Start
Wiadomości
Ulubione
Mój profil

wasze true crime

Moderator: verysweetcherry
Kasia1401
Ciastko
Posty: 8
Rejestracja: wt maja 14, 2024 4:18 pm

Re: wasze true crime

Post autor: Kasia1401 »

W wiosce obok mojej jakieś 25 lat temu dwóch pijanych kolesi zabiło tatę mojej znajomej a sąsiada mojej babci. Nie wiadomo co im uderzyło do głowy ale zdjęli mh skórę z twarzy i dekoltu. Jeden z nich poszedł siedzieć bo wzial winę na siebie. Dalej mieszka w tej samej wiosce. Moim zdaniem on nie jest w pełni poczytalny i ja sie go boję.
YMH2301
RoyalBaby
Posty: 25
Rejestracja: śr sty 29, 2025 7:15 am

Post autor: YMH2301 »

Mieszkałam w małej miejscowości, to było jakieś 10 lat temu. Byłam na rodzinnej imprezie i umówiłam się, że będę tam do 18 a później wracam do domu i idę do koleżanek. Środek lata, więc jasno, poszłam skrótem. I bardzo tego pożałowałam. Ten skrót prowadził przez asfaltową drogę, później stare tory kolejowe i była taka urocza alejka porośnięta drzewami. Po pierwszym szumie liści myślałam, że to wiatr albo jakaś sarna, bo blisko lasu. Po drugim się zaniepokoiłam i złapałam za telefon. Wtedy tak się mówiło głośno, żeby łapać za telefon i udawać rozmowę. I jak zaczęłam niby rozmawiać to zorientowałam się, że kilka kroków za mną jest jakiś facet. Zobaczył, że patrzę na niego i gadam do telefonu i zawrócił. Oglądałam się za siebie cały czas. Do dzisiaj tak mam. Kilka lat później w tym miejscu podobno złapali gwałciciela. Mówię 'podobno', bo nigdzie o tym nie mówili i trochę to zeszło na miejską legendę, a rzekoma 'ofiara gwałciciela' podobno konfabulowała i historia wyglądała nieco inaczej. Plotki :) ale swojego strachu nie zapomnè
Kaniunia
Channelka
Posty: 30
Rejestracja: pn wrz 29, 2025 4:06 pm

Post autor: Kaniunia »

xyzerna pisze: śr paź 22, 2025 2:18 pm Ja prawie padłam ofiarą pedofila...

Miałam 11 lat i pisałam z chłopakiem na fb. Nasza znajomość trwała rok - ogólnie byłam naprawdę dojrzała jak na swój wiek - głupia bo nastolatka, ale ogarniałam więcej niż rówieśnicy - taka była moja "dojrzałość" bo przecież dobrych i mądrych decyzji nie podejmowałam.

Pisaliśmy i nasze rozmowy weszły no na bardziej intymny tor - z jego strony, ja coś tam podkręcałam, z koleżanką się w ogóle z tego śmiałysmy, w jego głowie on miał 16 lat i tak mi wmawiał, no dzieciok się cieszył że starszy chłopak do niej pisze i do tego komplementuje. Oczywiście rodzice nic nie wiedzieli, że z kimś piszę - spytacie gdzie byli? To zupełnie inna historia i za złe im nie mam, moje dzieciństwo było pokrzaczone.

Po tym roku znajomości uznał że on do mnie przyjedzie i się spotkamy, będzie spał w moim mieście w hotelu (tak, czułam się taka mądra by śmiać się z p3nisów a nie byłam na tyle inteligentna aby ogarnąć, że 16-latek nie ogarnie sam hotelu) i oczywiście uznałam, że to świetny pomysł. W dniu spotkania podeszłam pod ten hotel, czekałam, czekałam, czekałam.... nie było go. Napisał mi że go napadli w pociągu więc sie nie pojawi. Wiecie jaka była prawda? Miał się też spotkać z inną dziewczynką z mojego miasta (jeszcze młodszą...) ale ona się pochwaliła rodzicom i jej ojciec się zabrał za temat - pogroził więc ten nie przyjechał. Napisała do mnie ta dziewczyna, bo poczuła się zdradzona przez niego.

Finalnie chyba mu się odwidziało wyrywanie małoletnich, bo po jakimś czasie zmienił profilowe, na swoje prawdziwe zdjęcie... 16 lat NA PEWNO nie miał, ani nawet chyba nie 30.... a więcej. Spytacie się - to co nie widzieliście swoich zdjęć? No nie. Konto na fb dalej wisi, chłop komentuje coś cały czas, jest se na wolności. Czy udało mu się kiedyś spotkać z jakąś dziewczynką? Nie wiem. Jak coś chłop jest z Wrocławia i nosi kitkę, może ktoś miał z nim doczynienia?

Tak to jest kiedy do zaniedbanego zakompleksionego dziecka pisze osoba która jej daje uwagę. To sie mogło skończyć tragicznie, tak właściwie wyparłam tą sytuację i przypomniało mi się to po wielu latach (ponad 13). Rozmawiajcie ze swoimi dziećmi, nie zostawiajcie ich samych sobie, dużo nastolatek strasznie się teraz seksualizuje, to duże zagrożenie i to nie są pojedyńcze przypadki. Tacy faceci szukają i czekają, a mają jeszcze więcej możliwości niż te 13 lat temu.
W tym samym wątku, co napisałaś, kilka stron wczesniej ja opisałam swoją historię. I chyba nawet ktos z tego zadrwił.:( u mnie taki sam mechanizm. Facet powyżej 30, nie 40. I u mnie do spotkania doszło...:( rowniez wyparlam to na baaardzo długo. Omamił mnie. Obiecywał... a ze ja miałam fatalne kontakty z matką, chyba szukałam sprzymierzeńca w sieci... znalazłam. :(
xyzerna
DramaQueen
Posty: 2533
Rejestracja: sob sty 13, 2024 7:27 pm

