybie natychmiastowym wyrzucony z pracy, a mój szef potraktował to bardzo poważnie, nie potrzebował do zwolnienia go jakichś twardych dowodów, czułam sie bardzo zaopiekowana w tamtej trudnej sytuacji. Nawet dostałam urlop. Aha apropos urlopu 30dni w roku. Z wyplata, nawet najniższą krajowa, po opłaceniu rachunków, jedzenia, czynszu (na spółę z partnerem) miałam około 700euro na swoje wydatki (brak kredytów, rat), mogłam sobie pozwolić na wakacje wypasione każdego roku, na odłożenie, na luksusowe ubrania, kosmetyki, nawet pracując za najniższą stawkę. Generalnie powiem tak- Nie wróciłabym do Polski, mimo, ze moje serce tam zostało. A nie wróciłabym ze względu na standard i poziom życia tutaj w Niemczech, opiekę zdrowotna, świadczenia, pomoc, w jakiejkolwiek sytuacji, bardzo łatwe i szybkie terminy i skierowania do lekarza, generalnie- bardzo dobrze sie tu mieszka i na poziomie, nawet przy najniższych zarobkach,
-
- MieszkankaPowiśla
- Posty: 935
- Rejestracja: pn maja 15, 2023 1:31 pm
Siedzę 10 lat w Holandii. Więc jestem już na takim etapie że mam swój dom, dziecko które się tu urodziło, pracę na vast kontrakcie i generalnie całe życie. Jestem na tysiące procent pewna że nie dałabym teraz rady pracować w Polsce. Już nie mówię o pieniądzach, ale o podejściu do pracy/pracownika. Bardzo szanuję swoje zdrowie psychiczne, od 6 lat nie wiem co to stres w pracy.
Ale jako świeżak... Nie wiem czy zdecydowała bym się akurat na ten kraj. Podatki są wysokie, zarobki ok, ale jak chcesz czegoś więcej od życia to języki obce to podstawa, inaczej będziesz zrywać pomidory wśród bandy Polaków żyjących od piątku do piątku.
Holandia na krótko terminowy zarobek - zdecydowanie odradzam
Żeby tu przyjechać i żyć bez szaleństw, ale po prostu na zadowalającym poziomie, bez stresu - jak najbardziej.
Ale jako świeżak... Nie wiem czy zdecydowała bym się akurat na ten kraj. Podatki są wysokie, zarobki ok, ale jak chcesz czegoś więcej od życia to języki obce to podstawa, inaczej będziesz zrywać pomidory wśród bandy Polaków żyjących od piątku do piątku.
Holandia na krótko terminowy zarobek - zdecydowanie odradzam
Żeby tu przyjechać i żyć bez szaleństw, ale po prostu na zadowalającym poziomie, bez stresu - jak najbardziej.
Pracuję od 2 lat w DE w specyficznym miejscu bo na wyspie. Praca na kuchni 40h tygodniowo, czasami jest dużo pracy, ale zależy ile gości w hotelu. Wyjechałam bez znajomości języka i doświadczenia. Mieszkanie mam za darmo plus śniadania i pracownicze obiady. Dobre miejsce do oszczędzania.
-
- Koczkodan
- Posty: 100
- Rejestracja: śr lip 17, 2024 3:42 pm
Ja pracuję i mieszkam 11 lat w UK. Pracuję w duzym sklepie internetowym na literę A. Powiem tak, zarobki są nienajgorsze, jestem w stanie się utrzymać, lecieć kilka razy w roku na wakacje plus do Polski, stać mnie na dobre jakościowo jedzenie, nowy telefon, ubrania i kosmetyki. Przy tym tez coś zawsze odkładam na konto oszczędnościowe. Dodam, że nie posiadam samochodu, więc ten wydatek mi odpada no i nie mam nikogo na utrzymaniu. Ale tęsknota za Polską jest ogromna. Tutaj nie podoba mi się mentalność ludzi, duża mieszkanka kulturowa, brak porządnej służby zdrowia, pogoda jest przez większość czasu okropna. Nabawiłam się depresji. Jak wszystko pójdzie z planem za kilka miesięcy wracam na stałe do Polski. Doszłam do wniosku, że moje zdrowie psychiczne jest ważniejsze niż pieniądze .
