Start
Wiadomości
Ulubione
Mój profil

wasze true crime

Moderator: verysweetcherry
Kaniunia
Channelka
Posty: 30
Rejestracja: pn wrz 29, 2025 4:06 pm

Re: wasze true crime

Post autor: Kaniunia »

Caroline2324 pisze: pt paź 03, 2025 11:48 pm Też nie do końca true crime, ale moje..

1. Dostałam pigułkę gw**t na imprezie 6 osobowej. Miałam 15 lat i pierwsze przygody z alko. Był ze mną mój ówczesny chłopak, przyjaciółka i inni znajomi. Wypiłam jednego drinka i po kilkunastu minutach zaczęłam odpływać, kręciło mi się w głowie i nic nikomu nie mówiąc wyszłam do toalety na górę a później położyłam się do łóżka. Obudziłam się jak poczułam ręce w majtkach i byłam w stanie tylko otworzyć oczy, nie mogłam się ruszyć, mogłam poruszać tylko oczami, tak jakbym była sparaliżowana. To był znajomy, którego widziałam pierwszy raz w życiu na tej domówce. Reszty nie pamiętam, obudziłam się rano i przyjaciółka wyciągnęła minie z łóżka i zabrała do domu. Opowiedziałam wszystko mamie, która mi nie uwierzyła i obarczyła winą za picie w moim wieku. Ale ja naprawdę wypiłam tylko jednego drinka. Wcześniej byłam na weselu i nic się ze mną takiego nie działo, mimo, że wypiłam więcej. Powiedziałam też tamtemu chłopakowi z którym byłam, on niby przeprowadził rozmowę i dał po mordzie tamtemu, a ja później wyparłam sytuację… do dziś mam zal do matki, że nie pojechałyśmy do szpitala i do przyjaciółki która mnie olała. Nigdy nie zapomnę tej niepewności i dziury w pamięci co mi zrobił… kilka godzin wyjętych z życia…

2. Miałam stalkerkę.
Pracowałam w małym sklepie w galerii handlowej i codziennie przychodziła babka po 40, która była chora psychicznie. Jak przygotowywałam sklep, to stała przez drzwiami i gapiła się na mnie aż otworzę. Przynosiła mi dziwne prezenty, siedziała na ławce cały dzień obok sklepu. Zgłaszałam to ochronie, nic nie mogli zrobić przecież. Raz przyszła gdy mnie nie było i pod pretekstem wyciągnęła mój nr tel od mojej zmienniczki, że niby miałam jej dać znać z jakimś towarem itd. Wydzwaniała do mnie i pisała aż musiałam zmienić numer. Raz wysiadłam na przystanku a ona musiała jechac za mną i kiedy zadzwoniłam do chłopaka, dochodziłam już do domu i ona została pod klatką. Wyszedł i jej powiedział, że ma się ode mnie odczepić. Zmieniłam pracę i kilka miesięcy później mieszkanie… ale naprawdę miałam przesrane długi czas.


3. Śledził mnie facet.
Nocowałam u koleżanki i miałam zjazd na studiach. Musiałam przejechać dosłownie całe miasto komunikacją miejską. 3 przesiadki. Jak wsiadłam to autobus był pusty, kilka osób. Po chwili zauważyłam, że wpatruje się we mnie koleś i co chwilę zmieniał miejsce. Usiadł za mną. Wtedy mówiłam sobie, że zaraz i tak przesiadka więc się nie bałam. Przesiadam się, oczywiście typek wsiada ze mną do drugiego autobusu. Do kolejnego też. Wychodzę na uczelnię (mega wcześnie bo za szybko się zebrałam z chaty) i praktycznie nikogo tam nie było. Przyspieszyłam kroku i weszłam na uczelnię, typek za mną. Spanikowałam już i usiadłam w takim miejscu, gdzie ja go widziałam a on mnie nie. Gościu chodził po wielu korytarzach i się rozglądał. Jechał dosłownie całe miasto i wyglądał jak psychopata… zgłosiłam to do sekretariatu, pani spytała czy dzwonić na policję a pan z sekretariatu poszedł sprawdzić ale faceta już nie było… wyjrzeliśmy przez okno a on uciekał w stronę przystanku.
Pierwsza sytuacja tragiczna. Pewnie masz żal do mamy? I zadziałało tak samo. Jak u mnie - wyparcie.
Snufkin
Mokra Włoszka
Posty: 57
Rejestracja: czw lut 13, 2025 3:26 pm

Post autor: Snufkin »