Post autor: xyzerna »

Kaniunia pisze: pt paź 24, 2025 2:01 pm W tym samym wątku, co napisałaś, kilka stron wczesniej ja opisałam swoją historię. I chyba nawet ktos z tego zadrwił.:( u mnie taki sam mechanizm. Facet powyżej 30, nie 40. I u mnie do spotkania doszło...:( rowniez wyparlam to na baaardzo długo. Omamił mnie. Obiecywał... a ze ja miałam fatalne kontakty z matką, chyba szukałam sprzymierzeńca w sieci... znalazłam. :(
To jest przykre, bo byliśmy dziećmi. Jakie dziecko myśli w 100% na trzeźwo. A gdy dochodzą jakieś zaniedbania, kompleksy to jest dopiero mieszanka
Kaniunia
Channelka
Posty: 30
Rejestracja: pn wrz 29, 2025 4:06 pm

Post autor: Kaniunia »

xyzerna pisze: pt paź 24, 2025 2:14 pm To jest przykre, bo byliśmy dziećmi. Jakie dziecko myśli w 100% na trzeźwo. A gdy dochodzą jakieś zaniedbania, kompleksy to jest dopiero mieszanka
Dokładnie. Wystarczy, że w domu nie tak i...szuka się uwagi. Łatwo wpaść w sidła zboczeńca.:( Coś okropnego. A teraz zyje, ma sie dobrze, super. I bez konsekwencji.
Balabala25bala
Channelka
Posty: 39
Rejestracja: wt lut 11, 2025 7:53 am

Post autor: Balabala25bala »

Długo zastanawiałam się czy to opisać ale mam jakieś szczęście do tego typu spraw. Po tym wszystkim na widok policji mam atak paniki.
Mając 11 lat ktoś bardzo bliski popełni samo… widziałam ciało plus bylam przesłuchiwana przez policję bez psychologa. Mając 12 lat znalazlam z kuzynami sąsiada z odsłoniętą czaszką. Udzieliłam mu pierwszej pomocy. Wezwałam karetkę a że akcji braku GPS w tamtym okresie pobiegłam na główną drogę po karetkę później policję. Policja zabrała mnie żebym pokazała im kilka osób/ miejsc. Plus przesłuchania bez obecności psychologa kilkukrotnie. Sąsiad na początku twierdził że to był napad. Koło niego była zakrwawiona siekiera. Później zmienił zeznania i twierdził że to był wypadek. Jak wyszedł z szpitala to dziwnie się zachowywał i po kilku miesiącach popełnił samo. Kilka lat później przeżyłam włamanie do domu, zgłosiłam sprawę na policje. Sprawcy dobrze znani, dostawałam pogróżki. Sprawa była dość cringowa jak dla mnie. Kilka tygodni temu złapałam na gorącym uczynku rodzeństwo tych którzy się wcześniej włamali.
Awatar użytkownika
sarenka.lesna
Mokra Włoszka
Posty: 54
Rejestracja: ndz cze 02, 2024 8:06 am

Post autor: sarenka.lesna »

Koniec lat 90, początek 2000, miałam jakieś 6-7 lat. Wcześnie rano, w wakacje wyszłam pobawić się z koleżanką, miałyśmy swoje miejsce tzw "bazę" w zaroślach między blokami. Zbieraliśmy różne cegły, kamienie, śmieci z osiedla, żeby je tam poznosić i coś z nich zbudować. Pamiętam to jak dziś. Kucałyśmy na chodniku między blokami, niedaleko tych zarośli i liczyłyśmy ile potrzebujemy jeszcze "budulca", ale odruchowo spojrzałam w dal i widziałam, że idzie w naszą stronę jakiś mężczyzna, wydał mi się dziwny, ale nadal się bawiłyśmy bo po prostu szedł, kiedy nas mijał, zwyczajnie chwycił mnie w pasie, zakrył mi usta i zaczął nieść, jakby nigdy nic. Próbowałam się wyrwać, kopałam go, szczypałam, gryzłam w palce a ten nic. Nagle lekko jęknął i jakby mu się noga zachwiała, wtedy lekko zluzował uścisk, a ja się wyrwałam. Okazało się, że ta moja koleżanka rzuciła w niego takim wielkiem zlepkiem cegły z betonem i kamieniami. Była w szoku, że dała radę go podnieść i rzucić, bo wcześniej razem go miałyśmy a ona była ode mnie niższa, chudsza. Ale to pewnie adrenalina.. zaczęłyśmy uciekać do jej domu krzycząc najłagodniej jak się da, kiedy na chwilę odwróciłyśmy się, żeby zobaczyć czy ten facet nas goni, widziałam, że szedł niewzruszonym tym samym równym krokiem jakim szedł w naszym kierunku. Pamiętam, że strasznie mnie to zdziwiło i tak zmroziło, bo wydawał się być jak robot, bez uczuć, bez skrupułów. Kiedy dobiegłyśmy do domu koleżanki, nie mogliśmy się uspokoić, pamiętam jak jej dziadek odprowadzał mnie do domu, błagałam go, żebyśmy szli inną drogą bo bałam się, że on może gdzieś być i zobaczy, gdzie mieszkam. Niestety byłam dość zaniedbywanym dzieckiem i rodzice nie chcieli iść z tą sprawą na policję, mówiąc że "nie chcemy mieć jeszcze problemów". Do dziś pamiętam te słowa, mimo, że rodzice dawno nie żyją, a to było tak dawno.. Bałam się wychodzić później z domu przez całe lato, zresztą przez parę dni rodzice sami zabraniali mi wychodzić.
Najgorsze było to, że po jakiś 22, może 23 latach od tego zdarzenia, przeglądając różne kryminalne zagadki, trafiłam na artykuł o dziewczynce z mojego miasta, która mniej więcej w tym samym czasie została znaleziona martwa. Zaczęłam szukać coś więcej i zobaczyłam rysopis podejrzanego i dam sobie rękę uciąć, że był to ten sam człowiek. Jak tylko go zobaczyłam to zwymiotowałam, bo na pewno był to on. Nigdy nie zapomnę tego martwego wyrazu twarzy.