-
- SkrzydełkaZhooters
- Posty: 207
- Rejestracja: ndz sty 28, 2024 4:46 pm
Wyjechałam do Niemczech (Berlin) mając niecałe 19 lat, bez znajomosci Niemieckiego, porozumiewałam się w języku Angielskim. Pierwsza praca sprzątnie w hotelu i do dziś chce mi się rzygac jak przypomnę sobie jak byłam wykorzystywana przez inną pracownicę… dostawałam powoli depresji więc zmiana na inną firmę której szefową była Polka i jak na początku wydawało się być super tak po kilku miesiącach potrafiła powiedzieć mi że mam wyje**** w pracę bo poszłam na l4 z ostrym zapaleniem gardła… powiem tak, jeśli pracować to chyba najlepiej u Niemca, Polacy za granicą potrafią być naprawdę okropni. Dojazdy do pracy +/- 1h w jedną stronę za które nikt nie zapłaci. Zarobki w Polskich firmach to śmiech na sali, opłaca się tylko jak wyrobisz 300 godzin miesięcznie co jest niewykonalne xd… postanowiłam że wracam do Polski za kilka miesięcy, nie mogę zaaklimatyzować się w tym mieście przepełnionym syfem, ludzie żyją w takim pośpiechu… mieszkanie w bloku i brak możliwości wyjścia na spacer do parku bo dookoła są tylko inne bloki. Cieszę się że spróbowałam bo wiem że to nie dla mnie, może ciulowo trafiałam z pracą ale czuję że jeszcze rok w tym miejscu i depresja jak nic.
Nie dziwię ci się, dla mnie Berlin to naćpany Wiedeń, a byłam tam sporo razy i mieszkałam kilka lat w Niemczech. Jest tam dość specyficznie...anonimanonim pisze: ↑śr wrz 04, 2024 10:21 pm Wyjechałam do Niemczech (Berlin) mając niecałe 19 lat, bez znajomosci Niemieckiego, porozumiewałam się w języku Angielskim. Pierwsza praca sprzątnie w hotelu i do dziś chce mi się rzygac jak przypomnę sobie jak byłam wykorzystywana przez inną pracownicę… dostawałam powoli depresji więc zmiana na inną firmę której szefową była Polka i jak na początku wydawało się być super tak po kilku miesiącach potrafiła powiedzieć mi że mam wyje**** w pracę bo poszłam na l4 z ostrym zapaleniem gardła… powiem tak, jeśli pracować to chyba najlepiej u Niemca, Polacy za granicą potrafią być naprawdę okropni. Dojazdy do pracy +/- 1h w jedną stronę za które nikt nie zapłaci. Zarobki w Polskich firmach to śmiech na sali, opłaca się tylko jak wyrobisz 300 godzin miesięcznie co jest niewykonalne xd… postanowiłam że wracam do Polski za kilka miesięcy, nie mogę zaaklimatyzować się w tym mieście przepełnionym syfem, ludzie żyją w takim pośpiechu… mieszkanie w bloku i brak możliwości wyjścia na spacer do parku bo dookoła są tylko inne bloki. Cieszę się że spróbowałam bo wiem że to nie dla mnie, może ciulowo trafiałam z pracą ale czuję że jeszcze rok w tym miejscu i depresja jak nic.
Wszystko zalezy od tego jakie masz kwalifikacje i co moglabys robic. Bo pomimo tego, ze do Anglii nie mozna juz sobie przyjechac tak po prostu to nadal moglabys tu pracowac, jezeli uda CI sie znalezc prace albo jak masz doswiadczenie/wyksztalcenie w zawodzie, ktorego oni potrzebuja. Wejdz sobie na strone gov.co.uk i tam bedziesz mogla znalezc informacje.