Ok 15 lat temu, gdy byłam na początku studiów wybrałam się z ekipą koleżanek do pubu, było nas ok. 10 dziewczyn, pub w rockowo-metalowym stylu, a że była jesień, to byłyśmy ubrane w grube swetry, spodnie i jakieś ciężkie buty. Miałam nocować u mojej przyjaciółki ze studiów, która ma tendencję do spóźniania się. Tak i było tym razem, przyszła spóźniona, gdy każda z nas miała już piwo przy stole. Zamówiła je przy barze, i barman podał je jej do stolika, co mnie zdziwiło dlatego zapamiętałam ten szczegół. I wiadomo jak na takich spotkaniach, gadałyśmy, śmiałyśmy się, pamiętam, że jedna z dziewczyn „w konspiracji” powiedziała nam, że 2 typków ze stolika obok w ogóle ze soba na rozmawiają i się na nas patrzą. Żartowałyśmy, że może im w oko któraś z nas wpadła, a może jesteśmy za głośno. Moja kumpela po jakimś czasie zapytała, czy pomogę jej dopić piwo bo już ma dosyć (a to był pierwszy kufel). Czasem dopijałyśmy po sobie alko, wiadomo jak to studenci - wydane pieniądze nie mogą się zmarnować 😅 ale wtedy coś mnie tknęło i odpowiedziałam, że nie będę dopijać. Ona stwierdziła, że czuję się pijana, i widocznie zmęczenie (pracowała wieczorami i studiowała dziennie) dało się we znaki. Wstała udając się do toalety, i uznałam, że pójdę z nią- trochę się rozruszam, złapię świeższego powietrza. Gdy ona była w kabinie, do damskiej toalety weszli ci dwaj kolesie ze stolika obok, nie wyglądali na zmieszanych gdy im oznajmiłam, że to damska toaleta i męska jest obok, wręcz przeciwnie-mieli w oczach coś takiego co trudno mi określić, jakiś taki dziki błysk, pewność siebie, zaczęli się rozglądać po toalecie jakby kogoś lub czegoś szukali. Włączył mi się jakiś instynkt i zaczęłam na nich krzyczeć, że mają wypierd*, gdy to nie poskutkowało, jakimś cudem udało mi się ich wypchnąć za drzwi i zamknęłam je na skuwkę. Po chwili z kabiny wyszła półprzytomna koleżanka, zapytałam jej czy jest w stanie iść. Wróciłyśmy do stolika i rzuciłam dziewczynom, że spadamy, ci kolesie weszli do łazienki. Ogarnęłam siebie i koleżankę i z perspektywy czasu zrobiłam najgłupszą możliwą rzecz: rozdzieliłyśmy się od ekipy😅 wyszłyśmy z pubu, przeszłyśmy przez kamieniczne podwórze, a gdy wyszłyśmy na ulice chwyciłam kumpelę za rękę i puściłyśmy się biegiem na tyle szybko, ile byłyśmy w stanie. Na szczęście zimne powietrze otrzeźwiło moją towarzyszkę. Biegnąc słyszałam, że dzwoni mi telefon, ale nie był to czas na pogaduszki 😅 przebiegłyśmy na czerwonym świetle przez szeroką ulicę i w ostatnim momencie wbiegłyśmy do stojacego tramwaju, który z trzaskiem zamknął za nami drzwi i odjechał. Spojrzałam na telefon i dzwoniła jedna z dziewczyn, które zostały w pubie. Że nie odebralam , napisała smsa który mnie zmroził: gdzie jesteście? Oni wyszli za nami. Oddzwonilam, że jesteśmy w tramwaju bezpieczne i jedziemy do mojej kumpeli. Po drodze się przesiadłyśmy na inny tramwaj i zadzwoniłyśmy do współlokatora kumpeli żeby po nasz wyszedł, finalnie wysiadłyśmy trochę wcześniej, bo kumpeli zrobiło się niedobrze, zwymiotowała zaraz po wyjściu z tramwaju. Współlokator nas odebrał, a my smieszkujac opowiedziałyśmy te historie. Rano koleżanka bardzo długo spała i pamiętała tylko urywki wydarzeń. Zapomniałyśmy o tym i tyle. Jakiś czas temu przechodziłam z mężem obok miejsca gdzie był ten pub, opowiedziałam mu tę historię i jego odpowiedź: miała dosypaną tabletkę gw@*tu. Wtedy nie było tak głośno o nich, a jak już to w kontekście klubów, do których nie chodziłam. Czy czymś miała doprawione to piwko, czy zrobił to któryś z tych kolesi czy barman który mógł być z nimi w zmowie, tego się nigdy nie dowiemy. Ironia losu jest to, że ulicę od tego przystanku tramwajowego, gdzie wskoczyłyśmy, jest komisariat policji, na którym obecnie pracuje osoba z mojej rodziny😅 wtedy nie wpadło nam do głowy iść na policję, byłyśmy przekonane, że koleżankę przez zmęczenie szybciej piwo trafiło. A następnego dnia pewnie i tak nie było by to wykryte w moczu czy we krwi. Zastanawiam się, co by gdybym dopiła to piwo, albo pozwoliła iść koleżance samej do toalety, albo kolesie by nas dogonili na bocznej ulicy, a może myśleli że idziemy na policję i uciekali z miejsca zbrodni? I mam nadzieję, że nie upolowali w ten sposób innej dziewczyny. A pub po zmianie lokalizacji już nie istnieje.

Inna historia:
Jakieś 10 lat temu wracałam z imprezy, mieszkałam wtedy na wsi jakieś 20 km od miasta wojewódzkiego, autobusy nocne dojeżdżały tylko do mniejszego miasta, z którego miałam 5 km do domu. Umówiłam się z młodszym bratem, że odbierze mnie w nocy z tego mniejszego miasta. Nie wiem jaka była przyczyna, ale o tej godzinie, o której dostałam na pętlę autobusową nie było mojego nocnego- czy była zmiana rozkładu, czy źle oszacowałam czas, w każdym razie zadzwoniłam do brata żeby przyjechał po mnie do tego większego miasta. W pobliżu pętli autobusowej jest stacja benzynowa, więc tam miałam na niego czekać. Że obtarły mnie buty, to usiadłam na uboczu na krawężniku, vis a vis dystrybutorów paliwa. W pewnym momencie usłyszałam męski głos pytający czy wszystko dobrze, zorientowałam się że mówi to do mnie facet z czarnego auta, które stało naprzeciw mnie i oślepiało reflektorami. Odpowiedziałam, że jest ok, a on odbił że może mnie gdzieś podwiezie, podziękowałam, gdy zapytał czy jestem sama to momentalnie wytrzeźwiałam 😂 wskazałam na grupkę imprezowiczów przy okienku Subwaya, mówiąc że jestem z nimi, i chyba nie kupił ściemy bo zaczął dopytywać dlaczego z nimi tam nie stoję, więc zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że bolą mnie nogi. On jeszcze raz mnie zaczął namawiać na odwiezienie … i ukradkiem wyjęłam telefon żeby zadzwonić do brata jednocześnie mówiąc, że już ktoś po mnie jedzie. Wtedy odpuścił i odjechał, zadzwoniłam do brata i byłam z nim na linii dopóki nie dojechał.
Lea88
RealDiamond
Posty: 755
Rejestracja: wt sie 08, 2023 12:16 am

Post autor: Lea88 »