https://interwencja.polsatnews.pl/repor ... -wolnosci/

To jest ta sprawa.
suspeoplearoundus
Skarpeta Rakieta
Posty: 77
Rejestracja: sob mar 02, 2024 7:20 pm

Post autor: suspeoplearoundus »

1. Mój kuzyn, z którym nigdy nie miałam zbytnio kontaktu, zgwałcił dziewczynę w szkolnej toalecie. Po wszystkim ofiara chciała wyskoczyć z okna, ale została powstrzymana. Z tego co pamiętam kuzyn spędził jakiś czas w poprawczaku, a aktualnie jest szczęśliwie żonaty i ma dziecko.
2. Chłopak, z którym chodziłam przez rok do jednej klasy, zgwałcił znaną mi dziewczynę po imprezie. Ofiara zgłosiła to na policję, ale umorzyli to, nie znam szczegółów. Aktualnie chłopak ten, już mężczyna, kończy chyba studia prawnicze.
3. Kiedy byłam dzieckiem (mogłam mieć z 10 lat) wracałam do domu ze szkoły. Na przystanku obok którego przechodziłam zatrzymał się samochód, a z niego wyjrzała kobieta. Początkowo spokojnie, a z czasem nachalnie, namawiała mnie, abym wsiadła, bo może mnie podwieźć do domu. Po wielu odmowach z mojej strony w końcu odjechała, lecz powoli, jakby cały czas mnie obserwowała. Rzuciłam się biegiem do domu, do którego na szczęście miałam niedaleko. Nigdy więcej jej nie zobaczyłam.
Awatar użytkownika
Madzinx
BlondDoczep
Posty: 147
Rejestracja: śr mar 20, 2024 5:35 pm

Post autor: Madzinx »

sarenka.lesna pisze: sob lis 01, 2025 2:46 pm Koniec lat 90, początek 2000, miałam jakieś 6-7 lat. Wcześnie rano, w wakacje wyszłam pobawić się z koleżanką, miałyśmy swoje miejsce tzw "bazę" w zaroślach między blokami. Zbieraliśmy różne cegły, kamienie, śmieci z osiedla, żeby je tam poznosić i coś z nich zbudować. Pamiętam to jak dziś. Kucałyśmy na chodniku między blokami, niedaleko tych zarośli i liczyłyśmy ile potrzebujemy jeszcze "budulca", ale odruchowo spojrzałam w dal i widziałam, że idzie w naszą stronę jakiś mężczyzna, wydał mi się dziwny, ale nadal się bawiłyśmy bo po prostu szedł, kiedy nas mijał, zwyczajnie chwycił mnie w pasie, zakrył mi usta i zaczął nieść, jakby nigdy nic. Próbowałam się wyrwać, kopałam go, szczypałam, gryzłam w palce a ten nic. Nagle lekko jęknął i jakby mu się noga zachwiała, wtedy lekko zluzował uścisk, a ja się wyrwałam. Okazało się, że ta moja koleżanka rzuciła w niego takim wielkiem zlepkiem cegły z betonem i kamieniami. Była w szoku, że dała radę go podnieść i rzucić, bo wcześniej razem go miałyśmy a ona była ode mnie niższa, chudsza. Ale to pewnie adrenalina.. zaczęłyśmy uciekać do jej domu krzycząc najłagodniej jak się da, kiedy na chwilę odwróciłyśmy się, żeby zobaczyć czy ten facet nas goni, widziałam, że szedł niewzruszonym tym samym równym krokiem jakim szedł w naszym kierunku. Pamiętam, że strasznie mnie to zdziwiło i tak zmroziło, bo wydawał się być jak robot, bez uczuć, bez skrupułów. Kiedy dobiegłyśmy do domu koleżanki, nie mogliśmy się uspokoić, pamiętam jak jej dziadek odprowadzał mnie do domu, błagałam go, żebyśmy szli inną drogą bo bałam się, że on może gdzieś być i zobaczy, gdzie mieszkam. Niestety byłam dość zaniedbywanym dzieckiem i rodzice nie chcieli iść z tą sprawą na policję, mówiąc że "nie chcemy mieć jeszcze problemów". Do dziś pamiętam te słowa, mimo, że rodzice dawno nie żyją, a to było tak dawno.. Bałam się wychodzić później z domu przez całe lato, zresztą przez parę dni rodzice sami zabraniali mi wychodzić.
Najgorsze było to, że po jakiś 22, może 23 latach od tego zdarzenia, przeglądając różne kryminalne zagadki, trafiłam na artykuł o dziewczynce z mojego miasta, która mniej więcej w tym samym czasie została znaleziona martwa. Zaczęłam szukać coś więcej i zobaczyłam rysopis podejrzanego i dam sobie rękę uciąć, że był to ten sam człowiek. Jak tylko go zobaczyłam to zwymiotowałam, bo na pewno był to on. Nigdy nie zapomnę tego martwego wyrazu twarzy.