W Anglii zarabia sie dobrze ale najlepiej jest pracowac w jakis wyuczonych zawodach. Wtedy ten poziom zycia jest naturalnie lepszy ale uwazam, ze nawet pracujac w sklepie czy cos takiego, ten stosunek zarobku do wydatku jest lepszy niz w Polsce. Dodatkowo kultura pracy o niebo lepsza niz w Polsce.
Gdybys sie wybierala - nie wiem czy w innych krajach jest tak samo - ale najpiej starac sie pracowac tam gdzie nie ma zbyt duzo polakow badz nie ma ich w ogole xD.
Najlepiej dobrze znac angielski. A tak poza tym to super doswiadczenie pracowac zagranica i serdecznie polecam! Nawet jak tylko na chwile np okres wakacyjny.
W Anglii zarabia sie dobrze ale najlepiej jest pracowac w jakis wyuczonych zawodach. Wtedy ten poziom zycia jest naturalnie lepszy ale uwazam, ze nawet pracujac w sklepie czy cos takiego, ten stosunek zarobku do wydatku jest lepszy niz w Polsce. Dodatkowo kultura pracy o niebo lepsza niz w Polsce.
Gdybys sie wybierala - nie wiem czy w innych krajach jest tak samo - ale najpiej starac sie pracowac tam gdzie nie ma zbyt duzo polakow badz nie ma ich w ogole xD.
Najlepiej dobrze znac angielski. A tak poza tym to super doswiadczenie pracowac zagranica i serdecznie polecam! Nawet jak tylko na chwile np okres wakacyjny.
Ja mam inna perspektywe - wydaje mi sie, ze jesli w Polsce pracowalo sie w uslugach lub po prostu malo zarabialo to UK czy inna Holandia to dobra opcja, bo na emigracji ten 'bazowy' poziom zycia sie podnosi.heism pisze: ↑czw wrz 26, 2024 1:49 pm
W Anglii zarabia sie dobrze ale najlepiej jest pracowac w jakis wyuczonych zawodach. Wtedy ten poziom zycia jest naturalnie lepszy ale uwazam, ze nawet pracujac w sklepie czy cos takiego, ten stosunek zarobku do wydatku jest lepszy niz w Polsce. Dodatkowo kultura pracy o niebo lepsza niz w Polsce.
Jesli jednak ma sie dobra prace w swoim zawodzie to odradzalabym. Ja popelnilam ten blad, ze z pracy z bankowosci w Polsce przenioslam sie do pracy w bankowosci w UK (+ zrobilam tam Msc) i nic nie zyskalam. Szukalam przygody, nie musialam wyjezdzac.
Jak manager dzialu strategii & analiz zarabialam ledwo 60k GBP - to jest 3.5k czy cos takiego na reke. Poza Londynem nie jest najgorzej ale trzeba zaciskac pasa, zeby np. odlozyc na jakies inwestycje (hipoteka za maly domek to 1-2k GBP, oczywiscie zalezy gdzie, kto, kiedy itp).
Perspektywa progresji byla do okolo 100k GBP, ale trzeba pamietac, ze wtedy zabieraja kwote wolna od podatku, wiec pracuje sie juz dosc ciezko, a na reke jest cos kolo 5k GBP. Konkurencja jest tam ogromna -do mojego banku przyjmowali tylko z top 5 Russell Group (a glownie z Oxfordu i Cambridge), na stanowisko analityka z super wyksztalceniem (matematyka, statystyka, inzynieria) bylo chetnych xxx tubylcow i yyy obcokrajowcow.
Dla porownania, moi koledzy z tej branzy w Polsce maja mniejsza konkurencje, gdy sie w czyms specjalizuja to od razu wpada posada wykladowcy na studiach podyplomowych czy wystepy na konferencjach w branzowych. W UK takich jest na peczki. Zarobki maja porownywalne, jak nie wieksze niz to co podalam + oczywiscie standard to dodatkowe mieszkania na wynajem, inwestycje. Moi koledzy w UK z wiekszymi zarobkami od moich mogli "inwestowac" we wlasne hipoteki lub najwyzej cos odlozyc na fundusz emerytalny (jest ulga podatkowa), ale nikt nie zyl na wysokim poziomie, nie mial pieknego domu czy dodatkowego mieszkania na wynajem.
