Start
Wiadomości
Ulubione
Mój profil

wasze true crime

Moderator: verysweetcherry
Awatar użytkownika
sosczosnkowy
Currently:Greece
Posty: 1290
Rejestracja: wt cze 03, 2025 11:19 am

Re: wasze true crime

Post autor: sosczosnkowy »

Około 5 lat temu dziewczyna urodziła na imprezie, ktora była mocno zakrapiana alkoholem.
Dziecko urodziło się żywe, ale albo nie przeżyło, albo zostało zabite, a ciało zostało zakopane w polu kukurydzy
myślicie, że wam powiem?
mariaow
GreckieWakacje
Posty: 297
Rejestracja: ndz lip 07, 2024 10:39 am

Post autor: mariaow »

Ja kiedyś jechałam sama autem w środku nocy ok. trzeciej, gdzieś przez lasy, pola i mniejsze wsie. Bylam gdzieś właśnie w polu lub lesie, nie pamiętam, z dala od zabudowań kiedy auto za mną zaczęło migać drogowymi światłami, chyba nawet zatrąbił z tego co pamiętam. Nie było żadnego powodu, na drodze było pusto, z moim autem wszystko ok (nie wysiadłam, ale sprawdziłam po powrocie do domu i auto było sprawne, nic wiecie nie wyciekało ani nic co mogłoby powodować reakcje alarmową innego kierowcy). Nie wiem o co tam chodziło, może ktoś chciał pośmieszkować, może był nawalony za kółkiem echh, ale najadłam się strachu, bo równie dobrze mógł chcieć sprowokować żebym się zatrzymała i wysiadła.
Dupcyngier
BlondDoczep
Posty: 131
Rejestracja: ndz kwie 07, 2024 12:36 pm

Post autor: Dupcyngier »

Gdy odwiozlam koleżankę z imprezy, to w jej kamienicy w tym samym czasie brat zabil brata siekierą. Jak podjechalam to właśnie leciały spodnie z okna i my smieszkowalysmy, że nieźle ktoś porobiony. Okazalo się, że to wujek tej koleżanki zabił brata i trafil na 3 lata chyba do psychiatryka tylko. Gdy wrócił i chodził po wiosce jakby nigdy nic, każdy uciekał przed nim.
Awatar użytkownika
Alexa2344
LouiBag
Posty: 341
Rejestracja: śr gru 18, 2024 8:34 am

Post autor: Alexa2344 »

Limonene pisze: pt sie 30, 2024 9:49 am Dziewczyny, byłyście kiedyś w jakiejś "kryminalnej" sytuacji? Chodzi o sprawy znane i nieznane, w sensie bycie świadkiem czegoś większego, albo po prostu znałyście kogoś, kto popełnił jakieś przestępstwo/zbrodnię.
Sama chyba nie mam takich przeżyć, jedyny moment, w jakim się "otarłam" o taką sprawę to jak byłam w odwiedzinach u dziadków przed świętami i robiłam im zakupy w sklepie, przede mną stali panowie, którzy kłócili się jaki alkohol kupić. Kilka dni później okazało się, że nie mogli się dogadać w kwestii jakiegoś nieoddanego długi i jeden zabił drugiego maczetą w wigilię.
Ja jak tak myślę to miałam chyba po stokroć więcej szczęścia niż rozumu -jako 16 latka jeździłam na koncerty na drugi koniec Polski z koleżanką ,nocowałysmy na plaży (same nastolatki) ,jeździlyśmy na stopa (17 lat,,z typem z tira przygodnie poznanym),włóczyłysmy się z typami faszystami (serio)- i nie,nie byłyśmy z patologii,wręcz przeciwnie -domy inteligenckie,zamożne -tyle że tak się objawiał mój nastoletni bunt ,po prostu masakra xd -naxszxzescie nigdy nie ciągnęły mnie narkotyki w żadnej postaci więc pewnie uniknęłam też wielu kłopotów dzięki temu -ale rodzice mieli hardkor -i tak myślę ,jak czytam tutaj wątki kryminalne że miałam właśnie to s szczęście ,którego brakło innym.
W temacie wątku -w górskiej miejscowości turystycznej w której jestem obecnie z 12 letnia siorką ,spotkały nas trzy dziwne zdarzenia
szłyśmy do miasta tak późnym popołudniem,boczna ulica ,zachodzi nas od tyłu jakiś typ i pyta czy może nam potowarzyszyc xd -przyznam że poczułam się mocno niekomfortowo ,ulica pusta ,ten namolny ,jakoś udało się go spławić
zwiedzałysmy park narodowy-wiadomo,pustka też ,szlaki górskie,nawinal się znów typ-stoi i czyta coś ale luka na nas bez przerwy ,wokół znów żywej duszy -znow złapałam schizo .
Nadeszli turyści ale sytuacja była też mało komfortowa
wracamy ze spaceru,na bocznej uliczce staje SUV z dwoma chłopami w środku ,ciemne szyby,pytają czy to droga do atrakcji turystycznej ,która akurat jest zupełnie gdzie indziej.
W aucie GPS więc trochę dziwne że nie mogli wbić i dojechać -jeden z nich obcinał siorke(przypominam 12 łatkę ) wzrokiem jak dorosła kobiete-dziwne to było.
Zaliczyłyśmy kolejny dyskomfort.
Ogólnie zestaw typu kobieta plus dziewczynka jako podróżniczy team jest mało bezpieczny ,o czym się właśnie przekonuje -nie jestem histeryczka ale bywa dziwnie.
marzenkas84
Modna
Posty: 410
Rejestracja: ndz lis 17, 2024 9:10 am