Do mojego liceum chodziły 2 dziewczyny, które zostały zgwałcone i zamordowane. Pamiętam,.że to się stało latem jak poszłam do 1 liceum. Szukano je 5 lat. Prawda wyszła na jaw gdy gość zatrzymany do innej sprawy zaczął sypać na swoich kolegów. Powiedział, że wie że dziewczyny zgwałcono, zamordowano i zakopano.😭. Ojciec jednej wiedział, że to nie możliwe żeby żyły, no była przewlekle chora i przyjmowała leki, bez których nie mogłaby żyć, a nie miała ich ze sobą. Ta dziewczyna.nie lubiła imprez (nie była seksi laska tylko taka grubsza zwykle dziewczyna w okularach, raczej typem kujonki), ale druga bardzo atrakcyjna i lubiąca imprezować ja bardzo bardzo namawiała, żeby pojechały i obiecywała, że wrócą wcześnie. Niestety nie wrócily. Najgorsze, że rok temu przeczytałam, że dopiero teraz zakończył się proces.. 24 lata później, gdzie już w 2004/2005 wiadomo było kto to 😭.

https://www.tvp.info/83911868/warszawa- ... z-warszawy
EwaKasia
SushiRoll
Posty: 235
Rejestracja: śr sty 31, 2024 7:03 am

Post autor: EwaKasia »

Lea88 pisze: ndz paź 05, 2025 11:18 am Do mojego liceum chodziły 2 dziewczyny, które zostały zgwałcone i zamordowane. Pamiętam,.że to się stało latem jak poszłam do 1 liceum. Szukano je 5 lat. Prawda wyszła na jaw gdy gość zatrzymany do innej sprawy zaczął sypać na swoich kolegów. Powiedział, że wie że dziewczyny zgwałcono, zamordowano i zakopano.😭. Ojciec jednej wiedział, że to nie możliwe żeby żyły, no była przewlekle chora i przyjmowała leki, bez których nie mogłaby żyć, a nie miała ich ze sobą. Ta dziewczyna.nie lubiła imprez (nie była seksi laska tylko taka grubsza zwykle dziewczyna w okularach, raczej typem kujonki), ale druga bardzo atrakcyjna i lubiąca imprezować ja bardzo bardzo namawiała, żeby pojechały i obiecywała, że wrócą wcześnie. Niestety nie wrócily. Najgorsze, że rok temu przeczytałam, że dopiero teraz zakończył się proces.. 24 lata później, gdzie już w 2004/2005 wiadomo było kto to 😭.

https://www.tvp.info/83911868/warszawa- ... z-warszawy
To bardzo znana sprawa. Ale ciał chyba do dzisiaj nie znaleziono? 😢
Lea88
RealDiamond
Posty: 755
Rejestracja: wt sie 08, 2023 12:16 am

Post autor: Lea88 »

EwaKasia pisze: ndz paź 05, 2025 3:08 pm To bardzo znana sprawa. Ale ciał chyba do dzisiaj nie znaleziono? 😢
Tego już nie wiem, jak kończyłam liceum pojawiła się ta informacja, że wiadomo co się z nimi stało i koleś wskazał miejsce gdzie są zakopane. Myślałam, że to już koniec sledztwa. Na sprawę natrafiłam ponownie w 2024r w prasie, więc dorocznie w międzyczasie coś się zmieniło i pogmatwalo.
Awatar użytkownika
berry blast
Kciuk
Posty: 883
Rejestracja: śr cze 11, 2025 3:48 pm

Post autor: berry blast »

EwaKasia pisze: ndz paź 05, 2025 3:08 pm To bardzo znana sprawa. Ale ciał chyba do dzisiaj nie znaleziono? 😢
Nie. To straszne nie móc pochować własnego dziecka przez tyle lat.
Felczi
ZdalnaFanka
Posty: 480
Rejestracja: sob gru 21, 2024 2:09 pm

Post autor: Felczi »

xlisamona pisze: pn wrz 22, 2025 1:39 pm Miałam sytuację, która wydarzyła się 1 czerwca 2023- dlatego tak pamiętam ten dzień. Wstałam jak codziennie rano do pracy (mieszkałam wtedy jeszcze w moim rodzinnym mieście, które liczy około 40 tys mieszkańców), ogarniając się odsłoniłam w pokoju rolety i zobaczyłam, że na chodniku stoi policyjny samochód, pod moim oknem , jakiś mężczyzna rozłożył sobie kartonowe pudło z papierami i robił zdjęcie bloku. Myślę sobie, pewnie to nasza sąsiadka, której nie raz zabierali dzieci- może coś stało. W pracy ktoś mówił rano, że była w nocy awantura kilka ulic dalej i cytuję "jakaś para gejów się pokłóciła i jeden zabił drugiego". Nie połączyłam totalnie, że to dotyczy tego, że sprawca mieszka u mnie w bloku. Potem oczywiście wszystko stało się jasne- moja mama powiedziała, że zaczepiła ją pani prokurator na schodach, wypytując o naszego 20 letniego sąsiada. Okazało się, że ten 20 letni sąsiad zabił 40 letniego przyjaciela, który nie był jego partnerem, aczkolwiek ludzie lubią sobie dopowiadać różne rzeczy. ten 40 latek był dość znany w naszym mieście, pracowałam nawet jakiś czas temu z nim i był to bardzo pozytywny człowiek. Pomagał temu mojemu sąsiadowi finansowo, bo ten wpadał w spiralę długów. Nie jest jasne, co spowodowało to, że chłopak zadźgał go w jego własnym domu, poderżnął mu gardło, polał płynem do podłóg, żeby nie było czuć smrodu (!!!), a następnie się wykąpał i przebrał w jego ciuchy... Wrócił do domu, ale przez krzyk tego mordowanego chłopaka, usłyszeli coś sąsiedzi, a także jego dobry kolega- który naprowadził policję na mojego sąsiada. Przyszła do niego policja nad ranem, a ten jak gdyby nigdy nic, spał... Jego mama opowiedziała to mojej (nie wiem w jakim celu), a co do samego procesu, dużo wiem z jego bliskiego otoczenia. Sam proces był bardzo niesprawiedliwy, bo chłopak dostał 15 lat więzienia. Jak to sędzia stwierdził "zasługuje on na resocjalizację". Dodam, że wieczór poprzedzający te wydarzenie z nocy spotkałam go na chodniku koło bloku i był bardzo dziwny. Tak samo odbywał praktyki w jednym z salonów fryzjerskich w naszym mieście, gdzie regularnie chodziłam i nie raz zajmował się moimi włosami. Rodzina aktualnie można powiedzieć, że przyjęła strategię uprzykrzania życia sąsiadom....