Kultura pracy byla tez taka sobie, firma musiala mi np. zaplacic za dyskryminacje - z tym, ze zanim sie im postawilam to sie ciezko pochorowalam ze stresu. Im lepsza praca, tym bardziej przypominaja sobie skad jestes. Ja dostawalam uwagi typu 'wy ze wschodniej Europy' czy np. sugar daddy o moim mezu (bo jest bogaty) - mowimy tu o ludziach rzekomo na poziomie w bogatym korpo.
Wisienka na torcie jest fatalne budownictwo, w Londynie ceny sa wysokie i sporo chetnych, poza Londynem nawet nowe domy to domki z tektury. Jesli ktos - jak np. ja zyl w Polsce w fajnym mieszkaniu czy domu to bedzie serio cierpial. Traci sie tez znajomych, kontakt z rodzina.
Ja generalnie zaluje i nie polecam.
W sumie faktycznie racja, ze majac dobra prace w swoim zawodzie moze to nie miec sensu, ale osoba ktora stworzyla ten watek napisala ze nie moze znalezc pracy.emdc1 pisze: ↑czw wrz 26, 2024 2:29 pm Ja mam inna perspektywe - wydaje mi sie, ze jesli w Polsce pracowalo sie w uslugach lub po prostu malo zarabialo to UK czy inna Holandia to dobra opcja, bo na emigracji ten 'bazowy' poziom zycia sie podnosi.
Jesli jednak ma sie dobra prace w swoim zawodzie to odradzalabym. Ja popelnilam ten blad, ze z pracy z bankowosci w Polsce przenioslam sie do pracy w bankowosci w UK (+ zrobilam tam Msc) i nic nie zyskalam. Szukalam przygody, nie musialam wyjezdzac.
Jak manager dzialu strategii & analiz zarabialam ledwo 60k GBP - to jest 3.5k czy cos takiego na reke. Poza Londynem nie jest najgorzej ale trzeba zaciskac pasa, zeby np. odlozyc na jakies inwestycje (hipoteka za maly domek to 1-2k GBP, oczywiscie zalezy gdzie, kto, kiedy itp).
Perspektywa progresji byla do okolo 100k GBP, ale trzeba pamietac, ze wtedy zabieraja kwote wolna od podatku, wiec pracuje sie juz dosc ciezko, a na reke jest cos kolo 5k GBP. Konkurencja jest tam ogromna -do mojego banku przyjmowali tylko z top 5 Russell Group (a glownie z Oxfordu i Cambridge), na stanowisko analityka z super wyksztalceniem (matematyka, statystyka, inzynieria) bylo chetnych xxx tubylcow i yyy obcokrajowcow.
Dla porownania, moi koledzy z tej branzy w Polsce maja mniejsza konkurencje, gdy sie w czyms specjalizuja to od razu wpada posada wykladowcy na studiach podyplomowych czy wystepy na konferencjach w branzowych. W UK takich jest na peczki. Zarobki maja porownywalne, jak nie wieksze niz to co podalam + oczywiscie standard to dodatkowe mieszkania na wynajem, inwestycje. Moi koledzy w UK z wiekszymi zarobkami od moich mogli "inwestowac" we wlasne hipoteki lub najwyzej cos odlozyc na fundusz emerytalny (jest ulga podatkowa), ale nikt nie zyl na wysokim poziomie, nie mial pieknego domu czy dodatkowego mieszkania na wynajem.
Kultura pracy byla tez taka sobie, firma musiala mi np. zaplacic za dyskryminacje - z tym, ze zanim sie im postawilam to sie ciezko pochorowalam ze stresu. Im lepsza praca, tym bardziej przypominaja sobie skad jestes. Ja dostawalam uwagi typu 'wy ze wschodniej Europy' czy np. sugar daddy o moim mezu (bo jest bogaty) - mowimy tu o ludziach rzekomo na poziomie w bogatym korpo.