Post autor: marzenkas84 »

Byłam na imprezie, gdzie dosypano dziewczynie pigułkę gw**t. Na szczęście to było przy nas - dziewczynę ścięło z nóg, dosłownie. Siedziała z nami i odpłynęła w sekundę.
To było na imprezie zamkniętej, firmowej. To mogła być każda z nas... Mogło się skończyć tragedią. Jak sobie pomyślę że gdzieś ktoś sobie ją upatrzył, dajmy na to że odleciałaby sama w łazience... koniec. Albo że ktoś to wsypał do przypadkowego kieliszka (np obsługa) i czekałaż któraś dziewczyna to wypije.
Na szczęście straciła świadomość w gronie dziewczyn, zajęłyśmy się nią, załatwiłysmy taxi, zawiozłyśmy do domu. Wezwano pogotowie, czekałysmy na karetke. Zawieziono ją na SOR. Kolejny skandal, że nikt nawet nie zrobił testów na obecność substancji, a mówiłyśmy ratownikom, że nagle straciła świadomość. Ale nas też oczywiście potraktowano jak pijaczki.
Firma zamiotła sprawę pod dywan, oficialnie dziewczyna za dużo wypiła (no nie, bo widziałam w życiu osoby pijane, poza tym piła z nami tylko wino i nic wiecej).
Ta historia nauczyła mnie po pierwsze żeby pilnować swoich drinków (nie tylko w klubie, w gronie osób z pracy, gdzie była sprawdzana obecność jak widać też). I drugie co mnie bardzo boli jak myślę o tej historii, jak to zostało zamiecione pod dywan. Zawalili pracownicy pogotowia, bo mieli to w d*e. Powinny być w takiej sytuacji obowiązkowo zrobione badania na obecność pigułki gw**t. Zbadano tylko alkohol, wyszły jakieś promile, ale nie na tyle żeby stracić świadomość. I nikogo nie tknęło, żeby zbadać też narkotyki? Mam do dziś wyrzuty sumienia, że pojechała sama nieprzytomna na ten SOR. Trzeba było jechać z nią i domagać się badań na obecność narkotyków.
Jakby wyszła pigulka gw**t, można by iść na policję, przejrzeć monitoring z klubu. A tak?
Mimo że nie ja byłam ofiarą, to mogłam być ja. Czuję do dziś ciarki, wyobrażam co mogłoby się stać. Myślę, dlaczego pogotowie zawaliło, komu jeszcze stała się krzywda (bo może to był pracownik, może mieli już swój sposób na robienie komuś krzywdy).
Najgorsze że ktoś kto dosypał tą pigułkę pozostał bezkarny, nie wiadomo co i komu chciał zrobić...
Awatar użytkownika
Arzena
Dieta 600 kcal
Posty: 2249
Rejestracja: sob sty 20, 2024 1:49 pm

Post autor: Arzena »

Okropieństwo :( dobrze,ze trafila na kogoś,kto jej pomógł,ale duża szkoda,ze nikt nie poniósł konsekwencji 😪 najważniejsze,ze nic sie jej nie stało, a po czasie to wiadomo,ze ma sie milion myśli typu trzeba bylo to czy tamto
Siemkatasiemka
Siatkarka
Posty: 2
Rejestracja: wt lis 07, 2023 10:21 pm

Post autor: Siemkatasiemka »