https://interwencja.polsatnews.pl/repor ... -wolnosci/

To jest ta sprawa.
Czytałam kiedyś o sprawie Kamili z Gdańska, mrozi krew w żyłach, ale po przeczytaniu Twojej historii zmroziło mnie podwójnie...
Pogrzebałam troszkę i znalazłam portret pamięciowy tego gościa:

https://buzz.gazeta.pl/buzz/7,156947,30 ... FB_Weekend

Ciekawe ile jeszcze dzieci skrzywdził, a ilu się udało wyrwać tak jak Tobie...
sigmagirl
RoyalBaby
Posty: 17
Rejestracja: czw sie 07, 2025 7:30 pm

Post autor: sigmagirl »

U mnie w mieście w 2002 roku zamordowano 19-letnią dziewczynę. Pracowała w sklepie blisko mojego domu i często robiłam tam z mamą zakupy. Wracała z pracy, był 31.10 i było już ciemno. Musiała przejść przez takie nieciekawe miejsce pod mostami kolejowymi, obok była polna nieoświetlona droga. Następnego dnia rano stróż jednej z firm, zauważył ją jak biegła przy płocie. Poprosiła o pomoc, miała resztki taśmy klejącej na ustach. Stróż chciał powiadomić policję, ale wtedy został zaatakowany nożem przez nieznanego mężczyznę. Udało mu się uciec w pobliże domów i mieszkańcy wezwali policję. W tym czasie morderca zaatakował dziewczynę i zadźgał ją nożem. Do dziś pamiętam jak sprzedawała w sklepie i ten szok, że nie żyje.
Tu można o tym przeczytać:

https://gs24.pl/krzyk-przy-dzialkach/ar/5059954
Awatar użytkownika
sarenka.lesna
Mokra Włoszka
Posty: 54
Rejestracja: ndz cze 02, 2024 8:06 am

Post autor: sarenka.lesna »

Madzinx pisze: pn lis 03, 2025 9:09 am Czytałam kiedyś o sprawie Kamili z Gdańska, mrozi krew w żyłach, ale po przeczytaniu Twojej historii zmroziło mnie podwójnie...
Pogrzebałam troszkę i znalazłam portret pamięciowy tego gościa:

https://buzz.gazeta.pl/buzz/7,156947,30 ... FB_Weekend

Ciekawe ile jeszcze dzieci skrzywdził, a ilu się udało wyrwać tak jak Tobie...
O tym samym myślałam. Miałam żal o to do rodziców, wypominałam im to, że przez to mógł kogoś skrzywdzić, niestety rodzice woleli stać przy zdaniu, że facet pewnie "żartował"...

Co do portretu pamięciowego, było ich kilka z tegorocznych co widziałam (dwa takie stale powtarzane), ale facet, który wtedy próbował mnie porwać to był ten blondyn z podłużną twarzą (jeden z tych dwóch widywanych często w mediach).

Dodam jeszcze, że miałam wrażenie, że on jakby polował na dziewczynki z tych gorszych dzielnic Gdańska (ja wtedy mieszkałam we Wrzeszczu - słynął w biedy, niebezpieczeństwa, podobnie jak Kamilka z Olszynki). Może nawet obserwował dłuższy czas. Ja byłam tym dzieckiem, które uciekało na dwór by nie być w domu, często chodziłam sama, miałam szczęście, że byłam wtedy z koleżanką.
Awatar użytkownika
Madzinx
BlondDoczep
Posty: 147
Rejestracja: śr mar 20, 2024 5:35 pm

Post autor: Madzinx »

sarenka.lesna pisze: pn lis 03, 2025 1:38 pm O tym samym myślałam. Miałam żal o to do rodziców, wypominałam im to, że przez to mógł kogoś skrzywdzić, niestety rodzice woleli stać przy zdaniu, że facet pewnie "żartował"...

Co do portretu pamięciowego, było ich kilka z tegorocznych co widziałam (dwa takie stale powtarzane), ale facet, który wtedy próbował mnie porwać to był ten blondyn z podłużną twarzą (jeden z tych dwóch widywanych często w mediach).

Dodam jeszcze, że miałam wrażenie, że on jakby polował na dziewczynki z tych gorszych dzielnic Gdańska (ja wtedy mieszkałam we Wrzeszczu - słynął w biedy, niebezpieczeństwa, podobnie jak Kamilka z Olszynki). Może nawet obserwował dłuższy czas. Ja byłam tym dzieckiem, które uciekało na dwór by nie być w domu, często chodziłam sama, miałam szczęście, że byłam wtedy z koleżanką.
https://wiadomosci.radiozet.pl/polska/K ... zez-ufnosc

Jeden z facetów z kładki - ten po prawej.

Co do tego, że zaczepiał biedniejsze dziewczynki - też mi się to gdzieś nasunęło wcześniej, gdy o tym czytałam. Duże prawdopodobieństwo, że takimi dziećmi mniej interesują się rodzice i ich zniknięciem. Szczególnie wtedy, gdy wychodziliśmy na długie godziny na dwór i prawdę mówiąc rodzice się nie interesowali gdzie jesteśmy, a kontaktu z nami nie było żadnego. Nikt nie miał komórki
Awatar użytkownika
sarenka.lesna
Mokra Włoszka
Posty: 54
Rejestracja: ndz cze 02, 2024 8:06 am

Post autor: sarenka.lesna »

Madzinx pisze: pn lis 03, 2025 1:56 pm https://wiadomosci.radiozet.pl/polska/K ... zez-ufnosc

Jeden z facetów z kładki - ten po prawej.