Wisienka na torcie jest fatalne budownictwo, w Londynie ceny sa wysokie i sporo chetnych, poza Londynem nawet nowe domy to domki z tektury. Jesli ktos - jak np. ja zyl w Polsce w fajnym mieszkaniu czy domu to bedzie serio cierpial. Traci sie tez znajomych, kontakt z rodzina.
Ja generalnie zaluje i nie polecam.
Widze ze mamy kompletnie inna perspektywe i background ale rozumiem co mowisz. Mysle ze w Twojej sytuacji moglabym myslec podobnie, jezeli w Polsce te zarobki faktycznie by kalkulowaly sie na takie same kwoty. Dodatkowo widze, ze Twoje doswiadczenia z korpo w Anglii nie sa zbyt przyjemne i az trudno mi sie to czyta, bo wlasnie takich zawisci spodziewalabym sie po wyscigu szczurow w Polsce. Moze to kwestia tego, ze mieszkam bardzo daleko od Londynu i tutaj jednak zycie wyglada inaczej. Nawet sami ludzie z Londynu nie rzadko mowia, ze ludzie tam a w naszych okolicach to niebo a ziemia. Ja Londyn bardzo lubie ale nie patrze na niego pod wzgledem zawodowym, wiec to zupelnie inna bajka. Kolejna sprawa jest taka, ze pracuje dla mniejszych firm - i nawet te, ktore sa bardzo modernistyczne i technologicznie zaawansowane nie sa typowymi korpo. Odnosze wrazenie, ze w firmach w Anglii panuje bardziej luzna atmosfera. Nawet w sektorach typu bankowsc, prawne, ksiegowosc. Bazuje ta opinie na moim otoczeniu i doswiadczeniach ludzi z tych branzy. W Polsce zawsze wszystko jest takie powazne i sztywne - nie lubie tego. Nad wyraz profesjonalne.
Widzisz, dla mnie 60k rocznie to duzo (100k to juz nawet nie wspomne, bo to prawie 6k miesiecznie - watpie zebym mogla kiedys dojsc do takiej kwoty pracujac dla kogos). Mi sie zyje bardzo przyjemnie za 2/3 tej sumy (tej pierwszej). Daze do tego, zeby zarabiac wiecej ale chodzi mi o sam fakt ze przy tej wyplacie moge pojechac kilka razy w roku na wakacje, mam super dom, odkladam (nie jakies kokosy) i niczego tak naprawde mi nie brakuje. Jestem rozrzutna, gdybym nie byla to mialabym tych pieniedzy o wiele wiecej. Tylko tak jak wspomnialam, moja perpektywa jest troche inna. Widze, ze Ty duzo myslisz o inwestycjach w nieruchomosci i do tego jestes zmotywowana. Widac, ze zalezy Ci na duzym rozwoju kariery. Ja raczej lgne bardziej w ta strone po prostu komfortowego zycia i z tym zamyslem jest mi tu super. Wolabym raczej isc w strone rozwoju wlasnego biznesu bo nie widze siebie w swiecie korpo.
Odnosnie domow - tak, masz racje. Budowa w Polsce a w Anglii to TAKA rozbieznosc. Moze ja akurat nie przyczepilabym sie do jakosci bo "tekturowe" domy sa dla mnie w Ameryce. A Anglii spotkalam sie z bardzo solidnym budownictwem. Problem na pewno jest wilgoc, aczkolwiek to tez bardziej w starszych domach. Natomiast styl budowy jest bardzo trudny do przyzwyczajenia sie. W Polsce mamy piekne domy i mieszkania - bardzo przestrzenne, o fajnym rozmieszczeniu. Tutaj wszystko sie wydaje takie scisniete, domy ida w gore zamiast w szerz. Sprawialo mi bardzo duzy problem zeby znalezc dom, ktory by mi odpowiadal. Finalnie jestem strasznie zadowolona bo dom udalo nam sie znalezc sliczny, z pieknym wykonczeniem i ludziom z Polski tez sie bardzo podoba. Tylko tak - ja tez sie do budownictwa tutaj przyzwyczailam. Moje upodobania troche sie zmienily. Mimo ze moj dom nie jest typowym scisnietym angielskim domkiem to zaczelam w takich tez zauwazac urok. Londyn jezeli chodzi o nieruchomosci to porazka. Istnieja piekne domy ale ich ceny przerazaja. Znowu, mowie z perspektywy osoby mieszkajacej daleko poza Londynem - wiem, ze mieszkajac tam zarobki tez sa inne.