Rok 2009. Moj ówczesny chłopak ginie bez śladu. Mieszkałam wtedy na wsi przy Zalewie Wiślanym i nad rzeką. Byliśmy razem na imprezie, mieliśmy prawie 18 lat. Ja wróciłam do domu, on został z kolegami dłużej. I już nigdy nie wrócił. Na drugi dzień zadzwoniła do mnie rano Jego mama, pamiętam to jak przez sen. Parę dni trwały poszukiwania, policja, straż pożarna, helikopter ze sprzętem do poszukiwań ludzi, plus mnóstwo ochotników. Było wtedy bardzo zimno, mocne mrozy, zalew był skuty lodem (jest dosyć płytki), rzeka była przeszukiwana. Na ujściu rzeki w miejscu w którym wpływa do zalewu zostały nawet zamontowane specjalne kraty (nie pytajcie jak to się nazywa, sama już prawie tego nie pamiętam…) które by zatrzymały ciało. Po jakimś czasie poszukiwania zakończono, odnaleziono tylko Jego rozbity telefon… przez miesiąc żyłam nadzieją, że skoro nie ma ciała to musi żyć! Rodzina szukała pomocy u jasnowidzów, prawie wszyscy mówili że On żyje, że wyjechał albo że został uprowadzony. Jedynie Jackowski powiedział, że mój chłopak odszedł ale jest blisko domu…wpadłam w straszną depresję, nie mogłam jeść, nie mogłam chodzić do szkoły, czekałam i żyłam nadzieją. Minął miesiąc, nadeszły roztopy, pewnego dnia moi rodzice wrócili do domu i powiedzieli, że mój chłopak się odnalazł. Rzeczywiście był blisko domu… w rzece, parę metrów od budynku, w którym byliśmy na imprezie, często obok tego miejsca stałam i gorączkowo zadawałam w myślach pytania „gdzie jesteś…?”. A On był tak blisko, cały czas. Rzeka jest bardzo mulista, trudna do przeszukiwania. Dopiero wyższa temperatura i ruch kutrów rybackich sprawiły, że rzeka w końcu Go nam oddała. Sekcja nic nie wykazała, bo rozkład był zbyt daleko posunięty. Dziękuję czasem niebiosom, że nie byłam świadkiem wydobycia Jego ciała, że nie ja Go zobaczyłam i mogę Go pamiętać takiego jak żył. Teraz jestem już szczęśliwa, mam rodzinę o której zawsze marzyłam, kocham i jestem kochana. Ale czasem w nocy ten strach, ból i bezsilność wracają i nie dają spać do rana.
PEONIA
Licówka
Posty: 3305
Rejestracja: wt sty 18, 2022 6:37 pm

Post autor: PEONIA »

marzenkas84 pisze: wt lip 22, 2025 6:06 pm Byłam na imprezie, gdzie dosypano dziewczynie pigułkę gw**t. Na szczęście to było przy nas - dziewczynę ścięło z nóg, dosłownie. Siedziała z nami i odpłynęła w sekundę.
To było na imprezie zamkniętej, firmowej. To mogła być każda z nas... Mogło się skończyć tragedią. Jak sobie pomyślę że gdzieś ktoś sobie ją upatrzył, dajmy na to że odleciałaby sama w łazience... koniec. Albo że ktoś to wsypał do przypadkowego kieliszka (np obsługa) i czekałaż któraś dziewczyna to wypije.
Na szczęście straciła świadomość w gronie dziewczyn, zajęłyśmy się nią, załatwiłysmy taxi, zawiozłyśmy do domu. Wezwano pogotowie, czekałysmy na karetke. Zawieziono ją na SOR. Kolejny skandal, że nikt nawet nie zrobił testów na obecność substancji, a mówiłyśmy ratownikom, że nagle straciła świadomość. Ale nas też oczywiście potraktowano jak pijaczki.
Firma zamiotła sprawę pod dywan, oficialnie dziewczyna za dużo wypiła (no nie, bo widziałam w życiu osoby pijane, poza tym piła z nami tylko wino i nic wiecej).
Ta historia nauczyła mnie po pierwsze żeby pilnować swoich drinków (nie tylko w klubie, w gronie osób z pracy, gdzie była sprawdzana obecność jak widać też). I drugie co mnie bardzo boli jak myślę o tej historii, jak to zostało zamiecione pod dywan. Zawalili pracownicy pogotowia, bo mieli to w d*e. Powinny być w takiej sytuacji obowiązkowo zrobione badania na obecność pigułki gw**t. Zbadano tylko alkohol, wyszły jakieś promile, ale nie na tyle żeby stracić świadomość. I nikogo nie tknęło, żeby zbadać też narkotyki? Mam do dziś wyrzuty sumienia, że pojechała sama nieprzytomna na ten SOR. Trzeba było jechać z nią i domagać się badań na obecność narkotyków.
Jakby wyszła pigulka gw**t, można by iść na policję, przejrzeć monitoring z klubu. A tak?
Mimo że nie ja byłam ofiarą, to mogłam być ja. Czuję do dziś ciarki, wyobrażam co mogłoby się stać. Myślę, dlaczego pogotowie zawaliło, komu jeszcze stała się krzywda (bo może to był pracownik, może mieli już swój sposób na robienie komuś krzywdy).
Najgorsze że ktoś kto dosypał tą pigułkę pozostał bezkarny, nie wiadomo co i komu chciał zrobić...
Brawa dla Was, ze nie zostawiłyście koleżanki samej i jej pomogłyście.

Co do policji to niestety....oni mega zlewają takie sprawy. Sama doświadczyłam. By potem można było ogłosić w TV jaki to mamy bezpieczny kraj bo tak mało gw**t.,...