Druga historia, nie dotknęła mnie jakoś personalnie, ale uczyłam się w liceum francuskiego. Po jednej rozmowie z moim kolegą po szkole, dowiedziałam się, że to matka brutalnie zamordowanej dziewczyny (na- w tamtym czasie- czyli ponad 10 lat temu- obrzeżach nowego osiedla. Stała tam jeszcze stara rudera jakiegoś domu i mnóstwo krzaków). Zabił ją jakieś kilka lat wcześniej były chłopak w tychże krzakach, po tym jak zakończyła ten związek. Moj kolega chodził z nią do klasy, bardzo zdolna dziewczyna, dostała się tego dnia studia. Zrobili ognisko na zakończenie szkoły średniej i jej były chłopak prosił, aby pogadali, a ona- zgodziła się. Po odmowie kilka razy ugodził ją nożem w klatkę piersiową. A ona resztkami sił krzyczała i wołała o pomoc. Kilka sąsiadów ją usłyszało i od razu zadzwonili po pomoc, a chłopak uciekł i próbował odebrać sobie życie- tu przeszkodziła mu policja. Dziewczyna resztkami sił wołała o pomoc... Następnego dnia, nieświadoma z koleżanką spotkałam się po lekcjach i wracałyśmy z marketu obok. Chciałyśmy przejść się na spacer i pójść wspomnianym terenem, który jak zauważyłyśmy- był ogrodzony taśmami policyjnymi. Ciężko myśleć, jak ta dziewczyna miała całe życie przed sobą, a straciła je przez tak egoistycznego człowieka
Mówisz, że na pewno nie byli "w zwiazku", ale dziwne, że 40 letni facet bezinteresownie pomaga wyjść z długów młodemu, homoseksualnemu mężczyźnie. Nie usprawiedliwam morderstwa, ale jest duża szansa, że doszło tam do jakichś nadużyć, że strony starszego mężczyźny.
prokuratordziurawd
Ciastko
Posty: 7
Rejestracja: śr gru 04, 2024 9:25 pm

Post autor: prokuratordziurawd »

Może nie jest to historia true crime, ale uważajcie z historiami o zaginięciach puszczanymi na fb, szczególnie jeśli nie ma informacji, że zaginięcie zostało zgłoszone na policję.
Kilka miesięcy temu moja dobra koleżanka pokłóciła się bardzo mocno z rodziną, i nie chciała już z nim utrzymywać kontaktu. Niestety nie znam więcej szczegółów, ale krótko po tym na lokalnych grupach zaczęły krążyć posty jej rodziców, że ich córka zaginęła, rodzice koleżanki zaczęli też wypisywać do jej znajomych (m.in. do mnie), a od samej zainteresowanej wiem, że narobili jej też wstydu w pracy. Oczywiście celowo nie podawali informacji, że ona od dawna nie mieszka z nimi, ma narzeczonego, dorosłe życie, mieszkanie itp. A te wszystkie Facebookowe fundacje od poszukiwania zaginionych (nie mówię o Itace - tylko o tych mniejszych) nawet nie raczyły sprawdzić przed udostępnieniem, czy faktycznie przedstawiona sytuacja ma miejsce. Oczywiście zaginięcie nie było zgłoszone na policję, bo rodzice koleżanki zapewne wiedzieli, że tam nie potraktowaliby tego na poważnie. Koniec końców koleżanka przeszła przez ogromny stres, musiała wszędzie to odkręcać i tłumaczyć co się stało. Od czasu tej sytuacji, jak widzę jakieś posty na fb o np. zaginionych młodych osobach, to zastanawiam się, czy to na pewno cała prawda...
Mooniaa
FlafLover
Posty: 1201
Rejestracja: ndz wrz 08, 2024 12:31 pm

Post autor: Mooniaa »

Oj nieraz widziałam, że były posty o zaginięciu bo np od 3 godzin nie ma kontaktu.
Oczywiście da sytuacje jednostkowe, że szukają szybko bo jest zagrożenie życia (np samob*) ale niekiedy ktoś nie odbiera telefonu i już dzwonią na policję i szukaja w internecie🫣
Rzeka.chaosu
Currently:Vienna
Posty: 1140
Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm

Post autor: Rzeka.chaosu »

prokuratordziurawd pisze: pn paź 06, 2025 10:39 pm Może nie jest to historia true crime, ale uważajcie z historiami o zaginięciach puszczanymi na fb, szczególnie jeśli nie ma informacji, że zaginięcie zostało zgłoszone na policję.
Kilka miesięcy temu moja dobra koleżanka pokłóciła się bardzo mocno z rodziną, i nie chciała już z nim utrzymywać kontaktu. Niestety nie znam więcej szczegółów, ale krótko po tym na lokalnych grupach zaczęły krążyć posty jej rodziców, że ich córka zaginęła, rodzice koleżanki zaczęli też wypisywać do jej znajomych (m.in. do mnie), a od samej zainteresowanej wiem, że narobili jej też wstydu w pracy. Oczywiście celowo nie podawali informacji, że ona od dawna nie mieszka z nimi, ma narzeczonego, dorosłe życie, mieszkanie itp. A te wszystkie Facebookowe fundacje od poszukiwania zaginionych (nie mówię o Itace - tylko o tych mniejszych) nawet nie raczyły sprawdzić przed udostępnieniem, czy faktycznie przedstawiona sytuacja ma miejsce. Oczywiście zaginięcie nie było zgłoszone na policję, bo rodzice koleżanki zapewne wiedzieli, że tam nie potraktowaliby tego na poważnie. Koniec końców koleżanka przeszła przez ogromny stres, musiała wszędzie to odkręcać i tłumaczyć co się stało. Od czasu tej sytuacji, jak widzę jakieś posty na fb o np. zaginionych młodych osobach, to zastanawiam się, czy to na pewno cała prawda...
Potwierdzam. Dobrze jest weryfikować. Moja znajoma tak odeszła od męża. Wcześniej informowała rodzinę, że nie jest dobrze między nimi, ale sama wyprowadzka była spontaniczna. Uciekła w nocy, nie spała i odsypiała potem w dzień. Telefon miała wyciszony, bo nie chciała, żeby wydzwaniał. Wieczorem przeczytała na fb, że jest poszukiwana. Jej były naściemniał coś o tym, że jest zagrożona. Zapomniał tylko wspomnieć, że zagrożeniem była przemoc z jego strony. Fotki udostępniono na różnych grupach, pod fotkami wpisy o ucieczce do kochanka. A ona pracowała w tedy z dziećmi, więc nieciekawie to wyglądało.
Awatar użytkownika
misious
Koczkodan
Posty: 113
Rejestracja: śr gru 07, 2022 10:09 pm