Jak widac po naszych przypadkach, doswiadczenia moga byc bardzo rozne ale dlatego wlasnie trzeba wziac pod uwage to jaki styl zycia chce sie prowadzic i czego sie od tego zycia oczekuje. Warto poznac inna kulture i samemu podjac decyzje - przyjechac, zobaczyc czy faktycznie sie podoba badz nie.
Dzieki za komentarz, troche mi sie wylalo ;-). Odnioslam sie glownie do Twojego wpisu, bo dla autorki watku to pewnie dobre rozwiazanie - ale moze ktos czy kto jest w podobnej do mnie sytuacji, zastanawia sie czy nie sprobowac zagranica. Na pewno masz racje, ze jesli ktos szuka spokojnego zycia to faktycznie tam czy np. w Holandii (gdzie moja obecna firma mnie wyslala) je znajdzie.heism pisze: ↑czw wrz 26, 2024 3:31 pm W sumie faktycznie racja, ze majac dobra prace w swoim zawodzie moze to nie miec sensu, ale osoba ktora stworzyla ten watek napisala ze nie moze znalezc pracy.
Widze ze mamy kompletnie inna perspektywe i background ale rozumiem co mowisz. Mysle ze w Twojej sytuacji moglabym myslec podobnie, jezeli w Polsce te zarobki faktycznie by kalkulowaly sie na takie same kwoty. Dodatkowo widze, ze Twoje doswiadczenia z korpo w Anglii nie sa zbyt przyjemne i az trudno mi sie to czyta, bo wlasnie takich zawisci spodziewalabym sie po wyscigu szczurow w Polsce. Moze to kwestia tego, ze mieszkam bardzo daleko od Londynu i tutaj jednak zycie wyglada inaczej. Nawet sami ludzie z Londynu nie rzadko mowia, ze ludzie tam a w naszych okolicach to niebo a ziemia. Ja Londyn bardzo lubie ale nie patrze na niego pod wzgledem zawodowym, wiec to zupelnie inna bajka. Kolejna sprawa jest taka, ze pracuje dla mniejszych firm - i nawet te, ktore sa bardzo modernistyczne i technologicznie zaawansowane nie sa typowymi korpo. Odnosze wrazenie, ze w firmach w Anglii panuje bardziej luzna atmosfera. Nawet w sektorach typu bankowsc, prawne, ksiegowosc. Bazuje ta opinie na moim otoczeniu i doswiadczeniach ludzi z tych branzy. W Polsce zawsze wszystko jest takie powazne i sztywne - nie lubie tego. Nad wyraz profesjonalne.
Widzisz, dla mnie 60k rocznie to duzo (100k to juz nawet nie wspomne, bo to prawie 6k miesiecznie - watpie zebym mogla kiedys dojsc do takiej kwoty pracujac dla kogos). Mi sie zyje bardzo przyjemnie za 2/3 tej sumy (tej pierwszej). Daze do tego, zeby zarabiac wiecej ale chodzi mi o sam fakt ze przy tej wyplacie moge pojechac kilka razy w roku na wakacje, mam super dom, odkladam (nie jakies kokosy) i niczego tak naprawde mi nie brakuje. Jestem rozrzutna, gdybym nie byla to mialabym tych pieniedzy o wiele wiecej. Tylko tak jak wspomnialam, moja perpektywa jest troche inna. Widze, ze Ty duzo myslisz o inwestycjach w nieruchomosci i do tego jestes zmotywowana. Widac, ze zalezy Ci na duzym rozwoju kariery. Ja raczej lgne bardziej w ta strone po prostu komfortowego zycia i z tym zamyslem jest mi tu super. Wolabym raczej isc w strone rozwoju wlasnego biznesu bo nie widze siebie w swiecie korpo.