Z zabójstwami to samo. Jak widzą, że małe szanse to będą się starać przyklepać jako samob* lub wypadek. By potem dumnie oświadczyć, że wykrywalność sprawców to ponad 90%....
M260011
Mokra Włoszka
Posty: 63
Rejestracja: pt cze 28, 2024 11:56 am

Post autor: M260011 »

marzenkas84 pisze: wt lip 22, 2025 6:06 pm Byłam na imprezie, gdzie dosypano dziewczynie pigułkę gw**t. Na szczęście to było przy nas - dziewczynę ścięło z nóg, dosłownie. Siedziała z nami i odpłynęła w sekundę.
To było na imprezie zamkniętej, firmowej. To mogła być każda z nas... Mogło się skończyć tragedią. Jak sobie pomyślę że gdzieś ktoś sobie ją upatrzył, dajmy na to że odleciałaby sama w łazience... koniec. Albo że ktoś to wsypał do przypadkowego kieliszka (np obsługa) i czekałaż któraś dziewczyna to wypije.
Na szczęście straciła świadomość w gronie dziewczyn, zajęłyśmy się nią, załatwiłysmy taxi, zawiozłyśmy do domu. Wezwano pogotowie, czekałysmy na karetke. Zawieziono ją na SOR. Kolejny skandal, że nikt nawet nie zrobił testów na obecność substancji, a mówiłyśmy ratownikom, że nagle straciła świadomość. Ale nas też oczywiście potraktowano jak pijaczki.
Firma zamiotła sprawę pod dywan, oficialnie dziewczyna za dużo wypiła (no nie, bo widziałam w życiu osoby pijane, poza tym piła z nami tylko wino i nic wiecej).
Ta historia nauczyła mnie po pierwsze żeby pilnować swoich drinków (nie tylko w klubie, w gronie osób z pracy, gdzie była sprawdzana obecność jak widać też). I drugie co mnie bardzo boli jak myślę o tej historii, jak to zostało zamiecione pod dywan. Zawalili pracownicy pogotowia, bo mieli to w d*e. Powinny być w takiej sytuacji obowiązkowo zrobione badania na obecność pigułki gw**t. Zbadano tylko alkohol, wyszły jakieś promile, ale nie na tyle żeby stracić świadomość. I nikogo nie tknęło, żeby zbadać też narkotyki? Mam do dziś wyrzuty sumienia, że pojechała sama nieprzytomna na ten SOR. Trzeba było jechać z nią i domagać się badań na obecność narkotyków.
Jakby wyszła pigulka gw**t, można by iść na policję, przejrzeć monitoring z klubu. A tak?
Mimo że nie ja byłam ofiarą, to mogłam być ja. Czuję do dziś ciarki, wyobrażam co mogłoby się stać. Myślę, dlaczego pogotowie zawaliło, komu jeszcze stała się krzywda (bo może to był pracownik, może mieli już swój sposób na robienie komuś krzywdy).
Najgorsze że ktoś kto dosypał tą pigułkę pozostał bezkarny, nie wiadomo co i komu chciał zrobić...
Mojej koleżance wrzucili coś na imprezie, na której kolega odchodzący z pracy zaprosił do klubu ludzi ze starej i nowej firmy. Impreza była w klubie, ale nie była zamknięta, mieli kilka stolików. Też poczuła się źle i znajomi ją szybko odwieźli do domu, gdzie przepala 12 godzin. Nikt z kolegów z pracy jej nie pomógł, jeszcze potem chodziły plotki jak się wtedy spiła. Ona mówiła ze nawet byłaby w stanie wskazać kto to mógł być, bo dwóch starszych typów cały czas się na nią gapiło. A teraz najlepsze, organizator imprezy odchodził z sądu do policji, tam się bawili mundurowi, protokolanci i asystenci. Ludzie, którzy na co dzień się zajmują przypadkami, który dosłownie widzieli na oczy, a potem się jeszcze naśmiewali z dziewczyny za jej plecami.
zzz
Szarlotta
Posty: 429
Rejestracja: pt sie 09, 2024 1:57 pm

Post autor: zzz »

Bliska mi osoba znała Kajetana Poznańskiego. Miał opinię odludka i dziwaka nieco nadętego ale nie agresywnego.
Snufkin
Mokra Włoszka
Posty: 57
Rejestracja: czw lut 13, 2025 3:26 pm

Post autor: Snufkin »

Ja może nie, ale mój brat miał w klasie (w szkole średniej) kolegę porwanego dla okupu. Koleś szedł do szkoły, zatrzymało sie auto chyba z pytaniem o jakąś miejscowość, auto odjechało, po chwili nadjechało drugie i wciągnęli typka do środka. Przetrzymywali w specjalnie przygotowanym pomieszczeniu: w garażu gdzie jest tzw. kanał do samochodu (taka dziura w podłodze gdzie się wchodzi, żeby zajrzeć pod auto), było tam ukryte (!) przejście do piwnicy, gdzie chłopak dosłownie miał cele z kratami, posesja pełna monitoringu i porywacze ponoć mieli broń. Wszyscy w klasie myśleli, że koleś zwiał z chaty, bo przychodziła policja i rodzice do szkoły. Finalnie się okazało, że porwali go: jego kolega z klasy wraz z rodzicami i kilkoma innymi osobami, mieszkali chyba niedaleko porwanego i wiedzieli, że rodzice porwanego jakiś czas wcześniej sprzedali dużo ziemi pod budowę chyba marketu czy coś takiego. Ale sama myśl, że policja prześwietliła każdego ucznia z klasy i jego rodzinę nie była zbyt przyjemna. Sprawa była medialna, było to nawet w wiadomościach na tvp1.
Roar2104
Mokra Włoszka
Posty: 50
Rejestracja: sob mar 16, 2024 1:50 am