Post autor: misious »

W później podstawówce z przyjaciółką kręciłyśmy się po naszej dzielnicy i w jednym z domu mieszkał facet, który na teraz powiedziałbym był poniżej normy intelektualnej i on do nas zagadywał, zaczepiał. Raz pamiętam, że zamiast pójść do kościoła, siedziałyśmy na przystanku i on z nami, w pewnym momencie pocałował mnie w czoło. 12 letnie dziecko… bałam się powiedzieć rodzicom. Raczej to wyparłam, bo więcej szczegółów nie pamiętam :(
cogdzieipoco
ŚpioszkiKenzo
Posty: 4
Rejestracja: pn lip 08, 2024 8:29 am

Post autor: cogdzieipoco »

Gdy miałam może 13/14 lat miejscowość obok zaginęła starsza kobieta , było wiadomo, że wsiadła do pociągu i ślad się urwał. Pamiętam, że czułam się nieswojo, gdy musiałam sama wychodzić z domu. Za jakiś czas ją znaleźli martwą ok 60 km dalej, w jakimś lesie, miała zdjęte buty i "spała" w jakimś namiocie zrobionym z liści i gałęzi. Nie wiem jak się ta sprawa rozwiązała, ale podejrzewam, że po prostu pomieszało jej się w głowie. Zapomniałam o tej sytuacji. Przypomniałam dopiero sobie jak poznałam swojego męża i on powiedział skąd pochodzi. Tak ten las był obok jego miejscowości.
ps. on nie miał nic z tym wspólnego, bo też był dzieciakiem jak ja :D ale było to trochę dziwne
arszenikwherbacie
RóżowePolo
Posty: 10
Rejestracja: wt lut 06, 2024 12:19 am

Post autor: arszenikwherbacie »

Wcześniej już wspomniany wątek zabitego Kordiana w Poznaniu. Poznałam go bo pracował w jednym miejscu z moją byłą dziewczyną. Raz lub dwa ludzie z jej pracy byli u nas w mieszkaniu na piwie i Kordiana zapamiętałam jako najsympatyczniejszego ze wszystkich. Z resztą z dwa lata po naszym rozstaniu jak wpadałam z młodszym bratem do sklepu dalej dawał mi zniżki po znajomości.

True crime rodzinne- ciotka (siostra ojca) to generalnie dno umysłowe i społeczne, kilkoro dzieci każde z innym facetem. Jeden z jej byłych został zamordowany i odcięto mu głowę, z tego co tata mi mówił to były porachunki mafijne.

Mój tata siedział w więzieniu więc okolicznych ekskryminalistow kojarzył, a nasza dzielnica była ich pełna. Bramę obok mnie mieszkał były członek mafii pruszkowskiej.
Na mojej ulicy w młodzieńczych latach mojego taty w bramie została zamordowana młoda kobieta, z tego co kojarzę to sprawcy nie odnaleziono.

Mniej true crime ale moi rodzice prowadzili sklep spożywczy u nas na dzielnicy i w tamtych czasach trafił się gang ludzi wymuszających haracz na przedsiębiorcach. (mama mówiła, że na głównej ulicy naszego miasta to był standard, że tam wszyscy płacili) ale nie spodziewali się, że poza centrum może ich to spotkać. Fun factem jest to, że tu przydała się znajomość ze wcześniej wspomnianym sąsiadem po mafii pruszkowskiej bo tata do niego zadzwonił i ten wpadl na sklep i przegonił facetów mówiąc, że to jego teren.

Podpytam mamy o jakieś historie, które opowiadał jej tata bo ja wszystkiego nie pamiętam a kojarzę, że było tego więcej.
arszenikwherbacie
RóżowePolo
Posty: 10
Rejestracja: wt lut 06, 2024 12:19 am

Post autor: arszenikwherbacie »

Dobra googlujac przypomniały mi sie jeszcze dwa tematy.
Kilka lat temu na mojej ulicy, facet zabił dwójkę ludzi (sąsiadów) bo przeszkadzał mu hałas, pamiętam jak słyszałam syreny policji.