Odnosnie domow - tak, masz racje. Budowa w Polsce a w Anglii to TAKA rozbieznosc. Moze ja akurat nie przyczepilabym sie do jakosci bo "tekturowe" domy sa dla mnie w Ameryce. A Anglii spotkalam sie z bardzo solidnym budownictwem. Problem na pewno jest wilgoc, aczkolwiek to tez bardziej w starszych domach. Natomiast styl budowy jest bardzo trudny do przyzwyczajenia sie. W Polsce mamy piekne domy i mieszkania - bardzo przestrzenne, o fajnym rozmieszczeniu. Tutaj wszystko sie wydaje takie scisniete, domy ida w gore zamiast w szerz. Sprawialo mi bardzo duzy problem zeby znalezc dom, ktory by mi odpowiadal. Finalnie jestem strasznie zadowolona bo dom udalo nam sie znalezc sliczny, z pieknym wykonczeniem i ludziom z Polski tez sie bardzo podoba. Tylko tak - ja tez sie do budownictwa tutaj przyzwyczailam. Moje upodobania troche sie zmienily. Mimo ze moj dom nie jest typowym scisnietym angielskim domkiem to zaczelam w takich tez zauwazac urok. Londyn jezeli chodzi o nieruchomosci to porazka. Istnieja piekne domy ale ich ceny przerazaja. Znowu, mowie z perspektywy osoby mieszkajacej daleko poza Londynem - wiem, ze mieszkajac tam zarobki tez sa inne.
Jak widac po naszych przypadkach, doswiadczenia moga byc bardzo rozne ale dlatego wlasnie trzeba wziac pod uwage to jaki styl zycia chce sie prowadzic i czego sie od tego zycia oczekuje. Warto poznac inna kulture i samemu podjac decyzje - przyjechac, zobaczyc czy faktycznie sie podoba badz nie.
Wymienilam kwoty, zeby wlasnie przyblizyc te zarobki w 'zawodzie' - wg mnie one sa oczywiscie wysokie (np. wzgledem sredniej w UK czy prac w uslugach), ale w porownaniu z polskimi, po uwzglednieniu sily nabywczej i cen nieruchomosci przed 2020 rokiem to niewiele zyskalam, a wrecz stracilam.
Ja bylam ogromnie rozczarowana, bo gdy zaczelam ogarniac koszty zycia - wtedy w pojedynke - to uswiadomialam sobie, ze wdepnelam w gowno (np. obskurne mieszkanko w miejscu pracy/okolicy - 1k GBP). Szczegolnie, ze pierwsza pensja analityka byla duzo nizsza.
Zgadza sie, ze trzeba pojechac i zobaczyc (po to to zrobilam), ale co polecam to szybko ciac straty, nie czekac tak jak ja (glownie ze wzgledu na meza) tylko albo wrocic, albo szukac gdzie indziej.
Jeszcze odnoszac sie do tego co napisalas - pracowalam raz jako data scientist w lokalnej firmie odziezowej, faktycznie bylo tam bardzo milo i sympatycznie, aczkolwiek niestety zarobki to odzwierciedlaly. No ale to wiadomo, cos sie zyskuje, cos sie traci.
Totalnie to rozumiem bo mi sie tez caly czas wylewa, jak zreszta widac!emdc1 pisze: ↑czw wrz 26, 2024 3:44 pm Dzieki za komentarz, troche mi sie wylalo ;-). Odnioslam sie glownie do Twojego wpisu, bo dla autorki watku to pewnie dobre rozwiazanie - ale moze ktos czy kto jest w podobnej do mnie sytuacji, zastanawia sie czy nie sprobowac zagranica. Na pewno masz racje, ze jesli ktos szuka spokojnego zycia to faktycznie tam czy np. w Holandii (gdzie moja obecna firma mnie wyslala) je znajdzie.