Post autor: Roar2104 »

Kilkanaście lat temu wyszła na jaw sprawa Krzysztofa B. z Podlasia, który został okrzyknięty "polskim Fritzlem". Chłop przez lata gwałcił córkę przy cichym przyzwoleniu matki, dziewczyna urodziła dwójkę dzieci, które on kazał jej oddać. Znałam tę rodzinę, zanim przeprowadzili się na Podlasie, ta matka pochodzi z moich rodzinnych stron, dlatego przez jakiś czas tutaj mieszkali. Młodszy brat tej krzywdzonej dziewczyny chodził ze mną zresztą do podstawówki, pamiętam go jako bardzo cichego i wycofanego, wśród dzieciaków nie miał za bardzo przyjaciół. Jego siostra też była zamknięta w sobie, zapamiętałam ją tak, że w miejscach publicznych zwykle trzymała się blisko matki. Ta rodzina co prawda zawsze wydawała się dziwna, ale na wioskach bywają różne "oryginały" i domy z problemami, tym bardziej było tak te 20 lat temu, kiedy to wszystko się wydarzyło. Nikt nawet nie podejrzewał, że u nich się dzieje takie bestialstwo.
dejwor
Srebrna Kropeczka
Posty: 157
Rejestracja: śr gru 04, 2024 8:56 pm

Post autor: dejwor »

Snufkin pisze: czw lip 24, 2025 6:41 pm Ja może nie, ale mój brat miał w klasie (w szkole średniej) kolegę porwanego dla okupu. Koleś szedł do szkoły, zatrzymało sie auto chyba z pytaniem o jakąś miejscowość, auto odjechało, po chwili nadjechało drugie i wciągnęli typka do środka. Przetrzymywali w specjalnie przygotowanym pomieszczeniu: w garażu gdzie jest tzw. kanał do samochodu (taka dziura w podłodze gdzie się wchodzi, żeby zajrzeć pod auto), było tam ukryte (!) przejście do piwnicy, gdzie chłopak dosłownie miał cele z kratami, posesja pełna monitoringu i porywacze ponoć mieli broń. Wszyscy w klasie myśleli, że koleś zwiał z chaty, bo przychodziła policja i rodzice do szkoły. Finalnie się okazało, że porwali go: jego kolega z klasy wraz z rodzicami i kilkoma innymi osobami, mieszkali chyba niedaleko porwanego i wiedzieli, że rodzice porwanego jakiś czas wcześniej sprzedali dużo ziemi pod budowę chyba marketu czy coś takiego. Ale sama myśl, że policja prześwietliła każdego ucznia z klasy i jego rodzinę nie była zbyt przyjemna. Sprawa była medialna, było to nawet w wiadomościach na tvp1.
I jak sie skonczylo?
Snufkin
Mokra Włoszka
Posty: 57
Rejestracja: czw lut 13, 2025 3:26 pm

Post autor: Snufkin »

dejwor pisze: pt lip 25, 2025 1:35 am I jak sie skonczylo?
Z tego co kojarzę to rodzice przekazali okup (jak mniemam po ustaleniu z policją), a porywacze jednak nie wypuścili ich syna, odbiła go policja. Przetrzymywany był 1,5 tygodnia, ponoć fizycznie nic mu się nie stało, ale prokurator chyba im dołożył zarzut za dręczenie psychiczne.
Brat wspominał, że ten kolega za dużo o tym nie chciał mówić.
Awatar użytkownika
gunernialne
Szpilson
Posty: 602
Rejestracja: sob maja 17, 2025 7:22 pm

Post autor: gunernialne »

Mój wujek był kumplem od flaszki Eugeniusza Mazura, czyli jak mówi Wikipedia czterokrotnego mordercy i jednej z ostatnich osób skazanych w Polsce na karę śmierci. Kary nie wykonano z powodu obowiązującego moratorium. Zamieniona na 25 lat pozbawienia wolności.