Druga to było usiłowanie zabójstwa w które byłam poniekąd wplątana jako świadek. Na przeciwko mnie mieszkała totalna patologia, wieczna melina itd i któregoś razu do drzwi wspólnego korzytarza mojego i sąsiadki ktoś pukał, myślałam, że to ktoś z administracji (u nas był centrum monitoringu i często ktoś przychodził zgrywać) u otworzyłam drzwi i stał w nich pijany obcy facet. Chciał żebym wezwała policję bo jest jakiś napastnik u niego w mieszkaniu itd udało mi się go spławić i zadzwoniłam do mamy co mam robić. Nie wezwałam służb z tego względu, że nie znałam typa plus sąsiedzi mogą się mścić za wezwanie policji (skrajna patola) chwilę później i tak przyjechała policja i okazało się, że w trakcie libacji u sąsiadki dwóch facetów się pokłóciło i jeden próbował zadźgać nożem drugiego. Była u mnie policja w domu jakiś czas później żeby spisać zeznania i później byłam świadkiem na sprawie karnej.
quechua
RóżowePolo
Posty: 12
Rejestracja: wt lut 25, 2025 4:47 pm

Post autor: quechua »

Pracowałam z facetem, który zabił swoją żonę. W pracy chodziła plotka, że przyłapał żonę w łóżku z innym i porąbał ją siekierą - prawda okazała się jeszcze gorsza - nie układało im się od dłuższego czasu, więc żona wyprowadziła się i wynajęła mieszkanie, zabrała ich małe dziecko, a po jakimś czasie on przyszedł „porozmawiać” do niej z siekierą, porąbał ją, wziął ze sobą dziecko i poszedł taki zakrwawiony do swoich rodziców. Gość odsiedział tylko kilka lat, a przecież zaplanował to morderstwo (bo kto bierze siekierę na rozmowę).
Ewako
RoyalBaby
Posty: 23
Rejestracja: pn gru 27, 2021 12:17 pm

Post autor: Ewako »

Nie jest to stricte true crime, ale opisujecie podobne wydarzenia, wiec...bylo to ponad 10 lat temu, w jednym z wiekszych miast Polski. Bialy letni dzien. Kupowalam bilet na pociag w kasie i zauwazylam pewnego oprycha, brudny oblesny zabiedbany czlowiek o dziwnych chorych oczach, mam nadzieje ze rozumiecie o co chodzi...sapal, dziwnie sie ruszal, chyba tez smierdzial. Po prostu cos wstretnego, niepokojacego, bylo widac ze cos nie tak. Czlowiek raczej mlody. Spojrzalam sie kilka razy odruchowo, instynktownie i z niedowierzaniem, balam sie nawet patrzec, ale im bardziej sie balam tym bardziej sie patrzylam, z jakiejs obawy. Niestety zlapalam z nim kontakt wzrokowy. Po czym desperacko udawalam ze go nie widzialam. Kupilam bilet, szlam na peron. Byl to dosc spory odcinek, szlo sie dobre kilka minut. Nagle poczulam ze ktos lapie mnie od tylu i oblapuje miedzy nogami, belkotal mi cicho do ucha cos w stylu "chodz sie r***" . Nie wydalam z siebie dzwieku, bylam w szoku. W koncu przestal. To byl oczywiscie wspomiany typ. Pomaszerowalam do przodu, ogladalac sie za siebie z niedowierzaniem. Nie pamietam wiele co myslalam i czulam. Pamietam tylko ze usiadlam w pociagu i powiedzialam o tym koledze oraz, ze "cieszylam sie" (zdecydowanie zle slowo), ze mialam okres i podpaske ktora jakby "zamortyzowala" ten wstetny niechciany "dotyk". Gdybym miala ten rozum co mam teraz, mam nadzieje ze ominelabym moj pociag i poszlabym na komisariat policji, zgkosic sytuacje.
Awatar użytkownika
Arzena
Dieta 600 kcal
Posty: 2249
Rejestracja: sob sty 20, 2024 1:49 pm

Post autor: Arzena »

To mi sie tez przypomniała taka historia,jak wracałam z koleżanką do domu i mijaliśmy Biedronkę i jakis chłopak nas zaczepił z kultowym "czy moze miec pytanie". Nie pamiętam juz co odpowiedzialysmy. On był ogólnie taki "nakręcony",szybko mowil. Minęliśmy go i on szedł za nami i włożył mi palce miedzy pośladki i chyba tylko nie mam jakiejś większej traumy,bo odwinęlam sie tak, ze idealnie dałam mu takiego plaskacza, ze chłopak nagle jakby "wrócił do żywych". Nie szedł juz za nami, tez nie przyszło mi tego zgłosić, zresztą na policję to tez nie ma co liczyć
Defreg56
Koczkodan
Posty: 118
Rejestracja: czw cze 13, 2024 10:44 am

Post autor: Defreg56 »

Arzena pisze: ndz paź 19, 2025 10:09 am To mi sie tez przypomniała taka historia,jak wracałam z koleżanką do domu i mijaliśmy Biedronkę i jakis chłopak nas zaczepił z kultowym "czy moze miec pytanie". Nie pamiętam juz co odpowiedzialysmy. On był ogólnie taki "nakręcony",szybko mowil. Minęliśmy go i on szedł za nami i włożył mi palce miedzy pośladki i chyba tylko nie mam jakiejś większej traumy,bo odwinęlam sie tak, ze idealnie dałam mu takiego plaskacza, ze chłopak nagle jakby "wrócił do żywych". Nie szedł juz za nami, tez nie przyszło mi tego zgłosić, zresztą na policję to tez nie ma co liczyć
Ooo miałam podobną sytuację, wracałam z pracy nocnym autobusem, w środku sami mężczyźni, ja jedyna kobieta, usiadłam w środku. Na następnym przystanku dosiadł się do mnie jakiś wytatuowany oblech, śmierdział alkoholem, umięśniony, wiedziałam, że to nic dobrego nie znaczy. I typ zaczął od jakiejś obleśnej gadki, liczyłam, że ktoś zareaguje, ale NIKT, ŻADEN MĘŻCZYZNA siedzący w autobusie mi NIE POMÓGŁ. Gdy typ zaczął macać moje uda, to nawet się nie zamachałam i przywaliłam mu z całej siły bombę z pięści w nos. Chłop był w takim szoku, że po prostu wstał i na następnym przystanku wysiadł.