Wymienilam kwoty, zeby wlasnie przyblizyc te zarobki w 'zawodzie' - wg mnie one sa oczywiscie wysokie (np. wzgledem sredniej w UK czy prac w uslugach), ale w porownaniu z polskimi, po uwzglednieniu sily nabywczej i cen nieruchomosci przed 2020 rokiem to niewiele zyskalam, a wrecz stracilam.
Ja bylam ogromnie rozczarowana, bo gdy zaczelam ogarniac koszty zycia - wtedy w pojedynke - to uswiadomialam sobie, ze wdepnelam w gowno (np. obskurne mieszkanko w miejscu pracy/okolicy - 1k GBP). Szczegolnie, ze pierwsza pensja analityka byla duzo nizsza.
Zgadza sie, ze trzeba pojechac i zobaczyc (po to to zrobilam), ale co polecam to szybko ciac straty, nie czekac tak jak ja (glownie ze wzgledu na meza) tylko albo wrocic, albo szukac gdzie indziej.
Jeszcze odnoszac sie do tego co napisalas - pracowalam raz jako data scientist w lokalnej firmie odziezowej, faktycznie bylo tam bardzo milo i sympatycznie, aczkolwiek niestety zarobki to odzwierciedlaly. No ale to wiadomo, cos sie zyskuje, cos sie traci.
Wlasnie niestety ten start (szczegolnie jezeli chodzi o mieszkanie) faktycznie w wiekszosci przypadkow nie jest zbyt przyjemny i trzeba sie z tym bardzo liczyc. Przeprowadzka zagranice tez jest bardzo ciezka ze wzgledu na, tak jak sama wczesniej napisalas, rodzine/znajomosci. To w moim przypadku rowniez bardzo ucierpialo, wiec oczywiscie po drodze nie brakowalo tez strat.
Mam nadzieje, ze pomimo tego ze zalujesz wyjazdu to teraz dobrze Ci sie zyje i wszystko wrocilo do normy Na pewno pomimo zlych doswiadczen w jakis sposob Cie to uksztaltowalo i pozwolilo na dalszy rozwoj.
Dzieki Teraz juz jest ok, zmienilam branze. Wszystkiego dobregoheism pisze: ↑czw wrz 26, 2024 5:19 pm Totalnie to rozumiem bo mi sie tez caly czas wylewa, jak zreszta widac!
Wlasnie niestety ten start (szczegolnie jezeli chodzi o mieszkanie) faktycznie w wiekszosci przypadkow nie jest zbyt przyjemny i trzeba sie z tym bardzo liczyc. Przeprowadzka zagranice tez jest bardzo ciezka ze wzgledu na, tak jak sama wczesniej napisalas, rodzine/znajomosci. To w moim przypadku rowniez bardzo ucierpialo, wiec oczywiscie po drodze nie brakowalo tez strat.
Mam nadzieje, ze pomimo tego ze zalujesz wyjazdu to teraz dobrze Ci sie zyje i wszystko wrocilo do normy Na pewno pomimo zlych doswiadczen w jakis sposob Cie to uksztaltowalo i pozwolilo na dalszy rozwoj.
-
- LouiBag
- Posty: 306
- Rejestracja: czw lut 29, 2024 2:45 pm
Generalnie myślę, że jeśli w Polsce ma się problem ze znalezieniem w miarę dobrej pracy, to za granicą też nie ma co czekać na fajerwerki. Oczywiście za inne pieniadze, ale przy podejmowaniu decyzji trzeba się dobrze zastanowić, czy bilans zysków i strat będzie zadowalający. Za to jeśli ma się w Polsce dobrą pracę, to dupa też z tyłu - bo można zaliczyć bolesny spadek zastępując pracę umysłową za niezłe jak na PL pieniądze pracą fizyczną. Na dodatek w niektórych krajach dochodzi jeszcze szklany sufit dla obcokrajowców z biedniejszych państw. Na pewno każda taka decyzja wymaga gruntownego przemyślenia, jeśli nie jest to wyjazd do pracy wakacyjnej a mamy zamiar zostać tam na dłużej lub na stałe.