Mazur jako młody chłopak został oddany przez rodziców do pracy w gospodarstwie u pewnej rodziny (sytuacja opisywana jako mocno niewolnicza) za papierosy i jedzenie. Typowy przypadek późniejszego zabójcy. Zafascynowany nożami, które robił sam i z którymi chodził po lesie ćwicząc rzucanie i polowanie na zwierzynę. Znęcał się nad kotami, psami - ukręcanie łbów, kastracja. Za płoszenie koni mojego dziadka miał oberwać od niego pasem (nie popieram raczej).
Ojciec kilku dzieci, które go nie poznawały (za co karał je chociażby tym, że trzymały w rękach nocnik w który ten się załatwiał), ponieważ ciągle był w więzieniach.
Zbrodnia dokonana na rodzinie, u której lata wcześniej pracował. Motyw? Dług w postaci 20 złotych za taksówkę.
Uzbrojony w dwa noże poszedł w środku zimy do domu swoich dawnych gospodarzy. Zbrodnia bardzo brutalna, więc polecam doczytywać w internecie tylko chętnym.
Gospodarz, skończył z niemal zupełnie odciętą głową. Po tym Mazur zobaczył, że w oborze świeci się światło i tam właśnie się udał. Po drodze znalazł w kuchni jedną z córek małżenstwa, którą oszczędzając posadził na stołku. W oborze żona z drugą córeczką na rękach i jej niepełnosprawny umysłowo brat. Zamachnął się nożem na kobietę i tak ugodził i ją i dziecko. Starał się dobić je kolejnymi ciosami. Głową dziewczynki uderzyć miał kilka razy o ścianę pomieszczenia. Kobiecie zdjął z palca pierścionek. 16 letni brat kobiety ruszył na niego z widłami, ale Mazur rzucił w niego nożem przez długość obory a jako, że ćwiczył to całe swoje życie - trafił prosto w serce. Wychodząc podpalił te oborę. Analiza wykazała, że dziewczynka i jej wujek jeszcze w tym momencie żyli.

Wydała go siostra. Niewiele skruchy, dużo wulgarności podczas procesu. Żałował, że nie zabił jeszcze ojca gospodarza, groził zemstą reszcie rodziny. W późniejszych wywiadach podtrzymywał, że nie żałuję zabójstwa mężczyzny, ale żałuję, że zabił jego rodzinę, zwłaszcza ich 3 letnią córkę. Zmarł w 2010 roku w Sztumie.
Hunde
SushiRoll
Posty: 227
Rejestracja: czw lut 13, 2025 7:23 pm

Post autor: Hunde »

Może to nie true crime, które mnie jakkolwiek dotknęło, ale przez rok uczył mnie religii słynny ksiądz, który był w Wilnie na pielgrzymce z p. Kazimierą Zarembą.
Świadomość, że kilka miesięcy później stała się taka tragedia mrozi.
Hunde
SushiRoll
Posty: 227
Rejestracja: czw lut 13, 2025 7:23 pm

Post autor: Hunde »

Hunde pisze: czw sie 21, 2025 12:02 pm Może to nie true crime, które mnie jakkolwiek dotknęło, ale przez rok uczył mnie religii słynny ksiądz, który był w Wilnie na pielgrzymce z p. Kazimierą Zarembą.
Świadomość, że kilka miesięcy później stała się taka tragedia mrozi.
Ciekawa sprawa jest taka, że dowiedziałam się o tym z internetu jakieś 3-4 lata później. Nie należałam do parafii księdza K.
Awatar użytkownika
Peachbubbletea
Siatkarka
Posty: 1
Rejestracja: pt sie 22, 2025 11:42 am

Post autor: Peachbubbletea »

Nie moje historie, lecz moich koleżanek z lat 2004-2005.

1) Pierwsza koleżanka, nazwijmy ją E, w 2005 miała 7 lat. Mieszkała w centrum miasta, szkoła mieściła się kilka minut drogi na piechotę. Pewnego dnia idąc do szkoły zauważyła na swojej drodze kotka, zatrzymała się jak to dziecko aby się ze zwierzakiem pobawić. Nagle zaczęła mieć wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Odwróciła się i zauważyła młodego faceta w starym białym samochodzie który jej się uważnie przypatrywał. Zaalarmowana zaczęła powoli iść w stronę szkoły i w tym momencie ten facet powoli ruszył za nią. E bez chwili namysłu rzuciła się do ucieczki, wybrała bardzo wąską dróżkę przez którą nawet rower by się ledwo zmieścił. To ją uratowało. Więcej tego faceta nie widziała.

2) W 2004 moja znajoma K wracała z koleżanką ze szkoły. Mieszkały w blokach niedaleko siebie. Wracając ze szkoły zauważyły na klatce specyficznie jak na tamtą porę (ciepły wiosenny dzień) faceta. Miał ubrane ciężkie czarne glany, skórzaną czarną kurtkę, skórzane czarne rękawiczki. Kiedy tylko je zobaczył zaczął się im przyglądać i po chwili zorientowały się, że owy facet za nimi idzie. K i jej znajoma zaczęły uciekać i schowały się w krzaki. Po jakiś dwóch minutach zza krzaków zauważyły tego faceta, rozglądał się przez chwilę jakby ich szukał i po chwili dopiero odpuścił. Więcej tego faceta też nie widziały.
anka_89
RoseGold
Posty: 862
Rejestracja: czw sty 04, 2024 8:45 am

Post autor: anka_89 »

Peachbubbletea pisze: pt sie 22, 2025 11:55 am Nie moje historie, lecz moich koleżanek z lat 2004-2005.