Dziewczyny, ja przez prawie 2 lata wracałam sama nocnymi autobusami do domu w dzikie tereny Trójmiasta :alien: zapamiętajcie sobie, że większość takich typów chce Was nastraszyć, oni widząc samą kobietę wiedzą, że nakarmią się jej strachem i podbudują ego swoją gadką, myślą, że mogą złapać was za włosy, nogę itp, bo to "tylko taka zabawa". 90% z nich nawet nie liczy, że zareagujecie atakiem, więc REAGUJCIE ATAKIEM, oni się tego nie spodziewają, więc jak u koleżanki wyżej i u mnie - większość z nich po prostu ucieknie, bo nie tego oczekiwali, nie będą z Wami walczyć i Wam nie oddadzą.
Aruszka
LemonkowaCola
Posty: 528
Rejestracja: sob wrz 16, 2023 1:20 am

Post autor: Aruszka »

Defreg56 pisze: ndz paź 19, 2025 11:04 am Ooo miałam podobną sytuację, wracałam z pracy nocnym autobusem, w środku sami mężczyźni, ja jedyna kobieta, usiadłam w środku. Na następnym przystanku dosiadł się do mnie jakiś wytatuowany oblech, śmierdział alkoholem, umięśniony, wiedziałam, że to nic dobrego nie znaczy. I typ zaczął od jakiejś obleśnej gadki, liczyłam, że ktoś zareaguje, ale NIKT, ŻADEN MĘŻCZYZNA siedzący w autobusie mi NIE POMÓGŁ. Gdy typ zaczął macać moje uda, to nawet się nie zamachałam i przywaliłam mu z całej siły bombę z pięści w nos. Chłop był w takim szoku, że po prostu wstał i na następnym przystanku wysiadł.

Dziewczyny, ja przez prawie 2 lata wracałam sama nocnymi autobusami do domu w dzikie tereny Trójmiasta :alien: zapamiętajcie sobie, że większość takich typów chce Was nastraszyć, oni widząc samą kobietę wiedzą, że nakarmią się jej strachem i podbudują ego swoją gadką, myślą, że mogą złapać was za włosy, nogę itp, bo to "tylko taka zabawa". 90% z nich nawet nie liczy, że zareagujecie atakiem, więc REAGUJCIE ATAKIEM, oni się tego nie spodziewają, więc jak u koleżanki wyżej i u mnie - większość z nich po prostu ucieknie, bo nie tego oczekiwali, nie będą z Wami walczyć i Wam nie oddadzą.
100% zgody. W biały dzień wracałam do domu zatłoczonym autobusem w jednym z większych polskich miast. Dosiadł się facet, który usiadł podejrzanie blisko mnie. Po chwili próbował mnie łapać za nogę. Jak tylko zobaczył, że chce zacząć na niego krzyczeć ulotnił się. Przepchnął przez tłum i wysiadł na najbliższym przystanku. Gdybym nie zaczęła otwierać ust na pewno by w to brął.
Awatar użytkownika
Arzena
Dieta 600 kcal
Posty: 2249
Rejestracja: sob sty 20, 2024 1:49 pm

Post autor: Arzena »

Defreg56 pisze: ndz paź 19, 2025 11:04 am
Dziewczyny, ja przez prawie 2 lata wracałam sama nocnymi autobusami do domu w dzikie tereny Trójmiasta :alien: zapamiętajcie sobie, że większość takich typów chce Was nastraszyć, oni widząc samą kobietę wiedzą, że nakarmią się jej strachem i podbudują ego swoją gadką, myślą, że mogą złapać was za włosy, nogę itp, bo to "tylko taka zabawa". 90% z nich nawet nie liczy, że zareagujecie atakiem, więc REAGUJCIE ATAKIEM, oni się tego nie spodziewają, więc jak u koleżanki wyżej i u mnie - większość z nich po prostu ucieknie, bo nie tego oczekiwali, nie będą z Wami walczyć i Wam nie oddadzą.
Dokladnie, na poparcie mam historie,bo mi sie przypomniało, dlaczego kupiłam gaz pieprzowy. Lubię chodzić wieczorami ,to byla z 21-22 , koło mojego domu i ogólnie centrum miasta. Szlam z psem i rozmawiałam przez telefon,a jakis koles(podejrzewam,ze chory psychicznie) zaczął do mnie gadać,ze mam go nie nagrywać. Nie zwróciłam uwagi,sądząc ze to pomoże. Wtem on do mnie podchodzi i dalej,ze mam nie nagrywać i wyciąga łapę po telefon,ja tel szybko cofnęłam i spojrzałam na tego typa i zrobiłam krok do przodu mówiąc coś w stylu człowieku daj mi spokoj i spojrzałam mu prosto w oczy z zacięta mina i co mnie zaskoczyło to typ sie od razu wycofał i widziałam po twarzy,ze mina lekko zrzedła. Od razu spierdzielił. I tak sibie pomyslalam,ze człowiek czasem po prostu trafi na wariata,nic nie robi i tragedia moze sie po prostu stać. Uważajmy na siebie dziewczyny ❤️
Awatar użytkownika
berry blast
Kciuk
Posty: 883
Rejestracja: śr cze 11, 2025 3:48 pm

Post autor: berry blast »

Defreg56 pisze: ndz paź 19, 2025 11:04 am Ooo miałam podobną sytuację, wracałam z pracy nocnym autobusem, w środku sami mężczyźni, ja jedyna kobieta, usiadłam w środku. Na następnym przystanku dosiadł się do mnie jakiś wytatuowany oblech, śmierdział alkoholem, umięśniony, wiedziałam, że to nic dobrego nie znaczy. I typ zaczął od jakiejś obleśnej gadki, liczyłam, że ktoś zareaguje, ale NIKT, ŻADEN MĘŻCZYZNA siedzący w autobusie mi NIE POMÓGŁ. Gdy typ zaczął macać moje uda, to nawet się nie zamachałam i przywaliłam mu z całej siły bombę z pięści w nos. Chłop był w takim szoku, że po prostu wstał i na następnym przystanku wysiadł.
co za oblech, a ci faceci wokół co nie zareagowali wcale nie lepsi - równie ohydni jak on.
sujka
Koczkodan
Posty: 103
Rejestracja: sob wrz 06, 2025 10:32 pm

Post autor: sujka »