Co do tego, że zaczepiał biedniejsze dziewczynki - też mi się to gdzieś nasunęło wcześniej, gdy o tym czytałam. Duże prawdopodobieństwo, że takimi dziećmi mniej interesują się rodzice i ich zniknięciem. Szczególnie wtedy, gdy wychodziliśmy na długie godziny na dwór i prawdę mówiąc rodzice się nie interesowali gdzie jesteśmy, a kontaktu z nami nie było żadnego. Nikt nie miał komórki
Tak, dokładnie o niego chodzi. Do dziś ściska mnie w żołądku jak patrzę na ten rysopis. Ogółem, z biegiem czasu zaczęłam rozumieć, jak bardzo miał wszystko zaplanowane i jest pewne, że nie robił tego pierwszy raz: szedł pewnie, chwycił mnie w sekundę nie wiem kiedy, automatycznie złapał tak, że nie miałam szans ucieczki ani krzyku, nie uciekał tylko po prostu odszedł - żeby nie rzucać się w oczy, nie wzbudzać podejrzeń.
Tak jak piszesz, szczególnie w tamtych czasach, bez telefonów, bez "spowiadania" się rodzicom nawet w tak młodym wieku, miał dość łatwo, że tak się wyrażę.
Marti37
Milion subskrypcji
Posty: 4357
Rejestracja: ndz sie 18, 2024 1:49 am

Post autor: Marti37 »

sarenka.lesna pisze: pn lis 03, 2025 1:38 pm O tym samym myślałam. Miałam żal o to do rodziców, wypominałam im to, że przez to mógł kogoś skrzywdzić, niestety rodzice woleli stać przy zdaniu, że facet pewnie "żartował"...

Co do portretu pamięciowego, było ich kilka z tegorocznych co widziałam (dwa takie stale powtarzane), ale facet, który wtedy próbował mnie porwać to był ten blondyn z podłużną twarzą (jeden z tych dwóch widywanych często w mediach).

Dodam jeszcze, że miałam wrażenie, że on jakby polował na dziewczynki z tych gorszych dzielnic Gdańska (ja wtedy mieszkałam we Wrzeszczu - słynął w biedy, niebezpieczeństwa, podobnie jak Kamilka z Olszynki). Może nawet obserwował dłuższy czas. Ja byłam tym dzieckiem, które uciekało na dwór by nie być w domu, często chodziłam sama, miałam szczęście, że byłam wtedy z koleżanką.
Zmrozila mnie Twoja historia 😭ogromne szczęście że udało Ci się uciec
Co do rodziców to brak słów- wiele rodziców z ówczesnych czasów było po prostu patologicznych i zwyczajnie olewali własne dzieci (moi również).
Sama jestem matką i nie wyobrażam sobie w takiej sytuacji nie udzielić dziecku wsparcia zbywając je że porywacz "żartował "😬
A później płacz bo dziecko zaginęło no jak to możliwe przecież zawsze wracało (ile dzieci zaginęło w latach 80-90)kto by się mógł spodziewać że dziecko puszczone samopas na cały dzień o jednej kanapce może sie połasić na cukierki od miłego pana z auta czy zostać napadnięte w jakichś krzakach 😐
Przepraszam ale się wkurzyłam na bezmyślnośc Twoich rodziców i w ogóle rodziców w tamtych czasach
Awatar użytkownika
sarenka.lesna
Mokra Włoszka
Posty: 54
Rejestracja: ndz cze 02, 2024 8:06 am

Post autor: sarenka.lesna »

Marti37 pisze: pn lis 03, 2025 5:31 pm Zmrozila mnie Twoja historia 😭ogromne szczęście że udało Ci się uciec
Co do rodziców to brak słów- wiele rodziców z ówczesnych czasów było po prostu patologicznych i zwyczajnie olewali własne dzieci (moi również).
Sama jestem matką i nie wyobrażam sobie w takiej sytuacji nie udzielić dziecku wsparcia zbywając je że porywacz "żartował "😬
A później płacz bo dziecko zaginęło no jak to możliwe przecież zawsze wracało (ile dzieci zaginęło w latach 80-90)kto by się mógł spodziewać że dziecko puszczone samopas na cały dzień o jednej kanapce może sie połasić na cukierki od miłego pana z auta czy zostać napadnięte w jakichś krzakach 😐
Przepraszam ale się wkurzyłam na bezmyślnośc Twoich rodziców i w ogóle rodziców w tamtych czasach
Całkowicie rozumiem Twoje emocję. Jak też pomyślę, to gdybym była na ich miejscu, nie wypuściła bym nigdy sama siebie z domu, bo na moim osiedlu działa mafia, więc już samo to jest okropne i przerażające. Mnie samą do dziś to wkurza, nie tylko w tym kontekście, ale też innych spraw kryminalnych z udziałem dzieci. Myślę, że to jest główny powód dlaczego było ich (taki spraw) najwięcej właśnie w latach 80-90. Rodzice wtedy traktowali swoje dzieci jak coś to jest a jutro może nie być i w sumie nawet lepiej, bo mieliby "spokój". Często widać to po jakiś starych wywiadach z rodzicami dzieci zaginionych, szczególnie jeśli ktoś był z takiej rodziny, łatwo to wyłapać ze sposobu bycia. Nawet czytając ten wątek, najwięcej tragedii i takiej skrajnej patologii działo się w latach 80-90 i wczesnych 00.
Marti37
Milion subskrypcji
Posty: 4357
Rejestracja: ndz sie 18, 2024 1:49 am