1) Pierwsza koleżanka, nazwijmy ją E, w 2005 miała 7 lat. Mieszkała w centrum miasta, szkoła mieściła się kilka minut drogi na piechotę. Pewnego dnia idąc do szkoły zauważyła na swojej drodze kotka, zatrzymała się jak to dziecko aby się ze zwierzakiem pobawić. Nagle zaczęła mieć wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Odwróciła się i zauważyła młodego faceta w starym białym samochodzie który jej się uważnie przypatrywał. Zaalarmowana zaczęła powoli iść w stronę szkoły i w tym momencie ten facet powoli ruszył za nią. E bez chwili namysłu rzuciła się do ucieczki, wybrała bardzo wąską dróżkę przez którą nawet rower by się ledwo zmieścił. To ją uratowało. Więcej tego faceta nie widziała.

2) W 2004 moja znajoma K wracała z koleżanką ze szkoły. Mieszkały w blokach niedaleko siebie. Wracając ze szkoły zauważyły na klatce specyficznie jak na tamtą porę (ciepły wiosenny dzień) faceta. Miał ubrane ciężkie czarne glany, skórzaną czarną kurtkę, skórzane czarne rękawiczki. Kiedy tylko je zobaczył zaczął się im przyglądać i po chwili zorientowały się, że owy facet za nimi idzie. K i jej znajoma zaczęły uciekać i schowały się w krzaki. Po jakiś dwóch minutach zza krzaków zauważyły tego faceta, rozglądał się przez chwilę jakby ich szukał i po chwili dopiero odpuścił. Więcej tego faceta też nie widziały.
Ja mam bardzo podobną historię gdzie jako 11 letnia dziewczynka też byłam ścigana przez starego faceta. Udało mi się uciec do jednej z klatek, pukałam po wszystkich mieszkaniach i dopiero na 4 piętrze otworzyła mi starsza Pani z synem i wpuścili mnie do środka. Owy stary dziad upierał się, że jest moim dziadkiem i rzucał się z łapami do syna tej kobiety. Nie obyło się bez policji ale podczas próby zatrzymania im zwiał. Przez bardzo długi okres czasu w każdym z facetów widziałam tego dziada, dostawałam ataków paniki bo wielokrotnie wydawało mi się, że ktoś mnie porywa. Na szczęście nic się nie stało, ale na samą myśl mnie wzdryga.

Z innych historii to mój sąsiad z klatki został zmasakrowany młotkiem przez swoją partnerkę i jej byłego faceta. Podobno poszło o jakąś totalną głupotę, nie oszczędzili chłopaka :(
Biankalea
Skarpeta Rakieta
Posty: 80
Rejestracja: ndz sie 18, 2024 5:30 pm

Post autor: Biankalea »

Za dzieciaka znalazłyśmy z koleżanką zwłoki. Dopiero kilka lat temu dowiedziałam sie, ze było to morderstwo.

Rowniez za dzieciaka łaził za mna pedofil. Raz klepnął mnie w tylek a raz gonił mnie. Wstydziłam sie powiedziec rodzicom. Po tym jak mnie gonił powiedziałam tacie. Spotkaliśmy go i tak mu wpieprzył, ze nigdy wiecej mnie nie zaczepiał.

Na wakacjach poznaliśmy towarzystwo z innej dzielnicy. Zaczeli sie chwalic ze wiedza kto zabił gościa u nas w mieście. Myślałyśmy ze sobie żartują. Nie, żartowali.
ZilberSchlag
Srebrna Kropeczka
Posty: 153
Rejestracja: pn wrz 25, 2023 3:58 pm

Post autor: ZilberSchlag »

Biankalea pisze: wt sie 26, 2025 5:23 pm Za dzieciaka znalazłyśmy z koleżanką zwłoki. Dopiero kilka lat temu dowiedziałam sie, ze było to morderstwo.

Rowniez za dzieciaka łaził za mna pedofil. Raz klepnął mnie w tylek a raz gonił mnie. Wstydziłam sie powiedziec rodzicom. Po tym jak mnie gonił powiedziałam tacie. Spotkaliśmy go i tak mu wpieprzył, ze nigdy wiecej mnie nie zaczepiał.