Ja z pierwszej reki znam historie niepelnosprawnej intelektualnie kobiety, ktora do czasu smierci swojej matki byla uwieziona we wlasnym domu i siedziala przez 44 lata zamknieta w pokoju, bo matka "sie jej wstydzila". To wszystko dzialo sie w latach 1950-1990 w dosc duzym miescie na wschodzie i nikt sie nie interesowal, ze ta kobieta nie miala dowodu, nie chodzila do szkoly, do lekarza itd. I dopiero jak ciotka sie nia zajela, to ta kobieta odzyskala jakas godnosc, ale tylko na kilka lat, bo pozniej sama zmarla. Bardzo smutna historia.
Rzeka.chaosu
Currently:Vienna
Posty: 1140
Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm

Post autor: Rzeka.chaosu »

Przerażające jak wiele jest historii z zaczepianiem i macaniem. Mogłabym się podłączyć pod te historie. Co ciekawe to nie mija z wiekiem, nie pomaga obecność partnera. Mnie ostatnio jakiś tatuś głaskał w kinie, kiedy byłam sama z dzieckiem. On też z dziećmi. Myślałam, że mnie z kimś pomylił. Siedział za mną, dotykał ramienia i włosów. Jak wychodziliśmy to się o mnie ocierał, mimo, że nie było tłumów. I jeszcze ten wzrok pewnego siebie zboka. Nie chciałabym go spotkać po ciemku w nocy - odklejony lub jakiś niezdrowy na głowę.
Mooniaa
FlafLover
Posty: 1201
Rejestracja: ndz wrz 08, 2024 12:31 pm

Post autor: Mooniaa »

Arzena pisze: ndz paź 19, 2025 10:09 am To mi sie tez przypomniała taka historia,jak wracałam z koleżanką do domu i mijaliśmy Biedronkę i jakis chłopak nas zaczepił z kultowym "czy moze miec pytanie". Nie pamiętam juz co odpowiedzialysmy. On był ogólnie taki "nakręcony",szybko mowil. Minęliśmy go i on szedł za nami i włożył mi palce miedzy pośladki i chyba tylko nie mam jakiejś większej traumy,bo odwinęlam sie tak, ze idealnie dałam mu takiego plaskacza, ze chłopak nagle jakby "wrócił do żywych". Nie szedł juz za nami, tez nie przyszło mi tego zgłosić, zresztą na policję to tez nie ma co liczyć
Miałam bardzo podobnie! W tym że, chłopak też zaczepił mnie czy może mieć pytanie i najpierw zapytał o jakiś market, w pobliżu raczej nie było, ale coś mu powiedziałam, zaczął dalej pytać o imie itd, ja już olałam i zaczęłam iść, a on do mnie z tekstem że by mnie wyruchał, I też ręką w stronę krocza. Jedyny plus że to była zima i byłam grubo ubrana. Ale obrzydliwiec, w tym szoku po prostu szybko odeszłam i zadzwoniłam do narzeczonego, żeby szedł w moja stronę. Tego chłopaka już nigdy nie widziałam, zresztą miał urodę coś a la cygan.
xyzerna
DramaQueen
Posty: 2530
Rejestracja: sob sty 13, 2024 7:27 pm

Post autor: xyzerna »

Ja prawie padłam ofiarą pedofila...

Miałam 11 lat i pisałam z chłopakiem na fb. Nasza znajomość trwała rok - ogólnie byłam naprawdę dojrzała jak na swój wiek - głupia bo nastolatka, ale ogarniałam więcej niż rówieśnicy - taka była moja "dojrzałość" bo przecież dobrych i mądrych decyzji nie podejmowałam.

Pisaliśmy i nasze rozmowy weszły no na bardziej intymny tor - z jego strony, ja coś tam podkręcałam, z koleżanką się w ogóle z tego śmiałysmy, w jego głowie on miał 16 lat i tak mi wmawiał, no dzieciok się cieszył że starszy chłopak do niej pisze i do tego komplementuje. Oczywiście rodzice nic nie wiedzieli, że z kimś piszę - spytacie gdzie byli? To zupełnie inna historia i za złe im nie mam, moje dzieciństwo było pokrzaczone.

Po tym roku znajomości uznał że on do mnie przyjedzie i się spotkamy, będzie spał w moim mieście w hotelu (tak, czułam się taka mądra by śmiać się z p3nisów a nie byłam na tyle inteligentna aby ogarnąć, że 16-latek nie ogarnie sam hotelu) i oczywiście uznałam, że to świetny pomysł. W dniu spotkania podeszłam pod ten hotel, czekałam, czekałam, czekałam.... nie było go. Napisał mi że go napadli w pociągu więc sie nie pojawi. Wiecie jaka była prawda? Miał się też spotkać z inną dziewczynką z mojego miasta (jeszcze młodszą...) ale ona się pochwaliła rodzicom i jej ojciec się zabrał za temat - pogroził więc ten nie przyjechał. Napisała do mnie ta dziewczyna, bo poczuła się zdradzona przez niego.

Finalnie chyba mu się odwidziało wyrywanie małoletnich, bo po jakimś czasie zmienił profilowe, na swoje prawdziwe zdjęcie... 16 lat NA PEWNO nie miał, ani nawet chyba nie 30.... a więcej. Spytacie się - to co nie widzieliście swoich zdjęć? No nie. Konto na fb dalej wisi, chłop komentuje coś cały czas, jest se na wolności. Czy udało mu się kiedyś spotkać z jakąś dziewczynką? Nie wiem. Jak coś chłop jest z Wrocławia i nosi kitkę, może ktoś miał z nim doczynienia?

Tak to jest kiedy do zaniedbanego zakompleksionego dziecka pisze osoba która jej daje uwagę. To sie mogło skończyć tragicznie, tak właściwie wyparłam tą sytuację i przypomniało mi się to po wielu latach (ponad 13). Rozmawiajcie ze swoimi dziećmi, nie zostawiajcie ich samych sobie, dużo nastolatek strasznie się teraz seksualizuje, to duże zagrożenie i to nie są pojedyńcze przypadki. Tacy faceci szukają i czekają, a mają jeszcze więcej możliwości niż te 13 lat temu.