Start
Wiadomości
Ulubione
Mój profil

Dlaczego nie lubicie dzieci?

Moderatorzy: KasandraCwir, verysweetcherry
Orchidea23
BlondDoczep
Posty: 128
Rejestracja: sob mar 23, 2024 11:16 pm

Re: Dlaczego nie lubicie dzieci?

Post autor: Orchidea23 »

Ciekawy wątek, jestem anonimowa więc chętnie powiem wszystko co leży mi na sercu.

To nie jest tak, że nie lubię dzieci. Ale ja nie mam do nich podejścia, nie umiem się z nimi bawić, nie umiem ich zagadywać. Nawet z jedyną chrześnicą, która ma 2,5 roku jakoś nadal nie potrafię…

Jeśli chodzi o cudze dzieci - wiadomo, że nie pałam jakąś wielką sympatią, ale nie spotkałam się z jakimś wielkim rozpuszczeniem, pozwalaniem na robienie tornada w miejscach publicznych a rodzice mający to gdzieś obok, wcale nie. Bardziej irytują mnie dzieciaki z social mediów, matek-instagramerek, które na siłę robią z nich gwiazdy, są przemądrzałe - takie mnie bardzo wkurzają. Czy wpychanie dzieciaków do telewizji.

Jeśli chodzi o mnie - chwilowo nie mam stałego partnera, nie poznałam jeszcze takiego z którym chciałabym spędzić resztę życia. Kto wie, może jak poznam naprawdę odpowiedzialnego człowieka na dobre i złe, macierzyństwo przestanie mnie przerażać.

Ogólnie to bardziej się boję tego, że bym nie podołała. Przerażają mnie krzyki, zero odpoczynku, bałagan w domu, wszędzie zabawki, ciągle zawracanie głowy.

Czasem jak budzę się w weekend w totalnej ciszy, nikt niczego ode mnie nie chce, mogę poleżeć sobie w łóżku ile chce to naprawdę dziękuję za te chwile i cieszę się, że ona trwa i dzieci nie mam.

Niewolnictwo. A chcę sobie wychodzić gdzie i kiedy chce. Jechać gdzie i kiedy chce, a nie być ograniczona urlopem lipiec/sierpien. Wyjazdy pod stosowane pod dzieci, więc jakieś długie wędrówki po dzikich terenach nie wchodzą w grę. Lot samolotem z małym dzieckiem to mordęga.

Potem szkoła. Pomoc w lekcjach, wycieczki szkolne, imprezy, wywiadówki. Czuję jakbym dopiero niedawno sama skończyła szkołę, która była mordęgą psychiczną zwłaszcza w gimnazjum, nie chcę znowu w tym siedzieć tym razem od strony matki.

Ale drugą stroną medalu jest to, że gdybym zaszła w nieplanowaną ciążę, nie byłoby żadnych komplikacji, nie byłoby zagrożone moje życie to z pewnością bym urodziła. Bez wątpienia. Nie wiem czy po porodzie zalałaby mnie fala miłości od razu, ale chciałabym chronić dziecko i próbować być dobrą matką dla niego. W głębi duszy tak czuję.
Ale nie pisałabym się na wychowanie ciężko chorego dziecka, nie jestem typem heroski i nie wiem czy obudziłoby to we mnie „lwicę” jak powiedziała Monika od cudaków… ale też nie wiem jak psychicznie zniosłabym terminację i czy potrafiłabym o tym zapomnieć, więc jestem w kropce dlatego bardzo boję się ciąży.
paul_i7967

Post autor: paul_i7967 »

paul_i7967 pisze: śr mar 26, 2025 9:47 pm U mnie to nie była niechęć do dzieci nigdy, ale agresja obronna wobec ich rodziców i innych ludzi z otoczenia, którzy przymuszali mnie od małego do pracy opiekuńczej nad nimi. Dziecku czy młodemu nastolatkowi nie mającemu wtedy pojęcia o kwestiach społecznych ciężko było to wtedy ogarnąć, więc to młodsze dzieci obrywały jak kozły ofiarne. A przez przymusową pracę opiekuńczą mam tu na myśli wpychanie mi ich na ręce, kolana, kazanie się nimi zajmować, zwłaszcza jeśli dziecko było płci męskiej = dawanie mu robić ze swoimi rzeczami i przestrzenią absolutnie wszystko, co się żywnie podoba. Nie mówię już o pasywno-agresywnych tekstach, że jak podrosnę, to chcąc nie chcąc zajdę w ciążę i będę jeszcze siedzieć z takim, nie będę mieć wyjścia, czyli wpychanie w kobiecą rolę, co wyszło raczej mizernie... Myślę, że takim dorosłym było to nawet na rękę, że źródło problemu długo było pomijane, zwłaszcza że dorośli ludzie często sami uważają się za ofiary swoich dzieci, jakby te wzięły się same z siebie :)
@drdevonprice na insta dzisiaj opublikował dosłownie ten sam przekaz, polecam. „Nie nienawidzisz dzieci - nienawidzisz być przymuszanym do opieki nad kimś”.