Post autor: Marti37 »

sarenka.lesna pisze: pn lis 03, 2025 5:51 pm Całkowicie rozumiem Twoje emocję. Jak też pomyślę, to gdybym była na ich miejscu, nie wypuściła bym nigdy sama siebie z domu, bo na moim osiedlu działa mafia, więc już samo to jest okropne i przerażające. Mnie samą do dziś to wkurza, nie tylko w tym kontekście, ale też innych spraw kryminalnych z udziałem dzieci. Myślę, że to jest główny powód dlaczego było ich (taki spraw) najwięcej właśnie w latach 80-90. Rodzice wtedy traktowali swoje dzieci jak coś to jest a jutro może nie być i w sumie nawet lepiej, bo mieliby "spokój". Często widać to po jakiś starych wywiadach z rodzicami dzieci zaginionych, szczególnie jeśli ktoś był z takiej rodziny, łatwo to wyłapać ze sposobu bycia. Nawet czytając ten wątek, najwięcej tragedii i takiej skrajnej patologii działo się w latach 80-90 i wczesnych 00.
Dokładnie tak, ja rozumiem że czasy były inne i świadomość w jakimś stopniu mniejsza ale chyba nie trzeba mieć IQ 200 żeby się domyślić iż małe dziecko puszczone samopas może mieć wypadek/ktoś może mu zrobić krzywdę
W moim mieście był Trynkiewicz a kilka km dalej Morus (seryjny morderca który zabił 7 osób tzn o tylu wiemy)mimo to rodzicom w tamtych czasach w niczym nie przeszkadzało aby wypuszczać dzieci bez najmniejszego nadzoru na dwór, często nawet 4-5latki biegały za starszym rodzeństwem które niekoniecznie sie nimi zajmowało bo bardziej uciekało przed nimi.
Rozwala mnie jak ludzie mówią "kiedyś to były czasy" - jasne, przemoc wobec dzieci i zaniedbywanie ich, cóż za wspaniałe czasy😬
Wiele dzieci zostało porwanych/zamordowanych w latach 80/90 właśnie dlatego że rodzice nie dopilnowali i puszczali je samopas
Sama lazilam za dzieciaka całe dnie po dworze o jednej kanapce i wracałam wieczorem jak się ściemniło bo rodzice chcieli mieć spokój w domu i sami kazali mi iść
Pamiętam czasy kart magnetycznych które zbierałam z koleżanką, chodziłyśmy na stację paliw (przez las) I pytałyśmy kierowców tirow czy nie mają zużytych kart bo je kolekcjonoealysmy 😬
Przeciez wystarczyłby jeden zboczeniec i słuch by po nas zaginął, monitoringu wówczas nie było nawet by nikt nie wiedział co się stało
GapaGlapa
LouiBag
Posty: 304
Rejestracja: pt gru 13, 2024 10:01 pm

Post autor: GapaGlapa »

sarenka.lesna pisze: pn lis 03, 2025 5:51 pm Całkowicie rozumiem Twoje emocję. Jak też pomyślę, to gdybym była na ich miejscu, nie wypuściła bym nigdy sama siebie z domu, bo na moim osiedlu działa mafia, więc już samo to jest okropne i przerażające. Mnie samą do dziś to wkurza, nie tylko w tym kontekście, ale też innych spraw kryminalnych z udziałem dzieci. Myślę, że to jest główny powód dlaczego było ich (taki spraw) najwięcej właśnie w latach 80-90. Rodzice wtedy traktowali swoje dzieci jak coś to jest a jutro może nie być i w sumie nawet lepiej, bo mieliby "spokój". Często widać to po jakiś starych wywiadach z rodzicami dzieci zaginionych, szczególnie jeśli ktoś był z takiej rodziny, łatwo to wyłapać ze sposobu bycia. Nawet czytając ten wątek, najwięcej tragedii i takiej skrajnej patologii działo się w latach 80-90 i wczesnych 00.
Mam ciarki po przeczytaniu Twojej historii i bardzo bym Cie chciala uściskać. Też jestem niezaopiekowanym dzieckiem lat 80-tych, też dwa razy uciekłam zboczencom, też byłam puszczana samopas i pies z kulawy nogą nie interesował sie gdzie jestem , co sie ze mną dzieje i czy w ogóle wróciłam. Dziś jako nadopiekuńcza matka dwójki nastolatków nie wyobrażam sobie jak rodzice tamtych czasów mogli byc tak bezmyślni
Awatar użytkownika
sarenka.lesna
Mokra Włoszka
Posty: 54
Rejestracja: ndz cze 02, 2024 8:06 am

Post autor: sarenka.lesna »

GapaGlapa pisze: pn lis 03, 2025 10:09 pm Mam ciarki po przeczytaniu Twojej historii i bardzo bym Cie chciala uściskać. Też jestem niezaopiekowanym dzieckiem lat 80-tych, też dwa razy uciekłam zboczencom, też byłam puszczana samopas i pies z kulawy nogą nie interesował sie gdzie jestem , co sie ze mną dzieje i czy w ogóle wróciłam. Dziś jako nadopiekuńcza matka dwójki nastolatków nie wyobrażam sobie jak rodzice tamtych czasów mogli byc tak bezmyślni
Dziękuję choć jednocześnie bardzo mi przykro, że aż tyle nas jest. Miałyśmy szczęście w tej chorej rzeczywistości, w której się wychowywaliśmy (ale raczej hodowaliśmy) ale pewnie nawet nie zdajemy sobie sprawy ile dzieci z tych lat ich nie miało. Dziś nie mieści się to nam w głowach i chyba wiele ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, właśnie przez częste powtarzanie, że "wtedy było lepiej". Było ale tym z nielicznych dobrych domów albo rodzicom, bo było społeczne przyzwolenie na nie interesowanie się swoimi dziećmi, więc było im wygodnie. Pamiętam, że jako dziecko zakradałam się do różnych pijaczków prosząc ich o papierosy, bo uwierzyłam rodzicom, że dzięki nim są szczęśliwi i spokojniejsi, a widziałam, że fajki są ważniejsze niż jedzenie. Myślę, że to i Wasze historie tutaj dużo mówią o tym, dlaczego w latach 80-00 znikało i ginęło aż tyle dzieci.
sigmagirl
RoyalBaby
Posty: 17
Rejestracja: czw sie 07, 2025 7:30 pm