Na wakacjach poznaliśmy towarzystwo z innej dzielnicy. Zaczeli sie chwalic ze wiedza kto zabił gościa u nas w mieście. Myślałyśmy ze sobie żartują. Nie, żartowali.
Drugiej historii współczuję, natomiast pierwsza mnie bardzo zaintrygowała. Napiszesz coś więcej? Jak to było, że znalazłyście zwłoki? Co było dalej? Zgłosiłyście to rodzicom i zadzwonili po policję?
Dumladam
RóżowePolo
Posty: 10
Rejestracja: pt mar 15, 2024 11:43 am

Post autor: Dumladam »

1. Weszłam ostatnio z nudów na rejestr przestępców se#sualnych. Wpisałam miejscowość, z której pochodzę. To, co znalazłam mnie zamurowało. Znalazłam typa z rocznika niżej z mojej szkoły. Regularnie gw*łcil osobę ponizej 15 rż. kilka lat temu, w tym roku dopiero poszedł siedzieć. Nie wiem o co mogło dokładnie chodzić, nie mam kontaktu z ludźmi z mojej miejscowości poza moją rodziną. Mama nie mówiła nic o tym, więc raczej nic nie wie.. Po tym odkryciu nie mogłam spać. Weszłam na jego profil, a tam żona i dzieci...Kiedyś byłam z koleżanką z klasy na boisku i on do niej nagle coś w stylu ''chodź się r**hać". Poszlyśmy po tym do pedagog.
2. Mojej kuzynki koleżanka z klasy i podwórka została zam*rdowana.
Biankalea
Skarpeta Rakieta
Posty: 80
Rejestracja: ndz sie 18, 2024 5:30 pm

Post autor: Biankalea »

ZilberSchlag pisze: wt sie 26, 2025 5:33 pm Drugiej historii współczuję, natomiast pierwsza mnie bardzo zaintrygowała. Napiszesz coś więcej? Jak to było, że znalazłyście zwłoki? Co było dalej? Zgłosiłyście to rodzicom i zadzwonili po policję?
Moja kumpela miala faze na zbieranie kwiatków. Na naszym osiedlu były takie opuszczone działki Rodos gdzie zwykle koczowali bezdomni. I ta namowila mnie żebyśmy poszły te kwiatki zrywać. Ona zajrzała do ruiny i zobaczyla ze ktos leży, a ze bylysmy dzieciorami to wpadlysmy na glupi pomysł że trzeba sprawdzić czy żyje. Wzięłyśmy kijka i delikatnie go tracilysmy. Proszę nie oceniajcie tego, bylysmy serio dzieciorami. Dopiero wtedy dojrzalysmy ze ten pan już był siny. Pobieglysmy do mamy koleżanki i ona zadzwonila na policję i powiedziala ze go znalazla. Po to zeby nas nie ciagali po komisariatach.
Początkowo chyba nawet uznali to za śmierc naturalna jesli dobrze pamiętam. Kilka lat później zaginela kobieta. W lokalnej telewizji dużo informacji o tym było. Znaleziono ja po kilku latach zamurowana w podlodze w kamienicy obok tych działek. Okazalo sie, ze morderca tej dziewczyny był rowniez morderca tego pana z działek
Biankalea
Skarpeta Rakieta
Posty: 80
Rejestracja: ndz sie 18, 2024 5:30 pm

Post autor: Biankalea »

Dumladam pisze: wt sie 26, 2025 8:19 pm 1. Weszłam ostatnio z nudów na rejestr przestępców se#sualnych. Wpisałam miejscowość, z której pochodzę. To, co znalazłam mnie zamurowało. Znalazłam typa z rocznika niżej z mojej szkoły. Regularnie gw*łcil osobę ponizej 15 rż. kilka lat temu, w tym roku dopiero poszedł siedzieć. Nie wiem o co mogło dokładnie chodzić, nie mam kontaktu z ludźmi z mojej miejscowości poza moją rodziną. Mama nie mówiła nic o tym, więc raczej nic nie wie.. Po tym odkryciu nie mogłam spać. Weszłam na jego profil, a tam żona i dzieci...Kiedyś byłam z koleżanką z klasy na boisku i on do niej nagle coś w stylu ''chodź się r**hać". Poszlyśmy po tym do pedagog.
2. Mojej kuzynki koleżanka z klasy i podwórka została zam*rdowana.
O matko, napiszesz który to? Ja regularnie przegladam ten rejestr i wyszukuje w necie info kto za ktora konkretnie sprawę siedzi 🫣
Bumboxx
ŚpioszkiKenzo
Posty: 4
Rejestracja: pn gru 23, 2024 11:12 pm

Post autor: Bumboxx »

W 2017 Roku wyjechalam do UK do pracy w charakterze au pair. Zamieszkalam u polsko-brytyjskiej rodziny w poludniowej czesci Londynu- Southfields. Niecale dwa tygodnie pozniej dwie ulice od mojego miejsca zamieszkania zostala zamordowana Sophie Lionnet, inna au pair, ktora bylam ponizana I bita przez swoich hostow przez miesiace (!) zanim ja zamordowali I spalili w przydomowym ogrodku. W momencie palenia zwlok przechodzilam obok. Wracalam z dziecmi z zajec z tenisa I nawet pozwolilam sobie na komentarz w stylu: sasiedzi robia grilla z rozmachem, bo cala ulica jest zadymiona...