Post autor: sigmagirl »

Ja pamietam, ze jak mialam 6 lat to tez biegałam z siostra i kuzynkami bez opieki. Mieszkalysmy w centrum miasta, blisko rynku. Skakalysmy po rusztowaniu, gdy remontowali nasza kamienice. Kiedys przyjechala sekta Hare Kryszna i tańczyłyśmy z nimi na rynku. Potem nie chcieli nas puścić do domu. Udało nam się uciec. Teraz słucham dużo podcastów kryminalnych i czytam o dzieciach, które zniknęły w latach 80 i 90 i czasem sobie myślę, że nas też mogło już nie być. Nigdy w życiu nie pozwoliłabym moim dzieciom na bieganie bez opieki w tym wieku. Ogólnie nasze pokolenie jest chyba tym, które leczy wszystkie rodowe traumy z przeszłości.
Marti37
Milion subskrypcji
Posty: 4357
Rejestracja: ndz sie 18, 2024 1:49 am

Post autor: Marti37 »

O tym ze to były dobre czasy mówią ci którzy przeżyli
Ci którzy nie przeżyli już się nie wypowiedzą bo nie mają możliwości 🤷‍♀️
Dla mnie rodzice lat 80/90 byli w większości patologiczni a dzieci mieli bo wpadli (jak moi) albo "bo wypada" bo każdy musi się ożenić i mieć dzieci😬
Większość z nich traktowała dzieci jako kłopot zupełnie jakbyśmy się sami prosili na ten świat i nasza egzystencja nie była skutkiem ich wyborów.
Ja z moimi nie mam praktycznie kontaktu, wyprowadziłam się zaraz po maturze.
Dzisiaj mają pretensje że nie wyślę do nich dzieci na wakacje 🙄zero refleksji nad swoimi błędami, to ja jestem niewdzięczna przecież 💀
Sorry za off top
Rzeka.chaosu
Currently:Vienna
Posty: 1140
Rejestracja: śr lut 26, 2025 4:56 pm

Post autor: Rzeka.chaosu »

Marti37 pisze: wt lis 04, 2025 9:42 am O tym ze to były dobre czasy mówią ci którzy przeżyli
Ci którzy nie przeżyli już się nie wypowiedzą bo nie mają możliwości 🤷‍♀️
Dla mnie rodzice lat 80/90 byli w większości patologiczni a dzieci mieli bo wpadli (jak moi) albo "bo wypada" bo każdy musi się ożenić i mieć dzieci😬
Większość z nich traktowała dzieci jako kłopot zupełnie jakbyśmy się sami prosili na ten świat i nasza egzystencja nie była skutkiem ich wyborów.
Ja z moimi nie mam praktycznie kontaktu, wyprowadziłam się zaraz po maturze.
Dzisiaj mają pretensje że nie wyślę do nich dzieci na wakacje 🙄zero refleksji nad swoimi błędami, to ja jestem niewdzięczna przecież 💀
Sorry za off top
Bardzo to smutne. Jak czytam wasze wypowiedzi, to coraz mocniej doceniam swoją rodzinę. Pomimo tegi, że nieidealbe, że rodzice bardzo dużo pracowali, do późna, a przez to dom był na mojej głowie, to nigdy nie czułam się niekochaną.
Awatar użytkownika
sarenka.lesna
Mokra Włoszka
Posty: 54
Rejestracja: ndz cze 02, 2024 8:06 am

Post autor: sarenka.lesna »

Może zmieniliśmy temat tego wątku, ale myślę, że i tak jest mocno potrzebny i ważny. I poniekąd i tak łączy się z głównym tematem. Warto sobie uświadomić jak to wtedy wyglądało naprawdę i jak porówna się rodzaje i ilość przestęp wobec dzieci z tamtych lat a czasów obecnych, jeśli bardzo mocna różnica na korzyść teraźniejszość, więc możemy być z siebie dumni jako rodzice, mimo, że wychowywaliśmy się sami tak naprawdę na ulicy, narażeni na różnych zwyroli, których wtedy też nie brakowało.
Kaniunia
Channelka
Posty: 30
Rejestracja: pn wrz 29, 2025 4:06 pm

Post autor: Kaniunia »

sarenka.lesna pisze: sob lis 01, 2025 2:46 pm Koniec lat 90, początek 2000, miałam jakieś 6-7 lat. Wcześnie rano, w wakacje wyszłam pobawić się z koleżanką, miałyśmy swoje miejsce tzw "bazę" w zaroślach między blokami. Zbieraliśmy różne cegły, kamienie, śmieci z osiedla, żeby je tam poznosić i coś z nich zbudować. Pamiętam to jak dziś. Kucałyśmy na chodniku między blokami, niedaleko tych zarośli i liczyłyśmy ile potrzebujemy jeszcze "budulca", ale odruchowo spojrzałam w dal i widziałam, że idzie w naszą stronę jakiś mężczyzna, wydał mi się dziwny, ale nadal się bawiłyśmy bo po prostu szedł, kiedy nas mijał, zwyczajnie chwycił mnie w pasie, zakrył mi usta i zaczął nieść, jakby nigdy nic. Próbowałam się wyrwać, kopałam go, szczypałam, gryzłam w palce a ten nic. Nagle lekko jęknął i jakby mu się noga zachwiała, wtedy lekko zluzował uścisk, a ja się wyrwałam. Okazało się, że ta moja koleżanka rzuciła w niego takim wielkiem zlepkiem cegły z betonem i kamieniami. Była w szoku, że dała radę go podnieść i rzucić, bo wcześniej razem go miałyśmy a ona była ode mnie niższa, chudsza. Ale to pewnie adrenalina.. zaczęłyśmy uciekać do jej domu krzycząc najłagodniej jak się da, kiedy na chwilę odwróciłyśmy się, żeby zobaczyć czy ten facet nas goni, widziałam, że szedł niewzruszonym tym samym równym krokiem jakim szedł w naszym kierunku. Pamiętam, że strasznie mnie to zdziwiło i tak zmroziło, bo wydawał się być jak robot, bez uczuć, bez skrupułów. Kiedy dobiegłyśmy do domu koleżanki, nie mogliśmy się uspokoić, pamiętam jak jej dziadek odprowadzał mnie do domu, błagałam go, żebyśmy szli inną drogą bo bałam się, że on może gdzieś być i zobaczy, gdzie mieszkam. Niestety byłam dość zaniedbywanym dzieckiem i rodzice nie chcieli iść z tą sprawą na policję, mówiąc że "nie chcemy mieć jeszcze problemów". Do dziś pamiętam te słowa, mimo, że rodzice dawno nie żyją, a to było tak dawno.. Bałam się wychodzić później z domu przez całe lato, zresztą przez parę dni rodzice sami zabraniali mi wychodzić.
Najgorsze było to, że po jakiś 22, może 23 latach od tego zdarzenia, przeglądając różne kryminalne zagadki, trafiłam na artykuł o dziewczynce z mojego miasta, która mniej więcej w tym samym czasie została znaleziona martwa. Zaczęłam szukać coś więcej i zobaczyłam rysopis podejrzanego i dam sobie rękę uciąć, że był to ten sam człowiek. Jak tylko go zobaczyłam to zwymiotowałam, bo na pewno był to on. Nigdy nie zapomnę tego martwego wyrazu twarzy.

https://interwencja.polsatnews.pl/repor ... -wolnosci/

To jest ta sprawa.
Sarenko, powinnaś sie zgłosić na policję. Pomimo upływu lat. Naprawdę. Ten drapieżnik pewnie chodzi pomiędzy zwykłymi ludźmi...
Coś okropnego. Niesamowitely jest ten instynkt samozachowawczy u dzieci. Ta koleżanka... masz z nią kontakt?
Awatar użytkownika
sarenka.lesna
Mokra Włoszka
Posty: 54
Rejestracja: ndz cze 02, 2024 8:06 am

Post autor: sarenka.lesna »

Kaniunia pisze: wt lis 04, 2025 4:35 pm Sarenko, powinnaś sie zgłosić na policję. Pomimo upływu lat. Naprawdę. Ten drapieżnik pewnie chodzi pomiędzy zwykłymi ludźmi...
Coś okropnego. Niesamowitely jest ten instynkt samozachowawczy u dzieci. Ta koleżanka... masz z nią kontakt?
Myślę o tym, szczególnie, że jakiś czas temu archiwum x wzięło się za tą sprawę i nie daje mi to spokoju. Ciągle mam na uwadze, że on po prostu cały czas chodzi między ludźmi, między dziećmi. Jedynie mam obawę, że może być jakoś powiązany z władzami, skoro go nie znaleźli mimo rysopisu i tego, że był na tyle "bezczelny"(?), żeby porwać kogoś za dnia, na osiedlu.
Niestety nie mam kontaktu z tą koleżanką, niedługo po tym wydarzeniu się wyprowadziła. Kiedyś znalazłam ją na FB, pytałam czy pamięta tą sytuację, ale bardzo nie chciała o tym rozmawiać.
Kaniunia
Channelka
Posty: 30
Rejestracja: pn wrz 29, 2025 4:06 pm

Post autor: Kaniunia »

sarenka.lesna pisze: wt lis 04, 2025 5:01 pm Myślę o tym, szczególnie, że jakiś czas temu archiwum x wzięło się za tą sprawę i nie daje mi to spokoju. Ciągle mam na uwadze, że on po prostu cały czas chodzi między ludźmi, między dziećmi. Jedynie mam obawę, że może być jakoś powiązany z władzami, skoro go nie znaleźli mimo rysopisu i tego, że był na tyle "bezczelny"(?), żeby porwać kogoś za dnia, na osiedlu.
Niestety nie mam kontaktu z tą koleżanką, niedługo po tym wydarzeniu się wyprowadziła. Kiedyś znalazłam ją na FB, pytałam czy pamięta tą sytuację, ale bardzo nie chciała o tym rozmawiać.
Myślisz, ze miał jakieś powiązania? Ilu takich zwyroli nie znaleźli, a z tego, co napisałaś wyżej, chyba jestes starsza troszkę ode mnie (ja 90 r) a wtedy nie bylo takich możliwości, jak teraz. No i faktycznie - latało sie po dworze od rana do nocy. U mnie patoli nie bylo, ale tak sie po prostu spędzało czas. Nie bylo takiej kontroli, ale my wiedzieliśmy jak sie zachowac wzgledem obcych. My wataha gówniarzy, po 9 lat laziliśmy przez las nad jezioro sie kąpać. Nie umiałam pływać, nauczyłam sie właśnie wtedy. Ale to, co Ciebie spotkało, Twoją koleżankę... makabra. Ja bym nie dźwignęła tego i ten pysk naszkicowany - śniłby sie do dzisiaj.